-
ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Cud w Dolinie Poskoków“ Ante TomiciaLubimyCzytać1
-
Artykuły„Paradoks łosia”: Steve Carell i matematyczny chaos Anttiego TuomainenaSonia Miniewicz2
-
ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński13
Biblioteczka
2023-12-07
2022-11-13
Podobała mi się - inna niż wszystkie. Ciekawa, magiczna :) Zaczęłam ją czytać jednego wieczoru, skończyłam następnego dnia rano. Zdecydowanie była to książka, jakiej nigdy wcześniej nie czytałam.
Podobała mi się - inna niż wszystkie. Ciekawa, magiczna :) Zaczęłam ją czytać jednego wieczoru, skończyłam następnego dnia rano. Zdecydowanie była to książka, jakiej nigdy wcześniej nie czytałam.
Pokaż mimo to2020-05-10
Umieściłam tę książkę na półce "chcę przeczytać" już dawno temu z myślą "no może kiedyś...".
Wypożyczyłam ją z biblioteki w lutym z braku dostępności innych książek, które chciałam w tym momencie.
I tak sobie leżała od lutego, z powodu kwarantanny nie musiałam jej oddawać po miesiącu, wszystkie biblioteki zamknięte, więc tak sobie leżała.
Tytuł oraz opis z tyłu książki ani trochę mnie nie zachęcały.
W końcu po kilku miesiącach zabrałam się za nią z nudów.
Książka totalnie nie jest tym, czego się spodziewałam. Po tytule i po opisie spodziewałam się czegoś całkiem innego - zaskoczyłam się ale bardzo pozytywnie.
Gdy dojdziesz już do fragmentu w którym cała prawda i głęboko skrywany sekret wychodzi na jaw, gwarantuję, że pęknie Ci serce.
Bardzo dużo uświadomił mi ten fragment i za to jestem wdzięczna tej książce, autorce i sobie, że przeczytałam tę książkę.
To co bardzo mi się podobało i co bardzo do mnie trafiło to przepiękne cytaty pod koniec książki już po wyjawieniu prawdy. Nie przepiękne w sensie radosne, bo są to bardzo smutne słowa, lecz przepięknie napisane. Przepięknie opisane rozważania i różne myśli bohaterów, autorka bardzo głęboko wprowadza nas w psychikę tych postaci.
Wszystko tak cudownie ubrane w słowa, wręcz poetycko. Bardzo mi się to podobało.
Książka skłania do refleksji, bardzo gorąco ją polecam.
Bardzo dobry thriller psychologiczny - inny ale bardzo dobry. To moja pierwsza książka tej autorki i już wiem że sięgnę po kolejne.
Zostawiam jeden z tych przepięknych fragmentów, o których piszę. Jest ich wiele ale wstawiam ten jeden.
Naprawdę świetnie opisane rozważania bohaterów, wielki podziw dla autorki.
"Nadal idę. Jestem sama. Jeszcze nie wiem, co mnie czeka. Nie znam treści dziesiątek wiadomości, które będę wysyłać w pustkę, bez szans na odpowiedź. Nie spodziewam się koszmarów, które co noc będą wyrywać mnie ze snu, ani poczucia bezradności i wyrzutów sumienia przeszywających moje ciało i umysł tak gwałtownie i bezlitośnie, że stracę wolę życia. Wiem jednak, że są rzeczy, które ranią człowieka na zawsze, od środka. Nie można tego wyleczyć, nie ma ucieczki. Jedyne, co można zrobić, to zakopać wspomnienia tak głęboko, żeby nie udało im się wydostać na powierzchnię. Znaleźć jakiś sposób na udawanie, że życie zaczęło się na nowo. Nagle uderza mnie chore olśnienie: to możliwe. To niemal przerażająco proste. Już teraz wydaje mi się, że ostatnie dziesięć minut przytrafiło się komuś innemu. Ta kobieta, która wysiadła z samochodu, już nie istnieje. To nie byłam ja. To nie byłam ja. Ona została razem z nim i zniknęła na zawsze z mojego życia."
Umieściłam tę książkę na półce "chcę przeczytać" już dawno temu z myślą "no może kiedyś...".
Wypożyczyłam ją z biblioteki w lutym z braku dostępności innych książek, które chciałam w tym momencie.
I tak sobie leżała od lutego, z powodu kwarantanny nie musiałam jej oddawać po miesiącu, wszystkie biblioteki zamknięte, więc tak sobie leżała.
Tytuł oraz opis z tyłu książki ani...
2020-04
"Przerażający portret sadysty. Świetny thriller wywołujący klaustrofobię. (...)"
- Romantic Times
"To było naprawdę cholernie straszne. I naprawdę dobre. Do samego końca."
- Lit Hub
Książka bardzo mi się podobała.
Lecz czułam się bardzo nieswojo czytając ją.
Ten klaustrofobiczny klimat sprawiał, że czułam się źle psychicznie. Chcialam ją jak najszybciej skończyć, bo naprawdę miałam jakieś dziwne, negatywne myśli.
Czytając książkę jedynie nie pasowało mi, jak bardzo autorka "wyolbrzymiła" tę sytuację, ten brak jakiejkolwiek opcji ucieczki, to wszystko brzmiało trochę absurdalnie - ja czytając książkę widziałam dużo możliwości ucieczki z których główna bohaterka nie skorzystała. A może tylko mi się wydaje? Co prawda nie wiem jak to jest być tak zastraszoną i zmanipulowaną, może faktycznie bohaterka bała się, że przy kolejnej próbie znów wyjdzie na chorą psychicznie i dlatego nie widziała już żadnej opcji ucieczki.
Tak czy siak, książka niesamowicie mi się podobała.
Budowała niesamowity nastrój grozy, czułam się naprawdę bardzo nieswojo.
Świetny profil psychologiczny psychopaty, nie wiem skąd autorka miała taką wiedzę w tym temacie, ale jestem pod wrażeniem. Nawet sprawdzałam, czy autorka przypadkiem nie ma jakiegoś wykształcenia w tym kierunku ale okazało się, że nie. Także wow.
Najbardziej przykre i przerażające jest to, że wydaje mi się, że bardzo podobne sytuacje naprawdę się zdarzają.
Ja książkę gorąco polecam! Naprawdę warto.
"Przerażający portret sadysty. Świetny thriller wywołujący klaustrofobię. (...)"
- Romantic Times
"To było naprawdę cholernie straszne. I naprawdę dobre. Do samego końca."
