-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant6
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na maj 2024Anna Sierant978
Biblioteczka
2014-04-29
2014-05-21
Kiedy wzięłam w dłoń tę książkę od razu wiedziałam, że stanie się moim "konikiem". Po pierwsze historia, która mnie urzekła, gdyż uwielbiam fantastykę i wszystko co z nią związane. Po drugie, bohaterowie - doskonale nakreśleni ze swoimi indywidualnościami. Po trzecie wszechobecna, starożytna magia, z którą niewielu potrafi sobie poradzić, a która na moją wyobraźnię działa jak nic innego. I tak, tak. Też należę do fanek Jace'a (chociaż w wersji kinowej, która niestety daleko odbiegała od powieści wyobrażałam sobie innego aktora w jego roli). I zakończenie pierwszego tomu, które mną wstrząsnęło (chociaż cały czas liczyłam się z tym, że autorka ma jeszcze kilka asów w rękawie i nic nie wygląda tak jakby się wydawało na początku)
Kiedy wzięłam w dłoń tę książkę od razu wiedziałam, że stanie się moim "konikiem". Po pierwsze historia, która mnie urzekła, gdyż uwielbiam fantastykę i wszystko co z nią związane. Po drugie, bohaterowie - doskonale nakreśleni ze swoimi indywidualnościami. Po trzecie wszechobecna, starożytna magia, z którą niewielu potrafi sobie poradzić, a która na moją wyobraźnię działa...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-07-04
Na drugiej części "Darów Anioła" także się nie zawiodłam. Mało tego coraz więcej sympatii wzbudził we mnie Luke, który z takim oddaniem czuwał przy matce Claire (to się nazywa nieziemska miłość). Poza tym pojawienie się Inkwizytorki (nie wiem czemu widziałam przed oczami Dolores Umbridge) zwiastujące nie inaczej tylko kłopoty, kolejna przeprawa z nieodrodnym tatusiem i uczucie z jakim musieli sobie radzić główni bohaterowie sądzący, że są ze sobą spokrewnieni (to już było masochistyczne) sprawiło, że cieszyłam się, że posiadam następną część i zbyt długo nie będę musiała przechodzić katuszy w stylu "co dalej".
Na drugiej części "Darów Anioła" także się nie zawiodłam. Mało tego coraz więcej sympatii wzbudził we mnie Luke, który z takim oddaniem czuwał przy matce Claire (to się nazywa nieziemska miłość). Poza tym pojawienie się Inkwizytorki (nie wiem czemu widziałam przed oczami Dolores Umbridge) zwiastujące nie inaczej tylko kłopoty, kolejna przeprawa z nieodrodnym tatusiem i...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-07-15
Sięgnęłam po tą książkę z ciekawości i w sumie nie zawiodłam się. Tajemniczy pakt wiążący ludzi i "istoty nie z tego świata" (który ktoś perfidnie łamie), ukochana babcia - krucha, a tak silna duchem (skojarzyła mi się z Sylvią Redbird - jak to dobrze, że jej nie przytrafiło się to, co babci Winter) i właśnie ona - dziewczyna, która nie zdaje sobie sprawy ze swojego pochodzenia a także z faktu, że łączy oba światy nierozerwalnymi więzami. Oczywiście musi być też miłość, ale nie przesłodzona tylko pełna wyrzeczeń. W sumie powtórka z historii rodziców bohaterki. Na całe szczęście nie jest to drugi "Zmierzch" (który polubiłam, ale starałam się nie zwracać uwagi na naprawdę mało realistycznych bohaterów). Tu na całe szczęście nic takiego nie ma miejsca, chociaż Winter mogłaby mniej użalać się nad sobą,bo to było deczko frustrujące.
