-
Artykuły„Dobry kryminał musi koncentrować się albo na przestępstwie, albo na ludziach”: mówi Anna SokalskaSonia Miniewicz1
-
ArtykułyDzień Dziecka już wkrótce – podaruj małemu czytelnikowi książkę! Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
ArtykułyKulisy fuzji i strategii biznesowych wielkich wydawców z USAIza Sadowska5
-
ArtykułyTysiące audiobooków w jednym miejscu. Skorzystaj z oferty StorytelLubimyCzytać1
Biblioteczka
2024-05-02
2024-04-28
Wyczekiwałem tej premiery, miałem ogromne nadzieje na coś tak samo dobrego jak "Lodowa Korona", a dostałem coś o wiele lepszego! Greta Kelly raz jeszcze stworzyła, albo raczej rozbudowała, dojrzały świat fantasy, w którym moralność jest pojęciem względnym, a dworskie intrygi i walka o swoje stają się głównym elementem fabularnym.
Książka jest bezpośrednią kontynuacją pierwszego tomu, więc bez żadnego konkretnego wstępu razem z Askią trafiamy w ręce Radovana, szalonego i nieobliczalnego władcy Rovenu. Ma z pozoru proste zadanie, uciec z jego cesarstwa i wrócić do Seraveszu. Z pozoru, bo ma na to tylko 30 dni, po których Radovan planuje zabić ją dla jej magii śmierci. Sama magia śmierci pozwala jej na kontaktowanie się z zamordowanymi żonami Radovana, obdartymi z mocy i pozostawionymi na pastwę losu kobietami o jakże różnych charakterach. A czy jej się to uda, czy postawi na swoim i dzięki swojej odwadze uda jej się zaprowadzić ład na świecie? Sprawdźcie sami!
Autorka stworzyła niesamowicie rozbudowany świat z ciekawym systemem magicznym. Dzieląc książkę na elementy stricte fabularne związane z walką Askii i elementami obyczajowymi, w tym wątkami miłosnymi, można śmiało powiedzieć, że jest ona bardzo dojrzała. Nie ma tutaj dziecinnych westchnień jednej postaci do drugiej, a przy tym wszystkim góruje niesamowita wręcz pogarda głównej bohaterki do Radovana, czego świadkami możemy być podczas jej rozmyślań przy każdym jego słowie lub czynie.
Nie zabrakło tutaj też sytuacji, w których moralność odchodzi na bok, dając szansę bohaterom na zastąpienie zdrowego rozsądku bezpodstawnymi działaniami. Czasami było naprawdę okropnie, bo pojawiają się nie tylko akty brutalnej i krwawej bezmyślności (oczywiście Radovan stoi tu na czele), ale także wątki nietolerancji w wielu odmianach.
Greta Kelly po prostu dała czadu, serdecznie polecam!
Wyczekiwałem tej premiery, miałem ogromne nadzieje na coś tak samo dobrego jak "Lodowa Korona", a dostałem coś o wiele lepszego! Greta Kelly raz jeszcze stworzyła, albo raczej rozbudowała, dojrzały świat fantasy, w którym moralność jest pojęciem względnym, a dworskie intrygi i walka o swoje stają się głównym elementem fabularnym.
Książka jest bezpośrednią kontynuacją...
2024-04-25
Nie ma co tu dużo pisać, Marta Mrozińska spisała się na medal przeplatając słowiańskie wierzenia z całkowicie wykreowanym przez siebie światem.
Bora, główna bohaterka, doświadcza szyderstw i jest gnębiona przez rówieśników i wszystkich mieszkańców wioski, w której razem z bratem wychowuje się pod okiem ciotki. Nie ma co liczyć na ojca, jedyny z niego pożytek w tym, że uczy Borę jak przetrwać, trenuje ją i nie szczędzi przy tym ranienia swojej córki. Bora trafia do Włóczni, obozu najemników, aby wyszkolić się i tak jak ojciec zarabiać na życie i finansowo wesprzeć brata w nauce. We Włóczni poznaje wielu przyjaciół i po raz pierwszy jest w pewnym stopniu akceptowana. A cała 'sielankowa' otoczka jej nauki zostaje przerwana przez militarny atak wrogiego królestwa..
Niby nic oryginalnego, ale sposób pisania autorki i to, jak skupia się na relacjach międzyludzkich i rodzimych wierzeniach Słowian sprawia, że naprawdę trudno odłożyć książkę.
Co do samej bohaterki - czasami była irytująca, ale odwagi i zacięcia nie można jej odmówić, dąży do celu i poświęca siebie dla innych, często nawet ryzykuje życiem, jeżeli może to pomóc jej bliskim.
Zwrot akcji na koniec książki i 'zapowiedź' drugiego tomu podnoszą na duchu, czekam z niecierpliwością na kontynuację!
Nie ma co tu dużo pisać, Marta Mrozińska spisała się na medal przeplatając słowiańskie wierzenia z całkowicie wykreowanym przez siebie światem.
Bora, główna bohaterka, doświadcza szyderstw i jest gnębiona przez rówieśników i wszystkich mieszkańców wioski, w której razem z bratem wychowuje się pod okiem ciotki. Nie ma co liczyć na ojca, jedyny z niego pożytek w tym, że...
2024-04-21
Niesamowite, całkiem inne podejście do znanej wszystkim baśni o śpiącej królewnie, w którym królewna została uśpiona, aby chronić przed nią świat. Jest to również opowieść smutna, opowieść o stracie, samotności i niesprawiedliwości.
T. Kingfisher raz jeszcze tworzy coś tak interesującego, że nie sposób się oderwać od lektury. Tworzy postać Ropuszki, w dalekiej przeszłości podmienionej w niemowlęctwie dziewczynki, która dorasta w Magicznej Krainie. Pewnego dnia zostaje poproszona o wykonanie pewnego zadania, ale mimo pobieranych nauk przekręca słowa błogosławieństwa, jednocześnie zakładając na siebie swego rodzaju kajdany. Od tej chwili musi dbać o to, żeby dziewczynka, będąca księżniczką w miejsce Ropuszki, nie wyrządzała krzywdy żywym istotom. Po wielu trudach decyduje się na dosyć radykalny krok, no i pojawia się królewna, ale już śpiąca.
Kilkaset lat później w miejsce strasznych wydarzeń sprzed lat trafia młody rycerz, Halim. Zaciekawiony historiami wyczytanymi w książkach i wiedziony chęcią zdobycia nowych poznaje Ropuszkę i stara się przerwać klątwę, do opisania której ta nie jest zbyt chętna. Po latach samotności Ropuszka ‘przyzwyczaja’ się do Halima i wspólnymi siłami starają się wszystko odkręcić, jednocześnie nie narażając świata na gniew i agresję królewny.
