Monika Kowaleczko-Szumowska

- Pisze książki: literatura młodzieżowa, powieść przygodowa, informatyka, matematyka, literatura dziecięca
- Oficjalna strona: Przejdź do strony www
Studiowała archeologię na Uniwersytecie Warszawskim i język angielski na Uniwersytecie Stanu Illinois w USA. Pracuje jako tłumacz, między innymi, książek dla dzieci i młodzieży: "Gorzkie urodziny", "Z tęsknoty za Judy", "Hugo i mapa z wyspy potworów", "Dokąd odchodzisz". Tłumaczy też książki popularno-naukowe dla dorosłych a także materiały i wystawy dla Muzeum Powstania Warszawskiego. „Gupikowo” to jej pierwsza książka dla dzieci i młodzieży, którą planuje rozwinąć w serię. Na co dzień mama czwórki rozbrykanych, choć wcale już niemałych dzieci.
- 735 przeczytało książki autora
- 910 chce przeczytać książki autora
Książki i czasopisma
Cytaty
- Chcę umrzeć. - Nie szkodzi - odpowiedział spokojnie Janek.- To bez znaczenia. Ja nie chce umszeć i musze. Ty wracaj. Tam nas zabiesz. - Zabiesz? - Pamięć o nas. Nic tu po tobie. Ić jusz. You can't fight our battle, you have to fight your own.
- Chcę umrzeć. - Nie szkodzi - odpowiedział spokojnie Janek.- To bez znaczenia. Ja nie chce umszeć i musze. Ty wracaj. Tam nas zabiesz. - Za...
Rozwiń Zwiń-Jak leci? - krzyknął Wojtek[...] -Prosto z nieba! - odkrzyknął niewiele starszy od niego chłopak. - Równo co piętnaście minut.
-Jak leci? - krzyknął Wojtek[...] -Prosto z nieba! - odkrzyknął niewiele starszy od niego chłopak. - Równo co piętnaście minut.
Wojtek był najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Do czasu kiedy go zobaczył. Wyglądał, jakby spał. W rączce ściskał poplątane bandaże, a wokół rozsypały się starannie nagromadzone opatrunki. Drugą ręką przyciskał do piersi swoją torbę, podziurawioną jak sito. Obok wspierał się na szpadlu plutonowy. Druga łopata wbita w ziemię, czekała na kogoś innego. Wojtek podszedł i pochylił się nad nim. Twarz Małego zastygła w uśmiechu. -To on nie wrócił - powiedział głucho Wojtek. Plutonowy spojrzał na niego i pokiwał głową, bo nie mógł wydobyć z siebie głosu. Jego łzy kapały prosto na przestrzeloną torbę Małego. Wojtek wziął drugą łopatę i razem wykopali Małemu grób w cieniu drzewa. A potem plutonowy delikatnie wziął swojego łącznika do zadań specjalnych na ręce, ukląkł i złożył go w ziemi. I stanęli nad nim ramię w ramię. Dwóch prawie dorosłych mężczyzn, a żaden nie był w stanie rzucić pierwszej grudki ziemi. Dopiero kiedy Lidka zasłoniła Małemu twarz swoją chustką, przysypali go, garść po garści, powierzając go ziemi jak najcenniejszy skarb. Jak ziarenko, które ma zakiełkować.
Wojtek był najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Do czasu kiedy go zobaczył. Wyglądał, jakby spał. W rączce ściskał poplątane bandaże, a ...
Rozwiń Zwiń