Sięgnęłam po tą książkę z ciekawości i w sumie nie zawiodłam się. Tajemniczy pakt wiążący ludzi i "istoty nie z tego świata" (który ktoś perfidnie łamie), ukochana babcia - krucha, a tak silna duchem (skojarzyła mi się z Sylvią Redbird - jak to dobrze, że jej nie przytrafiło się to, co babci Winter) i właśnie ona - dziewczyna, która nie zdaje sobie sprawy ze swojego...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-08-02
Dwie autorki: Meredith Webber i Alison Roberts. Dwie historie, tak różne a tak do siebie podobne. I świat, gdzie wszystko zazwyczaj kończy się dobrze a po wielu niepowodzeniach i przeszkodach i tak wiadomo, żę happy and jest tylko kwestią czasu. Czytadło lekkie i przyjemne na dosłownie jeden wieczór. Nie wymagające od czytelnika głębszego zastanowienia i po kilku dniach całkowicie wylatujące z głowy.
Dwie autorki: Meredith Webber i Alison Roberts. Dwie historie, tak różne a tak do siebie podobne. I świat, gdzie wszystko zazwyczaj kończy się dobrze a po wielu niepowodzeniach i przeszkodach i tak wiadomo, żę happy and jest tylko kwestią czasu. Czytadło lekkie i przyjemne na dosłownie jeden wieczór. Nie wymagające od czytelnika głębszego zastanowienia i po kilku dniach...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-08-02
To było do przywidzenia, że w końcu bohaterowie będą musieli zmierzyć z największym złem w walce o swoją wolność (a wymagało to wielu wyrzeczeń - także z walką u boku potencjalnych wrogów). Cieszyło mnie też, że wiele wątków zostało wyjaśnionych (i to w sposób jakiego oczekiwałam od autorki) jak i to, że mimo dwóch tomów za mną, trzeci też obfitował w zaskoczenia. Nie ukrywam, że zadrżało mi serce o Jace'a i uroniłam kilka łez (dlaczego właśnie Max musiał zginąć?) ale też kibicowałam Alecowi i Magnusowi (oby w tym wytrwali). Można się też dowiedzieć, co znaczy potęga przyjaźni i zaufania wobec najgorszego a także, podejmowanie trudnych wyborów i późniejsze się z nimi zmaganie.
To było do przywidzenia, że w końcu bohaterowie będą musieli zmierzyć z największym złem w walce o swoją wolność (a wymagało to wielu wyrzeczeń - także z walką u boku potencjalnych wrogów). Cieszyło mnie też, że wiele wątków zostało wyjaśnionych (i to w sposób jakiego oczekiwałam od autorki) jak i to, że mimo dwóch tomów za mną, trzeci też obfitował w zaskoczenia. Nie...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-08-03
Przez kilka pierwszych rozdziałów śmiertelnie się nudziłam, a główną bohaterkę mogłabym przyporządkować do kategorii ludzi mających wszystko, ale mimo to nie potrafiących cieszyć się życiem. Zamiast walczyć o swoje małżeństwo przyjęła stan rzeczy takim jakim był zgadzając się z tym, co niosły ze sobą dni. Później rozwój wydarzeń faktycznie zaczął mnie ciekawić (szczególnie to jak Marta zaczyna pracę w "Sklepie Rzeczy Niekoniecznych" i w końcu wprowadza się do domu trzech przesympatycznych starszych pań oraz poznaje czarującego Mateusza). Mimo wszystko opowieść mnie nie porwała i szczerze mówiąc brakowało mi tego "czegoś".
