-
Artykuły
Plenerowa kawiarnia i czytelnia wydawnictwa W.A.B. i Lubaszki przy Centrum Nauki KopernikLubimyCzytać2 -
Artykuły
W świecie miłości i marzeń – Zuzanna Kulik i jej „Mała Charlie”LubimyCzytać1 -
Artykuły
Zaczytane wakacje, czyli książki na lato w promocyjnych cenachLubimyCzytać2 -
Artykuły
Ma 62 lata, jest bezdomnym rzymianinem, pochodzi z Polski i właśnie podbija włoską scenę literackąAnna Sierant6
Biblioteczka
2021
2021-06-10
2021-04-18
Wyszczególniłbym moje dwa najistotniejsze osobiste odczucia.
Pierwszym z nich jest nostalgia. Uwielbiam takie ciche, żyjące swoim życiem miasteczka jak Salem. Jako dziecko wychowywałem się w takiej wiosce, dlatego czułem szczególną więź z mieszkańcami Salem.
Drugim odczuciem jest mój ulubiony motyw w mrocznych powieściach - byli sobie ludzie, lecz im dłużej trwa fabuła, tym mniej ich pozostaje przy życiu, aż pozostaje pustka i wrażenie, że jest się jednym z ostanich przy życiu ludzi na świecie.
Ogólnie powieść była świetna i dobrze mi się ją czytało, ale nie jestem pewien, czy zasłużona ocena to 7 czy 8 gwiazdek. Niektóre wydarzenia wydawały się... płytsze w porównaniu do innych. Były to oczywiście wydarzenia realistyczne, które miałyby prawo się wydarzyć w naszym świecie, ale mamy tutaj do czynienia z powieścią fantastyczną. Są nadprzyrodzone motywy. W pewnych miejscach można się było pokusić na nieco więcej. Na szczęście nie było tego zbyt wiele, dlatego myślę, że 7 gwiazdek to solidna ocena. Dałbym 8 z czystej sympatii do twórczości Stephena Kinga, ale pozostanę obiektywny.
Wyszczególniłbym moje dwa najistotniejsze osobiste odczucia.
Pierwszym z nich jest nostalgia. Uwielbiam takie ciche, żyjące swoim życiem miasteczka jak Salem. Jako dziecko wychowywałem się w takiej wiosce, dlatego czułem szczególną więź z mieszkańcami Salem.
Drugim odczuciem jest mój ulubiony motyw w mrocznych powieściach - byli sobie ludzie, lecz im dłużej trwa fabuła, tym...
2020-07-18
To była długa podróż, a zarazem nie aż taka długa, gdy pomyślę o wydarzeniach, które się tam działy. Bez wątpienia wiele wątków zostaje poruszonych - historie siedmiorga protagonistów, antagonistów, postaci drugoplanowych, opisy przeszłości i miejsc. Być może właśnie przez to, że Stephen King chciał opowiedzieć o tych wszystkich elementach bardzo szczegółowo, książka (w wersji, którą czytałem) przebiła 1100 stron. Z jednej strony można to nazwać zaletą, ponieważ gdy coś nam się podoba, chcemy tego chłonąć jak najwięcej. Z drugiej strony otrzymujemy powieść przepełnioną wątkami, które niekiedy mogą być albo nudne, albo niepotrzebne. To właśnie przez to zdecydowałem się odjąć jeden punkt od perfekcyjnego 10/10. W pewnym momencie przyłapałem się na tym, że czytam bez zrozumienia i musiałem przeczytać stronę jeszcze raz. Okazało się to niepotrzebne, ponieważ dalej nie rozumiałem tego, co przeczytałem. Nie wiem czy to wina moja, tłumacza czy autora. Obwinię autora, ponieważ chociaż taka sytuacja zdarzyła się tylko raz, to były też inne momenty, które już określiłem jako nudne.
Gdybym miał się przyczepić do jeszcze jednej rzeczy, to byłby to zmarnowany potencjał jednej postaci drugoplanowej. Nie chcę pisać o kogo chodzi, żeby oszczędzić spoilerów. Powiem tylko, że zapowiadało się bardzo dobrze, że moja wyobraźnia podsuwała pewne początkowo spodziewane wydarzenia związane z tą postacią, a okazało się, że praktycznie miała aż takiego wpływu na fabułę. Zastanawiam się nawet, czy czasem bez tej postaci powieść byłaby tak samo dobra jak z nią. Jest to możliwe.
