-
Artykuły
James Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński7 -
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać445 -
Artykuły
Znamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2016-06-11
Podchodziłam do tej książki z dużym dystansem. Nie przepadam za romansami, ale gdy zobaczyłam zwiastun filmu pomyślałam "dlaczego nie?", bo zrozumiałam, że to nie jest zwykły romans. No i wpadłam w pułapkę. Dość głęboką pułapkę. Nie umiem znaleźć teraz słowa opisującego co czuję po przeczytaniu tej lektury. Ta książka sprawia, że płaczesz, zmusza do refleksji a nawet doprowadza do depresji. Na prawdę cieszę się, że po nią sięgnęłam.
- Okay - powiedziałam, gdy minęła cała wieczność.
- Może 'okay' będzie naszym 'zawsze'?
- Okay - zgodziłam się
Hazel Grace jest nastolatką, która od trzech lat walczy z rakiem. Nie ma szans na wyleczenie go całkowicie lecz terapia może przedłużyć jej życie. Uzależniona jest od aparatu tlenowego dzięki, któremu może oddychać w miarę normalnie. Większość czasu spędza przed telewizorem, ale chodzi też na spotkania grupy wsparcia, gdzie właśnie poznaje miłość swojego życia - Augustusa. Chodź jest on jej zupełnym przeciwieństwem świetnie się dogadują, a uczucie rosnące między nimi jest początkiem czegoś niezwykłego.
To tylko nasza, nie gwiazd naszych wina.
Jedno słowo przychodzące mi teraz do głowy by opisać tę książkę to - cudowna. Gwiazd naszych wina to nie jest zwykła książka młodzieżowa. Porusza ona wiele poważnych tematów, a w szczególności walkę z rakiem. Nie spotyka się takich lektur na co dzień. Przyznam się, że jeszcze nie czytałam tak emocjonującej opowieści. John Green pięknie skonstruował swoje postacie, nie ma w nich ani okruchy nierealności czy podejrzenia. Każdy bohater jest inny i na swój sposób ciekawy i interesujący. Trudno ich nie polubić, a w szczególności główną bohaterkę, która jest wrażliwa, inteligenta, ma duży dystans do swojej choroby jak i rozumie położenie innych. Sama chciałabym poznać osobę tak silną jak ona.
Świat nie jest instytucją zajmującą się spełnianiem życzeń.
Język, którym John Green posługuje się w Gwiazd naszych wina jest prosty i przyjemny. Wypowiedzi bohaterów nie są sztywne bo wplótł tam nieco humoru i sarkazmu. Powieść ta dzięki temu zyskuje jeszcze więcej realności. Czytając zastanawiałam się czy właśnie teraz na świecie jest taka Hazel i Gus, a jest to bardzo prawdopodobne. Poza tym przy zagłębianiu się w lekturze Green zasypuje nas masą pytań, nad którymi sami musimy się zastanowić. Czym jest śmierć? Czy niebo istnieje? Jak poradzą sobie nasi bliscy po śmierci?
Wydawało się, że to było całe wieki temu, jakbyśmy przeżyli krótką, ale mimo to nieskończoną wieczność. niektóre wieczności są większe niż inne.
Autor wykonał świetną robotę pisząc tę książkę. Mimo iż jest to powieść dla młodzieży posiada ona drugie dno. Możemy się z niej dużo nauczyć w stosunku dla samych siebie czy innych ludzi. Jeśli ktoś lubi romansy o odważnej tematyce sięgajcie. Gwiazd naszych wina to lektura, w której każdy powinien się zakochać niezależnie od upodobań. Ta książka bardzo mnie poruszyła, a od pewnego momentu (te osoby, które czytały na pewno wiedzą o jaki moment chodzi) płakałam nieprzerwanie. Czytałam ją w środku nocy ale nie mogłam przerwać przed końcem. Więc teraz każdy kto przeczytał tą oto recenzję niech uda się do księgarni, biblioteki lub przyjaciół i pozna historię niesamowitej Hazel i cudownego Augustusa
Podchodziłam do tej książki z dużym dystansem. Nie przepadam za romansami, ale gdy zobaczyłam zwiastun filmu pomyślałam "dlaczego nie?", bo zrozumiałam, że to nie jest zwykły romans. No i wpadłam w pułapkę. Dość głęboką pułapkę. Nie umiem znaleźć teraz słowa opisującego co czuję po przeczytaniu tej lektury. Ta książka sprawia, że płaczesz, zmusza do refleksji a nawet...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Minęły dwa tygodnie a ja nadal nie umiem się otrząsnąć po tej lekturze. Za każdym razem gdy kończę książkę Greena czuje tak pustkę, niedosyt, ale jednocześnie spełnienie i szczęście. A to co się dzieje podczas czytania, te emocje są nie do opisania. Jednocześnie go nienawidzę i kocham, mam ochotę zabić ale nie wiem co bym zrobiła gdyby brakło mi jego książek. Z ręka na sercu mogę powiedzieć, ze John Green jest moim ulubionym autorem, a Szukając Alaski ulubiona jego książka.
Miles stwierdzi ze jego życie jest do niczego. Nic się w nim nie dzieje, nie miał przyjaciół, a jego jedyne hobby to zapamiętywanie ostatnich slow znanych ludzi. Postanowił zmienić swoje życie i wyruszyć w poszukiwaniu Wielkiego Być Może. Dlatego postanowił wyjechać do szkoły z internatem daleko od miejsca zamieszkania.
Miejsce to może nie przypomina szkoły jego marzeń, ale cóż. Już jest za późno. Miles dzieli pokój z Pułkownikiem, który już pierwszego nie nadal mu przezwisko - Klucha. Chłopcy bez problemow się zaprzyjaźniają. Tego samego dnia Klucha poznaje Alaskę Young. Dziewczynę o szmaragdowych oczach i idealnej sylwetce. A niech to Miles się zakochał. Ale czy uda mu się zdobyć serce dziewczyny?
Przy każdej pozycji tego autora zachwycam się postaciami. Tym jak zostały wykreowane. Jednak w tym przypadku są one cholernie dobre! Przepraszam musiałam użyć tego słowa. Zostały stworzone tak idealnie, ze bez problemu można je sobie wyobrazić, zżyć z nimi i zapamiętać na zawsze.
Szukając Alaski to pierwsza powieść pana Zielonego, ale mam wrażenie, ze najlepsza. Najbardziej dopracowana, najbardziej prawdziwa. Mam wrażenie, ze starał się jak najlepiej napisać ta powieść by zadebiutować na książkowym rynku, gdzie książek dla młodzieży nie brakuje. I udało mu się.
Czas spędzony przy tej pozycji nie był stracony. Pfu jak w ogóle można tak mówić. To była czyta przyjemność. Można przy niej się chwile zatrzymać i pomyśleć o życiu, tak jak robią to bohaterowie. Nie jest to banalna książka i zdecydowanie warta uwagi.
Minęły dwa tygodnie a ja nadal nie umiem się otrząsnąć po tej lekturze. Za każdym razem gdy kończę książkę Greena czuje tak pustkę, niedosyt, ale jednocześnie spełnienie i szczęście. A to co się dzieje podczas czytania, te emocje są nie do opisania. Jednocześnie go nienawidzę i kocham, mam ochotę zabić ale nie wiem co bym zrobiła gdyby brakło mi jego książek. Z ręka na...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Willu Traynorze ty skończony dupku!
Willu Traynorze ty skończony dupku!
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to