Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Poligamia to niełatwy temat. Przekonała się o tym Thursday, która uznała, na początku znajomości, że jej miłość do Setha przezwycięży tęsknotę i zazdrość o inne partnerki. Po kilku latach, osobistym dramacie i pragnieniu bycia najlepszą, życie Setha poza apartamentem, w którym spędzali czwartkowe popołudnia i noce, staje się jej obsesją. Przypadkowo zdobyte informacje zmieniają jej spojrzenie na męża. W Thursday rodzi się niepokój, zdecydowanie coś jest nie tak. Wielkimi krokami wkraczamy w historię obłędu, niedomówień, i przypuszczeń. W tej książce nic nie jest oczywiste. O żaden jej element nie można trwale się zaczepić. Pojawia się mnóstwo pytań a niewiele odpowiedzi. Niepewność bohaterki udziela się podczas czytania, zwłaszcza że wydarzenia ukazane są z perspektywy Thursady. Mnie powieść bardzo intrygowała, była zagadkowa i przejmująca, ponieważ ciekawie została ukazana ludzka psychika, która potrafi doprowadzić człowieka do destrukcji, przekonując go, że jego wizja jest jedyna i prawdziwa.

Poligamia to niełatwy temat. Przekonała się o tym Thursday, która uznała, na początku znajomości, że jej miłość do Setha przezwycięży tęsknotę i zazdrość o inne partnerki. Po kilku latach, osobistym dramacie i pragnieniu bycia najlepszą, życie Setha poza apartamentem, w którym spędzali czwartkowe popołudnia i noce, staje się jej obsesją. Przypadkowo zdobyte informacje...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Trudna rada z tą książką. Przez większość czasu miałam ochotę rzucić ją w kąt. Hipokryzja bohaterów, ich bezrefleksyjne podejście do życia oraz wynurzenia wywracały mi wnętrzności. Jakby tego było mało nadmierna wyobraźnia autorki w tworzeniu opisów, zwłaszcza ubrań drogich marek, a jest tego od diabła i cut ciut, doprowadzała mnie do irytacji. Dla przykładu "(...)ubrana w marszczoną plażówkę w kolorach mandarynki, zachodu słońca i motyla monarchy." albo "(...)wyglądałaby znacznie bardziej interesująco, gdyby tunika miała kolor fuksji lub nawłoci." Konia z rzędem dla tego, kto wie jak wygląda nawłoć! W każdym razie tego typu porównania rządzą w tej książce. Poza tym przez większość historii protagoniści zastanawiają się w co się ubrać, czego się napić i jakie przystawki podać. Teoretycznie dziwić to nie powinno, bo obracamy się wśród śmietanki towarzyskiej w Nantucked, mimo to mdli bardzo. Jednak podobała mi się intryga kryminalna. Co prawda trudna do śledzenia przez zabawę czasem i licznych narratorów. Trzeba ciągle kodować daty wydarzeń, mimo to zakończenie mnie zaskoczyło i zasmuciło. Ponieważ motyw przewodni daje do wiwatu, bo pokazuje jak potrafimy komplikować życie sobie i innym. Niby to ludzkie, powiedźmy, ale mimo to przykre, że jednak lojalność, uczciwość czy odwaga dla niektórych nic nie znaczą. Podsumowując, książka nie najlepsza, nużąca, słodko-lepka, ale ma intrygujący motyw, który w paskudny sposób pokazuje ludzką naturę. Czy do przeczytania? niekoniecznie, ale jak komuś zależy...

Trudna rada z tą książką. Przez większość czasu miałam ochotę rzucić ją w kąt. Hipokryzja bohaterów, ich bezrefleksyjne podejście do życia oraz wynurzenia wywracały mi wnętrzności. Jakby tego było mało nadmierna wyobraźnia autorki w tworzeniu opisów, zwłaszcza ubrań drogich marek, a jest tego od diabła i cut ciut, doprowadzała mnie do irytacji. Dla przykładu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Historia Joanny, która przez dotyk jest wstanie poznać losy i tajemnice ludzi, bardzo porusza. Zwłaszcza że ta opowieść to dogłębna analiza psychologiczna bohaterki, która wskutek wypadku, a także innych czynników – niekoniecznie zależnych od niej, traci kontakt z rzeczywistością. Jest dom, jest mąż, ale gdzie jest córka? Dlaczego wszelkie próby kontaktu z dzieckiem kończą się fiaskiem? Otumaniona lekami błądzi pomiędzy czasem i przestrzenią, atakują ją wspomnienia, sny i halucynacje. Zdecydowanie coś jest nie tak, tylko jak wydostać się grząskiego gruntu, który z każdym ruchem pochłania jeszcze mocniej.

Powieść bardzo mi się podobała. Dostałaby ode mnie jeszcze wyższą ocenę, gdyby roztrząsanie stanu psychicznego bohaterki, skutkowało zwrotami akcji, a tak przez całą książkę mamy wymagający skupienia spacer przez zakamarki umysłu Joanny. Nie powiem (pomijając dłużyzny i powtórzenia) często zagadkowy, niepokojący, bo pojawiają się elementy horroru i paranormalnych doświadczeń. Wyrazisty i esencjonalny styl autorki też robił swoje, wywoływał złowieszczy klimat, ale niestety ciągle czekałam na to COŚ, bo skoro jest przyczyna musi być skutek. Oczywiście tutaj też mamy zaskakujący finał, ale ma on miejsce już na ostatnich stronach. Czułam się jak małe dziecko, któremu przez kilka dni tłumaczy się jak będzie fajnie na wycieczce rowerowej, a gdy wreszcie do niej dochodzi, to po przejechaniu kilku metrów schodzi powietrze z kół. Bez dwóch zadań czuję się lekko zawiedziona, ale że powieść często wywoływała u mnie wewnętrzne napięcie i melancholijny nastrój, to dostaje ode mnie dobrą ocenę. A'propos, przypisanie książki do kategorii sensacja/thriller to jakieś nieporozumienie. Według mnie to rasowy dramat psychologiczny, dlatego wybierając ten tytuł trzeba mieć to na uwadze.