Najbardziej poruszającą rzeczą w powieści była oczywiście relacja Ropuszki i Halima. Z początku przestraszona i niezdarna dziewczynka, widząca rzeczy straszne i przerażające, uciekająca i obserwująca przejezdnych zza przerośniętego ogrodzenia z roślin krok po kroku przekonuje się do tego rycerza. Jego szczerość i dobroć sprawiają, że dziewczynka zaczyna mu ufać, zasiadają razem do skromnych, ale wspólnych posiłków i opowiadają sobie o ich dotychczasowym życiu. Brak kontaktu z ludźmi przez wiele setek lat wpłynął źle na Ropuszkę, która w każdej oznace zainteresowania ze strony rycerza, dotyku czy nawet najzwyklejszej rozmowie, czuje się nieswojo. To właśnie ich historia, nie historia królewny, wywarła na mnie największe wrażenie, chwytając za serducho i nie puszczając.
Wielka szkoda, że historia przedstawiona przez T. Kingfisher była tak krótka, bo starczyła tylko na jedno wieczorne posiedzenie, ale to co po sobie zostawiła zostanie ze mną na dłużej – nie tylko ze względu na świetnie napisane postaci, ale również jako opowiedziana w inny sposób baśń, dająca do myślenia i uświadamiająca, że wszystko może być interpretowane na setki, jeśli nie tysiące sposobów. Polecam serdecznie!
Niesamowite, całkiem inne podejście do znanej wszystkim baśni o śpiącej królewnie, w którym królewna została uśpiona, aby chronić przed nią świat. Jest to również opowieść smutna, opowieść o stracie, samotności i niesprawiedliwości.
T. Kingfisher raz jeszcze tworzy coś tak interesującego, że nie sposób się oderwać od lektury. Tworzy postać Ropuszki, w dalekiej przeszłości...
2024-04-06
Genialna historia o miłości, zdradzie i walce o swoje człowieczeństwo. Stella Tack wykreowała fantastyczny świat, czerpiąc nie tylko z rzeczywistości, ale również ze wszelakich wierzeń i podań, zachowując przy tym, o dziwo (jak na książkę fantasy), bardzo sporo realizmu - w kontaktach międzyludzkich i emocjach poszczególnych bohaterów.
Historię zaczynamy z grubej rury, bo już w samym prologu mamy do czynienia z ogólnym zarysem historii. Oczywiście na początku nic nie jest praktycznie wyjaśnione, a jedynie zostajemy rzuceni w dosyć makabryczną scenę. Następnie autorka daje nam chwilę wytchnienia, ukazując całkiem zwyczajne życie młodych ludzi, czyli najzwyklejszą, szarą codzienność. Wszystko zmienia się w chwili, w której Leaf, główna bohaterka, daje się "omamić" pewnej podejrzanej jednostce. Tutaj właśnie na scenę wkraczają egzorcyści Black Bird i otwiera się przed nami bardzo rozbudowany i szalenie ciekawy świat, w którym walka o władzę i tożsamość jest czymś na porządku dziennym.
Akademia Black Bird została założona przez Paracelusa, więc już na samym początku zostajemy rzuceni w nurt tajemnic i spisków, a jak to bywa we wszelakich instytucjach, korupcji. Leaf musi odnaleźć się w nowym środowisku i przejść szereg prób w walce o akceptację, a nie ma co ukrywać, lekko jej nie będzie. Nie dość, że o Akademii Black Bird nie wie nic, to jeszcze osoby ją otaczające niekoniecznie chcą wiedzą na ten temat się dzielić. Tutaj na scenę wkracza szereg barwnych i ciekawie napisanych postaci, z Lorem, Zero, Falco i Crainem na czele. Każdy z nich różni się charakterem, no i oczywiście, jak to paczka 'głównych' bohaterów, nikt nie jest zbyt normalny. Każdy ma coś za uszami, każdy skrywa jakieś tajemnice, ale wszyscy, chociaż w małym stopniu starają się wprowadzić Leaf w świat egzorcystów.
Fabuła zarysowana w prologu ma bezpośrednią kontynuację lekko po połowie, kiedy poszczególne postaci odkrywają swoje karty, a wydarzenia z pierwszych stron znajdują swoje wyjaśnienie, dając możliwość na podjęcie i zaplanowanie kolejnych działań. A dzieje się tutaj dużo. Stella Tack świetnie połączyła warstwę obyczajową i emocjonalne rozterki bohaterów z wartką akcją, czasami nawet mocno zakrapianą krwią. Pojawia się dużo demonów, no bo są i egzorcyści. Co ciekawe, podział egzorcystów i zadania dla każdej z ich grup zostały solidnie rozpisane, autorka nie skupiła się wyłącznie na poszczególnych bohaterach, ale naprawdę ciekawie zajęła się opisywaniem całego 'świata' Black Bird.
W połapaniem się w sprawach 'bestiariuszowych' pomaga słowniczek zamieszczony na końcu książki, w którym znajdziemy opisy poszczególnych warstw egzorcystów i krótkie, podstawowe opisy demonów i duchów występujących w powieści.
Książka naprawdę świetna, jest mrocznie, jest wartko, ale jest też rozczulająco. Czekam na kolejny tom, zwłaszcza po takim zwrocie akcji, który zapowiada jeszcze więcej wybuchów! Polecam serdecznie!
Za egzemplarz książki bardzo dziękuję wydawnictwu Jaguar.
Genialna historia o miłości, zdradzie i walce o swoje człowieczeństwo. Stella Tack wykreowała fantastyczny świat, czerpiąc nie tylko z rzeczywistości, ale również ze wszelakich wierzeń i podań, zachowując przy tym, o dziwo (jak na książkę fantasy), bardzo sporo realizmu - w kontaktach międzyludzkich i emocjach poszczególnych bohaterów.
Historię zaczynamy z grubej rury, bo...
2024-04-01
Bardzo pouczająca historia pozwalająca na podróż z autorem nie tylko do Jerozolimy i kolebki chrześcijaństwa, ale również do wnętrza każdego człowieka, gdzie sceptycyzm i niechęć mierzą się z wiarą.
Éric-Emmanuel Schmitt jest mi głównie znany z "Oskara i pani Róży", więc całkiem odmienna tematyka i spojrzenie na całkowicie inny temat były dla mnie czymś bardzo ciekawym. Autor korzysta z propozycji wyruszenia do kolebki chrześcijaństwa z ogromną ekscytacją. Jak sam wspomina, wychowywał się w rodzicie dosyć sceptycznie nastawionej do wiary, a jego 'nawrócenie' nastąpiło dzięki dwóm czynnikom - pierwszym z nich był incydent na Saharze, a drugim zapoznanie się z Biblią.
Schmitt pięknie i poetycko operuje językiem, znajdując idealne połączenie między sferą czysto religijną, a podróżniczą. Ale skupia się również na konflikcie palestyńsko-izraelskim, który bezpośrednio wpływa na to, gdzie jako turysta może się poruszać, a gdzie jest to niebezpieczne. Jego rozważania na temat konfliktu i co do niego ma sama wiara rzucają całkowicie inne światło na całość. Gdyby tylko wnioski przez niego wyciągnięte miały swoje odzwierciedlenie w życiu codziennym, to świat faktycznie byłby lepszym miejscem.
