-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński2
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1140
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać366
-
ArtykułyLubisz czytać? A ile wiesz o literackich nagrodach? [QUIZ]Konrad Wrzesiński21
Biblioteczka
2017-11-24
2019-06-05
2017-05-08
2017-04-14
Godzina 17.00. Emily budzi się w podziemiach szpitala psychiatrycznego zupełnie nie pamiętając jak i dlaczego się tutaj znalazła. Jedyną wskazówką, która może ją naprowadzić na jakikolwiek trop jest wiadomość od doktora Stone’a, informująca dziewczynę o udziale w tajemniczym eksperymencie. Przerażona natychmiast postanawia wydostać się z tego miejsca, jednak szybko odkrywa, że jest to niemożliwe.
„Każdy dom ma swoje tajemnice. Ściany przesiąknięte wstydem, brudem, przerażeniem. Teraz rozumiem, dlaczego niektórzy nie chcą otworzyć swych drzwi.”
Niezwykle rzadko zdarza mi się czytać książki polskich autorów. Zawsze mi w nich czegoś brakuje i już po kilku/kilkunastu stronach się nudzę. Oczywiście są od tego wyjątki, aczkolwiek bardzo nieliczne. Dominika Rosik i jej „Projekt Królowa” to zdecydowanie jeden z takich wyjątków. Wciągająca i nieustanie trzymająca w napięciu fabuła sprawia, że człowiek nie może i nie chce oderwać się od lektury nawet na chwilę. Na dodatek świetnie wykreowani bohaterowie, którzy budzą w czytelniku wiele różnych, często sprzecznych emocji tylko potęgują to uczcie.
Bardzo spodobał mi się sposób w jaki Dominika Rosik postanowiła poprowadzić narrację. Możliwość poznania historii z trzech różnych punktów widzenia była naprawdę dobrym pomysłem. Dzięki temu otrzymujemy pełniejszy obraz wydarzeń oraz uczuć targających bohaterami, a także mamy możliwość obserwowania z różnej perspektywy zachowań poszczególnych postaci. To bardzo ważne w książkach z motywem psychologicznym, który w przypadku „Projektu Królowa” odkrywa bardzo znaczącą rolę.
Warto również wspomnieć o pojawiającym się wątku miłośnym, który okazał się być bardzo dobrym dopełnieniem całej historii. Nie zajmuję on dominującego miejsca w fabule, lecz rozgrywa się gdzieś tam w tle, jednak z powodu tajemnic skrywanych przez bohaterów staję się on równie intrygujący co śmiertelnie niebezpieczna gra w szachy.
„Nauczyłeś mnie oddychać i kochać. Każdy zniszczony kawałek mojej duszy wypełniłeś esencją życia. I to wszystko było jedynie złudzeniem?”
Na koniec powiem tylko, że debiut literacki Dominiki Rosik okazał się być jednym z lepszych debiutów jakie miałam przyjemność czytać w ostatnim czasie. Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że niczego tutaj nie brakuje. „Projekt Królowa” jest po prostu idealny. Nie może zabraknąć go w waszej biblioteczce.
Aleksandra
*Wszystkie cytaty pochodzą z książki „Projekt Królowa” autorstwa Dominiki Rosik.
--------------------------------------------------
http://tygrysica.tumblr.com/post/159972616648/projekt-kr%C3%B3lowa-dominika-rosik-2017
https://www.instagram.com/tygrysicaa/
Godzina 17.00. Emily budzi się w podziemiach szpitala psychiatrycznego zupełnie nie pamiętając jak i dlaczego się tutaj znalazła. Jedyną wskazówką, która może ją naprowadzić na jakikolwiek trop jest wiadomość od doktora Stone’a, informująca dziewczynę o udziale w tajemniczym eksperymencie. Przerażona natychmiast postanawia wydostać się z tego miejsca, jednak szybko odkrywa,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-08-20
Nie czytałam wielu książek Remigiusza Mroza, ale lektura serii o Chyłce i Zordonie pozytywnie mnie zaskoczyła. Tak bardzo, że postanowiłam sięgnąć po inne książki tego autora. W ten sposób wpadła w moje ręce „Czarna Madonna”. Książka, którą szumnie zapowiadano jako równą twórczości Stephena Kinga, a w rzeczywistości nie mającej za wiele z nią wspólnego. „Czarną Madonnę” ciężko nawet określić mianem horroru, ponieważ nie ma tutaj ani krzty atmosfery grozy. Podczas czytania nie poczułam nawet najmniejszego dreszczyku emocji, nie wspominając już o odczuwaniu strachu. Według mnie Mróz za bardzo skupił się na szczegółach przez co zupełnie zapomniał o pozostawieniu miejsca dla wyobraźni, co jest kluczowe dla tego gatunku. Sama akcja była po prostu nużąca. Można by tą książkę skrócić spokojnie o jakieś sto stron. O bohaterach nie będę lepiej nawet wspominać. Mdli oraz nijacy. Zakończenie totalnie mnie rozczarowało. Pojawiło się jakby znikąd i było dla mnie zwyczajnie nie zrozumiałe. Nie doczekałam się też wyjaśnienia wielu wcześniej powstałych wątków. Warto jednak docenić ogrom pracy włożony w zbierani informacji przez autora, które same w sobie są zaskakująco interesujące.
