rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Wielkie zaskoczenie! Z początku chaotyczna historia zamienia się w naprawdę niesamowicie dopracowaną i zamkniętą całość.

Twórczość autorki poznałem już kilka lat temu ("Kredziarz") i pamiętam, że bardzo mi się podobało, więc początkowo byłem zdziwiony wprowadzonym przez nią chaosem. Dostajemy trzy powiązane ze sobą historie, które posiadają łączący je element. Oczywiście wszystkiego można się domyślić już w połowie książki, ale rozwiązania, na które zdecydowała się C. J. Tudor do końca trzymały w napięciu.

Rozdzielając powieść na pomniejsze części, dostajemy historię studentów, którzy w trakcie podróży do Azylu ulegli wypadkowi. Następnie przenosimy się do wagonu kolejki górskiej, w której zostało uwięzionych kilka osób, a każdy ukrywa przed pozostałymi cel, jaki im przyświeca. Na koniec, chyba najciekawsza część, trafiamy do Azylu i spisków na zasadzie "nikt nikomu nie ufa, każdy jest każdemu wrogiem". Każdą z tych części poznajemy oczyma jednej postaci, dzięki czemu można odnieść wrażenie, że to tak naprawdę trzy oddzielne historie. A wszystkie, poza wspólnym elementem łączącym je w całość, łączy również walka o przetrwanie. Przetrwanie nie tylko wśród ludzi, którzy mają swoje za uszami, a ich tajemnice prowadzą do czasami wręcz okropnych konsekwencji, ale również z wirusem, który zamienia zakażonych w prawdziwe bestie bez zahamowań.

Sama książka jest historią o zemście i emocjach ludzkich w chwilach zagrażających bezpośrednio ich życiu. Podejmowane decyzje pod wpływem stresu, złości, wycieńczenia praktycznie zawsze prowadziły do strasznych skutków, czego śledząc losy bohaterów jesteśmy świadkami.

Świetna i skomplikowana zabawa, zmuszająca szare komórki do szukania ogniwa łączącego wszystko w całość. Serdecznie polecam!

Za egzemplarz recenzencki bardzo dziękuję wydawnictwu Czarna Owca oraz pani Bognie Piechockiej z PRart Media.

Wielkie zaskoczenie! Z początku chaotyczna historia zamienia się w naprawdę niesamowicie dopracowaną i zamkniętą całość.

Twórczość autorki poznałem już kilka lat temu ("Kredziarz") i pamiętam, że bardzo mi się podobało, więc początkowo byłem zdziwiony wprowadzonym przez nią chaosem. Dostajemy trzy powiązane ze sobą historie, które posiadają łączący je element. Oczywiście...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Bardzo dobra pozycja będąca dla niektórych impulsem do działania i zmiany swojej codzienności, a dla innych ciekawostką zachęcającą do refleksji.

Sandra Konrad już we wprowadzeniu informuje czytelnika, że książka nie zastąpi w żaden sposób psychoterapii, a jedynie nakreśli problem i pomoże, oczywiście chętnym, postawić krok w drodze do usamodzielnienia się i odcięcia 'pępowiny'.

Książka jest adresowana głównie do osób, które w jakiś sposób - przez stawiane w dzieciństwie granice, zaniedbanie, odsunięcie od siebie, ignorancję - od rodziców i ich decyzji uwolnić się nie mogą. Postawić na swoim? Ale co wtedy powie mama? Poza samymi 'poradami' i zachętami do podjęcia działania wnikniemy w psychologiczny i emocjonalny aspekt relacji pomiędzy dziećmi a rodzicami i dowiemy się np. jak podjęte przez obie strony decyzje w dzieciństwie wpływają na dorosłą, w pełni ukształtowaną osobę.

"Co powie mama?" jest podzielona na 6 głównych segmentów tematycznych, a najciekawszym moim zdaniem aspektem każdego z nich jest krytyczne przedstawienie (bardzo często potrzebne!) naszych rodziców, 'rozebranie' ich na części pierwsze i przeanalizowanie dosłownie wszystkiego, co u niektórych może wzbudzić lęk, a u innych motywację od działania, bo przecież rodzice to też po prostu ludzie, pełni wad i niedoskonałości.

Pozycja bardzo wartościowa i ciekawa, polecam serdecznie!

Bardzo dziękuję wydawnictwu Znak za egzemplarz recenzencki!

Bardzo dobra pozycja będąca dla niektórych impulsem do działania i zmiany swojej codzienności, a dla innych ciekawostką zachęcającą do refleksji.

Sandra Konrad już we wprowadzeniu informuje czytelnika, że książka nie zastąpi w żaden sposób psychoterapii, a jedynie nakreśli problem i pomoże, oczywiście chętnym, postawić krok w drodze do usamodzielnienia się i odcięcia...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Wyczekiwałem tej premiery, miałem ogromne nadzieje na coś tak samo dobrego jak "Lodowa Korona", a dostałem coś o wiele lepszego! Greta Kelly raz jeszcze stworzyła, albo raczej rozbudowała, dojrzały świat fantasy, w którym moralność jest pojęciem względnym, a dworskie intrygi i walka o swoje stają się głównym elementem fabularnym.

Książka jest bezpośrednią kontynuacją pierwszego tomu, więc bez żadnego konkretnego wstępu razem z Askią trafiamy w ręce Radovana, szalonego i nieobliczalnego władcy Rovenu. Ma z pozoru proste zadanie, uciec z jego cesarstwa i wrócić do Seraveszu. Z pozoru, bo ma na to tylko 30 dni, po których Radovan planuje zabić ją dla jej magii śmierci. Sama magia śmierci pozwala jej na kontaktowanie się z zamordowanymi żonami Radovana, obdartymi z mocy i pozostawionymi na pastwę losu kobietami o jakże różnych charakterach. A czy jej się to uda, czy postawi na swoim i dzięki swojej odwadze uda jej się zaprowadzić ład na świecie? Sprawdźcie sami!

Autorka stworzyła niesamowicie rozbudowany świat z ciekawym systemem magicznym. Dzieląc książkę na elementy stricte fabularne związane z walką Askii i elementami obyczajowymi, w tym wątkami miłosnymi, można śmiało powiedzieć, że jest ona bardzo dojrzała. Nie ma tutaj dziecinnych westchnień jednej postaci do drugiej, a przy tym wszystkim góruje niesamowita wręcz pogarda głównej bohaterki do Radovana, czego świadkami możemy być podczas jej rozmyślań przy każdym jego słowie lub czynie.

Nie zabrakło tutaj też sytuacji, w których moralność odchodzi na bok, dając szansę bohaterom na zastąpienie zdrowego rozsądku bezpodstawnymi działaniami. Czasami było naprawdę okropnie, bo pojawiają się nie tylko akty brutalnej i krwawej bezmyślności (oczywiście Radovan stoi tu na czele), ale także wątki nietolerancji w wielu odmianach.

Greta Kelly po prostu dała czadu, serdecznie polecam!