- Lit Hub
Książka bardzo mi się podobała.
Lecz czułam się bardzo nieswojo czytając ją.
Ten klaustrofobiczny klimat sprawiał, że czułam się źle psychicznie. Chcialam ją jak najszybciej skończyć, bo...
2020-03
Opinię właściwą dodałam pod książką "Kolejne 365 dni", ponieważ przeczytałam wszystkie 3 części i tam się wypowiedziałam o całej serii i jak widać po 10 gwiazdkach kocham wszystkie 3 książki ale... chciałam się tutaj wypowiedzieć na temat tego, o czym wszyscy tak bardzo od samego początku krzyczą.
Na temat gwałtu, przemocy seksualnej i "promowania szkodliwych zachowań'.
Jestem feministką, naprawdę zawziętą feministką i jestem bardzo odosobniona w środowisku feministycznym ze swoimi poglądami na temat książek Blanki...
Feminiski bardzo krzyczą, że książki Blanki romantyzują gwałt, promują szkodliwe zachowania, przemoc seksualną, że w książce występuje syndrom sztokholsmki... Nigdy się z tym nie zgadzałam i nigdy zdania nie zmienię. Książka to tylko fikcja literacka. Bajeczka. Autorka jeśli ma ochotę, ma prawo dać tam nawet latające krowy. Tak, zgadzam się, w 1 książce jest scena gwałtu na początku ale ta scena nie promuje niczego złego... To tylko scena gwałtu jakich wiele w różnych książkach i filmach.
Czy kryminały promują morderstwa i autorzy kryminałów popierają zabijanie ludzi? Oczywiście, że nie.
W kryminałach mamy setki/tysiące złych, zdemoralizowanych bohaterów, którzy grabią, mordują i robią wiele innych złych rzeczy, a mimo to są uwielbiani. Ich nikczemne czyny znajdują poklask fanów i usprawiedliwienie. Dlatego, że to się czyta dla rozrywki i idzie się spać :) Nikt normalny nie będzie czerpał z tego wzorców i po przeczytaniu książki nie pójdzie zabijać ludzi. Tak samo jak nikt po przeczytaniu "365 dni" nie pójdzie gwałcić i porywać kobiet myśląc, że "one właśnie tego chcą". A jeśli tak zrobi - to jest chory psychicznie i ma poważny problem i to, czy przeczytał tę książkę, czy jej nie przeczytał niczego nie zmienia. Taka osoba jest przestępcą i idzie do więzienia za swoje czyny. Nie można obwiniać autora książki za to, że ktoś wziął przykład z bohatera jego książki.
Tak samo jak człowiek z depresją być może pójdzie się powiesić, bo posłucha smutnej piosenki i to może być dla niego zapalnik do popełnienia samobójstwa. I co, będziemy obwiniać wokalistę o to? Oczywiście, że nie.
To samo w przypadku "365 dni".
W ksiązce mamy Massimo, który zgwałcił stewardessę, porwał Laurę, przetrzymywał ją. W końcu dziewczyna go pokochała. Czy jest to coś złego? Oczywiście, że tak. Oczywiście, że gwałt i porwanie to złe rzeczy. Ale co z tego? To tylko książka, FIKCJA LITERACKA. Nic nadzwyczajnego w tym, że dziewczyna pokochała swojego porywacza, typowy syndrom sztokholmski. Syndromu sztokholmskiego można doszukiwać się już w "Pięknej i Bestii", w bajce, którą czyta się dzieciom na dobranoc a jakoś nikt się o to nie rzuca i nikt nie mówi, że bajka uczy dzieci szkodliwych zachowań i promuje szkodliwe wzroce. Dlaczego więc tak doczepiliście się książek Blanki?
Massimo jest złym człowiekiem, gwałcicielem, porywaczem i mordercą, co nie zmienia faktu, że go pokochałam, jak i wiele innych czytelniczek go pokochało.
Tak samo jak czasem oglądamy thrillery/kryminały i mega spodoba nam się główny bohater, który jest płatnym zabójcą i kibicujemy mu aż do ostatnich minut filmu...
Ludzie, ogarnijcie się, to tylko fikcja.
Fenomen tych książek pokazuje o czym fantazjują niektóre kobiety - wciąż to tylko fantazje. W temacie książek Blanki sporo idiotów gadało (nie wiem skąd im się to wzięło, bo Massimo w 1 części nie gwałcił Laury), że skoro kobiety fantazjują o gwałcie, to znaczy, że chcą być gwałcone naprawdę. Jak o czymś fantazjujemy, nie znaczy, że chcemy, aby to się spełniło w rzeczywistości.
Nawet jeśli kobiety fantazjują o gwałcie, nie znaczy, że chcą być zgwałcone naprawdę. Najczęściej chcą po prostu odegrać taką scenę ze swoim partnerem ZA ZGODĄ Z OBU STRON - on udaje, że ją napada i bierze siłą, ona udaje, że tego nie chce i się wyrywa - wszystko wcześniej ustalone przez obu partnerów i wszystko za ich zgodą. Sporo kobiet kręci brutalność w łóżku i dominacja ze strony partnera, nic w tym dziwnego ani złego. Dlatego kobiety tak pokochały tę serię, książki Blanki odzwierciedlają ich łóżkowe fantazje. Massimo jest w łóżku brutalny, lubi ostry seks, główna bohaterka także, Laura uwielbia, kiedy Massimo łapie ją, unieruchamia i bierze ją mocno i brutalnie "bez pytania", po prostu bierze co chce. Sporo kobiet o tym fantazjuje, ja zresztą także, uwielbiam taki seks.
Mamy prawo fantazjować o czym chcemy, o gwałtach także ale to nie znaczy, że chcemy, aby te fantazje się spełniły, a jeśli chcemy, to z zaufanym partnerem, za obopólną zgodą i ze świadomością, że jesteśmy w pełni bezpieczne i możemy w każdym momencie to przerwać.
Przestańcie opowiadać bzdury, że skoro kobiety fantazjują o gwałcie to znaczy, że naprawdę chcą być gwałcone i zacznijcie używać mózgu. Zacznijcie myśleć, a jak dalej tego nie potraficie zrozumieć, to proponuję oddać się dobrowolnie na terapię do szpitala psychiatrycznego, bo to wy jesteście zagrożeniem dla społeczeństwa, a nie ta książka.
