-
ArtykułyZaczytane wakacje, czyli książki na lato w promocyjnych cenachLubimyCzytać1
-
ArtykułyMa 62 lata, jest bezdomnym rzymianinem, pochodzi z Polski i właśnie podbija włoską scenę literackąAnna Sierant2
-
ArtykułyZwyciężczyni Bookera ścigana przez indyjski rząd. W tle kontrowersyjne prawo antyterrorystyczneKonrad Wrzesiński7
-
ArtykułySherlock Holmes na tropie genetycznego skandalu. Nowa odsłona historii o detektywie już w StorytelBarbaraDorosz1
Biblioteczka
2018-08-14
2023-05-02
W fantastycznym świecie stylizowanym na Chiny, Runin Fang próbuje udowodnić, że dzięki wytrwałości można osiągnąć wszystko - nawet nieprawdopodobny awans społeczny. Sierota z biednej prowincji nie będzie jednak miała łatwego życia w stolicy, w elitarnej Akademii, wśród dzieci możnowładców. Przetrwanie przeszkolenia wojskowego będzie wymagało większej dawki uporu i ciężkiej pracy niż kiedykolwiek wcześniej. Tymczasem nad skłóconym i osłabionym wewnętrznie cesarstwem wisi widmo kolejnej wojny....
Fabuła płynnie niesie czytelnika od samego początku. Trzeba jednak przyznać, że sam motyw nauki w wyjątkowej szkole jest tutaj powtarzalny - w stosunku do Harry'ego Pottera czy Trylogii Griszy. Mimo to, książkę czyta się naprawdę dobrze, ze względu na dobry styl autorki i otoczkę dalekowschodniej kultury.
Konstrukcja tej powieści jest dość zagadkowa. Wątek fantastyczny pojawia się dopiero w 1/3 książki, a niedługo potem dochodzi do konfrontacji, która sprawia wrażenie punktu kulminacyjnego. Tymczasem do zakończenia jest jeszcze bardzo daleko. Właściwie zdziwiło mnie, że ten moment nie kończy pierwszego tomu - wtedy byłaby to z pewnością seria, nie trylogia, ale akcenty byłyby rozłożone bardziej... naturalnie? Ten moment jest jednak ważny, bo wyraźnie rozgranicza powieść młodzieżową od powieści dla dorosłych. Bo "Wojna makowa" młodzieżówką zdecydowanie nie jest, choć sceny nauki w Akademii mogłyby na to wskazywać.
Pomimo kilku zwrotów akcji, nic mnie w tej książce nie zaskoczyło. Pewne rozrzucone przez autorkę tropy doprowadziły mnie do odpowiednich wniosków na długo przez ich ujawnieniem. Podobał mi się natomiast motyw mściciela, który z krzywdzonego staje się krzywdzącym. Tworzy to łańcuch cierpienia, który nigdy się nie kończy, bo teraz kolejni skrzywdzeni będą pałać ogniem zemsty. Eskalacja brutalności jest w tej książce naprawdę przerażająca.
"Wojna makowa", chociaż dobrze napisana, była raczej przewidywalna, dlatego liczę na to, że "Republika smoka" czymś mnie zaskoczy.
W fantastycznym świecie stylizowanym na Chiny, Runin Fang próbuje udowodnić, że dzięki wytrwałości można osiągnąć wszystko - nawet nieprawdopodobny awans społeczny. Sierota z biednej prowincji nie będzie jednak miała łatwego życia w stolicy, w elitarnej Akademii, wśród dzieci możnowładców. Przetrwanie przeszkolenia wojskowego będzie wymagało większej dawki uporu i ciężkiej...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-02-28
Lazlo Strange to człowiek z prawdziwą pasją. Największym pragnieniem młodego bibliotekarza, który każdą wolną chwilę poświęca rozmarzaniom o Niewidocznym Mieście, jest zobaczenie miejsca z dawnych opowieści na własne oczy. Zdaje sobie jednak sprawę, że wydaje się to cokolwiek nierealne, jeżeli o przedmiocie jego rozmyślań nie słyszano od dwustu lat, a wszelkie dawne opowieści o nim wkłada się między bajki. Ale przecież to marzenie wybiera marzyciela, a nie odwrotnie.