Wyczekiwałem tej premiery, miałem ogromne nadzieje na coś tak samo dobrego jak "Lodowa Korona", a dostałem coś o wiele lepszego! Greta Kelly raz jeszcze stworzyła, albo raczej rozbudowała, dojrzały świat fantasy, w którym moralność jest pojęciem względnym, a dworskie intrygi i walka o swoje stają się głównym elementem fabularnym.

Książka jest bezpośrednią kontynuacją...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Nie ma co tu dużo pisać, Marta Mrozińska spisała się na medal przeplatając słowiańskie wierzenia z całkowicie wykreowanym przez siebie światem.

Bora, główna bohaterka, doświadcza szyderstw i jest gnębiona przez rówieśników i wszystkich mieszkańców wioski, w której razem z bratem wychowuje się pod okiem ciotki. Nie ma co liczyć na ojca, jedyny z niego pożytek w tym, że uczy Borę jak przetrwać, trenuje ją i nie szczędzi przy tym ranienia swojej córki. Bora trafia do Włóczni, obozu najemników, aby wyszkolić się i tak jak ojciec zarabiać na życie i finansowo wesprzeć brata w nauce. We Włóczni poznaje wielu przyjaciół i po raz pierwszy jest w pewnym stopniu akceptowana. A cała 'sielankowa' otoczka jej nauki zostaje przerwana przez militarny atak wrogiego królestwa..

Niby nic oryginalnego, ale sposób pisania autorki i to, jak skupia się na relacjach międzyludzkich i rodzimych wierzeniach Słowian sprawia, że naprawdę trudno odłożyć książkę.

Co do samej bohaterki - czasami była irytująca, ale odwagi i zacięcia nie można jej odmówić, dąży do celu i poświęca siebie dla innych, często nawet ryzykuje życiem, jeżeli może to pomóc jej bliskim.

Zwrot akcji na koniec książki i 'zapowiedź' drugiego tomu podnoszą na duchu, czekam z niecierpliwością na kontynuację!

Nie ma co tu dużo pisać, Marta Mrozińska spisała się na medal przeplatając słowiańskie wierzenia z całkowicie wykreowanym przez siebie światem.

Bora, główna bohaterka, doświadcza szyderstw i jest gnębiona przez rówieśników i wszystkich mieszkańców wioski, w której razem z bratem wychowuje się pod okiem ciotki. Nie ma co liczyć na ojca, jedyny z niego pożytek w tym, że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Niesamowite, całkiem inne podejście do znanej wszystkim baśni o śpiącej królewnie, w którym królewna została uśpiona, aby chronić przed nią świat. Jest to również opowieść smutna, opowieść o stracie, samotności i niesprawiedliwości.

T. Kingfisher raz jeszcze tworzy coś tak interesującego, że nie sposób się oderwać od lektury. Tworzy postać Ropuszki, w dalekiej przeszłości podmienionej w niemowlęctwie dziewczynki, która dorasta w Magicznej Krainie. Pewnego dnia zostaje poproszona o wykonanie pewnego zadania, ale mimo pobieranych nauk przekręca słowa błogosławieństwa, jednocześnie zakładając na siebie swego rodzaju kajdany. Od tej chwili musi dbać o to, żeby dziewczynka, będąca księżniczką w miejsce Ropuszki, nie wyrządzała krzywdy żywym istotom. Po wielu trudach decyduje się na dosyć radykalny krok, no i pojawia się królewna, ale już śpiąca.

Kilkaset lat później w miejsce strasznych wydarzeń sprzed lat trafia młody rycerz, Halim. Zaciekawiony historiami wyczytanymi w książkach i wiedziony chęcią zdobycia nowych poznaje Ropuszkę i stara się przerwać klątwę, do opisania której ta nie jest zbyt chętna. Po latach samotności Ropuszka ‘przyzwyczaja’ się do Halima i wspólnymi siłami starają się wszystko odkręcić, jednocześnie nie narażając świata na gniew i agresję królewny.

Najbardziej poruszającą rzeczą w powieści była oczywiście relacja Ropuszki i Halima. Z początku przestraszona i niezdarna dziewczynka, widząca rzeczy straszne i przerażające, uciekająca i obserwująca przejezdnych zza przerośniętego ogrodzenia z roślin krok po kroku przekonuje się do tego rycerza. Jego szczerość i dobroć sprawiają, że dziewczynka zaczyna mu ufać, zasiadają razem do skromnych, ale wspólnych posiłków i opowiadają sobie o ich dotychczasowym życiu. Brak kontaktu z ludźmi przez wiele setek lat wpłynął źle na Ropuszkę, która w każdej oznace zainteresowania ze strony rycerza, dotyku czy nawet najzwyklejszej rozmowie, czuje się nieswojo. To właśnie ich historia, nie historia królewny, wywarła na mnie największe wrażenie, chwytając za serducho i nie puszczając.

Wielka szkoda, że historia przedstawiona przez T. Kingfisher była tak krótka, bo starczyła tylko na jedno wieczorne posiedzenie, ale to co po sobie zostawiła zostanie ze mną na dłużej – nie tylko ze względu na świetnie napisane postaci, ale również jako opowiedziana w inny sposób baśń, dająca do myślenia i uświadamiająca, że wszystko może być interpretowane na setki, jeśli nie tysiące sposobów. Polecam serdecznie!

Niesamowite, całkiem inne podejście do znanej wszystkim baśni o śpiącej królewnie, w którym królewna została uśpiona, aby chronić przed nią świat. Jest to również opowieść smutna, opowieść o stracie, samotności i niesprawiedliwości.

T. Kingfisher raz jeszcze tworzy coś tak interesującego, że nie sposób się oderwać od lektury. Tworzy postać Ropuszki, w dalekiej przeszłości...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Zdecydowanie nie mój klimat i jeden z większych zawodów tego roku.

Fabuła książki rozpoczyna się wraz ze śmiercią i pogrzebem Krzysztofa Wojtali. Jego rodzina nie może pogodzić się z odejściem najstarszego dziecka, a jego ojciec, matka i trójka rodzeństwa przechodzą na swój sposób żałobę, jednocześnie starając się wyjaśnić przyczyny zgonu. Na światło dzienne wychodzą coraz to mroczniejsze fakty z młodzieńczych lat Jerzego Wojtali, ojca rodziny i tym samym rozpoczyna się walka z czasem o uratowanie pozostałych członków rodziny.

Mogłoby wydawać się ciekawe, ale..

Absurd po prostu goni absurd, od początku nie mogłem wciągnąć się w historię, a jedyną postać, którą polubiłem, była Monika, najstarsza córka rodziny. Sama historia miała ogromny potencjał, ale podejmowane przez bohaterów decyzje były czasami tak bezsensowne, że mimowolnie łapałem się za głowę. Miałem również trzy kryzysy, po których chciałem książkę po prostu porzucić, a największy z nich był po 'egzorcyzmach'. O ile dobrze się orientuję, o zgodę na egzorcyzmy trzeba się mocno postarać i dobrze uzasadnić, co się dokładnie dzieje. A tutaj wystarczyła krótka historia niepełnoletniej dziewczynki, aby ksiądz czym prędzej posłał po 'najlepszego' egzorcystę, bez żadnego śledztwa.