Opinię właściwą dodałam pod książką "Kolejne 365 dni", ponieważ przeczytałam wszystkie 3 części i tam się wypowiedziałam o całej serii i jak widać po 10 gwiazdkach kocham wszystkie 3 książki ale... chciałam się tutaj wypowiedzieć na temat tego, o czym wszyscy tak bardzo od samego początku krzyczą.
Na temat gwałtu, przemocy seksualnej i "promowania szkodliwych...
2020-03
Kocham wszystkie 3 części <3
Kocham, kocham, kocham!
Kocham wszystkie 3 części <3
Kocham, kocham, kocham!
2020-03
Kocham <3 Kocham, kocham, kocham!
Wszystkie 3 części przeczytane w kilkanaście dni, kac książkowy był przeogromny...
Pokochałam Laurę, pokochałam Olgę, pokochałam Domenico, pokochałam Massimo, a ostatecznie przekonałam się też do Nacho i pokochałam i jego!
Niesamowita historia, mnóstwo różnych przeżyć i emocji, czytałam książki z zapartym tchem.
Czytając książki marzyłam o takiej przyjaciółce jak Olo <3 Chyba każda z nas marzy ;) Olo była najlepsza! <3 Cieszę się, że jej historia skończyła się tak szczęśliwie <3
I choć kocham Massimo, cieszę się, że Laura odeszła do Nacho i znalazła szczęście u jego boku, Massimo niestety pokazał swoją prawdziwą twarz i okazał się potworem...
Na pewno wrócę do książek jeszcze nie raz! Książki Blanki wywołały we mnie takie emocje jak żadne inne książki.
Skłoniły do wielu przemyśleń, zmotywowały mnie do pewnych rzeczy...
Nie wiem co więcej mogę napisać, polecam całym sercem, ja pokochałam te książki, mam wręcz obsesję na ich punkcie teraz i na punkcie autorki książek ;)
Najbardziej pokochałam Laurę i byłam z nią bardzo związana emocjonalnie przez wszystkie części, gdy działo się coś złego lub wzruszającego, leciały mi łzy i płakałam razem z Laurą <3 Kocham, kocham, kocham!
Książki Blanki zostały moimi ulubionymi książkami!
Kocham <3 Kocham, kocham, kocham!
Wszystkie 3 części przeczytane w kilkanaście dni, kac książkowy był przeogromny...
Pokochałam Laurę, pokochałam Olgę, pokochałam Domenico, pokochałam Massimo, a ostatecznie przekonałam się też do Nacho i pokochałam i jego!
Niesamowita historia, mnóstwo różnych przeżyć i emocji, czytałam książki z zapartym tchem.
Czytając książki marzyłam...
2016
2020-02-13
Gdy już Ci się wydaje, że wszystko wiesz, okazuje się, że nie wiesz nic.
"O ile "Nieodnaleziona" wywołała burzę, to "Nieodgadniona" wywoła sztorm". - Rafał Bielski, "Magazyn Pocisk"
Kocham, kocham kocham.
Ja dosłownie oszalałam na punkcie tych książek.
Na punkcie "Nieodnalezionej" i "Nieodgadnionej".
Oszalałam, zwariowałam, pokochałam.
Dlaczego obie te książki mają tak słabe oceny?
Te książki już w trakcie czytania stały się moimi ulubionymi, a ulubionych książek mam naprawdę niewiele - dosłownie dwie, a więc "Nieodnaleziona" i "Nieodgadniona" dołączają jako 3 pozycja do moich ulubionych książek.
Ja rozumiem, że można zarzucać autorowi, że w tych książkach, a zwłaszcza w 2 części, jest dużo chaosu i zamieszania. Że akcja jest niespójna, że są błędy logiczne.
Tak, są błędy logiczne, nie zaprzeczam.
Ale jakoś nie przeszkadzało mi to bardzo, historia sama w sobie tak mnie pochłonęła, że przymykałam oko na jakieś tam niespójności i błędy logiczne. Chciałam poznać rozwiązanie zagadki, chciałam dowiedzieć się, jak skończy się ta historia.
Sporo osób zarzuca autorowi, że cała historia nie trzyma się kupy, że wygląda, jakby wszystko było wymyślone na poczekaniu. Że niektóre sytuacje, które się dzieją, są totalnie nierealne. Fakt, momentami niektóre rzeczy wydawały mi się bzdurne ale to i tak nie zmieniało moich odczuć wobec książki. I tak już ją uwielbiałam i chciałam jak najszybciej poznać całą historię oraz prawdę.
Nie jadłam, nie piłam, nie spałam, czytałam kiedy tylko mogłam, w każdej wolnej chwili, wszystko inne przestało się dla mnie liczyć przez te kilka dni.
Czytam naprawdę sporo książek, jedne są lepsze, inne gorsze, każda z tych książek wywołuje we mnie jakieś emocje.
Jednak takie emocje jakie wywołały we mnie "Nieodnaleziona" i "Nieodgadniona" są nie do opisania. Takie emocje zdarzają mi się bardzo rzadko.
Pierwszy i jedyny raz miałam takie silne odczucia przy "Zaginionej Dziewczynie" Gillian Flynn. Tamtą historię również pokochałam i żyłam nią.
I teraz przydarzyło mi się coś takiego po raz drugi.
Drugi raz w życiu odczuwałam takie emocje przy książce.
Pokochałam tę książkę, żyłam tą historią całą sobą, bałam się skończyć książkę, nie chciałam, żeby ta historia się skończyła. Nie mogłam się oderwać, czytałam w każdej wolnej chwili i myślałam tylko o tej historii. O bohaterach, o tym co się wydarzyło, o tym co będzie dalej. Wszystkie sprawy życia codziennego odeszły na drugi plan.
Brzmię jak szurnięta? Może.
Zaczęłam się zastanawiać, dlaczego tak bardzo pokochałam tę książkę. Być może właśnie przez to zamieszanie? Przez tę lawinę niespodziewanych wydarzeń, dynamiczną akcję, prawdziwy huragan i chaos... To wszystko sprawiało, że przewracałam kartki jak szalona, próbowałam się w tym wszystkim połapać i chciałam poznać prawdę. Bardzo dużo się działo, nie było nudno nawet przez moment.
No i oczywiście postać Kasandry bardzo mnie intrygowała.
Postać Kasandry była niesamowicie tajemnicza... Czytelnik nie wie, czy może jej wierzyć, czy może jej ufać. Kasandra niesamowicie kręciła i wprowadzała chaos, ciągle się zastanawiałam, o co z nią chodzi, kim ona jest, czy ma coś wspólnego z tym wszystkim, czy nie, czy mówi prawdę, czy znowu manipuluje i kłamie? Może właśnie dlatego tak pokochałam jej postać?