„Czarna Madonna” wydała mi się powieścią stworzoną na siłę. W porównaniu z wcześniej wspomniana serią o Chyłce wypada po prostu słabo. Remigiusz Mróz zdecydowanie powinien pozostać przy literaturze sensacyjnej, a o horrorze zapomnieć raz na zawsze.
Aleksandra
Szukaj mnie na:
http://tygrysica.tumblr.com/
https://www.instagram.com/tygrysicaa/
Nie czytałam wielu książek Remigiusza Mroza, ale lektura serii o Chyłce i Zordonie pozytywnie mnie zaskoczyła. Tak bardzo, że postanowiłam sięgnąć po inne książki tego autora. W ten sposób wpadła w moje ręce „Czarna Madonna”. Książka, którą szumnie zapowiadano jako równą twórczości Stephena Kinga, a w rzeczywistości nie mającej za wiele z nią wspólnego. „Czarną Madonnę”...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-09-05
Ostatnio postanowiłam sobie, że zacznę wreszcie sięgać po książki z mojego stosiku wstydu (czyt. stosiku książek nieprzeczytanych), a że zawsze lubiłam romanse/erotyki padło na „Uwikłanych. Pokusę”, które od ponad roku zalegają na mojej półce.
Skłamałaby gdybym powiedziała, że nie miałam oczekiwań względem tej książki. Liczyłam na naprawdę dobry romans/erotyk, który oderwałby mnie na chwilę od rzeczywistości. Tymczasem strasznie męczyłam się z tą pozycją. Jej schematyczność oraz irytujący do bólu bohaterowie sprawiali, że zastanawiałam się, dlaczego to sobie robię i dalej czytam tę książkę. Naprawdę! Myślałam, że to Mare z „Czerwonej Królowej” doprowadza mnie do szału i gorzej już być nie może, ale w momencie, w którym poznałam Alayne zrozumiałam, że się myliłam. Autorka na początku „Pokusy” za każdym razem podkreślała jak niezwykle inteligentną i silną osobą jest nasza główna bohaterka, jednak im więcej stron przeczytałam tym bardziej utwierdzałam się w przekonaniu, że jest wręcz przeciwnie. Alayna zachowywała się jak osoba niezrównoważona psychicznie. Ciągle płakała i dramatyzowała, a jedyne czym zaprzątała sobie myśli był niezwykle przystojny Hudson… który swoją drogą okazał się niewiele lepszy od niej. Laurelin Paige zapomniała chyba, że w tego typu literaturze nie tylko erotyczne uniesienia mają znaczenie. Szkoda, bo widać, że miała naprawdę fajny i oryginalny pomysł na bohaterów. Niestety wykonanie okazało się totalną klapą.
Choć pierwszy tom serii „Uwikłani” momentami wciągnął mnie na tyle, że chciałam poznać dalsze losy Alayny oraz Hudsona to nie jestem pewna czy skuszę się i sięgnę po następny. Lektura „Pokusy” zdecydowanie pozostawiła po sobie pewien niesmak.
Aleksandra
Ostatnio postanowiłam sobie, że zacznę wreszcie sięgać po książki z mojego stosiku wstydu (czyt. stosiku książek nieprzeczytanych), a że zawsze lubiłam romanse/erotyki padło na „Uwikłanych. Pokusę”, które od ponad roku zalegają na mojej półce.
Skłamałaby gdybym powiedziała, że nie miałam oczekiwań względem tej książki. Liczyłam na naprawdę dobry romans/erotyk, który...
2017-12-17
„Prawda jest dla umysłu. Kłamstwa są dla serca.”
Po raz pierwszy z twórczością Tarryn Fisher spotkałam się sięgając po serię „Mimo moich win”, którą byłam bardzo pozytywnie zaskoczona. Z tego też powodu postanowiłam, że przy najbliższej okazji koniecznie muszę przeczytać inną książkę tej autorki, aby przekonać się czy faktycznie jest tak genialną pisarką. W ten sposób w moje ręce trafiła właśnie „Ciemna strona” Tarryn Fisher, która zapowiadała się jeszcze lepiej niż trylogia o Olivii, Leah i Calebie. Tylko czy faktycznie taka była?
Przyznam szczerze, że po licznych pozytywnych opiniach spodziewałam się, że historia ta totalnie zamiesza w mi głowie. Tymczasem w zasadzie nie wywarła na mnie kompletnie żadnego wrażenia. Owszem, byłam ciekawa jak to wszystko się potoczy oraz kto i dlaczego porwał główną bohaterkę, jednak nic więcej. Mogłam w każdej chwili odłożyć ją na półkę i bez wyrzutów sumienia wrócić do niej za kilka dni, co strasznie rzadko mi się zdarza. Wszystko dlatego że historia ta jest niezwykle zagmatwana i to nie w ten intrygujący czytelnika sposób, ale w ten który sprawia, że nie ma on w ogóle pojęcia co się dzieje. Na dodatek „Ciemna strona” została napisana bardzo ciężkim językiem, przez co naprawdę opornie się ją czyta. Gdyby tego było mało to bohaterowie też wcale nie ułatwiają zadania. Zwłaszcza, że główna bohaterka Senna to jedna z tych postaci, które nie wzbudzają sympatii, a wręcz zniechęcają do siebie czytelnika.
„Każdy z nas ma kogoś, kto mu przypomina, jak potrafi boleć miłość.”