Warstwa paranormalna była dosyć dziwna, wciągnęła mnie jedynie na ostatniej stronie (dosłownie), bo to tam właśnie, po nijakich wyjaśnieniach wszystkich zajść, można poczuć ciarki na plecach.

Autor na pewno znajdzie swoich zwolenników, a sam prawdopodobnie dam mu kiedyś jeszcze jedną szansę, ale na tę chwilę podziękuję, lektura, którą raczej zapomnę po tygodniu.

Zdecydowanie nie mój klimat i jeden z większych zawodów tego roku.

Fabuła książki rozpoczyna się wraz ze śmiercią i pogrzebem Krzysztofa Wojtali. Jego rodzina nie może pogodzić się z odejściem najstarszego dziecka, a jego ojciec, matka i trójka rodzeństwa przechodzą na swój sposób żałobę, jednocześnie starając się wyjaśnić przyczyny zgonu. Na światło dzienne wychodzą coraz...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Dawno nie czytałem książki, której autor tak bardzo zainteresował mnie danym okresem historycznym, że poskutkowało to poszukiwaniem informacji o nim w trakcie czytania.

Marcin Świątkowski idealnie wplata odrobinę magii w wątki historyczne, jednocześnie zachowując przy tym powagę tej historii. Bo magia oczywiście w książce jest, ale jest konkretnie opisana i nie jest to zjawisko sztucznie i na siłę wepchane w całość. Nie odciąga ona jakoś specjalnie czytelnika od tej 'realnej' części.

Fabularnie było wybornie, z początku poznajemy historię oczyma Katarzyny von Besserer, najemnika Schenka i Dominika Erquicii. A wszystko zaczyna się od plotek na temat mocy, którą posiada Katarzyna - każdy chce ją 'zdobyć' dla własnych celów i jedynie ona sama musi zadecydować, komu w tej zabawie zaufa. Właśnie na tym opiera się główny wątek powieści, na ciągłej walce, ucieczce i stracie Katarzyny, która ostatecznie podejmuje decyzję o wyruszeniu do uniwersytety w Lejdzie, gdzie będzie czuła się bezpiecznie i może los rzuci trochę światła na jej moc.

Większość postaci wykorzystanych przez autora ma swoje pokrycie w postaciach, które rzeczywiście żyły w tamtym okresie, co dodatkowo zwiększa zainteresowanie i chęć na poznawanie dalszych losów bohaterów. Chociaż czasami ciężko było się połapać, bo nazwiska i imiona często (nawet bardzo) mocno plątały język.

Przy lekturze bawiłem się świetnie i nie mogę się doczekać rozwinięcia losów Katarzyny, Dominika i Schenka! Polecam!

Dawno nie czytałem książki, której autor tak bardzo zainteresował mnie danym okresem historycznym, że poskutkowało to poszukiwaniem informacji o nim w trakcie czytania.

Marcin Świątkowski idealnie wplata odrobinę magii w wątki historyczne, jednocześnie zachowując przy tym powagę tej historii. Bo magia oczywiście w książce jest, ale jest konkretnie opisana i nie jest to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Powrót do Madsa Voortena po ponad miesiącu uświadomił mi, jak bardzo się stęskniłem za tym nieokrzesanym i interesującym bohaterem. No i tak jak to było w poprzednich odsłonach cyklu - jest problem? Poślijcie po Madsa! W nim ratunek!

Marcin Mortka raz jeszcze zaskarbia sobie moje czytelnicze serce i raz jeszcze pokazuje, że humor wpleciony w poważną i krwawą historię nie musi się wcale gryźć. Bezpośredniość Madsa, jego sposób wypowiedzi i odnoszenia się do poszczególnych bohaterów jest już na tyle charakterystyczny, że chyba na długo zostanie u mnie w pamięci jako "ten, który spoliczkował smoka i kazał mu zamknąć paszczę, bo śmierdzi".

Sama historia nie odbiega szczególnie od schematu poprzednich części, znowu ci sami przeciwnicy, znowu ta sama drużyna i bohaterowie, znowu te same problemy emocjonalne i znowu zrezygnowany Mads ratujący świat. Ale to, co uczyniło dla mnie "Ostrza Burzy" książką (chyba) najlepszą z całego cyklu było to, że jest to historia praktycznie zamknięta w jednym tomie. Zakończenie podobne do zakończenia "Widmowego Zagonu", ale jednak lepiej mi się przyswajało losy Straceńców rozpoczęte i zakończone w jednym tomie, a nie tak jak to było poprzednio - rozwleczone na kilka tomów. Jest intryga, pojawiają się pytania, gdzieś tam sarka Voorten, zbiera się drużyna, intryga staje się coraz poważniejsza, a antagonista jeszcze bardziej zły od poprzedniego, kilka walk, nawet jedna cała wojna. I to wszystko w 400 stron!

Bawiłem się wybornie, aż do ostatniej strony i informacji o zakończeniu "Straceńców Madsa Voortena". Niby satysfakcjonujące zakończenie historii, ale mam nadzieję, że zło jeszcze raz wyciągnie szpony po tego poczciwego gbura z niewyparzoną gębą. Polecam serdecznie!

Powrót do Madsa Voortena po ponad miesiącu uświadomił mi, jak bardzo się stęskniłem za tym nieokrzesanym i interesującym bohaterem. No i tak jak to było w poprzednich odsłonach cyklu - jest problem? Poślijcie po Madsa! W nim ratunek!

Marcin Mortka raz jeszcze zaskarbia sobie moje czytelnicze serce i raz jeszcze pokazuje, że humor wpleciony w poważną i krwawą historię nie...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki HISTORIA ŻYCIA. Moja pierwsza książka o ewolucji. Catherine Barr, Steve Williams
Ocena 8,7
HISTORIA ŻYCIA... Catherine Barr, Ste...

Na półkach: , ,

Bardzo miła dla oka i przystępna dla młodszego czytelnika książka o tym, jak powstał świat, jak zaczęło się życie na Ziemi i w jakim kierunku zmierzała i nadal zmierza ewolucja.

Catherine Barr i Steve Williams ponownie operują językiem bardzo prostym i przyjemnym w odbiorze, dzięki czemu dziecko jest w stanie zrozumieć (z drobnymi wyjaśnieniami) o co dokładnie chodzi.

Tak jak w "Historii kosmosu" - świetne obrazki ukazujące wszystkie etapy przemian i organizmów żywych na przestrzeni lat. Dziecko widząc obrazki, które samo byłoby w stanie stworzyć własną ręką, wydaje się bardziej chętne i skupione na lekturze.

Tak jak poprzednie dzieło pary autorów - również czytałem z czterolatkiem i zauważyłem takie same zainteresowanie historią kosmosu, jak i historią życia, więc książka jak najbardziej spełnia swoją rolę.