Od początku do końca jesteśmy świadkami wewnętrznej przemiany Schmitta, a jej zwieńczenie odbywa się w miejscu śmierci Jezusa. Przyznam, że momenty opisywane przez autora w tamtej chwili wywarły na mnie spore wrażenie i zainteresowanie. A samo zainteresowanie i chęć do zaglądnięcia do samego siebie rozbudzały również same wywody filozoficzno-religijne autora. Nie daje on bezpośrednich odpowiedzi na pytania, które sam zadaje, ale daje możliwość osobistej weryfikacji i zadecydowania, jak to wygląda w naszym przypadku.
Ciekawym wątkiem były również chwile oddechu autora w formie korzystania z notatnika i pisania/poprawiania swoich tekstów. Już na początku książki daje nam odczuć, z czym wiąże się jego praca i czym jest dla niego pisanie samo w sobie.
Książka opatrzona jest również posłowiem papieża Franciszka, bezpośrednio nawiązującym do treści książki.
Jak dla mnie pozycja bardzo ważna i ucząca, więc i polecam każdemu, bez względu na to, czy ktoś do wiary i religii podchodzi sceptycznie czy nie - każdy znajdzie tutaj coś dla siebie.
Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Wydawnictwu Znak Literanova oraz Pani Bognie Piechockiej z PRart Media.
Bardzo pouczająca historia pozwalająca na podróż z autorem nie tylko do Jerozolimy i kolebki chrześcijaństwa, ale również do wnętrza każdego człowieka, gdzie sceptycyzm i niechęć mierzą się z wiarą.
Éric-Emmanuel Schmitt jest mi głównie znany z "Oskara i pani Róży", więc całkiem odmienna tematyka i spojrzenie na całkowicie inny temat były dla mnie czymś bardzo ciekawym....
2024-03-27
Rebecca F. Kuang raz jeszcze czaruje czytelnika, bawi się nim i z nim, cały czas budując napięcie i nie pozwalając się od książki oderwać. Czy to "Yellowface", czy "Babel", a nawet "Wojny makowe" - Kuang wie, co chce osiągnąć i robi to bez problemu.
Książka zaczyna się dosłownie z grubej rury, ktoś umiera. Nie byle jaki ktoś, a świetnie prosperująca i sławna autorka, Athena Liu. Przy jej śmierci, co ciekawe, dosyć dziwacznej, była obecna Juniper Song, jej 'bliska' znajoma. To właśnie jej oczyma będziemy śledzić całą historię, począwszy od pewnego skradzionego manuskryptu i wydanie go pod nazwiskiem nie tej osoby, pod którą wydany być powinien.
Rebecca F. Kuang przenosi czytelnika w świat książek od strony ich wydawania. Od sprzedawania praw, określenia nakładu, marketingu, rozmów autora z redaktorami i wydawcami, kończąc na spotkaniach autorskich i wszelakich zajęciach już po wydaniu książki. I nie jest to opowieść, do której autorka musiała zrobić research - po prostu boryka się z tym na co dzień, pisząc, korygując i wydając kolejne powieści.
Bardzo podoba mi się to, że w książkach Kuang nigdy nie ma czerni i bieli, a wszystko pokryte jest odcieniami szarości. Główna bohaterka z początku nie wydaje się godna zaufania, ale im dalej w fabułę, tym autorka coraz częściej odwraca uwagę czytelnika od faktu, że to Juniper jest zła, zmieniając wszystko tak, że z osoby niegodnej zaufania, staje się poszkodowaną. To właśnie daje czytelnikowi władzę nad tym, kogo uzna za osobę złą i zdeprawowaną, a kogo za dobrą i uczciwą. Identycznie było z bohaterami "Babel, czyli o konieczności przemocy". I za to właśnie cenię autorkę najbardziej, zwraca się do czytelnika i daje mu możliwość odbioru książki na swój własny sposób, jednocześnie podając na tacy złożoną, rozbudowaną i zakończoną historię.
Ciekawa była też przemiana głównej bohaterki, Juniper. W pewnym momencie, zalana falą hejtu, zaczyna tłumaczyć siebie, za swojego 'wroga' podstawiając zmarłą koleżankę. To oczywiście przeradza się swego rodzaju szaleństwo, obłęd. Po części pokazuje to, jak sława i rozgłos, nieważne jak zyskana i dzięki czemu, może człowieka zniszczyć i wyciągnąć z niego wszystko, co najgorsze.
Rebecca F. Kuang kolejny raz mnie zniszczyła, oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu i chyba już na stałe pozostanie w czołówce moich ulubionych autorów. A samą książkę oczywiście polecam, nie ma tutaj wielu zwrotów akcji, brakuje wybuchów i konkretów, ale możliwość wejścia do świata książek od trochę innej strony jest bardzo interesujące.
Rebecca F. Kuang raz jeszcze czaruje czytelnika, bawi się nim i z nim, cały czas budując napięcie i nie pozwalając się od książki oderwać. Czy to "Yellowface", czy "Babel", a nawet "Wojny makowe" - Kuang wie, co chce osiągnąć i robi to bez problemu.
Książka zaczyna się dosłownie z grubej rury, ktoś umiera. Nie byle jaki ktoś, a świetnie prosperująca i sławna autorka,...
2024-03-24
2024-03-14
Idealne połączenie badań archeologicznych ze zbrodnią sprzed lat i z tajemnicą już bardzo aktualną, która oplata bohaterów mackami, a ich jeden niewłaściwy krok może doprowadzić do bardzo dużych konsekwencji.
Nora Kelly sprzeciwia się poleceniu przełożonej, odmawiając pracy dla miliardera Lucasa Tappana i odchodząc z firmy. Za sprawą łatwowiernego brata i miliardera ostatecznie zgadza się na współprace, przy której jej sceptycyzm zostanie wystawiony na próbę - ma rozpocząć prace wykopaliskowe w Roswell, na terenie, na którym dziesiątki lat temu rozbił się niezydentyfikowany obiekt latający (UFO).
Już na początku badań dzięki Norze zespół trafia na szczątki dwóch osób, a ich zidentyfikowanie jest utrudnione przez użyty już pośmiertnie kwas rozpuszczający tkankę. W tym momencie dostajemy pierwszy zwrot od w miarę sielankowych wykopalisk. Na scenę wkracza znana już Norze Corrie Swanson, agentka specjalna. Przez cały czas stara się ona odkryć tożsamość ludzi, co ostatecznie okazuje się tylko szczytem góry lodowej, która skrywa niebezpieczeństwa i tajemnice tak tajne i wrażliwe, że rząd i armia (a przynajmniej pewna bezwględna ich grupa) zrobi wszystko, aby uciszyć osoby, które wiedzą zbyt dużo.
Sama książka nie oferuje tylko świetnej intrygi, ale daje jako taki wgląd na dzisiejszą archeologię z uwzględnieniem najnowszych technologii, dzięki którym można odkryć ślady działań na danym terenie nawet sprzed kilkudziesięciu lat. Dodatkowo dowiadujemy się jakie było podejście ludzi na przestrzeni lat do kontaktów pozaziemskich i czym był cały ten zapał i szał na temat UFO czy kosmitów. Rozmowy i wyjaśnienia bohaterów dają ogólny wgląd w te sprawy i nie ukrywam, że wzbudzają one ciekawość i chęć do zagłębienia się w temat już po lekturze.
