Tom Rob Smith

Lew Demidow to młody i ambitny agent MGB. Wierzy w partię, w ZSRR i w Stalina. Nie ma rozkazu, którego nie wykona. Jednak sprawa strasznej śmierci chłopca sprawia, że zaczyna kwestionować system. Autora znałem już wcześniej z bardzo dobrej „Farmy”, która wyróżniała się ciekawą konstrukcją. Tutaj już klasyczna powieść, bez eksperymentów z formą. Ale w żadnym razie nie sprawia to, że książka jest gorsza. Na samym początku jest mocne otwarcie – akcja zaczyna się w czasie wielkiego głodu na Ukrainie. Smith bardzo dobrze oddał nastroje wtedy tam panujące i zdesperowanie ludzi. Potem akcja przenosi się na początek roku 1953, do czasów najgłębszego stalinizmu. Największy atut książki to właśnie oddanie tego klimatu fałszywego bezpieczeństwa, niepokoju i powszechnej paranoi. Autor świetnie opisał też metody działania Ministerstwa Bezpieczeństwa Państwowego (nadzorowali też np. „wybory” w Polsce w 1947). Czyta się to jak najlepszą antyutopię, z tą różnicą, że uderza to jeszcze mocniej, w końcu takie rzeczy faktycznie się działy. Sama intryga nie jest jakoś bardzo skomplikowana, można to wszystko przewidzieć. Ale akcja potrafi trzymać w napięciu tak, że ciężko się oderwać. Samo rozwiązanie też w pewnym stopniu może zaskakiwać. No i przemiana bohatera, to jak stopniowo zaczyna dostrzegać jak działa system w którym żyje, czyta się to świetnie. Na podstawie powieści powstał film z Tomem Hardym, tego nie polecam w żadnym wypadku. Pozbycie się istotnego wątku, sprawia, że motywacja głównego złego nie ma sensu. I wlecze się straszliwie. O ile książka potrafi przywalić mokrą szmatą w twarz, tak tutaj jest typowe wyobrażenie Amerykanów jak to się żyło w tym ZSRR xD. . https://www.instagram.com/bourboonkid/