Kasandra była w moim odczuciu tak trochę czarnym charakterem i być może właśnie to jest coś, co mnie pociągało w niej.
Tak samo było w przypadku "Zaginionej Dziewczyny". Główna bohaterka była czarnym charakterem, a ja oszalałam na jej punkcie bez reszty.
Oszalałam na punkcie Kasandry, ale jeszcze bardziej oszalałam na punkcie Damiana Wernera.
A postać Ewy? Postać Ewy bardzo rozczarowuje.
Przez praktycznie całe 2 książki czekamy, kiedy uda się odnaleźć Ewę, kreujemy sobie jej obraz w głowie.
Ostatecznie okazuje się... że Ewa kompletnie nie jest tą osobą, za jaką ją mieliśmy.
Czekaliśmy na Ewę wyobrażając sobie, że jest to biedna, zastraszona dziewczyna, że pewnie wszystkie te lata również tęskniła za swoim narzeczonym, że być może gdy się spotkają znów ich połączy uczucie, że postanowią zostać ze sobą i razem stawić czoła przeciwnościom... No nie.
Ewa kompletnie nie jest tym, za kogo ją mieliśmy.
Było mi strasznie przykro, że Werner tak został przez nią potraktowany, zasługiwał na o wiele więcej, niż to, co otrzymał...
Książka dla mnie tak świetna, że teraz się boję, że nie trafię już na nic tak dobrego i że każda książka, którą wezmę do ręki, będzie o wiele gorsza i o wiele słabsza i ciężko mi będzie dotrwać do jej końca.
Pewnie się mylę, być może to efekt kaca książkowego, w końcu "Nieodgadnioną" zakończyłam jakieś kilka godzin temu, jestem jeszcze na haju.
Wspaniała książka, świetna historia, już wiem, że na pewno przeczytam więcej książek pana Remigiusza.
Nie daje mi spokoju tylko jedna rzecz, autor na końcu książki zostawia nas z jedną niewyjaśnioną kwestią.
Czy podobieństwo słów "Kajman" i "Reimann" jest przypadkowe? Co to wszystko miało znaczyć?
"Naprawdę sądziłaś, że nie zobaczę związku między dwoma tak podobnymi do siebie słowami? Reimann i Kajman?" - wciąż zastanawiam się nad tymi słowami wypowiedzianymi przez Ewę. Co Ewa miała na myśli, do jakiego wniosku doszła, co było jej motywem?
Dlaczego Kasandra na końcu zastanawiała się, czy Werner dojdzie do takiego samego wniosku jak Ewa?
Nic z tego nie rozumiem, nie jestem w stanie w ogóle połączyć tych rzeczy ze sobą, nie widzę żadnego powiązania między jednym a drugim. Czy znowu wszystko było jednym wielkim kłamstwem a prawda w rzeczywistości jest całkiem inna? :)
Czy jest ktoś kto rozumie więcej i zechciałby mi coś wytłumaczyć? Jeśli tak, zapraszam na priv :)
Z niecierpliwością czekam na ekranizację!
Polecam, polecam, polecam!
Tę książkę jak widać można albo kochać, albo nienawidzić! Opinie są bardzo skrajne. Nie kieruj się więc opiniami innych, nie zniechęcaj się widząc słabą recenzję, tylko przeczytaj sam/a i wtedy wyrobisz sobie swoją własną opinię.
Ja pokochałam bez reszty. Moje serce od dzisiaj należy do Remigiusza Mroza, Damiana Wernera i Kasandry Reimann.
Do książki na pewno jeszcze kiedyś wrócę i to nie raz...
Gdy już Ci się wydaje, że wszystko wiesz, okazuje się, że nie wiesz nic.
"O ile "Nieodnaleziona" wywołała burzę, to "Nieodgadniona" wywoła sztorm". - Rafał Bielski, "Magazyn Pocisk"
Kocham, kocham kocham.
Ja dosłownie oszalałam na punkcie tych książek.
Na punkcie "Nieodnalezionej" i "Nieodgadnionej".
Oszalałam, zwariowałam, pokochałam.
Dlaczego obie te książki mają tak...
2020-02-09
Książkę zaczęłam w sobotę i skończyłam w niedzielę.
W poniedziałek po pracy pobiegłam jak szalona do biblioteki po 2 część i to chyba wystarczająco wyraża moją opinię na temat tej książki.
Pokochałam. Historia wciągnęła mnie bez reszty.
"Nieodnaleziona" to dopiero początek... Prawdziwe tornado rozgrywa się dopiero w drugiej części, w "Nieodgadnionej".
Jeśli 1 część wywarła na was wrażenie i myśleliście, że wiecie już wszystko, to koniecznie musicie zaopatrzyć się w 2 część, bo tak naprawdę nic nie wiecie.
W trakcie czytania drugiej części uświadomicie sobie, że nic nie jest takie, jak myśleliście.
Zapnijcie pasy, bo w 2 części czeka was prawdziwy huragan. Lawina niespodziewanych wydarzeń, dynamiczna akcja, ogromny chaos i zamieszanie.
Ciężko mi napisać opinię o samej pierwszej części, na pewno za moment po skończeniu tej opinii, przejdę na stronę z "Nieodgadnioną" i tam napiszę recenzję właściwą podsumowującą obie części.
Chcę jedynie podkreślić, że w "Nieodnalezionej" bardzo mnie urzekło posłowie autora i to co napisał na temat przemocy wobec kobiet.
Ogromny szacunek za to dla Remigiusza.
Autor zyskał bardzo dużo w moich oczach za te słowa.
Doceniam ludzi, którzy są świadomi takich rzeczy i żałuję, że takich osób jest tak mało.
Polecam, polecam, polecam!
Czytajcie i zaraz po skończeniu "Nieodnalezionej" bierzcie się za "Nieodgadnioną"!
Książkę zaczęłam w sobotę i skończyłam w niedzielę.
W poniedziałek po pracy pobiegłam jak szalona do biblioteki po 2 część i to chyba wystarczająco wyraża moją opinię na temat tej książki.
Pokochałam. Historia wciągnęła mnie bez reszty.
"Nieodnaleziona" to dopiero początek... Prawdziwe tornado rozgrywa się dopiero w drugiej części, w "Nieodgadnionej".