Samych bohaterów nie da się nie polubić. Nora, wykształcona i doświadczona archeolożka wciąga nas w swoją pracę i wzbudza zainteresowanie nawet wtedy, kiedy ktoś w tym nie siedzi. Do tego dochodzi jej brat, Skip, sympatyczny i łatwowierny młody człowiek. Corrie Swanson, ambitna agentka specjalna pokazuje nam sposoby slużb na rozwiązywanie wielu problemów, jednocześnie dając do zrozumienia, że nie są oni bezwględnymi maszynami walczącymi o bezpieczeństwo cywili, ale przeżywają swoje rozterki i tak jak każdemu człowiekowi - zdarza im się popełniać błędy. Lucas, miliarder, pomimo bogactwa i mogłoby się wydawać związaną z tym pewnością siebie wydaje się dobrym człowiekiem i dosyć szybko zyskuje w oczach czytelnika.
Książkę serdecznie polecam, poza dobrze spędzonym czasem można z niej wyciągnąć coś więcej i na podstawie informacji w niej zawartych samemu zagłębić się w tajemnice związane ze wszystkim, z czym kojarzy się UFO.
Bardzo dziękuję za egzemplarz recenzencki książki!
Idealne połączenie badań archeologicznych ze zbrodnią sprzed lat i z tajemnicą już bardzo aktualną, która oplata bohaterów mackami, a ich jeden niewłaściwy krok może doprowadzić do bardzo dużych konsekwencji.
Nora Kelly sprzeciwia się poleceniu przełożonej, odmawiając pracy dla miliardera Lucasa Tappana i odchodząc z firmy. Za sprawą łatwowiernego brata i miliardera...
2024-03-16
Andrzej Ziemianśki idealnie zakończył całą serię, każdemu bohaterowi poświęcając chociaż odrobinę czasu i zamykając większość wątków (niektóre mogłyby być co prawda bardziej rozwinięte, bo miejsce na dodatkowe strony pewnie było).
Już na początku zostajemy rzuceniu w wir wojny, można powiedzieć, że już wojny ostatecznej. Achaja, Biafra, Zaan i Sirius łączą siły i ruszają na podbój Luan, przy czym każdy z nich próbuje omotać pozostałych i wykorzystać ich do swoich celów. Tutaj wyróżnia się jedynie Achaja, która widzi przed sobą cel i dąży do niego jak najkrótszą drogą.
Ziemiański dał popis swojej wiedzy o wojnie i sposobach jej prowadzenia, do świata dosyć zacofanego technologicznie wprowadzając nowe metody walki, jak karabiny, granaty i działa. Sam opis prowadzonych walk chaotyczny, ale przy odpowiednim skupieniu można było na spokojnie śledzić drogę Achai i jej towarzyszy do cesarstwa.
Pod koniec książki ponownie na scenę wkracza Virion, za co ogromny plus, pomimo tego, że jest otyłym pijakiem, nie da się go nie polubić.
Do najciekawszej i najlepszej przemiany można zaliczyć Siriusa. Z awanturnika stał się godnym reprezentantem Arkach, a jego ostatnie czyny i sposób prowadzenia (a zwłaszcza moralność, której brak u pozostałych zauważył i nie był z tego ani trochę zadowolony) uczyniły z niego bohatera. Postać świetna, chyba jedna z lepszych w całej serii.
Bardzo podobały mi się również epilogowe już historyjki o losach nie tylko głównych, ale również pobocznych bohaterów, ze szczególnym uwzględnieniem Zaana. Dążył do nieśmiertelności poprzez pamięc o nim przez przyszłe pokolenia, no i mu się udało. W 3 tomie było go dosyć mało, ale jego ostatnie chwile były wzruszające, można go lubić albo nie lubić, ale nie da sie pominąć faktu, że namieszał w całym świecie i odegrał w nim ogromną rolę.
Książkę jak i serię serdecznie polecam!
Andrzej Ziemianśki idealnie zakończył całą serię, każdemu bohaterowi poświęcając chociaż odrobinę czasu i zamykając większość wątków (niektóre mogłyby być co prawda bardziej rozwinięte, bo miejsce na dodatkowe strony pewnie było).
Już na początku zostajemy rzuceniu w wir wojny, można powiedzieć, że już wojny ostatecznej. Achaja, Biafra, Zaan i Sirius łączą siły i ruszają...
2024-03-15
Bezpośrednia kontynuacja pierwszego tomu. Zagłębiamy się jeszcze bardziej w dworskie intrygi i walkę o... No właśnie, o co?
Achaja, mając nadzieję na normalne życie, nawet po przejściach, ponownie trafia do wojska. Tym razem wojska całkowicie różniącego się od tego z królestwa Troy. Jako żołnierz armii Arkach odbywa służbę wyłącznie z kobietami, przechodząc po części wszystko to, co spotkało ją w 'poprzednim' życiu. Sama Achaja rozkwita i dostaje od Ziemiańskiego więcej czasu, można śmiało powiedzieć, że ponad połowę książki śledzimy jej oczyma (w przeciwieństwie do pierwszej odsłony).
Do najciekawszych momentów (chyba nie da się tego pominąć) jest słynne już spotkanie Achai z szermierzem natchnionym, Virionem. Zaczęło się z grubej rury i do końca trzymało w napięciu. Achaja pokazała kły i zaskarbiła sobie szacunek wszystkich obecnych przy walce (tych nieobecnych również, a czytelników to już w ogóle!).
Zaan, Sirius i ich sprzymierzeńcy kontynuują knucie planów przeciwko królestwu Luan. Co prawda wyglądało to też jako knucie przeciwko sobie, ale tam gdzie mnogość myślących bohaterów, tam niesnaski. Świetnie wyszła również zmiana charakterów Siriusa i Zaana właśnie, mam wrażenie, że zamienili się ciałami - Sirius staje się bardziej opanowany i chociaż w małym stopniu zaczyna rozumieć, czym jest odpowiedzialność za swoje czyny, a Zaan próbuje osiągnąć wszystko idąc po trupach.
Trochę brakowało mi Mereditha, pojawia się w książce tylko na chwilę. Jest chyba jedną z najciekawszych postaci w trylogii i ciekawie by było poznać bliżej jego losy (może po Virionie?).
Mija kilkanaście długich lat (chyba nawet można już liczyć dziesiątki) od pierwszej publikacji książki, a Ziemiański dalej zachwyca. Nie tylko budową prostego i brutalnego świata, ale też niecodziennymi bohaterami - prawie każdy z nich ma w sobie duże pokłady zła, ale jakoś nie da się ich nie lubić. Serdecznie polecam!
Bezpośrednia kontynuacja pierwszego tomu. Zagłębiamy się jeszcze bardziej w dworskie intrygi i walkę o... No właśnie, o co?
