-
ArtykułySherlock Holmes na tropie genetycznego skandalu. Nowa odsłona historii o detektywie już w StorytelBarbaraDorosz1
-
ArtykułyDostajesz pudełko z informacją o tym, jak długo będziesz żyć. Otwierasz? „Miara życia” Nikki ErlickAnna Sierant3
-
ArtykułyMagda Tereszczuk: „Błahostka” jest o tym, jak dobrze robi nam uporządkowanie pewnych kwestiiAnna Sierant1
-
ArtykułyLos zaprowadzi cię do domu – premiera powieści „Paryska córka” Kristin HarmelBarbaraDorosz1
Biblioteczka
2016-02-20
2015-08-23
,,Tutaj ludzie też czują. Tę ciemność. Wszyscy patrzymy w stronę światła, licząc, że ciemność po prostu zniknie."
Czasami nie widzimy rzeczy, które nadchodzą. Nie chcemy ich, ale nie zmienia to faktu, że i tak przyszłe wydarzenia w końcu odnajdą nas i pochłoną. Tak samo postępowali mieszkańcy Dublina w 1934. Czuli ciemność, ale woleli ją zignorować. Michael Russel przedstawia nam w ,,Mieście cieni" historię, która ma miejsce w międzywojennej Europie.
Susan Field znika bez śladu. Jej przyjaciółka - Hannah Rosen przyjeżdża do Dublina, żeby dowiedzieć się, co przydarzyło się kobiecie. Wszyscy podejrzewają ucieczkę, do czasu gdy w górach odnajdują dwa ciała. W obu przypadkach integrował Kościół i aborcjonista. Jednak kto jest zabójcą?
,,Światła samochodu raziły go po oczach. Kierowca zapalił silnik. Walsh szedł , nie przestając się uśmiechać. Samochód również ruszył, stopniowa nabierając prędkości. Widząc, że jedzie prosto na niego, coraz szybciej, coraz głośniej, Vincent był zaskoczony. Ale dopóki wóz w niego nie uderzył, nie odczuwał strachu."
Akcja ,,Miasta cieni" rozgrywa się przede wszystkim w Dublinie, ale również w Gdańsku, który w latach 30 poprzedniego wieku był Wolnym Miastem.
Chociaż w Irlandii nie było jeszcze czuć nadciągającej wojny to w nadmorskim mieście wszędzie powiewały swastyki, a na ulicach śpiewano: ,,Gdańsk znów do Niemiec!". Według mnie autor świetnie przedstawił nastroje gdańszczan przed II wojną światową.
Początek książki zaczyna się niemrawo. Autor skupia się na opisach i przybliżenia nam Dublina. Kiedy wreszcie jesteśmy światkami morderstwa akcja przyśpiesza, żeby zaraz znów zwolnić i utrzymać taki dynamizm aż do końca. Niestety przez to czytanie ,,Miasta cieni" dłużyło mi się i czasami mnie nudziło. Szkoda, ponieważ sam pomysł jest naprawdę świetny.
,,Jednak już niedługo nie będzie musiał tolerować Żydów w swoim hotelu."
,,(...) Hitler już stworzył model obalania demokracji dzięki demokratycznym metodom. Gdańsk będzie następny."
Sama fabuła jest bardzo interesująca. W książce pojawiają się morderstwa, sekrety, zagadki, a do tego tło historyczne. Wszystko by zadowolić nawet wymagającego czytelnika. Mimo nudy uważam, że to dobra książka, którą można polubić.
Tło historyczne zostało przedstawione fantastycznie. Można łatwo przenieść się do międzywojennej Europy i poczuć jej klimat. Widać, że to na nim skupił się Michael Russell.
Wątek kryminały też jest dopracowany, a zagadka zawiła. Czasami można się pogubić, ale na pewno trudno wskazać morderce.
Oprócz tych wątków pojawia się też miłosny, ale jest on potraktowany po macoszemu. Widać, że pisał tę książkę mężczyzna, bo zbytnio nie przejmował się tym motywem. Niektórych może to odstraszyć, inni mogą uważać to za plus.
Innym pozytywnym aspektem powieści jest dodatek z tyłu książki - ,,Opowieść o dwóch traktatach", który przybliża historię tych dwóch miast osobom takim, jak ja, czyli niezbyt obeznanym w przeszłości.
Polecam książkę fanom kryminałów i wątków historycznych, którym nie będzie przeszkadzać powolna akcja i duża liczba opisów.
,,Tutaj ludzie też czują. Tę ciemność. Wszyscy patrzymy w stronę światła, licząc, że ciemność po prostu zniknie."
Czasami nie widzimy rzeczy, które nadchodzą. Nie chcemy ich, ale nie zmienia to faktu, że i tak przyszłe wydarzenia w końcu odnajdą nas i pochłoną. Tak samo postępowali mieszkańcy Dublina w 1934. Czuli ciemność, ale woleli ją zignorować. Michael Russel...
2015-08-17
Obiecałam sobie, że przeczytam tę książkę jeszcze przed jej ekranizacją, ale jak to bywa z moimi planami, ten też nie wypalił. Później już zabrakło motywacji i mimo, że czytałam wiele pozytywnych recenzji, nie mogłam się zmusić do poznania historii Thomasa. I muszę stwierdzić, że byłam kretynką marnując tyle okazji, dzięki którym mogłam wejść w świat labiryntu.
Pewnego dnia Thomas budzi się w klatce, zupełnie nie pamiętając o swojej przeszłości. Kiedy się z niej wydostaje, okazuje się, że jest jednym z chłopców, którzy zostali osadzeni w nowej rzeczywistości. Są jak w zamkniętym pudełku, wokół którego rozpościera się przerażający labirynt.
Jedyną możliwością powrotu okazuje się znalezienie przejścia w ogromnej konstrukcji. Może wydawać się Wam to łatwe, ale trzeba do tego dodać hordy potworów, które tylko na Was czekają.
Sytuacji nie poprawia fakt, że Stwórcy labiryntu zmuszają swoich więźniów do szybszego działania, odcinając im zapasy wody i energii.
,,Nie było błękitu, nie było czerni, nie było gwiazd, nie było również fioletowego wachlarza budzącego się do życia porannego słońca. Niebo, w całej swej rozciągłości, było ciemnopopielate. Bezbarwne i martwe."
Pierwsze rozdziały nie zachwyciły mnie tak, jak bym tego chciała. Co prawda nie nudziłam się, ale czegoś mi brakowało. Jednak to uczucie szybko zmieniło się w ciekawość w chwili pojawienia się Teresy. Później nie było na co narzekać, ponieważ w każdym rozdziale czekały zagadki i pędząca akcja. Trudno było oderwać się od lektury, czytając o kolejnych próbach ucieczki.
Uważam, że autor stworzył nowatorski świat, choć dopiero w kolejnych częściach będę mogła go całkowicie poznać. Mimo tego, już widać, że James Dashner bardzo rozważnie planował stworzenie systemu labiryntu.
Na pewno nie można przyczepić się do kreacji bohaterów. Nie zachowywali się jak supermeny, ale czuli strach czy zwątpienie w słuszność ucieczki. Tak jak każdy człowiek popełniali błędy, co czyniło ich jeszcze bardziej naturalnymi i bliskimi czytelnikowi.
Każdy z uwiezionych był inny i na swój sposób wyjątkowy. Szybko ich polubiłam, choć niektórzy wzbudzali strach. Pewnie nie będę wyjątkowa, ale najbardziej polubiłam Thomasa i Newta.
