Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , , ,

Pełna recenzja: https://www.instagram.com/neavecreations

Końcówka XIX wieku i zagadka kryminalna to połączenie kojarzone ze znaną postacią detektywa Sherlocka Holmes’a. Cóż więc może się wydarzyć, jeśli w zagadkę kryminalną zaangażuje się dama z wyższych sfer? No cóż, mówiąc wprost, w zasadzie wszystko.

Hrabina Frances Harleigh nie jest typową damą z wyższych sfer londyńskiej arystokracji. Niezależna, młoda i w dodatku świeża wdowa, tak pokrótce można by przedstawić główną bohaterkę, jakby tego było mało jest z pochodzenia amerykanką, co również bywa solą w oku wyższych sfer. Czy w dobrym tonie jest rozmawiać o kradzieżach czy morderstwach przez damy? Nie bardzo, ale czy droga Frances robi wszystko zgodnie z zasadami etykiety? Czy może w zgrabny sposób lawiruje pomiędzy tym co wypada, a czego zdecydowanie szanowanej damie, a tym bardziej wdowie nie wypada. Bo wpadać bezstrosko przez ogród do domu samotnego sąsiada zdecydowanie nie wypada.

Pełna recenzja: https://www.instagram.com/neavecreations

Końcówka XIX wieku i zagadka kryminalna to połączenie kojarzone ze znaną postacią detektywa Sherlocka Holmes’a. Cóż więc może się wydarzyć, jeśli w zagadkę kryminalną zaangażuje się dama z wyższych sfer? No cóż, mówiąc wprost, w zasadzie wszystko.

Hrabina Frances Harleigh nie jest typową damą z wyższych sfer...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Cała recenzja: http://neavecreations.com/recenzja-98/

Nasze bohaterki spotykamy w tragicznym momencie – po niespodziewaj śmierci ojca i bankructwie fabryki, muszą odnaleźć się w nowej rzeczywistości, znacznie różniącej się od tego do czego były przyzwyczajone. Sytuacja geopolityczna nie ułatwia im tego, jest rok 1914 i właśnie wybucha Wielka Wojna. To niezwykłe studium kobiet w czasach wojny i jak każda z nich odnajduje swoją ścieżkę, swój cel by w tej wojnie uczestniczyć.

Nina, druga w kolejności starszeństwa, wydawałoby się, żę najbardziej odpowiedzialna z sióstr, bierze na barki utrzymanie rodziny w tej tragnicznej chwili zatrudniając się, z racji zdobytego wykształcenia, jako pielęgniarka w rosyjskim lazarecie. Zosia, najstarsza z sióstr, ma zgoła odmienne podejście to rozpoczynającej się wojny i dzielnie wspiera piłsudczyków, których poznała na studiach w Krakowa. Czy te różnice poglądów u sióstr staną się nie do pogodzenia? Czy skrywane tajemnice i nagłe, mocno wpływające na dalsze życie rodziny decyzje pozwolą obrać właściwy kierunek? Julia, początkowo zdawałoby się trochę roztrzepanai mająca o sobie całkiem wysokie mniemanie pomimo zaistniałej sytuacji rodzinnej, odkrywa tajemnicę kryjącą się za finansowym upadkiem rodziny, a być może i za samobojstwem ojca. Pola, najmłodsza z sióstr, tymczasem stara się udowodnić wszystkim, że nie jest już tym małym podlotkiem i też potrafi wykonywać odpowiedzialne zadania jak starsze siostry.
A obok nich ciotka Klara, czasem trochę histeryzująca, i babcia Adela, która jeszcze wiele kryje, ale dodaje smaczku całej historii. Bo przecież, kto ma w tym towarzystwie samych kobiet, jeśli rozum miał ten którego właśnie zabrakło 😈

To co od zawsze cenię w powieściach Idy Żmiejewskiej to skupienie na detalu, na tym byśmy czuli nie tylko postaci, ale i miejsca w których je spotykamy, aby to miejsce, miasto stało się bohaterem w tle, równie ważnym jak bohaterowie. Ogromna wiedza autorki o dawnej Warszawie, czy tej końca XIX wieku (którą mogliśmy poczuć w Warszawiance), czy tej początków XX wieku, tylko dodają dodatkowej warstwy, dodatkowego wymiaru powieści którą mamy w ręku. Zawierucha, której pierwszym tomem są Iskry na wiatr, to cykl zgoła inny od Warszawianki, trochę tu więcej obyczajowości i codzienności, a troszkę mniej.. kryminału. Ale to wcale nie znaczy, że nie ma go wcale. Ida w wyjątkowy dla siebie sposób rozwija swoje wątki. A ja jestem niezmiernie ciekawa dalszych losów sióstr Keller i babci Adeli.

Cała recenzja: http://neavecreations.com/recenzja-98/

Nasze bohaterki spotykamy w tragicznym momencie – po niespodziewaj śmierci ojca i bankructwie fabryki, muszą odnaleźć się w nowej rzeczywistości, znacznie różniącej się od tego do czego były przyzwyczajone. Sytuacja geopolityczna nie ułatwia im tego, jest rok 1914 i właśnie wybucha Wielka Wojna. To niezwykłe studium...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Cała recenzja: http://neavecreations.com/recenzja-101/

Uwielbiam w historiach tworzonych przez Idę Żmiejewską ten „sznyt historyczny”, tą dbałość o tło historyczne w takim stopniu, by historia i miasto w którym toczy się akcja stały się cichym bohaterem. Tę sztukę Ida opanowała już przy okazji poprzedniej serii autorki „Warszawiance”. Wówczas nawet się zastanawiałam, czy tytułowa Warszawianka to główna bohaterka czy miasto i jego kobiety. Jeśli znacie debiutancką trylogię Idy na pewno odnajdziecie w Zawierusze wyjątkowe smaczki. Historia pełni jak zawsze niezwykle istotną rolę – sprawia, że kompletnie się zanurzamy w powieści, te detale i szczególiki, które sprawiają, że nagle przenosimy się do zupełnie innej epoki. Dla mnie kościół Ignacego Padewskiego i ulica Senatorska będą się już zawsze kojarzyły z nowym lokum ciotki Amelii. Tym razem w mieście czujemy prawdziwą zawieruchę, trwa wielka wojna, wojska carskie przegrywają i w popłochu opuszczają miasto. Mam też nieodparte wrażenie, że swoimi powieściami z cyklu Zawierucha, Ida Żmiejewska przemyca nam ogromną wiedzę historyczną nie tylko o Warszawie, ale też o tym co się działo w Polsce w czasie I Wojny Światowej. W naszej pamięci tkwi obraz okrucieństw i brutalności II Wojny Światowej. Zaś o tej pierwszej, która jak mówią historycy „przyniosła kres epoki królów” (prof. Andrzej Chwaliba), pamiętamy przede wszystkim w kontekście odzyskanej niepodległości po zaborach. Nie pamiętamy niestety, że w tej wojnie w zaborczych armiach Polacy walczyli przeciw Polakom, tylko w innych mundurach. Nie pamiętamy, że w Warszawie ucieczka znienawidzonych Rosjan była witana z radością po tylu latach niewoli. I pewnie jeszcze o wielu, wielu innych rzeczach nie pamiętamy, bo też czasy PRL i komunistycznej powojennej Polski nie dbały o pamięć o tej wojnie tak jak to miało miejsce na Zachodzie.