Jeśli 1 część...
2020-01-26
Co tu dużo mówić. Książka bardzo mi się podobała.
Ale bardzo zryła mi głowę :D
I bardzo mnie "zmęczyła" ale nie w złym sensie.
Mamy tutaj historię pisaną w narracji pierwszoosobowej, czyli z perspektywy bohatera. Bohater próbuje zrozumieć sam siebie i całą tę sytuację. Próbuje dojść do tego, kim jest, co się stało, próbuje sobie coś przypomnieć. Męczy się sam ze sobą i próbuje rozwikłać sekrety tkwiące głęboko w jego głowie. Wnikamy w głąb jego psychiki, czytamy jego chaotyczne przemyślenia, zastanawiamy się razem z nim i próbujemy rozwikłać zagadkę. To może zmęczyć naszą głowę ;)
Zakończenia się troszeczkę domyślałam, od początku myślałam, że skoro Izabela jest psychoterapeutką, to może postanowiła zrobić jakiś eksperyment na panu Mikołaju... Że badała go, że chciała go wyleczyć, że chciała mu zafundować terapię szokową, która może pomoże mu odzyskać pamięć... Jak się później okazało, pan Mikołaj wcale nie był chory psychicznie i nie miał żadnych problemów z pamięcią, ale nie pomyliłam się za dużo z tym eksperymentem ;)
Wszystko było tylko i wyłącznie eksperymentem, który okazał się tragiczny w skutkach. Biedny pan Mikołaj został wciągnięty w chorą grę Izabeli i jeszcze niewinna dziewczyna za to przypłaciła życiem.
Chyba zakochałam się w panu Czornyju.
To moja druga jego książka i mimo mojej ogromnej niechęci do narracji trzecioosobowej, chyba zabiorę się za cykl o komisarzu Eryku Deryle. Tylko i wyłącznie z miłości do Maxa Czornyja!
Co tu dużo mówić. Książka bardzo mi się podobała.
Ale bardzo zryła mi głowę :D
I bardzo mnie "zmęczyła" ale nie w złym sensie.
Mamy tutaj historię pisaną w narracji pierwszoosobowej, czyli z perspektywy bohatera. Bohater próbuje zrozumieć sam siebie i całą tę sytuację. Próbuje dojść do tego, kim jest, co się stało, próbuje sobie coś przypomnieć. Męczy się sam ze sobą i...
2020-01-17
Zabrakło mi słów. Wspaniała!
Może jestem mało krytyczna, ale to dlatego, że lubię takie książki i bardzo do mnie trafiają takie historie i takie klimaty. Dla mnie książka była świetna :)
Na końcu książki, gdy czytałam posłowie autora, aż łzy cisnęły mi się do oczu. Mimo że jestem za karą śmierci, ta historia oraz to co autor napisał w posłowiu... to naprawdę dało mi do myślenia. Jak łatwo można się pomylić. Jak łatwo można kogoś niesłusznie oskarżyć...
Końcówka książki łamie serce, ale historia jest naprawdę świetna.
Naszła mnie ogromna ochota, aby przeczytać inne książki tego autora i na pewno się wkrótce za nie zabiorę, bo Max Czornyj bardzo mi zaimponował. Ogromny potencjał!
Polecam. Książka pochłonęła mnie bez reszty.
Zabrakło mi słów. Wspaniała!
Może jestem mało krytyczna, ale to dlatego, że lubię takie książki i bardzo do mnie trafiają takie historie i takie klimaty. Dla mnie książka była świetna :)
Na końcu książki, gdy czytałam posłowie autora, aż łzy cisnęły mi się do oczu. Mimo że jestem za karą śmierci, ta historia oraz to co autor napisał w posłowiu... to naprawdę dało mi do...
2019-08-18
bardzo ciężko jest mi wystawić opinię tej książce.
do połowy książki byłam wściekła i chciałam wyrzucić tę książkę przez okno. wtedy chciałam jej dać jakieś 4-5 gwiazdek. zmiana narracji co chwilę i zmiana bohatera co chwilę doprowadzały mnie do szału.
pierwszy raz spotkałam się z czymś takim, że raz mamy historię opowiadaną z punktu widzenia jakiejś tam osoby w narracji pierwszoosobowej, a za chwilę kartkę dalej, historia jest opowiadana z punktu widzenia drugiej osoby już w narracji trzecioosobowej. wtf?
gubiłam się.
mnóstwo bohaterów. co chwilę ktoś inny. Jules, Lena, Helen, Patrick, Sean, Erin, Nickie, Mark, Josh, bóg wie kto jeszcze, na początku gubiłam się strasznie. nie ogarniałam, kto jest kim, musiałam się cofać kilka kartek, bo już nie pamiętałam, kim jest ta osoba, której wypowiedź teraz czytam, bo po drodze było jeszcze kilka innych osób i już zdążyłam zapomnieć.
może to dlatego, że dopiero niedawno zaczęłam dużo czytać, kiedyś nie czytałam prawie w ogóle, czytałam mało, mam na swoim koncie dopiero kilka czy kilkanaście książek z gatunku "thriller psychologiczny". więc nie jestem przyzwyczajona do takiego stylu pisania, a może to częste w takich książkach z tego gatunku?
pierwszy raz trafiłam na książkę w której tak się zmieniała narracja i w której tak się zmieniali bohaterzy i to mnie wybijało z rytmu.
gubiłam się strasznie.
więc długo się męczyłam z tą książką, kilka dni, no męczyła mnie strasznie, bałam się, że nie przebrnę przez nią, że zaraz ją odłożę i już do niej nie wrócę.
ale później, już jakoś w połowie książki przyzwyczaiłam się do tego.
do tych zmian narracji i bohaterów. i jakoś poszło. zrobiło się fajnie i ciekawie. już ogarniałam kto jest kim i było łatwiej.
i zakończenie bardzo mi się podobało.
ciekawa była ta książka, żyła swoim życiem, ponieważ każdy bohater wprowadzał coś innego do historii. teraz patrzę z innej perspektywy , gdy już skończyłam książkę uważam, że w sumie te zmiany narracji i ta ogromna ilość bohaterów, to wszystko nadawało uroku tej książce i takiej "wyjątkowości". była naprawdę inna od wszystkich.
była w niej fajna nutka mroku i tajemniczości. w tej rzece, w tym miasteczku, w jego mieszkańcach, bo każdy coś ukrywał.
dlatego będzie 7 gwiazdek. myślałam o 6 gwiazdkach, ale niech będzie 7, bo później naprawdę mi się podobała i zakończenie bardzo mi się podobało. historia była bardzo ciekawa. gdyby tylko została napisana trochę inaczej... nie tak męcząco i irytująco ;)
gdzieś widziałam w necie artykuł z recenzją tej książki i tytuł recenzji brzmiał "co za dużo, to niezdrowo". osoba recenzująca również krytykowała zbyt dużą ilość narratorów, pisała, że to wprowadzało ogromny chaos i że sama się gubiła i myliła postaci.