To by się tyczyło negatywnej strony "Tego". Z największych zalet - "kingowy" styl narracji, który doceniam we wszystkich jego powieściach; ciekawi bohaterowie, wszyscy inni od drugich i na tyle realistyczni, że wierzę, że moglibyśmy ich spotkać w prawdziwym życiu; wciągająca fabuła poprowadzona od początku do końca; satysfakcjonujące zakończenie (chociaż i przy nim mógłbym wytknąć pewien element, który mnie nie zadowolił, ale bez spoilerów nie mogę tego zrobić, więc zostawię to właśnie tak).
Większość powieści stanowią wydarzenia z dzieciństwa bohaterów i chyba to ta rzecz najbardziej mnie cieszyła podczas czytania. Spotkania protagonistów, ich zabawy w Barrens, budowanie tamy, budowanie domku klubowego, własny język, opowiadane żarty. Poprzypominały mi się pewne historie z czasów, kiedy sam byłem dzieciakiem biegającym ze znajomymi na zewnątrz i bawiącym się w lesie albo między blokami. Ta powieść zaserwowała przyjemny dopalacz nostalgii. Cieszę się tylko, że chociaż ja i moi znajomi mieliśmy jakieś potwory, których się baliśmy, to nie stawały się one rzeczywistością i nie mordowały nikogo w wiosce mojego dzieciństwa.
To była długa podróż, a zarazem nie aż taka długa, gdy pomyślę o wydarzeniach, które się tam działy. Bez wątpienia wiele wątków zostaje poruszonych - historie siedmiorga protagonistów, antagonistów, postaci drugoplanowych, opisy przeszłości i miejsc. Być może właśnie przez to, że Stephen King chciał opowiedzieć o tych wszystkich elementach bardzo szczegółowo, książka (w...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-12-31
Zastanawiałem się nad wadami „Dolores Claiborne”, ale nie potrafię żadnych wymienić. Szkoda, że ta powieść Kinga nie zyskała większego uznania.
Początek jest bardzo intrygujący, Dolores chce opowiedzieć swoją historię od nieco innej strony, niż policja od niej oczekuje. Dość szybko przyznaje się do morderstwa, ale kiedy opowiada o tym, jak do tego doszło, jakie motywy popchnęły ją do popełnienia zbrodni, nie potrafimy jej nienawidzić, a nawet jej współczujemy. Dolores mówi o swojej pracy u Very Donovan, o swoim małżeństwie i relacji z dziećmi. Spójnie skacze pomiędzy datami i nie ukrywa żadnych faktów. Chce wyjawić wszystko.
Była do bardzo smutna powieść. Wszystkie poruszone motywy zostały wyjaśnione, a zakończenie było satysfakcjonujące. Zasłużone 10/10.
Zastanawiałem się nad wadami „Dolores Claiborne”, ale nie potrafię żadnych wymienić. Szkoda, że ta powieść Kinga nie zyskała większego uznania.
Początek jest bardzo intrygujący, Dolores chce opowiedzieć swoją historię od nieco innej strony, niż policja od niej oczekuje. Dość szybko przyznaje się do morderstwa, ale kiedy opowiada o tym, jak do tego doszło, jakie motywy...
Przeczytałem Zieloną milę, abym mógł o niej opowiedzieć na mojej prezentacji z literatury amerykańskiej. Pamiętałem, jak kiedyś oglądałem film, który bardzo mi się spodobał, dlatego wiedziałem, że książka też będzie dobra. Okazała się o wiele lepsza, niż przypuszczałem. Tak jak nigdy, wsiąknałem w historię. Było smutno i szokująco.
Nie zabrakło w tej powieści niczego. Jeśli miałbym być czepliwy, jest jeden element, który nie pasuje mi do całości. Jest to ostatni rozdział opisujący rok 1956. Myślę, że nic on nie zmienia, a element który wyjaśnia jest niepotrzebny (albo ma większe znaczenie, niż mi się wydaje). Jest to jednak tylko szczegół, bo nic nie psuje.
Do Stephena Kinga przylgnął tytuł mistrza horroru, ale potrafi też pisać wspaniałe historie bez straszaków. Pokochałem Dolores Claiborne, pokochałem Zieloną Milę. Nie dostrzegajmy w Kingu tylko i wyłącznie "tego gościa od horrorów". 10/10.
Przeczytałem Zieloną milę, abym mógł o niej opowiedzieć na mojej prezentacji z literatury amerykańskiej. Pamiętałem, jak kiedyś oglądałem film, który bardzo mi się spodobał, dlatego wiedziałem, że książka też będzie dobra. Okazała się o wiele lepsza, niż przypuszczałem. Tak jak nigdy, wsiąknałem w historię. Było smutno i szokująco.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNie zabrakło w tej powieści niczego....