Historia Joanny, która przez dotyk jest wstanie poznać losy i tajemnice ludzi, bardzo porusza. Zwłaszcza że ta opowieść to dogłębna analiza psychologiczna bohaterki, która wskutek wypadku, a także innych czynników – niekoniecznie zależnych od niej, traci kontakt z rzeczywistością. Jest dom, jest mąż, ale gdzie jest córka? Dlaczego wszelkie próby kontaktu z dzieckiem kończą...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Niestety jestem bardzo rozczarowana tą serią. Pierwszy tom był dobry, drugi czytało się...tak sobie, a trzeci wymęczyłam. Jedno w tym cyklu jest stałe - depresyjny, przygnębiający klimat. Po lekturze tych książek człowieka dopada ekstremalny dół, ale co się dziwić, w końcu tematyka dotyczy pedofilii. Udana wiwisekcja bohaterów też dokłada cegiełkę do ciężaru fabuły. Niestety moja cierpliwość poległa przy szeroko pojętym nadmiarze: bohaterów, zdarzeń, wątków, wynaturzeń. Zmęczył mnie też styl autorów. Trochę liryczny, metaforyczny, wymagający ciągłej czujności przy pokonywaniu labiryntów umysłów bohaterów, bo zgubić się w różnych odniesieniach, retrospekcjach i porównaniach bardzo łatwo. Do irytacji doprowadzała mnie też pani detektyw, której profesjonalizm, z każdym tomem, leciał na łeb na szyję i stwierdzam, że odznakę musiała wygrać na loterii. Zakończenie głównej sprawy szkoda komentować, jak dla mnie wkradła się tam jakaś niedorzeczność, autorzy popłynęli, jak zresztą przy kilku innych tematach. Reasumując, moje oceny dla każdego z tomów to 4, 3+, 3= Średnia cyklu wychodzi lekko ponad trójczynę.

Niestety jestem bardzo rozczarowana tą serią. Pierwszy tom był dobry, drugi czytało się...tak sobie, a trzeci wymęczyłam. Jedno w tym cyklu jest stałe - depresyjny, przygnębiający klimat. Po lekturze tych książek człowieka dopada ekstremalny dół, ale co się dziwić, w końcu tematyka dotyczy pedofilii. Udana wiwisekcja bohaterów też dokłada cegiełkę do ciężaru fabuły....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Świnia" to rasowy horror ekstremalny. Dewiacji i okropności jest w nim masa. Trudno ubrać w słowa to, co ma miejsce w tej historii. Na pewno znajdziecie w niej obrzydlistwa, które nawet nie przychodzą Wam do głowy. Dlatego zdecydowanie jest to książka dla fanów gatunku, gustujących w soczystych opisach wynaturzeń i perwersji. Nie raz miałam do czynienia z horrorem ekstremalnym, czytałam kilka innych powieści Lee, ale to, na co trafiłam w tej historii, przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Podczas lektury cały czas miałam ściśnięte gardło a niekiedy odruch wymiotny. Podejrzewam, że moja wrażliwość na ten typ literatury się zmieniła, bo oprócz odczucia obrzydzenia nie towarzyszyła mi żadna inna ekscytacja. Dlatego mówię nie takim powieściom, ale... polecam ją zagorzałym miłośnikom hardcorowych historii - nie zawiedziecie się.

"Świnia" to rasowy horror ekstremalny. Dewiacji i okropności jest w nim masa. Trudno ubrać w słowa to, co ma miejsce w tej historii. Na pewno znajdziecie w niej obrzydlistwa, które nawet nie przychodzą Wam do głowy. Dlatego zdecydowanie jest to książka dla fanów gatunku, gustujących w soczystych opisach wynaturzeń i perwersji. Nie raz miałam do czynienia z horrorem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

O cyklu Oblicza Victorii Bergman słyszałam tak często i tak dużo, że gdy wreszcie trafiłam na książki w bibliotece, to wzięłam je bez zastanowienia. Jestem świeżo po pierwszym tomie i śmiało mogę stwierdzić, że było to ciekawe doświadczenie. Historia jest intrygująca, a przede wszystkim bardzo poruszająca, ale zawsze tak jest gdy krzywda dzieje się dzieciom. Tym bardziej że autorzy nie bawią się w subtelności i często mamy opisy, które ściskają za serce. Mimo że pewne treści nie są pięknie ubrane, to jednak język powieści bywa liryczny, nie brakuje w nim różnych środków stylistycznych. Niekiedy było tego dla mnie za dużo, czasami gubiłam się w niechronologicznych wspomnieniach pełnych metafor, przeskakiwaniu z tematu w temat też nie ułatwiało poznawania losów postaci, a te należą do bardzo zawiłych. Na okładce znajduje się zdanie „Hipnotycznie wciągająca psychoanaliza”, podpisuję się pod tym obiema rękoma. Ponieważ treść kręci się wokół emocjonalnych i psychicznych problemów bohaterów oraz czynów wynikających z ich stanu umysłu. Tak na koniec, „Obłęd” ma wady, ale że intryga jest osobliwa, budzi silne emocje i zaskakuje, to jestem na tak , tym samym biorę się za kolejny tom.

