-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel5
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant8
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Biblioteczka
2022-02-03
2022-02-02
Powróćmy na chwilę do początku lat 90-tych.
Książka Mariusza Szczygła z cyklu przeżyjmy to jeszcze raz czyli ,,Niedziela, która wydarzyła się w środę” wydana była po raz pierwszy pod koniec 1996 roku. Aktualnie reportaż doczekał się już trzeciego wznowienia, co świadczy o jego nieustającej popularności.
Minimalistyczną okładkę reportażu zdobi fotografia Witolda Krassowskiego, autora albumu wydanego w 2009 roku zatytułowanego ,,Powidoki z Polski”. I tak jak album oddaje w fotograficznych kadrach transformację ustrojową w Polce po 1989 roku i przedstawia obraz zmieniającej się rzeczywistości w latach 1989 -1997, tak Mariusz Szczygieł przy pomocy swojego reportażowego kunsztu oddaje czytelnikowi odbicie tamtych czasów zobrazowane i upamiętnione za pomocą słowa pisanego.
Wybierzmy się z zatem w tę sentymentalną podróż z Panem Szczygłem i powróćmy do czasów upadających przedsiębiorstw państwowych, powstawania pierwszych prywatnych firm, piramidy finansowej Amwaya. Odwiedźmy sanktuarium w Licheniu. Posłuchajmy audycji ,,Noc z Radiem dla Ciebie” i problemów słuchaczy. Zajrzyjmy do gazety z ogłoszeniami, poznajmy historię muzyki disco polo, przeanalizujmy wspólnie z autorem sytuację kryminalną początku lat 90-tych. Dowiedzmy się, dlaczego laptop nie jest „podołkowcem”, jaki jest najgorszy przekręt językowy oraz czy ,,leasing” znaczy to samo co ,,dupcing”? 😂
172 strony reportażu czyta się jednym tchem. Bo ,,Niedziela, która wydarzyła się w środę” ma twarz zwykłych ludzi. Twarz oddającą nastrój i niepokój tamtych czasów. Co prawda ukazuje rzeczywistość, jakiej już nie ma, ale pozwala jednocześnie spojrzeć z dystansem na sytuację, w jakiej znajdowało się społeczeństwo początku lat 90-tych. Wiele zabawnych momentów, ale też historii absurdalnych i groteskowych. Bo niby tak wiele się do dnia dzisiejszego zmieniło. Czy oby na pewno…
Polecam gorąco, bo to książka na jeden wieczór.
Nieważne z którego rocznika czytelniku jesteś.
Powróćmy na chwilę do początku lat 90-tych.
Książka Mariusza Szczygła z cyklu przeżyjmy to jeszcze raz czyli ,,Niedziela, która wydarzyła się w środę” wydana była po raz pierwszy pod koniec 1996 roku. Aktualnie reportaż doczekał się już trzeciego wznowienia, co świadczy o jego nieustającej popularności.
Minimalistyczną okładkę reportażu zdobi fotografia Witolda...