,,Znowu odzywa się w tobie pragnienie śmierci? Chcesz się powłóczyć z Bóldożercami, a może wyskoczyć razem na piwo?"
Po przeczytaniu pierwszej części czułam duży niedosyt i od razu wzięłam się za kontynuację. Lubię zaskakujące zakończenia, a to do nich należało.
Myślę, że nie ma potrzeby dalszego pisania, ponieważ uważam, że każdy powinien sięgnąć po ,,Więźnia labiryntu" i zatracić się w jego wyjątkowym świecie.
Obiecałam sobie, że przeczytam tę książkę jeszcze przed jej ekranizacją, ale jak to bywa z moimi planami, ten też nie wypalił. Później już zabrakło motywacji i mimo, że czytałam wiele pozytywnych recenzji, nie mogłam się zmusić do poznania historii Thomasa. I muszę stwierdzić, że byłam kretynką marnując tyle okazji, dzięki którym mogłam wejść w świat labiryntu.
Pewnego...
2015-06-20
Pewnie jak większości książkoholików znana jest mi bardzo sytuacja, w której kupiłam książkę po normalnej cenie, żeby dowiedzieć się, że dzień później była na nią duża przecena.
Choć częściej dowiaduję się, że powieść, którą zamówiłam, pojawiła się w mojej bibliotece. Tak właśnie było z całą trylogią Salli Simukki. Nie powiem, bardzo mnie ta sytuacja poirytowała, ale na szczęście ,,Białe jak śnieg"zrekompensowało mi wszelką stratę.
Lumikki po niezapomnianych chwilach, postanawia zrobić sobie małą, relaksującą wycieczkę do Pragi. Oczywiście, jak przystało na dziewczynę, która przyciąga niebezpieczeństwa niczym magnez, Lumikki wpada w niezbyt ciekawą sytuację i szemrane towarzystwo.
,,Jestem twoją krwią. Jestem twoim ciałem. Jesteś moją krwią. Jesteś moim ciałem."
W pierwszej części największą zagadką była główna bohaterka. Nie powiem byłam bardzo ciekawa jej przeszłości i w tym tomie autorka odkryła rąbka tajemnicy, ale równocześnie trochę namieszała, wprowadzając nowe postacie.
,,Nigdy nie błagaj o miłość, przyjaźń ani zaufanie."
Trudno nie polubić naszego małego Sherlocka. Lumikki jest bardzo mądrą i rozważną dziewczyną. Mimo, że jest ode mnie kilka lat starsza, wydaje mi się, jakby dzieliła nas przepaść. Choć z drugiej strony, dziewczyna wiele przeżyła i trudno jest mówić o podobieństwie.
Reszta postaci, nie została opisana aż tak szczegółowo jak główna bohaterka, ani nie miała tak ważnego zadania jak Lumikki. Przez to, trudno było nawiązać z nimi więź, ale z drugiej strony uwaga czytelnika jest skupiona na głównej bohaterce.
,,Tęsknota to uczucie, z którym niełatwo ułożyć sobie życie. Tęsknota nie pyta o zgodę, nie dba o czas i miejsce. Jest nieskromna i zaborcza, wymagająca i samolubna. Mąci myśli lub nazbyt je rozjaśnia, wyostrza do przesady."
Pierwsza, dość pokaźna różnica pomiędzy tomami, to miejsce akcji. Fabuła drugiej części rozgrywa się w Pradze.
Autorka już w ,,Czerwone jak krew" pokazała swój świetny styl pisania, i w tym tomie również go nie brakowało. Salla Simukka stworzyła malownicze opisy Pragi. Ja miałam na dodatek o tyle lepiej, że mogłam przejść wzrokiem po tych samych widokach podczas zagłębiana się w lekturę. Nie ma to jak szkolne wycieczki:)
Czy kłamstwo jest ostatecznie aż tak złe? A jeśli nieprawda jest piękniejsza od rzeczywistości? Jeśli daje obu stronom coś więcej od prawdy?
Autorka odeszła troszkę od wątku kryminalnego, dzięki czemu pokazała, były związek głównej bohaterki.I to w jakim stylu :) Dzięki tym i wielu innym retrospekcjom Salla Simukki przygotowała prawdziwą, odkrywczą wycieczkę po psychice i emocjach bohaterki. Po tym dużo łatwiej przyszło mi zrozumienie dziewczyny. Na pewno pomógł mi w tym sposób narracji. Mimo, że nie jest ona pierwszoosobowa, narrator jest bardzo spokojny i zdystansowany.
Nie można również zapomnieć wspaniałej pracy wykonanej przez tłumacza. Mogę sobie tylko wyobrażać jak wiele czasu i trudu zajęło Sebastianowi Musielakowi przełożenie książki z języka fińskiego.
Autorka tak samo jak w poprzednim tomie, nie zostawiła odpowiedzi na niektóre wątki. Teraz z jeszcze większą niecierpliwością będę czekała na ostatnią część trylogii. A niezdecydowanym jak najbardziej książkę polecam!
"Palący wicher drzewami kołysze,
Drogi skrajem hula palący wicher.
Głos twój powiedział mi to od razu:
Spalę cię na popiół,
Pęknie serce z głazu."
Pewnie jak większości książkoholików znana jest mi bardzo sytuacja, w której kupiłam książkę po normalnej cenie, żeby dowiedzieć się, że dzień później była na nią duża przecena.
Choć częściej dowiaduję się, że powieść, którą zamówiłam, pojawiła się w mojej bibliotece. Tak właśnie było z całą trylogią Salli Simukki. Nie powiem, bardzo mnie ta sytuacja poirytowała, ale na...
2015-04-05
Wątpię czy znajdzie się osoba, której okładka nie zachwyci. Na mnie podziałała jak magnez i teraz na półce dumnie prezentuje się cała trylogia. A na dodatek historia nawiązuje do Królewny Śnieżki:) I jak tu nie przeczytać?
Pewnego dnia, Lumikki znajduje w szkolnej ciemni banknoty, na których są ślady krwi. Nie chce złamać swojej żelaznej zasady, mówiącej o niemieszaniu się w nieswoje sprawy, ale ciekawość bierze górę. Od tego momentu dziewczyna wpada w poważne tarapaty, a jej prywatne śledztwo napiera niebezpiecznego kierunku.
Główna bohaterka była dla mnie wielką zagadką. Wiedziałam jedynie, że chodzi do liceum plastycznego i wynajmuje sama mieszkanie. Dziewczyna miała ciężką przeszłość, a w I części autorka nie postanowiła wyłożyć na stół wszystkich kart i byłam coraz bardziej zaintrygowana.
,,Była sobie raz dziewczynka, która biegła, dopóki nogi nie przestały jej nieść. Ale ona wciąż biegła- w myślach , we śnie."
Na początku miałam pewne obawy, czy kryminał dalej będzie kryminałem, kiedy nastolatka prowadzi "śledztwo". Okazało się jednak, że Lumikki używa w bardzo dobrym stopniu obu półkul mózgowych i mogę śmiało stwierdzić, że Salla Simukk'i bardzo dobrze wykreowała tę postać. Z resztą drugoplanowe postacie również są bardzo realistyczne i barwne.
„Nie ufaj nikomu, licz tylko na siebie. Sama podejmuj decyzje i ponoś konsekwencje.”
Trudno było mi odnaleźć się na początku w lekturze. Sytuacji na pewno nie polepszały fińskie imiona, a było ich całkiem sporo.