O cyklu Oblicza Victorii Bergman słyszałam tak często i tak dużo, że gdy wreszcie trafiłam na książki w bibliotece, to wzięłam je bez zastanowienia. Jestem świeżo po pierwszym tomie i śmiało mogę stwierdzić, że było to ciekawe doświadczenie. Historia jest intrygująca, a przede wszystkim bardzo poruszająca, ale zawsze tak jest gdy krzywda dzieje się dzieciom. Tym bardziej że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Wobec powieści „Ocalałe” mam ambiwalentne uczucia. Po przeczytaniu kilkudziesięciu stron spisałam ją na straty. Historia była nużąca i przegadana, a bohaterki schematyczne. Nie brakowało też błędów logicznych. Czytając książkę kręciłam głową, zastanawiając się skąd miano fenomenalnego thrillera. W pewnym momencie coś zaskoczyło. Akcja przyśpieszyła, zrobiło się intrygująco, lekko niepokojąco, choć mało wiarygodnie. W każdym razie pojawiające się poszlaki i znaki zapytania, wywoływały „sympatyczne” uczucie niepokoju i niepewności. Ostatnie sto stron pokonałam błyskawicznie, ale nie wiem czy jestem usatysfakcjonowana zakończeniem, bo kolejne rozdziały budziły coraz większą konsternację, aż chciałam krzyknąć „Co do ch****!” Tak więc licho wie jak ocenić tę książkę. Z jednej strony to żadne cudo, thriller jakich wiele, a z drugiej strony (druga połowa książki) dostarcza pewnych wrażeń, zaskakuje niepokojącą atmosferą i – powiedzmy – niekonwencjonalnymi rozwiązaniami. Dlatego daję naciągane 6/10

Wobec powieści „Ocalałe” mam ambiwalentne uczucia. Po przeczytaniu kilkudziesięciu stron spisałam ją na straty. Historia była nużąca i przegadana, a bohaterki schematyczne. Nie brakowało też błędów logicznych. Czytając książkę kręciłam głową, zastanawiając się skąd miano fenomenalnego thrillera. W pewnym momencie coś zaskoczyło. Akcja przyśpieszyła, zrobiło się intrygująco,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Czytanie tej książki było dla mnie wielką przyjemnością. Historia dostarczyła mi wielu estetycznych wrażeń, gdyż to klasyczne ghost story, napisane pięknym, gawędziarskim stylem i z doskonałym klimatem. Autor umiejętnie uchwycił atmosferę wiktoriańskiej Anglii, wyciągnął z niej wszystko to, co fani mrocznych klimatów uwielbiają, więc mamy gęste mgły, angielską prowincję, gotycką ponurą posiadłość, zarazem piękną i straszną, i oczywiście sporo niepokojących zdarzeń oraz tajemnic.

Głowna bohaterka Eliza Caine (choć postaci zasługujących na uwagę jest wiele) to niesamowita osoba. Charyzmatyczna, odważna, wyprzedzająca swój czas, a przede wszystkim mająca wielkie serce. Mimo że pochopnie decyduje się zostać guwernantką w hrabstwie Norfolk, w posiadłości Gaudlin Hall, która niejednego przyprawia o dreszcz niepokoju, dzielnie opiekuje się dwójką zamieszkujących ją dzieci, a nie jest to łatwe, ponieważ ktoś lub coś skutecznie próbuje ją do tego zniechęcić. Osamotniona stawia czoło nadprzyrodzonym siłom. Niekiedy tylko szukając pomocy u prawnika rodziny czy nowo poznanej przyjaciółki. Problem w tym, że nikt nie kwapi się aby wrócić wspomnieniami do mrocznej historii Gaudlin Hall.

Powieść pełna jest klasycznych motywów, raczej nie znajdziecie w niej czegoś, czego nie znacie, ale to żadna przeszkoda czy zarzut, nic z tych rzeczy. Ujmujący styl, malownicze opisy, cudowni bohaterowie oraz nastrój przyprawiający o gęsią skórkę wszystko wynagradzają. Oczywiście nie spodziewajcie się wielkiej grozy czy upiornych opisów, mamy tu raczej drażniący niepokój, nieuchronność zdarzeń oraz sytuacje, które bardziej budzą ciekawość niż strach. W samych superlatywach opisuję tę powieść, ale nie znalazłam w niej nic, co nie przypadło by mi do gustu czy też było drażniące. Lektura tej książki to czysta przyjemność, bo kto nie lubi historii o duchach, które budzą emocje, dla mnie rewelacja.

Czytanie tej książki było dla mnie wielką przyjemnością. Historia dostarczyła mi wielu estetycznych wrażeń, gdyż to klasyczne ghost story, napisane pięknym, gawędziarskim stylem i z doskonałym klimatem. Autor umiejętnie uchwycił atmosferę wiktoriańskiej Anglii, wyciągnął z niej wszystko to, co fani mrocznych klimatów uwielbiają, więc mamy gęste mgły, angielską prowincję,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Niezły zgryz mam z tą książką. Do poznania twórczości Adriana Bednarka zachęcił mnie bardzo dobry „Pasażer na gapę”, dlatego zdecydowałam się na głośny i wysoko oceniany pierwszy tom cykl o Kubie Sobańskim. Niestety mam mieszane uczucia i tak naprawdę nie wiem co myśleć. Ponieważ połowę książki przemęczyłam, chociaż początek był zacny i wiele obiecywał. Następnie wpadłam w studenckie życie: imprezy, alkohol, dragi, bo główny bohater używa życia; jest zamożnym i bardzo rozrywkowym studentem prawa, mieszkającym w apartamentowcu i jeżdżącym piękniuśkim BMW. Mało tego to chłopak o miłej aparycji, uchodzący za przystojniaka i wszystko było by na tip top, gdyby nie to, że to wzorcowy psychopata. Tak więc po ostrym wstępie dostałam przerysowany studenckie grono, z nużącymi opisami.