Wracając jednak do naszej powieści pamiętajmy, że w powieściach autorki kobiety to najważniejsze postaci w powieściach Idy. To kobiety mające siłę, moc i własne zdanie, co w tamtych czasach nie było takie łatwie. Siostry Keller, Zofia, Nina, Julia i Polka powracają w nowej odsłonie. Odnajdujące się wojennej rzeczywistości, każda na swój, odmienny sposób. Nie da się ukryć, że każda z nich odkrywa nowe granice, nowe możliwości. Z egzaltowanych panienek z dobrego domu, co było jeszcze wyczuwalne w Iskrach, przeistoczyły się w kobiety z krwi i kości. Oczywiście na scenę powraca też niezastąpiona babcia Adela, która dla sióstr jest opoką i najwyższą instancją życia codziennego. Co by się nie działo, wydaje się, że zawsze tam będzie, by służyć radą, sprytem i mądrością. Doświadczenia życiowe, których dziewczęta doświadczyły po śmierci ojca dały im siłę by przetrwać wszystko. I nawet wojna nie mogła ich doświadczyc bardziej, sprawiła tylko, że odkryły w sobie nowe pokłady możliwości, sprytu i zapobiegawczości. Zdobywanie jedzenia na wszelkie sposoby, udział w konspiracji, to zapewne tylko nieliczne zdolności kobiet z tamtych lat.

Każda z sióstr inaczej sobie radzi z tą zawieruchą. Polka, zdecydowanie wydoroślała, zaangażowanie w konspiracji i pomoc w jadłodajni sprawiły, że już nie postrzegamy jej jak tej przedwojennej uczennicy wpatrzonej w starsze siostry. Nina, miotająca się między pracą dającą rodzinie utrzymanie, ozdrowiałym mężem, z którym nie do końca wiadomo co zrobić i nowo poznaną rodziną, która gdyby nie babka Adela doprowdziłaby Ninę na skraj rozpaczy. Zosia, niezłomna patriotka, walcząca w kosnpiracji, odkrywa rąbka swojej miłosnej tajemnicy, dotąd mniej lub bardziej skrywanej przed rodziną. No i Julia, która po emocjonujących poszukiwaniach tajemnicy śmierci ojca i upadku fabryki wraz z doktorem, dokonała zwrotu w przeciwną stronę i szykuje swój wielki ślub z wymarzonym kandydatem. Każda sióstr zabiera nas odrobinę w podróż po Warszawie, która dla każdej z nich jest inna. A autorka dobitnie to podkreśla w swoich detalach i szczególikach, o które dba z mistrzowską precyzją, abyśmy nie tylko poznali miłosno-wojenne zawieruchy sióstr Keller, ale byśmy poczuli się jakbyśmy tam byli razem z nimi. Kroczyli warszawskimi alejami z niepokojącymi pakunkami, przmierzali korytarze szpitala po atakach biologicznych, przeżywali pierwsze uniesienia czy nawet wyruszli w podróż na poetycko jawiącą się wieś opanowaną wojną.

Nie sposób wymienić wszystkiego za co można docenić Spaloną ziemię, jest to powieść na tyle wielowątkowa i wielowymiarowa, że każdy znajdzie w niej coś dla siebie. Będzie więc trochę obyczaju i romansu, kryminału z wojną w tle i tej cudownej historii, która kryje się czasem w mijanych na codzień murach.
Koniecznie musicie sięgnąć po powieści Idy Żmiejewskiej! To takie must have dla każdego miłośnika powieści historycznej

Cała recenzja: http://neavecreations.com/recenzja-101/

Uwielbiam w historiach tworzonych przez Idę Żmiejewską ten „sznyt historyczny”, tą dbałość o tło historyczne w takim stopniu, by historia i miasto w którym toczy się akcja stały się cichym bohaterem. Tę sztukę Ida opanowała już przy okazji poprzedniej serii autorki „Warszawiance”. Wówczas nawet się zastanawiałam, czy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

http://neavecreations.com/recenzja-100/

Pomimo tego, że od początku mamy trupa, to jednak widać, że Wzorzec absolutnie nie jest kryminałem. Autorka skupia się bardziej na tym by stworzyć profil psychologiczny bohaterów – Sawy i Adama, niż na dojściu do odkrycia prawdy. Z kolei wprowadzenie prokurator jako bohaterki prowadzącej śledztwo wprowadza trochę chaosu, bo z jednej strony niewiele wprowadza do historii głównych bohaterów. Ta część historii toczy się w przeszłości, byśmy mogli zrozumieć pewne współczesne zachowania Sawy lub postawić jej zachowanie pod jeszcze większym znakiem zapytania. Chwilami miałam wrażenie, że autorka wręcz bawi się i żongluje informacjami w taki sposób byśmy mieli wrażenie, że przekazuje nam coś ważnego, co wyjaśni zagadkę by za chwilę zdziwić się, że to jednak nie tak.

Jeśli lubicie thrillery psychologiczne myślę, że ta pozycja Wam się spodoba – będzie trzymała w napięciu do ostatniej strony. Dla mnie jako wielbicielki typowego kryminału, gdzie zagadka jest rozwikłana w sposób jasny i przejrzysty, a tok myślenia jasny, klarowny i mający swój logiczny rytm czegoś tu jednak zabrakło. Raczej nie chodziło o jakieś znaczące błędy to raczej moje nowe doświadczenie z tym gatunkiem, który chyba nie do końca spełnia moje oczekiwania w stosunku do wciągającej literatury – raczej nie groziło mi zarwanie nocy, chociaż historia bardzo mnie wciągnęła. Tak jak już pisałam wątek prokurator Barbary Modrej zupełnie mi nie podszedł. Modra prowadzi śledztwo i póki się na tym skupia jest ok, z kolei wątek jej życia prywatnego niewiele wnosi i do śledztwa i do zagadki która pozostaje do rozwiązania.

Nie powiem jednak, że zupełnie mi się nie podobała, o to to nie! Połączenie współczesnej historii prowadzonego śledztwa przeplatanego wcześniejszą burzliwą historią miłosną Sawy i Adama bardzo wciągała. Autorka nie komplikowała tej opowieści długimi, nic nie wnoszącymi opisami. Było zwięźle i konkretnie, chociaż nadal potrafiła pożonglować naszymi myślami i sprawić by to co jest oczywiste przestało się takie wydawać. Bo jak inaczej wytłumaczyć zaserwowane nam zakończenie historii? Mnie dość mocno zaskoczyło, chociaż w pewnym momencie zbliżając się do końca śledztwa, wiedziałam, że nie mogę się spodziewać oczywistego zamknięcia historii i spodziewałam się, że zakończenie mnie zaskoczy. I tak też było.

