-
ArtykułySherlock Holmes na tropie genetycznego skandalu. Nowa odsłona historii o detektywie już w StorytelBarbaraDorosz1
-
ArtykułyDostajesz pudełko z informacją o tym, jak długo będziesz żyć. Otwierasz? „Miara życia” Nikki ErlickAnna Sierant3
-
ArtykułyMagda Tereszczuk: „Błahostka” jest o tym, jak dobrze robi nam uporządkowanie pewnych kwestiiAnna Sierant1
-
ArtykułyLos zaprowadzi cię do domu – premiera powieści „Paryska córka” Kristin HarmelBarbaraDorosz1
Biblioteczka
2015-08-12
2015-08-07
2015-04-05
2015-04-01
2015-02-26
2015-02-21
2015-02-07
2015-02-07
2015-02-06
2015-02-05
2015-01-18
2014-05
Rzadko zdarza się, żebym aż tak przejęła się zakończeniem książki. Ale mimo wszystko wciąż jednak się to dzieje. I tak właśnie jest przy „Kosogłosie”. Nie umiem w żaden sposób opisać tego, co czuję. Patrzę na okładkę, na symbol, który na niej widnieje. Patrzę na jej błękitny kolor, który od zawsze kojarzył mi się z wolnością i szczęściem. I nadal nie wierzę. Nie mogę pojąć tego, co się stało. Przed oczami mam bohaterów, którzy zginęli, słyszę kwestie, które wypowiedzieli, widzę wydarzenia, które się zdarzyły. W gruncie rzeczy każda rebelia musi mieć swoje ofiary. Tutaj ich nie brakowało. Ale to wszystko nadal boli.
Suzanne Collins zbudowała przerażający, dystopijny świat, który pozostanie ze mną na długo. Nie zabrakło akcji i walk, brutalność zdecydowanie dominowała w tej części (szczególnie w momencie zrzucenia bomb na bezbronne dzieci, a także na jedną z moich ulubionych bohaterek – nie mieści mi się w głowie, że zginęła). Końcowe rozdziały nie tyle mnie zaskoczyły, ile umocniły moje wcześniejsze przypuszczenia. Niemniej jednak nadal odrobinę mnie zszokowały. Nie było przesłodzonej wersji, nie było zbyt kolorowego zakończenia, ale było idealnie. Pod każdym względem. Wzruszyłam się, a łzy przez chwilę tańczyły mi w kącikach oczu. Jestem zachwycona „Kosogłosem”! GORĄCO POLECAM!
Rzadko zdarza się, żebym aż tak przejęła się zakończeniem książki. Ale mimo wszystko wciąż jednak się to dzieje. I tak właśnie jest przy „Kosogłosie”. Nie umiem w żaden sposób opisać tego, co czuję. Patrzę na okładkę, na symbol, który na niej widnieje. Patrzę na jej błękitny kolor, który od zawsze kojarzył mi się z wolnością i szczęściem. I nadal nie wierzę. Nie mogę pojąć...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-08-29
2014-08-30
2014-08-31
„Skacz - i lecąc w dół, pozwól, by wyrosły ci skrzydła”
Z ogromną ciekawością sięgnęłam po „Czerwień rubinu” i nawet nie zauważyłam, kiedy skończyłam „Zieleń Szmaragdu”. Darowałam sobie więc recenzję do dwóch poprzednich części, żeby pod tą podsumować wszystko.
Kiedy zaczęłam pierwszą powieść z tej trylogii byłam kompletnie zaintrygowana. Wszelkie zagadki tylko rozbudzały moją ciekawość, choć niektóre rzeczy już od pierwszych rozdziałów stały się oczywiste. Niesamowita fabuła. Genialny pomysł. I wykonanie, styl, który wręcz zmusza do pochłaniania kolejnych literek w zawrotnym tempie. Właściwie cały cykl czyta się jak jedną książkę, bo końcowe rozdziały rozpoczynają jednocześnie pierwsze z kolejnych części.
Jeśli chodzi o historię, to wszystko idealnie składa się do kupy. Każde najmniejsze wydarzenie gdzieś znajduje wytłumaczenie, nawet jeśli ukryte.
Xemerius - bezbłędny! Uwielbiam go! A także szereg innych postaci, które samą swoją obecnością zachęcają do czytania.
Jedyną rzeczą, która naprawdę irytowała mnie w książce była „miłość”. Nie ma to jak po tygodniu lub dwóch znajomości od razu stwierdzić, że się kogoś kocha, potem że ten ktoś cię nie kocha, popaść w depresję z powodu tej osoby i odkryć, że jednak ten ktoś cię kocha. Taka „miłość” mnie denerwuje. Ale nawet ona zbytnio nie zaważa na mojej opinii tej książki. Bo w gruncie rzeczy czasem fajnie poczytać o czymś miłym, a jednocześnie dość nieprawdopodobnym.
Powieść totalnie wciągająca, pełna zagadek i tajemnic, z nutą dobrego humoru i, oczywiście, miłości. I do tego jeszcze te cudowne okładki, i tytuły! *-* Jestem jak najbardziej za! Ogromnie polecam!
„Skacz - i lecąc w dół, pozwól, by wyrosły ci skrzydła”
Z ogromną ciekawością sięgnęłam po „Czerwień rubinu” i nawet nie zauważyłam, kiedy skończyłam „Zieleń Szmaragdu”. Darowałam sobie więc recenzję do dwóch poprzednich części, żeby pod tą podsumować wszystko.
Kiedy zaczęłam pierwszą powieść z tej trylogii byłam kompletnie zaintrygowana. Wszelkie zagadki tylko rozbudzały...
2012
2011
2014-04
2013-07
2013-07
Jeju. Po prostu: jeju. Ta książka jest piękna. Taka... świeża. Inna w swojej zwyczajności. Zabawna i rozrywająca serce. Niezwykła przez to, że mówi o rzeczywistości. Niezwykła, bo zwykła. Prawdziwa.
Za to ją pokochałam. I myślę, że jest w stanie skraść każde serce...
Jeju. Po prostu: jeju. Ta książka jest piękna. Taka... świeża. Inna w swojej zwyczajności. Zabawna i rozrywająca serce. Niezwykła przez to, że mówi o rzeczywistości. Niezwykła, bo zwykła. Prawdziwa.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toZa to ją pokochałam. I myślę, że jest w stanie skraść każde serce...