„Ciemna Strona” autorstwa Tarryn Fisher to książka, po której oczekiwałam czegoś naprawdę dobrego, a tymczasem strasznie się rozczarowałam. Dawno nie spotkałam równie dziwnej i zagmatwanej historii z tak pokręconymi bohaterami. Wyjątkowo nie polecam.
Aleksandra
Wszystkie cytaty pochodzą z książki „Ciemna strona” autorstwa Tarryn Fisher.
Szukaj mnie na:
http://tygrysica.tumblr.com/
https://www.instagram.com/tygrysicaa/
„Prawda jest dla umysłu. Kłamstwa są dla serca.”
Po raz pierwszy z twórczością Tarryn Fisher spotkałam się sięgając po serię „Mimo moich win”, którą byłam bardzo pozytywnie zaskoczona. Z tego też powodu postanowiłam, że przy najbliższej okazji koniecznie muszę przeczytać inną książkę tej autorki, aby przekonać się czy faktycznie jest tak genialną pisarką. W ten sposób w...
2017-09-17
„Nie można wybrać swojego losu, ale można wybrać, kim staniemy się za jego sprawą.”
Odkąd przeczytałam „Zakazane życzenie” minęło już kilka dni, jednak dalej nie wiem co mam napisać na temat tej książki. Po tych wszystkich słowach zachwytu na Instagramie byłam strasznie ciekawa tej historii. Myślałam, że nowa wersja baśni tysiąca i jednej nocy wciągnie mnie od początku do końca, a tymczasem praktycznie wcale nie interesowało mnie co wydarzy się dalej. Potrafiłam odłożyć tą książkę na kilka dni i całkowicie o niej zapomnieć.
Gdyby tego było mało to zupełnie nie polubiłam głównych bohaterów. Przez pierwsze kilka rozdziałów widać, że autorka chciała stworzyć silną, dojrzałą, władającą potężną magią kobietę/dżina, jednak im dalej brnęło się w tą historię tym częściej odkrywało się coś zupełnie innego. Zahra mimo swojego sędziwego wieku zachowywała się jak typowa, rozkapryszona nastolatka. Na dodatek ciągłe przypominanie jej wieku irytowało mnie niesamowicie. Prawdopodobnie miało to na celu pokazanie, że wiek w miłości nie ma znaczenia, ale dla mnie wyglądało to tak jakby autorka nie miała pomysłu jak podkreślić dojrzałość postaci, więc bezustannie przypominała czytelnikowi ile Zahra ma lat.
Jeśli chodzi natomiast o Aladyna to cóż… Dawno nie widziałam tak egoistycznego bohatera. Najważniejszy był dla niego jego wewnętrzny bunt, a los innych (czasami stokroć gorszy) nie miał dla niego żadnego znaczenia. To bez wątpienia bardzo małostkowa oraz dziecinna postać.
Należy jednak przyznać, że nie wszystko w tej książce było złe. Motyw z dżinami okazał się być naprawdę ciekawym pomysłem. Fajnie było przeczytać coś innego niż zwykle oraz ponownie powołać do życia postacie dawno zapomniane przez literaturę. Szkoda tylko, że autorka potraktowała tą część książki tak minimalistycznie, ponieważ mogło to dodać więcej magii tej opowieści.
Jako okładkowa sroka nie mogę nie wspomnieć o okładce, która jest chyba najlepszą częścią tej książki. Idealnie pasuje do historii rodem z baśni tysiąca i jednej nocy.
„Miłość nigdy nie jest zła. I tak jak powiedziałaś nie jest wyborem. Ona po prostu się wydarza, a my jesteśmy wobec niej bezradni.”
„Zakazane życzenie” jest lekką i nawet przyjemną lekturą, ze wspaniałą okładką, do przeczytania na raz. Pomimo że motyw z dżinami okazał się ciekawym pomysłem to na pewno ta historia nie pozostanie na dłużej w mojej pamięci.
Aleksandra
*Wszystkie cytaty pochodzą z książki „Zakazane życzenie” autorstwa Jessica Khoury.
Szukaj mnie na:
http://tygrysica.tumblr.com/
https://www.instagram.com/tygrysicaa/
„Nie można wybrać swojego losu, ale można wybrać, kim staniemy się za jego sprawą.”
Odkąd przeczytałam „Zakazane życzenie” minęło już kilka dni, jednak dalej nie wiem co mam napisać na temat tej książki. Po tych wszystkich słowach zachwytu na Instagramie byłam strasznie ciekawa tej historii. Myślałam, że nowa wersja baśni tysiąca i jednej nocy wciągnie mnie od początku do...
2018-10-05
Piękna i utalentowana Cécile szykuje się do opuszczenia rodzinnego miasteczka, by pod czujnym okiem matki rozpocząć w stolicy kraju karierę pieśniarki. Niestety w dniu wyjazdu dziewczyna zostaje porwana i trafia do tajemniczej krainy zwanej Trollus, gdzie ma zostać wydana za mąż za księcia trolli – Tristana.
„Kocham cię - szepnęłam. - Wiem, że ni nie wolno. Wiem, że nie powinnam, ale nic na to nie poradzę.”
