Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Cykl o Erice Foster to jedna z moich ulubionych serii które miałem okazję przeczytać w ostatnich latach. Zawsze wypowiadałem się o tym cyklu w samych superlatywach i wiązałem z nim duże nadzieję, stąd też mam naprawdę duży problem z tą częścią.

Poprzednie części miały pewien motyw przewodni, czasami autor wodził nas za nos do samego końca ukrywając rozwiązanie zagadki, czasami podawał rozwiązanie stosunkowo wcześnie, ale za to skupiał się na swoistym pojedynku między policją a tajemniczym mordercą, a teraz... tak naprawdę, do końca nie jestem pewny co zaszło.

W przeciągu całej książki mamy co prawda okazję spojrzenia na sytuację z obu stron, ale tak naprawdę do ostatnich stron czekamy na jakąkolwiek konfrontację. W międzyczasie, trochę znikąd, pojawia się poboczny wątek, który zapowiada się naprawdę interesująco, ale znika on równie szybko i niespodziewanie jak się pojawił.

Standardowo mamy kilka rozdziałów których zadaniem miało być przybliżenie nam trochę postaci Eriki, ale tym razem i one wypadają dosyć miałko. Każda interakcja głównej bohaterki z innymi postaciami na gruncie "prywatnym" była dosyć prosta i żadna z nich nie pokazała nam niczego czego już byśmy nie wiedzieli o Pani Inspektor.

Najdziwniejszą rzeczą w tej książce jest jednak to, że pomimo tego wszystkiego, wciąż nie miałem problemu z wciągnięciem się w historię. Autor ma bardzo, ale to bardzo przystępny styl, dzięki któremu kolejne rozdziały można pokonać z prędkością światła.

Wydaje mi się że ten tom można by porównać do "zapychacza". Wiecie jak to jest, kiedy serial musi wyprodukować więcej odcinków niż chcieliby scenarzyści, więc trochę na siłę trzeba też dopisać kilka pobocznych wątków, nakręcić parę odcinków których zadaniem będzie tylko i wyłącznie wypełnić ramówkę. Jednakże, zanim dojdziemy do tych zapychaczy, zdążymy już polubić bohaterów i wciągnąć się w ich historie, więc mały przestój nie razi aż tak bardzo .

Cykl o Erice Foster to jedna z moich ulubionych serii które miałem okazję przeczytać w ostatnich latach. Zawsze wypowiadałem się o tym cyklu w samych superlatywach i wiązałem z nim duże nadzieję, stąd też mam naprawdę duży problem z tą częścią.

Poprzednie części miały pewien motyw przewodni, czasami autor wodził nas za nos do samego końca ukrywając rozwiązanie zagadki,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Upadające Imperium" przyszło do mnie trochę z zaskoczenia. Nigdy wcześniej nie słyszałem o Johnie Scalzim, ani o żadnej z jego prac, ale gdy ta książka została mi zaoferowana przez wydawnictwo do recenzji, uznałem że "hej, to jakieś sci-fi, ja osobiście lubię ten gatunek, co może pójść nie tak?". I wszystko poszło jak z płatka, a jedynym minusem całej sytuacji jest fakt że obecnie jestem na siebie trochę zły za brak wcześniejszej wiedzy o autorze.

Historia jest dosyć prosta i oparta na dosyć popularnych schemacie wśród tego gatunku pod tytułem "wszechświat stoi na skraju przepaści i tylko nasi bohaterowie mogą temu zapobiec". Nie jest to w żadnym wypadku wada, bo jeśli coś nie jest zepsute, to nie ma sensu tego naprawiać, a Pan Scalzi bardzo umiejętnie wykorzystuje drzemiący w tym potencjał.

Jedna rzecz która wyróżnia tę powieść od podobnych lektur z tego gatunku, to styl autora który małym nakładem sił potrafi przykuć czytelnika do historii. Gdzieś mniej więcej w połowie książki zorientowałem się że pomimo tego że nie wydarzyło się jeszcze zbyt wiele, to w pewien sposób te wszystkie pomniejsze wydarzenia nadają całości swoistej "pełni".

Główni bohaterowie z których perspektyw obserwujemy wydarzenia sprawdzają się w swoich rolach, aczkolwiek mam nadzieję że w kolejnych tomach autor da nam również okazję spojrzeć na wydarzenia z innej strony. Bardzo podobał mi się rozdział poświęcony Ghreniemu, który rzucił trochę światła na wiele spraw i wprowadził trochę "świeżości" do lektury.

Bardzo interesująca książka która zgrabnie łączy sci-fi z polityką, która trochę zaskakująco okazała się bardzo istotnym wątkiem całej historii. Zdecydowanie czekam na kolejne tomy, ta część udowodniła że zarówno w fabule, jak i w bohaterach drzemie wiele potencjału, mam również nadzieję że kontynuacja dostarczy mi przynajmniej tyle samo rozrywki co ta część.

"Upadające Imperium" przyszło do mnie trochę z zaskoczenia. Nigdy wcześniej nie słyszałem o Johnie Scalzim, ani o żadnej z jego prac, ale gdy ta książka została mi zaoferowana przez wydawnictwo do recenzji, uznałem że "hej, to jakieś sci-fi, ja osobiście lubię ten gatunek, co może pójść nie tak?". I wszystko poszło jak z płatka, a jedynym minusem całej sytuacji jest fakt że...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Mindhunter. Podróż w ciemność John E. Douglas, Mark Olshaker
Ocena 7,1
Mindhunter. Po... John E. Douglas, Ma...

Na półkach: , ,

"Podróż w Ciemność" to kolejna książka w której John Douglas przybliża nam tajniki spraw nad którymi pracował dla FBI.

I podobnie jak w przypadku pierwszej części "Mindhuntera", ta część książki która skupia się na samych morderstwach, nad wyjaśnieniem motywu sprawcy, na tym w jaki sposób behawioryści byli w stanie zawęzić krąg podejrzanych i bardzo trafnie wytypować sprawcę, nad przeszkodami na które napotykali się podczas śledztwa oraz na samych procesach sądowych - ta część książki jest absolutnie genialna. Historie przedstawione przez autora są często przerażające, ale zarazem fascynujące i ciężko się od nich oderwać.