Jeśli thriller psychologiczny to Wasz gatunek, myślę, że będziecie usatysfakcjonowani tą historią i tym jak się potoczyła. To po prostu debiut po który Warto sięgnąć mimo wszystko! A nuż się okaże, że to idealna pozycja dla Was. Ja się cieszę, że zdałam się na swój instynkt i spróbowałam poznać historię trochę inną niż te dotychczasowe.

http://neavecreations.com/recenzja-100/

Pomimo tego, że od początku mamy trupa, to jednak widać, że Wzorzec absolutnie nie jest kryminałem. Autorka skupia się bardziej na tym by stworzyć profil psychologiczny bohaterów – Sawy i Adama, niż na dojściu do odkrycia prawdy. Z kolei wprowadzenie prokurator jako bohaterki prowadzącej śledztwo wprowadza trochę chaosu, bo z jednej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

http://neavecreations.com/recenzja-99/

Książka, jak możecie się domyślić, skupia się na świecie w okół dziesięcioletniego Pawełka i jego życiowych problemów. Problemów, które z punktu widzenia dorosłego mogą wydawać się banalne i trywialne. Pamiętajmy jednak, że nasz bohater nie jest dorosłym i ma swoje super ważne tematy, odpowiednie dla ucznia szkoły podstawowej. Czasem trochę banalne (prostest o przywrócenie drożdżówek), czasem spełniające marzenia, ale nie do końca tak jakbyśmy chcieli (pies Roko), czasem burzący marzenia (teoria grania w gry komputerowe niewiele ma wspólnego z graniem i rzeczywistość może być całkiem brutalna).

Pawełek całkiem skutecznie przypomina mi bohatera pewnych książek, które czytywałam jako dziecku – o Mikołajku. Oczywiście Pawełek osadzony jest w całkiem współczesnym świecie, w którym gry są na początku dziennym i „bez choćby jednego palca człowiek nie wygrałby żądnej rozgrywki”. Oraz w całkiem polskiej, warszawskiej rzeczywistości, gdzie wszędzie jest „dwadzieścia minut drogi”. Bardzo mi się podobały błyskotliwe spostrzeżenia Pawełka o życiu dorosłych, nie umknęła mu żadna niekonsekwencja, a cięty język i całkiem niezły humor tylko dodały smaczku. W książce znajdziemy 10 rozdziałów, z których każdy jest osobną przygodą naszego bohatera. Książka jest napisana prostym, odpowiednim dla dzieci językiem. Zdania są proste i zwięzłe. Nie wiem czy to moja zawodna pamięć, czy z czasów dzieciństwa pamięta się inaczej, ale miałam wrażenie, że z Mikołajkiem potrafiłam spędzić całkiem sporo czasu, a z Pawełkiem upłynął mi tylko jeden wieczór. Zdecydowanie za krótko! Ale z drugiej strony dla takich tekstów zdecydowanie było warto:
„Tata natomiast również jest zdenerwowany i zmęczony, ale nie sprzątaniem ani robieniem zakupów czy pieczeniem i gotowaniem. Jest zmęczony unikaniem robienia tego wszystkiego.”

Filip, lat 11, z przyjemnością się w niej zanurzył. A z młodszym Erykiem pewnie do niej zajrzymy jeszcze przed końcem wakacji. To zdecydowanie ten typ książki który warto podrzucić dziecku. Zwłaszcza w okresie wakacyjnym – do pochłonięcia w 1 dzień. Sprawdzone i testowane na dzieciach 🤣🤣🤣 Mam nadzieję, Jacku, że za to testowanie na dzieciach się nie pogniewasz 😉 A ja liczę, że to nie był jednorazowy zryw, tylko zapowiedź całkiem fajnego cyklu, który stanie się równie kultowy co Mikołajek Goscinnego.

http://neavecreations.com/recenzja-99/

Książka, jak możecie się domyślić, skupia się na świecie w okół dziesięcioletniego Pawełka i jego życiowych problemów. Problemów, które z punktu widzenia dorosłego mogą wydawać się banalne i trywialne. Pamiętajmy jednak, że nasz bohater nie jest dorosłym i ma swoje super ważne tematy, odpowiednie dla ucznia szkoły podstawowej. Czasem...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Jak uwolnić się od stresu Kjell Hovik, Jennifer Love
Ocena 7,1
Jak uwolnić si... Kjell Hovik, Jennif...

Na półkach: , ,

http://neavecreations.com/recenzja-81/

Zastanawialiście się kiedyś czym tak naprawdę jest stres? Jednym z początkowych rozdziałów książki jest ten opisany jako „Nauka o stresie, czyli dlaczego tak fatalnie się czujesz?” W którym Jennifer wprowadza nas w opowieść o stresie – wbrew pozorom nie jest to nudny naukowy rozdział, a bardzo interesujący wstęp do pierwszej części książki. W tej części dowiemy się przede wszystkim czym jest Metoda pięciu kroków. I w zasadzie w tradycyjnych poradnikach z którymi do tej pory się spotykałam to właśnie ta część stanowiłaby clue książki o ile nie całą książkę.

Tymczasem tutaj, po zapoznaniu się z teorią, czyli tym jest stres i jak sobie można z nim radzić, w wersji bardzo przyjaźnie napisanej i okraszonej przykładami, przechodzimy do tak zwanej części praktycznej. Druga część książki, Metoda pięciu kroków w praktyce, składa się z opowieści o konkretnych przypadkach i w jaki sposób w tych sytuacjach dana osoba zmagająca się z problemem oraz terapeuta zastosowali tę metodę.

Przyznaję, że taki podział książki w której teoria stanowi ok. 40%, a praktyka to kolejne 60% bardzo przypadła mi do gustu. Ponadto opowieść o teoriach mimo wszystko przez przykłady i opowieści jest zdecydowanie ciekawszą formą poradnika niż suche fakty, które myślę, że jak w wielu sytuacjach po prostu by mnie znudziły. Znalazłam tam wiele ciekawych odniesień, przykładów, pomysłów jak podejść do pewnych problemów, ograniczeń, które dotykają nam nas na codzień i mając wiedzę, że ich nie unikniemy, możemy natomiast się przygotować do konfrontacji. Bardzo mi się spodobało zdanie mówiące o frajdzie w naszym dorosłym życiu:

„Frajda wydarza się wtedy, gdy coś budzi nasze wewnętrzne dziecko. Kiedy śmiejemy się z całego serca i przestajemy martwić tym, co pomyślą sobie o nas inni.”

http://neavecreations.com/recenzja-81/

Zastanawialiście się kiedyś czym tak naprawdę jest stres? Jednym z początkowych rozdziałów książki jest ten opisany jako „Nauka o stresie, czyli dlaczego tak fatalnie się czujesz?” W którym Jennifer wprowadza nas w opowieść o stresie – wbrew pozorom nie jest to nudny naukowy rozdział, a bardzo interesujący wstęp do pierwszej części...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

http://neavecreations.com/recenzja-80/

Dlaczego piszę opowieścią, a nie biografią? Książka Caroline Bernard to de facto opowieść, którą snuje wcielając się w rolę Fridy. Możemy o tym przeczytać w słowach autorki na końcu książki. Mając dostęp do wielu źródeł, listów, powieści oraz twórczości starała się jak najwierniej oddać obraz Fridy.

Kim była Frida Kahlo i dlaczego jest tak znana? Najbardziej znana meksykańska artystka, słynnąca ze swoich wielokolorowych, pełnych anatomicznych odniesień obrazów z pogranicza surrealizmu i realizmu magicznego. Odkryta na nowo w latach 70-tych w czasach narodzin feminizmu. Szokowała swoimi obrazami, na których przedstawiała towarzyszący jej przez całe życie ból.

