-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński38
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant6
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na maj 2024Anna Sierant978
Biblioteczka
Zachwycająca praca, starająca się pokazać jak najbardziej wszechstronnie życie polskich chłopek. Autorka z wprawą przechodzi od szczegółu do ogółu, od tezy do ilustrujących ją konkretnych zdarzeń, korzystając z wszystkich chyba możliwych danych: statystycznych, sądowych, prasowych, pamiętników, wspomnień.
Nie sądziłam, że ta książka zrobi na mnie aż takie wrażenie, przede wszystkim dlatego, że wieś jest mi fundamentalnie obca. Z jednej strony dużo informacji było dla mnie nowych i odkrywczych. Z drugiej, miałam wrażenie, jakbym słuchała opowieści mojej Babci. Ku mojemu zaskoczeniu, wspomniana jest nawet miejscowość, w której się urodziła.
Najpierw przesłuchałam audiobooka w bardzo dobrym wykonaniu Marii Peszek, potem stwierdziłam, że chcę też mieć książkę w papierze. Jest to dużo lepszy wybór z uwagi na dużą liczbę zdjęć. Łatwiej także do czegoś wrócić, sprawdzić bibliografię itp.
Cieszę się, że dzięki takim pracom możemy odkrywać naszą wspólną przeszłość.
Mam tylko jedną wątpliwość: dlaczego wśród osób wspominających swoje chłopskie korzenie są sami inteligenci, beneficjenci awansu społecznego, nie ma nikogo (o ile dobrze zauważyłam), ze współczesnej klasy ludowej? Gdzie ich głos?
Zachwycająca praca, starająca się pokazać jak najbardziej wszechstronnie życie polskich chłopek. Autorka z wprawą przechodzi od szczegółu do ogółu, od tezy do ilustrujących ją konkretnych zdarzeń, korzystając z wszystkich chyba możliwych danych: statystycznych, sądowych, prasowych, pamiętników, wspomnień.
Nie sądziłam, że ta książka zrobi na mnie aż takie wrażenie, przede...
Jenny Diski z czułością, ale trzeźwo i szczerze podsumowuje swoją młodość w latach 60-tych w swingującym Londynie.
Nie jest to jednak książka autobiograficzna. Niejako przy okazji dowiadujemy się, że Diski miała tzw. trudne dzieciństwo i że w pewnym momencie wzięła ją pod opiekę matka przyjaciółki (ale nie dowiemy się, że była to Doris Lessing), że była pacjentką szpitali psychiatrycznych i nauczycielką. Wychodząc z własnego doświadczenia, autorka próbuje opisać doświadczenie swojego pokolenia z perspektywy czterdziestu lat, które od tego czasu minęły (książkę wydała w 2009 roku). Jak tak naprawdę wyglądały lata 60-te? Co przyniosły następnym pokoleniom?
Każdy z krótkich rozdziałów ma swój temat; ciekawie pisze Diski m.in. o próbach zmiany pedagogiki czy psychiatrii. Demitologizuje rewolucję seksualną, stwierdzając, że ówczesna młodzież wyszła z jednych ram, by wejść w inne, pod pewnymi względami również opresyjne. Jest w tej książce sporo krytycyzmu, który przechodzi w gorycz chyba jedynie wtedy, kiedy autorka obwinia filozofię lat 60-tych za przygotowanie gruntu pod libertarianizm.
Czy w opinii Diski zostaje coś, co krytyce nie podlega? „Tak naprawdę jedyną rzeczą absolutnie pewną jest to, że w naszych czasach była lepsza muzyka”. Z tym, że o muzyce praktycznie nie pisze.
Jenny Diski z czułością, ale trzeźwo i szczerze podsumowuje swoją młodość w latach 60-tych w swingującym Londynie.
Nie jest to jednak książka autobiograficzna. Niejako przy okazji dowiadujemy się, że Diski miała tzw. trudne dzieciństwo i że w pewnym momencie wzięła ją pod opiekę matka przyjaciółki (ale nie dowiemy się, że była to Doris Lessing), że była pacjentką szpitali...
Wspomnienia profesor Nechamy Tec, która jako kilkunastoletnia dziewczynka wraz z rodziną przetrwała Holocaust w okupowanej Polsce. Jej relacja, szczera, rzeczowa, unika ckliwości i infantylizmu. Bohaterka, wówczas 11-13-letnia (z tego okresu jej życia przede wszystkim pochodzą wspomnienia) jest baczną obserwatorką i żywo odmalowuje złożone ludzkie charaktery. Szczególnie zwraca uwagę niejednoznaczna relacja pomiędzy żydowską rodziną Bawników a polską rodziną Homarów, która ich ukrywa za pieniądze. Dla polskiego czytelnika bolesnym tematem jest z pewnością wątek polskiego antysemityzmu. Książka jest krótka, skondensowana, skupiona na dzianiu się, pozbawiona literackich ozdobników. Trudno mi zrozumieć, dlaczego ma tak mało czytelników – może dlatego, że mimo swej pozornej prostoty nie jest czarno-biała?
Wspomnienia profesor Nechamy Tec, która jako kilkunastoletnia dziewczynka wraz z rodziną przetrwała Holocaust w okupowanej Polsce. Jej relacja, szczera, rzeczowa, unika ckliwości i infantylizmu. Bohaterka, wówczas 11-13-letnia (z tego okresu jej życia przede wszystkim pochodzą wspomnienia) jest baczną obserwatorką i żywo odmalowuje złożone ludzkie charaktery. Szczególnie...
więcej mniej Pokaż mimo to
Tadeusz Neuman był przed wojną dyrektorem zakładów starachowickich. Pochodził ze zasymilowanej rodziny żydowskiej, był spowinowacony z rodziną Citroenów i Skarbków (tych od Krystyny Skarbek). Nie czuł się Żydem i od samego początku niemieckich prześladowań postanowił nie stosować się do takich zarządzeń, jak noszenie opaski czy konieczność przeniesienia do getta, na co na przykład gorąco namawiała go siostra jeszcze tuż przed akcją likwidacyjną w 1942 (w getcie nie groził szantaż, nie trzeba się było ukrywać). Decyzje, które ostatecznie uratowały życie jemu i jego synowi Konstantemu, podejmować musiał w zupełnej mgle informacyjnej. Jak widać na przykładzie losów jego krewnych i znajomych, do przetrwania nie wystarczyły znaczne zasoby finansowe, potrzebne były również nie słabnąca podejrzliwość/czujność i szczęście.
Dobrze czyta się te wspomnienia wiedząc, że autorowi (wraz z synem) udało się przeżyć, że doprowadzą nas one do szczęśliwego zakończenia. W powodzi pseudowspomnień i nędznej literatury wojennej i holocaustowej warto odnajdywać takie perły autentycznych doświadczeń. Na uwagę zasługuje również przedmowa autorstwa Marty Janczewskiej, rzucająca dodatkowe światło na losy rodziny Neumanów.
Tadeusz Neuman był przed wojną dyrektorem zakładów starachowickich. Pochodził ze zasymilowanej rodziny żydowskiej, był spowinowacony z rodziną Citroenów i Skarbków (tych od Krystyny Skarbek). Nie czuł się Żydem i od samego początku niemieckich prześladowań postanowił nie stosować się do takich zarządzeń, jak noszenie opaski czy konieczność przeniesienia do getta, na co na...
więcej Pokaż mimo to