Niestety, podobnie jak w pierwszej części, autor z chęcią dorzuca swoje trzy grosze które trochę burzą nastrój całości. Ostatnio były to pogaduszki o jego życiu, tym razem mieliśmy do czynienia z fikcyjnym śledztwem w głośnej sprawie OJ Simpsona, długimi rozważaniami nad tym czy kara śmierci ma sens, oraz całym rozdziałem poświęconym dorastaniu jednej z ofiar. I muszę przyznać że jestem co prawda w stanie zrozumieć po co to wszystko znalazło się w książce, o tyle nie będę ukrywał że te części wytrącały mnie trochę z rytmu i zwyczajnie nie pasują do całości.

Całkiem dobra pozycja, która niestety nie ustrzegła się wad, ale pomimo wszystko jest warta przeczytania. 75% książki to naprawdę interesujące true crime.

"Podróż w Ciemność" to kolejna książka w której John Douglas przybliża nam tajniki spraw nad którymi pracował dla FBI.

I podobnie jak w przypadku pierwszej części "Mindhuntera", ta część książki która skupia się na samych morderstwach, nad wyjaśnieniem motywu sprawcy, na tym w jaki sposób behawioryści byli w stanie zawęzić krąg podejrzanych i bardzo trafnie wytypować...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Przy okazji pierwszego tomu narzekałem trochę na odwrócone proporcje pomiędzy kryminałem a historią obyczajową, więc bardzo cieszy mnie fakt że tym razem autorka postawiła tajemnicze morderstwa na pierwszym planie, a życie prywatne naszych bohaterów usunęło się trochę w cień.

Chwaliłem za to klimat małego miasteczka, który tym razem jest mało wyeksponowany, chociaż ma to pewnie swoje uzasadnienie w związku z faktem że od samego początku mamy grupę podejrzanych, która sama w sobie jest dziwną, mała, zamkniętą społecznością.

Największym problemem książki jest chyba właśnie jednak ta grupa - rodzina Hultów - która jest zwyczajnie trochę zbyt liczna jak na tę stosunkowo krotką lekturę. Mamy do czynienia z dziewięcioma osobami, którymi imionami autorka żongluje od samego początku bez opamiętania, tak że czasami musiałem na chwilę przystanąć i przypomnieć sobie dokładnie jaki koligacje zachodzą pomiędzy danymi postaciami.

Podoba mi się za to sama zagadka, która na pierwszy rzut oka wydaje się dosyć błaha, ale z czasem nabiera kolorów i liczne małe detale które wychodzą na wierzch w późniejszych rozdziałach sprawiają że finalnie wychodzi z tego niezła zagwozdka. Ponadto autorka zgrabnie zbija nas z tropu, przez co zakończenie jest całkiem zaskakujące, a i idealnie wpasowuje się w klimat książki.

Według mnie jest to bardzo udana kontynuacja cyklu, którą autorka udowadnia że drzemie w tej historii masa potencjału, który mam nadzieję będzie co raz bardziej widoczny wraz z kolejnymi tomami.

Przy okazji pierwszego tomu narzekałem trochę na odwrócone proporcje pomiędzy kryminałem a historią obyczajową, więc bardzo cieszy mnie fakt że tym razem autorka postawiła tajemnicze morderstwa na pierwszym planie, a życie prywatne naszych bohaterów usunęło się trochę w cień.

Chwaliłem za to klimat małego miasteczka, który tym razem jest mało wyeksponowany, chociaż ma to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Dallas 63 to kolejny kolos Kinga któremu przydałoby się lekkie odchudzanie.

W teorii jest to opowieść o nauczycielu który podejmuje się misji zmiany historii Stanów Zjednoczonych, w praktyce jest to historia mężczyźnie z teraźniejszości żyjącym w latach sześćdziesiątych. Nie sprawdzałem dokładnie, ale wydaje mi się że do wątku Kennedy'ego docieramy dopiero w 1/3, może 1/4 książki, a i wtedy nie jest to wątek przewodni.

Większość czasu spędzamy obserwując perypetie Jake'a/George'a związane z życiem w czasach o których nie ma większego pojęcia. I nie jest to w żadnym wypadku "złe", bo King potrafi pisać o zwykłych sprawach tak by czytało je się z takim samym entuzjazmem jak najlepsze fantasy. Po prostu liczyłem na więcej historycznych kontekstów i zabawy z faktami.

Szczerze, w tej książce autor mógł tylko i wyłącznie trzymać się wątku Jodie, w którym Jake wraca tylko po to by pomóc Harry'emu i z nieznanych powodów utyka na jakiś czas w tej epoce. Bo tak naprawdę samego JFK mamy tyle co kot napłakał, a wątek Oswalda skupia się głównie na tym jak bije swoją żonę i nie może utrzymać pracy. Liczyłem na coś więcej w tej kwestii.

Pomimo wszystko jest to książka warta uwagi. Główny bohater jest całkiem przystępny i dosyć szybko zaczynamy mu kibicować, zamiłowanie Kinga do małych miasteczek sprawia że zarówno Jodie jak i Derry mają swój intrygujący klimat, autor również w interesujący sposób pokazuje różnice między życiem w teraźniejszości, a życiem w latach sześćdziesiątych.

Nie genialna, ale dobra lektura która według mnie cierpi trochę przez fałszywą reklamę autora jakoby była to historia o "11/22/63".

Dallas 63 to kolejny kolos Kinga któremu przydałoby się lekkie odchudzanie.

W teorii jest to opowieść o nauczycielu który podejmuje się misji zmiany historii Stanów Zjednoczonych, w praktyce jest to historia mężczyźnie z teraźniejszości żyjącym w latach sześćdziesiątych. Nie sprawdzałem dokładnie, ale wydaje mi się że do wątku Kennedy'ego docieramy dopiero w 1/3, może 1/4...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Gdyby ta opinia była pisana jako zadanie domowe na lekcję języka polskiego, i jej motywem przewodnim miałoby być pytanie "co autor miał na myśli?", odpowiedziałbym że autor najprawdopodobniej nienawidzi Warszawy, albo ludzi z Warszawy, albo ludzie w ogóle.

Jest to historia dilera narkotykowego, który poświęca swój cały czas na pracę. Jak można się domyślić nie jest to ni praca łatwa, ani lekka, ani przyjemna. I z początku tworzy to naprawdę interesujący klimat w którym naprawdę łatwo się zanurzyć. Poznajemy współpracowników głównego bohatera, jego szeroki wachlarz klientów, jego bardzo nielicznych przyjaciół i wszystko toczy się dosyć sprawnie.

