-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik230
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant13
Biblioteczka
2024-04-17
2024-03-15
W swoje skromne progi zaprasza "Legendy i Latte" kawiarnia prowadzona przez Orczycę, Sukkubkę i Szczurołaka, brzmi dziwnie? No pewnie! Czy skosztujemy proponowanych przez nich przysmaków? Oczywiście! I będzie całkiem smacznie.
Historia prosta, banalna, praktycznie bez akcji. Najważniejsza jest kawiarnia, jej uruchomienie i prowadzenie. Wszystko opisane bardzo sugestywnie, aż musiałam sobie latte zaparzyć.
Opowieść to nowa baśń, która ma uczyć jak ważna jest przyjaźń i życzliwość.
Przyjemne czytadełko, nic nie wnoszące, nie zmuszające do refleksji, ale to bardzo smacznie spędzony wieczór. Jak potrzebujecie bardzo lekkiej lektury na poziomie to sięgnijcie po "Legendy i latte".
W swoje skromne progi zaprasza "Legendy i Latte" kawiarnia prowadzona przez Orczycę, Sukkubkę i Szczurołaka, brzmi dziwnie? No pewnie! Czy skosztujemy proponowanych przez nich przysmaków? Oczywiście! I będzie całkiem smacznie.
Historia prosta, banalna, praktycznie bez akcji. Najważniejsza jest kawiarnia, jej uruchomienie i prowadzenie. Wszystko opisane bardzo sugestywnie,...
2024-02-29
2024-01-16
2024-01-14
2024-01-06
2024-01-03
2023-12-12
2023-12-10
2023-12-07
2023-12-05
Historia, która podobno zrewolucjonizowała fantastykę... Ciężko w to uwierzyć czytając.
Długo męczyłam pierwszą księgę, zupełnie nie mogłam się wczuć. Nie rozumiałam intrygi, bohaterów, świata. Chaos. Kończąc wcale tego świata bardziej nie rozumiałam, ani intryg. Główny motyw jest jasny i klarowny, natomiast droga jaką pokonują nasi bohaterowie, ich decyzje są dla mnie często niezrozumiałe. Budowa świata, magia... Nie, nie jest to proste dla kogoś kto myślał, że zęby na fantastyce zjadł.
Jednocześnie jest coś w tej opowieści co przyciąga, od pierwszej strony czułam potencjał tej historii. Polubiłam Konowała, Milczka, Goblina i Jednookiego. Byłam ciekawa, czy przeżyli kolejną bitwę, następną utarczkę. Pani jest bardzo intrygującą, niejednoznaczną postacią. Mówią, że jest zła, ale jedyne co ukazuje jej "zło" to to, że ma zbrojną opozycję i z nią walczy.
Sięgnę po kolejne opowieści o Czarnej Kompani by dowiedzieć się, dokąd to wszystko zmierza, ale zdecydowanie spodziewałam się czegoś innego. Nie wiem, czy lepszego, ale innego.
Historia, która podobno zrewolucjonizowała fantastykę... Ciężko w to uwierzyć czytając.
Długo męczyłam pierwszą księgę, zupełnie nie mogłam się wczuć. Nie rozumiałam intrygi, bohaterów, świata. Chaos. Kończąc wcale tego świata bardziej nie rozumiałam, ani intryg. Główny motyw jest jasny i klarowny, natomiast droga jaką pokonują nasi bohaterowie, ich decyzje są dla mnie...
2023-11-27
2023-09-30
2023-08-21
2023-08-18
2023-08-17
2023-07-03
Gaiman jest jednym z najwybitniejszych pisarzy. Wyobraźnia i styl, którego można mu zazdrościć. Kolejna, względnie prosta historia, napisana baśniowym stylem, wydaje się być powieścią dla dzieci i młodzieży... Wydaje się to słowo klucz. Gaiman potrafi wywołać dreszcze i sprawić, że człowiek czyta przez palce. Wybitny.
