-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński7
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać455
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
Spodziewałam się czegoś innego a zakończenie trochę mnie rozczarowało. Mimo to niesamowita książka na pewno nie raz do niej wrócę.
Spodziewałam się czegoś innego a zakończenie trochę mnie rozczarowało. Mimo to niesamowita książka na pewno nie raz do niej wrócę.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-06-11
Willu Traynorze ty skończony dupku!
Willu Traynorze ty skończony dupku!
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-05-02
David Hunter, antropolog sądowy. Ma niezwykłe umiejętności. Potrafi skłonić zmarłych do zwierzeń. Nie potrzeba mu dużo. Wystarczy mu kawałek ludzkiego ciała by poznać jego przyszłość, historię i problemy z jakimi się zmagał bądź zmagała. Jego praca jest niesamowita. Jego praca jest moim marzeniem.
Kolejna książka od mojej przyjaciółki. Sądziłam, że będzie klapą jak poprzednie. Zawsze książki, które ją zachwycały mnie nudziły. Jednak z tą było inaczej. Na początku ciężko było mi się w nią wbić. Wejść w ten klimat i styl autora. Jednak im byłam głębiej tym ciekawiej się robiło. Momentami byłam naprawdę zła, przez to co autor wyprawia. Lecz gdyby nie to, nie byłoby tego napięcia, tej akcji.
Doktor David Hunter trafia na malutką wyspę - Runę. Emerytowany policjant znalazł w starej chacie zwłoki. A razej to co z nich zostało. Czas nie był dla nich łaskawy po tym co się stało. Miejscowa policja sądzi, że był to wypadek. Jakiś pijak, bezdomny zasną z papierosem w dłoni. Hunter coś podejrzewa. Nie wyglądało to na wypadek. Prawie całe ciało zostało spalone, zostały resztki kości i dwie kończyny. To musiało być coś grubszego. Niestety nadchodzi ogromny sztorm. Sztorm jakiego jeszcze ta wyspa nie widziała. Ekipa dochodzeniowa nie może przybyć, więc ktoś musi zająć się zwłokami. David zgadza się je zbadać. Jednak od tego czasu zaczynają dziać się dziwne rzeczy...
Simon Beckett ma niepowtarzalny styl. Porywa swojego czytelnika od pierwszej strony. Jest ona na tyle dziwna, że po prostu musisz czytać dalej... Po prostu jest się do tego zmuszonym. Za to postać doktora jest świetnie skonstruowana. Tak prawdziwa, że nie da się go nie lubić. Przyciaga do siebie swoją osobowością. Jest niezwykle przyjazny i pomocny. Człowiek do rany przyłóż. Akcja w książce jest stooniowana. Każdy rozdział przynosi nowe przygody i problemy. Które aż chce się rozwiązywać z bohaterami. Zakończenie jest szokiem. Naprawdę niespowiewane, zaskakujące. Pod koniec książki kłębiło sie we mnie tyle emocji, że nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Jeśli chodzi o tło całej historii, jest tak samo genialne jak cała reszta. Atmosfera panująca na wyspie, stosunki między jej mieszkańcami. Wszystko jest takie realne. Konflikty, przyjaźnie, problemy. Wszystko doskonale widoczne lecz nie przeszkadza głównemu wątkowi.
Podsumowując Zapisane w kościach to książka o dobrze skontrolowanych postaciach i tle. Treść niesamowicie wciąga i nie może się od niej oderwać. Oraz zaskakujące zakończenie, które dopełnia całość. Po prostu książka idealna. Ale nie dla każdego. Jeśli nie lubisz kryminałów czy thrillerów, nie jestem pewna czy Ci się spodoba.
David Hunter, antropolog sądowy. Ma niezwykłe umiejętności. Potrafi skłonić zmarłych do zwierzeń. Nie potrzeba mu dużo. Wystarczy mu kawałek ludzkiego ciała by poznać jego przyszłość, historię i problemy z jakimi się zmagał bądź zmagała. Jego praca jest niesamowita. Jego praca jest moim marzeniem.
Kolejna książka od mojej przyjaciółki. Sądziłam, że będzie klapą jak...