Przez kilka pierwszych rozdziałów śmiertelnie się nudziłam, a główną bohaterkę mogłabym przyporządkować do kategorii ludzi mających wszystko, ale mimo to nie potrafiących cieszyć się życiem. Zamiast walczyć o swoje małżeństwo przyjęła stan rzeczy takim jakim był zgadzając się z tym, co niosły ze sobą dni. Później rozwój wydarzeń faktycznie zaczął mnie ciekawić (szczególnie...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-08-06
Szczerze mówiąc po autorce przygód małego czarodzieja, które pokochałam od razu, gdy tylko wpadł mi w ręce pierwszy tom spodziewałam się czegoś więcej. No cóż, zawiodłam się, gdyż "Trafny wybór" w ogóle nie przypadł mi do gustu. Czytałam bardziej z musu niż z przyjemności, gdyż nie lubię zostawiać niedokończonych powieści. Ni to kryminał, ni dramat. Bohaterowie sztywni jakby co najmniej połknęli sztyl od miotły. Z żadnym się nie "zaprzyjaźniłam" a to, co działo się po śmierci Barry'ego zakrawało na ironię.
Szczerze mówiąc po autorce przygód małego czarodzieja, które pokochałam od razu, gdy tylko wpadł mi w ręce pierwszy tom spodziewałam się czegoś więcej. No cóż, zawiodłam się, gdyż "Trafny wybór" w ogóle nie przypadł mi do gustu. Czytałam bardziej z musu niż z przyjemności, gdyż nie lubię zostawiać niedokończonych powieści. Ni to kryminał, ni dramat. Bohaterowie sztywni...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-08-09
Jest to kolejna książka, którą przeczytałam pod wpływem filmu i dzięki temu dla mnie Lucas Davenport zawsze będzie nosił twarz Marka Harmona (kocham go!). Historia intrygująca, bohaterowie, z którymi sama najchętniej wybrałabym się na piwo. Szalona, pozbawiona empatii adwokat i zawodowa zabójczyni, która szczerze mówiąc miała więcej serca niż jej przyjaciółka. I on.. niekonwencjonalny, z głową na karku i smykałką do interesów a także z ukrytymi fobiami (jak go można nie uwielbiać?) Co do zakończenia do zdecydowanie bardziej podobało mi się to filmowe, ale teraz to ja się czepiam.
Jest to kolejna książka, którą przeczytałam pod wpływem filmu i dzięki temu dla mnie Lucas Davenport zawsze będzie nosił twarz Marka Harmona (kocham go!). Historia intrygująca, bohaterowie, z którymi sama najchętniej wybrałabym się na piwo. Szalona, pozbawiona empatii adwokat i zawodowa zabójczyni, która szczerze mówiąc miała więcej serca niż jej przyjaciółka. I on.....
więcej mniej Pokaż mimo to2014-08-11
Świat stworzony przez autorkę stał się moim światem. Biorąc do ręki tę książkę znalazłam się w miejscu i czasie, skąd nikt ani nic nie mogło mnie wyciągnąć. Przygody nieświadomego niczego chłopca, później młodego elewa magii, który co rusz pakował się w kłopoty. Pierwsze przyjaźnie i trudne wybory, z którymi przyjdzie zmierzyć się bohaterom w walce o Kamień Filozoficzny to tylko niektóre z elementów jakie warto zaznaczyć. Nie ma nic przyjemniejszego niż poznawać niepoznane, które okazuje się czymś wyjątkowym dla kogoś kto posiada nieograniczoną wyobraźnię.
Świat stworzony przez autorkę stał się moim światem. Biorąc do ręki tę książkę znalazłam się w miejscu i czasie, skąd nikt ani nic nie mogło mnie wyciągnąć. Przygody nieświadomego niczego chłopca, później młodego elewa magii, który co rusz pakował się w kłopoty. Pierwsze przyjaźnie i trudne wybory, z którymi przyjdzie zmierzyć się bohaterom w walce o Kamień Filozoficzny to...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-08-15
Czy istnienie i funkcjonowanie Hogwartu jest zagrożone? Kim jest tajemniczy Dziedzic Slitherina, który stał się zagrożeniem dla wszystkich uczniów pochodzących z mugolskich rodzin? Na to pytanie można sobie odpowiedzieć dopiero, po lekturze Komnaty Tajemnic.
