-
Artykuły
Sięgnij po najlepsze książki! Laureatki i laureaci 17. Nagrody Literackiej WarszawyLubimyCzytać1 -
Artykuły
„Five Broken Blades. Pięć pękniętych ostrzy”. Wygraj książkę i box z gadżetamiLubimyCzytać4 -
Artykuły
Siedem książek na siedem dni, czyli książki tego tygodnia pod patronatem LubimyczytaćLubimyCzytać4 -
Artykuły
James Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9
Biblioteczka
2015-12-30
2015-12-30
2015-12-28
2015-12-20
2015-12-19
2015-11-29
2015-12-06
Chuck Palahniuk w zasadzie jest dla mnie ‘bezpiecznym’ autorem. Wiem, że po jakąkolwiek jego książkę sięgnę, mogę liczyć na przyjemną lekturą. Tym bardziej jestem zdziwiona, że Doomed niezupełnie przypadło mi do gustu. Fakt, mea culpa, nie zwróciłam uwagi, że to druga książka cyklu i nawet mnie nie zdziwiły wpisy o tym, że ‘ponownie’ towarzyszyć będziemy Madison.
Który kawałek satyrycznego tortu funduje nam tym razem Chuck? Religijny! Czy jeszcze bardziej chodliwy niż seks. 13-letnia dziewczynka mająca do wypełnienia kluczową rolę w odwiecznej walce dobra ze złem. Poprowadzi świat do zagłady, czy wręcz przeciwnie? Kogo to obchodzi skoro i tak pozostaje tylko narzędziem w jednej czy drugiej dłoni.
Zainteresowani? Też byłam. Dlaczego więc mnie to wszystko nie porwało? Czyżby Chuck się trochę wypisał, a może był za mało kąśliwy, przeciągał niepotrzebnie historię i uzupełniał wtrętami, które impet akcji tylko wyhamowywały? Historia lekka, przyjemna, ironiczna, bezkompromisowa, niepoprawna (standardowe epitety), a jednak nie porywająca. Moim zdaniem mimo wszystko za mało Chucka w Chucku.
Chuck Palahniuk w zasadzie jest dla mnie ‘bezpiecznym’ autorem. Wiem, że po jakąkolwiek jego książkę sięgnę, mogę liczyć na przyjemną lekturą. Tym bardziej jestem zdziwiona, że Doomed niezupełnie przypadło mi do gustu. Fakt, mea culpa, nie zwróciłam uwagi, że to druga książka cyklu i nawet mnie nie zdziwiły wpisy o tym, że ‘ponownie’ towarzyszyć będziemy Madison.
Który...
2015-11-08
2015-11-14
2015-11-11
'Cicho, cicho dzieci. To nie demony, nie diabły... Gorzej. To ludzie.' A. Sapkowski – Wieża jaskółki
Najbardziej przerażający horror to nie ten z mnóstwem sił nadnaturalnych, dziwnych stworów, przywołanych nieczystych mocy czy hektolitrów krwi. Prawdziwą grozą jest rzeczywistość, a największymi potworami - ludzie. Ten rodzaj Ketchumowi najbardziej pasuje, a wierne grono czytelników potwierdza, że przerażać to on potrafi jak nikt inny.
Inspiracją był odcinek serii HBO 'Kobiety, które zabijają'. Nim wstrząsnęła opowieść, którą następnie przełożył na karty swej powieści by z jednej strony wstrząsnąć czytelnikiem, a z drugiej - jak zwykle zresztą - pokazać znieczulicę, obojętność, manipulację, a przede wszystkim to, że prawa wcale nie chroni ofiar.
Książkę czyta się jednym tchem, niedowierzając w jakim kierunku zmierza historia. Niby prosta, oczywista sprawa - dowody przedstawione niemal czarno na białym, a jednak - w obliczu prawa to nie wystarczy. A dlaczego? Dzięki zręcznym manipulacjom prawników, niechęci do wzięcia odpowiedzialności za swoje opinie (biegli, lekarze), którzy w obawie o swoje przyszłe kariery nie chcą się wypowiadać definitywnie. Zawsze zostawiając sobie furtkę. I to w sytuacji, gdzie ofiarą jest zastraszone i wykorzystywane dziecko. Jasne, że może się zdarzyć, że histeryczna matka wykorzystując dziecko wniesie bezpodstawne oskarżenia przeciwko mężowi zarzucając mu najgorsze, jednak wówczas oprócz słów nie byłoby dowodów. Tu sąd nawet nie kwestionował specjalnie dowodów. Mam wrażenie, że nawet ich nie przeanalizował. Po prostu nóż się w kieszeni otwiera.
Książka zostawia czytelnika nabuzowanego, wkurzonego i bezsilnego. Ładunek emocjonalny - ogromny. Nie dla ludzi o słabych nerwach.
'Cicho, cicho dzieci. To nie demony, nie diabły... Gorzej. To ludzie.' A. Sapkowski – Wieża jaskółki
Najbardziej przerażający horror to nie ten z mnóstwem sił nadnaturalnych, dziwnych stworów, przywołanych nieczystych mocy czy hektolitrów krwi. Prawdziwą grozą jest rzeczywistość, a największymi potworami - ludzie. Ten rodzaj Ketchumowi najbardziej pasuje, a wierne grono...