I w momencie gdy problemy pojawiają się w życiu Jacka, pojawiają się one również w życiu czytelnika. Stęchły klimat Warszawki jest dobrym pomysłem, ale tylko do pewnego czasu, w końcu przestają nas dziwić przekleństwa, z czasem przymykamy oczy na co raz to dziwniejsze zachowanie bohaterów i tak naprawdę ciężko o coś co mogłoby nas zaszokować.

Brakuje w tej historii chwil oddechu, w których moglibyśmy ponownie dostrzec jaśniejszą stronę życia, tak by przy powrocie do świata kokainy ten "brud" życia dilera uderzył w nas bez pardonu i z powrotem wciągnął nas w to bagno.

Ciężko coś napisać o bohaterach tej książki. Większość z nich można by opisać w mniej niż trzech słowach, a spora część z nich była do siebie dosyć podobna. Z tego wszystkiego trochę wybijała się Pazina ze względu na swoje marzenia, oraz Dario który intrygował swoim szaleństwem.

Bardzo spodobało mi się zakończenie, szczególnie że tak naprawdę nie było wielu sposobów by zakończyć tę historię tak by wszystko trzymało się kupy.

Całkiem niezła lektura, która miała potencjał na więcej.

Gdyby ta opinia była pisana jako zadanie domowe na lekcję języka polskiego, i jej motywem przewodnim miałoby być pytanie "co autor miał na myśli?", odpowiedziałbym że autor najprawdopodobniej nienawidzi Warszawy, albo ludzi z Warszawy, albo ludzie w ogóle.

Jest to historia dilera narkotykowego, który poświęca swój cały czas na pracę. Jak można się domyślić nie jest to ni...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Przy okazji poprzedniej książki Pana Tysona która ukazała się na polskim rynku, trochę narzekałem na zbyt skomplikowane zagadnienia, na bardzo duże przywiązanie do niekoniecznie fascynujących detali i trochę za mało wesołego gawędziarstwa z którego generalnie słynie autor. Chyba wielu czytelników miał podobne odczucia, bo tym razem wydawnictwo Insignis sięgnęło po jedną ze starszych publikacji która stylem bardziej przypomina bardzo popularny "Kosmos".

"Kosmiczne Zachwyty" to duża dawka wiedzy, opakowana w intrygujące, często bardzo zabawne porównania z życia wzięte. Książka to zbiór luźno powiązanych ze sobą felietonów, więc czasami trochę gwałtowanie zmieniamy tematykę oraz styl pisania, co może spowodować małe wyboje przy lekturze.

Na szczęście autor Neil należy do bardzo wąskiego grona ludzi którzy potrafią uczynić naukę interesującą nawet dla kompletnych laików. Książka jest równie ciekawa jak "Astrofizyka...", ale wydaje się trochę bardziej przystępna.

Przy okazji poprzedniej książki Pana Tysona która ukazała się na polskim rynku, trochę narzekałem na zbyt skomplikowane zagadnienia, na bardzo duże przywiązanie do niekoniecznie fascynujących detali i trochę za mało wesołego gawędziarstwa z którego generalnie słynie autor. Chyba wielu czytelników miał podobne odczucia, bo tym razem wydawnictwo Insignis sięgnęło po jedną ze...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Mówi się że na tym świecie pewne są tylko śmierć i podatki. W świecie Ekspansji pewne jest tylko to że nigdy nie przyjdzie nam poznać bliżej załogi Rosa.

Narzekam na to od pierwszego tomu, więc uznałem że czemu by od tego nie rozpocząć. Standardowo mamy już do czynienia z kilkoma punktami widzenia, z których najważniejszym jest oczywiście Holden, który notabene wyrósł z dosyć irytującego na całkiem znośnego. To chyba pierwszy raz kiedy mogę z ręką na sercu powiedzieć że to jego rozdziały były najbardziej interesujące, chociaż pozostałe nie odbiegały poziomem aż tak bardzo.

Muszę przyznać że z początku byłem trochę zwiedzony gdy okazało się że od poprzedniego tomu upłynęło dwa lata, liczyłem na kolejne rozdziały Clarissy która zabłysnęła we "Wrotach...", ale kto wie, może w niedalekiej przyszłości.

Poza Holdenem w rolę głównych bohaterów wcielają się Havelock, którego możemy pamiętać z epizodycznej roli w pierwszym tomie, Basia, którego możemy pamiętać z epizodycznej roli w drugim tomie i Elvi, którą... a nie, dla niej to debiut na kartach powieści. Cała trójka sprawdza się w swoich rolach dosyć przyzwoicie, tak naprawdę ich największą zaletą było dostarczanie nam nowych informacji o załodze Rosa z którą często się stykali.

Bardzo podoba mi się pomysł na fabułę tego tomu, co prawda spodziewałem się czegoś na większą skalę po otwarciu wrót, tak jednak bardziej "realistyczne" i trochę bardziej skromne podejście autora do sprawy nadaje całości interesujący klimat. Mamy do czynienia z niezła ilością akcji, zarówno na powierzchni Ilusa jak i na jego orbicie. Autor bardzo umiejętnie stworzył taką sytuację w której wiemy że każdy z naszych bohaterów jest wystawiony na inne zagrożenie i tak naprawdę nikt nie jest bezpieczny.

Tak naprawdę jedynym wątkiem który raził mnie trochę w oczy podczas czytania był ten przedziwny wątek miłosny, ale muszę przyznać że to genialne w swej prostocie rozwiązanie tej sytuacji urzekło mnie tak bardzo że jestem w stanie wybaczyć całość.

Naprawdę dobra, bardzo wciągająca książka. Kawał porządnej space dramy której nie powstydziłyby się bardziej znane marki. Dodatkowy plus za epilog który sprawia że na kolejny tom będę czekał z większym utęsknieniem niż dotychczas.

Mówi się że na tym świecie pewne są tylko śmierć i podatki. W świecie Ekspansji pewne jest tylko to że nigdy nie przyjdzie nam poznać bliżej załogi Rosa.

Narzekam na to od pierwszego tomu, więc uznałem że czemu by od tego nie rozpocząć. Standardowo mamy już do czynienia z kilkoma punktami widzenia, z których najważniejszym jest oczywiście Holden, który notabene wyrósł z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Pewnego pogodnego, jesiennego dnia małe amerykańskie miasteczko Chester's Mill zostaje nagle i niewytłumaczalnie odcięte od świata." Warto byłoby też wspomnieć o tym że potencjalny czytelnik również może zostać odcięty od świata bo historia mieszkańców Chester's Mill naprawdę potrafi wciągnąć.