Za książkę bardzo dziękuję wydawnictwu Agora dla dzieci oraz pani Bognie Piechockiej z PRart Media.

Bardzo miła dla oka i przystępna dla młodszego czytelnika książka o tym, jak powstał świat, jak zaczęło się życie na Ziemi i w jakim kierunku zmierzała i nadal zmierza ewolucja.

Catherine Barr i Steve Williams ponownie operują językiem bardzo prostym i przyjemnym w odbiorze, dzięki czemu dziecko jest w stanie zrozumieć (z drobnymi wyjaśnieniami) o co dokładnie chodzi.

Tak...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki HISTORIA KOSMOSU. Moja pierwsza książka o wszechświecie Catherine Barr, Steve Williams
Ocena 8,7
HISTORIA KOSMO... Catherine Barr, Ste...

Na półkach: , ,

Świetnie przedstawiona historia kosmosu dla dzieci. Mało tekstu, dużo obrazków (o których za chwilę), czyli idealna książka dla najmłodszych!

Autorzy przedstawili naprawdę piękną i przystępną dla każdego czytelnika historię kosmosu, a wszystko opisane jest, poza samym tekstem, cudownymi obrazkami Amy Husband. I to właśnie te obrazki w książce urzekły mnie najbardziej - jest to historia dla najmłodszych (chociaż i starszy czytelnik będzie się dobrze bawić), więc i ilustracje są tworzone wprost dla młodego czytelnika, prostota i coś, o narysowanie czego może pokusić się każde dziecko jest nie lada gratką i rozbudza kreatywność, pozwalając maluchowi na dopowiedzenie czegoś za pomocą kredek czy flamastrów.

Książkę, tak jak i drugie dzieło Catherine Barr i Steve Williamsa, czytałem z czterolatkiem, więc miałem bezpośredni wgląd na to, z jakim zainteresowaniem pochłania kosmos!

Za książkę bardzo dziękuję wydawnictwu Agora dla dzieci oraz pani Bognie Piechockiej z PRart Media.

Świetnie przedstawiona historia kosmosu dla dzieci. Mało tekstu, dużo obrazków (o których za chwilę), czyli idealna książka dla najmłodszych!

Autorzy przedstawili naprawdę piękną i przystępną dla każdego czytelnika historię kosmosu, a wszystko opisane jest, poza samym tekstem, cudownymi obrazkami Amy Husband. I to właśnie te obrazki w książce urzekły mnie najbardziej -...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Genialna historia o miłości, zdradzie i walce o swoje człowieczeństwo. Stella Tack wykreowała fantastyczny świat, czerpiąc nie tylko z rzeczywistości, ale również ze wszelakich wierzeń i podań, zachowując przy tym, o dziwo (jak na książkę fantasy), bardzo sporo realizmu - w kontaktach międzyludzkich i emocjach poszczególnych bohaterów.

Historię zaczynamy z grubej rury, bo już w samym prologu mamy do czynienia z ogólnym zarysem historii. Oczywiście na początku nic nie jest praktycznie wyjaśnione, a jedynie zostajemy rzuceni w dosyć makabryczną scenę. Następnie autorka daje nam chwilę wytchnienia, ukazując całkiem zwyczajne życie młodych ludzi, czyli najzwyklejszą, szarą codzienność. Wszystko zmienia się w chwili, w której Leaf, główna bohaterka, daje się "omamić" pewnej podejrzanej jednostce. Tutaj właśnie na scenę wkraczają egzorcyści Black Bird i otwiera się przed nami bardzo rozbudowany i szalenie ciekawy świat, w którym walka o władzę i tożsamość jest czymś na porządku dziennym.

Akademia Black Bird została założona przez Paracelusa, więc już na samym początku zostajemy rzuceni w nurt tajemnic i spisków, a jak to bywa we wszelakich instytucjach, korupcji. Leaf musi odnaleźć się w nowym środowisku i przejść szereg prób w walce o akceptację, a nie ma co ukrywać, lekko jej nie będzie. Nie dość, że o Akademii Black Bird nie wie nic, to jeszcze osoby ją otaczające niekoniecznie chcą wiedzą na ten temat się dzielić. Tutaj na scenę wkracza szereg barwnych i ciekawie napisanych postaci, z Lorem, Zero, Falco i Crainem na czele. Każdy z nich różni się charakterem, no i oczywiście, jak to paczka 'głównych' bohaterów, nikt nie jest zbyt normalny. Każdy ma coś za uszami, każdy skrywa jakieś tajemnice, ale wszyscy, chociaż w małym stopniu starają się wprowadzić Leaf w świat egzorcystów.

Fabuła zarysowana w prologu ma bezpośrednią kontynuację lekko po połowie, kiedy poszczególne postaci odkrywają swoje karty, a wydarzenia z pierwszych stron znajdują swoje wyjaśnienie, dając możliwość na podjęcie i zaplanowanie kolejnych działań. A dzieje się tutaj dużo. Stella Tack świetnie połączyła warstwę obyczajową i emocjonalne rozterki bohaterów z wartką akcją, czasami nawet mocno zakrapianą krwią. Pojawia się dużo demonów, no bo są i egzorcyści. Co ciekawe, podział egzorcystów i zadania dla każdej z ich grup zostały solidnie rozpisane, autorka nie skupiła się wyłącznie na poszczególnych bohaterach, ale naprawdę ciekawie zajęła się opisywaniem całego 'świata' Black Bird.

W połapaniem się w sprawach 'bestiariuszowych' pomaga słowniczek zamieszczony na końcu książki, w którym znajdziemy opisy poszczególnych warstw egzorcystów i krótkie, podstawowe opisy demonów i duchów występujących w powieści.

Książka naprawdę świetna, jest mrocznie, jest wartko, ale jest też rozczulająco. Czekam na kolejny tom, zwłaszcza po takim zwrocie akcji, który zapowiada jeszcze więcej wybuchów! Polecam serdecznie!

Za egzemplarz książki bardzo dziękuję wydawnictwu Jaguar.

Genialna historia o miłości, zdradzie i walce o swoje człowieczeństwo. Stella Tack wykreowała fantastyczny świat, czerpiąc nie tylko z rzeczywistości, ale również ze wszelakich wierzeń i podań, zachowując przy tym, o dziwo (jak na książkę fantasy), bardzo sporo realizmu - w kontaktach międzyludzkich i emocjach poszczególnych bohaterów.

Historię zaczynamy z grubej rury, bo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Bardzo pouczająca historia pozwalająca na podróż z autorem nie tylko do Jerozolimy i kolebki chrześcijaństwa, ale również do wnętrza każdego człowieka, gdzie sceptycyzm i niechęć mierzą się z wiarą.

Éric-Emmanuel Schmitt jest mi głównie znany z "Oskara i pani Róży", więc całkiem odmienna tematyka i spojrzenie na całkowicie inny temat były dla mnie czymś bardzo ciekawym. Autor korzysta z propozycji wyruszenia do kolebki chrześcijaństwa z ogromną ekscytacją. Jak sam wspomina, wychowywał się w rodzicie dosyć sceptycznie nastawionej do wiary, a jego 'nawrócenie' nastąpiło dzięki dwóm czynnikom - pierwszym z nich był incydent na Saharze, a drugim zapoznanie się z Biblią.

