-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński7
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać455
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2024-02-16
2023-12-21
2023-06-23
2023-02-13
2023-01-25
2022-11-20
2022-09-18
"Kosiarze" to moja ulubiona seria zeszłego roku i jedna z ulubionych w ogóle. Jak więc wypada niewydany w Polsce trzeci tom, na którego poznaniu tak bardzo mi zależało?
Od początku doceniałam w tej serii aspekt moralno-filozoficzny oraz szerszą perspektywę. Jednego i drugiego było w tym tomie jeszcze więcej, ale to drugie nie wyszło tej książce na dobre. Zdecydowanie za dużo jest tutaj tzw. "bigger picture", rzeczy, które dzieją się z boku, a z czasem staną się ważne. Odbywa się to kosztem głównych bohaterów, których historię do połowy książki można streścić w dwóch zdaniach. Łatwo się też pogubić w tylu perspektywach, tym bardziej, że towarzyszą im przeskoki czasowe.
"The Toll", podobnie jak pozostałe tomy, trzeba czytać z otwartym podejściem. Od początku instytucja kosiarzy wydaje się czymś niewłaściwym, jednak Shusterman nie pozwala nam uznać tego za pewnik. Niejednokrotnie próbuje odwrócić naszą moralność do góry nogami - słyszałam, że dlatego część osób zupełnie się od tej historii "odbija".
Często chciałam odrzucić z góry pomysły autora, ale są one tak niejednoznaczne, że można by o nich ciekawie i czysto hipotetycznie podyskutować (chętnie bym się w taką dyskusję zaangażowała!)
"The Toll" to już w dużej mierze science-fiction i być może temat: postęp vs moralność jest podobnie ujęty w innych książkach z tego gatunku, ja jednak zasadniczo go nie czytam, więc było to dla mnie zupełną abstrakcją (w pozytywnym sensie!).
Nie podobała mi się natomiast kreacja antagonistów, a szczególnie głównego z nich. Jest to raczej postać zła z natury i zła do szpiku kości, co czyni ją znienawidzoną, ale również nieciekawą.
Gdy myślę o zakończeniu - swoją drogą nieco otwartym, niejasnym i nie do końca szczęśliwym - przychodzą mi na myśl słowa "to nie musiało się tak skończyć". Bo rozwiązania globalnych problemów są tutaj trochę jak wybory moralne w Wiedźminie - którekolwiek rozwiązanie wybierzesz, i tak będziesz mieć wyrzuty sumienia.
Gwiazdka wyżej z sentymentu do serii.
"Kosiarze" to moja ulubiona seria zeszłego roku i jedna z ulubionych w ogóle. Jak więc wypada niewydany w Polsce trzeci tom, na którego poznaniu tak bardzo mi zależało?
Od początku doceniałam w tej serii aspekt moralno-filozoficzny oraz szerszą perspektywę. Jednego i drugiego było w tym tomie jeszcze więcej, ale to drugie nie wyszło tej książce na dobre. Zdecydowanie za...
2021-11-06
W pewien upalny dzień, w czasie dotkliwej kalifornijskiej suszy, z kranów nagle przestaje płynąć woda. W mgnieniu oka w regionie zapanowuje chaos, a mieszkańcy zaczynają rozumieć, że wobec nieudolnego zarządzania kryzysowego zdani są tylko na siebie. A ceną za przetrwanie może być przedefiniowanie własnej moralności.
"Susza", mimo że nie zafascynowała mnie w takim stopniu jak "Kosiarze", to jednak utwierdziła mnie w przekonaniu, że styl Shustermana bardzo do mnie trafia. Uważam, że powieść jest świetnie wyważona, błyskotliwa, niekiedy naprawdę wstrząsająca. W tej książce autora, czy raczej autorów, ogranicza nieco wymóg realistyczności, a jednak udało im się wymyślić rozwiązania fabularne, które zadziwiają czytelnika (przykładowo: wątek nawiązujący do koncepcji Kota Schrödingera (!)).
Główni bohaterowie zestawieni zostali na zasadzie kontrastu, co ciekawie uwypukla jak osoby wychowane w różnych środowiskach i reprezentujące różne poglądy reagują na doświadczenie suszy. Alyssa brzydzi się bronią, czynnie uczestniczyła w protestach przeciwko możliwości jej posiadania. Kelton natomiast jest z nią zaznajomiony niemal od dziecka - nic dziwnego, skoro jego rodzina od zawsze szykuje się na apokalipsę i przekształca dom w samowystarczalną twierdzę.