Opowieść Caroline Bernard rozpoczyna się chwilę przed wypadkiem, który zaważył na całym życiu Fridy. Młodziutka Frida, uczennica szkoły medycznej, po tym strasznym wypadku jest przykuta do łóżka przez wiele miesięcy. I wtedy odkrywa nową zdolność – malarstwo:

„Mogłabym ładnie pomalować swoje życie, tak jak to zrobiłam z gorsetem.”

To w malarstwie odnajdzie ujście wszystkich emocji towarzyszących jej z powodu ciągłego bólu, po wypadku, który pozostanie z nią do końca życia. Kilka lat po wypadku ponownie spotyka słynnego meksykańskiego muralistę Diego Riverę. Nie licząc krótkiej przerwy, będą małżeństwem do końca życia. Kobieciarz Diego przysparza swojej drobnej małżonce wielu smutków swoimi ciągłymi zdradami. Jednak chociaż ciężko im żyć ze sobą, bez siebie jest im jeszcze gorzej. Diego wciąż motywuje Fridę do malowania, do poświęcania czasu malarstwu. Kto wie, może to właśnie dzięki niemu, Frida rozwinęła swój talent tak byśmy mogli dzisiaj podziwiać jej autoportrety.

Patrząc na jej obrazy mamy wrażenie, że to złożone opowieści o jej życiu. To przelane na płótno, zebrane wrażenia zastanego życia, miejsca „dobre i złe, inspirujące i odpychające”. Jak ona sama – kolorowy ptak, który przylatywał by nadać kolorów codzienności. Frida, dzięki licznym podróżom do Stanów Zjednoczonych widziała jak zmienia się ona sama będąc w innym otoczeniu. Podziwiana, oburzająca i zawsze politycznie zaangażowana. Taki obraz słynnej malarki wyłania się z opowieści snutej przez Bernard. Jednocześnie zastosowana narracja sprawia, że mamy wrażenie jakby opowieść snuła sama Frida, wyciągala do nas rękę mówiąc „chodźcie, poznajcie mnie, opowiem Wam o sobie”. Dzięki temu historia wciąga nas jeszcze bardziej, z drugiej strony pozostawia ochotę na więcej. Z pewnością poszukam biografii napisanych przez Barbarę Mujica czy tą Haydena Herrera.

http://neavecreations.com/recenzja-80/

Dlaczego piszę opowieścią, a nie biografią? Książka Caroline Bernard to de facto opowieść, którą snuje wcielając się w rolę Fridy. Możemy o tym przeczytać w słowach autorki na końcu książki. Mając dostęp do wielu źródeł, listów, powieści oraz twórczości starała się jak najwierniej oddać obraz Fridy.

Kim była Frida Kahlo i dlaczego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

http://neavecreations.com/recenzja-93/

Klątwa Lucyfera, to trzeci tom cyklu o Adamie Bergu. O poprzednich tomach Liście Lucyfera oraz Boskim znaku może przeczytać we wcześniejszych recenzjach na blogu. Bardzo sobie cenię sposób w jaki p. Krzysztof pisze swoje powieści, które są częścią cyklu, pewnej całości, jednak nigdy nie zostawiają czytelnika w zniecierpliwieniu, że to już koniec, że zagadka się nie wyjaśniła. Zdecydowanie nie należę do fanek „cliffhangerów” – dlatego zwykle seriale oglądam całymi sezonami, a serie książkowe czytam kiedy jest dostępna całość. Chociaż ostatnio łamię te zasady. Jednak dla tytułów Krzysztofa Bochusa zdecydowanie warto! To dzisiaj stwierdzam, że poznanie Listy Lucyfera dzięki Justynie 3 lata temu musiało być cudownym zbiegiem okoliczności!

Wracając do książki, w trzecim tomie Adam Berg na prośbę przeoryszy trafia do klasztoru w Chełmnie by rozwiązać zagadkę kradzieży, a za nią nadchodzą i morderstwa. Jak zawsze nie zabraknie sporej dawki historii, która zgrabnie przeplata główny wątek, podobnie jak subtelnie wspominaną pandemię covid. Umiejscowienie fabuły w klasztorze tylko potęguję wrażenie klaustrofobiczności. Zakonnice nie dokońca trzymają się znanym standardom, czy to wiekowym, czy charakterologicznym, a do tego dochodzą jeszcze pacjenci szpitala psychiatrycznego na terenie klasztoru. Idealne miejsce na porządny kryminał z elementami noir toczący się współcześnie. Kiedy Adam dostaje telefon z prośbą o prywatne, dalekie od uszu policji śledztwo, nie zastanawia się zbyt długo co powinien zrobić, zwłaszcza, że przedniotem śledztwa będzie XIV wieczny artefakt. Śledztwo Berga nie będzie łatwe, zwłaszcza że podejrzani będą wszyscy. Tok wskazówek wyśle bohatera aż do Chorwacji, a na dokładkę pozna nowe fakty odnośnie własnej rodziny. Płyniemy przez powieść sprawnie i wartko aż do końca. Jedyne czego mi trochę zabrakło w tej historii to większego odwołania do Lucyfera, tego z pierwszego tomu, bo to do niego odwoływał się tytuł, ale jest szansa i na to.

http://neavecreations.com/recenzja-93/

Klątwa Lucyfera, to trzeci tom cyklu o Adamie Bergu. O poprzednich tomach Liście Lucyfera oraz Boskim znaku może przeczytać we wcześniejszych recenzjach na blogu. Bardzo sobie cenię sposób w jaki p. Krzysztof pisze swoje powieści, które są częścią cyklu, pewnej całości, jednak nigdy nie zostawiają czytelnika w zniecierpliwieniu, że to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

http://neavecreations.com/recenzja-77/

Po książkę Pauliny sięgnęłam z ogromną przyjemnością. Przypomniały mi się czasy zajęć dodatkowych z makramy po których namiętnie tworzyłam kwietniki zupełnie jak te pokazane w książce Pauliny. Jeden z nich do dzisiaj wisi u moich rodziców w domu.

Paulina pięknie pisze o początkach swojej sznurkowej pasji, którą przekształciła w pracę. Następnie prowadzi nas przez meandry tej wbrew pozorom bardzo prostej techniki rękodzielniczej z której powstają dosłownie „cuda na patyku”. Jaki sznurek wybrać? Na czym najlepiej wyplatać? Czy dopasowanie wzoru do sznurka ma znaczenie? Na te pytania znajdziecie odpowiedź w pierwszych 2 rozdziałach. Ja już zaczęłam dzieciom podbierać zbierane przez nich patyki 😉

Kolejnym etapem jest rozdział pełen rozmaitych splotów, węzłów, dzięki którym powstaje makrama. By przejść do sedna – wzorów na różne teory makramowe. Zaczynając od prostych jak zakładka, którą zaczęłam dzisiaj tworzy, czy zrobione z Młodszym piórko, poprzez torebki, a na wielkich i czasochłonnych wzorach makram skończywszy.

Książka jest pełna pięknych zdjęć, dokładnych opisów, które prowadzą nas jak za rękę w procesie plecenia sznurków. To świetna inspiracja nie tylko dla tych, którzy coś o makramoe wiedzą, ale również dla tych, którzy chcieliby ją poznać i nie wiedzą, czy to dobra technika dla nich. Jak mówi Paulina do stworzenia makramy potrzeba nam tylko sznurka, reszta dzieje się sama. To niesamowite ile rzeczy można stworzyć mając do dyspozycji tylko sznurek – osłonka na doniczkę, podstawka pod kubek czy zazdroski to tylko kilka przykładów.