Dodatkowo czytelnik zostaje wrzucony do świata intryg i mafii. A tam sprawy zazwyczaj do prostych i przyjemnych nie należą. Jednak w jakimś momencie akcja naprawdę pędzi i zanim się zorientowałam przeczytałam całą książkę.
Autorka posługuje się prostym językiem, a wszystkie opisy i dialogi są bardzo rzeczywiste i naturalne.
Sam wątek kryminalny do najbardziej zaskakujących nie należy, ale dzięki bohaterce i śnieżkowemu klimatowi wyróżnia się na tle innych.
W tej historii nie znajdziemy wątku fantastycznego, mimo licznych nawiązań do baśni. Autorka zrezygnowała również z wątku miłosnego, co akurat było dla mnie na plus- książek przepełnionych przesłodzoną miłością ostatnio w sklepach nie brakuje.
Minusem był dla mnie czas akcji- trwał niecały tydzień, a Lumikki przytrafiło się sporo rzeczy, może nawet za dużo jak na taki krótki okres.
Z książką spędziłam miłe chwilę i jestem bardzo ciekawa kolejnych tomów, które zapowiadają się naprawdę dobrze.
,,Jest w tobie część, której nikt nie zdoła dotknąć. To jesteś ty. Należysz do siebie i nosisz w sobie cały wszechświat. Możesz być, kim tylko zapragniesz.
Nie bój się. Nie musisz się już bać."
Wątpię czy znajdzie się osoba, której okładka nie zachwyci. Na mnie podziałała jak magnez i teraz na półce dumnie prezentuje się cała trylogia. A na dodatek historia nawiązuje do Królewny Śnieżki:) I jak tu nie przeczytać?
Pewnego dnia, Lumikki znajduje w szkolnej ciemni banknoty, na których są ślady krwi. Nie chce złamać swojej żelaznej zasady, mówiącej o niemieszaniu...
2015-01-14
Pewnie dalej nie wiedziałabym o istnieniu książki, gdyby nie słynna ekranizacja. Słyszałam o niej same pozytywy, więc prędzej czy później ją oglądnę. Choć znając mnie, ta druga opcja wydaje się bardziej prawdopodobna.
Jestem pewna, że większość z Was zna treść książki, więc postaram się tylko zarysować fabułę.
Mia jest szczęśliwą nastolatką z wielkimi marzeniami. Ma wspaniałego chłopaka, rodzinę, o której niektórzy mogą sobie tylko pomarzyć, a na dodatek jest wspaniałą młodą wiolonczelistką.
Lecz jedna sekunda zmienia wszystko.
Rodzina Mii jedzie w odwiedziny do dziadków, kiedynagle w samochód wjeżdża rozpędzona ciężarówka.
Teraz dziewczyna musi zdecydować, czy chce odejść czy zostać.
Decydujące chwile mają się odbyć w szpitalu, ale autorka postanowiła pokazać fragmenty przeszłości bohaterki. Są one przeplatane pomiędzy teraźniejszością, a całość stanowi spójną i przejrzystą kompozycję.
"Czasem człowiek dokonuje w życiu wyboru, a czasem to wybór stwarza człowieka.,,
Dzięki bardzo dużej czcionce i napięciu, które towarzyszy od początku, powieść czyta się w ekspresowym tempie. Nie mogłam się oderwać już od pierwszych rozdziałów.
,,Założę się, że będzie silniejszym człowiekiem z powodu tego, co dzisiaj straci. Mam wrażenie, że kiedy się przeżyje coś takiego, człowiek staje się trochę niezwyciężony."
Jak najbardziej zgadzam się ze stwierdzeniem, że książka jest napisana bez żadnych ubarwień. Swoją prostotą urzekła czytelnika
Mimo tych plusów, oczekiwałam czegoś więcej. Historia nie wzruszyła mnie tak bardzo, jak tego oczekiwałam. Miałam w pogotowiu chusteczki, ale okazały się niepotrzebne. Nie spodobało mi się również to, że książka ma ogromną czcionkę, a liczy ponad dwieście stron. Wiem, że trudno byłoby dodać coś jeszcze, ale kiedy dowiedziałam się, że istnieje druga część, to zdziwiłam się. Mam nadzieję, że ,,Wróć, jeśli pamiętasz" będzie bardziej obszerna.
Bohaterów poznajemy w retrospekcjach. Muszę przyznać, że ze wszystkimi bardzo się zżyłam i na miejscu Mii nie byłabym w stanie wyobrazić sobie życia bez bliskich.
Cała rodzina dziewczyny była wprost idealna. Posunę się nawet o stwierdzenie, że za. Doskonałe dzieci świetnych rodziców. To samo dotyczy więzi pomiędzy Mią, a jej chłopakiem, Adamem. Wydają się zbyt dorośli na swój wiek, to samo dotyczy ich relacji.
Myślę, że bez tych wszystkich wyidealizowań, czytelnik nie odczułby straty, którą poniosła główna bohaterka.
,,Tak czy inaczej wygrywasz i tak czy inaczej coś przegrasz.."
,,Zostań, jeśli kochasz" nie należy do książek lekkich, czy łatwych. Zostawia po sobie ślad i zmusza do refleksji.
Kto jeszcze jej nie przeczytał, to powinien odwiedzić bibliotekę lub księgarnię i jak najszybciej nadrobić zaległości.
,,Życie może obrać różne tory. Ale tylko od Ciebie zależy, który wybierzesz".
1. Zostań, jeśli kochasz
2. Wróć, jeśli pamiętasz
Pewnie dalej nie wiedziałabym o istnieniu książki, gdyby nie słynna ekranizacja. Słyszałam o niej same pozytywy, więc prędzej czy później ją oglądnę. Choć znając mnie, ta druga opcja wydaje się bardziej prawdopodobna.
Jestem pewna, że większość z Was zna treść książki, więc postaram się tylko zarysować fabułę.
Mia jest szczęśliwą nastolatką z wielkimi marzeniami. Ma...
2015-03-16
U mnie po zimie nie pozostał żaden ślad, ale czasem miło powspominać sobie tę całą brązową breję przy ciepłym słoneczku. Święta są dla mnie magicznym okresem i byłam pewna, że ,,W śnieżną noc" pozwoli przenieść mi się do nich. Jednak zamiast tego, liczyłam jak dużo stron zostało mi do końca.
Książka jest zbiorem trzech łączących się opowiadań. Akcja rozgrywa się w Gracetown, gdzie podczas ogromnej śnieżycy spotykają się bratnie dusze. Taaaaaaaa. Sama słodycz. Co za dużo to niezdrowo i to powiedzonko idealnie pasuje do książki.
Jeżeli miałabym wybrać historię, która podobała mi się najbardziej to skłaniam się do pierwszego opowiadania. Choć niektóre sytuacje aż biły po oczach niedorzecznością (dla wtajemniczonych- scenka z przeręblą) .
Opowiadanie Greena było dla mnie dużym wyzwaniem. Kilka razy miałam zamiar odłożyć książkę na półkę i o niej zapomnieć. Ale brawa dla mnie, bo jednak wytrwałam. A czy poczułam się spełniona? Nie.
Byłam święcie przekonana, że historia autora będzie trzymać poziom swojej poprzedniczki, a nawet ją wyprzedzać, ale teksty o bzykaniu własnych kuzynek jednak do mnie nie przemawiają.
-Cieszę się, że spróbowałaś ryby- powiedział.(...) bo ja też ją jadłem. (...) I nie mógłbym cię pocałować, gdybyś ty również jej nie spróbowała.