Harry i jego przyjaciele znów mają do wykonania misję praktycznie niemożliwą. Czy im się powiedzie? W końcu wiemy już, że młody czarodziej ma bardzo dużo szczęścia, ale czy dobra passa i tym razem go nie opuści?
Czy istnienie i funkcjonowanie Hogwartu jest zagrożone? Kim jest tajemniczy Dziedzic Slitherina, który stał się zagrożeniem dla wszystkich uczniów pochodzących z mugolskich rodzin? Na to pytanie można sobie odpowiedzieć dopiero, po lekturze Komnaty Tajemnic.
Harry i jego przyjaciele znów mają do wykonania misję praktycznie niemożliwą. Czy im się powiedzie? W końcu wiemy...
2014-08-18
Kim jest dla Harry'ego Syriusz Black?
Czy faktycznie popełnił wszystkie przestępstwa, które mu zarzucono (w tym wydanie rodziców Pottera Voldemortowi) za co trafił na 12 lat do Azkabanu? Kim są Dementorzy i jaką tajemnicę ukrywa nowy nauczyciel obrony przed czarną magią Profesor Lupin?
Tego wszystkiego dowiemy się z trzeciej części przygód młodego czarodzieja.
Okaże się, że Harry nie jest taki samotny jak się z początku wydawało
Kim jest dla Harry'ego Syriusz Black?
Czy faktycznie popełnił wszystkie przestępstwa, które mu zarzucono (w tym wydanie rodziców Pottera Voldemortowi) za co trafił na 12 lat do Azkabanu? Kim są Dementorzy i jaką tajemnicę ukrywa nowy nauczyciel obrony przed czarną magią Profesor Lupin?
Tego wszystkiego dowiemy się z trzeciej części przygód młodego czarodzieja.
Okaże się,...
2014-08-22
W czwartej części swoich przygód Harry, musi zmierzyć się nie tylko z bieżącą nauką w Hogwarcie. Dziwnym trafem zostaje wytypowany jako czwarty uczestnik Turnieju Trójmagicznego i chcąc nie chcąc musi wziąć w nim udział.
Końcówka - porażająca. Nie dość, że pani Rowling uśmierciła jednego z bohaterów (na całe szczęście nie głównego) to Lord Voldemort wraca w całej krasie.
Od tej chwili na pewno nie będzie już tak, jak do tej pory.
Gorąco polecam.
W czwartej części swoich przygód Harry, musi zmierzyć się nie tylko z bieżącą nauką w Hogwarcie. Dziwnym trafem zostaje wytypowany jako czwarty uczestnik Turnieju Trójmagicznego i chcąc nie chcąc musi wziąć w nim udział.
Końcówka - porażająca. Nie dość, że pani Rowling uśmierciła jednego z bohaterów (na całe szczęście nie głównego) to Lord Voldemort wraca w całej krasie....
2014-09-17
Lord Voldemort powrócił, ale Ministerstwo Magii jest tak sztywno do tego ustosunkowane, że nie daje wiary relacjom Harry'ego ani wspierającego go Dumbledore'owi Mało tego dyrektor traci posadę a na jego miejsce zjawia się wredna Dolores Ubmbridge. Czy to już koniec Hogwartu?
Czego dotyczy tajemnicza przepowiednia, którą tak bardzo chce zdobyć Voldemort?
Tego i wielu innych rzeczy dowiemy się z tejże książki.
Niestety zostaje uśmiercony jeden z moich ulubionych bohaterów (po dziś dzień to przeżywam)
Nie mniej dla mnie osobiście jest to jedna z lepszych i mroczniejszych części, a kolejne będą jeszcze bardziej takie.
Lord Voldemort powrócił, ale Ministerstwo Magii jest tak sztywno do tego ustosunkowane, że nie daje wiary relacjom Harry'ego ani wspierającego go Dumbledore'owi Mało tego dyrektor traci posadę a na jego miejsce zjawia się wredna Dolores Ubmbridge. Czy to już koniec Hogwartu?