Z biegiem fabuły pojawia się coraz więcej interesujących postaci i - o ile początkowo podejrzewałam, które rozdziały pisze Shusterman senior, a które junior - po zakończeniu nie mam już bladego pojęcia. Była to bowiem historia bardzo spójna i satysfakcjonująca, z wyraziście nakreślonymi bohaterami.
W pewien upalny dzień, w czasie dotkliwej kalifornijskiej suszy, z kranów nagle przestaje płynąć woda. W mgnieniu oka w regionie zapanowuje chaos, a mieszkańcy zaczynają rozumieć, że wobec nieudolnego zarządzania kryzysowego zdani są tylko na siebie. A ceną za przetrwanie może być przedefiniowanie własnej moralności.
"Susza", mimo że nie zafascynowała mnie w takim stopniu...
2021-08-25
Chcąc uniknąć spoilerów do zakończenia części pierwszej, nie mogę tak naprawdę napisać niczego na temat głównego wątku. W tej opinii skupię się więc bardziej na moich wrażeniach z lektury.
Na początku powinnam zaznaczyć, że wątek Citry i Rowana nie do końca jest wątkiem głównym. "Kosodom" bardzo rozszerza bowiem perspektywę na ten pozornie utopijny, a w rzeczywistości zmierzający ku samozagładzie świat. Na planszy pojawia się coraz więcej figur. Mamy do czynienia z kilkoma nowymi postaciami, które otrzymują własne rozdziały i okazują się (lub dopiero okażą) ważne dla losów tego świata.
Z tła zaś zaczynają wynurzać się dwie grupy społeczne - bezmanierowców i tonistów. Szczególnie sposób wykreowania tych pierwszych jest niezwykle fascynujący, ponieważ skłania do zastanowienia się nad istotą buntu w ogóle oraz nad jego zasadnością w tym idealnym świecie. To jest właśnie interesujące u Shustermana, że zdaje się on kpić nieco z pewnych społecznych wzorców i zjawisk (a czasem na przedmiot owej kpiny wybiera tematy dość kontrowersyjne).
W powieści nietypowy jest nie tylko humor, ale i sama fabuła. Tak jak w pierwszej części, wiele pomysłów autora jest oryginalnych, czasem wręcz szalonych i niewiarygodnych. Zakończenie sprawiło, że mój mózg wylądował na ścianie. A ja cały czas zastanawiam się - co dalej? Jak wybrnąć z tej katastrofy - czy głęboki podział Kosodomu ma szansę zostać zażegnany czy może ludzkość w ogóle nie powinna była tworzyć tej instytucji, a śmierć pozostawić naturze? Pojęcia nie mam, jaką drogą pójdzie Shusterman i jaką konkluzją postanowi on zakończyć swój cykl.
Chcąc uniknąć spoilerów do zakończenia części pierwszej, nie mogę tak naprawdę napisać niczego na temat głównego wątku. W tej opinii skupię się więc bardziej na moich wrażeniach z lektury.
Na początku powinnam zaznaczyć, że wątek Citry i Rowana nie do końca jest wątkiem głównym. "Kosodom" bardzo rozszerza bowiem perspektywę na ten pozornie utopijny, a w rzeczywistości...
2021-06-17
Świat, w którym zyskaliśmy nieśmiertelność. Albo inaczej - świat, w którym śmierć nie jest nieodwracalna. Śmiertelny wypadek samochodowy? Nie ma co się martwić, za dwa dni będziesz jak nowy. Jest tylko jedno "ale", zagrażające całkowitemu poczuciu bezpieczeństwa, a mianowicie instytucja kosiarzy, powołana w celu regulowania wielkości populacji. Kiedy Citra i Rowan zostaną praktykantami kosiarza, będą musieli opanować trudną, acz konieczną (i wręcz szlachetną!) sztukę zabijania, jednocześnie próbując nie stracić przy tym własnego człowieczeństwa.
Co to była za książka! Zapewniam, że świat w niej przedstawiony jest szalenie oryginalny, choć sam koncept nieśmiertelności taki nie jest. Najbardziej w "Kosiarzach" uderzyło mnie przedstawienie kondycji tego społeczeństwa. Posiadło ono wszelką wiedzę, która jest powszechnie dostępna i przechowywana w Chmurze (zwanej Thunderheadem), jednak ludzie w większości nie czują potrzeby, by po nią sięgać. Nie mają już do czego dążyć, a jednocześnie mogące się w nich pojawić rozpacz czy poczucie beznadziei eliminowane są przez znajdujące się w ich krwi nanity. Są przerażająco wręcz beznamiętni, a ich moralność jest całkowicie zredefiniowana - jakże mogłoby być inaczej, skoro zrobienie krzywdy drugiemu człowiekowi nie czyni mu trwałej szkody?