Narracja jest pierwszoosobowa, wszystko widzimy oczami Kuby. Ogólnie lubię ten typ narracji, ale gdy czytałam co nasz bohater krok po kroku robi, chodzi mi o prozaiczne czynności, to momentami ręce mi opadały. Do szału doprowadzały mnie modowe relacje Kuby. Opisywanie, że dziewczyna ma różowy sweterek, granatową spódnicę, grafitowe szpilki, a do tego srebrną bransoletkę na lewej ręce, uważam za przesyt i zbyteczność. Jeśli ten różowy sweterek lub bransoletka nie są istotne dla fabuły, to po co to komu? Przeszkadzało mi też to, że nie potrafiłam nawiązać nici porozumienia z ani jednym bohaterem. Przez to kolejne rozdziały pokonywałam bez żadnej ekscytacji. Owszem, były momenty, gdy współczułam ofiarom Kuby, ale to trwało sekundę, bo akcja była szybka i lakoniczna, samo przez się wszystko przyjmowałam na chłodno.

W drugiej połowie tempo przyśpieszyło i zrobiło się intrygująco. Ekstremalnie wkurzałam się poczynaniami naszego psychopaty. W tym momencie wielki plus dla autora za świetną charakterystykę Kuby, dlatego że chłopak prezentuje pełną paletę cech osobowości psychopatycznej m.in. wybitną zdolność do manipulacji i kłamstwa, inteligencję, osobisty urok, brak wyrzutów sumienia czy egoistyczne zapędy. Spotkałam się z opiniami, że Kuba wzbudza sympatię i porównuje się go do Dextera, no nie... W każdym razie po pewnym czasie powieść nabiera pazura, ale ma też w sobie sporo motywów pędzonych po łebkach, nie obyło się bez odrealnienia pewnych zdarzeń i działań. Czuje też niedosyt napięcia, rozemocjonowania. Nie wiem czy się sięgnę po kolejne części, ale na pewno przeczytam „Skazanego na zło”. Skoro „Pasażer na gapę” był smakowity, to znaczy, że autor się rozkręca, tym samym liczę, że kolejne książki będą wyśmienite.

Niezły zgryz mam z tą książką. Do poznania twórczości Adriana Bednarka zachęcił mnie bardzo dobry „Pasażer na gapę”, dlatego zdecydowałam się na głośny i wysoko oceniany pierwszy tom cykl o Kubie Sobańskim. Niestety mam mieszane uczucia i tak naprawdę nie wiem co myśleć. Ponieważ połowę książki przemęczyłam, chociaż początek był zacny i wiele obiecywał. Następnie wpadłam w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Jakiś czas temu dopadł mnie kryzys czytelniczy, postanowiłam przegonić go gatunkiem rzadko przeze mnie wybieranym. Padło na powieść Bishop, dlatego że dobrze wspominam czytany kilka lat temu mroczny i gęsty od erotyzmu cykl Czarnych Kamieni.

„Pisane szkarłatem” zdecydowanie różni się od wyżej wspomnianego cyklu, ponieważ historia jest niesamowicie sympatyczna. Wiem, że nie brzmi to najlepiej, ale odebrałam ją jako baśń dla dorosłych. Zakładam, że gdyby wyciąć kilka krwawych scen i wampiry (które straszą już z samej nazwy) to można by było ją czytać dzieciom przed snem. Dlatego że historia zawiera w sobie naukę, no i jest w niej masa magicznych istot. Począwszy od przepięknych Pań pór roku, po czarodziejskie kucyki i zwierzęta mające moc przemieniania się w ludzi.

Koncepcja książki jest pierwsza klasa. W świecie stworzonym przez autorkę to Inni – zmiennokształtni są gatunkiem dominującym. Ludzie to mięso, małpy, stworzenia o negatywnym znaczeniu, którym Inni pozwalają żyć na określonych zasadach (Opis ewidentnie kojarzy się z „Planetą małp”) Pojawienie się ludzkiej wieszczki w dzielnicy rządzonej przez Innych, wprowadza wiele chaosu i z całą pewnością zwiastuje konflikt i niebezpieczeństwo.

Zapowiadało się wyśmienicie, mrocznie i niebezpiecznie, nie do końca tak wyszło, ale jak miało wyjść, skoro Pani Zima jest przecudną dziewczynką, dziadek wampir sympatycznym staruszkiem lubiącym filmy, a samiec alfa wilków jest słodkim futrzakiem, z którym chciałoby się wytarzać w śniegu. Owszem, wszystkie te istoty mają gorsze chwile, potrafią być mściwe i niebezpieczne, ale tego jest niewiele, to przewija się gdzieś w tekście i momentalnie znika, bo sporo jest nawiązań do zacnych cech: honoru, lojalności, i dobra. Sam fakt, że po przeczytaniu tej powieści, zdecydowanie łatwiej zająć stronę Innych niż Ludzi, skorych do kombinowania, chciwości i zazdrości, mówi sam za siebie. Poza tym język powieści jest prosty, nie brakuje też infantylizmu, ale ta magia...ona rządzi. Dlatego pal licho, że bywa za słodko, że mrok jest nijaki, a kryminalna intryga blednie przy lojalnych i pięknych postaciach. Dla mnie była to wyjątkowo sympatyczna powieść, magia i przygoda w jednym, nawiązująca do wyższych wartości, pokazująca piękno przyjaźni, wytrwałości, rodziny, wzajemnego wspierania się, a nawet to, że tolerancja, czy akceptacja nie przychodzi łatwo, czasami jest to długa droga, ale zawsze warto dać innym szansę i nie należy zamykać się na to co nowe.