"co za dużo, to niezdrowo" to właściwe stwierdzenie na temat tej książki.
książka jest nietypowa. ma w sobie coś, o ile faktycznie lubimy taki styl pisania i damy się porwać tej historii. jak nurcie rzeki ;)
bardzo ciężko jest mi wystawić opinię tej książce.
do połowy książki byłam wściekła i chciałam wyrzucić tę książkę przez okno. wtedy chciałam jej dać jakieś 4-5 gwiazdek. zmiana narracji co chwilę i zmiana bohatera co chwilę doprowadzały mnie do szału.
pierwszy raz spotkałam się z czymś takim, że raz mamy historię opowiadaną z punktu widzenia jakiejś tam osoby w narracji...
2019-08-11
nie wiem co powiedzieć.
na ostatnich stronach płynęły mi łzy.
gdy Layla wyznała całą prawdę.
z początku miałam ją za psychopatkę. myślałam sobie "ona nie ma prawa teraz wracać po tylu latach i niszczyć im życia, rozdzielać ich, jak ona w ogóle ma czelność prosić Finna, aby pozbył się Ellen? kim ona się stała, jest chora, jak ona może to robić, jak może chcieć śmierci własnej siostry?"
miałam ją za niebezpieczną psychopatkę i coraz bardziej przerażała mnie jej postać.
a później... później gdy Layla wyznała całą prawdę, zaczęłam jej tak strasznie współczuć. nic dziwnego, że była zaburzona, nic dziwnego, że tak jej się porobiło w głowie po tym, co przeżyła...
śmierć matki, a później śmierć siostry... jej ojciec zabił jej siostrę łopatą. a ona przy tym była, widziała to na własne oczy.
pewnie wiele osób całkowicie odeszłoby od zmysłów w takiej sytuacji.
płynęły mi łzy czytając te ostatnie kartki, czytając wyznanie Layli, bo współczułam jej tak strasznie i już nie odczuwałam do niej złości i gniewu, że chce "zabić Ellen" i "odebrać jej Finna".
zrozumiałam, że jest po prostu zaburzona, jest chora, to nie jej wina.
współczułam jej strasznie.
współczułam Finnowi, że żył cały ten czas z Laylą, niewiedząc o tym.
myślał, że jest z jej siostrą Ellen...
współczułam Finnowi, że trafił do więzienia za to, co się stało.
to był tylko wypadek.
powinien zostać uniewinniony, zasługiwał na to, aby zacząć nowe życie, aby uwolnić się na zawsze od Layli psychopatki.
choć czy potrafiłby zacząć nowe życie? jak niby miałby dalej normalnie żyć, po tym co przeszedł i czego się dowiedział?
a co, gdyby sprawy potoczyły się inaczej? gdyby Layla nie zdradziła Finna, gdyby dalej z nim była, czy wyszłaby na prostą, po tym wszystkim co przeżyła i byłaby w stanie wieść normalne życie? być może tak.
w końcu to dlatego, że wróciła do ojca tak bardzo sprawy się pogorszyły. zaczęła udawać Ellen i tak bardzo nią przesiąkła, że już nie zostało w niej śladu po Layli. naprawdę stała się Ellen.
a później zapragnęła dawnego, szczęśliwego życia z Finnem...
książka była świetna.
dopiero zaczynam swoją przygodę z thrillerami psychologicznymi, przeczytałam dopiero kilka książek z tego gatunku i chyba nie jestem wymagającą czytelniczką, bo prawie wszystkim książkom dawałam 10 gwiazdek. wszystkie bardzo mi się podobały.
jednak po przeczytaniu tej książki, mam ochotę wrócić do moich poprzednich opinii, edytować je i każdej książce odjąć po 1-2 gwiazdki.
historia naprawdę niesamowita.
zawsze się zastanawiam, co musi mieć w głowie autor/ka, żeby wymyślić coś takiego.
chyba autorka sama musi być chora psychicznie. nie wiem, jak można wpaść na coś takiego mając zdrową głowę.
książka była naprawdę przerażąjaca i creepy.
nie kojarzę, żebym kiedykolwiek płakała czytając jakąś książkę. chyba nie zdarzyło mi się to wcześniej.
gorąco polecam.
przeczytałam jakiś czas temu "Na skraju załamania" tej autorki i oczywiście "Pozwól mi wrócić" była o niebo lepsza, w ogóle bez porównania.
polecam!
nie wiem co powiedzieć.
na ostatnich stronach płynęły mi łzy.
gdy Layla wyznała całą prawdę.
z początku miałam ją za psychopatkę. myślałam sobie "ona nie ma prawa teraz wracać po tylu latach i niszczyć im życia, rozdzielać ich, jak ona w ogóle ma czelność prosić Finna, aby pozbył się Ellen? kim ona się stała, jest chora, jak ona może to robić, jak może chcieć śmierci...
książkę pożyczyła mi kilka lat temu koleżanka i od tego się wszystko zaczęło.
dziś moją religią jest prawo przyciągania i zmieniło się całe moje życie.
"Sekret" jest dobrym wstępem do prawa przyciągania, nie możesz naiwnie wierzyć, że po przeczytaniu tej książki będziesz już doskonale wiedzieć jak dobrze posługiwać się prawem przyciągania w swoim życiu i nie możesz naiwnie wierzyć, że odrazu osiągniesz ogromne efekty. nie.
wielu ludzi przeczytało tę książkę, spróbowało przyciągnąć to czy tamto - nie udało się i stwierdzili, że "to nie działa" i "to bzdury".
ja oprócz "Sekretu" przerobiłam dziesiątki innych książek o prawie przyciągania, słuchałam wykładów znanych mentorów na youtubie, trafiłam na kilka świetnych forów internetowych na temat prawa przyciągania, rozmawiałam i wymieniałam się wiedzą i doświadczeniami z dziesiątkami ludzi. czytałam historie ludzi o tym, jak udało im się przyciągnąć to czy tamto, podłapywałam od nich sposoby, czytałam o technikach, próbowałam różnych metod. i ciągle to robię.
ciągle się rozwijam i dokształcam.
uwierzyłam. po prostu uwierzyłam. i to zmieniło wszystko.