Schmitt pięknie i poetycko operuje językiem, znajdując idealne połączenie między sferą czysto religijną, a podróżniczą. Ale skupia się również na konflikcie palestyńsko-izraelskim, który bezpośrednio wpływa na to, gdzie jako turysta może się poruszać, a gdzie jest to niebezpieczne. Jego rozważania na temat konfliktu i co do niego ma sama wiara rzucają całkowicie inne światło na całość. Gdyby tylko wnioski przez niego wyciągnięte miały swoje odzwierciedlenie w życiu codziennym, to świat faktycznie byłby lepszym miejscem.

Od początku do końca jesteśmy świadkami wewnętrznej przemiany Schmitta, a jej zwieńczenie odbywa się w miejscu śmierci Jezusa. Przyznam, że momenty opisywane przez autora w tamtej chwili wywarły na mnie spore wrażenie i zainteresowanie. A samo zainteresowanie i chęć do zaglądnięcia do samego siebie rozbudzały również same wywody filozoficzno-religijne autora. Nie daje on bezpośrednich odpowiedzi na pytania, które sam zadaje, ale daje możliwość osobistej weryfikacji i zadecydowania, jak to wygląda w naszym przypadku.

Ciekawym wątkiem były również chwile oddechu autora w formie korzystania z notatnika i pisania/poprawiania swoich tekstów. Już na początku książki daje nam odczuć, z czym wiąże się jego praca i czym jest dla niego pisanie samo w sobie.

Książka opatrzona jest również posłowiem papieża Franciszka, bezpośrednio nawiązującym do treści książki.

Jak dla mnie pozycja bardzo ważna i ucząca, więc i polecam każdemu, bez względu na to, czy ktoś do wiary i religii podchodzi sceptycznie czy nie - każdy znajdzie tutaj coś dla siebie.

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Wydawnictwu Znak Literanova oraz Pani Bognie Piechockiej z PRart Media.

Bardzo pouczająca historia pozwalająca na podróż z autorem nie tylko do Jerozolimy i kolebki chrześcijaństwa, ale również do wnętrza każdego człowieka, gdzie sceptycyzm i niechęć mierzą się z wiarą.

Éric-Emmanuel Schmitt jest mi głównie znany z "Oskara i pani Róży", więc całkiem odmienna tematyka i spojrzenie na całkowicie inny temat były dla mnie czymś bardzo ciekawym....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Moje pierwsze podejście do powieści stricte szpiegowskiej. Trochę obawiałem się objętości, bo krótka książka to to nie jest, a i gatunek dla mnie nowy, ale Robert Michniewicz już od pierwszej strony wszedł dosłownie jak do siebie i porwał mnie w wir wydarzeń. A działo się nie mało!

Z początku akcja rozgrywa się dosyć powoli, zaznajamiamy się z bohaterami, delikatnie poznajemy zarys całości, no i zostajemy obrzuceni nazwami wszelakich ugrupowań, ich skrótami, nazwiskami i imionami. Jak ktoś nie jest w temacie chociaż trochę obeznany, to ciężko będzie sobie wszystko poukładać, ale autor stara się ciągle przypominać, o co i o kogo dokładnie chodzi.

Początkowo akcja rozgrywa się głównie w Berlinie, gdzie już na samym początku możemy wyczuć aurę przytłoczenia i strachu. Codzienne bombardowania, strach przed wyrażeniem swojego zdania i walka o każdy strzępek informacji. Idealnie wplecione działania szpiegowskie w wojenną codzienność trzymają cały czas w napięciu, ciężko jest się oderwać od losów bohaterów, zwłaszcza, że jeden niewłaściwy krok grozi śmiercią.

Akcję rozpoczynamy od działań szpiegowskich Carla von Wedela, który już na wstępie wciąga nas w sieć spisków w wojennym Berlinie. Jest chyba najbarwniejszą postacią w całej powieści, Niemiec działający na rzecz Polski, próbujący z nawet sporym powodzeniem ukrócić działania Hitlera. Poznajemy również drugiego głównego bohatera, Johna Thomsona, działającego w Londynie. Na pozór inni z charakteru, a jednak połączeni wspólną działalnością, która prowadzi ich na Podhale. To tutaj właśnie zaczynają i kończą się najważniejsze wątki powieści, trzymające w napięciu i jeżące włos na skórze zwroty akcji. Robert Michniewicz pokazuje swoje doświadczenie, dokładnie wprowadzając czytelnika w świat służb wywiadowczych, nie są to rzeczy przedstawione nudno i podręcznikowo, ale naprawdę wciągająco i dające wgląd do tego, jak takie działania wyglądały w dobie bez telefonów i możliwości bardzo szybkiego przekazywania informacji. Liczyła się każda informacja, a jej przekazywanie i podejmowanie łączności z sojusznikami często prowadziło do sytuacji zagrażających życiu, jeden niewłaściwy krok mógł doprowadzić do okropnych w skutkach konsekwencji. Coś świetnego.

Poza samymi intrygami i konspiracjami bardzo podobała mi się sfera obyczajowa książki. Dawała chwile potrzebnego wytchnienia pomiędzy walką o życie i działania na rzecz państwa, a śmiercią czyhającą tuż za rogiem. Same przeniesienie się do Zakopanego pozwala na śledzenie nie tylko życia mieszkańców ówczesnych czasów na tamtych terenach, ale również samych struktur wtedy istniejących.

Robert Michniewicz stworzył wspaniałe dzieło bazując nie tylko na swoim doświadczeniu, ale też na świetnym researchu, przedstawiając nam życie w 1944 roku od strony obyczajowej zwykłych ludzi, starających się przeżyć i stricte już wojennej, na czele z konspiracjami, łącznością i przekazem informacji. Bawiłem się wyśmienicie, pomimo początkowych niepokojów związanych z tematyką jak i objętością książki. Serdecznie polecam!

Bardzo dziękuję wydawnictwu Czarna Owa i Pani Bognie Piechockiej z PRart Media za możliwość wyjścia poza strefę komfortu i świetnego spędzenia czasu z książką! Dziękuję również autorowi za imienną dedykację, było 'pasjonująco'!

Moje pierwsze podejście do powieści stricte szpiegowskiej. Trochę obawiałem się objętości, bo krótka książka to to nie jest, a i gatunek dla mnie nowy, ale Robert Michniewicz już od pierwszej strony wszedł dosłownie jak do siebie i porwał mnie w wir wydarzeń. A działo się nie mało!

Z początku akcja rozgrywa się dosyć powoli, zaznajamiamy się z bohaterami, delikatnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Rebecca F. Kuang raz jeszcze czaruje czytelnika, bawi się nim i z nim, cały czas budując napięcie i nie pozwalając się od książki oderwać. Czy to "Yellowface", czy "Babel", a nawet "Wojny makowe" - Kuang wie, co chce osiągnąć i robi to bez problemu.