Achaja, mając nadzieję na normalne życie, nawet po przejściach, ponownie trafia do wojska. Tym razem wojska całkowicie różniącego się od tego z królestwa Troy. Jako żołnierz armii Arkach odbywa służbę wyłącznie z kobietami, przechodząc po części...
2024-03-12
Powrót po latach do Achai był czymś niesamowitym, wszystkie zagwozdki, których nie rozumiałem za dzieciaka stały się jasne i mogłem jeszcze lepiej bawić się podczas czytania. Wracając do starej polskiej fantastyki (nowej też, bo Ziemiański dalej kontynuuje swoją przygodę w uniwersum Achai) jeszcze bardziej uświadamiam sobie, że Polska nie tylko kryminałem stoi, bo mamy też od groma świetnych fantastów!
Historię rozpoczynamy od poznania Achai, córki jednego z Wielkich Książąt Królestwa Troy. Już na samym początku, pomimo urodzenia, jest wystawiona na próbę trafiając na służbę do armii. Zagrywki wymyślone przez jej 'macochę' kończą się bezpośrednim jej udziałem w wojnie i następnie trafieniem w niewolę. Właśnie od tej niewoli da się konkretnie ją polubić, księżniczka z wielkiego rodu zmuszona do walki o przeżycie - świetne. A jeszcze jak przez Ziemiańskiego opisane!
Ale nie tylko Achają Achaja stoi. Całą historię obserwujemy również oczyma Zaana (i Siriusa), skryby, który całe życie spędził na studiowaniu ksiąg, a teraz, korzystając z okazji, stara się wejść na salony, dając do zrozumienia wszem i wobec, że nie jest tylko marnym i nic nieznaczącym pionkiem w grze. Do tego dochodzi jeszcze Meredith, czarownik, którego poznajemy już na początku książki, a który odegra ogromną rolę nie w samej historii bohaterów, a już całego świata - za sprawą jednego 'chłopca' z tobołkiem.
Andrzej Ziemiański wykreował wspaniały, chamski i brudny świat, w którym życie jest tylko chwilowym stanem pomiędzy narodzinami a śmiercią, a w zależności od działań bohaterów, ta śmierć może nadejść bardzo szybko. Często w książce pojawia się postać Viriona, tutaj wyniesiona praktycznie do roli boga szlachtującego wszystko co się rusza bez wysiłku, co już jest zapowiedzią kolejnej serii ze świata Achai.
Samego autora miałem przyjemność spotkać na kilku spotkaniach autorskich i zamienić z nim kilka słów. Pomimo tego brudu i nędzy (oczywiście w pozytywnym znaczeniu) wylewającej się z jego książek, jest on niesamowicie miłym, pozytywnym i ciekawym człowiekiem. Książkę serdecznie polecam i zabieram się za ponowne odkrywanie pozostałych odsłon cyklu!
Powrót po latach do Achai był czymś niesamowitym, wszystkie zagwozdki, których nie rozumiałem za dzieciaka stały się jasne i mogłem jeszcze lepiej bawić się podczas czytania. Wracając do starej polskiej fantastyki (nowej też, bo Ziemiański dalej kontynuuje swoją przygodę w uniwersum Achai) jeszcze bardziej uświadamiam sobie, że Polska nie tylko kryminałem stoi, bo mamy też...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03-03
Przepiękna historia trudnej miłości między różnymi warstwami społecznymi. Wzruszająca i dająca do myślenia, z wieloma wciąż aktualnymi wartościami.
Ciekawe jes to, że Aleksander Dumas stworzył coś tak dobrego bazując na swoim własnym życiu. Nie dziwie się, że bezwarunkowa miłość Armanda i owej Damy stała się inspiracją dla wystawianych sztuk i przeszła do kanonu klasyki. Mimo, że jest to coś do połknięcia na raz w dosyć krótkim czasie, pozostawia po sobie coś, co zostaje z czytelnikiem na dłużej. Nie ma się też co zagłębiać w fabułę, bo można się domyślić wszystkiego już na początku (tak jak to w dramatach często bywa), książka jest na tyle łatwa do przyswojenia i mało objętościowa, że po prostu warto sięgnąć po nią chociażby ze względu na kategoryzowanie miłości poszczególnych bohaterów w ówczesnych czasach. Serdecznie polecam!
Przepiękna historia trudnej miłości między różnymi warstwami społecznymi. Wzruszająca i dająca do myślenia, z wieloma wciąż aktualnymi wartościami.
Ciekawe jes to, że Aleksander Dumas stworzył coś tak dobrego bazując na swoim własnym życiu. Nie dziwie się, że bezwarunkowa miłość Armanda i owej Damy stała się inspiracją dla wystawianych sztuk i przeszła do kanonu klasyki....
2024-02-13
O matko, co to był za rollercoaster emocji. Marta Zaborowska stworzyła coś tak zagmatwanego i niebywałego, że do samego końca nie wiedziałem, ani jak książka się skończy, ani którego z bohaterów polubić, a którego znienawidzić.
Motywem przewodnim powieści jest śmierć lub zaginięcie Miriam, szczęśliwej (mogłoby się tak wydawać) żony Konrada, zarabiającego krocie na operacjach plastycznych mężczyzny. Z cała sprawą powiązany jest również Stan, współpracownik i wieloletni przyjaciel rodziny, który nie ma powodzenia u kobiet, oraz siostra Miriam, Adela. Pojawiają się też postaci poruszające się wokół głównych bohaterów intrygi, w tym duet policjantów i Florian, bardzo blisko związany z Miriam mężczyzna.
Sama historia zaczyna się dosyć spokojnie (jeżeli wizyta w kostnicy może do takich należeć), autorka niesamowicie sprawnie pozwala czytelnikowi wejść w życie prywatne Miriam dzięki wspominkom o niej. Przez cały czas miałem wrażenie tego, że jest ona w jakiś sposób zaklęta we wszystkich przedmiotach i każdej myśli towarzyszącej bohaterom, poznajemy jej słabości i podejście do wielu spraw, więc praktycznie od początku można wytworzyć z nią jakąś więź emocjonalną. Pomaga w tym również sprawne przechodzenie między elementami obyczajowymi a pełnokriwstym kryminałem i thrillerem - wszystko jest stopniowo przed czytelnikiem odkrywane. Ale do czego te odkrycia prowadzą?
Poza historią Miriam, poznajemy szczegóły podejmowanych decyzji, nie zawsze dobrych, pozostałych bohaterów. Chyba żaden z nich nie jest krystalicznie czysty, każdy ma swoje za uszami i stara się grać w swoją własną grę z nadzieją, że pozostali jej nie odkryją.
Ważnym elementem książki jest również motyw tajemniczej "Gry". Biorący w niej udział ludzie wykonują kilka zadań, za które otrzymują nagrody w postaci pieniędzy. Pytanie nasuwa się samo - czy warto ryzykować tym, że zadanie będzie na tyle niebezpieczne albo bezwzględne, żeby zniszczyć komuś życie?