Jakiś czas temu dopadł mnie kryzys czytelniczy, postanowiłam przegonić go gatunkiem rzadko przeze mnie wybieranym. Padło na powieść Bishop, dlatego że dobrze wspominam czytany kilka lat temu mroczny i gęsty od erotyzmu cykl Czarnych Kamieni.

„Pisane szkarłatem” zdecydowanie różni się od wyżej wspomnianego cyklu, ponieważ historia jest niesamowicie sympatyczna. Wiem, że nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Jak myślę o tej książce, to jedno określenie przychodzi mi do głowy - wzorowa, ponieważ powieść ma wszystkie niezbędne elementy, pozwalające określić ją mianem udanej lektury.

Choćby dlatego że historia jest zwarta i dynamiczna, nie ma dłużyzn i zbędnych motywów. Postacie są intrygujące, na tyle dobrze przedstawione, że możemy się w jakiś sposób do nich ustosunkować. Mocne sceny nie są przesadzone, przynajmniej w moim odczuciu. Nie czułam niepotrzebnego epatowania przemocą, jak np. u Chrisa Cartera, który do znudzenia rozkłada na części pierwsze miejsce zbrodni i zbeszczeszczone zwłoki. Bałam się lekko o zakończenie, bo zaczynało mnie lekko mulić, ale o dziwo zostałam pozytywnie zaskoczona. Przyznam szczerze, że była to wyjątkowo dobra książka, która dostarczyła mi wielu wrażeń. Tym samym daję zielone światło autorowi.

Jak myślę o tej książce, to jedno określenie przychodzi mi do głowy - wzorowa, ponieważ powieść ma wszystkie niezbędne elementy, pozwalające określić ją mianem udanej lektury.

Choćby dlatego że historia jest zwarta i dynamiczna, nie ma dłużyzn i zbędnych motywów. Postacie są intrygujące, na tyle dobrze przedstawione, że możemy się w jakiś sposób do nich ustosunkować. Mocne...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Jeśli pamiętacie „Pragnienie”- jedenasty tom cyklu, to wiecie, że Harry nie zachował się w nim ładnie, konsekwencje swoich decyzji ponosi w kolejnej odsłonie. „Nóż” ukazuje Harry'ego w bardzo złym świetle. Wyjdźmy od tego, że jedna z jego licznych pijackich nocy bardzo źle się kończy. Nasz bohater budzi się na kacu gigancie i w zaplamionej krwią pościeli, a co gorsze nic nie pamięta z feralnego wieczoru. Niestety to początek koszmaru. Wydawać by się mogło, że ta część będzie wyjątkowo emocjonująca i czytelnik będzie w stanie totalnego przygnębienia. Nic z tych rzeczy, owszem nie uniknie się pewnych wzruszeń, bo kto jak kto, ale Nesbo potrafi dotrzeć do najwrażliwszych miejsc naszej duszy, jednak co z tego skoro z Harry'ego zrobiono troki od kaleson. Dwie pierwsze części ukazują naszego ulubionego bohatera jako rozmemłanego śmierdzącego pijaka, który roztacza tak silne feromony, że pracujące z nim kobiety pragną wąchać jego pachy i być jego kochankami. Mogłabym dzielnie znieść pozę lowelasa, ale gdy Hole zaczyna dobierać podejrzanych według własnego widzimisię, dopisywać teorie i blednąć z każdą stroną, stając się nijakim obrazem siebie z poprzednich części, to nie wyrabiałam, męczyłam się i obstawiałam, że ostatecznie „Nóż” będzie kiepską pozycję. Na szczęście finałowa część pozytywnie zaskakuje. Odnalazłam w niej to, za co lubię Nesbo czyli inteligentne posunięcia, moralne rozważania, Harry'ego z ikrą, ciekawie zazębiające się elementy i zakończenie, które w sumie nic nie obiecuje, ale daje do myślenia i nadzieję, że to jeszcze nie koniec. Dla fanów Nesbo „Nóż” to obowiązkowa lektura.

Jeśli pamiętacie „Pragnienie”- jedenasty tom cyklu, to wiecie, że Harry nie zachował się w nim ładnie, konsekwencje swoich decyzji ponosi w kolejnej odsłonie. „Nóż” ukazuje Harry'ego w bardzo złym świetle. Wyjdźmy od tego, że jedna z jego licznych pijackich nocy bardzo źle się kończy. Nasz bohater budzi się na kacu gigancie i w zaplamionej krwią pościeli, a co gorsze nic...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Roksana po rocznej nieobecności wraca do domu. Po części zmuszają ją do tego niepokojące mejle, nawiązujące do zaginięcia jej młodszej siostry, która wyszła nocą z domu i ślad po niej zaginął. Dom, do którego wraca Roksana, nie przypomina radosnego miejsca sprzed dramatu. Rodzice żyją w permanentnym smutku, a przyjaciele próbują tłumić emocje irytacją i niedostępnością. Dziewczyna postanawia wszcząć swoje prywatne śledztwo. Ku jej zaskoczeniu pojawiają się nowe fakty, ale też sporo tajemnic i niedomówień. Przytłoczona smutkiem Roksana będzie musiała się też zmierzyć ze swoją przeszłością, w której nieźle namieszali dwaj przystojni mężczyźni. Niech Was nie zmyli obietnica miłosnego trójkąta Owszem znajdą się w historii miłosne uniesienia a nawet kilka gorących sen. Na szczęście bez nadmiernych wzdychań i infantylizmu. Autorka dojrzale podeszła do tematu. Mądrze poprowadziła historię, w której oprócz ciekawego wątku kryminalnego oraz bohaterów z krwi i kości, znalazły się również wskazówki jak radzić sobie z zaginięciem bliskiej osoby i gdzie szukać pomocy. Wszystko to okrasiła emocjonalnym przekazem, zaskakującą intrygą i rozsądną dawką erotyki, dzięki czemu książkę czyta się z przejęciem i zaciekawieniem. Dla mnie była to wyjątkowa powieść, którą szczerze Wam polecam.