Kiedyś przy okazji robienia postu z nowościami wydawniczymi natknęłam się na „Porwaną Pieśniarkę”. Krótki, ale interesujący opis oraz wspaniała okładka sprawiły, że miałam ogromną ochotę ją przeczytać. Postanowiłam więc wpisać ją sobie na listę książek do przeczytania i przy najbliższej okazji po nią sięgnąć. Niestety ja, jak to ja, ciągle dopisywałam do tej listy coś nowego, przez co w końcu całkiem o niej zapomniałam. Teraz jednak żałuję, że tak się to potoczyło.
„(…) – Jakie to błyskotliwe. A skoro już mowa o błyskotliwości, zamierzałaś uciec? – Przyjrzał się mojemu ubraniu. – W szlafroku i na bosaka? Powiedz mi, czy jeśli włożę piżamę i ranne pantofle, będę mógł do ciebie dołączyć, czy to samotna wyprawa?”
„Porwana Pieśniarka” okazała się być idealną lekturą na wczesnowiosenne (i nie tylko) wieczory, a pomysł z trollami był po prostu strzałem w dziesiątkę. Dlaczego? Ponieważ w literaturze fantastycznej często zdarza nam się w roli głównej spotykać z wampirami, wilkołakami, aniołami, demonami i tak w kółko, jednak nigdy nie z trollami. Dobrze jest w końcu móc poczytać o czymś innym. Na dodatek już od pierwszych stron historia ta bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła i nie potrafiłam się od niej w ogóle oderwać. Strasznie spodobał mi się pomysł autorki na osadzenie trolli jako głównych bohaterów oraz to że nie trzymała się utartych schematów i nie przedstawiła ich jako odrażających istot, zmieniających się w kamień wraz ze wschodem słońca. Danielle L. Jensen poszła o krok dalej, tworząc całkowicie na nowo obraz trolli jako potężnych istot z kilkusetletnią kulturą oraz tradycją, które za sprawą tajemniczej klątwy od pięciu stuleci są uwięzione pod wielką górą.
Jednak często ciekawa fabuła i dobrze wykreowani bohaterowie nie wystarczają by książkę nazwać dobrą. Ważny jest również język i styl pisania autora, który dość często okazuje się być największym minusem książki. Tutaj takiego problemu na szczęście nie było. Autorka nie traciła czasu na zbędne wprowadzanie czytelnika do stworzonego przez siebie świata, ani na zbyt obszerne zapoznanie z głównymi bohaterami, jak często to bywa. Wręcz przeciwnie, Danielle L. Jensen rozpoczęła swoją powieść od kluczowego momentu, czyli porwania tytułowej Pieśniarki, przez co fabuła już od początku nabrała odpowiedniego tępa, a czytelnik mógł stopniowo poznawać bohaterów i ich historie.
„Czyny są ważniejsze niż słowa.”
Pierwszy tom trylogii „Klątwa” okazał się być naprawdę dobrze napisaną książką, która na długo zostanie w waszej pamięci. Jeśli nie wierzycie, w takim razie sięgnijcie do magicznego miejsca zwanego Trollus i przekonajcie się sami. Gwarantuje, nie zawiedziecie się.
Aleksandra
*Wszystkie cytaty pochodzą z książki” Porwana Pieśniarka” autorstwa Danielle L. Jensen.
https://www.instagram.com/tygrysicaa/
http://tygrysica.tumblr.com/
Piękna i utalentowana Cécile szykuje się do opuszczenia rodzinnego miasteczka, by pod czujnym okiem matki rozpocząć w stolicy kraju karierę pieśniarki. Niestety w dniu wyjazdu dziewczyna zostaje porwana i trafia do tajemniczej krainy zwanej Trollus, gdzie ma zostać wydana za mąż za księcia trolli – Tristana.
„Kocham cię - szepnęłam. - Wiem, że ni nie wolno. Wiem, że nie...
2018-10-05
Nie spodziewałam się, że „Ukryta Łowczyni” okaże się być jeszcze lepsza od „Porwanej Pieśniarki”. Ta wspaniała historia o magicznym miejscu zwanym Trollus z każdym kolejnym tomem wciąga mnie coraz bardziej. Mroczne intrygi, tajemniczy wrogowie oraz główni bohaterowie z wielkim zamiłowaniem do pakowania się w kłopoty, to jest to co lubię najbardziej. Danielle L. Jensen napisała naprawdę dobrą kontynuację „Porwanej Pieśniarki”. Nie mogę się już doczekać sięgnięcia po „Waleczną Czarownicę”.
Aleksandra
https://www.instagram.com/tygrysicaa/
Nie spodziewałam się, że „Ukryta Łowczyni” okaże się być jeszcze lepsza od „Porwanej Pieśniarki”. Ta wspaniała historia o magicznym miejscu zwanym Trollus z każdym kolejnym tomem wciąga mnie coraz bardziej. Mroczne intrygi, tajemniczy wrogowie oraz główni bohaterowie z wielkim zamiłowaniem do pakowania się w kłopoty, to jest to co lubię najbardziej. Danielle L. Jensen...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-08-20
2017-01-08
Mieliście już okazję poznać twórczość Colleen Hoover albo Tarryn Fisher? Sama przeczytałam prawie wszystkie książki tych autorek i z ręką na sercu mogę powiedzieć, że je uwielbiam. Dlatego kiedy tylko byłam w stanie sobie pozwolić na zakup ich wspólnej książki zrobiłam to bez zawahania.