Makramy to książka, która powinna znaleźć się na półce każdej rękodzielniczki. Warto do niej sięgać nie tylko po informacje o makramie, ale po garść inspiracji rękodzielniczych, kreatywnych i w duchu zerowaste. Gorąco polecam!

http://neavecreations.com/recenzja-77/

Po książkę Pauliny sięgnęłam z ogromną przyjemnością. Przypomniały mi się czasy zajęć dodatkowych z makramy po których namiętnie tworzyłam kwietniki zupełnie jak te pokazane w książce Pauliny. Jeden z nich do dzisiaj wisi u moich rodziców w domu.

Paulina pięknie pisze o początkach swojej sznurkowej pasji, którą przekształciła w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

http://neavecreations.com/recenzja-82/

Nasza bohaterka, wraz z córkami przenosi się na stałe do Gruzji, do ukochanego. Liczy na to, że w nowej ojczyźnie, którą pokochała uda jej się odnaleźć szczęście przy boku ukochanego Gio. Wszystko na pozór układa się wyśmienicie. Do czasu. Kiedy Gio wyjeżdża na granicę z Osetią wszystko się zmienia. Wrócą dawne, niezagojone rany. Wróci Timar. Czy Ana zachowa się jak stateczna małżonka Gio, czy znowu wróci do swoich dość dziecinnych zagrywek? Czy razem z cioteczką Bellą i jej znajomym Vano uda się opracować plan, który pozwoli Gio wrócić do domu?


To co mi się bardzo spodobało w kontynuacji historii z „Gruzińskiego wina” to narracja prowadzona dwu-, a nawet trzy torowo. Z jednej strony towarzyszymy Anie w jej nowym życiu w Gruzji, z drugiej strony odnajdujemy Timara tysiące kilometrów od domu, gdzie próbuje w koszmarze na ziemi zapomnieć o ukochanej. Jednak to trzeci tor, pamiętnik młodej dziewczyny Teresy, która odwiedziła Gruzję jeszcze w czasach PRLu, wciąga najbardziej. Co kilka rozdziałów stanowi miły przerywnik, który pokazuje nam Gruzję z tamtych lat. Kiedy ten klimat, którym zaraziła nas autorka pokazując współczesną Gruzję, również tam był, tylko zderzał się z ograniczeniami tamtej epoki. Czy Ana w końcu odnajdzie siebie? Tego Wam nie zdradzę, natomiast niestety nadal jest równie irytująca co wcześniej, o ile nie bardziej. Ale jak to sama autorka, powiedziała w którymś z wywiadów Ana jest bardzo irytującą bohaterką również dla niej. Niemniej cieszy mnie, że nawet za pomocą tak w zasadzie zwyczajnej historii autorka w każdym tomie stara się nam przekazać nieznaną nam historię Gruzji – tą dawną oraz tą całkiem bliską. Do bohaterki już się całkiem przyzwyczaiłam, zastanawiam się tylko, czy fragmenty rozmów przyjaciółek z Messengera można by przedstawić w inny sposób? Może trochę mniej infantylny? Wszelkiego rodzaju komunikatory upraszczają nasz język i bohaterki czasem brzmią jak grupa nastolatek, a nie dorosłych kobiet. Ale cóż co kto lubi🙂

http://neavecreations.com/recenzja-82/

Nasza bohaterka, wraz z córkami przenosi się na stałe do Gruzji, do ukochanego. Liczy na to, że w nowej ojczyźnie, którą pokochała uda jej się odnaleźć szczęście przy boku ukochanego Gio. Wszystko na pozór układa się wyśmienicie. Do czasu. Kiedy Gio wyjeżdża na granicę z Osetią wszystko się zmienia. Wrócą dawne, niezagojone rany....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

http://neavecreations.com/recenzja-76/

Allene Tew, bohaterka tej opowieści, nie była mi zupełnie znana. Jednak historia kobiety, która żyjąc na przełomie XIX i XX wieku mogła się poszczycić nie tylko trójką dzieci, ale takoż pięcioma mężami i pokaźną fortuną, całkiem mnie zafascynowała. Allene, córka bankiera z małej amerykańskiej mieściny, która jak Kopciuszek trafia na salony europejskiej arystokracji. Czy rzeczywiście taka historia mogła się wydarzyć naprawdę? Doprawdy ciężko w to uwierzyć. A jednak!

Wędrujemy przez życie Allene od wiktoriańskiego miasteczka Jamestown nad jeziorem Chautauqua, poprzez nowojorski Złoty Wiek jak z Wielkiego Gatsby’ego, a na zniszczonej Wojnami Światowymi Europie skończywszy. Pierwsze małżeństwo wprowadziło ją do socjety nowojorskiej, dało jej ukochane dzieci, Gretę i Teddy’ego. Kolejne, z bogatym bankierem zapewniło jej stabilny byt. Jednak dopiero w trzecim małżeństwie, z Ansonem Wood Burchardem, człowiekiem e każdym stopniu różnym od poprzednich dwóch małżonków, Allene odnalazła spokój i miłość. I Wojna Światowa nie oszczędziła naszej bohaterki i odcisnęła na jej życiu bolesne piętno zabierając jedynego syna. Niedługo później grypa hiszpanka zabrała ukochaną córkę Gretę i nie narodzone dzieci. Allene radziła sobie z bólem i stratą w typowo wiktoriański sposób: „iść naprzód i nie oglądać się za siebie”. Te myśli przyświecały jej również po śmierci ukochanego męża. Wyruszyła wówczas w podróż w jedną stronę do Europy, by zostać amerykańską księżniczką u boku prawdziwego niemieckiego księcia. To małżeństwo było dla dla obu stron czystym biznesem, podobnie zresztą jak jej ostatnie małżeństwo z rosyjskim hrabią. Gdzieś w okolicach tego ostatniego małżeństwa Allene wykonała misję swojego życia – zaaranżowała małżeństwo holenderskiej księżniczki Julianny ze swoim protegowanym. I tak dziewczyna z małej amerykańskiej mieściny trafiła na królewskie salony, ratując holenderską monarchię.

Zresztą sama autorka przyznaje, że to właśnie podczas przegrzebywania się przez historię małżonka królowej Julianny – Bernharda trafiła na listy Allene. To niezwykła historia, opisana w sposób bardzo przystępny. Czasem miałam wrażenie, że autorka nie do końca była pewna jaką formę przyjąć – czystych faktów historycznych czy wersji fabularyzowanej, ale jednak nie powieści. Dzięki tej fabularyzowanej formie, która przeważa, płyniemy przez życie Allene. To czego mi ogromnie brakowało w tej biografii to niestety samej Allene. Każdy etap jej życia obserwujemy orzez pryzmat kogoś, kto był w jej życiu w tym momencie. Najczęściej mężów, ale też w okresie jej życia przez pryzmat pasierba czy protegowanego Bernharda, małżonka królowej Holandii. Dopiero w ostatniej części zaczynają się pojawiać słowa samej Allene, tak byśmy mogli, ją trochę poznać, poczuć jej siony charakter, rodem z czasów wiktoriańskich. Amerykańska księżniczka opowiada również całkiem spory kawałek historii Stanów Zjednoczonych, do lat 30tych.