Już na pierwszy rzut oka "Marzyciel" Laini Taylor urzeka: okładką, językiem i klimatem. Książka jest rewelacyjnie napisana, z wykorzystaniem bogatego słownictwa, więc w tym momencie gratuluję też tłumaczowi, bo czyta się znakomicie. Świetnie brzmią też przetłumaczone nazwy własne. Mam wrażenie, że czytając tę książkę, uświadomiłam sobie jak piękny w gruncie rzeczy może być nasz, polski język i że niektóre związki wyrazowe faktycznie brzmią - jakby to określił Lazlo - jak kaligrafia miodem.
Dobrze, że blurb z tyłu okładki nie zdradza zbyt wiele, bo o tej książce naprawdę najlepiej jest wiedzieć jak najmniej. Świat rozpościera się przed nami bardzo powoli i stopniowo odsłania swoje tajemnice, aż do samego końca. Uwielbiam, kiedy autor decyduje się zrezygnować z ekspozycji na rzecz takiego prowadzenia fabuły.
Sama historia ma w sobie dużo oryginalności. Pod pewnymi względami mogłaby przypominać "Magonię", ale tylko pozornie, bo w rzeczywistości te książki są zupełnie inne. W "Marzycielu" jest według mnie więcej głębi; od początku intrygowała mnie postać tytułowego bohatera - osoby z głową w chmurach, a nosem w książce, która jednak zdaje sobie sprawę, że nie jest to metoda pozwalająca w pełni poznać świat. Podobał mi się również wątek wewnętrznych konfliktów, targających człowiekiem oraz różnice w poglądach racjonalisty i marzyciela. Bohaterów poznajemy od różnych stron - nie są krystalicznie czyści ani też dogłębnie źli.
Trzeba zauważyć, że Laini Taylor bezczelnie wodzi czytelnika za nos. W czasie lektury podążałam wytyczoną przez nią ścieżką, nie wiedząc, że doprowadzi mnie ona do przepaści emocjonalnej. Udało jej się mnie zszokować, a zakończenie książki zdaniem "Bo nie był to koniec tej opowieści", po prostu mnie dobiło.
Co do wad, troszeczkę zirytowało mnie zbytnie rozdrabnianie się - nie mam na myśli oddziałujących na wyobraźnię opisów miejsc, lecz... kilkustronicowy opis pocałunku to dla mnie trochę za wiele. Bardziej podobała mi się też pierwsza połowa książki, bo miała w sobie więcej magicznej aury i atmosfery tajemniczości. Później więcej było typowej fantastyki, przez co trochę obawiam się o drugi tom. Jeżeli fabuła będzie dalej zmierzać w tym kierunku, "Muza Koszmarów" może niestety stracić na jakości, a to byłoby naprawdę przykre.
Z trudną do zniesienia niecierpliwością czekam na drugi tom i liczę na to, że spełni moje wymagania, choć jednocześnie jestem też pełna obaw. "Marzyciela" z całego serca polecam, szczególnie tym, którzy potrafią docenić piękno języka i których chwyta za serce nie tylko fabuła, ale też narracja.
Lazlo Strange to człowiek z prawdziwą pasją. Największym pragnieniem młodego bibliotekarza, który każdą wolną chwilę poświęca rozmarzaniom o Niewidocznym Mieście, jest zobaczenie miejsca z dawnych opowieści na własne oczy. Zdaje sobie jednak sprawę, że wydaje się to cokolwiek nierealne, jeżeli o przedmiocie jego rozmyślań nie słyszano od dwustu lat, a wszelkie dawne...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-07-08
2022-11-08
2021
"Jeśli ktoś kocha nas aż tak bardzo, to nawet jak odejdzie na zawsze, jego miłość będzie nas zawsze chronić."
Harry'ego Pottera zna prawie każde dziecko - zarówno w świecie magicznym, a dzisiaj nawet w tym naszym, mugolskim. Opowieść o chłopcu, który dowiaduje się, że jest czarodziejem i rozpoczyna naukę w szkole magii - Hogwarcie przyciągnęła miliony fanów na całym świecie. Niejedno dziecko (i nie tylko dziecko) skrycie (lub mniej skrycie) marzy o liście z Hogwartu. Co takiego jest w tej książce, że wszyscy tak ją uwielbiają?
Świat, który został mistrzowsko wykreowany przez J.K. Rowling jest MAGICZNY pod każdym możliwym względem. Świat pełen zaklęć i uroków, dziwnych i pięknych stworzeń, złych i dobrych czarodziejów, a raczej tych, którzy zeszli na złą drogę i tych, którzy pozostali na dobrej. Świat pełen tajemnic, czarodziejskich niespodzianek. Świat, w którym ważna jest przyjaźń, miłość, lojalność, odwaga, poświęcenie... I mnóstwo innych ważnych wartości.