Czego dotyczy tajemnicza przepowiednia, którą tak bardzo chce zdobyć Voldemort?
Tego i wielu innych...
2014-09-29
Niby miał to być mini leksykon po czarodziejskim świecie Harry'ego Pottera. Niby... bo jak się okazało ta książeczka nie dość, że napisana z błędami, to jeszcze niezbyt ciekawa jak na mój gust (bo potencjalny potteromaniak może bardzo dużo wywnioskować z samych powieści i nie musi dodatkowo się posiłkować) a Ci, którzy nie mieli styczności z mały czarodziejem - no cóż nie zachęcam do lektury "Myślodsiewni", żeby później nie było zaskoczenia, że w samej serii jest zupełnie co innego.
Niby miał to być mini leksykon po czarodziejskim świecie Harry'ego Pottera. Niby... bo jak się okazało ta książeczka nie dość, że napisana z błędami, to jeszcze niezbyt ciekawa jak na mój gust (bo potencjalny potteromaniak może bardzo dużo wywnioskować z samych powieści i nie musi dodatkowo się posiłkować) a Ci, którzy nie mieli styczności z mały czarodziejem - no cóż nie...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-10-13
Mimo, że seria nadal należy do mojej ulubionej to czytając "Miasto upadłych aniołów" miałam mieszane uczucia. Simon sprowadzający na wszystkich atakujących go nieszczęście (to akurat rozumiem), ale umawiający się równocześnie z dwoma dziewczynami (tego już nie Oo - mimo, że wampir Simon pozostaje wciąż Simonem jak to podkreśla więc skąd jego zachowanie?). Pojawienie się Jordana (dla mnie na plus bo mimo wszystko jest pozytywną postacią) ale już samo istnienie jako przeciwwagi Sebastiana i połączenie się z nim Jace'a (do dziś chyba tego nie rozumiem, albo nie chcę zrozumieć). Poza tym tak na dobrą sprawę chciałabym się dowiedzieć, co dalej z małżeństwem Lightwoodów i związkiem Aleca z Magnusem (im to kibicuję). Czy związek Claire z Jace'm można nazwać związkiem Oo? A matka Claire powinna bardziej zając się córką a nie opłakiwać znienawidzonego syna - to zaczyna mnie wkurzać (jak Luke z nią wytrzymuje?)
Mimo, że seria nadal należy do mojej ulubionej to czytając "Miasto upadłych aniołów" miałam mieszane uczucia. Simon sprowadzający na wszystkich atakujących go nieszczęście (to akurat rozumiem), ale umawiający się równocześnie z dwoma dziewczynami (tego już nie Oo - mimo, że wampir Simon pozostaje wciąż Simonem jak to podkreśla więc skąd jego zachowanie?). Pojawienie się...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-11-03
Sięgając po książkę, „Co widziały wrony” pierwsze, co intryguje, to właśnie tytuł, (chociaż jeśli wzorować się na symbolice owego ptaka w kulturze europejskiej, można się łatwo domyślić, że nie było to nic przyjemnego). Drugim, na co zwraca się uwagę to jej objętość. Pomyślałam, że skoro książka ma ponad 800 stron, to miło będzie spędzić kilka dni/ nocy na jej pochłanianiu. A skoro moja wyobraźnia utrwaliła sobie obraz ojca głównej bohaterki przyporządkowując mu twarz Davida Jamesa Elliota (naprawdę nie moja wina, że tak często utożsamiam bohaterów książkowych z filmowymi/serialowymi amantami) to stwierdziłam, że to na pewno nie będzie czas stracony.
