Urodziłam się w Warszawie, w maju 1975 roku. Mama – rdzenna Warszawianka. Tata – Gdańszczanin – wiele lat temu przeprowadził się z Gdańska do Warszawy. Po latach również ja wyemigrowałam ze stolicy i w 2002 roku wylądowałam w Gdańsku.
Piszę od dziecka, wszystko: pamiętniki, kroniki, opowiadania, wiersze, artykuły, felietony i w końcu książki. Pisałam opowiadania dla podziemnego pisma "Tajniak", publikowałam poezję w piśmie Angora. Pierwszą książkę zaczęłam pisać mając piętnaście lat, do szuflady, tylko dla siebie. Debiutowałam powieścią "Tajemnica skarabeusza" w 2001 roku i choć nie był to udany debiut, książka była spełnieniem jednego z moich marzeń i jednocześnie moim małym, osobistym sukcesem, ponieważ przetarła mi szlaki i dała nadzieję na spełnianie kolejnych autorskich marzeń.
W lipcu 2011 roku podpisałam umowę na kolejną powieść pt.: "Zdążyć przed świtem" i książka ukazała się na rynku wydawniczym w styczniu 2012, natomiast w kwietniu 2014 roku wydałam kolejną powieść pt.: "Goniąc cienie".
Kolejne dwie powieści czekają już na swoje pięć minut, a najnowsza właśnie się pisze.
Pisanie to moja pasja, nie wyobrażam sobie jakby to było nie pisać. I choć w Polsce trudno jest zaistnieć na rynku wydawniczym, usilnie się staram i robię wszystko, co w mojej mocy, by moje książki ujrzały światło dzienne. Publikuję pod nazwiskiem panieńskim.
Prywatnie mieszkam z mężem i córką w Gdańsku, w małym domku z ogrodem. I choć nie jest to mój kiedyś wymarzony dom na plaży, daje mi on szczęście. Tutaj właśnie, w zaciszu drzew, zieleni i kwiatów, przy trelach ptaków i wieczornym cykaniu świerszczy, mieszkam, żyję i piszę.http://marta.kolonia.gda.pl
Powrót do przeszłości nastroił go melancholijnie. Pomyślał, że mimo iż od lat mieszka w Kalifornii, to duszą wędruje do Kraju Kwitnącej Wiśn...
Powrót do przeszłości nastroił go melancholijnie. Pomyślał, że mimo iż od lat mieszka w Kalifornii, to duszą wędruje do Kraju Kwitnącej Wiśni, w swoich medytacjach też zawsze podążał w kierunku Bramy Wschodzącego Słońca i miał przeczucie, że jeszcze nie raz będzie tam wracał.
"Goniąc cienie" to nie tylko dobrzy bohaterowie, ale także ci źli - jakżeby inaczej. Nikt nie zapyta "czy zaczniesz mnie należycie szanować?" tylko przystawi Ci nóż do gardła egzekwując co swoje..
Niezmiernie cieszy mnie fakt, że liczba polskich autorów, którzy potrafią czytelnika zaciekawić i pokazać, że literatura polska wcale nie jest gorsza od zagranicznych, stale rośnie. Życzyłabym sobie, aby było ich jeszcze więcej, dlatego też czekam na inne pozycje książkowe Pani Marty.
Recenzja na blogu: http://justbooks17.blogspot.com/2015/01/goniac-cienie-marta-bilewicz.html
Wymieszać:
1 główny bohater – Lucas – przystojny, męski, twardy i czuły jednocześnie, profesjonalista w swoim zawodzie i z trudną przeszłością
2 przyjaciół – Tom i Laura – bezwarunkowo lojalni, pomocni, domyślni, wspierający
1 tajemnicza kobieta – Chelsea – piękna, zgrabna, mądra, zaradna, zadziorna i skrywająca sekret
1 „ten zły” – arogancki, bezwzględny, brutalny, mściwy, nie miejący skrupułów
+ postrzelenie, tajemne pomieszczenia, porwanie, bezludna wyspa, strzelaniny, ucieczka, rozwiązywanie tajemnicy
= dobry kryminał.
Jak było w „Goniąc cienie” ?
Nie jestem miłośniczką kryminałów. Może wiąże się to z tym, że często trafiam na schematy, które mnie nudzą. Tak samo było w „Goniąc cienie”, niestety.
Co było nie tak?
- „dobrzy” bohaterowie bez wad (a nawet jeśli, to są wytłumaczeni trudną przeszłością)
- „źli” bohaterowie bez zalet (bo muszą zasłużyć na nienawiść)
- pozostałe postacie bez wyrazu, cienie
- z kryminału w połowie książki zrobił się romans, a nasz twardy mężczyzna rozczula się nad swoją ukochaną (widać, że książkę pisała kobieta)
- akcja w Stanach Zjednoczonych, których atmosfery nie ma za grosz w książce
- dziwne zbiegi okoliczności, mało realne, nieciekawie przedstawione, pomieszane w czasie
- przewidywalna, domyślałam się każdego kroku naszych bohaterów, ba! Nawet wiedziałam jak zakończy się książka (choć autorka próbowała zmylić czytelnika)
Podsumowując, książka wypadła blado. Może nie jest zła, ale banalna, niezaskakująca, nie wymagająca myślenia. Na jeden wieczór.