2022-01-30
Chucka Palahniuka można kochać lub nienawidzić. Można brnąć w jego historie lub porzucać po pierwszej stronie. Można odwracać wzrok od drobiazgowych, wręcz finezyjnych opisów lub zachwycać się ich wiernością. Ale jedno jest pewne. Obok Chucka Palahniuka nikt nie przejdzie obojętnie. Bo na Palahniuka trzeba być po prostu przygotowanym. I to już w momencie otwarcia książki. I tak jest również w tym przypadku. ,,Udław się” autor rozpoczyna tekstem: ,,Jeśli masz zamiar to czytać, odpuść sobie. Po dwóch stronach będziesz miał dość. Więc daj sobie spokój. Odejdź. Uciekaj, dopóki jesteś w jednym kawałku. Ratuj się”. Czyż ta kokieteria nie brzmi cudownie…
Wiadomym jest, że skoro Palahniuk, to po raz kolejny otrzymamy książkę odważną, nazywającą rzeczy po imieniu, napisaną bez ogródek. Bohater ,,Udław się” to Victor Mancini. Seksoholik, który próbuje leczyć swoje uzależnienie poprzez udział w mityngach odbywających się… w pomieszczeniu szkółki niedzielnej. Niedoszły lekarz. Pracownik Kolonii Dunsboro odgrywający rolę XVIII-wiecznego służącego. Z uwagi na wiedzę lekarską Victor ma dar do dławienia się w restauracjach. Robi to wręcz zawodowo. Po pierwsze - aby pokryć koszty leczenia matki przebywającej w szpitalu psychiatrycznym, po drugie - w celach znacząco wyższych, aby nadać sens życiu innych ludzi. Za małą zapłatą. Tzw. heroizm na raty. Domorosła wersja aukcji charytatywnych, gdzie za niewielką kwotę można uratować życie. Victor chce się czuć w świecie potrzebny, nie wie natomiast czy czuje do końca potrzebę ratowania swojej matki. Matki manipulatorki. Matki recydywistki. Ida Mancini stanowi w książce Palahniuka swoisty symbol walki z systemem. To z jej ust pada najwięcej słów dotyczących kondycji współczesnego świata, słów krytykujących powszechny konsumpcjonizm. ,,Nie żyjemy już w świecie realnym-oświadczyła mamusia. Żyjemy w świecie symboli”.
,,Udław się” to bardzo palahniukowa książka ( jeśli tak można to określić). Dla wielu po raz kolejny będzie za odważna, za perwersyjna, za bardzo gorsząca, za brutalna, za … (wpisać odpowiednie). Nie można odmówić jej mimo wszystko humoru i satyrycznego sznytu. Bo to, że czegoś nie dostrzegamy na własne oczy, nie znaczy, że w świecie nie istnieje. Palahniuk jest bowiem jednym z tych autorów, którzy potrafią wyciągnąć brud współczesnego społeczeństwa na powierzchnię, bez udawania, że przymknięcie oczu jest receptą na całe zło. Nie polecam każdemu. A już na pewno nie ludziom bez dystansu.
Chucka Palahniuka można kochać lub nienawidzić. Można brnąć w jego historie lub porzucać po pierwszej stronie. Można odwracać wzrok od drobiazgowych, wręcz finezyjnych opisów lub zachwycać się ich wiernością. Ale jedno jest pewne. Obok Chucka Palahniuka nikt nie przejdzie obojętnie. Bo na Palahniuka trzeba być po prostu przygotowanym. I to już w momencie otwarcia książki. I...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-01-23
2022-01-11
Klasyka obroni się sama. Tak myślę zawsze. I w tym przypadku również.
,,Śniadanie u Tiffany’ego” Trumana Capote to dla mnie bezwględnie klasyczne opowiadanie, bez zbędnych i niepotrzebnych zabiegów narratorskich. A wszystko to zamknięte na ok. 100 stronach książki w zależności od wydania. Historia i konstrukcja opowiadania na pozór nie wyróżnia się niczym szczególnym. To po prostu wstęp będący wprowadzeniem, a później już tylko retrospekcyjna opowieść narratora o pewnej kobiecie, dla której towarzystwo mężczyzn jest sposobem na życie. Nie. Nie prostytutce. Jak to mówi Capote ,,amerykańskiej gejszy”. Holly Golightly. Opowieść o Holly snuta jet przez zaprzyjaźnionego pisarza mieszkającego w tej samej nowojorskiej kamiennicy. I mimo tej oszczędnej formy sam początek książki wprowadził mnie w sentymentalny nastrój opowiadania wyrażony zdaniem ,,Zawsze ciągnie mnie do miejsc, w których dawniej mieszkałem, do domów i okolic”. A to wszystko w scenerii Nowego Yorku lat 40-tych z całym jego kolorytem.
Jaka jest to opowieść? Niektórzy uważają, że romantyczna. Nie do końca się chyba z tym zgadzam. Jest to jednak niezaprzeczalnie opowieść o kobiecie poszukującej swojego miejsca w świecie, wolnej duszy, momentami ekscentrycznej, irytującej i naiwnej, ale czyniącej to z pełną świadomością dla osiągnięcia pożądanego celu. Ale też o kobiecie zagubionej. Kobiecie bez adresu, lub jak to woli z adresem ,,w podróży”.