WY - BI- TNY
Gaiman jest jednym z najwybitniejszych pisarzy. Wyobraźnia i styl, którego można mu zazdrościć. Kolejna, względnie prosta historia, napisana baśniowym stylem, wydaje się być powieścią dla dzieci i młodzieży... Wydaje się to słowo klucz. Gaiman potrafi wywołać dreszcze i sprawić, że człowiek czyta przez palce. Wybitny.
WY - BI- TNY
2023-06-26
Gdyby tą książkę napisał ktoś inny to powiedziałabym, że to bardzo dobra historia, ale Brandon, really tylko tyle?
Jedno jednak trzeba Sandersonowi oddać ciężko znaleźć kogoś o takiej wyobraźni jak on. Znów mamy bardzo oryginalny świat, wątek fabularny i bohaterów - to wszystko jest bardzo unikalne. Jednak kuleje z realizacją... Zupełnie nie mogłam wczuć się w ten świat, zrozumieć go, zaaklimatyzować się w nim. Bohaterowie nie przemawiali do mnie w ogóle.
I to jest przykre, bo wiem jak pisze Sanderson, wiem co potrafi zrobić z tą swoją wyobraźnią, nawet jeżeli jest to opowieść dla młodszych czytelników a nie wielka, wielowątkowa i wielotomowa historia, którą wydawnictwo wydaje w formie przypominającej encyklopedie.
A będąc przy wydawnictwie. Gott MAG jakież to jest piękne! Nawet jeżeli opowieść nie pociąga aż tak, by mieć ją na półce to to wydanie! No żal nie mieć, a więc mam. Tylko, że to lekko przerost formy nad treścią... Że ja używam tego zwrotu do Sandersona.
Znaczy, to jest naprawdę ciekawa historia, czyta się ją szybko, jest oryginalna i ogólnie mi się podobała. Polecam, ale tylko tym co z Sandersonem jeszcze nie mieli okazji się poznać.
Gdyby tą książkę napisał ktoś inny to powiedziałabym, że to bardzo dobra historia, ale Brandon, really tylko tyle?
Jedno jednak trzeba Sandersonowi oddać ciężko znaleźć kogoś o takiej wyobraźni jak on. Znów mamy bardzo oryginalny świat, wątek fabularny i bohaterów - to wszystko jest bardzo unikalne. Jednak kuleje z realizacją... Zupełnie nie mogłam wczuć się w ten świat,...
2023-06-07
Mam wrażenie, że minęły wieki, odkąd ostatni raz czytałam coś tak dobrego. Kuang tą powieścią udowadnia, że sukces "Wojny Makowej" to nie przypadek i pisać umie. I to jak!
Lądujemy w xIX wiecznym Oxfordzie, wyjątkowym miasteczku i na wyjątkowej uczelni. W powieści jej znaczenie jest jeszcze większe niż w rzeczywistości, bo Oxford jest tu najważniejszym ośrodkiem pracy ze srebrem. Srebrna rewolucja zmienia obraz Wielkiej Brytanii, tak jak rewolucja przemysłowa tylko szybciej i mocniej. Zamknięci w swojej bańce studenci i młodzi naukowcy nie dostrzegają jednak drastycznych zmian. Tym bardziej, że uczelnia jest dla nich domem i wielką szansą. A na pewno jest nią dla Robina Swifta, pół chińczyka, sieroty z Kantonu. Przywieziony we wczesnym dzieciństwie do Londynu i wychowany po brytyjsku długo ma klapki na oczach. Uczy się pilnie na tłumacza, marzy o pracy ze srebrem. Jednak bardzo szybko w jego idealnym świecie pojawiają się rysy, które z początku trochę poszerza, trochę ignoruje, aż w końcu pozwala by cały się zawalił.
Wielką siłą tej książki są jej rozważania językowe i filozoficzne. Jestem językoznawcą z wykształcenia a i nie jedne fakultety z filozofii odbyłam, więc te fragmenty sprawiły mi wyjątkowo dużo frajdy. Autorka wykonała olbrzymi resaerch i korzystała z pomocy wielu naukowców. To czuć, czuć profesjonalizm i pasje, bo tak tytanicznej pracy nie da się zrobić bez pasji.