„Never Never” to historia dwójki nastolatków, którzy w niewyjaśnionych okolicznościach stracili pamięć i próbują zrozumieć co jest tego przyczyną. Przyznam szczerze, że oczekiwania co do tej książki miałam duże. W końcu teoretycznie z pod pióra Fisher i Hoover nie mogło wyjść nic przeciętnego. Niestety w praktyce bywa różnie. Historia zawarta w książce, choć przyjemna i z dużym potencjałem, okazała się być po prostu naiwna. Może to wina mojego wieku, albo podejścia do życia, ale zakończenie wydało mi się zupełnie nierealne. Trochę szkoda, bo zapowiadało się ono odrobinę mroczno i naprawdę ciekawie, a co najważniejsze bardziej realnie! Jednak w ogólnym rozrachunku powiedziałabym, że „Never Never” było przyjemną i lekką lekturą ze sporą dawką tajemnic oraz wartką akcją. Idealnie nadającą się na upalne wieczory.
Aleksandra
http://tygrysica.tumblr.com/
https://www.instagram.com/tygrysicaa/
Mieliście już okazję poznać twórczość Colleen Hoover albo Tarryn Fisher? Sama przeczytałam prawie wszystkie książki tych autorek i z ręką na sercu mogę powiedzieć, że je uwielbiam. Dlatego kiedy tylko byłam w stanie sobie pozwolić na zakup ich wspólnej książki zrobiłam to bez zawahania.
„Never Never” to historia dwójki nastolatków, którzy w niewyjaśnionych okolicznościach...
2017-09-03
2017-10-25
Czy jest tu ktoś kto będąc dzieckiem nie był zafascynowany cyrkiem choć przez chwile? Te pokazy, sztuczki, akrobacje już same w sobie są niezwykle magiczne. A co dopiero gdyby przenieść je do świata fantazji! Myślicie, że cyrk zyskałby na tym jeszcze więcej magii? Jeśli jesteście naprawdę gotowi się przekonać jakby to było to zapraszam Was do tajemniczego świata Króla kier.
„Są na tym świecie rzeczy, które nas krzywdzą, a pragniemy ich bardziej niż czegokolwiek innego. Umysł mówi: „Uciekaj” i już obracamy się, by biec, ale nogi prowadzą nas w drugą stronę.”
Debiutancka powieść Aleksandry Polak nie wywarła na mnie piorunującego wrażenia. Wręcz nawet trochę męczyłam się z tą książką. Czytając jej opis spodziewałam się magicznej historii, która przeniesie mnie do enigmatycznego świata cyrku. Niestety już po kilku pierwszych rozdziałach zauważyłam, że ten wątek został całkowicie zdominowany przez życie uczuciowe głównej bohaterki. Ten zabieg sprawił, że zamiast dobrze zapowiadającej się fantastyki otrzymałam dość schematyczny i przewidywalny romans, przez co „Król kier” stracił odrobinę w moich oczach. Winę jednak za to w większości ponosi mój wiek. Wydaje mi się, że historia ta jest przeznaczona dla zdecydowanie młodszego czytelnika, który ma więcej wspólnego z poruszanymi tematami.
Na moją ocenę również bardzo duży wpływ miał początek książki. Bo o ile prolog mnie zachwycił to następne kilka rozdziałów sprawiły, że moja euforia szybko opadła. Aleksandra Polak zdecydowanie za dużo czasu poświęciła na wprowadzenie czytelnika do głównej fabuły. Dopiero tak naprawdę kilka ostatnich rozdziałów zaczyna nadrabiać braki z początku książki. Sytuacja w jakiej znaleźli się tam bohaterowie staje się bardziej intrygująca, mroczna i zarazem zaskakująca. Wszystko to za sprawą zastosowania motywu walki dobra ze złem oraz pojawieniem się czarnego charakteru. Na dodatek wreszcie zaczyna dziać się prawdziwa magia.
Drugim największym plusem „Króla kier” oprócz wspaniałego prologu są bohaterowie. Okazali się barwni, ciekawi i niezwykle rzeczywiści, chociaż autorka moim zdaniem trochę zbytnio wyidealizowała postać Hadriana.
Nie byłabym sobą, gdybym nie wspominała również o okładce, która idealnie odwzorowuje klimat cyrku. Już na pierwszy rzut oka widać, że każdy detal został pieczołowicie dopracowany. Nie wiem jak Czwarta Strona to robi, ale ich okładki zawsze zachwycają. Chyba nie będzie przesadą, gdy powiem, że pracują tam najlepsi graficy.
„(…) prawdziwa miłość jest inna. Jest dzika, surowa, i choć ogólnie jest do bani, muszę przyznać, że rzeczywiście zaskoczyła mnie swoim wyjątkowym pięknem.”
Choć „Król kier” nie jest bez wad to warto po niego sięgnąć i na własnej skórze poczuć tę odrobinę magii cyrku. Polecam zwłaszcza młodszym czytelnikom, ponieważ wydaje mi się, że zdecydowanie bardziej docenią tą historię.
Aleksandra
Wszystkie cytaty pochodzą z książki „Król kier” autorstwa Aleksandra Polak.