,,No to jak pan myśli, jest czy nie jest?
Jest czy nie jest kim?
Czy jest czy nie jest bajerantką?
Tak bym nie pomyślał.
I tu się pan mylisz. Nie jest bajerantką, ale jest prawdziwą bajerantką. Wierzy w całe gówno, w które wierzy. Nie można jej tego wybić z głowy”. Próbowałem tak mocno, aż mi się płakać chciało”.
,,Ale ma też styl, jest w porządku, robi wrażenie. Nawet jak nosi te bryle, takie grube, nawet jak otwiera ustami człowiek nie wie, czy jest z zadupia na południu, czy z Oklahomy, czy skąd. Do dziś nie wiem…To taka cholerna kłamczucha, że może sama już nie wie”.
"Wszyscy ją lubią, ale wielu jej nie znosi. Lubię ją. To dlatego, że jestem wrażliwy. Trzeba być wrażliwym, żeby ją docenić, trzeba mieć w sobie duszę poety. Ale powiem ci prawdę. Możesz stawać dla niej na rzęsach, a ona i tak zrobi cię na szaro. Na przykład, kogo ci dziś przypomina? Dziewczynę co skończy na dnie butelki z prochami. Widywałem już takie rzeczy w życiu, ile razy, ale tamte dzieciaki nie były nawet stuknięte. Ona jest stuknięta."
Ponoć wieku doszukiwało się podobieństw Holly to kobiet z prywatnego życia Capote. W trakcie czytania recenzji książki, natrafiłam na opinię jednego z czytelników o treści ,,ile ja takich Holly w życiu poznałem”. Zatem klasyka. Pytanie brzmi: czy wiele (większość?🤔) kobiet to klasyczny pierwowzór Holly? To pytanie pozostawiam bez odpowiedzi. Opowiadanie bardzo polecam👌
Klasyka obroni się sama. Tak myślę zawsze. I w tym przypadku również.
,,Śniadanie u Tiffany’ego” Trumana Capote to dla mnie bezwględnie klasyczne opowiadanie, bez zbędnych i niepotrzebnych zabiegów narratorskich. A wszystko to zamknięte na ok. 100 stronach książki w zależności od wydania. Historia i konstrukcja opowiadania na pozór nie wyróżnia się niczym szczególnym. To...
2021-12-29
Co ja właściwie przeczytałam? Zastanawiam się od dłuższej chwili po skończeniu tej książki. Kiedy zaczęłam ją czytać, odłożyłam po kilku stronach lektury za sprawą początkowej sceny, która mnie jako kobietę położyła na łopatki. Dalej było już tylko nudno, niczym po zakupie przeciętnej kioskowej książeczki o tematyce miłosnej. Gdzie ten Palahniuk- zastanawiałam się. Ale spokojnie. To co miało nadejść wkrótce, przeszło moje najśmielsze oczekiwania.
Główna bohaterka - Penny Harrisson to z pewnością mieszanka Kopciuszka, Anastasii Steele oraz Carrie Bradshaw w jednym. Jej książę z bajki to C. Linus Maxwell - miliarder z haniebnym i niebezpiecznym planem, przystojny niczym Christian Grey. Całość postapokaliptycznego świata Palahniuka to parodia nawiązująca do ,,50 twarzy Greya”, ,,Seksu w Wielkim Mieście”, ,,Gwiezdnych wojen”, ,,Twilight” czy nawet wszelakiej literatury czy filmów o zombie. A produktem najbardziej pożądanym w świecie Palahniuka nie jest pożywienie, a baterie alkaiczne. Celowo nie skupiam się na opisie książki, aby nie zdradzać za wiele.