Oczywiście, kiedy mamy do czynienia z kolosem takiego pokroju który liczy sobie ponad 900 stron, nie da się uniknąć pewnych przestojów i rozdziałów które nie wnoszą aż tak wiele do historii. Gdyby tak pozbyć się tych mniej zajmujących momentów, książce ubyłoby pewnie z 200 stron, a całość wydaje mi się zyskałaby trochę pewnego rodzaju "świeżości", bo pod koniec zaczęło się robić dosyć gęsto.

Mnogość postaci, jak i łatwość z jaką autor uśmiercał swoich bohaterów była dosyć zaskakująca. Z jednej strony byłem naprawdę pozytywnie zaskoczony, bo nad wszystkimi postaciami wisiała groźba śmierci, co pozwala utrzymać emocje na wysokim poziomie, ale z drugiej było kilka momentów w których musiałem podrapać się w głowę i poważnie zastanowić kto właśnie wyzionął ducha, by po chwili uświadomić sobie że chodzi o kogoś kto był z nami od samego początku.

Mamy tutaj do czynienia z naprawdę wciągającym początkiem, trochę rozwodnionym, ale wciąż przyzwoitym rozwinięciem i bardzo dziwnym zakończeniem. Nie wiem czy sam autor do końca rozumiał o co tak naprawdę chodziło mu z kopułą i chciał tylko domknąć wszystkie wątki. Paradoksalnie, wydaje mi się że może lepiej byłoby pozostawić czytelników w niewiedzy, a w zamian poświęcić trochę więcej czasu na opis tego co stało się z ocalałymi.

Dobra książka, która mogłaby być lepsza. Autor miał naprawdę interesujący pomysł na fabułę, lekka mieszanka dramatu z antyutopijną rzeczywistością okraszoną odrobiną sci-fi. Sporo akcji, umiejętnie stopniowane emocje i kilka wyrazistych postaci, zarówno tych dobrych jak i tych złych.

"Pewnego pogodnego, jesiennego dnia małe amerykańskie miasteczko Chester's Mill zostaje nagle i niewytłumaczalnie odcięte od świata." Warto byłoby też wspomnieć o tym że potencjalny czytelnik również może zostać odcięty od świata bo historia mieszkańców Chester's Mill naprawdę potrafi wciągnąć.

Oczywiście, kiedy mamy do czynienia z kolosem takiego pokroju który liczy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

To trochę zabawne że książka w której skupiamy się na tym jak dużo zmian przechodzi tytułowy bohater, sama przechodzi ich jeszcze więcej.

Wszystko zaczyna się naprawdę intrygująco. Mamy do czynienia z okropną zbrodnią popełnioną w małym miasteczku, z pozoru błaha zagadka szybko jednak nabiera rumieńców i rozdział po rozdziale Stephen King wciąga nas co raz mocniej w śledztwo. Byłem naprawdę zachwycony historią z jaką mamy tutaj do czynienia, przeplatanie zeznań świadków z "teraźniejszymi" rozdziałami było strzałem w dziesiątkę i nic nie zwiastowało problemów.

Gdzieś w okolicach połowy książki, autor nagle zmienił zdanie i uznał że odsunie genialny wątek kryminalny na drugi plan by wprowadzić do lektury trochę fantastyki. I może nie byłby to zły ruch, gdyby wydarzyło się to wcześniej. W tym momencie byłem już 100% wciągnięty w kryminał i nagła zmiana kursu zwyczajnie wytrąciła mnie z rytmu.

Nie pomaga również nagłe wprowadzenie nowej postaci, która zaczyna odgrywać znaczącą rolę pomimo braku jakiś konkretnych powiązań ze sprawą. Dodatkowo postać ta na lewo i prawo rzuca spoilerami z trylogii Pana Mercedesa, z którą niestety nie miałem jeszcze styczności i wychodzi na to że będę musiał odczekać dobrą chwilę zanim w ogóle pomyślę o sięgnięciu po te książki.

Gdzieś tam jeszcze po cichu liczyłem że może pomimo wszystko sama końcówka tchnie trochę życia w tę historię, ale jakby na złość zakończenie wydało mi się potwornie miałki. Ot, stało się, po wszystkim, czas wracać do domu.

"Outsider" to książka która po trochu chce być kryminałem, ale jednocześnie fantasy i na dodatek jeszcze horrorem. Wychodzi z tego dosyć dziwna, mocno nierówna lektura która prezentowałaby się o wiele lepiej gdyby autor zdecydował się co ma zamiar napisać.

To trochę zabawne że książka w której skupiamy się na tym jak dużo zmian przechodzi tytułowy bohater, sama przechodzi ich jeszcze więcej.

Wszystko zaczyna się naprawdę intrygująco. Mamy do czynienia z okropną zbrodnią popełnioną w małym miasteczku, z pozoru błaha zagadka szybko jednak nabiera rumieńców i rozdział po rozdziale Stephen King wciąga nas co raz mocniej w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Powszechna opinia głosi że Stephen King jest mistrzem horroru, a książki takie jak "Cmętarz..." są tego najlepszym dowodem.

Wątkiem przewodnim książki jest nowy rozdział w życiu rodziny Creedów którzy przeprowadzają się do małego miasteczka Ludlow. I nie trzeba być wybitnym detektywem by już na samym początku zrozumieć że katastrofa jest nieunikniona. Sam autor również specjalnie się z tym nie kryje, co rusz poruszając temat śmierci nawet w najbardziej niewinnych momentach.

Jednym z największych atutów Kinga jest to w jaki sposób buduje napięcie w swoich książkach. Wszystko odbywa się bardzo powoli, a jednocześnie równomiernie, tak by każdy rozdział podniósł poprzeczkę chociażby o centymetr i tak by z każdym akapitem nieuchronna tragedia była o krok bliżej. Jest to naprawdę wyjątkowa umiejętność, która bardzo mocno wyróżnia tego autora spośród ogółu.

W związku z tym akcja rozgrywa się dosyć statecznie, ale dzięki temu mamy okazję na spędzenie kilku spokojnych chwil z naszymi bohaterami. I pomimo tego że większość czasu spędzamy z Louisem, to nie odbiera to wiele koloru pozostałym postaciom, aczkolwiek to właśnie rozdziały widziane z perspektywy naszego poczciwego doktorka są najciekawsze.