Trzecie opowiadanie może byłoby w normie gdyby nie główna bohaterka. Takiego irytującego człowieka trudno spotkać. Jest rozgniewaną nastolatką, której nikt nie rozumie (łącznie za mną, a w tych sprawach jestem dobra). Za to jej problemy... Chciałam uderzać głową o ścianę. Ale i tak wypada lepiej niż opowiadanie numer dwa.
Ogólnie rzecz ujmując książka totalnie nie spełniła moich oczekiwań. Niby pozycja skierowana do nastolatek,- żeby było jasne, nią jestem-a głupota i przewidywalność biła po oczach.
Są trzy rzeczy, które zasługują na pochwałę: brak literówek, śliczna czcionka i pomysł autorów na połączenie historii.
Ale i tak uważam, że wydałam kasę w błoto i książkę odradzam.
U mnie po zimie nie pozostał żaden ślad, ale czasem miło powspominać sobie tę całą brązową breję przy ciepłym słoneczku. Święta są dla mnie magicznym okresem i byłam pewna, że ,,W śnieżną noc" pozwoli przenieść mi się do nich. Jednak zamiast tego, liczyłam jak dużo stron zostało mi do końca.
Książka jest zbiorem trzech łączących się opowiadań. Akcja rozgrywa się w...
2015-02-21
Jetem totalną kociarą. Koty są przy mnie od dziecka i nie wyobrażam sobie życia bez nich. Teraz, kiedy dni są coraz dłuższe, mój kot poczuł wiosnę i spędza całe dni na zewnątrz (żeby było jasne- jest kastrowany) Odkąd go adoptowałam, odpłaca mi się wiernością ( i zmasakrowaną sofą),a w tej książce odnalazłam kolejny dowód na to, jak bardzo kot przywiązuje się do swojego właściciela.
James Bowen upadł na samo dno przez narkotyki i powoli chce się z niego wydostać. Nie zamierza wchodzić w żadne głębsze relacje, ponieważ nie czuje się jeszcze na tyle odpowiedzialny.
Jego plany zmieniają się, kiedy pod blokiem w którym mieszka spotyka wychudzonego kocura. O dziwo ssak nie boi się go i pomału przekonuje James'a do siebie. Uliczny muzyk postanawia go zaadoptować i takim sposobem zostają nierozłączną parą.
Bob przyczynił się do tego, że życie jego pana zmieniło się na lepsze- James chcąc zapewnić pupilowi jak najlepsze warunki znajduje prace i nawiązuje od dawna unikane kontakty z rodziną.
"Nie tylko uporządkował mój plan dnia i zmusił do odpowiedzialności. Podsunął mi też lustro, w którym mogłem się przejrzeć. A to, co zobaczyłem, nie robiło dobrego wrażenia."
Książka jest poniekąd autobiografią- James mówi o swojej ciemnej przeszłości- konflikcie z rodziną, narkotykach i odwyku. Potem przeskakujemy do spotkania z Bobem i patrzymy, jak jedna cudowna istota może pomóc zmienić własne życie na lepsze.
Podziwiam Jamesa za to, że zdołał się podnieść z głębokiego dołka i zaczął życie na nowo. Szacun.
"Dzięki niemu na nowo odkryłem jasną stronę ludzkiej natury. Odzyskałem zaufanie do świata."
,,Kot Bob i ja" jest pełena emocji i mimo, że jest pisana prostym językiem przekazuje prawdziwe wartości. Historia ukazana w książce mnie wzruszyła i na pewno nie pozwoli o sobie zapomnieć przez długi czas.
Jedyną rzeczą, która mnie w autobiografii irytowała to powtarzające się pytania typu: Skąd on się wziął? Na szczęście występowały tylko na początku,a potem nie było ich w ogóle.
Myślę, że powiedzonko ,,najlepszych przyjaciół poznaje się w biedzie" trafia idealnie do książki.
Jest to pozycja obowiązkowa nie tylko dla wszystkich kociarzy, ale również dla osób, które z jakiegoś powodu zabłądziły i teraz szukają celu we własnym życiu.
P.S. Oglądam cudowne filmiki z Bobem i się w nim zakochuję:)
Jetem totalną kociarą. Koty są przy mnie od dziecka i nie wyobrażam sobie życia bez nich. Teraz, kiedy dni są coraz dłuższe, mój kot poczuł wiosnę i spędza całe dni na zewnątrz (żeby było jasne- jest kastrowany) Odkąd go adoptowałam, odpłaca mi się wiernością ( i zmasakrowaną sofą),a w tej książce odnalazłam kolejny dowód na to, jak bardzo kot przywiązuje się do swojego...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-01-25
Po kilku tygodniach odkładania "na później", wreszcie udało mi się poznać twórczość sławnej autorki. Przyznaję się bez bicia, że pomimo tego, że książka jest w bibliotece, musiałam posiadać własny egzemplarz. A to przez mojego ukochanego aktora na okładce:)
Alex i Rose są przyjaciółmi od czasu, kiedy dzielili ze sobą szkolną ławkę. Mijają lata, a ich relacje są nienaruszone. Wszyscy po cichu mają nadzieję, że ta nierozłączna para jeszcze bardziej pogłębi więzi. Niestety, Alex zmuszony jest do przeprowadzki za ocean, a ich przyjaźń jest wystawiona na ogromną próbę. Ale przeznaczenie nie chce zapomnieć o tej dwójce.
Love, Rosie by itslopez
,Ludzie przychodzą, ludzie odchodzą. Wiemy o tym, ale za każdym razem, gdy się to zdarza, jesteśmy zaskoczeni. To jedyna rzecz w naszej egzystencji, której możemy być pewni, ale często łamie nam serce."
Kiedy tylko otwiera się książkę, ukazuje się nam jej wyjątkowa zawartość- listy i e-maile, żadnych dialogów czy monologów. Po raz pierwszy spotkałam się z taką formą i byłam bardzo ciekawa, czy autorce uda się przekazać to, czego dowiadujemy się z rozmów z drugim człowiekiem. A przede wszystkim tego, czy uda mi się zżyć z bohaterami, których znam tylko z listów.
Moje obawy zostały rozwiane już po pierwszych rozdziałach. Bardzo zżyłam się z Alexem i Rosie i razem z nimi rozpaczałam, kiedy decyzja o przeprowadzce okazała się nieunikniona. Choć przyznaję, że później zaczynali mnie irytować. Zastanawiałam się, jak można mieć takiego pecha i tyle niedomówień w relacji. Jak Rosie "szła do przodu", chcąc pogłębić stosunki z Alex'em, on się wycofywał. I na odwrót.
Ze wszystkich postaci najbardziej polubiłam córkę Rosie- Katie. Dzięki jej wybrykom ( z sokiem) miałam ogromny ubaw. Zadziorna jak mamusia:P Nie mogę również zapomnieć o ulubionej przyjaciółce Rosie, Ruby. Świetna kobieta i koleżanka- zawsze spierała i kibicowała Rosie, a przy tym była wyluzowana.
,,Nikt nie ma idealnego życia. Nie wyobrażaj sobie, że tylko nad Twoją głową wiszą czarne chmury, inni zaś widzą słońce. Wielu ludzi czuje się podobnie. Po prostu musimy się nauczyć korzystać z tego, co przynosi życie."