Szukaj mnie na:
http://tygrysica.tumblr.com/
https://www.instagram.com/tygrysicaa/
Czy jest tu ktoś kto będąc dzieckiem nie był zafascynowany cyrkiem choć przez chwile? Te pokazy, sztuczki, akrobacje już same w sobie są niezwykle magiczne. A co dopiero gdyby przenieść je do świata fantazji! Myślicie, że cyrk zyskałby na tym jeszcze więcej magii? Jeśli jesteście naprawdę gotowi się przekonać jakby to było to zapraszam Was do tajemniczego świata Króla...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-11-12
Ben i Cathy to jedno z tych idealnych małżeństw, któremu do pełni szczęścia brakuje już tylko dziecka. Niestety okrutny los postanowił dotkliwie zakpić z ich szczęścia nie dając im upragnionego potomka. Zdruzgotana kolejnym poronieniem Catherina zaczyna oddalać się coraz bardziej od ukochanego. Wszystko pogarsza się jeszcze bardziej kiedy na jej drodze staje młody bóg o imieniu Arsen... Czy miłość Bena i Cathy przetrwa tą ciężką próbę?
„Gdy patrzyłem, jak odchodzisz, zabierając ze sobą wszystkie moje niespełnione marzenia, sny, które jeszcze się nie ziściły, czułem w sercu każdą uncję miłości, jaką do ciebie żywiłem, i byłem tego wszystkiego świadom… gdy patrzyłem, jak odchodzisz. Ale ty też to wiedziałaś, bo zabrałaś moje serce ze sobą.”
Czegoś takiego jeszcze nie czytałam. „Arsen” totalnie mnie zaskoczył. Żadna książką do tej pory nie grała tak bardzo na moich emocjach. Czytając jej opis miałam wrażenie, że będzie to kolejny przewidywalny romans z trójkątem miłosnym w tle – i choć faktycznie przez jedną trzecią książki tak było, to jednak dalsze wydarzenie niesamowicie mnie zaskoczyły. Ta historia według mnie to emocjonalny roller-coaster! Mia Asher sprawiła, że czytając „Arsena” doświadczyłam chyba wszystkich możliwych emocji. Autorka w naprawdę mistrzowski sposób pokazała co może się wydarzyć, kiedy zabraknie szczerej rozmowy nawet w najszczęśliwszym związku.
„Każde działanie ma konsekwencje. Nie ma znaczenia, jak bardzo chcesz uciec, czy się ukryć. Prędzej czy później to Cię dopada. Nazwij to karmą, jeśli musisz, ale wiedz, że karma jest suką.”
Nikogo z czytających już tą pozycję zapewne nie zdziwię mówiąc, że mam mieszane odczucia co do głównej bohaterki. Zaskoczyło mnie bardzo to, że autorka postanowiła uczynić z Cathy tak egoistyczną, niedojrzałą i irytującą osobę. Nie potrafiłam w ogóle zrozumieć motywów nią kierujących. Naprawdę nigdy jeszcze tak nie miałam, że jednocześnie chciałabym udusić bohaterką i przytulić ją za cierpienia jakie doświadczyła. Catherina to ewidentnie jedna z tych postaci, których od początku się nie lubi, a z czasem wręcz nienawidzi.
Arsen również nie wywarł na mnie zbyt dobrego wrażenia. Asher wykreowała go na istne bożyszcze, które zawsze dostaje to czego pragnie. W książce wszystkie kobiety rozpływały się nad jego wspaniałością, jednak mnie ani trochę nie oczarował.
Bena polubiłam za to od samego początku. To mądry, kochający i wyrozumiały mężczyzna, który popełnia błędy jak każdy, ale potrafi wyciągnąć z nich wnioski. Bez wątpienia każda kobieta marzy o taki mężu.
W „Arsenie” oprócz głównej bohaterki drażniła mnie jeszcze jedna rzecz. Mianowicie mówiąc mam namyśli zbyt dużą ilość erotyzmu tutaj zawartego. Zdaje sobie sprawę, że jest ona nieodłącznym elementem tego gatunku jednak odniosłam wrażenie, że Cathy i Arsen myślą tylko o tym. Na początku odczuwałam z tego powodu drobny przesyt, ale z czasem stawałam się coraz bardziej zniesmaczona, aż w końcu po prostu zaczęło mnie to irytować. Uważam, że ta historia zyskałaby bardziej na odbiorze, gdyby w tej kwestii autorka zachowała większy umiar.
„Okrutna rzeczywistość zawsze do ciebie dotrze, nieważne jak szybko czy daleko będziesz uciekać. Rzeczywistość potrafi zniszczyć nadzieję i marzenia. Rzeczywistość nie gładzi cię po policzku, mówiąc, że jest z tobą. Nie, ona wali cię mocno po twarzy, przypominając, że marzenia... to marzenia.”
Jeśli szukacie książki innej niż wszystkie to gorąco polecam Wam „Arsen”. Drugiej tak dobrej, nieprzewidywalnej i kontrowersyjnej historii prędko możecie nie znaleźć. Mia Asher naprawdę się postarała by o jej książce długo nie można było zapomnieć.