Można by zarzucić autorowi to, że za mało skupił się na emocjach bohaterów. Uważam jednak, że tak miało być, ponieważ oni naprawdę niewiele czują. Dlatego ten świat jest bardzo oderwany od rzeczywistości, ale pewne rzeczy pozostały w nim niezmienne - na przykład lizusostwo względem wyżej postawionych (nawet jeżeli wyżej postawiony zajmuje profesję kata).
Z drugiej strony, mimo tych oszczędnych emocji, Citra i Rowan są postaciami, którym szczerze się kibicuje. A bohaterowie z dalszego planu, głównie kosiarze-weterani, niezwykle mnie intrygowali. Fascynujące było czytać o tym, jakimi metodami próbują oni zachować empatię i żyć w zgodzie z samymi sobą, wykonując ten "zawód". Do tego dodać należy jeszcze humor (czasem czarny humor, zważywszy na tematykę) i otrzymujemy naprawdę świetną książkę, która zdecydowanie trafia do moich ulubionych.
Świat, w którym zyskaliśmy nieśmiertelność. Albo inaczej - świat, w którym śmierć nie jest nieodwracalna. Śmiertelny wypadek samochodowy? Nie ma co się martwić, za dwa dni będziesz jak nowy. Jest tylko jedno "ale", zagrażające całkowitemu poczuciu bezpieczeństwa, a mianowicie instytucja kosiarzy, powołana w celu regulowania wielkości populacji. Kiedy Citra i Rowan zostaną...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-12-31
Seria "Niezgodna", choć swego czasu głośno okrzykiwana jako "nowe Igrzyska Śmierci", obecnie nieco odeszła w niepamięć. Teraz ze starszych serii młodzieżowych częściej słyszy się o "Igrzyskach...", o "Zmierzchu" (które niedawno doczekały się nowych tomów), a nawet o "Rywalkach". Czy porównywanie "Niezgodnej" do "Igrzysk..." było więc bezpodstawne? Czy słusznie zapomniano o trylogii Veronici Roth?
W świecie podzielonym na frakcje, do których ludzie są przydzielani na podstawie dominujących cech osobowości, Beatrice Prior dokonuje ryzykownego wyboru. Podążając za długo skrywanymi marzeniami, porzuca rodzinny Altruizm, by jako Tris stać się Nieustraszoną. Skrywana tajemnica i ujawniające się niestabilności w systemie wkrótce pokażą, że wymagające szkolenie może być najmniejszym z jej kłopotów.
Trzeba zaznaczyć, że fabuła "Niezgodnej" wydaje się nieco płytka, szczególnie jeżeli zestawimy ją z problematyką "Igrzysk Śmierci". Głównym motywem jest tutaj podążanie za głosem serca i wytrwałe pokonywanie własnych ograniczeń. Nie za wiele dowiadujemy się o funkcjonowaniu systemu frakcyjnego, co rozwijane jest w następnych tomach. Z pewnością "Wierna" wchodzi już na wyższy poziom poruszanych tematów - w tym tomie między innymi rozwija się wątek zestawienia odwagi z bezinteresownością.
Bo jak to jest u tych Nieustraszonych? Ich codzienne życie to raczej lekkomyślność i brawura, nie prawdziwa odwaga. Byłam mile zaskoczona tym, że Tris to zauważa - przyznam, że nie zapamiętałam jej od tej strony.
W czasie ponownego spotkania z tą książką natrafiłam na całkiem sporo nielogicznych zdań i sytuacji, z których część zapewne jest kwestią przekładu. Natomiast sama fabuła też ma pewne luki. Bo przecież kiedy mamy sekret, którego nie możemy nikomu zdradzić, bardzo logicznym jest wytatuowanie go sobie na ciele... Również relacja miłosna w tej książce momentami była dla mnie nieco zabawna (chociaż trzynastoletniej mnie bardzo się podobała).
"Niezgodna" jest na pewno przyjemna do czytania (jeżeli przymknie się oko na kilka błędów) i naprawdę wciągająca, chociaż według mnie nie ma do zaoferowania wiele więcej. Przyczyną tego, że jej popularność się nie utrzymała, może być z dużym prawdopodobieństwem kiepska ekranizacja (mówię szczególnie o "Wiernej"), a niekoniecznie kiepska historia. Chociaż historia też nie jest specjalnie oryginalna.