Roksana po rocznej nieobecności wraca do domu. Po części zmuszają ją do tego niepokojące mejle, nawiązujące do zaginięcia jej młodszej siostry, która wyszła nocą z domu i ślad po niej zaginął. Dom, do którego wraca Roksana, nie przypomina radosnego miejsca sprzed dramatu. Rodzice żyją w permanentnym smutku, a przyjaciele próbują tłumić emocje irytacją i niedostępnością....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

„Inna” to thriller psychologiczny o formie, która zadowoli niejednego czytelnika. Ponieważ oprócz zaskakującej fabuły, posiada naprzemienną narrację, zawartą w krótkich rozdziałach, kończących się elementem zaskoczenia. Intryga również jest na plus, bo potrafi zdrowo namieszać w głowie. Jeden z bohaterów – Mikołaj, budzi się w nadmorskiej rezydencji. Jest skołowany, niczego nie pamięta. Jego przerażenie sięga zenitu, gdy w piwnicy znajduje nagą, przerażaną i związaną kobietę. W jego głowie rodzi się milion pytań, które prowadzą do jednej sensownej odpowiedzi, że jest porywaczem a może nawet mordercą. Kilka ulic dalej Gabriela odkrywa, że jej córka nie wróciła do domu. Gdy w jej pokoju znajduje wymowny list, do akcji wkracza policja. Autor dopuszcza do głosu Mikołaja i Gabrielę. Ten pierwszy skrupulatnie zapisuje w telefonie swoje spostrzeżenia i każdą wykonywaną czynność. Jego emocje są namacalne, a przerażenie i dezorientacja zaraźliwe. Niestety z czasem szczegółowość i powtarzalność zapisów zaczyna męczyć, tworzyć dłużyzny. Po drugiej stronie barykady jest Gabriela i jej głęboka analiza relacji z córką. Niepokój, niepewność i zdziwienie to emocje, które towarzyszą czytaniu. Finał historii jest ogromnie zaskakujący, w mojej ocenie bardzo przyzwoity, choć brakowało mi dokładniejszego umotywowania działań bohaterów. Książka nie jest idealna, można się czepiać, że pewne elementy są wyrwane z kosmosu, że jest sporo powtórzeń, ale czytanie „Innej” dostarczyło wrażeń, a to mi wystarczy.

„Inna” to thriller psychologiczny o formie, która zadowoli niejednego czytelnika. Ponieważ oprócz zaskakującej fabuły, posiada naprzemienną narrację, zawartą w krótkich rozdziałach, kończących się elementem zaskoczenia. Intryga również jest na plus, bo potrafi zdrowo namieszać w głowie. Jeden z bohaterów – Mikołaj, budzi się w nadmorskiej rezydencji. Jest skołowany, niczego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Tytułowa Jane Doe to spokojna, obowiązkowa i skromna kobieta, ale tylko z pozoru, ponieważ to socjopatka. Nie jest to domysł, dlatego że Jane wielokrotnie tak się określa. Dziewczyna obiera sobie za cel Stevena, kolegę z pracy, który gustuje w uległych i ładnych kobietach. Jane planuje okrutną zemstę, z jakiego powodu? Szybko się dowiecie. W każdym razie Steven bardzo jej podpadł. Pragnienie zemsty jest ogromne. Jane non stop nam o nim przypomina. W związku z tym czekamy na ekscytujące i efektowne zwieńczenie historii. Jakaż szkoda, że takie nie jest. Mam wrażenie, że Jane to socjopatka tylko w teorii Szkoda, że autorka nie pokusiła się o elementy, które w dosadniejszy sposób podkreślałby psychikę bohaterki, czyniąc ją bardziej tajemniczą i niebezpieczną. Ponieważ to, co sobą przedstawiała to raczej obraz wyzwolonej kobiety o feministycznych poglądach a nie bezwzględna osobowość. Jane korzysta z życia, jest inteligentna, pewna siebie, nieskrępowana seksualnie i pozbawiona kompleksów. Owszem jest mowa o nieprzestrzeganiu norm społecznych i braku empatii, ale gryzie się to z czułością i zdolnością do przywiązywania się do ludzi. Psychologiem nie jestem, nie będę nad tym dywagować. Nie zmienia to faktu, że Jane w swoich działaniach była wielokrotnie bardzo ludzka, a pragnienie zemsty i chęć zabicia szumowiny, to jeszcze nie zbrodnia. Szkoda też, że kreacje bohaterów były jednowymiarowe. Każdy miał przydzieloną rolę, nie było żadnych domysłów. Tok wydarzeń również nie zaskakiwał, bo historia była bardzo czytelna. Autorka wszystko podała na tacy. Plusem książki jest przystępny język i dynamika. Mnie zabrakło napięcia, niepewności, no i większego pazura u bohaterki, liczyłam, że z socjopatki wyciśnie się dużo, dużo więcej.