Sposób w jaki King buduje emocje to jedno, ale to jak "pięknie" potrafi przedstawić strach, zwątpienie, depresję i całą resztę najgorszych ludzkich emocji to nawet półka wyżej. Nigdy nie byłem fanem tego gatunku jeśli chodzi o kino, bo zawsze brakowało mi właśnie tego bezpośredniego spojrzenia oczami bohaterów, poczucia tego strachu który ich przeszywa i zrozumienia(chociażby częściowego) ich procesów myślowych które nakręcają spiralę złych decyzji. Stephen King tymczasem bez większego trudu potrafi sprawić bym poczuł tą całą złowieszczą aurę jaka wisi w powietrzu.

Bardzo podoba mi się również sposób w jaki autor zdecydował się zakończyć historię Creedów. Mocne, a jednocześnie otwarte zakończenie które pozwala czytelnikowi na spekulacje i zostawia odrobinę nadziei że może pewnego dnia doczekamy się kolejnej historii z Ludlow.

Naprawdę świetna książka która powinna wciągnąć każdego, nawet jeśli niekoniecznie jest się fanem autora, czy ogólnie rzecz biorąc literatury grozy.

Powszechna opinia głosi że Stephen King jest mistrzem horroru, a książki takie jak "Cmętarz..." są tego najlepszym dowodem.

Wątkiem przewodnim książki jest nowy rozdział w życiu rodziny Creedów którzy przeprowadzają się do małego miasteczka Ludlow. I nie trzeba być wybitnym detektywem by już na samym początku zrozumieć że katastrofa jest nieunikniona. Sam autor również...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Saga o Fjallbace to prawdopodobnie jeden z najgłośniejszych cykli kryminalnych ostatnich lat, z którym z jakiegoś powodu nigdy nie było mi po drodze. Postanowiłem więc, że skoro seria dobiła już do dziesiątego tomu to trzeba by w końcu podjąć to wyzwanie.

Na wstępie warto pochwalić bohaterów, pomimo tego że książka nie jest zbyt długa, a autorka przedstawia nam naprawdę sporo postaci, to każda z nich jest zarysowana całkiem nieźle. Nie są to bardzo wyraziste charaktery, ale mamy tutaj do czynienia z rozpoczęciem większego cyklu, więc na chwilę obecną tyle powinno nam wystarczyć. Warto wspomnieć też o fakcie że Erika która jest kreowana na najważniejszą postać, nie odgrywa najważniejszej roli, co fajnie kontrastuje z bardzo popularnymi dzisiaj postaciami które potrafią zrobić wszystko bez niczyjej pomocy.

Muszę pochwalić sam pomysł na historię, wątek kryminalny jest naprawdę intrygujący, a fakt osadzenia tego wszystkiego w małej, zamkniętej społeczności Fjallbaki dodaje całości dodatkowego smaczku. W lekturę da się wciągnąć całkiem szybko, akcja posuwa się do przodu w nie najgorszym tempie, a na sam koniec wszystko zamyka się w logiczną całość.

Największym problemem tej książki jest fakt że tak naprawdę nie jest to kryminał. To znaczy bazą całej historii jest zabójstwo Alex, ale większość czasu spędzamy z Eriką, jej rodziną i jej sercowymi rozterkami, naprawdę były momenty gdy kompletnie zapominałem o tym że mamy do czynienia z jakimś śledztwem. I jest to w sumie jakoś bardzo odpychające, bo historie wciąż były interesujące, ale jeśli reklamuje się co jako kryminał to myślę że to powinno zajmować lwią część książki.

Na pewno wrócę do Fjallbaki i dam autorce szansę na zaprezentowanie kryminału z krwi i kości, bo widać że drzemie w tym potencjał. Wystarczy tylko odwrócić proporcje między kryminałem a historią obyczajową i wszystko wróci na właściwie tory.

Saga o Fjallbace to prawdopodobnie jeden z najgłośniejszych cykli kryminalnych ostatnich lat, z którym z jakiegoś powodu nigdy nie było mi po drodze. Postanowiłem więc, że skoro seria dobiła już do dziesiątego tomu to trzeba by w końcu podjąć to wyzwanie.

Na wstępie warto pochwalić bohaterów, pomimo tego że książka nie jest zbyt długa, a autorka przedstawia nam naprawdę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Są książki których nie sposób ocenić i o których ciężko coś napisać. To właśnie jedna z nich.

Są to historie dziewięciu kobiet które przeżyły rzeź na Wołyniu, ich wspomnienia są pełne bólu, przemocy i cierpienia. Przez wiele z nich przebija się światełko nadziei, w kilku można nawet mówić o czymś co może klasyfikować się jako happy-end biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności.

Pomimo tego że jest to lektura stosunkowo krótka, nie można powiedzieć by była łatwa. Z początku dziwiłem się trochę że w tak skromnej ilości stron zmieściło się aż dziewięć różnych historii, ale szybko da się zrozumieć że nie chodzi tutaj o ilość.

O tak ważnych wydarzeniach często słyszymy tylko z oficjalnych przekazów, tego typu książki są znakomitym "dodatkiem" do ogólnych informacji. Naprawdę ważna i poruszająca lektura którą poleciłbym każdemu.

Są książki których nie sposób ocenić i o których ciężko coś napisać. To właśnie jedna z nich.

Są to historie dziewięciu kobiet które przeżyły rzeź na Wołyniu, ich wspomnienia są pełne bólu, przemocy i cierpienia. Przez wiele z nich przebija się światełko nadziei, w kilku można nawet mówić o czymś co może klasyfikować się jako happy-end biorąc pod uwagę wszystkie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Podchodziłem do tej lektury dosyć ostrożnie. Zawsze tak mam z książkami które są dosyć mocno promowane na kolejny wielki hit przez wszystkich krytyków. Głównie z tego powodu sięgnąłem po nią dopiero prawie rok po premierze, ale może to i dobrze.

Po odjęciu całej machiny promocyjnej i wyzerowaniu oczekiwań zza zasłony wyłania się całkiem niezła lektura przy której spędziłem kilka miłych godzin. Wydaje mi się jednak że gdybym bardziej sugerował się reklamą mógłbym się trochę rozczarować, ale tylko trochę.