Książka zaczyna się dosłownie z grubej rury, ktoś umiera. Nie byle jaki ktoś, a świetnie prosperująca i sławna autorka, Athena Liu. Przy jej śmierci, co ciekawe, dosyć dziwacznej, była obecna Juniper Song, jej 'bliska' znajoma. To właśnie jej oczyma będziemy śledzić całą historię, począwszy od pewnego skradzionego manuskryptu i wydanie go pod nazwiskiem nie tej osoby, pod którą wydany być powinien.

Rebecca F. Kuang przenosi czytelnika w świat książek od strony ich wydawania. Od sprzedawania praw, określenia nakładu, marketingu, rozmów autora z redaktorami i wydawcami, kończąc na spotkaniach autorskich i wszelakich zajęciach już po wydaniu książki. I nie jest to opowieść, do której autorka musiała zrobić research - po prostu boryka się z tym na co dzień, pisząc, korygując i wydając kolejne powieści.

Bardzo podoba mi się to, że w książkach Kuang nigdy nie ma czerni i bieli, a wszystko pokryte jest odcieniami szarości. Główna bohaterka z początku nie wydaje się godna zaufania, ale im dalej w fabułę, tym autorka coraz częściej odwraca uwagę czytelnika od faktu, że to Juniper jest zła, zmieniając wszystko tak, że z osoby niegodnej zaufania, staje się poszkodowaną. To właśnie daje czytelnikowi władzę nad tym, kogo uzna za osobę złą i zdeprawowaną, a kogo za dobrą i uczciwą. Identycznie było z bohaterami "Babel, czyli o konieczności przemocy". I za to właśnie cenię autorkę najbardziej, zwraca się do czytelnika i daje mu możliwość odbioru książki na swój własny sposób, jednocześnie podając na tacy złożoną, rozbudowaną i zakończoną historię.

Ciekawa była też przemiana głównej bohaterki, Juniper. W pewnym momencie, zalana falą hejtu, zaczyna tłumaczyć siebie, za swojego 'wroga' podstawiając zmarłą koleżankę. To oczywiście przeradza się swego rodzaju szaleństwo, obłęd. Po części pokazuje to, jak sława i rozgłos, nieważne jak zyskana i dzięki czemu, może człowieka zniszczyć i wyciągnąć z niego wszystko, co najgorsze.

Rebecca F. Kuang kolejny raz mnie zniszczyła, oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu i chyba już na stałe pozostanie w czołówce moich ulubionych autorów. A samą książkę oczywiście polecam, nie ma tutaj wielu zwrotów akcji, brakuje wybuchów i konkretów, ale możliwość wejścia do świata książek od trochę innej strony jest bardzo interesujące.

Rebecca F. Kuang raz jeszcze czaruje czytelnika, bawi się nim i z nim, cały czas budując napięcie i nie pozwalając się od książki oderwać. Czy to "Yellowface", czy "Babel", a nawet "Wojny makowe" - Kuang wie, co chce osiągnąć i robi to bez problemu.

Książka zaczyna się dosłownie z grubej rury, ktoś umiera. Nie byle jaki ktoś, a świetnie prosperująca i sławna autorka,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Wartościowa i pogłębiająca wiedzę lektura. Tamara Rosier nie napisała 'poradnika' dla osób z ADHD. Napisała coś bardzo osobistego na podstawie swoich własnych, często nieprzyjemnych doświadczeń, czego przykładem może być już wspomniana na samym początku 'pomocna' mama.

Książka dzieli się na kilka segmentów. Śledząc tok myślowy autorki poznajemy emocje i to, na co wpływają u ludzi z ADHD, co jest odpowiednio 'udokumentowane' przytaczanymi rozmowami z ludźmi dotkniętymi tym zaburzeniem. Bakcyl na punkcie konkretnego tematu i wielogodzinne go studiowanie? Nie ma problemu. Studiowanie tematów tylko nawiązujących do danego zainteresowania? Już niekoniecznie.

Po wstępnym rozpoznaniu przechodzimy do wnętrza osoby z ADHD i dowiadujemy się, jakie są jej procesy myślowe - jak, wykonując jakąś czynność w określonym celu, znajduje się po drugiej stronie ulicy, całkowicie zapominając o pierwotnym planie.

W kolejnym segmencie autorka angażuje już czytelnika do indywidualnej pracy, stawiając pytania, które w jakiś sposób mogą pomóc mu w zrozumieniu tego, co się wokół niego dzieje. Podczas lektury sam na bieżąco korzystałem z "planszy operacyjnej", co prawda trochę zmodyfikowanej, ale jednak - bardzo ciekawy i motywujący sposób na radzenie sobie z samym sobą.

W kolejnych segmentach Tamara Rosier przekazuje wiedzę o kontrolowaniu i zarządzaniu emocjami. Niezwykle ciekawy okazał się temat wychowywania dzieci z ADHD, jak z nimi rozmawiać i jak je wspierać, aby świadomie i bez problemów (których niestety czasami nie da się uniknąć) mogły wejść w dorosłe życie.

W książce znajduje się również sporo bardzo przydatnych dodatków, od przykładowej planszy operacyjnej, po informacje dla osób, które ADHD nie mają, ale żyją z osobą dotkniętą tym zaburzeniem, źródła i linki dotyczące tej tematyki (również w języku Polskim!). Nawet po lekturze wiem, że niejeden raz zwrócę się o pomoc do tej pozycji (plansza operacyjna jest świetna!).

Jestem naprawdę pod wielkim wrażeniem tego, jak autorka, osoba, która sama mierzy się z ADHD, starannie, sumiennie i prosto przekazała wszystko to, co powinno pomóc osobom również ADHD dotkniętym. Ale nie tylko im - uświadamianie ludzi o tym, że osoba z tą przypadłością nie jest leniwa ani głupia, a jedynie nie radzi sobie przez wszelakie rozpraszające ją bodźce powinno być czymś w dzisiejszych czasach normalnym. Niestety często widać i słychać, że jest odwrotnie. Co ciekawe, rozmawiając o tej książce z kilkoma osobami i przeprowadzając z nimi rozmowy na konkretne tematy sam stwierdziłem, że każdy z nas może mieć w sobie coś z ADHD, czasami jest to tylko jeden przykładowy element, który pasuje do objawów, ale nawet ten jeden malutki element możemy zrozumieć i nad nim zapanować dzięki pomocy autorki. Dzięki niej można pomóc również osobom, które ADHD mają, a o tym nie wiedzą, tak, aby mogły to sobie uświadomić i pomóc podjąć kroki, nawet te malutkie, które pomogą w normalnym, codziennym funkcjonowaniu. Książka świetna, dająca do myślenia i naprawdę pomagająca zrozumieć wiele rzeczy, polecam!

Bardzo dziękuję za egzemplarz recenzencki!

