-
ArtykułyPlenerowa kawiarnia i czytelnia wydawnictwa W.A.B. i Lubaszki przy Centrum Nauki KopernikLubimyCzytać2
-
ArtykułyW świecie miłości i marzeń – Zuzanna Kulik i jej „Mała Charlie”LubimyCzytać4
-
ArtykułyZaczytane wakacje, czyli książki na lato w promocyjnych cenachLubimyCzytać2
-
ArtykułyMa 62 lata, jest bezdomnym rzymianinem, pochodzi z Polski i właśnie podbija włoską scenę literackąAnna Sierant7
Biblioteczka
2020-07-18
2018-08-31
Podobno najlepsza powieść Stephena Kinga. Spotkałem wiele pozytywnych opinii zarówno od nieznanych mi osób w internecie, jak i od bliższych. Zdecydowanie musiałem się temu przyjrzeć.
Pomysł wydaje się bardzo prosty. Bum, wrzucamy do powieści 100 bohaterów, jednych rozwiniętych fabularnie bardziej, innych stanowiący tylko liczbę w tle. Niech idą przez Stany Zjednoczone. Teraz należy tylko opisać to tak, aby było ciekawie i wciągająco. O rety, było. Im bliżej końca, tym większe emocje nam towarzyszą. Marsz się zbliża ku końcowi i po prostu nie można się oderwać. Chce się poznać zakończenie jeszcze wiele stron przed jego nadejściem.
Co najbardziej jest interesujące, to przedstawione granice ludzkiej wytrzymałości. Na początku powieści poznajemy chłopców, którzy chcą rywalizować i zdobyć najwspanialszą nagrodę, jaką można sobie wyobrazić. Im dłużej trwa Wielki Marsz, tym coraz bardziej priorytety się zmieniają. Nagroda powoli przestaje mieć aż takie znaczenie, chociaż wciąż mają nadzieję na jej zdobycie. Siła fizyczna, po wielogodzinnej podróży, zaczyna zamierać. Po niej upada psychika. A czytelnik ma to przed swoimi oczami i jest w stanie bardzo wyraźnie dostrzec przemiany u bohaterów, niekiedy wczuć się w ból, który odczuwają.
Zakończenie nie jest jednoznaczne. Można odnieść wrażenie, że zostało tak stworzone, aby każdy wybrał sobie najwygodniejszą dla siebie wersję i dopowiedział, co się wydarzyło dalej. Zazwyczaj nie lubię takich zakończeń, ale w tym przypadku chyba to zaakceptuję. Nie jest aż tak otwarte, więc autor nie poszedł całkowicie na łatwiznę zrzucając na nas ciężar główkowania nad niewiadomo czym.
Z chęcią bym ocenił tę powieść na 10, jednak odczuwam, że czegoś mi brakuje. W tym momencie nie wiem czego, jestem świeżo po przeczytaniu i z pewnością będę myślami wracać co jakiś czas do tego utworu. Może wówczas dostrzegę co jest źródłem tego niedosytu.
Podobno najlepsza powieść Stephena Kinga. Spotkałem wiele pozytywnych opinii zarówno od nieznanych mi osób w internecie, jak i od bliższych. Zdecydowanie musiałem się temu przyjrzeć.
Pomysł wydaje się bardzo prosty. Bum, wrzucamy do powieści 100 bohaterów, jednych rozwiniętych fabularnie bardziej, innych stanowiący tylko liczbę w tle. Niech idą przez Stany Zjednoczone....
2017-07-26
Książka ta jest dla mnie szczególna, ponieważ podarował mi ją mój bliski przyjaciel na 19. urodziny. Podczas czytania natrafiłem również na zdanie o Wilusiu E. Kojocie ze znanej kreskówki, a właśnie mój wcześniej wspomniany przyjaciel nazywa mnie żartobliwie kojotem. Książki nie czytał, więc trafienie się tego zdania akurat w tym prezencie to szczęśliwy przypadek, dlatego wartość sentymentalna rośnie. Ale to tylko taka tam dygresja.
Fabuła wydawała się ciekawa, jednak nie potrafiłem się początkowo wbić. Dopiero za drugim podejściem po przerwie kilkumiesięcznej przeczytałem od początku do końca. Pomimo tego dalej zdarzały się miejsca, kiedy musiałem odłożyć książkę i zrobić sobie przerwę na dzień lub dwa.
Była to historia niecodzienna, pseudonim literacki ożywa i rozpoczyna serię zbrodni idealnych, na które policja pozostaje bezradna. Podczas czytania zastanawiałem się, jak ta historia mogłaby się zakończyć. Przecież główny czarny charakter okazywał się zbrodniarzem idealnym. Czy więc historia się zakończy wygraną zła? Nie wiedziałem, dlatego pomimo niejednorazowego znudzenia, wciąż chciałem brnąć w fabule i dowiedzieć się.
Zakończenie lekko mnie usatysfakcjonowało, jednak pozostało wiele wątków, które nie zostały rozwiązane, co smuci. Co najmniej 3 kwestie, które mnie interesowały, nie zostały wytłumaczone czytelnikowi. Przeoczenie moje czy Kinga?