"Sekret" jest dobrym wstępem ale niech nikt nie liczy, że po zasięgnięciu 1% wiedzy z prawa przyciągania od razu będzie w tym świetny i od razu przyciągnie miliony na swoje konto.
to nie tak działa, to nie o to w tym chodzi.
zmień swoje myślenie, zmień swoje przekonania, wyrzuć wszystko, co negatywne w Twojej głowie, zacznij doceniać, to co masz i zacznij się cieszyć z małych rzeczy.
przekazuj ludziom dobroć i miłość, bądź wręcz chodzącą miłością, aż każdy będzie mówił "wow, Ty zawsze jesteś taka uśmiechnięta i pozytywna, taka energia od Ciebie bije, tak dobrze się przebywa w Twoim towarzystwie, aż sama zaczynam się uśmiechać jak na Ciebie patrzę!".
bądź taka/taki i wtedy wszystko się zmieni.
zacznij od "Sekretu" ale nie kończ na "Sekrecie".
przed Tobą mnóstwo wiedzy do odkrycia, która zmieni Twoje życie.
książkę pożyczyła mi kilka lat temu koleżanka i od tego się wszystko zaczęło.
dziś moją religią jest prawo przyciągania i zmieniło się całe moje życie.
"Sekret" jest dobrym wstępem do prawa przyciągania, nie możesz naiwnie wierzyć, że po przeczytaniu tej książki będziesz już doskonale wiedzieć jak dobrze posługiwać się prawem przyciągania w swoim życiu i nie możesz naiwnie...
2016-08-15
przeczytałam kilka lat temu, jakoś niedługo po tym jak książka wyszła, tak mi się wydaje.
jako że to było kilka lat temu, błędów nie wytknę, bo ich nie pamiętam, pamiętam, że książka bardzo mi się podobała.
to od niej zaczęła się moja miłość do thrillerów psychologicznych.
teraz czytam tylko takie książki.
podobał mi się styl pisania autorki, podobała mi się narracja pierwszoosobowa no i oczywiście przedstawienie historii z punktu widzenia kilku osób.
nie mam zastrzeżeń, 10 gwiazdek. pamiętam, że książka bardzo mi się podobała i tyle pamiętam :)
czytałam z zapartym tchem i skończyłam ją jakoś w 2-3 dni.
oczywiście, są miłośnicy i przeciwnicy tej książki, ona nie jest dla każdego, dla kogoś może wydać się nudna. taki rodzaj powieści trzeba po prostu lubić.
dla mnie od tej książki się wszystko zaczęło.
polecam.
przeczytałam kilka lat temu, jakoś niedługo po tym jak książka wyszła, tak mi się wydaje.
jako że to było kilka lat temu, błędów nie wytknę, bo ich nie pamiętam, pamiętam, że książka bardzo mi się podobała.
to od niej zaczęła się moja miłość do thrillerów psychologicznych.
teraz czytam tylko takie książki.
podobał mi się styl pisania autorki, podobała mi się narracja...
2019-07-20
dla mnie sztos.
książka bardzo mi się podobała, uwielbiam takie książki, niesamowicie trzymała w napięciu. gdy już prawda wyszła na jaw i z każdą kolejną przewracaną przeze mnie kartką wszystko się wyjaśniało, aż trzęsły mi się ręce i miałam drgawki :D byłam w szoku, nie spodziewałam się totalnie tego co wyszło na jaw, w książce przeraziło mnie to, że właśnie nie wiemy komu ufać i że mogą nas zdradzić najbliżsi... którzy są dla nas całym światem, których kochamy nad życie i którym ufamy bezgranicznie... no coż, to skłania do refleksji. uwielbiam takie książki, narracja pierwszoosobowa to jest to, co do mnie trafia najbardziej. książkę zaczęłam w piątek wieczorem, skończyłam w sobotę po południu ;) nie mogłam się oderwać. książka pewnie nie każdemu się spodoba, ktoś może powiedzieć „nudna”, bo tak długo się wszystko rozwija i tak naprawdę dopiero na ostatnich stronach książki „coś się dzieje”. ale dla mnie właśnie to jest najlepsze, autorka świetnie budowała napięcie przez większość książki, podejrzenia padały na różne osoby, a później autorka i tak odsuwała od nich podejrzenia... nie było wiadomo co myśleć. nie mogłam się doczekać aż poznam prawdę, z niecierpliwością przewracałam kolejne kartki. to jest to czego szukam w thrillerze psychologicznym ;)
dla mnie sztos.
książka bardzo mi się podobała, uwielbiam takie książki, niesamowicie trzymała w napięciu. gdy już prawda wyszła na jaw i z każdą kolejną przewracaną przeze mnie kartką wszystko się wyjaśniało, aż trzęsły mi się ręce i miałam drgawki :D byłam w szoku, nie spodziewałam się totalnie tego co wyszło na jaw, w książce przeraziło mnie to, że właśnie nie wiemy komu...
2019-08-02
wow. po prostu wow :D
opinię piszę na gorąco, bo przed chwilą skończyłam czytać :D
spodziewałam się kolejnej książki w stylu domestic noir - zdrada, wkurzona żona, jakaś zemsta żony na mężu lub mąż próbujący się pozbyć żony, aby być z kochanką.
na początku takie właśnie podejrzenia podsuwa nam główna bohaterka, jednak później okazuje się całkiem inaczej, ta książka była całkiem inna.
mamy tu stukniętą siostrę psychopatkę, której Amber całe życie się bała i całe życie żyła pod jej dyktando bojąc się do czego jej siostra jest jeszcze zdolna. bardzo ją kochała a jednocześnie bardzo się jej bała. wiedziała, jak niebezpieczna jest jej siostra.