http://neavecreations.com/recenzja-76/

Allene Tew, bohaterka tej opowieści, nie była mi zupełnie znana. Jednak historia kobiety, która żyjąc na przełomie XIX i XX wieku mogła się poszczycić nie tylko trójką dzieci, ale takoż pięcioma mężami i pokaźną fortuną, całkiem mnie zafascynowała. Allene, córka bankiera z małej amerykańskiej mieściny, która jak Kopciuszek trafia na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

http://neavecreations.com/recenzja-86/

Petersburg początku XX wieku to czas wielu przemian. Nadciągające ciemne chmury nad carską Rosję stają się tłem dla historii dwójki bohaterów Czasu białych nocy. Kazimierz, Polak, wychowany w Warszawie, w zaborze rosyjskim oraz Anastazja, Ukrainka, wychowywana po śmierci ojca przez macochę w posiadłości na terenie Rosji. Kiedy spotykają się po raz pierwszy, są zaledwie dziećmi, trochę dziwnymi, z wybrakowaną rodziną, jednak odnajdują wspólny język. Dzięki losowi, przypadkowi, spotykają się ponownie po latach w Petersburgu w czasach rewolucji październikowej. Anastazja trafiła tutaj po ucieczce z domu, w którym starszy z przyrodnich braci się nad nią znęcał. Nie wie jeszcze, że zarówno jej oprawca jak i spotkany w młodości dziwny chłopiec również się znaleźli w tym mieście. Kiedy spotyka się po raz pierwszy z Kazimierzem po latach, mamy wrażenie jakby to było zupełnie nowe spotkanie i zakochani zupełnie nie pamiętają o tym, że się już kiedyś spotkali. Ponado najlepszym przyjacielem Kazimierza jest Borys, starszy brat Anastazji. Ale o tych koligacjach rodzinnych ani Anastazja, ani Borys nie chwalą się Kazimierzowi.

Po przeżyciach, które zafundowała im rewolucja decydują się na ucieczkę z tego pięknego miasta, by osiąść w małej mieścinie na Wołyniu, na Ukrainie. W tym dalekim od wszelkich niepokojów i rewolucji świata miejscu wydaje się, że znajdują w końcu trochę oddechu i spokojne. Anastazja ma dość nietypowe jak na ówczesne czasy podejście do małżeństwa, co być może stanie się powodem ich problemów, bo bohaterowie jedynie pozorują młode małżeństwo mieszkając w Ołyce. Jak długo potrwa ich szczęście? Czy Borys dopnie swego by ich rozdzielić?

To co mnie mocno zastanawiało przez całą lekturę były ciągłe tajemnice tworzone przez Anastazję. Jaki był ich cel tego nie wiem, być może tak się zapędziła w tworzeniu bajek dla dzieci, że zamarzyła jej się bajka o własnym życiu, którą ostrożnie tkała? Czyż nie byłoby prościej gdyby wyznała Kazimierzowi kim dla niej jest Borys? Czy nie łatwiej byłoby wieść życie w małej wiosce bez kolejnych kłamstw? Dokąd zaprowadzi naszych bohaterów ich miłość i przeszkody, które będą stawały im na drodze?

http://neavecreations.com/recenzja-86/

Petersburg początku XX wieku to czas wielu przemian. Nadciągające ciemne chmury nad carską Rosję stają się tłem dla historii dwójki bohaterów Czasu białych nocy. Kazimierz, Polak, wychowany w Warszawie, w zaborze rosyjskim oraz Anastazja, Ukrainka, wychowywana po śmierci ojca przez macochę w posiadłości na terenie Rosji. Kiedy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

http://neavecreations.com/blogowanie-przy-choince-2020/

1 grudnia zjawiamy się w Wiosce Mikołaja, podczas pierwszego zebrania przed Bożym Narodzeniem. Przygotowania do świąt czas rozpocząć pełną parą! Mikołaj rozdziela zadania – czytanie listów, fabryka zabawek, szykowanie reniferów, przystrajanie wioski oraz sprawdzanie grzeczności dzieci. W tym roku Mikołaj tworzy również nowy dział – innowacji, który ma usprawnić przygotowania do świąt. Do wioski zawitają również niespodziewani goście, którzy wprowadzą dodatkowe zamieszanie. A nasz główny bohater Wiercipiętek odbędzie kilka dość zaskakujących misji aby odwiedzić dzieci. Czy wszystko uda się idealnie tak jak chciał Mikołaj? Czy niespodziewani goście oprócz zamieszania pomogą elfom w przygotowaniach do świąt? Tego wszystkiego dowiecie się z tej niepozornej książeczki.

Niepozornej, bo urzeka już na wstępie kiedy możemy wybrać jedną z 2 okładek. Ja wybrałam tą mniej spotykaną na którą trafiłam w Empiku. Książeczka zachwyca nie tylko okładką ale również pięknymi ilustracjami w środku. Opowieść została podzielona na 24 części, jednak wbrew temu co znajdziemy na okładce nie są to odrębne 24 opowiadania. To raczej opowieść w 24 aktach, tocząca się przez 24 dni, o tym jak Wioska Mikołaja i zamieszkujące ją elfy przygotowują się przez cały grudzień do tego najważniejszego dnia w roku. Nie będę Wam mówić jakie przygody czekają na małe elfiki bo obawiam się, że mogłabym niechcący zdradzić, którąś z historii. W każdym dziale wydarzyło się coś niespodziewanego i święta stanęły pod znakiem zapytania. Jest jednak w wiosce Mikołaja ktoś kto czuwa, aby wszystko działało jak trzeba. Jeśli macie ochotę szybko wskoczyć w świąteczną atmosferę zajrzyjcie jak najszybciej na koniec i zacznijcie od zrobienia pierniczków i gorącej czekolady Pani Mikołajowej. Pomoże na wszelkie bolączki. Możecie czytać Elfa ciągiem za jednym posiedzeniem lub czytając każdego dni jedną historię/ rozdział przez cały grudzień, traktując go jak kalendarz adwentowy.

Kasia, autorka Elfa, z wielką gracją i urokiem pokazuje co jest najważniejsze podczas świąt i które prezenty są najcenniejsze dla dzieci. Oczywiście ilustratorka Ulyana Nikitina zadbała aby wszystkie te emocje o których napisała Kasia, po dwakroć wyraźnie były widoczne na ilustracjach. Stworzyły idealny, przedświąteczny duet!

http://neavecreations.com/blogowanie-przy-choince-2020/

1 grudnia zjawiamy się w Wiosce Mikołaja, podczas pierwszego zebrania przed Bożym Narodzeniem. Przygotowania do świąt czas rozpocząć pełną parą! Mikołaj rozdziela zadania – czytanie listów, fabryka zabawek, szykowanie reniferów, przystrajanie wioski oraz sprawdzanie grzeczności dzieci. W tym roku Mikołaj tworzy...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Zabójcze święta Adrian Bednarek, K.N. Haner, Joanna Jodełka, Grzegorz Kapla, Jacek Ostrowski, Małgorzata Rogala, Alek Rogoziński, Magda Stachula, Paulina Świst, Artur Urbanowicz
Ocena 6,3
Zabójcze święta Adrian Bednarek, K....