Aleksandra
Szukaj mnie na:
http://tygrysica.tumblr.com/
https://www.instagram.com/tygrysicaa/
Ben i Cathy to jedno z tych idealnych małżeństw, któremu do pełni szczęścia brakuje już tylko dziecka. Niestety okrutny los postanowił dotkliwie zakpić z ich szczęścia nie dając im upragnionego potomka. Zdruzgotana kolejnym poronieniem Catherina zaczyna oddalać się coraz bardziej od ukochanego. Wszystko pogarsza się jeszcze bardziej kiedy na jej drodze staje młody bóg o...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-11-24
Gdyby pół roku temu ktoś powiedział mi, że z chęcią zacznę czytać książki rodzimych autorów to roześmiałabym się na całego i uznała, że chyba oszalał. Tak bardzo wydawało mi się to wtedy nieprawdopodobne. Jednak przez ostatnie kilka miesięcy naprawdę wiele się zmieniło. Dlatego z przyjemnością sięgnęłam po najnowszą powieść Martyny Senator.
„Czasami diabeł przybiera postać anioła tylko po to, żeby zwabić człowieka w sam środek piekła.”
„Z popiołów” to jedna z tych książek, które mają w sobie to „coś” co skrada serce czytelnika już od pierwszej strony. Ciężko mi nawet wyjaśnić co to jest, ponieważ ta historia ani nie wnosi nic nowego ani nie jest zbytnio oryginalna, a mimo to czyta się ją z wielką przyjemnością. Uważam, że Martyna Senator stworzyła naprawdę dobrą historię opowiadającą o stawianiu czoła swoim lękom oraz o godzeniu się z przeszłością. Bardzo spodobało mi się, że autorka nie bała się tutaj dotknąć tak trudnych tematów, które zbyt często zostają przez ludzi przemilczane.
Jedyne do czego mogłabym się w tej książce przyczepić to bohaterowie. Senator wykreowała ich na naprawdę fantastyczne osoby, jednak zbyt wyidealizowane. Zwłaszcza jeśli chodzi o Michała. Nie znalazłam w nim ani jednej wady przez co wydał mi się odrobinę nie realny.
„Czasami wcale nie potrzeba kilku lat, aby zobaczyć w oczach drugiego człowieka kawałek własnej duszy. Do tego wystarczy jedno spojrzenie.”
„Z popiołów” to bez wątpienia książka, która na dłużej zostanie w mojej pamięci. Martyny Senator ostatecznie przekonała mnie, że polska literatura młodzieżowa (i nie tylko) ma się zdecydowanie coraz lepiej. Już nie mogę się doczekać kolejnej książki jej autorstwa. Gorąco polecam!
Aleksandra
Wszystkie cytaty pochodzą z książki „Z popiołów” autorstwa Martyna Senator.
Szukaj mnie na:
http://tygrysica.tumblr.com/
https://www.instagram.com/tygrysicaa/
Gdyby pół roku temu ktoś powiedział mi, że z chęcią zacznę czytać książki rodzimych autorów to roześmiałabym się na całego i uznała, że chyba oszalał. Tak bardzo wydawało mi się to wtedy nieprawdopodobne. Jednak przez ostatnie kilka miesięcy naprawdę wiele się zmieniło. Dlatego z przyjemnością sięgnęłam po najnowszą powieść Martyny Senator.
„Czasami diabeł przybiera postać...
2017-12-03
2017-12-12
2017-04-25
2017-08-03
Jeśli wydaje ci się, że wszystko, co związane blogowanie czy vlogowanie jest proste i przyjemne to jesteś w wielkim błędzie. Sama na własnej skórze przekonała się o tym Tash Zelenka, kiedy jej serial internetowy odniósł niespodziewany sukces. Wraz z setką followersów i pozytywnych komentarzy pojawiła się również w sieci fala hejtu, która szybko ostudziła zapał młodej reżyserki. Czy uda jej się przezwyciężyć strach przed porażką? Przekonajcie się sami.
„Ludzie w dzisiejszych czasach uwielbiają snuć wizje nadchodzącej apokalipsy i rozważać różne wersje naszego ostatecznego kresu: wojna nuklearna, epidemia zombie czy inwazja z kosmosu. Ja jednak sądzę, że nasz koniec nastąpi pewnego całkiem zwyczajnego dnia, kiedy wszyscy przestaną się zastanawiać nad tym, dlaczego osoby w ich otoczeniu zachowują się tak, a nie inaczej, kiedy wszyscy pozamykają się w swoich czterech ścianach i zgniją w samotności.”
Kathryn Ormsbee doskonale wykreowała postacie w swojej najnowszej książce. Idealnie odwzorowała zachowania przeciętnych nastolatków we współczesnym świecie, jednocześnie niczego przy tym nie koloryzując. Niestety przez to niektórym osobom Natasha mogła wydać się trochę irytująca, ale ja nie zgadzam się z takimi opiniami. Osobiście uważam, że jest ona najlepszą, najmniej denerwującą bohaterką z wszystkich książek młodzieżowych jakie miałam okazję ostatnio przeczytać. Porównując chociażby Tash do Mare Barrow z „Czerwonej Królowej” śmiało można powiedzieć, że przy niej główna bohaterka „Milion odsłon…” jest po prostu najmilszą osobą świata. Sympatyczna, ambitna, potrafiąca przyznać się do błędu dziewczyna. Czego można chcieć więcej? Reszta bohaterów również przypadła mi do gustu, chociaż George i Tony do ostatniej chwili pozostawiali po sobie mieszane uczucia.