I jakkolwiek wizja świata, którą przedstawia nam Palahniuk jest ciekawa, to ta wizja zdaje mi się objawiać jako największa wartość dodana tej książki. Nadmierny konsumpcjonizm, wpływ sztuczek marketingowych na pierwotne instynkty kobiet, pobudzanie bodźców za sprawą produktów wprowadzających w stan największego hedonizmu. Wszystko to staje się w świecie Palahniuka zgubne, uzależnia i wprowadza w stan obłąkania. Wydźwięk groteskowy i satyryczny owszem, ale charakterystycznego dla Palahniuka poczucia humoru jest zadziwiająco mało. Za to dużo tu absurdu i niebotycznie przegiętych scen. Ale pewnie z takim zamiarem zanosił się autor. Chcę wierzyć, że to nie była aż tak zła książka. Ale może po prostu sobie tylko to wmawiam…
Co ja właściwie przeczytałam? Zastanawiam się od dłuższej chwili po skończeniu tej książki. Kiedy zaczęłam ją czytać, odłożyłam po kilku stronach lektury za sprawą początkowej sceny, która mnie jako kobietę położyła na łopatki. Dalej było już tylko nudno, niczym po zakupie przeciętnej kioskowej książeczki o tematyce miłosnej. Gdzie ten Palahniuk- zastanawiałam się. Ale...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-12-25
2021-12-14
2021-12-01
Po raz kolejny zachwycam się prozą Ishiguro.
I oceniam tę książkę ,,tylko” na 7 wyłącznie dlatego, że całą frajdę z odkrywania zagadkowości fabuły zepsuł mi film, który widziałam kilka dobrych lat temu. Film, który doprowadził mnie do łez.
Zazdroszczę czytelnikowi, który chwyci tę książkę po raz pierwszy i zacznie odkrywać sukcesywnie, jaką wizję świata skrywają każde kolejne strony powieści. Bo tytuł wydaje się taki pretensjonalny, ale książka na pewno pretensjonalna nie jest. Polecam.
Po raz kolejny zachwycam się prozą Ishiguro.
I oceniam tę książkę ,,tylko” na 7 wyłącznie dlatego, że całą frajdę z odkrywania zagadkowości fabuły zepsuł mi film, który widziałam kilka dobrych lat temu. Film, który doprowadził mnie do łez.
Zazdroszczę czytelnikowi, który chwyci tę książkę po raz pierwszy i zacznie odkrywać sukcesywnie, jaką wizję świata skrywają każde...
2021-10-24
Myślę, że „Zima” Ali Smith zasługuje na uwagę, tak samo jak ,,Jesień” i dalej zastanawiam się, która książka podobała mi się bardziej.
Autorka po raz kolejny łączy świat rzeczywisty z surrealistycznymi wątkami. Zestawia dawne wartości z obecnymi. Wplata wiele odwołań ze sztuki i literatury.
Ponownie jest obserwatorem.
Ponownie jest komentatorem.
Polecam.
Myślę, że „Zima” Ali Smith zasługuje na uwagę, tak samo jak ,,Jesień” i dalej zastanawiam się, która książka podobała mi się bardziej.
Autorka po raz kolejny łączy świat rzeczywisty z surrealistycznymi wątkami. Zestawia dawne wartości z obecnymi. Wplata wiele odwołań ze sztuki i literatury.
Ponownie jest obserwatorem.
Ponownie jest komentatorem.
Polecam.
2021-09-05
,,Psychoza” to jedna z tych książek, które mimo upływu znacznej ilości czasu od momentu jej powstania (1959r.), nadal są doceniane przez czytelników i nic a nic się nie starzeją.
To taka forma kryminału, którą chłonie się przez jeden wieczór dzięki skondensowanej treści, nienużącej narracji, ciekawej historii, zaskakującego rozwiązania i ekscentrycznego mordercy. Bo Normana Bates’a, odizolowanego i zdominowanego przez matkę mężczyznę, zna chyba każdy, jeśli nie za sprawą książki, to na pewno za sprawą ekranizacji Alfreda Hitchock’a z 1960r. ,,Psychoza” to klasyka gatunku, którą czyta się z pełnym zaangażowaniem, a Norman Bates to ikona cichego i zakompleksionego człowieka, z głową przepełnioną szaleństwem. Bo profil psychologiczny Bates’a to źródło do ciągłych analiz i odkrywania złożoności ludzkiej natury. ,,Czasami sobie myślę, że chyba każdego z nas chwilami ogarnia szaleństwo” - padają słowa w książce. Jeśli ktoś jeszcze nie wie, co wydarzyło się w Bates Hotel, koniecznie musi tę stratę nadrobić.