Seria "Niezgodna", choć swego czasu głośno okrzykiwana jako "nowe Igrzyska Śmierci", obecnie nieco odeszła w niepamięć. Teraz ze starszych serii młodzieżowych częściej słyszy się o "Igrzyskach...", o "Zmierzchu" (które niedawno doczekały się nowych tomów), a nawet o "Rywalkach". Czy porównywanie "Niezgodnej" do "Igrzysk..." było więc bezpodstawne? Czy słusznie zapomniano o...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-10-01
2013
"Ogień się rozprzestrzenia! Jeśli spłoniemy, ty spalisz się razem z nami!"
Pożar zaczyna się od iskry. Rebelia zaczyna się od jednej osoby, która przeciwstawi się tyranii. Wojna wisi w powietrzu, coraz więcej dystryktów dołącza do buntowników. Z Kosogłosem na czele...
"Kosogłos" tak samo jak dwa poprzednie tomy jest powieścią niesamowitą. Książka jest wciągająca, świetnie napisana, mądra i wzruszająca. Historia Katniss, opowieść o państwie Panem i jego okrutnych władzach sama w sobie jest niezwykle ciekawa. Bohaterowie z pewnością nie są idealni, Katniss jest wybuchowa, często złośliwa i woli działać na własną rękę, nie pytając nikogo o zdanie. Peeta - dotąd kochający i opiekuńczy "chłopiec z chlebem" jest zupełnym jej przeciwieństwem. A jednak coś połączyło tę dwójkę uczuciem, które może przetrwać nawet wojnę. A przynajmniej tak by się wydawało do czasu niespodziewanych komplikacji w trzecim tomie...
Moim zdaniem trylogię "Igrzyska Śmierci" powinien przeczytać każdy. Jest mądra, wzruszająca i zawiera ważne przesłanie; opowiada o świecie przyszłości, niepokojąco przypominającym teraźniejszość. Zakończenie, które można interpretować różnie, pokochałam całym sercem, mimo że nie można jednoznacznie stwierdzić, czy jest szczęśliwe.
O tej książce po prostu nie da się łatwo zapomnieć.
"Ogień się rozprzestrzenia! Jeśli spłoniemy, ty spalisz się razem z nami!"
Pożar zaczyna się od iskry. Rebelia zaczyna się od jednej osoby, która przeciwstawi się tyranii. Wojna wisi w powietrzu, coraz więcej dystryktów dołącza do buntowników. Z Kosogłosem na czele...
"Kosogłos" tak samo jak dwa poprzednie tomy jest powieścią niesamowitą. Książka jest wciągająca, świetnie...
2013
*OPINIA DOTYCZY CAŁEJ TRYLOGII "IGRZYSKA ŚMIERCI"*
Akcja książki toczy się w podzielonym na dwanaście dystryktów państwie Panem, którym rządzą okrutne władze. Co roku drogą losowania z każdego dystryktu wybierani są chłopak i dziewczyna między 12 a 18 rokiem życia, którzy muszą wziąć udział w Głodowych Igrzyskach. Czyli pozabijać się nawzajem ku radości publiczności zgromadzonej przed telewizorami w stolicy - Kapitolu.
Uważam, że jest to powieść, na którą zdecydowanie warto zwrócić uwagę, ponieważ zawiera w sobie ważne wartości i porusza istotne tematy.
Książka przedstawia okrutną władzę, która nie liczy się z nikim i jest całkowicie nieczuła na ludzką krzywdę. Tacy sami są też kapitolińczycy zgromadzeni przed telewizorami, którzy z taką chęcią oglądają zmagania na arenie, wciąż obstawiając swoich faworytów. Myślę, że nawiązuje do to tematyki współczesnych programów typu reality-show. Każe zastanowić się nad tym, czy nasz świat przypadkiem nie zmierza w podobnym kierunku. Czy kiedyś ludzie mogliby stać się do tego stopnia nieczuli, że zapragnęliby programu o zabijaniu?
Być może rzeczywiście "Jesteśmy kapryśnymi, głupimi istotami o marnej pamięci i wielkim talencie do samozniszczenia"?
Książka porusza także temat wojny: pokazuje między innymi, w jaki sposób działa ona na ludzi: ich psychikę, relacje, zachowanie. Katniss po śmierci ojca musiała przejąć rolę głównego żywiciela swojej rodziny - przez wojnę była zmuszona, by szybciej dorosnąć.
Haymith po uczestnictwie w Głodowych Igrzyskach uzależnił się od alkoholu, Annie jest niezrównoważona, także Katniss nigdy już nie będzie taka sama, bo wojna na nich wszystkich odcisnęła swoje piętno.