Pomimo wad, całokształt mi się spodobał. Przede wszystkim ciekawy motyw głównego antagonisty oraz jego charakter. Zabójca idealny, przebiegły, inteligentny, a w ostatnich rozdziałach można go było nawet trochę polubić, pomimo, że był z niego kawał drania.
Pomimo, że nie przeczytałem zbyt wielu powieści Stephena Kinga, odnoszę wrażenie, że król horroru nie był w szczytowej formie podczas pisania tego utworu. Wszędzie słyszę o wspaniałym "Miasteczku Salem", "Lśnieniu" czy "Wielkim marszu" (i wielu innych jego dobrych powieściach), ale nie słyszałem jeszcze dużych pochwał w stronę "Mrocznej połowy". Teraz już chyba wiem dlaczego.
Książka ta jest dla mnie szczególna, ponieważ podarował mi ją mój bliski przyjaciel na 19. urodziny. Podczas czytania natrafiłem również na zdanie o Wilusiu E. Kojocie ze znanej kreskówki, a właśnie mój wcześniej wspomniany przyjaciel nazywa mnie żartobliwie kojotem. Książki nie czytał, więc trafienie się tego zdania akurat w tym prezencie to szczęśliwy przypadek, dlatego...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
To była długa podróż, a zarazem nie aż taka długa, gdy pomyślę o wydarzeniach, które się tam działy. Bez wątpienia wiele wątków zostaje poruszonych - historie siedmiorga protagonistów, antagonistów, postaci drugoplanowych, opisy przeszłości i miejsc. Być może właśnie przez to, że Stephen King chciał opowiedzieć o tych wszystkich elementach bardzo szczegółowo, książka (w wersji, którą czytałem) przebiła 1100 stron. Z jednej strony można to nazwać zaletą, ponieważ gdy coś nam się podoba, chcemy tego chłonąć jak najwięcej. Z drugiej strony otrzymujemy powieść przepełnioną wątkami, które niekiedy mogą być albo nudne, albo niepotrzebne. To właśnie przez to zdecydowałem się odjąć jeden punkt od perfekcyjnego 10/10. W pewnym momencie przyłapałem się na tym, że czytam bez zrozumienia i musiałem przeczytać stronę jeszcze raz. Okazało się to niepotrzebne, ponieważ dalej nie rozumiałem tego, co przeczytałem. Nie wiem czy to wina moja, tłumacza czy autora. Obwinię autora, ponieważ chociaż taka sytuacja zdarzyła się tylko raz, to były też inne momenty, które już określiłem jako nudne.
Gdybym miał się przyczepić do jeszcze jednej rzeczy, to byłby to zmarnowany potencjał jednej postaci drugoplanowej. Nie chcę pisać o kogo chodzi, żeby oszczędzić spoilerów. Powiem tylko, że zapowiadało się bardzo dobrze, że moja wyobraźnia podsuwała pewne początkowo spodziewane wydarzenia związane z tą postacią, a okazało się, że praktycznie miała aż takiego wpływu na fabułę. Zastanawiam się nawet, czy czasem bez tej postaci powieść byłaby tak samo dobra jak z nią. Jest to możliwe.
To by się tyczyło negatywnej strony "Tego". Z największych zalet - "kingowy" styl narracji, który doceniam we wszystkich jego powieściach; ciekawi bohaterowie, wszyscy inni od drugich i na tyle realistyczni, że wierzę, że moglibyśmy ich spotkać w prawdziwym życiu; wciągająca fabuła poprowadzona od początku do końca; satysfakcjonujące zakończenie (chociaż i przy nim mógłbym wytknąć pewien element, który mnie nie zadowolił, ale bez spoilerów nie mogę tego zrobić, więc zostawię to właśnie tak).
Większość powieści stanowią wydarzenia z dzieciństwa bohaterów i chyba to ta rzecz najbardziej mnie cieszyła podczas czytania. Spotkania protagonistów, ich zabawy w Barrens, budowanie tamy, budowanie domku klubowego, własny język, opowiadane żarty. Poprzypominały mi się pewne historie z czasów, kiedy sam byłem dzieciakiem biegającym ze znajomymi na zewnątrz i bawiącym się w lesie albo między blokami. Ta powieść zaserwowała przyjemny dopalacz nostalgii. Cieszę się tylko, że chociaż ja i moi znajomi mieliśmy jakieś potwory, których się baliśmy, to nie stawały się one rzeczywistością i nie mordowały nikogo w wiosce mojego dzieciństwa.
To była długa podróż, a zarazem nie aż taka długa, gdy pomyślę o wydarzeniach, które się tam działy. Bez wątpienia wiele wątków zostaje poruszonych - historie siedmiorga protagonistów, antagonistów, postaci drugoplanowych, opisy przeszłości i miejsc. Być może właśnie przez to, że Stephen King chciał opowiedzieć o tych wszystkich elementach bardzo szczegółowo, książka (w...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to