W magiczny sposób przestawiona została przyjaźń, przede wszystkim ta łącząca Harry'ego, Rona i Hermionę. Czytając "Harry'ego Pottera" razem z nimi przeżywamy niesamowite, pełne wrażeń przygody. Przy tej książce z pewnością nie można się nudzić. Historia jest wciągająca i nie daje o sobie zapomnieć jeszcze długo po przeczytaniu.
Powieści J.K. Rowling zdecydowanie zasługują na rozgłos, jaki osiągnęły. Są kluczem do innego świata, w którym każdy choć przez chwilę może stać się czarodziejem i uczyć się w Hogwarcie.
Gorąco polecam!
"Jeśli ktoś kocha nas aż tak bardzo, to nawet jak odejdzie na zawsze, jego miłość będzie nas zawsze chronić."
Harry'ego Pottera zna prawie każde dziecko - zarówno w świecie magicznym, a dzisiaj nawet w tym naszym, mugolskim. Opowieść o chłopcu, który dowiaduje się, że jest czarodziejem i rozpoczyna naukę w szkole magii - Hogwarcie przyciągnęła miliony fanów na całym...
2022-05-27
2015-11-28
Wren i Cath to bliźniaczki, prezentujące zupełnie różne typy osobowości. Wren jest pewną siebie ekstrawertyczką, lubi imprezować i poznawać ludzi. Świat Cath kręci się wokół książek, a konkretnie wokół jednej serii - jest fanką nastoletniego czarodzieja Simona Snowa. Oprócz tego, że jest fanką nad fankami, ma także własnych fanów i pod nickiem Magicath publikuje w internecie fanfiction o Simonie. Życie Cath zmienia się, gdy zaczyna uczęszczać do collegu. Nie wie, że być może czekają ją naprawdę wielkie zmiany...
Zdecydowałam się sięgnąć po tę książkę, ponieważ zainteresował mnie pomysł napisania książki o...ludziach kochających książki. Niejednokrotnie podczas czytania myślałam sobie "to takie prawdziwe..." i "skąd ja to znam..." Nic dziwnego, że każdy książkoholik w mniejszym lub większym stopniu, utożsamia się z główną bohaterką.
"Fangirl" była taka...inna. Nigdy nie czytałam czegoś takiego. Była niezwykle zabawna, podczas jej czytania co chwila śmiałam się do kartek, prychałam i w ogóle wydawałam z siebie dziwne dźwięki. :) Obejmowała duży zakres tematów i nie czuło się, że są one "wepchnięte na siłę". Przedstawiono relacje na linii siostra-siostra, córka-tata, nie zabrakło wątku miłosnego, opisania trudnej sztuki pisania, tworzenia fanfiction ani oczywiście bezgranicznej miłości do książek.
Bardzo podobał mi się też pomysł umieszczania po każdym rozdziale fragmentu opowieści o Simonie Snow, co też dało ciekawy efekt.
Nie ma chyba osoby, która nie zorientowałaby się, że Simon Snow jest BARDZO WYRAŹNĄ aluzją do "Harry'ego Pottera". Czasem te podobieństwa dotyczyły nawet najdrobniejszych kwestii, ale to w pewnym stopniu także dodało książce uroku (i często było po prostu rozbrajające).
Podsumowując: "Fangirl" jest inna, ale w pozytywny sposób. Jest dobrą lekturą na poprawę humoru, którą polecam szczególnie wszystkim, należącym do fandomów.
A kim jest fangirl? "Jeśli jesteś fangirl, to wiesz. Jeśli nią nie jesteś, to nie zrozumiesz."
Wren i Cath to bliźniaczki, prezentujące zupełnie różne typy osobowości. Wren jest pewną siebie ekstrawertyczką, lubi imprezować i poznawać ludzi. Świat Cath kręci się wokół książek, a konkretnie wokół jednej serii - jest fanką nastoletniego czarodzieja Simona Snowa. Oprócz tego, że jest fanką nad fankami, ma także własnych fanów i pod nickiem Magicath publikuje w...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-05-26
2016-08-20
2021-04-06
2013
2020-12-31
Seria "Niezgodna", choć swego czasu głośno okrzykiwana jako "nowe Igrzyska Śmierci", obecnie nieco odeszła w niepamięć. Teraz ze starszych serii młodzieżowych częściej słyszy się o "Igrzyskach...", o "Zmierzchu" (które niedawno doczekały się nowych tomów), a nawet o "Rywalkach". Czy porównywanie "Niezgodnej" do "Igrzysk..." było więc bezpodstawne? Czy słusznie zapomniano o trylogii Veronici Roth?