Papierowe miasto. Papierowi ludzie. Tak widzi swoje miasto i mieszkających w nim ludzi główna bohaterka Papierowych miast - Margo Roth Spiegelman. Ma 18 lat, chłopaka, jest znana w szkole. Jednak czegoś w życiu jej brakuje. Postanawia uciec. Quentin Jacobsen - dla bliskich po prostu Q - jest w niej zakochany od zawsze. W dzieciństwie przeżyli coś niewyobrażalnego. Teraz jednak nie przyjaźnią się tak jak dawniej. W noc przed jej zniknięciem, Margo wpada do domu Q i proponuje mu niesamowitą zabawę. On nie jest do końca przekonany, ale zgadza się. Dziewczyna znika, a Quentin postanawia ją odszukać. Wraz z przyjaciółmi szukają kolejnych wskazówek. Lecz czy ona jest tą Margo, którą zna z dzieciństwa? Czy jego starania nie pójdą na marne?
John Green. Tego autora zna już chyba każdy. Niektórzy przeszli obok niego obojętnie, inni zatrzymali się na Gwiazd naszych wina, a ci naprawdę wytrwali sięgnęli dalej w jego twórczość. Ja jestem właśnie tą ostatnią osobą. Twórczość Greena jest dla mnie czymś niesamowitym. Uwielbiam to, że występuje w nich motyw podróży. Wszystko dzieje się dobrze, myślimy, że będzie pięknie i BACH! Wyskakuje z zakończeniem, które miażdży i wbija w fotel. To już drugi taki przypadek i mam nadzieję, że w następnych jego pozycjach też będę to odczuwać. Ale co do stylu autora... jest on niebywale prosty, aczkolwiek zaskakujący. Bardzo przyjazny dla ludzi w moim wieku i czyta się go tak przyjemnie, że aż nie chce się odkładać książki. Kolejnym plusem powieści Greena to bazowanie na literaturze. Źdźbła trawy Walta Whitmana nadają książce klimat. Wiersz odgrywa tu bardzo ważną rolę, i został dobrany idealnie.
Z postaciami było już gorzej. Q i Margo chciałam poznawać dalej, dowiedzieć się o nich więcej i więcej. Za to jeśli chodzi o przyjaciół Q, trochę mnie irytowali. W szczególności Ben. Według mnie był zbędny, wkurzało mnie to jego gadanie o królisiach i o balu. Wracając do głównych postaci. Margo była dziewczyną jaką ja zawsze chciałam być. Pewna siebie, zdecydowana, zawsze wiedziała czego chce i niczego się nie bała. Za to Quentin to moje odzwierciedlenie. Spokojny, nie wywyższa się, nie lubi balów na zakończenie szkoły. Jednak z rozwijającą się fabułą, Q się zmieniał. Był bardziej zdecydowany i pewniejszy. Z czystą przyjemnością obserwowałam tą zmianę.
Papierowe miasta to nie książka dla każdego. Nie wszystkim się spodoba, ale uważam, że powinien ją poznać. To niesamowita książka o poznawaniu siebie i innych. O rozwijaniu własnej osobowości. Bardzo pozytywna pozycja, po którą na pewno jeszcze nie raz sięgnę. Sądzę, że każdy powinien poznać chodź jedną pozycję tego autora. Mimo, że są to książki młodzieżowe, nie są one banalne. Zawsze mają przesłanie, nad którym warto się zastanowić. Polecam książkę wszystkim w moim wieku i trochę starszym, nie wszystkim przypadnie do gustu. Ale to pozycja warta czasu.
Papierowe miasto. Papierowi ludzie. Tak widzi swoje miasto i mieszkających w nim ludzi główna bohaterka Papierowych miast - Margo Roth Spiegelman. Ma 18 lat, chłopaka, jest znana w szkole. Jednak czegoś w życiu jej brakuje. Postanawia uciec. Quentin Jacobsen - dla bliskich po prostu Q - jest w niej zakochany od zawsze. W dzieciństwie przeżyli coś niewyobrażalnego. Teraz...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Podchodziłam do tej książki z dużym dystansem. Nie przepadam za romansami, ale gdy zobaczyłam zwiastun filmu pomyślałam "dlaczego nie?", bo zrozumiałam, że to nie jest zwykły romans. No i wpadłam w pułapkę. Dość głęboką pułapkę. Nie umiem znaleźć teraz słowa opisującego co czuję po przeczytaniu tej lektury. Ta książka sprawia, że płaczesz, zmusza do refleksji a nawet doprowadza do depresji. Na prawdę cieszę się, że po nią sięgnęłam.
- Okay - powiedziałam, gdy minęła cała wieczność.
- Może 'okay' będzie naszym 'zawsze'?