Na półkach: , ,

https://www.instagram.com/p/CJbvgEmh-GA/?igshid=YmMyMTA2M2Y=

„Zabójcze święta” to zbiór opowiadań uznanych autorów kryminałów osadzonych w klimacie świątecznym. Jakoś nigdy nie byłam fanką opowiadań, zdecydowanie lubię długie formy, serie wielotomowe, a opowiadania to taki krótki sprint po historii. Dlatego biję się w piersi, że tyle się zbierałam za te świąteczne opowiadania. Myślę, że z takim przeglądem autorów każdy znajdzie coś dla siebie. Na mnie największe wrażenie zrobiły opowiadania Grzegorza Kapli - genialne! nie do końca czułam klimat świąteczny oprócz czasu akcji, ale magia była mocno wyczuwalna - oraz Artura Urbanowicza - intrygująca historia z ciekawym twistem na koniec. Całkiem przyjemnie było spotkać Zuzę Lewandowską i Różę Krull w świątecznym klimacie. Zaś opowiadanie Joanny Jodełki wprowadzało już zdecydowanie przyjemny pozytywny klimat świąteczny (pomimo trupa 🙈). Podsumowując nie było tak źle jak się obawiałam bo jednak te dobre przeważyły szalę. Jeśli więc lubicie opowiadania i kryminały to koniecznie sięgnijcie po Zabójcze święta. Tak w sumie to nie wiem czego powinno było być więcej? Zabójczości czy świąt? Jak myślicie?

https://www.instagram.com/p/CJbvgEmh-GA/?igshid=YmMyMTA2M2Y=

„Zabójcze święta” to zbiór opowiadań uznanych autorów kryminałów osadzonych w klimacie świątecznym. Jakoś nigdy nie byłam fanką opowiadań, zdecydowanie lubię długie formy, serie wielotomowe, a opowiadania to taki krótki sprint po historii. Dlatego biję się w piersi, że tyle się zbierałam za te...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

http://neavecreations.com/recenzja-73/

Początek XX wieku, cudowny czas secesji, kiedy to Lwów był najważniejszym w całej Galicji miastem. W tych niezwykłych czasach poznajemy naszą bohaterkę – hrabiankę Annę Lipińską, debiutantkę lwowskich salonów. Młode dziewczę przyciąga uwagę dwóch mężczyzn – porywczego i charakternego pułkownika Michała Dukajskiego oraz światowego przemysłowca Adama Małaszewicza.

Joanna Wtulich wciąga nas w przyjemną, pełną intryg, romansów i tajemnic historię. Hrabianka Anna, bardzo niezależna i można by powiedzieć dość pyskata młoda dama chwilami zaskakuje swoimi dość banalnymi decyzjami. Ale czymże byłaby młodość bez swoich błędów? Koniec końców cieszyłam się, że finalna decyzja nie należała do niej lecz do jej ojca. Możnaby tutaj debatować nad słusznością męskich decyzji nad życiem kobiet w tamtych czasach – najpierw ojca, później męża. Jednak czy na pewno zawsze było to takie złe? Tak, możemy się oburzać, że to brak wolności i swobody, ale z drugiej strony ile z nas w wieku lat 18-tu wychodzi za mąż? Czasy się zmieniły, nasze cele życiowe są również znacząco inne niż kobiet żyjących ponad 100 lat temu.

Pułkownik Michał z kolei, ze swoim porywczym charakterem, wydaje się być nieokrzesanym brutalem, który ma tylko jeden cel – dopaść naszą bohaterkę jak drapieżnik ofiarę. Chociaż jest cyniczny i bardzo pewny siebie, co niepomiernie drażni Annę, potrafi też wprowadzić do historii odrobinę uśmiechu, nawet Anny. Czy jednak jest negatywną postacią? Według mnie nie, jest po prostu dojrzałym mężczyzną, który po raz pierwszy w życiu właśnie się zakochał i jak typowy wojskowy w klarowny sposób zmierza do celu, chociażby i po trupach potencjalnych rywali, którzy przy nim stają się kruchymi zapałkami – wystarczy je rozgnieść by

Mimo wszystko to właśnie te przepychanki między Michałem i Anną sprawiają, że opowieść Joanny Wtulich jest tak ciekawa i wciągająca.

Jeśli macie ochotę na lekki, zgrabny i przyjemny wieczór z romansem w dłoni to będzie to świetna pozycja! Pięknie oddany klimat przedwojennego Lwowa i śmietanki towarzyskiej zaboru austriackiego. Brzmi idealistycznie? Być może, ale klimat stworzony przez Joannę Wtulich sprawia, że mamy wrażenie jakbyśmy przenieśli się w czasie do Lwowa z początku XX wieku (akcja dzieje się w 1908 roku). Architektura secesji do dzisiaj jest mocno widoczna we Lwowie w wielu budowlach w mieście, dzięki czemu możemy choć troszkę poczuć ten klimat. Nie zdzwicie się jeśli po lekturze najdzie Was ochota na odwiedziny w tym niezwykłym mieście.

Gorąco Wam polecam ten tytuł na chłodne, zimowe wieczory!

http://neavecreations.com/recenzja-73/

Początek XX wieku, cudowny czas secesji, kiedy to Lwów był najważniejszym w całej Galicji miastem. W tych niezwykłych czasach poznajemy naszą bohaterkę – hrabiankę Annę Lipińską, debiutantkę lwowskich salonów. Młode dziewczę przyciąga uwagę dwóch mężczyzn – porywczego i charakternego pułkownika Michała Dukajskiego oraz światowego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

http://neavecreations.com/recenzja-70/

Książka została napisana przez 4 autorów, specjalistów w różnych aspektach kaligrafii, którzy prowadzą nas przez meandry tej sztuki. Każdy z 4 rozdziałów jest napisany przez innego specjalistę. Cari Ferraro wprowadza nas w Świat kaligrafii od podstaw od historii tej sztuki po przygotowanie materiałów do pracy. W kolejnym rozdziale Eugene Metcalf i Arthur Newhall prezentują ćwiczenia wspomagające opanowanie warsztatu młodego kaligrafa. Mając wypracowany warsztat podstaw kaligrafii możemy wraz z Cari Ferrero przejść do Iluminatorstwa, czyli sztuki ozdabiania. W kolejnym dziale John Stevens wprowadzi nas w tajniki współczesnych technik kaligrafii od odręcznego liternictwa po digitalizowane litery.

Ostatnie dwa rozdziały pozwolą nam poćwiczyć samodzielnie wszystko o czym dowiedzieliśmy się w poprzednich rozdziałach. Najpierw poznamy różne style odręcznego pisma wraz z dokładnym opisem i instrukcją jak kaligrafować każdą literę. Ostatnia część to Karty ćwiczeń, które możemy powielać w dowolnej ilości aby ćwiczyć i praktykować Kaligrafię.