W świecie podzielonym na frakcje, do których ludzie są przydzielani na podstawie dominujących cech osobowości, Beatrice Prior dokonuje ryzykownego wyboru. Podążając za długo skrywanymi marzeniami, porzuca rodzinny Altruizm, by jako Tris stać się Nieustraszoną. Skrywana tajemnica i ujawniające się niestabilności w systemie wkrótce pokażą, że wymagające szkolenie może być najmniejszym z jej kłopotów.
Trzeba zaznaczyć, że fabuła "Niezgodnej" wydaje się nieco płytka, szczególnie jeżeli zestawimy ją z problematyką "Igrzysk Śmierci". Głównym motywem jest tutaj podążanie za głosem serca i wytrwałe pokonywanie własnych ograniczeń. Nie za wiele dowiadujemy się o funkcjonowaniu systemu frakcyjnego, co rozwijane jest w następnych tomach. Z pewnością "Wierna" wchodzi już na wyższy poziom poruszanych tematów - w tym tomie między innymi rozwija się wątek zestawienia odwagi z bezinteresownością.
Bo jak to jest u tych Nieustraszonych? Ich codzienne życie to raczej lekkomyślność i brawura, nie prawdziwa odwaga. Byłam mile zaskoczona tym, że Tris to zauważa - przyznam, że nie zapamiętałam jej od tej strony.
W czasie ponownego spotkania z tą książką natrafiłam na całkiem sporo nielogicznych zdań i sytuacji, z których część zapewne jest kwestią przekładu. Natomiast sama fabuła też ma pewne luki. Bo przecież kiedy mamy sekret, którego nie możemy nikomu zdradzić, bardzo logicznym jest wytatuowanie go sobie na ciele... Również relacja miłosna w tej książce momentami była dla mnie nieco zabawna (chociaż trzynastoletniej mnie bardzo się podobała).
"Niezgodna" jest na pewno przyjemna do czytania (jeżeli przymknie się oko na kilka błędów) i naprawdę wciągająca, chociaż według mnie nie ma do zaoferowania wiele więcej. Przyczyną tego, że jej popularność się nie utrzymała, może być z dużym prawdopodobieństwem kiepska ekranizacja (mówię szczególnie o "Wiernej"), a niekoniecznie kiepska historia. Chociaż historia też nie jest specjalnie oryginalna.
Seria "Niezgodna", choć swego czasu głośno okrzykiwana jako "nowe Igrzyska Śmierci", obecnie nieco odeszła w niepamięć. Teraz ze starszych serii młodzieżowych częściej słyszy się o "Igrzyskach...", o "Zmierzchu" (które niedawno doczekały się nowych tomów), a nawet o "Rywalkach". Czy porównywanie "Niezgodnej" do "Igrzysk..." było więc bezpodstawne? Czy słusznie zapomniano o...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-10-01
2010
2012
"Coś się kończy, coś się zaczyna"
Cykl o białowłosym wiedźminie Geralcie z Rivii z pewnością zostanie ze mną na dłużej, bo to saga wyjątkowa. Gołym okiem widać, jak bardzo Sapkowski musiał zaangażować się w tworzenie swojego fantastycznego świata. Nie da się nie zauważyć, jak ogromnie zna się na tym, o czym pisze. Wprost zarzuca czytelnika terminologią z dziedziny szermierki, wiedzą geograficzną w kwestii form terenu, a także chwali się znajomością mitologii i podań kulturowych. Czerpanie z baśni jest szczególnie uwypuklone w dwóch tomach opowiadań, z kolei w dalszych częściach wkraczamy na nowe tory, takie jak znane nam legendy czy wierzenia średniowieczne. Podoba mi się też wplatanie licznych elementów z epoki romantyzmu!
Ponadto, autor ma tak bogate słownictwo, że gdyby wypisywać nieznane słowa z "Wiedźmina", można by stworzyć całkiem obszerny słownik. Proste wyrażenia zastępowane są nieraz ogromnie wyrafinowanymi lub sentencjami. Dokładnie opisane są barwy i ich odcienie. Oczywiście styl wypowiedzi pozostaje dostosowany do nadawcy, o czym już wspominałam w recenzji tomu pierwszego.