Widać również, jak przez wojnę krucha jest przyjaźń - Katniss i Gale, dawniej najlepsi przyjaciele, coraz bardziej oddalają się od siebie.
"Igrzyska Śmierci" zajmują szczególne miejsce w moim sercu. Jest to najlepsza trylogia, jaką kiedykolwiek przeczytałam. Skłoniła mnie ona do przemyśleń, wzruszyła mnie i wciąż polecam ją wszystkim naokoło. Myślę, że wkrótce zabiorę się do przeczytania jej trzeci raz.
"Igrzyska..." po prostu TRZEBA przeczytać.
*OPINIA DOTYCZY CAŁEJ TRYLOGII "IGRZYSKA ŚMIERCI"*
Akcja książki toczy się w podzielonym na dwanaście dystryktów państwie Panem, którym rządzą okrutne władze. Co roku drogą losowania z każdego dystryktu wybierani są chłopak i dziewczyna między 12 a 18 rokiem życia, którzy muszą wziąć udział w Głodowych Igrzyskach. Czyli pozabijać się nawzajem ku radości publiczności...
2014-01-01
2014-01-01
2014-12
2015-01
2015-02
Ruiny naszego świata, który po nieznanym kataklizmie stał się obcym miejscem. Dwie sylwetki na drodze – ojciec i syn. Wola przetrwania, którą coraz trudniej jest zachować. Miłość, poświęcenie i odwaga. Ale czy wystarczy jej, żeby zrobić to, co dla dziecka najlepsze? Skąd można w ogóle wiedzieć, co będzie najlepsze? I czy ta droga dokądś prowadzi?
Słuchałam tej książki w audiobooku, ale często otwierałam wersję tekstową, wracając do najbardziej przejmujących cytatów. „Droga” jest niestandardowo napisana – przy dialogach brak myślników, co zaciera granicę między myślą niewypowiedzianą, a tą wyszeptaną czy wyrażoną głośno. Brakuje jakichkolwiek wskazań na ton wypowiedzi, a i opisów emocji jest niewiele. Dlatego czytając, lektor w dużej mierze dokonywał własnej interpretacji. A słuchanie bolało.
Fragmentami występują tu wszystkie trzy narracje: pierwszo- i trzecioosobowa, jak i drugoosobowa (tak rzadko spotykana, że aż dziwnie brzmi). Wspomnienia bohatera dopominają się o siebie w środku akcji, a wprowadzenie retrospekcji nie jest zaznaczone nawet linijką odstępu. Tu również lektor robił pauzy, których w tekście nie ma. Zakładam, że chaos i pozorna beznamiętność dialogów (w których często odpowiedź ojca jest właściwie powtórzeniem pytania syna) jest celowa, ale jednak może być przeszkodą w pełnym zaangażowaniu się w historię.
Ja tymczasem zaangażowałam się całą sobą. Myślami wciąż byłam z bohaterami „Drogi”, nawet gdy robiłam coś zupełnie innego. Autentycznie cały czas myślałam o tej książce. Z napięciem czekałam na każde kolejne wypowiedziane słowo. Z przerażeniem obserwowałam okrucieństwo tego świata i to, co potrafi zrobić z dobrymi przecież ludźmi. Niektóre fragmenty to było dla mnie za wiele. Wreszcie, popłakałam się, a to naprawdę rzadko mi się zdarza.
Nie potrafię wartościować zakończenia jako dobrego lub złego albo zastanawiać się, czy autor domknął wszystkie wątki. Odbierałam tę historię na zupełnie innym poziomie, tak, jakby była prawdziwa. Nie potrafię ocenić decyzji bohaterów ani ich emocji. Po prostu ze ściśniętym gardłem czekałam na koniec tej wędrówki. Mając wrażenie, że nadziei już nie ma, umarła razem z odchodzącym światem.
Nie mam pojęcia w jakim stopniu oceniam audiobook, a w jakim samą książkę, ale jest to 10/10, bo po prostu nie potrafię inaczej. Dla takich historii czytam.
(Audiobook czytał Krzysztof Gosztyła.)
Ruiny naszego świata, który po nieznanym kataklizmie stał się obcym miejscem. Dwie sylwetki na drodze – ojciec i syn. Wola przetrwania, którą coraz trudniej jest zachować. Miłość, poświęcenie i odwaga. Ale czy wystarczy jej, żeby zrobić to, co dla dziecka najlepsze? Skąd można w ogóle wiedzieć, co będzie najlepsze? I czy ta droga dokądś prowadzi?
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toSłuchałam tej książki w...