Claire odebrała jej wszystko. ukochanych rodziców, bo nagle stała się najważniejszą córką. odebrała jej chłopaków, przyjaciół, bo uważała, że to nie są dla Amber odpowiedni ludzie i że nie powinna się z nimi zadawać. więc Amber posłusznie odchodziła od tych ludzi.
nie potrafię sobie wyobrazić, jak Amber się czuła całe życie, w jakim strachu żyła i jak była stłamszona przez siostrę.
przerażające sceny, gdy Claire "aluzyjnie" grozi siostrze na jarmarku, czy gdy grozi jej będąc z Amber w swoim domu, ponieważ myśli, że Paul przeczytał jej dzienniki - te sceny naprawdę mrożą krew w żyłach. to musi być straszne bać się własnej siostry, własnej rodziny, całe życie przed nią uciekać i trząść się o swoich bliskich, o swojego męża, czy siostra przypadkiem nie zrobi mu krzywdy.
Claire wychowywała się w dysfunkcyjnej rodzinie - po kartkach z jej dziennika z dzieciństwa widać, że już wtedy jako 10-11 letnie dziecko porobiło jej się coś z głową. już wtedy była niebezpieczna i szkodliwa dla otoczenia. to było takie przerażające dziecko, jakie wywołuje w nas niepokój w horrorach.
obsesyjna miłość Claire do siostry Amber (czy też Taylor jak ją wtedy nazywano) doprowadziła do samych tragedii. obsesyjna miłość i obsesyjna nadopiekuńczość. Claire chciała chronić siostrę za wszelką cenę. chciała być z nią już na zawsze i chciała być jedyną potrzebną siostrze osobą.
na początku myślałam, że kartki z dziennika to tylko niewinne kartki z pamiętnika małej dziewczynki. smutne wpisy, czasem pełne złości, czasem to dziecko dziwnie się zachowywało i dosyć agresywnie ale nic dziwnego, skoro dziecko wychowywało się w takiej rodzinie.
dopiero później wychodzi na jaw czym są te kartki i co jest w nich opisane.
to nie są kartki z pamiętnika niewinnej dziewczynki. to są kartki z pamiętnika małej morderczyni, która jako 11 letnie dziecko powinna trafić do ośrodka zamkniętego na leczenie psychiatryczne i nigdy z niego nie wyjść. nigdy. takich osób nie da się "wyleczyć". takie osoby nie są w stanie normalnie funkcjonować w społeczeństwie.
osoba z tak porytą głową powinna być już na zawsze zamknięta. nawet mimo tego że to dziecko.
na końcu się okazuje, że druga z sióstr również jest psychopatką i również posuwa się do morderstwa (choć z drugiej strony jej się nie dziwię, żyjąc całe życie z taką siostrą no to cóż...).
to wszystko jest creepy. bardzo creepy.
scena, gdy Amber stoi przy łóżku Claire i pokazuje jej kanister z benzyną, gdy ta już odurzona jakimś środkiem nie może się ruszyć, jedynie widać strach w jej oczach, bo dotarło do niej co się dzieje - to obłęd, Amber dopadł prawdziwy obłęd. chciała się w końcu uwolnić od siostry.
wątek byłego chłopaka również był ciekawy. bardzo przerażający... długo myślałam, że to on stoi za tym wypadkiem.
tutaj Claire również bardzo namieszała. przez nią Edward był przekonany, że to Amber wysłała listy, które zniszczyły mu karierę.
zawładnęła nim żądza zemsty i obsesja na punkcie Amber.
gdyby nie Claire... prawdopodobnie nigdy nie byłoby żadnego spotkania, żadnego gwałtu, żadnej śpiączki.
siostra tylko sprowadzała na Amber same nieszczęścia. była jak duch kroczący za nią całe życie, jak klątwa sprowadzająca na nią same nieszczęścia, której nie mogła się pozbyć.
Claire jest najbardziej przerażająca postacią w całej tej książce, nie Edward.
na podstawie tej książki mógłby powstać naprawdę mrożący krew w żyłach film po którym każdy miałby ciarki. obsesja i obłęd. te dwa słowa idealnie opisują tę historię.
książka wydaje mi się jakby za krótka, nie nasyciłam się do końca.
ta historia pochłonęła mnie, standardowo zaczęłam książkę jednego dnia i skończyłam kolejnego.
nie potrafię czytać książki dniami, tygodniami jak niektórzy. codziennie po 20-30 stron po czym wracać do swoich obowiązków. i zapominać totalnie o tej historii.
nie umiem tak. ja gdy czytam książkę, wciąga mnie ona do środka. żyję tą historią, jestem jej częścią, stoję tam po środku akcji i przeżywam wszystko razem z bohaterami. nie potrafię się oderwać. nie jem, nie piję i nie śpię - czytam do nocy aż jestem tak zmęczona, że oczy same mi się zamykają. a gdy tylko budzę się następnego dnia, odrazu biorę do ręki książkę i czytam dalej. czasem za bardzo wszystko przeżywam - aż czuję się źle, taka przygnębiona (bo czytam głównie thrillery psychologiczne i tam są same złe, przygnębiające historie) i wiem, że powinnam wrócić do rzeczywistości, do swojego życia, bo ta książka za bardzo mnie pochłania i przygnębia.
tak też było z tą książką.
bardzo spodobała mi się fabuła. to było coś innego niż to, co dotychczas czytałam.
to moja pierwsza książka tej autorki i już wiem, że muszę zerknąć na inne jej książki :D
polecam!
jedynie nie jestem pewna, czy dobrze zrozumiałam końcówkę...
czy ktoś wie, kto położył na tacy złotą bransoletkę? ;)
i czy faktycznie Amber zmusiła Claire do podpalenia domu, czy to kłamstwo?
wow. po prostu wow :D
opinię piszę na gorąco, bo przed chwilą skończyłam czytać :D
spodziewałam się kolejnej książki w stylu domestic noir - zdrada, wkurzona żona, jakaś zemsta żony na mężu lub mąż próbujący się pozbyć żony, aby być z kochanką.
na początku takie właśnie podejrzenia podsuwa nam główna bohaterka, jednak później okazuje się całkiem inaczej, ta książka była...
Książka była cudowna 💖 Autorka wodzi czytelnika za nos, po czym w połowie książki okazuje się, że nic nie jest tym, czym się wydaje. Końcówka wzrusza, skłania do wielu przemyśleń. Niesie ze sobą bardzo wartościowy przekaz. Polecam każdemu i na pewno przeczytam więcej książek tej autorki.
Książka była cudowna 💖 Autorka wodzi czytelnika za nos, po czym w połowie książki okazuje się, że nic nie jest tym, czym się wydaje. Końcówka wzrusza, skłania do wielu przemyśleń. Niesie ze sobą bardzo wartościowy przekaz. Polecam każdemu i na pewno przeczytam więcej książek tej autorki.
Pokaż mimo to