Tytułowa Jane Doe to spokojna, obowiązkowa i skromna kobieta, ale tylko z pozoru, ponieważ to socjopatka. Nie jest to domysł, dlatego że Jane wielokrotnie tak się określa. Dziewczyna obiera sobie za cel Stevena, kolegę z pracy, który gustuje w uległych i ładnych kobietach. Jane planuje okrutną zemstę, z jakiego powodu? Szybko się dowiecie. W każdym razie Steven bardzo jej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

"Sekret Heleny" to idealna książka na letnie popołudnie. Historia zaczyna się w momencie, kiedy Helena z dwojgiem najstarszych dzieci jedzie do odziedziczonej na Cyprze willi Pandory. Kobieta wraca tam po dwudziestu czterech latach. Z wiekową i klimatyczną posiadłością związane jest wiele wspomnień i tajemnic. Helena obawia się, że na światło dzienne wyjdą sprawy, o których chce zapomnieć. A trudno będzie kontrolować emocje, gdy dom zacznie tętnic życiem, gdyż niebawem zamieszka w nim sporo osób mających wiele za uszami.

Przyznam, że powieść dobrze mi się czytało, historia nie była porywająca, ale z przyjemnością pokonywałam kolejne rozdziały. Radując się cudownym cypryjskim klimatem i spostrzeżeniami Alexa - nastoletniego syna Heleny, który tego lata postanawia dowiedzieć się kim jest jego prawdziwy ojciec. Momentami przeszkadzała mi wysublimowana narracja trzynastolatka, co prawda dodano, że Alex jest wybitnie uzdolniony i niesamowicie inteligentny, mimo to niektóre jego określenia mnie dziwiły. Czasami też drażniło mnie wyidealizowanie pewnych postaci czy zdarzeń. Nie zmienia to faktu, że książka jest interesująca - choć obiecane wielkie tajemnice nie są aż tak ogromne (subiektywne odczucie) - historię czyta się przyjemnie, różnorodność postaci i sytuacji dodaje sporo urozmaicenia. Na pewno ta powieść nie zostanie w pamięci na miesiące czy lata, ale z całą pewnością jest idealną niezobowiązującą lekturą na wakacje.

"Sekret Heleny" to idealna książka na letnie popołudnie. Historia zaczyna się w momencie, kiedy Helena z dwojgiem najstarszych dzieci jedzie do odziedziczonej na Cyprze willi Pandory. Kobieta wraca tam po dwudziestu czterech latach. Z wiekową i klimatyczną posiadłością związane jest wiele wspomnień i tajemnic. Helena obawia się, że na światło dzienne wyjdą sprawy, o których...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Rozczarowująca lektura, zwłaszcza że poprzednie książki tego autora bardzo mi się podobały. Niestety tutaj zawiodło wszystko. Tak w reporterskim skrócie. Jakub Domaradzki wychodzi z więzienia po niesłusznej odsiadce. Jedną z niewielu osób wierzących w jego niewinność jest wujek Olgierd, który - w pierwszy dzień wolności Jakuba - popełnia samobójstwo. Mężczyzna jest zdruzgotany, nie daje temu wiary, niepokój wzmaga tajemniczy list pożegnalny. Jakub postanawia rozszyfrować jego zagadkową treść.

Zapowiada się ciekawie, ale przez prawie połowę książki niewiele się dzieje, ponieważ głównie poznajemy Przemyśl, jego historię i zabytki, bo tam też mieszkał Olgierd. Niby zasadny tok, ale przypominam, że mamy mieć do czynienia z intrygującym horrorem (tak przynajmniej obiecuje wydawca). Niestety z horroru nie ma tutaj nic, niewiele jest też kryminału. Jest za to nużąco, sennie, momentami klimatycznie, niby to rozumiem, wszak Przemyśl ma piękne i interesujące miejsca, ale co z tego, jak nie ma żadnej akcji, żadnego dreszczu niepokoju. Mamy za to trochę dialogów o niczym i sporo rozmyślań. W drugiej połowie coś rusza do przodu. Robi się delikatne połączenie "Skarbów narodu" z historiami Dana Browna. Wchodzimy w dział symboliki i zagadek, ale w takim rodzimym wydaniu. Niestety mnie te elementy nie porwały, tak jak i jednowymiarowi bohaterowie. Z przykrością stwierdzam, że tym razem mówię nie Panu Dardzie. "Powrót" to pierwszy tom serii, być może jako całość ta historia wypadnie znacznie lepiej, mam taką nadzieję, zwłaszcza, że wydarzenia dzieją się w miejscach, które dobrze znam, jednak oceniając ten tom, to jest słabo.

Rozczarowująca lektura, zwłaszcza że poprzednie książki tego autora bardzo mi się podobały. Niestety tutaj zawiodło wszystko. Tak w reporterskim skrócie. Jakub Domaradzki wychodzi z więzienia po niesłusznej odsiadce. Jedną z niewielu osób wierzących w jego niewinność jest wujek Olgierd, który - w pierwszy dzień wolności Jakuba - popełnia samobójstwo. Mężczyzna jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Mądra i piękna książka, dająca dużo do myślenia. Jednak za nim po nią sięgniecie, zastanówcie się czego tak naprawdę od niej oczekujecie, bo jeśli poszukujecie opisów balsamowania, tego co dzieje się z ciałem po śmierci, czy też przedziwnych rodzajów śmierci, to tego w niej nie znajdziecie. Za to traficie na sporo przemyśleń dotyczących duchowości śmierci oraz refleksji nad jej pięknymi aspektami.

Autor to przedsiębiorca pogrzebowy, pochodzący z rodziny zajmującej się tym fachem od wielu pokoleń. Można powiedzieć, że wyrastał w domu pogrzebowym. Każdy rozdział w książce opisuje zmiany zachodzące w jego postrzeganiu istoty śmierci. Przez lata uczestniczył w wielu osobistych momentach. Widział okropne rzeczy, które potrafiły ukazać piękno chwili, niewinność i bliskość. Ponieważ śmierć tworzy wyjątkową przestrzeń, dającą pole do refleksji nad sensem życia.