Wydawnictwo Vesper wydało ,,Psychozę” z pięknej formie, z klimatyczną ilustracją na okładce i czarno - białymi grafikami wewnątrz książki autorstwa Krzysztofa Wrońskiego.
,,Psychoza” to jedna z tych książek, które mimo upływu znacznej ilości czasu od momentu jej powstania (1959r.), nadal są doceniane przez czytelników i nic a nic się nie starzeją.
To taka forma kryminału, którą chłonie się przez jeden wieczór dzięki skondensowanej treści, nienużącej narracji, ciekawej historii, zaskakującego rozwiązania i ekscentrycznego mordercy. Bo Normana...
2021-09-13
,, W drzwiach jeszcze się obrócił i pomachał do mnie - później ta scena będzie wciąż powracać w mojej głowie, aż w końcu jego ramię przestanie się podnosić, a ja zacznę wątpić, czy w ogóle się pożegnaliśmy” - mówi dziesięcioletnia Budrysówka - narratorka książki.
Bo ,,Ciemność przychodzi o zmierzchu” ma swój początek, gdy na rodzinę holenderskich rolników spada tragedia. Matthies, najstarszy z synów, ginie podczas jazdy na łyżwach w wyniku załamania się lodu. Niedługo po tym farmę nawiedzają inne nieszczęścia. Rodzina Mulders, jak na religijną rodzinę przystało, myśli, że to kara za grzechy. Rodzice przeżywają tragedią, odsuwając się od swoich dzieci i pozwalając im samotnie zmierzyć się z rzeczywistością. Ile emocji może wywrzeć na czytelniku ta książka, przekona się tylko ten, kto dotrwa do jej końca. Bo Marieke Lucas Rijneveld otwiera przed nami prawdziwy wachlarz doznań, serwuje emocjonalny rollercoaster, poczynając od smutku, przejęcia i przygnębienia, po ogólny niepokój, niezręczność, a nawet obrzydzenie. Bywały chwile, kiedy ,,Ciemność przychodzi o zmierzchu” chciałam po prostu odłożyć i już do niej nie wracać. Moja granica komfortu i tolerancji dla pewnych zachować i opisów była wiele razy nadszarpywana. Bo to, że będzie to książka pełna bólu jest oczywiste. Natomiast to, jak dalece potrafi posunąć się fantazja dziesięcioletniej dziewczynki i jej rodzeństwa już nie. A cała książka jest brudna, ma zapach krowich odchodów i krowiej maści chroniącej przed mrozem. Brudne są też myśli dzieci, które uciekają się w szereg nowych doświadczeń, czyniąc z tego sposób na radzenie sobie z wewnętrznym bólem. Niepokojących doświadczeń…I biorąc pod uwagę powyższe, trudno tę książkę zarekomendować każdemu. Raczej powinien na niej widnieć napis ,,Czytasz na własną odpowiedzialność”. Rijneveld w wywiadzie dla ,,The Guardian” mówi ,,Moja rodzina za bardzo się boi, żeby moją książkę przeczytać”. I myślę, że te słowa są jej najlepsza recenzją.
,, W drzwiach jeszcze się obrócił i pomachał do mnie - później ta scena będzie wciąż powracać w mojej głowie, aż w końcu jego ramię przestanie się podnosić, a ja zacznę wątpić, czy w ogóle się pożegnaliśmy” - mówi dziesięcioletnia Budrysówka - narratorka książki.
Bo ,,Ciemność przychodzi o zmierzchu” ma swój początek, gdy na rodzinę holenderskich rolników spada tragedia....