Postacie są w gruncie rzeczy do siebie podobne, co nie dziwi, bo są obcokrajowcami: Haiti, Indie, Chiny - nacje, które chcą się wyrwać spod panowania Wielkiej Brytanii, albo nie wpaść pod jej pantofel. Z czwórki głównych bohaterów tylko jedna postać jest Brytyjką, Brytyjką z krwi i kości co ostatecznie dorowadzi do tragedii. Na kartach powieści znajdzie się też kilku drugo a nawet trzecioplanowych bohaterów, których aż do końca ciężko nam sklasyfikować: dobry, czy zły. Bardzo długo autorka trzyma czytelnika w napięciu: kto ma rację w tym sporze... czy mamy zaufać profesorowi, który przygarnął młodego Robina i dał mu wykształcenie, i dach nad głową, czy narwanemu, nowopoznanemu bratu?
Słabą stroną mogą wydawać się relacje między bohaterami, bo rzeczywiście o sile ich przyjaźni raczej się czyta niż ją czuje. Podobnie jak z emocjami postaci, są bardzo zamknięci, nieczuli. Na taką budowę bohaterów i relacji między nimi niewątpliwie wpływ miało pochodzenie autorki. Chińczycy tak mają. Po prostu nie są tak wylewni jak my.
To tylko jeden mankament tej opowieści. Jest monumentalna, mocno osadzona na faktach, z niesamowitym resarechem językowym, z nutą niespotykanej magii. Czytając tą książkę, człowiek zadaje sobie mnóstwo filozoficznych pytań, tych samych na które muszą odpowiedzieć sobie bohaterowie. Tylko czy nasze odpowiedzi brzmią tak samo?
Polecam z całego serca, choć nie jest to książka łatwa. Ze względu na zawiłości językowe, historyczne i sposób prowadzenia opowieści przez autorkę. Cóż zakończenie, podobnie jak w Wojnie Makowej, gorzkie... Może to też jakaś chińska cecha narodowa?
Mam wrażenie, że minęły wieki, odkąd ostatni raz czytałam coś tak dobrego. Kuang tą powieścią udowadnia, że sukces "Wojny Makowej" to nie przypadek i pisać umie. I to jak!
Lądujemy w xIX wiecznym Oxfordzie, wyjątkowym miasteczku i na wyjątkowej uczelni. W powieści jej znaczenie jest jeszcze większe niż w rzeczywistości, bo Oxford jest tu najważniejszym ośrodkiem pracy ze...
2023-05-29
Po rozwiązaniu problemu z demonami, zostało rozprawić się z ludźmi. Dwie wrogie armie zmierzają w stronę Issen, domu Ameli. Mimo grubych murów miasto nie ma szans przetrwać tak zmasowanego ataku. Nasi bohaterowie mają gdzieś beznadzieje tej sytuacji, nie poddadzą się bez walki.
Na początku jednak musimy załatwić sprawy z Sanktuarium. Nie do końca rozumiem wtrącenie wątku byłej Protektorki i uczynienie go tak ważnym. Jednak, nie ma co kryć, rozwiązanie tego problemu jest imponujące. Pułapka w pułapce. Wykorzystujący zostaje wykorzystany. Zamieszanie, chaos, magia i śmierć. O ile sam wątek mógł mniej zajmować naszych bohaterów, albo stać się wręcz osobnym opowiadaniem a może i powieścią to jego rozwiązanie robi większe wrażenie niż zakończenie głównego wątku. A już na pewno lepsze jest rozwiązanie akcji z demonami (z poprzedniego tomu), bo zakończeniem wojny między Porozumieniem a Koalicją jestem lekko rozczarowana. Naprawdę tyle podróży, intryg, 6 grubych tomów, po to by trzech kolesi stanęło na przeciw siebie, dali sobie po mordzie i który na końcu będzie żył ten wygrywa? Naprawdę? Tak że ten... mało satysfakcjonujące. Chociaż napisane nieziemsko. Co jak co, ale sceny batalistyczne, bójki wychodzą autorowi wyjątkowo dobrze. To na pewno najmocniejsza część całej historii.