Sama historia też wydawała się ciekawa. Jack McCarthy wypełniając służbowy obowiązek przeprowadza się w raz z rodziną: żoną Mimi, córką Madeline i synem Michaelem do kolejnej placówki wojskowej. Tym razem jest to dla niego prawdziwy powrót do domu, gdyż Centalia mieszcząca się w Kanadzie jest ośrodkiem szkolenia pilotów, w którym i on zdobył tak wymarzone przez wielu lotników skrzydełka. Niestety nie spodziewa się, że przybywając do tego miejsca, które kiedyś było dla niego rajem na ziemi wystawi na szwank własną reputację i szczęście swojej rodziny. Nie ma też pojęcia, jaka trauma spotka jego „starego druha” i z czym przyjdzie zmierzyć się dorosłej Madeline.
Czytając tę książkę faktycznie miałam zajęcie, ale nie na dni tylko tygodnie, a przyjemność, jaką zazwyczaj czerpię z obcowania z książką zmieniła się w prawdziwą mordęgę. Pomijając fakt, że główni bohaterowie są naprawdę świetnie nakreśleni, (chociaż pani McCarthy nie przypadła mi do gustu – jej stosunek do innych ludzi nie dawał dobrego przykładu dzieciakom), to cała opowieść jest po prostu. Po pierwsze jest przydługawa: mnogość wątków i zdarzeń sprawiła, że nie do końca wiadomo, na czym najpierw skupić swoją uwagę. Po drugie francuskie zdania wplatane w dialogi, które dla osób nieznających języka są po prostu niepotrzebne i mogą sprawiać problem. Po trzecie kilka niewyjaśnionych wątków, które mnie osobiście okropnie ciążyły. Bo jak można „przepaść bez wieści”? Nie podobał mi się też podział jej na trzy części, które śmiało można zatytułować: dzieciństwo, proces, dorosłość. I przeskoki między podrozdziałami – jestem pietnasto-siedemnastolatką a zaraz potem trzydziestodwulatką. Wprowadziło to niepotrzebny zamęt, a ja sama kilka razy musiałam robić nawrót żeby ogarnąć, co w tej chwili przeczytałam.
Zakończenie nie tak przewidywalne jak się później okazało, chociaż z początku także obstawiałam tak jak dorosła Madeline, (co jednak okazało się błędem).
Wiem na pewno, że nie wrócę po raz kolejny do tej książki, mimo, że porusza tematy, które zazwyczaj stanowią tabu: molestowanie seksualne dzieci czy homoseksualizm. Jednak zdecydowanie wolę kryminały, które bardziej skupiają się na jednej istotnej rzeczy niż na kilkunastu pośrednich, które w końcu i tak nie zostaną wyjaśnione. Przykre też jest to, że dobro nie zawsze zwycięża a prawdziwy sprawcy nie zostają ukarani.
Sięgając po książkę, „Co widziały wrony” pierwsze, co intryguje, to właśnie tytuł, (chociaż jeśli wzorować się na symbolice owego ptaka w kulturze europejskiej, można się łatwo domyślić, że nie było to nic przyjemnego). Drugim, na co zwraca się uwagę to jej objętość. Pomyślałam, że skoro książka ma ponad 800 stron, to miło będzie spędzić kilka dni/ nocy na jej pochłanianiu....
więcej mniej Pokaż mimo to2014-11-05
Powieść, w której przeszłość i przyszłość oraz granice między czasem i przestrzenią zupełnie się zacierają. Gdzie odwieczna walka dobra ze złem sprawia, że czyta się ją z zapartym tchem, a Camelot i Avalon nabierają nowego, cudownego znaczenia. I w końcu, gdzie miłość, okazane dobro, troska i współczucie jest w stanie skruszyć twarde serce demona.
Jestem zakochana w tej historii. Blaise i Kerrigan tworzą autentycznie nieziemski duet a ich utarczki słowne były obłędne.
Powieść, w której przeszłość i przyszłość oraz granice między czasem i przestrzenią zupełnie się zacierają. Gdzie odwieczna walka dobra ze złem sprawia, że czyta się ją z zapartym tchem, a Camelot i Avalon nabierają nowego, cudownego znaczenia. I w końcu, gdzie miłość, okazane dobro, troska i współczucie jest w stanie skruszyć twarde serce demona.