2021-09-01
Czy o androidach można pisać uczuciowo i emocjonalnie, nie czyniąc z nich maszyn pragnących zawładnąć ludzkością? Okazuje się ze można. Kazuo Ishiguro stworzył bowiem Klarę - sztuczną przyjaciółkę, obdarzoną ogromną empatią i niezwykłymi zdolnościami do obserwacji świata i ludzi.
U Ishiguro społeczeństwo względem SP jest podzielone, wyraża ambiwalentny stosunek do maszyn.
,,Człowiek nigdy nie wie, jak witać takiego gościa jak ty. Czy ty wogóle jesteś gościem? Czy może mam cię traktować jak odkurzacz”.
,,Najpierw zabierają nam pracę. A potem chcą nam zabrać miejsce w teatrze?”
Świat jest trochę zaćmiony, niby wiemy, że fabuła powieści dzieje się w bliżej nieokreślonej przyszłości, że rodzice kupują swoim pociechom sztucznych przyjaciół, aby te towarzyszyły im w codziennym życiu. Niektóre dzieci są skorygowane, ich szanse edukacyjne i możliwości życiowe są większe od tych nieskorygowanych genowo. Uczą się na panelach, organizują spotkania interakcyjne z rówieśnikami, bo ,,nie wystarczy być inteligentnym, trzeba potrafić dogadywać się z innymi”. Nie wszystko jest sprecyzowane, informacje dawkowane są powoli. Mimo tego ten ograniczony obraz świata, pewne niedomówienia, nie przeszkadzają mi, pozostawiają swobodę interpretacji. Czuję się zaklimatyzowana w świecie wykreowanym przez Ishiguro, obserwując procesy emocjonalne towarzyszące bohaterom. Bohaterom dążącym do zapewnienia sobie szczęścia, walczącym z wewnętrznym bólem, tęsknotą i samotnością. W kontrze do nich pozostaje Klara, która nie eksponuje negatywnych emocji, jest w pełni lojalna, zawsze stara się we wszystkim i wszystkich dostrzec pozytywną stronę, mimo że uczucia samotności doznała i dozna jak nikt inny. W roli narratora powieści sprawdza się na tyle dobrze, że po pewnym czasie zapominamy, że to maszyna a nie człowiek nadaje ton narracji. I motyw stosunku Klary ze słońcem. Czy słońce dla Klary jest niczym Bóg dla wierzącego? W końcu w nim pokłada całą nadzieję. Całość narracji wypada czasami bajkowo, czasami nieco infantylnie, nigdy jednak nużąco (imo).
,,Klara i słońce” ścisnęła mnie za serce, choć wiem, że wielu nie ściska, bo przeczytałam szereg recenzji. Moment, kiedy dowiadujemy się do czego tak naprawdę ma posłużyć Klara, wzruszył mnie bezgranicznie. Tak samo jak końcówka książki. Kazuo Ishiguro twierdzi, że ,,ma tendencje do pisania w kółko tej samej książki”. Dlatego zaraz sięgam po kolejną jego powieść.
Czy o androidach można pisać uczuciowo i emocjonalnie, nie czyniąc z nich maszyn pragnących zawładnąć ludzkością? Okazuje się ze można. Kazuo Ishiguro stworzył bowiem Klarę - sztuczną przyjaciółkę, obdarzoną ogromną empatią i niezwykłymi zdolnościami do obserwacji świata i ludzi.
U Ishiguro społeczeństwo względem SP jest podzielone, wyraża ambiwalentny stosunek do maszyn....
2021-08-25
,,Jesień” Ali Smith to dla mnie książka w wydźwięku nostalgiczna jak wspomniana pora roku.
W pełni skupiony czytelnik dostrzeże w niej opowieść o przemijaniu, o zmienności czasu, o tym co w życiu nieocenione za sprawą niecodziennej, aczkolwiek pięknej i osobliwej relacji pomiędzy głównymi bohaterami - Danielem Gluckiem i Elisabeth Demand. Tych dwoje dzieli ogromna różnica wieku, mimo to ich przyjaźń wydaję się być tak niebanalna, bliska i wartościowa intelektualnie.