Autorka nie porusza w książce wyszukanych tematów, a pomimo tego powieść jest wyjątkowa i ma w sobie coś magicznego. Widać, że Cecelia Ahern jest profesjonalną pisarką, kiedy czyta się ,,Love, rosie". Język jest prosty, a listy i e-mail'e przesiąknięte humorem.
Nie było czasu na nudę, ponieważ co jakiś czas na drodze przyjaciół stawały nowe przeszkody. Przez kilka chwil naprawdę myślałam, że to koniec historii, a tu bum! Zmiana kierunku fabuły i nowe możliwości stawały otworem.
Przy ,,Love, Rosie" spędziłam cudowne chwilę i jestem pewna, że innym równie mocno spodobają się poplątane losy Alex'a i Rosie.
Póki co, muszę czekać aż w internecie pojawi się ekranizacja. Mam nadzieję, że Ruby pozostanie sobą:)
Po kilku tygodniach odkładania "na później", wreszcie udało mi się poznać twórczość sławnej autorki. Przyznaję się bez bicia, że pomimo tego, że książka jest w bibliotece, musiałam posiadać własny egzemplarz. A to przez mojego ukochanego aktora na okładce:)
Alex i Rose są przyjaciółmi od czasu, kiedy dzielili ze sobą szkolną ławkę. Mijają lata, a ich relacje są...
2015-02-13
2014-12-14
Książkę dostałam na urodziny i minęło sporo czasu, zanim się za nią zabrałam. Sądziłam, że skoro opis zafascynował mnie kilka lat temu, kiedy moje wymagania czytelnicze nie były za wysokie, to na pewno ,,Burza" mi się nie spodoba. Jak się cieszę, że się myliłam:)
Jackson Meyer jest na pierwszy rzut oka jest zwyczajnym nastolatkiem. I do pewnego czasu on również tak myślał. Dopóki przez przypadek nie przeniósł się w przeszłość.
Podczas randki ze swoją dziewczyną, napadają na nich zagadkowi mężczyźni, którzy chcą żeby chłopak poszedł z nimi. Przez jego odmowę śmiertelnie zraniona zostaje Holly.
Jackson od razu przenosi się do przeszłości, żeby naprawić swój błąd, a w pościg za nim ruszają mordercy.
Kiedy czytałam początek,,Burzy", myślałam, że nie będzie w niej nic skomplikowanego. Tu też się pomyliłam.
Razem z bohaterem odkrywamy jego zawiłą i tajemniczą przeszłość. Można było się kilka razy pogubić, ponieważ tak dużo się działo. Niejednokrotnie podczas odkrywania kolejnych sekretów, musiałam przeczytać to samo zdanie dwukrotnie. Byłam aż tak zaskoczona.
Dzięki prostemu językowi, czytelnik bez problemu zostaje wciągnięty w świat Jacksona. Wszystkie wydarzenia widzimy z punktu widzenia głównego bohatera. Bardzo podobał mi się ten zabieg- możemy jeszcze głębiej poznać Jacksona i przyczyny, dzięki którym, podróżuje w czasie
Wszystkie postacie, które stworzyła autorka są naprawdę naturalne, a w ich zachowaniu nie pojawiała się sztuczność czy wyolbrzymienie.
Jackson niejednokrotnie był okłamywany przez bliskich. W pewnym momencie, sam nie wiedział komu może ufać. Miał normalne, ludzkie uczucia, dzięki czemu, łatwo było znaleźć z nim nić porozumienia.
Nie przechwalał się swoimi umiejętnościami, czy chociażby tym, że jest niezwykle bogaty.
Autorka postaciom drugoplanowym poświeciła dużo czasu, co mnie bardzo cieszy.
Dużą sympatią obdarzyłam, najlepszego przyjaciela Jacksona, Adama, który grał rolę wspólnika-geniusza. Wspólnie odrywają możliwości i niebezpieczeństwa, które wynikają z podróży w czasie.
Interesującą postacią okazał się również ojciec chłopka, który okazał się człowiekiem- zagadką.
Ostatnie strony powieści wbiły mnie w fotel. Cała historia nie może się tak skończyć. Ja się na to nie zgadzam.
Szkoda tylko, że wydawnictwo nie będzie tłumaczyło 2 kolejnych części. Kiedy o tym usłyszałam, aż coś się we mnie zagotowało.
Podsumowując, książka bardzo mi się podobała, a przez ostatnie rozdziały, trudno od razu sięgnąć po kolejną część. Naprawdę żałuję, że nie będzie jej w Polsce.
Książkę dostałam na urodziny i minęło sporo czasu, zanim się za nią zabrałam. Sądziłam, że skoro opis zafascynował mnie kilka lat temu, kiedy moje wymagania czytelnicze nie były za wysokie, to na pewno ,,Burza" mi się nie spodoba. Jak się cieszę, że się myliłam:)
Jackson Meyer jest na pierwszy rzut oka jest zwyczajnym nastolatkiem. I do pewnego czasu on również tak...
2014-12-26
Książkę dostałam na urodziny i muszę przyznać, że tytuł jak najbardziej mi odpowiada. No dobra, może nie cały, ale imię bohaterki jak najbardziej.
Nigdy nie byłam w Paryżu, więc bardzo się cieszyłam, że powieść będzie do niego nawiązywała. No ale, o tym w dalszych wywodach.
Rodzice Anny wysyłają ją do stolicy Francji na rok nauki. Większość nastolatek na jej miejscu byłaby zachwycona, ale nie ona. Nie dość, że tam gdzie mieszka, ma oddaną przyjaciółkę, brata i świnkę morską, to wreszcie zaczyna coś iskrzyć pomiędzy nią i jej wieloletnią wymarzoną sympatią. Nie wspominając, że jest to jej ostatni rok nauki.
Nic dziwnego, że dziewczyna się załamuje. No, ale musi istnieć druga strona medalu.
W amerykańskiej szkole Anna poznaje najprzystojniejszego chłopka na ziemi. Już trudno się oprzeć, a na dodatek mówi z brytyjskim akcentem. Są tylko dwa problemy:
1) St. Clair ma dziewczynę
2) Koleżanka, która była jedyną życzliwą dla Anny osobą, jet w nim zakochana.
Niby duża góra lodowa, więc byłam ciekawa co wykombinuje autorka. Miałam nadzieję, że schematycznie nie będzie, ale cóż. Przeliczyłam się. (ale o tym też później).
Anna to bardzo sympatyczna osóbka (zresztą jak wszystkie jej imienniczki). Bardzo wysoko ceniła przyjaźń i stosunkowo szybko nawiązywała kontakty z rówieśnikami. Nietrudno było stworzyć z nią wieź. Choć przy końcówce się zmieniła. Nie rozumiałam jej niektórych decyzji i jakoś tak zmiękła.
Co do St Claira, niby nie taki idealny, ale z chęcią poznałabym go w realnym życiu. Choć też czasami postępował nielogicznie. Ale usprawiedliwiam go- w końcu to facet. A ja ich nie rozumiem.
Żałowałam, że nie została rozwinięta postać jego dziewczyny. Pojawiło się o niej kilka wzmianek, a ona sama występowała tylko dwa razy.
Kolejną bohaterką, którą polubiłam była Rashmi- dziewczyna najlepszego przyjaciela St Claira. Bardzo podobały mi się rady, które dawała głównej bohaterce i życie na luzie które prowadziła. Ale kiedy trzeba było, umiała ustawić przyjaciół do pionu.
Relacje pomiędzy postaciami były naturalne i nie raz ich dialogi (szczególnie początkowe) przyprawiały mnie o uśmiech.