Książka ta jest skierowana przede wszystkim do młodszej grupy wiekowej, ale sądzę że spodoba się także osobom starszym. Najlepszym dowodem na to jestem ja, ponieważ nie zaliczam się już do młodzieży, a ta książka bardzo mi się przypadła mi do gustu. Samą ją określiłabym jako dobrą, a nawet bardzo dobrą. Znalazło się w niej wszystko co powinno w literaturze młodzieżowej. Mamy ciekawych bohaterów oraz świetną, wciągającą fabułę z morałem. Na dodatek historia w niej zawarta jest realistyczna i bardzo na czasie. Autorka porusza tutaj wiele problemów z jakimi zmagają się współcześni nastolatkowi.
Fajne w tej książce jest również to, że możemy dowiedzieć się kilku ciekawych faktów z życia Tołstoja. Są one na tyle ciekawe, że sama nabrałam ochoty sięgnąć po „Annę Kareninę” czy inne jego dzieła.
„Milion odsłon Tash” to obowiązkowa lektura dla każdego początkującego bloggera czy vlogera. Ta książka świetnie ukazuje emocje towarzyszące osobą dopiero rozpoczynającym swoją przygodę z blogosferą. Gorąco polecam ją wszystkim fanom literatury młodzieżowej i nie tylko.
Aleksandra
Wszystkie cytaty pochodzą z książki „Milion odsłon Tash” autorstwa Kathryn Ormsbee.
Za udostępnienie egzemplarza serdecznie dziękuje Moondrive Książki.
Szukaj mnie na:
http://tygrysica.tumblr.com/post/164262413831/milion-ods%C5%82on-tash-kathryn-ormsbee-2017
https://www.instagram.com/tygrysicaa/
Jeśli wydaje ci się, że wszystko, co związane blogowanie czy vlogowanie jest proste i przyjemne to jesteś w wielkim błędzie. Sama na własnej skórze przekonała się o tym Tash Zelenka, kiedy jej serial internetowy odniósł niespodziewany sukces. Wraz z setką followersów i pozytywnych komentarzy pojawiła się również w sieci fala hejtu, która szybko ostudziła zapał młodej...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
„Za tych, którzy spoglądają w gwiazdy i marzą, Rhys.”
„Dwór mgieł i furii” po raz pierwszy przeczytałam jakoś na początku lutego, ale długo nie potrafiłam ubrać w słowa swoich emocji. Zwlekałam, ile tylko mogłam. Po części również ze strachu. Bałam się, że kiedy zacznę rozbijać ją na poszczególne czynniki to moje zdanie o niej zmieni się diametralnie (jak to w końcu często ze mną bywa). Ostatnio jednak sięgnęłam po nią ponownie. Potrzebowałam lektury na poprawę humoru i teraz już wiem, że nic nie zmieni mojego zdania co do tej książki. Jest po prostu genialna.
W sposobie pisania Maas jest coś takiego, że naprawdę ciężko oderwać się od czytania. Ta historia wciąga tak bardzo, że nim się spostrzeżemy stajemy się jednością z bohaterami. Zaczynamy się z nimi utożsamiać, znajdować cechy wspólne, żyć ich życiem i w niczym nie przeszkadza nam fakt, że są wymyśleni, a ich świat nierealny. Niesamowite. Rzadko zdarza się autorom nawiązać podobną więź z czytelnikiem, a Mass udało się to bez problemu. Jestem naprawdę pod wrażeniem.
Bohaterowie w „Dworze mgieł i furii” są naprawdę świetnie wykreowani. Każdy z nich jest wyjątkowy i wyrazisty, a co najważniejsze wszyscy budzą emocje. Bez względu na to czy są postaciami pozytywnymi czy negatywnymi. To właśnie dzięki nim w tej części nie możemy narzekać na nudę. Przez blisko 800 stron ciągle coś się dzieje, a takiego obrotu spraw jaki tu miał miejsce w ogóle się nie spodziewałam. Ta historia naprawdę zapiera dech w piersi.
„Są różne rodzaje ciemności(...) Jest ciemność, która przeraża; ciemność, która koi; ciemność, która daje odpoczynek(...) Jest ciemność kochanków i ciemność skrytobójców. Staje się tym, czym jej nosiciel chce, żeby się stała; czym potrzebuje, żeby się stała. Sama z siebie nie jest ani zła, ani dobra.”
Jeśli do tej pory wahaliście się czy sięgnąć po „Dwór mgieł i furii” to śmiało możecie przestać. Kiedy raz wejdziecie do świata dworów prędko go nie opuścicie. Pochłonie was bez reszty. Wszystkim gorąco polecam, a sama z niecierpliwością wyczekuje polskiej premiery „Dworu skrzydeł i zguby”.
Aleksandra
*Wszystkie cytaty pochodzą z książki „Dwór mgieł i furii” autorstwa Sarah J. Maas.
Szukaj mnie na:
http://tygrysica.tumblr.com/
https://www.instagram.com/tygrysicaa/
„Za tych, którzy spoglądają w gwiazdy i marzą, Rhys.”
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to„Dwór mgieł i furii” po raz pierwszy przeczytałam jakoś na początku lutego, ale długo nie potrafiłam ubrać w słowa swoich emocji. Zwlekałam, ile tylko mogłam. Po części również ze strachu. Bałam się, że kiedy zacznę rozbijać ją na poszczególne czynniki to moje zdanie o niej zmieni się diametralnie (jak to w końcu często...