Czytałem tę książkę na trzy razy i wydaje mi się że idealnie trafiałem na momenty przełomowe które swego rodzaju dzieliły całość na trzy części. Początek jest całkiem intrygujący, autorka powoli wprowadza nas w historię Amber, rzuca kilka wskazówek i stara się utrzymać czytelnika przy lekturze. Środkowa część wydała mi się dosyć miałka, chociaż może mieć to związek z brakiem kilku istotnych informacji. Historia naprawdę nabiera tempa w ostatniej tercji gdzie mamy do czynienia z kilkoma naprawdę interesującymi zwrotami akcji które kompletnie wywróciły moje spojrzenie na wszystko co wydarzyło się wcześniej. Nie jestem co prawda aż tak przekonany do ostatniego rozdziału, to zakończenie trochę wybiło mnie z rytmu.

Na sam koniec bardzo, ale to bardzo polubiłem - chociaż może to złe określenie - bardzo zaintrygowała mnie główna bohaterka. Z samego początku zarówno ona, jak i jej siostra wydają się dosyć zwyczajne pomimo swoich dziwnych relacji, ale pod koniec wszystko wydaje się dużo bardziej intrygujące.

Nie jest to może książka wybitna, ale mam ochotę przeczytać ją niedługo jeszcze raz, tak by przyjrzeć się całej historii dokładnie gdy już znam wszystkie odpowiedzi. Kto wie, może nawet podniosę trochę jej ocenę, gdy już do końca rozwikłam wszystkie węzły która misternie zaplotła autorka.

Podchodziłem do tej lektury dosyć ostrożnie. Zawsze tak mam z książkami które są dosyć mocno promowane na kolejny wielki hit przez wszystkich krytyków. Głównie z tego powodu sięgnąłem po nią dopiero prawie rok po premierze, ale może to i dobrze.

Po odjęciu całej machiny promocyjnej i wyzerowaniu oczekiwań zza zasłony wyłania się całkiem niezła lektura przy której...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Nie ma cykli idealnych i zawsze jest to tylko kwestią czasu kiedy natkniemy się na słabszą odsłonę w danej serii. I wydaje mi się że o ile "Wrota..." wciąż są naprawdę fajną książką, to wypadają trochę blado przy swoich poprzedniczkach.

Chyba największym wyzwaniem było dla mnie wciągnięcie się w historię od samego początku, autor ponownie stawia na kilka głównych postaci z których perspektywy będziemy śledzić akcję. Oczywiście najważniejszą z nich jest niezastąpiony Holden, a towarzyszą mu trzy zupełnie nowe postacie, i o ile sprawdziło się to ostatnio, tak wydaje mi się że tym razem można było dokonać lepszego wyboru. Świetnie sprawdziła się Melba, która jest intrygująca, charyzmatyczna, a smaczku dodaje fakt że pierwszy raz widzimy wszystko z zupełnie innej perspektywy. Byk był całkiem w porządku, nie będę ukrywał że wątek polityczny SPZ został przedstawiony o wiele lepiej w telewizyjnej adaptacji, i właśnie to chyba najbardziej zaważyło na tym że ciężko było mi się przekonać do tej postaci, ale koniec końców nie było aż tak źle. Największym problemem była Anna, która najzwyczajniej w świecie wydaje się trochę nie na miejscu. Myślę że jest ona podręcznikowym przykładem postaci która powinna zostać na drugim planie, nie mam nic przeciwko paru rozdziałom z jej perspektywy, ale poświęcanie jest prawie ćwiartki książki to zdecydowana przesada. Szczególnie że to już trzeci tom a nadal nie mieliśmy okazji poznać bliżej Alexa, Naomi czy Amosa. Wciąż czekam.

Pierwsze dwa tomy były dosyć mocno skoncentrowane na akcji, tym razem mamy trochę więcej delikatnej polityki między poszczególnymi statkami i ciągłego użerania się z niezbadanym pierścieniem. Wypada to całkiem nieźle, mamy trochę akcji na początku, trochę na końcu, a środek jest przepełniony stawianiem czoła nieznanemu. Bardzo podobało mi się wszystko co związane było z samym pierścieniem, a fakt że większość tego obserwowaliśmy oczami Holdena tylko pomaga jego postaci.

Bardzo podoba mi się zakończenie, szczególnie jeśli chodzi o załogę Rosa, i jeśli w czwartym tomie autor nie poświęci im więcej czasu to będzie literacka zbrodnia, biorąc pod uwagę fundamenty które stworzył ten tom. A chyba najbardziej ekscytującym faktem dla mnie jest to że w tym momencie kończy się serial, więc kolejny tom będzie dla mnie podróżą w nieznane.

Nie jest to książka bez wad, są w niej dosyć powolne momenty(co jest niezła ironią nawiązują do wydarzeń z książki), ale nie będę ukrywał że wciąż jest to kawał świetnej rozrywki. I paradoksalnie ta trochę słabsza część może wyjść całej serii na dobre, bo otworzyło się przed tym cyklem wiele nowych drzwi...

Nie ma cykli idealnych i zawsze jest to tylko kwestią czasu kiedy natkniemy się na słabszą odsłonę w danej serii. I wydaje mi się że o ile "Wrota..." wciąż są naprawdę fajną książką, to wypadają trochę blado przy swoich poprzedniczkach.

Chyba największym wyzwaniem było dla mnie wciągnięcie się w historię od samego początku, autor ponownie stawia na kilka głównych postaci...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie będę ukrywał że była to dosyć ciężka przeprawa.

Byłem naprawdę podekscytowany po pierwszym tomie, Ilion wziął mnie trochę z zaskoczenia i nie puścił do samego końca. Zakończenie tamtej części zwiastowało multum akcji i emocji w tym tomie. Tymczasem już na samym początku autor wywraca wszystko do góry nogami informacją o przeskoku w czasie i wszystko to na co tak bardzo czekałem tak naprawdę już się wydarzyło i w chwili obecnej zbliżamy się już do końca wielkiej wojny.

No cóż, wielki zawód, ale nie wolno się poddawać i trzeba iść dalej. Na szczęście im dalej tym lepiej, autor podobnie jak w poprzednim tomie potrafi podnieść się po trochę słabszym początku i z każdym rozdziałem wciąga nas w swoją opowieść co raz bardziej. Mamy do czynienia z kilkoma fajnymi zwrotami akcji, dowiadujemy się co raz więcej o świecie i o tym jak ludzkość wylądowała w takiej sytuacji. Ogólnie rzecz biorąc po zawodzie początkiem, rozwinięcie rekompensuje to wszystko z nawiązką, jednakże...