Narrator trzecioosobowy wszechwiedzący prowadzi tę historię często w bardzo nostalgiczny sposób. Opowieść teraźniejszą przeplata przyszłością, zarówno taką, w której dany bohater jest już starcem, jak i znacznie późniejszą, kiedy o owych wydarzeniach krążą jedynie legendy. Wywołuje to poczucie przemijania, czasem wydaje się, że działania postaci z perspektywy czasu były bezsensowne. Między innymi to nadaje historii autentyczność, sprawia, że staje się "życiowa".
Saga o wiedźminie jest też pełna jedynych w swoim rodzaju postaci pierwszo- i drugoplanowych. Tak wiele z nich uwielbiam! Niestety jednak mnogość postaci pobocznych powoduje, że zapomina się, kim dokładnie byli, kiedy nieoczekiwanie powracają po dwóch tomach.
Szczególnie dobrym elementem jest relacja Geralta i Yennefer. Z początku naprawdę nie lubiłam tej czarnowłosej czarodziejki. Moje uczucia w pełnym momencie uległy zmianie, ale nikt chyba nie zaprzeczy, że ona i wiedźmin są po prostu siebie warci. Sam Geralt też jest niezmiernie interesujący. Podejmuje złe decyzje i ucieka od problemów, a czasem potrafi być niezłym gburem, a mimo to naprawdę daje się lubić.
Przyznaję bez bicia, że prawie w każdym tomie pewne fragmenty wlokły się dla mnie strasznie i aż nie chciało mi się ich czytać. Jednak nie mogę chyba niczego Sapkowskiemu w tym względzie zarzucić. Rozbudował świat prawie do granic możliwości, wprowadzając całą masę postaci oraz zagłębiając się w zaawansowaną politykę i manewry wojenne. To, że nie są to moje ulubione tematy, to niestety tylko i wyłącznie mój problem... Faktem jest, że nie wszystko czytałam z zapartym tchem czy nawet ciekawością.
Jak już wspominałam, nie mam większych zarzutów do Sapkowskiego. Poza jednym, bo na pewno nie zaszkodziłoby, gdyby do swojego ogromnego i skomplikowanego uniwersum dołączył MAPĘ. Nie brakuje książek, które mapy na wklejce mają, nawet gdy są one właściwie zbędne. W tym przypadku natomiast, zaangażowanemu czytelnikowi brakuje pewnej wizualizacji. Z początku myślałam, że jest to zabieg celowy, mający pokazać nam perspektywę apolitycznego przecież Geralta. Ale z biegiem czasu, kiedy przeskakujemy z postaci na postać; wraz z rozwojem wątku Ciri; wraz z włączaniem się w fabułę coraz większej liczby państw, można się naprawdę nieźle zagmatwać. I zgubić.
Poza wspomnianą zabawą perspektywami, mamy też zabawę chronologią, a to akurat bardzo lubię. Zawirowania są czasem tak silne, że raz musiałam spisać sobie kolejność zdarzeń. Tak na marginesie - raz wyrysowałam nawet drzewo genealogiczne, co chyba potwierdza moją tezę o dużej złożoności świata?
Nie będę zagłębiać się w konkretne wątki, bo nie zamierzam przecież spoilerować. Dodam więc tylko, że autor świetnie rozplanował rolę przeznaczenia, postać Ciri budował powoli, ale konsekwentnie i według planu, a pomysł na porównanie wampiryzmu z alkoholizmem jest po prostu genialny!
Jeszcze kilka słów odnośnie do ostatniego tomu. Mimo że trochę za dużo jest w nim opisów toczonych wojen, sporo na temat racji stanu i układów między królestwami, spodobał mi się chyba najbardziej. Kilkakrotnie wywołał we mnie uczucie dogłębnego smutku; sprawił, że zadrżałam o los bohaterów; zaskoczył wieloma rozwiązaniami fabularnymi i zostawił mnie samą z tymi wszystkimi uczuciami i refleksjami krążącymi po mojej głowie. Dawno nie zżyłam się tak z bohaterami serii. Powtórzę za wieloma: pozycja obowiązkowa dla wszystkich fanów fantastyki.
"Coś się kończy, coś się zaczyna"
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toCykl o białowłosym wiedźminie Geralcie z Rivii z pewnością zostanie ze mną na dłużej, bo to saga wyjątkowa. Gołym okiem widać, jak bardzo Sapkowski musiał zaangażować się w tworzenie swojego fantastycznego świata. Nie da się nie zauważyć, jak ogromnie zna się na tym, o czym pisze. Wprost zarzuca czytelnika terminologią z dziedziny...