-
ArtykułyKsiążka na Dzień Dziecka: znajdź idealny prezent. Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
Artykuły„Zaginiony sztetl”: dalsze dzieje Macondo, a może alternatywna historia Goraja?Remigiusz Koziński1
-
Artykuły„Zależy mi na tym, aby moje książki miały kilka warstw” – wywiad ze Stefanem DardąMarcin Waincetel1
-
ArtykułyMagdalena Hajduk-Dębowska nową prezeską Polskiej Izby KsiążkiAnna Sierant2
Biblioteczka
2015-12-29
2015-09-27
2015-10-11
2015-04-08
2015-08-07
2015-03-02
Nie lubię wojennej tematyki. Ale to, to było coś niesamowitego. Ta historia i łzy, które przez nią wypłakałam, na pewno zostaną ze mną na długo...
Nie lubię wojennej tematyki. Ale to, to było coś niesamowitego. Ta historia i łzy, które przez nią wypłakałam, na pewno zostaną ze mną na długo...
Pokaż mimo to2015-02-07
2015-02-07
2015-02-06
2014-11-30
2015-01-26
2015-01-18
2014-05
Rzadko zdarza się, żebym aż tak przejęła się zakończeniem książki. Ale mimo wszystko wciąż jednak się to dzieje. I tak właśnie jest przy „Kosogłosie”. Nie umiem w żaden sposób opisać tego, co czuję. Patrzę na okładkę, na symbol, który na niej widnieje. Patrzę na jej błękitny kolor, który od zawsze kojarzył mi się z wolnością i szczęściem. I nadal nie wierzę. Nie mogę pojąć tego, co się stało. Przed oczami mam bohaterów, którzy zginęli, słyszę kwestie, które wypowiedzieli, widzę wydarzenia, które się zdarzyły. W gruncie rzeczy każda rebelia musi mieć swoje ofiary. Tutaj ich nie brakowało. Ale to wszystko nadal boli.
Suzanne Collins zbudowała przerażający, dystopijny świat, który pozostanie ze mną na długo. Nie zabrakło akcji i walk, brutalność zdecydowanie dominowała w tej części (szczególnie w momencie zrzucenia bomb na bezbronne dzieci, a także na jedną z moich ulubionych bohaterek – nie mieści mi się w głowie, że zginęła). Końcowe rozdziały nie tyle mnie zaskoczyły, ile umocniły moje wcześniejsze przypuszczenia. Niemniej jednak nadal odrobinę mnie zszokowały. Nie było przesłodzonej wersji, nie było zbyt kolorowego zakończenia, ale było idealnie. Pod każdym względem. Wzruszyłam się, a łzy przez chwilę tańczyły mi w kącikach oczu. Jestem zachwycona „Kosogłosem”! GORĄCO POLECAM!
Rzadko zdarza się, żebym aż tak przejęła się zakończeniem książki. Ale mimo wszystko wciąż jednak się to dzieje. I tak właśnie jest przy „Kosogłosie”. Nie umiem w żaden sposób opisać tego, co czuję. Patrzę na okładkę, na symbol, który na niej widnieje. Patrzę na jej błękitny kolor, który od zawsze kojarzył mi się z wolnością i szczęściem. I nadal nie wierzę. Nie mogę pojąć...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-11-03
2014-09-24
2014-08-29
2014-08-30
2014-08-31
„Skacz - i lecąc w dół, pozwól, by wyrosły ci skrzydła”
Z ogromną ciekawością sięgnęłam po „Czerwień rubinu” i nawet nie zauważyłam, kiedy skończyłam „Zieleń Szmaragdu”. Darowałam sobie więc recenzję do dwóch poprzednich części, żeby pod tą podsumować wszystko.
Kiedy zaczęłam pierwszą powieść z tej trylogii byłam kompletnie zaintrygowana. Wszelkie zagadki tylko rozbudzały moją ciekawość, choć niektóre rzeczy już od pierwszych rozdziałów stały się oczywiste. Niesamowita fabuła. Genialny pomysł. I wykonanie, styl, który wręcz zmusza do pochłaniania kolejnych literek w zawrotnym tempie. Właściwie cały cykl czyta się jak jedną książkę, bo końcowe rozdziały rozpoczynają jednocześnie pierwsze z kolejnych części.
Jeśli chodzi o historię, to wszystko idealnie składa się do kupy. Każde najmniejsze wydarzenie gdzieś znajduje wytłumaczenie, nawet jeśli ukryte.
Xemerius - bezbłędny! Uwielbiam go! A także szereg innych postaci, które samą swoją obecnością zachęcają do czytania.
Jedyną rzeczą, która naprawdę irytowała mnie w książce była „miłość”. Nie ma to jak po tygodniu lub dwóch znajomości od razu stwierdzić, że się kogoś kocha, potem że ten ktoś cię nie kocha, popaść w depresję z powodu tej osoby i odkryć, że jednak ten ktoś cię kocha. Taka „miłość” mnie denerwuje. Ale nawet ona zbytnio nie zaważa na mojej opinii tej książki. Bo w gruncie rzeczy czasem fajnie poczytać o czymś miłym, a jednocześnie dość nieprawdopodobnym.
Powieść totalnie wciągająca, pełna zagadek i tajemnic, z nutą dobrego humoru i, oczywiście, miłości. I do tego jeszcze te cudowne okładki, i tytuły! *-* Jestem jak najbardziej za! Ogromnie polecam!
„Skacz - i lecąc w dół, pozwól, by wyrosły ci skrzydła”
Z ogromną ciekawością sięgnęłam po „Czerwień rubinu” i nawet nie zauważyłam, kiedy skończyłam „Zieleń Szmaragdu”. Darowałam sobie więc recenzję do dwóch poprzednich części, żeby pod tą podsumować wszystko.
Kiedy zaczęłam pierwszą powieść z tej trylogii byłam kompletnie zaintrygowana. Wszelkie zagadki tylko rozbudzały...
Już drugi raz miałam okazję przeczytać tę pozycję i myślę, że to jedna z najlepszych książek w kanonie lektur szkolnych. Widać, że została napisana z pasją i przez to lepiej trafia do czytelnika. Naprawdę warta polecenia!
Już drugi raz miałam okazję przeczytać tę pozycję i myślę, że to jedna z najlepszych książek w kanonie lektur szkolnych. Widać, że została napisana z pasją i przez to lepiej trafia do czytelnika. Naprawdę warta polecenia!
Pokaż mimo to