- Okay - zgodziłam się
Hazel Grace jest nastolatką, która od trzech lat walczy z rakiem. Nie ma szans na wyleczenie go całkowicie lecz terapia może przedłużyć jej życie. Uzależniona jest od aparatu tlenowego dzięki, któremu może oddychać w miarę normalnie. Większość czasu spędza przed telewizorem, ale chodzi też na spotkania grupy wsparcia, gdzie właśnie poznaje miłość swojego życia - Augustusa. Chodź jest on jej zupełnym przeciwieństwem świetnie się dogadują, a uczucie rosnące między nimi jest początkiem czegoś niezwykłego.
To tylko nasza, nie gwiazd naszych wina.
Jedno słowo przychodzące mi teraz do głowy by opisać tę książkę to - cudowna. Gwiazd naszych wina to nie jest zwykła książka młodzieżowa. Porusza ona wiele poważnych tematów, a w szczególności walkę z rakiem. Nie spotyka się takich lektur na co dzień. Przyznam się, że jeszcze nie czytałam tak emocjonującej opowieści. John Green pięknie skonstruował swoje postacie, nie ma w nich ani okruchy nierealności czy podejrzenia. Każdy bohater jest inny i na swój sposób ciekawy i interesujący. Trudno ich nie polubić, a w szczególności główną bohaterkę, która jest wrażliwa, inteligenta, ma duży dystans do swojej choroby jak i rozumie położenie innych. Sama chciałabym poznać osobę tak silną jak ona.
Świat nie jest instytucją zajmującą się spełnianiem życzeń.
Język, którym John Green posługuje się w Gwiazd naszych wina jest prosty i przyjemny. Wypowiedzi bohaterów nie są sztywne bo wplótł tam nieco humoru i sarkazmu. Powieść ta dzięki temu zyskuje jeszcze więcej realności. Czytając zastanawiałam się czy właśnie teraz na świecie jest taka Hazel i Gus, a jest to bardzo prawdopodobne. Poza tym przy zagłębianiu się w lekturze Green zasypuje nas masą pytań, nad którymi sami musimy się zastanowić. Czym jest śmierć? Czy niebo istnieje? Jak poradzą sobie nasi bliscy po śmierci?
Wydawało się, że to było całe wieki temu, jakbyśmy przeżyli krótką, ale mimo to nieskończoną wieczność. niektóre wieczności są większe niż inne.
Autor wykonał świetną robotę pisząc tę książkę. Mimo iż jest to powieść dla młodzieży posiada ona drugie dno. Możemy się z niej dużo nauczyć w stosunku dla samych siebie czy innych ludzi. Jeśli ktoś lubi romansy o odważnej tematyce sięgajcie. Gwiazd naszych wina to lektura, w której każdy powinien się zakochać niezależnie od upodobań. Ta książka bardzo mnie poruszyła, a od pewnego momentu (te osoby, które czytały na pewno wiedzą o jaki moment chodzi) płakałam nieprzerwanie. Czytałam ją w środku nocy ale nie mogłam przerwać przed końcem. Więc teraz każdy kto przeczytał tą oto recenzję niech uda się do księgarni, biblioteki lub przyjaciół i pozna historię niesamowitej Hazel i cudownego Augustusa
Podchodziłam do tej książki z dużym dystansem. Nie przepadam za romansami, ale gdy zobaczyłam zwiastun filmu pomyślałam "dlaczego nie?", bo zrozumiałam, że to nie jest zwykły romans. No i wpadłam w pułapkę. Dość głęboką pułapkę. Nie umiem znaleźć teraz słowa opisującego co czuję po przeczytaniu tej lektury. Ta książka sprawia, że płaczesz, zmusza do refleksji a nawet...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Minęły dwa tygodnie a ja nadal nie umiem się otrząsnąć po tej lekturze. Za każdym razem gdy kończę książkę Greena czuje tak pustkę, niedosyt, ale jednocześnie spełnienie i szczęście. A to co się dzieje podczas czytania, te emocje są nie do opisania. Jednocześnie go nienawidzę i kocham, mam ochotę zabić ale nie wiem co bym zrobiła gdyby brakło mi jego książek. Z ręka na sercu mogę powiedzieć, ze John Green jest moim ulubionym autorem, a Szukając Alaski ulubiona jego książka.