2015-11-12
2015-11-10
2015-10-24
2015-10-13
Każdy fan piłki kopanej lub druga połówka tegoż powinien tę książkę przeczytać. Nieważne, że napisana jest przez fana Arsenalu. W miejsce tej drużyny można podstawić dowolną inną, a książka będzie miała dokładnie identyczny wydźwięk. Swoją drogą trochę mnie zdziwił fakt, że postać kojarząca się z nudnymi komediami romantycznymi może być kibicem piłkarskim. Czyżbym i ja dała się zwieść pozorom?
Czymże zatem jest ta książka? Na pewno nie zgrabną historyjką, która ma swój początek, koniec, punkt kulminacyjny itepe. To zupełnie coś innego - swego rodzaju spowiedź kibica. Nie jest to jednak spowiedź celem uzyskania rozgrzeszenia, raczej spowiedź, której celem jest rzucenie odrobiny światła na tak demonizowaną grupę społeczną jaką są kibice piłkarscy (niby wszyscy wiedzą, że chuliganie stanowią mniejszość, a jakoś poza wielkimi eventami piłkarskimi mało kto publicznie obnosi się ze swoją miłością do piłki). Czyli z jednej strony od-demonizowanie, z drugiej zaś próba wytłumaczenia tej trudnej, głównie przepełnionej goryczą, regularnie przyprawiającej o zawód miłości. Tak, drogie panie - swój klub się kocha (nie mylić z piłkarzami, bo ci potrafią zachowywać się jak panienki lekkich obyczajów podążając za tym kto da więcej), na dobre i na złe (to drugie niestety częściej). Piłka nożna jest nieprzewidywalna i dostarcza ogromnych emocji - wystarczy sobie wyobrazić gola strzelonego w ostatniej minucie spotkania, na wagę awansu tudzież trofeum by za chwilę w okrzyk radości wdarł się wstrętny gwizd sędziego sygnalizując spalonego. Od euforii do goryczy. Może też być w drugą stronę. Nieważne ile kto ma doświadczenia, umiejętności, talentu. Czasem nic nie wychodzi, a czasem wszystko. Na tym polega piękno piłki nożnej.
Hornby doskonale prezentuje uczucia, którymi targani są kibicie. Dlatego właśnie każdy znajdzie tu cząstkę siebie. I dlatego książka jest uniwersalna. Możemy różnić się barwami, stać naprzeciwko siebie, ale w głębi serca 'liczy się tylko piłka nożna'.
Każdy fan piłki kopanej lub druga połówka tegoż powinien tę książkę przeczytać. Nieważne, że napisana jest przez fana Arsenalu. W miejsce tej drużyny można podstawić dowolną inną, a książka będzie miała dokładnie identyczny wydźwięk. Swoją drogą trochę mnie zdziwił fakt, że postać kojarząca się z nudnymi komediami romantycznymi może być kibicem piłkarskim. Czyżbym i ja dała...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-09-17
2015-09-10
2015-07-25
2015-07
2015-08-18
2015-08-11
Żaden inny pisarz wydający pod szyldem Uniwersum Metro równać się z Glukhovsky nie może. Każdy fan post-apo zachwycił się pierwszą częścią, wobec drugiej zdania są podzielone, natomiast trzecia… Moim zdaniem najbardziej dopracowana, najbardziej chaotyczna i najbardziej wciągająca. Choć przeczytawszy pierwsze 100 stron wcale nie byłam tak optymistycznie nastawiona.
Wracamy do Artema, który już nie jest wystraszonym dzieciakiem przemierzającym ciemne tunele moskiewskiego metra z duszą na ramieniu, mając do wykonania jedną ważną misję. Tym razem Artem to bardziej zbzikowany marzyciel, któremu marzy się powrót na powierzchnię, wolność i życie pełną piersią. Nie chce wegetować na swojej stacji, żywiąc się grzybami, zapijając podłym samogonem, podporządkują rutynie narzuconej przez niewiadomo kogo. Te marzenia rzucają go w wir wydarzeń moskiewskiego metra. Ładuje się w sam środek konfliktów, ale z uporem maniaka prze do przodu. Na powierzchnię, po prawdę, po życie. Bo nie chce być tłamszonym robakiem. Bo chce być człowiekiem.
W książce znajdziemy sporo polityki, mało przyjaźni, parę gorzkich prawd o naturze człowieka. O państwowości, rządach, manipulacji i trzymaniu wszystkiego w ryzach. Wolności? Tej nie gwarantuje nawet trzecia wojna. Ponownie, jak mawiał Hegel: historia uczy, że ludzkość z niej się nie uczy. Naprawdę warto.
Żaden inny pisarz wydający pod szyldem Uniwersum Metro równać się z Glukhovsky nie może. Każdy fan post-apo zachwycił się pierwszą częścią, wobec drugiej zdania są podzielone, natomiast trzecia… Moim zdaniem najbardziej dopracowana, najbardziej chaotyczna i najbardziej wciągająca. Choć przeczytawszy pierwsze 100 stron wcale nie byłam tak optymistycznie nastawiona.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toWracamy...