Idealnie poprowadzona intryga praktycznie do samego końca trzymała mnie w niewiedzy i napięciu, aż tu nagle, dosłownie z sekundy na sekundę, autorka zaczęła wyciagać karty. A jakie to były karty! Nie dość, że wszystko czego dowiedzieliśmy się o bohaterach było tylko połowiczną prawdą, to jeszcze sprawa Miriam wynurzyła się na światło dzienne. Zakończenia pwardopodobnie mógłbym się domyślić, gdyby autorka tak dobrze nie zajęła się wszystkim innym, specjalnie odciągając uwagę od tego co najważniejsze. Kiedy zacząłem myśleć, że wszystko już zostało wyjaśnione - łup, kolejny kopniak w brzuch. Zakończenie było nieprzewidywalne, po prostu coś niesamowitego. Z jednej strony byłem zadowolony z obrotu spraw, bo postaci, które straciły w moich oczach dostały za swoje. Z drugiej strony kilka spraw pozostało tajemnicą, co mnie dosyć zdziwiło, bo np. wątek samej "Gry" mógłby być bardziej rozwinięty.
Wracając do postaci, autorka chyba celowo ukazała każdą z nich w dobrym i złym swietle. Spodobało mi się w tym wypadku szczególnie to, że tego złego swiatła było zawsze najwięcej. Czasami przejawiało sie jako zazdrość, czasami jako nienawiść i chorobliwa ambicja połączona z brakiem uzewnętrzniania emocji. Żadnego bohatera nie da się w jakiś konkretny sposób polubić, w każdym kiełkuje zło, każdy gra i mąci.
Chyba jako jedyny minus mogę wskazać dziwne, nawet przesadzone imione bohaterów. Konrad i Stan (Stanisław) - zrozumiałe i mało rzucające się w oczy. Ale Miriam, Adela, Shi Lu, Nauman? Byłoby to zrozumiałe, gdyby bohaterów biorących czynny udział w akcji było dwa razy więcej. Po prawdzie później już się to przyswaja, ale przyznam, że na początku ciężko było mi się przyzwyczaić.
Książka świetna, wstrząsająca i tajemnicza, a w dodatku bawiąca się uczuciami czytelnika do samego końca. Jest również bardzo 'ludzka', pomimo zła w każdym bohaterze, można w jakiś sposób się z nimi utożsamiać.
Bardzo dziękuję za egzemplarz recenzencki!
O matko, co to był za rollercoaster emocji. Marta Zaborowska stworzyła coś tak zagmatwanego i niebywałego, że do samego końca nie wiedziałem, ani jak książka się skończy, ani którego z bohaterów polubić, a którego znienawidzić.
Motywem przewodnim powieści jest śmierć lub zaginięcie Miriam, szczęśliwej (mogłoby się tak wydawać) żony Konrada, zarabiającego krocie na...
2024-01-28
Opis książki nawet w najmniejszym stopniu nie przygotował mnie na tę historię. A jest to nie tylko historia kryminalna, z którą mierzył się wydział zabójstw we Wrocławiu, ale także historia chłopca, który w wieku jedenastu lat poznał, czym jest niesprawiedliwość, brud i zniszczone nadzieje.
Znany aktor zostaje zamordowany w centrum miasta, w obskurnej i śmierdzącej melinie. Wydział zabójstw na czele z Chartem stara się rozwikłać sprawę i znaleźć mordercę, co nie okazuje się łatwe, bo w trakcie śledztwa pojawia się kolejna sprawa, która początkowo nie wydaje się łączyć z tą pierwszą. Dodatkowo, jako odskocznie od głównego śledztwa, dostajemy również śledztwo poboczne, które daje chwilę wytchnienia przez szybkie rozwiązanie sprawy.
Im dalej w las, tym Chart i jego zespół zaczynają dostrzegać wiele wspólnych mianowników między dwoma morderstwami, które ostatecznie prowadzą czytelnika na Dworzec Główny we Wrocławiu, na którym dzieją się trudne do zrozumienia i zaakceptowania rzeczy.
Równolegle poznajemy historię Michała, chłopca z patologicznej rodziny, którego ojciec ucieka za granicę, a matka wykorzystuje każdą sposobność do zapicia się do nieprzytomności. W wieku jedenastu lat zostaje skrzywdzony przez wujka, co jest powodem do dalszych podejmowanych przez niego decyzji.
Piotr Kościelny genialnie porusza się między zagadką kryminalną a warstwą obyczajową, którą śledzimy oczyma Michała. Dzięki niemu poznajemy ludzi i warunki, jakie można było zobaczyć na Dworcu Głównym w latach dziewięćdziesiątych i jak można się domyślać, nie były to warunki dobre, a skorumpowana policja i 'utarczki' pomiędzy poszczególnymi grupami były na porządku dziennym. Trudno jednoznacznie przedstawić, jaka grupa wysuwała się na pierwszy plan i której dotyczyły śledztwa, ale moim zdaniem była to grupa najbardziej pokrzywdzona i wyniszczona, a pióro i wiedza z jakiej korzystał autor była na tyle duża, że nie było tu owijania w bawełnę. Dostaliśmy po prostu prawdę, bez upiększeń i starania się o przedstawienie wszystkiego w jak najlepszym świetle.
Bohaterowie nie dali się nie lubić, cały wydział Charta miał w sobie coś, co sprawiało, że chciało mi się z nimi 'współpracować'. Każdy z członków zespołu miał jakieś konkretne zadanie do wykonania i z każdym z nich te zadanie wypełnialiśmy, raz przesłuchując świadków i zdobywając informacje z niepewnych źródeł, innym razem przeszukując meliny i ogródki działkowe.
Jak to określił sam Chart - sprawa "nie była w sumie skomplikowana, ale kręciła się wokół ludzkich brudów". Książki nie można lepiej opisać. Zrobiła na mnie szczególne wrażenie również dlatego, że jako osoba urodzona we Wrocławiu nie zwracałem lub odtrącałem możliwość występowania takich rzeczy, a Piotr Kościelny rzucił mi te wszystkie 'brudy' prosto w twarz i na niejedno otworzył mi oczy. Historię Michała zapamiętam na długo, to co przeżył i jak brutalnie było to przedstawione wywoływało we mnie niejeden raz złość i oburzenie, chłopak dorósł zbyt szybko i zbyt szybko poznał, jak bardzo świat jest niesprawiedliwy dla poszczególnych jednostek. Co tu dużo mówić, jego historia zostawiła po sobie jakiś szczególny ślad.
Książka świetna, brutalna, budząca skrajne emocje - jest to moje pierwsze spotkanie z autorem, ale na pewno nie ostatnie.
Bardzo dziękuję za egzemplarz recenzencki!
Opis książki nawet w najmniejszym stopniu nie przygotował mnie na tę historię. A jest to nie tylko historia kryminalna, z którą mierzył się wydział zabójstw we Wrocławiu, ale także historia chłopca, który w wieku jedenastu lat poznał, czym jest niesprawiedliwość, brud i zniszczone nadzieje.
Znany aktor zostaje zamordowany w centrum miasta, w obskurnej i śmierdzącej...