Miles stwierdzi ze jego życie jest do niczego. Nic się w nim nie dzieje, nie miał przyjaciół, a jego jedyne hobby to zapamiętywanie ostatnich slow znanych ludzi. Postanowił zmienić swoje życie i wyruszyć w poszukiwaniu Wielkiego Być Może. Dlatego postanowił wyjechać do szkoły z internatem daleko od miejsca zamieszkania.
Miejsce to może nie przypomina szkoły jego marzeń, ale cóż. Już jest za późno. Miles dzieli pokój z Pułkownikiem, który już pierwszego nie nadal mu przezwisko - Klucha. Chłopcy bez problemow się zaprzyjaźniają. Tego samego dnia Klucha poznaje Alaskę Young. Dziewczynę o szmaragdowych oczach i idealnej sylwetce. A niech to Miles się zakochał. Ale czy uda mu się zdobyć serce dziewczyny?
Przy każdej pozycji tego autora zachwycam się postaciami. Tym jak zostały wykreowane. Jednak w tym przypadku są one cholernie dobre! Przepraszam musiałam użyć tego słowa. Zostały stworzone tak idealnie, ze bez problemu można je sobie wyobrazić, zżyć z nimi i zapamiętać na zawsze.
Szukając Alaski to pierwsza powieść pana Zielonego, ale mam wrażenie, ze najlepsza. Najbardziej dopracowana, najbardziej prawdziwa. Mam wrażenie, ze starał się jak najlepiej napisać ta powieść by zadebiutować na książkowym rynku, gdzie książek dla młodzieży nie brakuje. I udało mu się.
Czas spędzony przy tej pozycji nie był stracony. Pfu jak w ogóle można tak mówić. To była czyta przyjemność. Można przy niej się chwile zatrzymać i pomyśleć o życiu, tak jak robią to bohaterowie. Nie jest to banalna książka i zdecydowanie warta uwagi.
Minęły dwa tygodnie a ja nadal nie umiem się otrząsnąć po tej lekturze. Za każdym razem gdy kończę książkę Greena czuje tak pustkę, niedosyt, ale jednocześnie spełnienie i szczęście. A to co się dzieje podczas czytania, te emocje są nie do opisania. Jednocześnie go nienawidzę i kocham, mam ochotę zabić ale nie wiem co bym zrobiła gdyby brakło mi jego książek. Z ręka na...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Ale cicho sza... Są tajemnice, o których mówi się tylko szeptem.
Szeptem to debiutancka powieść Beccy Fitzpatrick. Czytając wiele opinii na jej temat stwierdzam, że albo się ja kocha abo nienawidzi. Czytelnicy mogą zanurzyć się w cudownej historii, od której nie łatwo się oderwać. Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że skradła moje serce.
Czy Anioły żyją wśród nas? Czy wierzyć w ich istnienie? Może mieszają w naszych umysłach by ich nie zauważyć? Może każdy z nas widział kiedyś jakiegoś?
Nora Grey to zwyczajna szesnastolatka, przykładna uczennica. Próbuje otrząsnąć się po nagłej śmierci swojego ojca. Ma oczywiście najlepszą przyjaciółkę, która pomaga jej zapomnieć o codziennych troskach.
Lecz pewnego dnia poznaje pewnego chłopaka. Zabójczo przystojny, umięśniony, o oczach i włosach czarnych jak noc. I mimo, że ją przeraża jakaś cząstka jej pragnie go niemiłosiernie.
Patch - bo tak ma na imię ten chłopak - skrywa wiele tajemnic. Które Nora z czasem poznaje. Dowiaduje się, że jest Upadłym Aniołem, że próbuje stać się człowiekiem. Zagląda także w jego przeszłość. Muszą razem stawić czoła wielu problemom. Między nimi jest niezwykła miłość, która może wprowadzić ich w kolejne kłopoty.
Szeptem jest świetną książką i czyta się ją naprawdę szybko. I mimo iż nie jest taka oryginalna jej fabuła jest naprawdę zachwycająca i trzyma w napięciu. Gdy ją skończyłam marzyłam tylko o sięgnięciu po kolejną część.
Ale cicho sza... Są tajemnice, o których mówi się tylko szeptem.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toSzeptem to debiutancka powieść Beccy Fitzpatrick. Czytając wiele opinii na jej temat stwierdzam, że albo się ja kocha abo nienawidzi. Czytelnicy mogą zanurzyć się w cudownej historii, od której nie łatwo się oderwać. Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że skradła moje serce.
Czy Anioły żyją wśród nas?...