Kolejnym plusem jest to, że książka bardzo wciąga i jej przeczytanie zajmuje bardzo mało czasu. Narracja jest pierwszoosobowa i była to dla mnie miła odmiana.
No, ale każda książka ma pewne wady. I tu było ich kilka. Pierwsze co baaardzo rzucało się w oczy, to przewidywalność i schematyczność:
Ona: nieśmiała, przecięta dziewczyna
On: najseksowniejszy, bogaty chłopak
Wynik: żeby nie zdradzić treści, to nie powiem, ale błagam, kto nie zgadnie.
Kolejna rzecz- sam tytuł nawiązuje do Paryża, i ogłaszam wszem i wobec, że było go za mało. Za mało zwiedzania, za mało opisów miejsc czy zabytków. A tak się cieszyłam.
Podczas wgłębiania się w treść nie towarzyszyły mi żadne głębsze emocje. Nie sądzę więc,żeby historia został ze mną na długo.
Nie jest to lektura wysokich lotów, a schematyczność aż bije po oczach, ale czytało się ją lekko.
Można się przy niej odprężyć na kilka godzin. Historia jest niezobowiązująca, a miło czasem przeczytać coś lekkiego.
Książkę dostałam na urodziny i muszę przyznać, że tytuł jak najbardziej mi odpowiada. No dobra, może nie cały, ale imię bohaterki jak najbardziej.
Nigdy nie byłam w Paryżu, więc bardzo się cieszyłam, że powieść będzie do niego nawiązywała. No ale, o tym w dalszych wywodach.
Rodzice Anny wysyłają ją do stolicy Francji na rok nauki. Większość nastolatek na jej miejscu...
2014-12-17
Piękna i klimatyczna okładka. To właśnie ona skusiła mnie do zakupu książki. Błagam, kto się jej oprze?? A do tego zachęcający opis.
I jak to zwykle ze mną bywa , odłożyłam ,,Przebudzenie Arkadii" na "później". Coraz częściej zastanawiam się, czy nie wyrośnie mi futerko i przemienię się w chomika. Zawsze to jakieś doświadczenie:)
Po przeżyciu traumatycznych chwil, Rosa leci na Sycylię. Ma nadzieję, że w ogromnej rezydencji ciotki znajdzie spokój i zapomnienie. I w połowie ten plan się powiódł. O chwili wytchnienia nie ma mowy.
Rodzina Rosy jest jedną z głównych linii mafijnych, przez co dziewczyna zostaje wciągnięta w wir rywalizacji i walki o życie. A dzięki temu zapomina o przeszłości. Choć na chwilę.
Podczas lotu poznaje tajemniczego Alessandra. Później okazuje się, że również pochodzi z mafijnego klanu. I ani jego rodzina, jak i Rosy nie patrzą przychylnie na tę znajomość.
Główna bohaterka zdecydowanie nie należy do płaczliwych i strachliwych dziewcząt- nie dawała sobie w kaszę napluć. Mimo,że w końcówce niektóre rzeczy zbyt bardzo jej "zwisały", polubiłam ją.
Trochę żałuję, że nie było dużo scen z kilkoma wybranymi postaciami drugoplanowymi. Bohaterów dalszoplanowych był dużo, ale scen z ich udziałem zdecydowanie za mało. Nie mówiąc o większości, która kończyła śmiercią.
Cały wątek miłosny bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Od początku, naszej parce śpiesznie do niego nie było. A kiedy się zaczął, Rosa i Alessadro nie dość, że myśleli racjonalnie, to jeszcze zdawali sobie sprawę, że ważniejsze od ich związku jest dobro klanu.
Sam pomysł autora był genialny- trochę mitologi, wątek zaczerpnięty z Romeo i Julii i mafia. A do tego klimatyczna Grecja. A do tego prosty i plastyczny język. Niestety, na kilka wad się napotkałam.
Pierwsza z nich to ta, że nie wciąga od początku. Musiałam trochę poczekać, zanim zaczęło się coś dziać. Ale było warto. Po pewnym czasie kartki przewracają się same i nie wiadomo kiedy, wchłonęło się je wszystkie.
Przez kilkanaście pierwszych stron zastanawiałam się, czy aby na pewno w książce będzie, wyczekiwany przeze mnie element fantastyki. Pewnie większość z Was kojarzy ,,Klątwę tygrysa"- tak jak w niej nasze postacie zamieniają się w zwierzęta. Tylko jak już się przemienią, to instynkt bierze górę.
Nie powiem, powieść w niektórych momentach była przewidywalna, ale autorowi udało się mnie niejednokrotnie zaskoczyć.
Kai Meyer bardzo dobrze rozwinął wątek dotyczący mafii. Wiadomo, z tego typu organizacjami, nie ma przelewek. Jeżeli powiesz chociaż negatywne słowo, ty i twoi bliscy mogą pożegnać się z życiem.
Dopiero pod końcówkę wiemy coś więcej o tytułowej Arkadii, przez co czytelnik zostaje z pytaniami bez odpowiedzi. A co za tym idzie- ciężko nie sięgnąć od razu po kolejną część.
Z,,Przebudzaniem Arkadii" spędziłam miło czas i mam nadzieję, że kolejne spotkania z powieścią autora będą równie udane.
Piękna i klimatyczna okładka. To właśnie ona skusiła mnie do zakupu książki. Błagam, kto się jej oprze?? A do tego zachęcający opis.
I jak to zwykle ze mną bywa , odłożyłam ,,Przebudzenie Arkadii" na "później". Coraz częściej zastanawiam się, czy nie wyrośnie mi futerko i przemienię się w chomika. Zawsze to jakieś doświadczenie:)
Po przeżyciu traumatycznych chwil,...
2014-12-12
Jest to książka, którą z pewnością większość z Was przeczytała, albo oglądnęła film na jej podstawie. Porusza ona temat wojny i śmierci, a ja nie spotykam go często. A wręcz omijam. I to był właściwie jedyny powód, przez który nie zapoznałam się ze ,,Złodziejką książek" wcześniej.
Zanim wojna zaczęła zbierać żniwa, główna bohaterka, Liesel zaczynała poznawać moc książek. Mimo, że czytanie sprawiało jej pewne kłopoty, nie rezygnowała z niego.
Kiedy nadszedł rok 1939 czuła się bezpiecznie, tylko w kilku miejscach: w piwnicy, gdzie jej przybrany tata kilka miesięcy wcześniej, wprowadził w świat powieść i w ogromnej, prywatnej bibliotece żony burmistrza.
Jej przybrani rodzice schronili w swoim domu Maxa- niemieckiego Żyda.
To był ich wspólny sekret, którego nie można było zdradzić. Nikomu. Wliczając to, najlepszego przyjaciela, czy przy dalszą rodzinę.
Pierwszy raz spotkałam się z książką, w której narratorem jest śmierć. I to nie taka, jak ją sobie zawsze wyobrażałam. Zwykle jej postać jest ukazywana jako nieczuła, wyprana z emocji osoba.
A tu proszę, przekonałam się, że wzruszyła ją historia złodziejki książek i jej bliskich. Nie wspominając o współczuciu dla osób, które zginęły podczas wojny.
Jak widać, trudno nie obdarzyć tej postaci sympatią.
"Ja naprawdę potrafię być wesoły. I przyjacielski. I sympatyczny. I życzliwy. A to dopiero początek wyliczanki. Tylko nie proście mnie, żebym był miły. Ta cecha nie ma ze mną nic wspólnego.,,
Wszystkie osoby, które pojawiły się w książce, były bardzo realistyczne.