Im dalej tym lepiej? Do czasu. Wydaje mi się że jakieś sto stron przed końcem autor stracił zapał do pisania. Nagle, wszystko bardzo przyspiesza i tak naprawdę w przeciągu kilku rozdziałów nasi bohaterowie rozprawiają się z całym zagrożeniem i żyją długo i szczęśliwie. To było nawet bardziej zaskakujące i rozczarowujące niż początkowe rozdziały.

Może to kwestia moich wygórowanych oczekiwań, ale koniec końców czuję się dosyć rozczarowany tym tomem jak i samym zakończeniem historii. Liczyłem na miejsca w pierwszym rzędzie na wojnę z bogami, liczyłem na bardziej wyrazistych bohaterów, liczyłem na jakieś epickie zwieńczenie tej intrygującej historii, a zostałem z... może nie niczym, bo wciąż spędziłem kilka fajnych godzin nad tą historią, ale mogło być dużo lepiej. Ba, powinno być dużo lepiej.

Nie będę ukrywał że była to dosyć ciężka przeprawa.

Byłem naprawdę podekscytowany po pierwszym tomie, Ilion wziął mnie trochę z zaskoczenia i nie puścił do samego końca. Zakończenie tamtej części zwiastowało multum akcji i emocji w tym tomie. Tymczasem już na samym początku autor wywraca wszystko do góry nogami informacją o przeskoku w czasie i wszystko to na co tak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jeśli lubicie grecką mitologię, sci-fi oraz literaturę postapo i jesteście ciekawie co by wyszło z połączenia tych gatunków powinniście sięgnąć po Ilion.

Muszę przyznać że początkowe rozdziały tej książki nie pozwoliły mi na szybkie wciągnięcie się w prezentowaną historię. Autor nie przejmuje się takimi drobiazgami jak wprowadzanie czytelnika w swoją lekturę, tylko bez ogródek wrzuca go na głęboką wodę i czeka na rozwój wydarzeń. Od samego początku poznajemy wszystkie główne wątki tej historii, które notabene wydają się kompletnie niepołączone co sprawia że droga naprzód jest trochę wyboista.

Na szczęście każdy kolejny rozdział to świeża porcja informacji, a te pozwalają na lepsze zrozumienie tego co się dzieje, oraz zbliżają nas bo głównych bohaterów. A to jest bardzo przydatne, bo wydaje mi się że postacie pierwszoplanowe są dosyć... miałkie. Może Hockenberry wybija się trochę przed szereg, ale zarówno morawce jak i grupka ziemian wypadają bardzo przeciętnie. Co jest naprawdę dziwne, bo z jednej strony mamy naprawdę wciągające historie, ale z drugiej gdyby okazało się że trzeba uśmiercić wszystkich bohaterów, wątpię bym usychał z tęsknoty.

Sama idea zabawy z greckimi mitami, ingerowanie w znane historie i przedstawienie kompletnie nowych, alternatywnych rozwiązań jest strzałem w dziesiątkę. Oczekiwałem czegoś w tym stylu gdy sięgałem po "Mitologię Nordycką" Gaimana i zostałem z pustymi rękoma, ale "Ilion" zwrócił mi to po stokroć.

Tak jak pisałem, trzeba się trochę przemęczyć na samym początku, ale z czasem jest tylko lepiej. Po pierwszych rozdziałach nie spodziewałem się niczego szczególnego, w środku książki byłem całkiem zadowolony, ale miałem ochotę na małą przerwę, ale po zakończeniu nie zamierzam długo czekać i od razu sięgnę po drugi tom. Szczególnie że o ile główne postacie mnie nie urzekły, o tyle wydaje mi się że autor zbudował pewne fundamenty pod "mocniejsze" charaktery w kontynuacji.

Bardzo interesujące połączenie kilku gałęzi fantastyki. Wydaje mi się że każdy znajdzie tutaj coś dla siebie.

Jeśli lubicie grecką mitologię, sci-fi oraz literaturę postapo i jesteście ciekawie co by wyszło z połączenia tych gatunków powinniście sięgnąć po Ilion.

Muszę przyznać że początkowe rozdziały tej książki nie pozwoliły mi na szybkie wciągnięcie się w prezentowaną historię. Autor nie przejmuje się takimi drobiazgami jak wprowadzanie czytelnika w swoją lekturę, tylko bez...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Robert Bryndza nie spuszcza z tonu. "Ostatni oddech" to kolejna solidna pozycja pióra tego autora która sprawnie łączy tradycyjny kryminał z wątkami sensacyjnymi.

Tym razem mamy do czynienia z większą ilością szeroko pojętej "sensacji". Dostrzegam tutaj pewien wzór, bo przy okazji 1 i 3 tomu autor szedł w stronę prostego kryminału z zagadką którą czytelnik rozwiązuje wraz z główną bohaterką, a tomy 2 i 4 pokazują rywalizację między policją a ściganym. Na całe szczęście Pan Bryndza potrafi odnaleźć się tak samo dobrze w obu stylach i cykl nic nie traci na takich zmianach.

Za każdym razem chwalę ten cykl i jego autor za bezkompromisowość w pisaniu. Książka skupia się na mordercy młodych kobiet i właśnie ta sprawa wypełnia nam 95% czasu. Erike poznajemy stopniowo, krok po kroku z każdym tomem, a jej życie prywatne jest tylko scenerią i chwilami oddechu dla głównego wątku.

Historia posuwa się do przodu całkiem żwawo, książka jest napisana bardzo przystępnym stylem, a dosyć krótkie rozdziały potęgują wrażenie postępu akcji. Żałuję że nie dane było nam spędzić trochę więcej czasu z naszym mordercą, jego wątek i motywy zbrodni wydawały się całkiem intryguję i chyba można było wycisnąć z tego trochę więcej.

Bardzo spodobała mi się również dyskusja o mediach społecznościowych która była dosyć istotnym wątkiem w całej sprawie. Często widzi się jakieś nieśmiałe nawiązania do tego tematu w innych tytułach, ale nie przypominam sobie żeby gdzieś poświęcono temu aż tyle uwagi.