Totalnie nie czuje chemii między Benem a Amelią. Ich związek ma fabularny sens, jednak Amelia jest tak papierową postacią, że nie potrafię poczuć ich relacji. Lubię Bena, przeszedł niesamowitą drogę, jest zupełnie innym mężczyzną w porównaniu do chłopca, z którym rozpoczęliśmy tę przygodę, ale nie czuję jego uczucia do Amelii. Co ma sens, bo jak kochać papier... Ale moim zdaniem najlepszy jest Rhys. Jest najlepiej napisany, charakterystyczny i charyzmatyczny.
Uważam, że cykl o Beniaminie Ashwoodzie to bardzo dobra propozycja na początek przyjaźni z fantastyką. Prosta historia - opowieść drogi, o dorastaniu, dojrzewaniu, stawaniu się przywódcą. Ze sporą ilością magii, ale nie natarczywą, co jest fajne, bo myślę, że tak skrojona powieść może przekonać do gatunku tych, którzy średnio go lubią.
Niestety nie jest to cykl pozbawiony wad. Bohaterowie czasami są papierowi, wydarzenia bywają trywialnie - szczególnie jak się weźmie pod uwagę ogólny rozmach opowieści.
Jest to jednak jedna z lepszych historii, przy której bawiłam się znakomicie.
Chcę więcej takich książek, które nie chcą na nowo definiować fantasty, na siłę być nowatorskimi i być czymś więcej niż porządną opowieścią. Zdecydowanie za dużo ostatnio pisarzy i pisarek, który uważają, że będą nowym Tolkienem czy Le Guin - piszą trylogie po 900 stron tom i... lipa.
Cykl o Beniamine Ashwoodzie jest porządną opowieścią. Nie mniej i nie więcej. Udany debiut. Wspaniała rozrywka.
Polecam
Po rozwiązaniu problemu z demonami, zostało rozprawić się z ludźmi. Dwie wrogie armie zmierzają w stronę Issen, domu Ameli. Mimo grubych murów miasto nie ma szans przetrwać tak zmasowanego ataku. Nasi bohaterowie mają gdzieś beznadzieje tej sytuacji, nie poddadzą się bez walki.
Na początku jednak musimy załatwić sprawy z Sanktuarium. Nie do końca rozumiem wtrącenie wątku...
To było jak powrót do dzieciństwa. Wspaniała Cornelia Funke i niepokojący Guillermo del Toro. Musiało się udać.
Ofelia ma nowego tatę, kanalie jakich mało. Życie w starym młynie, odciętym od świata w czasie rewolucji dla dorosłych nie było łatwe, a co dopiero dla porzuconej emocjonalnie dziewczynki. Ofelia spotyka fauna, który uważa ja za dawno zaginiona księżniczkę Świata Podziemia. A może to tylko samotność, brutalność świata i jej dzika wyobraźnia?
Piękna, brutalna baśń. Okropne czasy, potwornii ludzie kontra niewinność, odwaga, miłość.
Książka równie dobra jak film, bo w tym wypadku sytuacja jest odwrotna, najpierw del Toro nakręcił przepiękny film, a później Funke spisała tę historię i trochę więcej... Niezwykle urzekły mnie opowieści, przerywniki, legendy.
Jest magicznie. Jest brutalnie. Jest smutno, wzruszająco. Pięknie. Polecam
To było jak powrót do dzieciństwa. Wspaniała Cornelia Funke i niepokojący Guillermo del Toro. Musiało się udać.
więcej Pokaż mimo toOfelia ma nowego tatę, kanalie jakich mało. Życie w starym młynie, odciętym od świata w czasie rewolucji dla dorosłych nie było łatwe, a co dopiero dla porzuconej emocjonalnie dziewczynki. Ofelia spotyka fauna, który uważa ja za dawno zaginiona księżniczkę...