Od pierwszych stron, powstała nić porozumienia między mną, a Liesel. Kiedy ratowała albo kradła książki kibicowałam jej. Środowisko i czas, w którym dorastała zmusiły ją, do szybkiego dorośnięcia.
Mimo, że uczono ją nienawiści do "niższych" ras zaprzyjaźniła się z Maxem.
Max był bardzo tajemniczą postacią. Przeszedł największą przemianę. Życie nieźle dało mu w kość, ale pozbierał się.
"Wyobraźcie sobie uśmiech po tym, jak dostaliście w twarz. I tak przez dwadzieścia cztery godziny na dobę. Na tym polegało ukrywanie Żyda.,,
Tak jak ona, pokochałam jej przybranego ojca. To on postanowił chować w swoim domu Żyda. Nie zgadzał się, na takie traktowanie innych ludzi, jakie miało miejsce. W oczy rzucała się jego ogromna dobroć i czułość.
Kolejnym bohaterem, którego polubiłam, był Rudy. Jako jeden z pierwszych zaczął sprzeciwiać się nazizmowi, choć nie w pełni świadomie. Ważna była dla niego przyjaźń i rodzina. Nie zasługiwał na to, co go spotkało. Zresztą nikt nie zasługuje na taki koniec.
"Co jest gorsze od chłopaka, który cię nienawidzi? Zakochany chłopak.,,
Książka do cieńszych nie należy, jednak czyta się ją bardzo szybko.
Ukłon w stronę wydawnictwa, ponieważ powieść jest pięknie zaprojektowana i wydrukowana. I nie mówię tu tylko o okładce. Każdy kolejny rozdział, czy część książki znajduje się na nowej kartce. Wtrącenia śmierci, czy tłumaczenia niemieckich słówek, są pogrubione i dobrze oznaczone.
Autor napisał ,,Złodziejkę książek" tak, że jest ona pozbawiona dramatyzmu, czy dużego sentymentalizmu. Pokazał wojnę z tej drugiej strony- że obywatele Niemiec również cierpieli i, że nie wszyscy zgadzali się z systemem.
Irytowało mnie to, że nasz narrator wybiegał czasami do przodu, a potem wracał do punktu wyjścia. I nie zgadzam się z zakończeniem. To nie może się tak skończyć. Głośno protestuję.
Książkę polecam wszystkim, którzy jeszcze jej nie przeczytali. Ja głosuję za tym, żeby wprowadzić ją jako lekturę do szkół. I dzięki niej zapamiętałam kilka przydatnych słówek, co nie zdarza się często:)
Jest to książka, którą z pewnością większość z Was przeczytała, albo oglądnęła film na jej podstawie. Porusza ona temat wojny i śmierci, a ja nie spotykam go często. A wręcz omijam. I to był właściwie jedyny powód, przez który nie zapoznałam się ze ,,Złodziejką książek" wcześniej.
Zanim wojna zaczęła zbierać żniwa, główna bohaterka, Liesel zaczynała poznawać moc...
2014-09-27
Każdy z nas przynajmniej kojarzy z widzenia Benedicta Cumberbatcha. Nie tak dawno temu w telewizji był emitowany serial, który przyniósł mu najwięcej popularności - Sherlock.
Jednakże aktor grał również w innych znanych i uwielbianych produkcjach, a większość z nas, nie zdaję sobie z tego sprawy. Kojarzycie film Hobbit. Pustkowie Smauga? Głupie pytanie. Oczywiście, że każdy zna tę produkcję. Jestem ciekawa, czy wiecie kogo Benedict tam grał. To jest naprawdę trudne pytanie, ponieważ wygląda całkiem inaczej na ekranie. Podkładał głos i ruchy pod Smauga. Jestem ciekawa, czy ktoś zgadł :)
Aktor ma na końce wiele produkcji, które sprawiły, że stał się światową gwiazdą. W biografii poznajemy jego drogę na szczyt.
Lewis opisuję życie Benedicta od dzieciństwa: jego prestiżową szkołę, studia i grę od nic mi nie mówiących tytułów do prawdziwych wielkich filmów i seriali. Autor wspomina również o karierze rodziców Cumberbatch, którzy również są aktorami. Jednak nie tak dobrymi, jak ich syn.
Aktor stara się grać w różnorodnych rolach, żeby nie być przypisanym tylko do jednej postaci. Lecz nie do końca mu się to udało. Mimo innych wielkich ról, które grał, jest ciągle nazywanym Sherlockiem.
,,Aktor było porównany do surykatek, czy nawet do Shergara, słynnego konia wyścigowego."
Kiedy przeczytałam to zdanie, nie mogłam przestać się śmiać, ponieważ Anka kilka dni wcześniej powiedziała, że Benedict wygląda jak koń. Tak w nawiasie, nadal jestem na nią za to trochę zła. Chodź muszę jej przyznać rację, że na okładkę książki mogli wybrać inne zdjęcie. Aktor ma tyle pięknych fotografii, ale musieli wybrać akurat tą.
Fajnym dodatkiem jest spis najważniejszych ról Benedicta, które zajmują około pięćdziesiąt stron. Nie każdy może się poszczycić takim dorobkiem.
Minusem biografii był fakt, że czytając ją, miałam wrażenia, że jest głównie napisana dla Anglików. Jest tam wymienionych wiele nazwisk i seriali, które autor zna, a mi nic nie mówiły. Było tylko kilka przypisów i to przy takich produkcjach, które kojarzyłam. Np. How to be a millionaire? - wyjaśnienie było a przy Fortysomething - nie.
Mimo wszystko biografia to nie powieść i nie można znaleźć tutaj akcji, ale jeśli ktoś naprawdę interesuję się Benedictem to polecam, ponieważ warto dowiedzieć się czegoś nowego na temat swojego idola.
http://wonderlandof-books.blogspot.com/2014/10/moja-pierwsza-biografia.html
Każdy z nas przynajmniej kojarzy z widzenia Benedicta Cumberbatcha. Nie tak dawno temu w telewizji był emitowany serial, który przyniósł mu najwięcej popularności - Sherlock.
Jednakże aktor grał również w innych znanych i uwielbianych produkcjach, a większość z nas, nie zdaję sobie z tego sprawy. Kojarzycie film Hobbit. Pustkowie Smauga? Głupie pytanie. Oczywiście, że...
2014-09-26
Pewnie każdy z Was oglądał, a jak nie to przynajmniej słyszał, o serialu ,,Na dobre i na złe". ,,Jajko z niespodzianką" jest debiutancką powieścią autorki scenariusza. Kiedy byłam mała, z mamą oglądałam go namiętnie. A teraz to nie za bardzo. W każdym razie, nie mogłam odmówić sięgnięcia po książkę.
Ada samotnie wychowuje chorą córeczkę. Chociaż nie do końca sama- zawsze może liczyć na pomoc mamy. Trzyletnia Julka ma zrośnięte paluszki u dłoni, przez co nieraz jest wyśmiewana przez rówieśników.
Zatroskana mama zapisuje pociechę do super drogiego prywatnego przedszkola. O jego prestiżu może świadczyć to, że uczęszcza do niego sama córka ambasadora z Francji. Okazuje się to bardzo dobrym pomysłem, ponieważ już od początku Julka nawiązuje przyjaźnie.