Mnie ta książka momentami bardzo wzruszała, raz, przypominała mi o mojej stracie, zwłaszcza gdy czytałam intymne chwile, gdy rodziny żegnały się z swoimi bliskimi, gdy czas dla nich zwalniał, wszystko to sprawiało, że brakowało mi oddechu. A dwa, dlatego że historie Caleba Wilde'a uzmysławiają, iż każda chwila jest ważna, że warto doceniać relacje międzyludzkie, a przede wszystkim, że warto zaakcepować śmierć, bo ona – choć towarzyszą jej łzy i ból - potrafi dawać siłę, jednoczyć,znosić bariery, otwiera na emocje i... jest nieuchronna.

Mądra i piękna książka, dająca dużo do myślenia. Jednak za nim po nią sięgniecie, zastanówcie się czego tak naprawdę od niej oczekujecie, bo jeśli poszukujecie opisów balsamowania, tego co dzieje się z ciałem po śmierci, czy też przedziwnych rodzajów śmierci, to tego w niej nie znajdziecie. Za to traficie na sporo przemyśleń dotyczących duchowości śmierci oraz refleksji nad...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Intryga całkiem fajna, wielki plus za pokazanie - jak ruskiej krowie w rowie - że internet to nie plac zabaw dla przedszkolaków. W sieci nie ma ludzi anonimowych, zawsze zostawiamy po sobie ślad. I że zanim umieścimy coś w mediach społecznościowych, to należy piętnaście razy puknąć się w głowę i zastanowić czy warto. To nie pierwsza książka, która porusza temat bezpieczeństwa w sieci, zresztą nie tylko w sieci, jednak autor w swojej fabule tak prosto przekazał niezbędną wiedzę o działaniu globalnego systemu, że każdemu laikowi powinny otworzyć się oczy tak, jak głównej bohaterce Julicie, która na własnej skórze boleśnie przekonała się, że świat rządzony przez nowe technologie potrafi być przerażająco niebezpieczny.

Intryga całkiem fajna, wielki plus za pokazanie - jak ruskiej krowie w rowie - że internet to nie plac zabaw dla przedszkolaków. W sieci nie ma ludzi anonimowych, zawsze zostawiamy po sobie ślad. I że zanim umieścimy coś w mediach społecznościowych, to należy piętnaście razy puknąć się w głowę i zastanowić czy warto. To nie pierwsza książka, która porusza temat...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Cymanowski Młyn Stefan Darda, Magdalena Witkiewicz
Ocena 6,5
Cymanowski Młyn Stefan Darda, Magda...

Na półkach: ,

Po "Cymanowski młyn" sięgnęłam ze względu na autorów. Książki Dardy jak i Witkiewicz bardzo lubię, wiec samo przez się obstawiałam, że ich wspólna praca może dać świetny efekt. Niestety nie, przynajmniej w moim odczuciu. Czytając historię Zawiślaków - właścicieli pensjonatu na Kaszubach oraz Kaczmarków - małżeństwa przechodzącego kryzys, czułam się jak na kolejce górskiej, raz na górze, raz na dole.

Do gustu przypadły mi rozdziały z narracją seniora Zawiślaka. Te fragmenty były tajemnicze, klimatyczne i niepokojące. Sporo się w nich działo i co rusz pojawiały się w nich ciekawe fabularne zaskoczenia. Za to w ogóle nie miałam serca dla Moniki Kaczmarek. Kobieta żyła tylko wspomnieniami, a najlepiej wychodziło jej lamentowanie nad swoim losem. Nie potrafiłam się z nią identyfikować, ani jej współczuć, może to i dobrze, ale pal licho to. Fragmenty z jej udziałem były nużące, ponieważ niewiele się w nich działo. Miałam wrażenie, że dni Moniki w pensjonacie to pętla czasowa. Rytm jej dnia stanowiły gdybania "co by było gdyby", późne pobudki, palenie w kominku, picie kawy, jedzenie, i picie wina, dużych ilości wina. Zresztą nie raz pojawia się tekst, że wino jest dobre na wszystko... może i tak. Rozumiem, że samotnia na Kaszubach nie dostarcza wielu atrakcji, w sumie sama chętnie udałabym się na taki nieśpieszny urlop w środku lasu, tak żeby zaszyć się w cichym pensjonacie z książką i żeby mi nikt nie zawracał głowy, ale co innego taki przeżyć, a co innego o takim czytać. W każdym razie z trudem pokonywałam narrację Moniki, za to z niecierpliwością czekałam na wystąpienie Zawiślaka, ten to miał doświadczenia. Do gustu przypadło mi też zakończenie, bardzo intrygujące, być może zapowiadające kontynuację.

Podsumowując, książka była dla mnie hmm...nierówna, nie chciałam tego pisać, ale nie znajduje innego określania na tę chwiejność rozdziałów. Sporo w niej też dłużyzn, powtórzeń, mało ciekawych dialogów i montematyczności, zwłaszcza po stronie Moniki. Na plus klimat dreszczowca, zagadki i niepokojące zdarzenia. Niestety to nie wystarczyło żebym mogła ocenić książkę wysoko, dla mnie była to średnia lektura a szkoda, bo liczyłam na dużo, dużo więcej.

Po "Cymanowski młyn" sięgnęłam ze względu na autorów. Książki Dardy jak i Witkiewicz bardzo lubię, wiec samo przez się obstawiałam, że ich wspólna praca może dać świetny efekt. Niestety nie, przynajmniej w moim odczuciu. Czytając historię Zawiślaków - właścicieli pensjonatu na Kaszubach oraz Kaczmarków - małżeństwa przechodzącego kryzys, czułam się jak na kolejce górskiej,...

więcej Pokaż mimo to