2024-01-17
Niesamowita opowieść o niespełnionej miłości i walce o wszystko to, o co walczyć warto.
Helikaona, zwanego też "Złocistym", poznajemy w ciekawej sytuacji - ratuje on pewną dziewczynkę i jej matkę przed śmiercią. Stawia go to w dobrym świetle, ale im dalej w las, tym jego zachowania i podejmowane decyzje mogą wydawać się czytelnikowi niemoralne i sprzeczne z tym, jaką naprawdę jest osobą. Razem z nim podróżuje nienawidzący go Argurios z Myken. Tutaj już od początku jesteśmy świadkami bijącej od niego szlachetności i siły, moim zdaniem chyba najlepiej napisana postać, która z początku lubić się nie daje, ale dosyć szybko poznajemy jego historię, dzięki której niechęć zmienia się w podziw. Pozostaje nam Andromacha - kapłanka, której 'wyrocznia' (chociaż to dużo powiedziane) przepowiedziała trzy miłości, całkowicie od siebie różne. Punktem docelowym całej trójki jest Troja (każdy musi dostać się tam z innego powodu, no i jak to bywa, los prowadzi ich do ponownych spotkań i dalszego 'życia' ze sobą), bogate miasto rządzone przez króla Priama. I tak zaczyna się historia, walka o władzę i wszelakie intrygi są podstawą książki, na równi ze świetnie napisanymi bohaterami.
W trakcie lektury przewijają się dobrze nam znane postaci, takie jak Odyseusz ze swoim darem do snucia opowieści czy Hektor, bohater, którego wszyscy podziwiają i jest on, może się wydawać, jedynym spoiwem, które pozwala trzymać dzieci Priamia w ryzach.
Podoba mi się to, że David Gemmell, nawet jeżeli wprowadza postać fikcyjną do powieści, ważną fabularnie, to nie boi się jej uśmiercić, dodatkowo nie śmiercią bezsensowną i nic niewnoszącą do książki, a naprawdę ważną, zmieniającą bieg spraw.
Jedyny minus, który zaczął mi się rzucać w oczy już pod koniec lektury, to trochę za szybkie przeskoki w poszczególnych momentach, w których nie jesteśmy w stanie ustalić, co działo się z danym bohaterem, w jednym rozdziale postać coś planuje, a już po kilku akapitach jest w zaawansowanej fazie swojego planu. Nie jest to duży minus, bo większości możemy dowiedzieć się z kontekstu i wspominek, ale jednak nie da się tego nie zauważyć.
Książka świetna, poruszająca i stojąca wartką akcją (do której autor również podszedł z gotowym już planem, więc opisy walk czy większych bitew były genialne). Serdecznie polecam!
Niesamowita opowieść o niespełnionej miłości i walce o wszystko to, o co walczyć warto.
Helikaona, zwanego też "Złocistym", poznajemy w ciekawej sytuacji - ratuje on pewną dziewczynkę i jej matkę przed śmiercią. Stawia go to w dobrym świetle, ale im dalej w las, tym jego zachowania i podejmowane decyzje mogą wydawać się czytelnikowi niemoralne i sprzeczne z tym, jaką...
2024-01-10
Fenomenalna książka opisująca niemieckie ekspedycje archeologiczne na bliski wschód, podczas których, legalnie lub nie, wywożono niesamowite zabytki i przedmioty ukazujące świat sprzed kilkuset, czasami nawet kilku tysięcy lat.
Książkę rozpoczynamy od śledzenie losów Humanna i jego korespondencji z Conzem w sprawie skarbów odnalezionych w Pergamonie. Dosyć treściwe omówienie listów tych dwóch panów daje nam wgląd nie tylko w 'czystą' archeologię i walkę Humanna o sławę i środki do kontynuowania badań, ale także na sytuację polityczną w Imperium Osmańskim. Bo jak wiadomo, odnalezienie jakiegoś skarbu to tylko mała część całej układanki, coś z tym skarbem trzeba jeszcze zrobić. I tutaj pojawia się Imperium Osmańskie, rozrywane od środka przez wielkie europejskie mocarstwa, stając się praktycznie w połowie skolonizowanym państwem.
Archeolodzy niemieccy, chcąc zrównać się, a później nawet prześcignąć pozostałe mocarstwa, starali się obejść aktualizowane co kilka lat prawo, które definiowało to, co stanie się ze skarbami odkrytymi podczas wykopalisk. I tutaj ogromny plus dla autorów - książka jest ciekawa sama w sobie, ale jeszcze bardziej spodobało mi się to, że właśnie autorzy niemieccy stawiają po części swoich rodaków w niekorzystnym świetle, nie jako archeologów chcących ocalić zabytki przed zniszczeniem (bo takie o sobie w większości mieli zdanie), ale jako 'grabieżców' i złodziei, którzy naginali prawo i często korzystali z łapówek, aby przetransportować odkryte przedmioty do Berlina.
Wykonanie książki cudowne, liczne ilustracje jak i sama okładka przyciągają wzrok, ale po przeczytaniu treści mogę stwierdzić, że właśnie ta cudowna okładka nijak ma się do tego, co znajdziemy w środku. Wzorowana na klimatach egipskich posiada w sobie, uwaga, cały jeden rozdział i kilka wspominek o Egipcie, więc tutaj minus (na mnie się to jakoś nie odbiło, ale jeżeli ktoś zasugeruje się wyłącznie okładką, to może się niemile zaskoczyć).
Książkę jak najbardziej polecam, poznanie historii, jaka kryje się za takimi odkryciami jak Wielki Ołtarz Zeusa czy Brama Isztar było czymś niesamowitym, wiele osób może odtrącić czysto naukowe snucie historii, ale naprawdę warto, chociażby po to, żeby wiedzieć, gdzie czegoś szukać i dlaczego jest w tym miejscu, a nie tam, gdzie zostało znalezione.
Fenomenalna książka opisująca niemieckie ekspedycje archeologiczne na bliski wschód, podczas których, legalnie lub nie, wywożono niesamowite zabytki i przedmioty ukazujące świat sprzed kilkuset, czasami nawet kilku tysięcy lat.
Książkę rozpoczynamy od śledzenie losów Humanna i jego korespondencji z Conzem w sprawie skarbów odnalezionych w Pergamonie. Dosyć treściwe...
2023-12-31
Po dosyć słabej "Czarze Ognia" przyszedł czas na "Zakon Feniksa", no i książka podniosła poprzeczkę bardzo wysoko. Nie dość, że powrót sami wiecie kogo jest już realnym zagrożeniem, to i sami bohaterowie bardzo szybko dojrzewają i biorą już czynny udział w wydarzeniach.
Rowling wykreowała chyba najlepszą postać negatywną, jaką spotkałem w literaturze. Umbridge ma w sobie wszystko to, czego w ludziach nie cierpię, więc za nią samą ogromny plus.
Podobała mi się również połączenie sił Irytka, Freda i Georga, mało ważne wydarzenie dla całej książki, ale przy wszystkich tych tajemnicach jakoś podniosło mnie to na duchu, zwłaszcza, że wiemy jaki ten Irytek jest.