Jestem zakochana w tej...
2014-11-18
Kolejna część "Władców Avalonu", która mnie zachwyciła! Co prawda brakowało mi rozwinięcia historii Kerrigana i Sereny (którzy pojawili się dopiero na końcu), ale Varian i Merewyn również wzbudzili moją sympatię. Szczególnie Varian <3
Nie byłabym sobą, gdybym nie wspomniała o uroczym mandragonie imieniem Blase, który jest jedną z niewielu stałych postaci w tejże książce. Jego ironia, czarny humor i oddanie za przyjaciół jest niezbędnym (a odwaga graniczy z głupotą co też jest jego cechą charakterystyczną).
Historia także była o wiele ciekawsza niż w pierwszej części. Po prostu więcej się działo i nie skupiano się tylko na głównych bohaterach, co mnie osobiście przypadło do gustu.
Kolejna część "Władców Avalonu", która mnie zachwyciła! Co prawda brakowało mi rozwinięcia historii Kerrigana i Sereny (którzy pojawili się dopiero na końcu), ale Varian i Merewyn również wzbudzili moją sympatię. Szczególnie Varian <3
Nie byłabym sobą, gdybym nie wspomniała o uroczym mandragonie imieniem Blase, który jest jedną z niewielu stałych postaci w tejże książce....
2014-11-24
Naprawdę mam mieszane uczucia co do tej książki. Podobało mi się połączenie wątku kryminalnego z fantastyką, wszechobecny humor też przypadł mi do gustu, sami bohaterowie również niczego sobie, chociaż Peter jawił mi się jako niedowartościowany seksualnie chłoptaś (mam nadzieję, że mu to przejdzie w następnej części) ale sama historia to było całkowite pomieszanie z poplątaniem. Głównie chodzi mi o to, że skoro mamy do czynienia z czarodziejami, duchami, wampirami (a tych zaliczam do swoistej kategorii razem z wilkołakami, ghulami itp.) to skąd pomysł by do historii wpleść bóstwa (które wg mnie zalicza się do zgoła innej kategorii). Poza tym książka ma swoje wzloty i upadki - co opowieść się rozkręca to zaraz później następuje stagnacja. Końcówka również ciekawa, ale żeby zaraz przenieść głównego bohatera w czasy co najmniej odległe i to jeszcze w sposób w jaki bym się nie spodziewała? Zdecydowanie bez efektu woow.
Naprawdę mam mieszane uczucia co do tej książki. Podobało mi się połączenie wątku kryminalnego z fantastyką, wszechobecny humor też przypadł mi do gustu, sami bohaterowie również niczego sobie, chociaż Peter jawił mi się jako niedowartościowany seksualnie chłoptaś (mam nadzieję, że mu to przejdzie w następnej części) ale sama historia to było całkowite pomieszanie z...
więcej mniej Pokaż mimo to
Szczerze mówiąc pokładałam większe nadzieję w tej książce i nie tyle co się zawiodłam, ale troszkę zmęczyły mnie te wielostronicowe, nic nie wnoszące do akcji opisy i braku romantyzmu w scenach, które romantyczne być powinny. Dla mnie ratują powieść wplecione w nią legendy arturiańskie, bo było mistrzostwem umieszczenie ich w czasach ostatniego imperium rzymskiego. Zdecydowanie bardziej podobał mi się film.
Szczerze mówiąc pokładałam większe nadzieję w tej książce i nie tyle co się zawiodłam, ale troszkę zmęczyły mnie te wielostronicowe, nic nie wnoszące do akcji opisy i braku romantyzmu w scenach, które romantyczne być powinny. Dla mnie ratują powieść wplecione w nią legendy arturiańskie, bo było mistrzostwem umieszczenie ich w czasach ostatniego imperium rzymskiego....
więcej Pokaż mimo to