,,Nikt nie milczał jak Daniel. Nikt nie mówił jak Daniel" – duma po latach Elisabeth.
Czas…
Dla Daniela to ten, który minął. Wspomnienia o rodzinie, niespełnionej miłości, sztuce i obrazach utalentowanej Pauline Boty. To również jego surrealistyczne sny podczas pobytu w domu opieki.
Dla Elisabeth to wszystkie chwile spędzone z Danielem. Te z okresu jej młodości i te spędzone na czuwaniu przy jego łóżku. To czas poszukiwania swojego miejsca w świecie, studiowania sztuki, obserwacji rzeczywistości oraz nadchodzących zmian, rodzącej się w Anglii nienawiści do emigrantów i zmierzania się z absurdalnymi i groteskowymi sytuacjami dnia codziennego.
Tak… Czas ma w ,,Jesieni” kluczowe znaczenie. Czas jest zmienny jak pory roku. Odchodzi stare, przychodzi nowe. ,,Zawsze są, zawsze będą nowe historie. Tym jest historia. Jest niekończącym się opadaniem liści.” - pisze metaforycznie Ali Smith.
I choć książka pełna jej poetyki, urzeka w całości. Jest wielowymiarowa i trudno sklasyfikować ją w jakichkolwiek ramach. To powieść inteligentna i zmuszająca do refleksji, jednak przez swoją formę i język na pewno nie każdemu przypadnie do gustu.
,,Jesień” Ali Smith to dla mnie książka w wydźwięku nostalgiczna jak wspomniana pora roku.
W pełni skupiony czytelnik dostrzeże w niej opowieść o przemijaniu, o zmienności czasu, o tym co w życiu nieocenione za sprawą niecodziennej, aczkolwiek pięknej i osobliwej relacji pomiędzy głównymi bohaterami - Danielem Gluckiem i Elisabeth Demand. Tych dwoje dzieli ogromna różnica...
2021-08-23
,,Lubię pisać o kobietach, ponieważ odkrywam wtedy swoją wewnętrzną kobietę. Większość mężczyzn - z różnych powodów - zabija kobietę w sobie. Ja tę moją namówiłem do pisania.” - mówi Mariusz Szczygieł.
Niewielki objętościowo, 208 stronnicowy ,,Kaprysik” to krótkie reportaże o kobietach. Teksty pierwotnie ukazywały się w ,,Wysokich obcasach” w latach 2001 - 2004. I trzeba przyznać, że opowieści zebrane w ,,Kaprysiku” napisane są z niezwykłym oddaniem i wnikliwością. W wydźwięku są niejednokrotnie sentymentalne i nostalgiczne. Bohaterki reportaży są tak różne, jak ich historie. Pochodzą z różnych miast, wykonują różne zawody, zmagają się z inną codziennością. Ubolewam, że rozpoczynająca książkę opowieść o początkach przyjaźni autora z Zofią Czerwińską jest tak krótka. Przywołane w reportażu powiedzenie ,,Mężczyzna mojego życia to mężczyzna z walizką za drzwiami” przywołuje uśmiech na mojej twarzy, ilekroć go sobie przypomnę. Natomiast opowiadanie ,,Kartka” czyta się z napięciem godnym powieści kryminalnej.
,,Kaprysik” to swoistego rodzaju laurka i ukłon w stronę kobiet. Mimo, że to raptem kilka historii. Niezwykle szczerych historii. Z wachlarzem damskich osobowości.
,,Lubię pisać o kobietach, ponieważ odkrywam wtedy swoją wewnętrzną kobietę. Większość mężczyzn - z różnych powodów - zabija kobietę w sobie. Ja tę moją namówiłem do pisania.” - mówi Mariusz Szczygieł.
więcej Pokaż mimo toNiewielki objętościowo, 208 stronnicowy ,,Kaprysik” to krótkie reportaże o kobietach. Teksty pierwotnie ukazywały się w ,,Wysokich obcasach” w latach 2001 - 2004. I trzeba...