Wartościowa i pogłębiająca wiedzę lektura. Tamara Rosier nie napisała 'poradnika' dla osób z ADHD. Napisała coś bardzo osobistego na podstawie swoich własnych, często nieprzyjemnych doświadczeń, czego przykładem może być już wspomniana na samym początku 'pomocna' mama.

Książka dzieli się na kilka segmentów. Śledząc tok myślowy autorki poznajemy emocje i to, na co wpływają...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Krótko, bo i nie ma co pisać - dawno się tak nie męczyłem. Książki i opowiadania Jadowskiej lubię, ale stanowczo nie w formie Dory Wilk. Dłużyło mi się, nie czułem 'parcia' na poznawanie historii, chciałem po prostu szybko przebrnąć, żeby na tym zakończyć przygodę z Dorą.

Pracująca w policji Dora, razem ze współpracownikami, trafiają na ciało martwej już od jakiegoś czasu kobiety. No i pierwsza część, ta mniej ważna, za nami. W alternatywnym mieście, Thornie, giną nadprzyrodzone istoty, w tym bliska przyjaciółka Dory, Katia. Zlecone przez Starszyznę śledztwo wymusza na niej niejednokrotnie wyjście ze strefy komfortu. Szuka informacji u wilkołaków, wampirów, w realnym już Toruniu. I na tym również koniec. Mam wrażenie, że gdyby skupić się tylko na tych dwóch sprawach, denatce w Toruniu i porywanych istotach z Thornu (również Torunia), to książka miałaby może ze 100 stron.

A co do pozostałej treści - bardzo dziecinne relacje pomiędzy Dorą i Mironem, ciągłe łaknienie fizyczności i ciągłe odtrącanie. Dora, odziedziczając chyba głównie geny po matce (a przynajmniej autorka tak to przedstawia), jest w połowie kapłanką płodności. Właśnie na tym skupia się praktycznie cała historia. Z kim Dora spała, z kim by chciała, z kim może, a z kim nie może, ilu i jakich miała kochanków i co się z nimi działo. No bardzo słabo to wyszło. A historia miała spory potencjał.

Mnie Jadowska Dorą nie kupiła, ale polecam jako niezobowiązującą lekturę, zwłaszcza, jeżeli ktoś lubi realizm magiczny i mocno osadzone we wszelakich folklorach elementy.

Krótko, bo i nie ma co pisać - dawno się tak nie męczyłem. Książki i opowiadania Jadowskiej lubię, ale stanowczo nie w formie Dory Wilk. Dłużyło mi się, nie czułem 'parcia' na poznawanie historii, chciałem po prostu szybko przebrnąć, żeby na tym zakończyć przygodę z Dorą.

Pracująca w policji Dora, razem ze współpracownikami, trafiają na ciało martwej już od jakiegoś czasu...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Wiedźmin. Ballada o dwóch wilkach Miki Montlló, Bartosz Sztybor
Ocena 7,5
Wiedźmin. Ball... Miki Montlló, Barto...

Na półkach: , ,

Powrót do komiksowego wiedźmina raz jeszcze udany. Tym razem z wieloma humorystycznymi akcentami w postaci wyśpiewywanych przez Jaskra ballad.

Tak jak pozostałe odsłony, Geralt (sam albo z towarzyszem) trafia do jakiegoś miejsca, chwilę w nim bawi i nagle pojawia się zlecenie. Tutaj trafia nam się zlecenie bez rewelacji - w mieście Grimmwald grasuje wilkołak, który straszy i przegania starych mieszkańców, a o jego 'wynajęcie' podejrzewa się siostry Schwinke. Jedną z postaci, która wynajmuje wiedźmina, jest Czerwona, kobieta w czerwonym kapturze. Później też bez zaskoczeń, śledztwo tu, śledztwo tam, to, co z początku wydawało się proste, staje się skomplikowane, ale ostatecznie triumfuje.. ballada Jaskra!

Świetne są nawiązania do baśni braci Grimm, nie tylko w postaci Czerwonej i tezech sióstr Schwinke, ale nawet miasto wydaje się być dla nich hołdem.

Komiks bardzo polecam, kreska bajkowa, ale bardzo przyjemna dla oka, a sam świat mocno wiedźminowy, więc i polecenie pewne!

Powrót do komiksowego wiedźmina raz jeszcze udany. Tym razem z wieloma humorystycznymi akcentami w postaci wyśpiewywanych przez Jaskra ballad.

Tak jak pozostałe odsłony, Geralt (sam albo z towarzyszem) trafia do jakiegoś miejsca, chwilę w nim bawi i nagle pojawia się zlecenie. Tutaj trafia nam się zlecenie bez rewelacji - w mieście Grimmwald grasuje wilkołak, który straszy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Andrzej Ziemianśki idealnie zakończył całą serię, każdemu bohaterowi poświęcając chociaż odrobinę czasu i zamykając większość wątków (niektóre mogłyby być co prawda bardziej rozwinięte, bo miejsce na dodatkowe strony pewnie było).

Już na początku zostajemy rzuceniu w wir wojny, można powiedzieć, że już wojny ostatecznej. Achaja, Biafra, Zaan i Sirius łączą siły i ruszają na podbój Luan, przy czym każdy z nich próbuje omotać pozostałych i wykorzystać ich do swoich celów. Tutaj wyróżnia się jedynie Achaja, która widzi przed sobą cel i dąży do niego jak najkrótszą drogą.

Ziemiański dał popis swojej wiedzy o wojnie i sposobach jej prowadzenia, do świata dosyć zacofanego technologicznie wprowadzając nowe metody walki, jak karabiny, granaty i działa. Sam opis prowadzonych walk chaotyczny, ale przy odpowiednim skupieniu można było na spokojnie śledzić drogę Achai i jej towarzyszy do cesarstwa.

Pod koniec książki ponownie na scenę wkracza Virion, za co ogromny plus, pomimo tego, że jest otyłym pijakiem, nie da się go nie polubić.

Do najciekawszej i najlepszej przemiany można zaliczyć Siriusa. Z awanturnika stał się godnym reprezentantem Arkach, a jego ostatnie czyny i sposób prowadzenia (a zwłaszcza moralność, której brak u pozostałych zauważył i nie był z tego ani trochę zadowolony) uczyniły z niego bohatera. Postać świetna, chyba jedna z lepszych w całej serii.

Bardzo podobały mi się również epilogowe już historyjki o losach nie tylko głównych, ale również pobocznych bohaterów, ze szczególnym uwzględnieniem Zaana. Dążył do nieśmiertelności poprzez pamięc o nim przez przyszłe pokolenia, no i mu się udało. W 3 tomie było go dosyć mało, ale jego ostatnie chwile były wzruszające, można go lubić albo nie lubić, ale nie da sie pominąć faktu, że namieszał w całym świecie i odegrał w nim ogromną rolę.

Książkę jak i serię serdecznie polecam!