Jeśli interesuje Was Kaligrafia nie tylko w formie ćwiczeń, ale w szerszym aspekcie, jak wyglądało to dawniej, w dodatku wszystko opakowane w pięknej formie w jakiej książka została wydana, to zdecydowanie warto dołożyć ją do listy zakupowej.

http://neavecreations.com/recenzja-70/

Książka została napisana przez 4 autorów, specjalistów w różnych aspektach kaligrafii, którzy prowadzą nas przez meandry tej sztuki. Każdy z 4 rozdziałów jest napisany przez innego specjalistę. Cari Ferraro wprowadza nas w Świat kaligrafii od podstaw od historii tej sztuki po przygotowanie materiałów do pracy. W kolejnym rozdziale...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

http://neavecreations.com/recenzja-75/

Kiedy kończyłam poprzedną powieść z serii o Christianie Abellu – Miasto duchów – bardzo żałowałam, że to ostatni tom tej serii. Na szczęście autor się zlitował nad czytelnikami i zafundował nam kolejny tom historii. Tym razem jednak głównym bohaterem staje się wachmistrz Gustaw Kukulka. Dzięki temu, mamy szansę poznać trochę lepiej partnera radcy Abella. Historia przenosi nas w czasy Wielkiego Kryzysu w końcówce lat 20-tych XX- wieku. W Gdańsku znikają młode, biedne kobiety. Śledztwo otrzymuje młody, nieznany jeszcze radca Abell. Przełożeni przydzielają mu doświadczonego wachmistrza Kukulkę. To ich pierwsze spotkanie, jeszcze nie stanowią tego zgranego zespołu znanego nam z pozostałych powieści. Dopiero się poznają i docierają. Chociaż wiedziałam że w końcu znajdą wspólny język to były momenty kiedy wątpiłam czy zaufają sobie i rozwiążą to zagadkowe śledztwo. Byli jak dwa samotne koty, chodzące własnymi ścieżkami, które nagle mają zaufać komuś nowemu. Sama zagadka pozostaje jakby tłem dla tworzącej się relacji naszych bohaterów.

Tym co szczególnie cenię w powieściach Krzysztofa Bochusa są właśnie wątki historyczne. W tym przypadku pokazanie Wolnego Miasta Gdańska poprzez pryzmat Wielkiego Kryzysu roku 1929, który zachwiał gospodarką międzynarodową, a w szczególności powoli odradzającą się gospodarką niemiecką czy polską. Siłą rzeczy Wolne Miasto Gdańsk odczuło ten kryzys sąsiadując z tymi państwami. Przyznam się Wam, że mam ostatnio słabość do powieści toczących się w okresie przed II Wojną Światową. Czytając powieści i literaturę historyczną opowiadające o początkach XX wieku ma się wrażenie jakbyśmy przenieśli się w zupełnie inny świat. Świat pewnej elegancji, dystyngowania, honoru i po prostu klasy, która później gdzieś się zatraciła. Powieść Bochusa idealnie oddaje ten mroczny klimat lat 20-stych, tak nowoczesnych, a jednocześnie już dotkniętych kryzysem.

Dla mnie to idealne połączenie klimatu retro, kryminału i tego czegoś co zgrabnie łączy je w całość tworząc kolejny majstersztyk w twórczości Krzysztofa Bochusa. Gorąco polecam!

http://neavecreations.com/recenzja-75/

Kiedy kończyłam poprzedną powieść z serii o Christianie Abellu – Miasto duchów – bardzo żałowałam, że to ostatni tom tej serii. Na szczęście autor się zlitował nad czytelnikami i zafundował nam kolejny tom historii. Tym razem jednak głównym bohaterem staje się wachmistrz Gustaw Kukulka. Dzięki temu, mamy szansę poznać trochę lepiej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

http://neavecreations.com/recenzja-90/

Trzeci tom serii, Ja, potępiona, zaprowadzi nas do przerażającego i niedostępnego zarówno dla Diabłów jak i Aniołów Tartaru. Jeśli się zastanawiacie jak tym razem Wiktoria trafiła w zaświaty to tak, znowu umarła! Tym razem przyjdzie jej się zmierzyć z „nagroźniejszymi oprawcami i szaleńcami, jacy kiedykolwiek stąpali po Ziemi”, z Elżbietą Bathory na czele. W poprzednich tomach bardzo polubiłam diabła Beletha, ale to tak naprawdę dopiero tutaj pokazał na co go stać i na czym, albo w zasadzie na kim mu zależy i ile jest w stanie poświęcić. Również Wiktoria zaczyna dorastać i wiedząc czego chce dąży do tego wszelkimi sposobami, a hrabina Bathory wyzwala w niej cudowną drapieżność.

http://neavecreations.com/recenzja-90/

Trzeci tom serii, Ja, potępiona, zaprowadzi nas do przerażającego i niedostępnego zarówno dla Diabłów jak i Aniołów Tartaru. Jeśli się zastanawiacie jak tym razem Wiktoria trafiła w zaświaty to tak, znowu umarła! Tym razem przyjdzie jej się zmierzyć z „nagroźniejszymi oprawcami i szaleńcami, jacy kiedykolwiek stąpali po Ziemi”, z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

http://neavecreations.com/recenzja-90/

W kolejnym tomie serii, Ja, anielica, Wiktoria (sic!) znowu umiera, ale tym razem ku swojemu zaskoczeniu trafia do… Nieba. Które powiedzmy sobie szczerze, jest tak idealnie perfekcyjne, że aż nudne. Nie powinno nas dziwić, że z tejże nudy Wiktoria z ochotą daje się wciągnąć w diabelsko-anielskie rozgrywki, które nie wiadomo jak się skończą. A do tego rodzice, którzy są zdecydowanie inni niż ich zapamiętała i wiedzą zdecydowanie za dużo o jej życiu. Słodkie anielskie cherubinki zdecydowanie odbiegają w wyobrażeniach autorki od tego do czego jesteśmy zwykle przyzwyczajeni. Beleth i Azazel na pewno nas nie zawiodą ze swoimi szalonymi pomysłami. A Wiktoria? No cóż, na razie jest przewidywalnie nudna i monotematyczna ze swoim Piotrusiem.

http://neavecreations.com/recenzja-90/

W kolejnym tomie serii, Ja, anielica, Wiktoria (sic!) znowu umiera, ale tym razem ku swojemu zaskoczeniu trafia do… Nieba. Które powiedzmy sobie szczerze, jest tak idealnie perfekcyjne, że aż nudne. Nie powinno nas dziwić, że z tejże nudy Wiktoria z ochotą daje się wciągnąć w diabelsko-anielskie rozgrywki, które nie wiadomo jak się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

http://neavecreations.com/recenzja-90/

Bohaterką serii jest Wiktoria Biankowska, która z różnych powodów umiera i trafia do zaświatów. Na początek w Ja, diablica trafiamy z Wiktorią do Piekła, które w tej wizji nie do końca jest takie jakby nam się mogło wydawać. Poznajemy Beletha i Azazela, szalenie przystojne i wiecznie niosące zamęt Diabły. Pojawia się również Kleopatra, jedyna Diablica w Piekle. A Wiktoria? No cóż, początkowo nie jest zbyt zachwycona wizją życia po śmierci w Piekle, ale dzięki Kleopatrze i Belethowi całkiem nieźle się odnajduje w swojej roli. Nie brakuje świetnego humoru i dodatkowych smaczków – Lucyfer i jego słodkie słabostki 😉

http://neavecreations.com/recenzja-90/

Bohaterką serii jest Wiktoria Biankowska, która z różnych powodów umiera i trafia do zaświatów. Na początek w Ja, diablica trafiamy z Wiktorią do Piekła, które w tej wizji nie do końca jest takie jakby nam się mogło wydawać. Poznajemy Beletha i Azazela, szalenie przystojne i wiecznie niosące zamęt Diabły. Pojawia się również...

więcej Pokaż mimo to