Świetna książka, a i cały cykl z każdym tomem pnie się co raz wyżej w moim prywatnym rankingu. Polecam.

Robert Bryndza nie spuszcza z tonu. "Ostatni oddech" to kolejna solidna pozycja pióra tego autora która sprawnie łączy tradycyjny kryminał z wątkami sensacyjnymi.

Tym razem mamy do czynienia z większą ilością szeroko pojętej "sensacji". Dostrzegam tutaj pewien wzór, bo przy okazji 1 i 3 tomu autor szedł w stronę prostego kryminału z zagadką którą czytelnik rozwiązuje wraz...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Gdy czytałem tę książkę po raz pierwszy, nie byłem nią specjalnie zachwycony, ale z drugiej strony nie czułem większego rozczarowania lekturą. Niestety, tym razem rozczarowałem się dosyć mocno, co jest szczególnie przykre biorąc pod uwagę fakt że pierwsze kilka rozdziałów naprawdę zachęca do czytania.

W poprzednim tomie "Metra" mieliśmy do czynienia z mało wyrazistym bohaterem, który przedziera się przez intrygujący labirynt podziemnych tuneli, gdzie każda stacja jest w pewien sposób niezwykła. Tym razem odwiedzone stacje można zliczyć na palach jednej ręki(niekoniecznie ludzkiej, jeśli ktoś chciałby się wykłócać), a żadna z nich nie wyróżnia się z tłumu.

Autor postanowił popracować za to nad swoimi bohaterami, cała trójka to dosyć dziwna zbieranina, każdym z nich kieruje co innego, a ich wzajemne relacje są nawet interesujące. A, przynajmniej do czasu, ponieważ Pan Głuchowski skupia się na nich tak bardzo, że z czasem zwyczajnie ich przerysowuje. Postacie z ostatnich stron prawie wcale nie przypominają tych z którymi zaczęliśmy naszą przygodę.

I wiem, może właśnie o to chodzi. Może autor zrobił to celowo, by pokazać jak drastyczny wpływ na naszych bohaterów na wędrówka przez metro(tzn. przez te kilka stacyjek), w końcu podobną przemianę przeszedł Artem w "2033". Tyle że droga Artema zabrała mu kilka tygodni i miał on okazję zwiedzić najdziwniejsze zakątki metra, tymczasem akcja "2034" to zaledwie kilka dni(z których większość upłynęła gdy jeden z bohaterów leżał w szpitalu).

Żeby nie było że się tylko znęcam nad tą biedną lekturą - pierwsze kilka rozdziałów jest napisane naprawdę porządnie. Mamy klaustrofobiczne metro, mamy niecierpiącą zwłoki sytuację krytyczną na jednej ze stacji, zaczynamy wędrówkę w niezbadane... Sam pomysł na zestawienie tych postaci ze sobą wygląda naprawdę dobrze na papierze i nawet ten nieszczęsny wątek romantyczny zaczął się całkiem przyzwoicie.

Niestety im dalej w las, tym więcej drzew... które zmarnowały swoje życie na potrzebę wydania tej książki.

Gdy czytałem tę książkę po raz pierwszy, nie byłem nią specjalnie zachwycony, ale z drugiej strony nie czułem większego rozczarowania lekturą. Niestety, tym razem rozczarowałem się dosyć mocno, co jest szczególnie przykre biorąc pod uwagę fakt że pierwsze kilka rozdziałów naprawdę zachęca do czytania.

W poprzednim tomie "Metra" mieliśmy do czynienia z mało wyrazistym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Metro 2033 to książka która zapoczątkowała jedną z największych(jeśli nie największą) serii fantasy z cyklu post-apo. Momentami naprawdę ciężko uwierzyć że tak prosty pomysł zainspirował tylu autorów z całego świata do dorzucenia swoich trzech gorszy.

Pomimo tego że pomysł jest prosty, to ciężko nie zauważyć ile pracy włożył w niego Głuchowski. Każdy rozdział, każda stacja, każda z wyróżniających się postaci ma w sobie "to coś". Z jednej story czujemy klaustrofobie metra, ale z drugiej często wydaje nam się że stacje tak różne od siebie muszą dzielić dziesiątki kilometrów. Smaczku całości dodają wspomnienia niektórych bohaterów o tym jak to kiedyś można było pokonać cały obszar w kilka godzin, które niesamowicie kontrastują z rzeczywistością Artema.

Co do głównego bohatera - nie jest to postać która ani zbytnio charyzmatyczna, ani aż tak bardzo wyróżniająca się z szeregu by polubić go od pierwszych stron, ale to chyba nigdy nie było zamysłem autora. Artem to typowy przypadek z cyklu "w złym miejscu, o złym czasie", co otwiera mu furtkę do notorycznego wpadania w kłopoty i tym samym do rozbudowywania historii.

Książka nie jest oczywiście bez wad. Głuchowski lubi filozofować i często zamiast spodziewanej akcji dostajemy przemyślenia autora dotyczące naszego społeczeństwa. I o ile często są one naprawdę celne i interesujące(Kult Wielkiego Czerwia), o tyle jest ich zwyczajnie zbyt wiele. Nie mam nic przeciwko nim, ale chyba każdy kto sięgnął po tę książkę liczył na trochę więcej pojedynków ze zmutowanymi potworami z powierzchni.

Podobało mi się proste(i dosyć nagłe) zakończenie z jakim mamy tutaj do czynienia, ale jednocześnie czułem pewien niedosyt. Chyba podobne zdanie miał sam autor bo z czasem dołożył dodatkowy zamykający rozdział "Ewangelia według Artema", który jest naprawdę intrygujący, ale jednocześnie dosyć irytujący biorąc pod uwagę nagłą zmianę zdania autora co do finału.

Pomimo wszystko, tak jak pisałem na początku jest to lektura przełomowa dla swojego gatunku. Myślę że każdy miłośnik fantastyki powinien sięgnąć po tę książkę i sprawdzić o co tyle szumu.

Metro 2033 to książka która zapoczątkowała jedną z największych(jeśli nie największą) serii fantasy z cyklu post-apo. Momentami naprawdę ciężko uwierzyć że tak prosty pomysł zainspirował tylu autorów z całego świata do dorzucenia swoich trzech gorszy.

Pomimo tego że pomysł jest prosty, to ciężko nie zauważyć ile pracy włożył w niego Głuchowski. Każdy rozdział, każda...

więcej Pokaż mimo to