Andrzej Ziemianśki idealnie zakończył całą serię, każdemu bohaterowi poświęcając chociaż odrobinę czasu i zamykając większość wątków (niektóre mogłyby być co prawda bardziej rozwinięte, bo miejsce na dodatkowe strony pewnie było).

Już na początku zostajemy rzuceniu w wir wojny, można powiedzieć, że już wojny ostatecznej. Achaja, Biafra, Zaan i Sirius łączą siły i ruszają...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Bezpośrednia kontynuacja pierwszego tomu. Zagłębiamy się jeszcze bardziej w dworskie intrygi i walkę o... No właśnie, o co?

Achaja, mając nadzieję na normalne życie, nawet po przejściach, ponownie trafia do wojska. Tym razem wojska całkowicie różniącego się od tego z królestwa Troy. Jako żołnierz armii Arkach odbywa służbę wyłącznie z kobietami, przechodząc po części wszystko to, co spotkało ją w 'poprzednim' życiu. Sama Achaja rozkwita i dostaje od Ziemiańskiego więcej czasu, można śmiało powiedzieć, że ponad połowę książki śledzimy jej oczyma (w przeciwieństwie do pierwszej odsłony).

Do najciekawszych momentów (chyba nie da się tego pominąć) jest słynne już spotkanie Achai z szermierzem natchnionym, Virionem. Zaczęło się z grubej rury i do końca trzymało w napięciu. Achaja pokazała kły i zaskarbiła sobie szacunek wszystkich obecnych przy walce (tych nieobecnych również, a czytelników to już w ogóle!).

Zaan, Sirius i ich sprzymierzeńcy kontynuują knucie planów przeciwko królestwu Luan. Co prawda wyglądało to też jako knucie przeciwko sobie, ale tam gdzie mnogość myślących bohaterów, tam niesnaski. Świetnie wyszła również zmiana charakterów Siriusa i Zaana właśnie, mam wrażenie, że zamienili się ciałami - Sirius staje się bardziej opanowany i chociaż w małym stopniu zaczyna rozumieć, czym jest odpowiedzialność za swoje czyny, a Zaan próbuje osiągnąć wszystko idąc po trupach.

Trochę brakowało mi Mereditha, pojawia się w książce tylko na chwilę. Jest chyba jedną z najciekawszych postaci w trylogii i ciekawie by było poznać bliżej jego losy (może po Virionie?).

Mija kilkanaście długich lat (chyba nawet można już liczyć dziesiątki) od pierwszej publikacji książki, a Ziemiański dalej zachwyca. Nie tylko budową prostego i brutalnego świata, ale też niecodziennymi bohaterami - prawie każdy z nich ma w sobie duże pokłady zła, ale jakoś nie da się ich nie lubić. Serdecznie polecam!

Bezpośrednia kontynuacja pierwszego tomu. Zagłębiamy się jeszcze bardziej w dworskie intrygi i walkę o... No właśnie, o co?

Achaja, mając nadzieję na normalne życie, nawet po przejściach, ponownie trafia do wojska. Tym razem wojska całkowicie różniącego się od tego z królestwa Troy. Jako żołnierz armii Arkach odbywa służbę wyłącznie z kobietami, przechodząc po części...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Diabelska góra Lincoln Child, Douglas Preston
Ocena 7,4
Diabelska góra Lincoln Child, Doug...

Na półkach: , , ,

Idealne połączenie badań archeologicznych ze zbrodnią sprzed lat i z tajemnicą już bardzo aktualną, która oplata bohaterów mackami, a ich jeden niewłaściwy krok może doprowadzić do bardzo dużych konsekwencji.

Nora Kelly sprzeciwia się poleceniu przełożonej, odmawiając pracy dla miliardera Lucasa Tappana i odchodząc z firmy. Za sprawą łatwowiernego brata i miliardera ostatecznie zgadza się na współprace, przy której jej sceptycyzm zostanie wystawiony na próbę - ma rozpocząć prace wykopaliskowe w Roswell, na terenie, na którym dziesiątki lat temu rozbił się niezydentyfikowany obiekt latający (UFO).

Już na początku badań dzięki Norze zespół trafia na szczątki dwóch osób, a ich zidentyfikowanie jest utrudnione przez użyty już pośmiertnie kwas rozpuszczający tkankę. W tym momencie dostajemy pierwszy zwrot od w miarę sielankowych wykopalisk. Na scenę wkracza znana już Norze Corrie Swanson, agentka specjalna. Przez cały czas stara się ona odkryć tożsamość ludzi, co ostatecznie okazuje się tylko szczytem góry lodowej, która skrywa niebezpieczeństwa i tajemnice tak tajne i wrażliwe, że rząd i armia (a przynajmniej pewna bezwględna ich grupa) zrobi wszystko, aby uciszyć osoby, które wiedzą zbyt dużo.

Sama książka nie oferuje tylko świetnej intrygi, ale daje jako taki wgląd na dzisiejszą archeologię z uwzględnieniem najnowszych technologii, dzięki którym można odkryć ślady działań na danym terenie nawet sprzed kilkudziesięciu lat. Dodatkowo dowiadujemy się jakie było podejście ludzi na przestrzeni lat do kontaktów pozaziemskich i czym był cały ten zapał i szał na temat UFO czy kosmitów. Rozmowy i wyjaśnienia bohaterów dają ogólny wgląd w te sprawy i nie ukrywam, że wzbudzają one ciekawość i chęć do zagłębienia się w temat już po lekturze.

Samych bohaterów nie da się nie polubić. Nora, wykształcona i doświadczona archeolożka wciąga nas w swoją pracę i wzbudza zainteresowanie nawet wtedy, kiedy ktoś w tym nie siedzi. Do tego dochodzi jej brat, Skip, sympatyczny i łatwowierny młody człowiek. Corrie Swanson, ambitna agentka specjalna pokazuje nam sposoby slużb na rozwiązywanie wielu problemów, jednocześnie dając do zrozumienia, że nie są oni bezwględnymi maszynami walczącymi o bezpieczeństwo cywili, ale przeżywają swoje rozterki i tak jak każdemu człowiekowi - zdarza im się popełniać błędy. Lucas, miliarder, pomimo bogactwa i mogłoby się wydawać związaną z tym pewnością siebie wydaje się dobrym człowiekiem i dosyć szybko zyskuje w oczach czytelnika.

Książkę serdecznie polecam, poza dobrze spędzonym czasem można z niej wyciągnąć coś więcej i na podstawie informacji w niej zawartych samemu zagłębić się w tajemnice związane ze wszystkim, z czym kojarzy się UFO.

Bardzo dziękuję za egzemplarz recenzencki książki!

Idealne połączenie badań archeologicznych ze zbrodnią sprzed lat i z tajemnicą już bardzo aktualną, która oplata bohaterów mackami, a ich jeden niewłaściwy krok może doprowadzić do bardzo dużych konsekwencji.

Nora Kelly sprzeciwia się poleceniu przełożonej, odmawiając pracy dla miliardera Lucasa Tappana i odchodząc z firmy. Za sprawą łatwowiernego brata i miliardera...

więcej Pokaż mimo to