Książkę jak najbardziej polecam, teraz już powinno być konkretnie! I tym samym "Zakonem Feniksa" kończę czytelniczy 2023r. - jak najbardziej pozytywnie.
Po dosyć słabej "Czarze Ognia" przyszedł czas na "Zakon Feniksa", no i książka podniosła poprzeczkę bardzo wysoko. Nie dość, że powrót sami wiecie kogo jest już realnym zagrożeniem, to i sami bohaterowie bardzo szybko dojrzewają i biorą już czynny udział w wydarzeniach.
Rowling wykreowała chyba najlepszą postać negatywną, jaką spotkałem w literaturze. Umbridge ma w sobie...
2023-12-17
Chyba najmroczniejsza i najpoważniejsza odsłona serii (do tej pory).
Harry, Ron i Hermiona rozpoczynają kolejny rok w Hogwarcie i już od początku zostajemy rzuceni w wartką akcję, bo pojawiają się dziwne, zakapturzone postaci. Ktoś skądś uciekł i teraz grasuje na wolności, szuka kogoś i robi przy tym nie lada zamieszanie.
Autorka w dalszym stopniu rozbudowuje bohaterów, przy czym w życiu Harry'ego pojawiają się takie zmiany, że to, czego dowiedzieliśmy się o nim w pierwszych dwóch częściach jest przy tym niczym. Pojawiają się też nowi bohaterowie poboczni, z czego w "Więźniu z Azkabanu" dominuje dwójka roztrzepańców (tak, już na start trafili do czołówki moich ulubionych bohaterów).
Poza coraz mroczniejszym klimatem bardzo podobał mi się wątek Hermiony i pewnego urządzenia, dzięki któremu mogła brać udział w dosłownie wszystkich możliwych dla niej zajęciach. Jest w tym oczywiście wiele niedopowiedzeń, ale fabuła zbudowana wokół tego przedmiotu jest jak najbardziej na plus.
Książkę, tak jak pozostałe części, oczywiście polecam i mam nadzieję, że kolejne przyniosą jeszcze więcej zachwytów.
Chyba najmroczniejsza i najpoważniejsza odsłona serii (do tej pory).
Harry, Ron i Hermiona rozpoczynają kolejny rok w Hogwarcie i już od początku zostajemy rzuceni w wartką akcję, bo pojawiają się dziwne, zakapturzone postaci. Ktoś skądś uciekł i teraz grasuje na wolności, szuka kogoś i robi przy tym nie lada zamieszanie.
Autorka w dalszym stopniu rozbudowuje bohaterów,...
2023-12-11
Za "Komnatę Tajemnic" zabrałem się od razu po zakończeniu "Kamienia filozoficznego", więc spokojnie mogę stwierdzić, że ten tom bije pierwszy na głowę.
Powracamy do Harry'ego, Rona i Hermiony i towarzyszymy im w drugim roku w Hogwarcie. Tym razem paczka musi rozwiązać zagadkę Komnaty Tajemnic, jednocześnie ucząc się, albo starając się to robić. Sama sprawa tajemniczej komnaty sprawiła, że książka wydawała mi się o wiele mroczniejsza od poprzedniczki, pojawił się też dokładniejszy opis głównego antagonisty serii, ba, poznajemy go nawet "bezpośrednio" (no, prawie).
Do bohaterów nie ma się co przyczepiać, wyjątkiem był Lockhart, który irytował mnie od samego początku, nawet jeżeli celowo kreowany był na niedorajdę i narcyza. Nie trawię gościa.
Książkę oczywiście polecam i ponownie biję głową w ten kamień, pod którym pełzałem tyle lat bez zaznajomienia się z tą świetną serią.
Za "Komnatę Tajemnic" zabrałem się od razu po zakończeniu "Kamienia filozoficznego", więc spokojnie mogę stwierdzić, że ten tom bije pierwszy na głowę.
Powracamy do Harry'ego, Rona i Hermiony i towarzyszymy im w drugim roku w Hogwarcie. Tym razem paczka musi rozwiązać zagadkę Komnaty Tajemnic, jednocześnie ucząc się, albo starając się to robić. Sama sprawa tajemniczej...
Kolejna azjatycka książka i kolejna pustka pozostawiona po skończonej lekturze. Azjatyccy autorzy mają w sobie to coś, co przelane na papier trafia prosto w serce czytelnika - może jest to zasługa tego, że podświadomie otwieramy się na treść trochę bardziej, bo jest to literatura obca, bardzo daleka od codzienności?
Yujin, borykająca się z problemami dotyczącymi jej start-up odrzuca wszystko i decyduje się na zakup działki w Soyang-ri. Otwiera tam księgarnię, w której każdy może znaleźć dla siebie nie tylko odpowiednią lekturę, ale również porozmawiać z samym sobą, odgradzając się od problemów życia codziennego, smutków i trosk. Z początku myślałem, że będzie to powieść głównie o prowadzeniu księgarni przez Yujin, ale im dalej w fabułę, tym częściej bohaterowie poboczni, klienci Saoyang-ri Book's Kitchen przejmowali stery. Bo jest to nic innego niż powieść o ludziach, o ich życiu i tym, z czym się borykają, a dodatkowo o książkach, które pomagają im przetrwać te trudniejsze chwile. Od znanej gwiazdy, która straciła swoją babcię, przez kobietę, u której wykryto raka w początkowej fazie, aż po przygniecionego ciężarem odpowiedzialności i oczekiwań mężczyznę.
Niesamowite było domknięcie niektórych spraw i historii, część z nich swój kres znalazła właśnie w Saoyang-ri Book's Kitchen. Historie pełne smutku, cierpienia, ale również nadziei, która wraz ze zmianami pór roku rozkwitała w bohaterach i dawała nadzieję na inną, często lepszą przyszłość.
Śledząc losy bohaterów poznajemy również tytuły innych książek, które w jakiś sposób pomogły im odnaleźć się w życiu (można tu wymienić np. "Kameliowy Sklep Papierniczy" czy "Gdzie śpiewają raki"), więc jest to też świetna pozycja dla osób, które w jakimś stopniu mogą się utożsamiać z którąś z postaci.
Książka rewelacyjna, momentami wzruszająca i rozczulająca. Podczas lektury czułem się tak samo, jak czuła się autorka, o czym wspomina w posłowiu - miałem wrażenie, że bohaterowie z Yujin na czele są moimi przyjaciółmi i to właśnie z nimi spędzam emocjonujące chwile. Serdecznie polecam!
Za książkę bardzo dziękuję wydawnictwu Czarna Owca i pani Bognie Piechockiej z PRart Media!
Kolejna azjatycka książka i kolejna pustka pozostawiona po skończonej lekturze. Azjatyccy autorzy mają w sobie to coś, co przelane na papier trafia prosto w serce czytelnika - może jest to zasługa tego, że podświadomie otwieramy się na treść trochę bardziej, bo jest to literatura obca, bardzo daleka od codzienności?
więcej Pokaż mimo toYujin, borykająca się z problemami dotyczącymi jej...