Tytuł zawsze do czegoś zobowiązuje i paradoksu takiego jak na rysunku nie było, o czym najlepiej świadczą niespodzianki przygotowane dla bohaterki. W przedszkolu poznaje przystojnego faceta (Adama), choć pierwsze spotkanie do najlepszych nie należało. Ada stara się unikać typa za wszelką cenę, ale los chciał inaczej.
Ale nie na tym kończy się zaskakująca passa, bowiem Ada dowiaduję się, że będzie miała nowego szefa. Nie wspominając o tym, że nagle ojciec Julki przypomniał sobie, że ma żonę i dziecko. W porę i w czas.
Nie tylko fabuła jest pełna niespodzianek, ale również bohaterowie. Co kilka rozdziałów moja sympatia należała do kogoś innego. Mąż Ady zostawił ją z chorą córeczką zaraz po urodzeniu. Może przez to doświadczenie, dziewczyna chciała pokazać, że radzi sobie ze wszystkim bardzo dobrze i tak negatywnie odnosi się w stosunku z Adamem. A tu za chwilkę wychodzi na jaw, że nie tylko główna bohaterka ma niemiłe wspomnienia związane z współmałżonkiem. Autorka bardzo interesująco przeplata losy bohaterów.
Na początku nie mogłam się do książki przekonać. Trochę czasu mi zajęło wciągnięcie się, ale po pewnym czasie dałam radę. Dlatego przeczytanie zajęło mi parę dni. Kolejnym minusem jest fabuła. Niestety temat trochę oklepany- samotna matka spotyka bogatego faceta.... A przez to jest przewidująco.
Mimo tego uważam, że książce warto poświęcić chwilę. Przy ,,Jajku z niespodzianką" odprężyłam się po szkolnych trudach. Myślę, że niektórym przeczytanie tych 300 stron zajmie kilka godzin. Szczególnie starszym.
http://wonderlandof-books.blogspot.com/2014/10/w-koncu-tytu-do-czegos-zobowiazuje.html
Pewnie każdy z Was oglądał, a jak nie to przynajmniej słyszał, o serialu ,,Na dobre i na złe". ,,Jajko z niespodzianką" jest debiutancką powieścią autorki scenariusza. Kiedy byłam mała, z mamą oglądałam go namiętnie. A teraz to nie za bardzo. W każdym razie, nie mogłam odmówić sięgnięcia po książkę.
Ada samotnie wychowuje chorą córeczkę. Chociaż nie do końca sama-...
Każda książka jest na swój sposób wyjątkowa. Raz mamy do czynienia ze świetnie wykreowanymi postaciami, kiedy indziej z wartką akcją i ciekawą fabułą. A każdy maniak książkowy znajduje się w siódmym niebie, gdy wszystkie te elementy odnajduje w jednej powieści. Ja swój skrawek nieba znalazłam w ,,Kamieniu i soli”.
Tella jest już w połowie drogi, którą musi pokonać, aby zdobyć lekarstwo dla brata. Przejście przez dżunglę i pustynię sprawiło, że dziewczyna jest teraz zdeterminowana, żeby walczyć do końca i wygrać. Niestety nie będzie to łatwe, ponieważ organizatorzy dołożyli wszelkich starań, żeby wyścig zapadł w pamięci uczestników na długo…
Główna bohaterka wiele przeszła, dzięki czemu zhardziała i wydoroślała. Nie bała się brać odpowiedzialności za podjęte decyzje, a o swoich spostrzeżeniach mówiła otwarcie.
Tak jak widzicie dawna Tell już nie istnieje i w sumie dużo bardziej wolę jej wojowniczą odsłonę.Jednak w jej zachowaniu pojawiła się jedna rzecz, która mnie bardzo irytowała. Na samym początku obraziła się na Guy’a, właściwie z powodu błahostki. Ale oddajmy jej to, że w wieku siedemnastu lat jeszcze hormony buzują i można od czasu do czasu mieć humorki. Na szczęście szybko jej przeszło, a swoją dalszą postawą udowodniła ile jest warta.
,,Tak oto zginę, z nożem drżącym w niepewnej dłoni, ale może to dobrze. Może to znaczy, że po tym wszystkim, co przeszłam, moja niechęć do uśmiercenia tych, którzy się dla mnie liczą, dowodzi, że wciąż jestem człowiekiem."
Postacie drugoplanowe również były bardzo dobrze wykreowane. Z większością chciałabym się spotkać w realu, co już samo w sobie jest zaszczytem. Patrzyłam jak wachlarz przeróżnych osobowości sprzymierza się, żeby pomóc sobie nawzajem w osiągnięciu celu. A przynajmniej do pewnego momentu, ponieważ tylko jedna osoba mogła dostać lek.
Nie trzeba wspominać, że z ogromną chęcią zaadoptowałabym Pandorę. Te zwierzątka są naprawdę kochane i nieraz zaskakiwały mnie swoją lojalnością i pomysłowością.
,,Tak to już w życiu jest: kiedy znajdujesz się w beznadziejnej sytuacji, myślisz sobie: "Przynajmniej nie może już być gorzej". I wtedy życie wali cię prosto w głowę za głupią naiwność."
W drugiej części walka o zwycięstwo była dużo bardziej niebezpieczna niż w poprzednim tomie. Ekosystemy, które przygotowali organizatorzy zostały stworzone z myślą o eliminacji najsłabszych i skłonnych do pomocy uczestników. Akcja ciągle pędziła, a przeszkody czekały na każdym zakręcie. Nietrudno się domyślić, że nie wszyscy przeżyli podczas pokonywania poszczególnych etapów, a na innych zawodnikach efekty walki o lek odbił się nie tylko w postaci fizycznej, ale również w ich psychice.
Wątek romantyczny jest odrobinę bardziej rozbudowany niż w „Ogniu i wodzie”, ale nie przysłania biegu głównych wydarzeń. Za co chwała pisarce.
,,Nie ma nic złego w przyznaniu się, że zszedłeś z tej wąskiej, mściwej ścieżki, od której zacząłeś.(...) Nie ma nic złego w przyznaniu się, że z niej spadłeś."
Victoria Scott manipuluje czytelnikiem - kiedy myślimy, że odgadliśmy zakończenie historii, autorka przewraca nasz punkt widzenia do góry nogami. Myślę, że właśnie takie zwroty akcji i ciekawa fabuła czynią z „Kamienia i soli” niezwykłą książkę.
Pisarka równie umiejętnie pokazuje wykreowany przez siebie świat. Nie jest on zbyt opisowy, co zdecydowanie wpływa na wartkość fabuły. Nie byłabym sobą, gdybym nie wspomniała o pięknym wydaniu. Każdy nowy rozdział jest przyciemniony, a tekst nie rozmazuje się.
Jak widzicie, książka wywarła na mnie duże wrażenie. Co prawda ,,Kamień i sól” zalicza się do gatunku fantastyki, ale wszystko jest tak realne, że mogłoby się spokojnie wydarzyć w naszej rzeczywistości. Teraz nie pozostaje mi nic innego, jak czekać na kolejną część i polecać Wam tę serię na każdym kroku.
Każda książka jest na swój sposób wyjątkowa. Raz mamy do czynienia ze świetnie wykreowanymi postaciami, kiedy indziej z wartką akcją i ciekawą fabułą. A każdy maniak książkowy znajduje się w siódmym niebie, gdy wszystkie te elementy odnajduje w jednej powieści. Ja swój skrawek nieba znalazłam w ,,Kamieniu i soli”.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toTella jest już w połowie drogi, którą musi pokonać, aby...