-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant10
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać467
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2024-02-14
2024-01-27
„Dom samobójców” to wciągający thriller z ciekawymi bohaterami, w którym fabuła koncentruje się wokół uczniów prywatnej szkoły, którzy padli ofiarą brutalnego morderstwa. Narracja w powieści prowadzona jest z wielu punktów widzenia i przerzuca czytelnika pomiędzy teraźniejszością, a rokiem 2019, kiedy to grupka uczniów rozpoczęła proces inicjacyjny do tajnego stowarzyszenia działającego na terenie szkoły. Czytelnicy w wątku związanym z teraźniejszymi wydarzeniami śledzą przede wszystkim poczynania Rory, która po wypadku partnera próbuje dociec, co tak naprawdę wydarzyło się rok wcześniej w położonym w lesie opuszczonym domu nauczyciela. W części retrospekcyjnej śledzimy działania grupy przyjaciół, biorących w szeregu wyzwań, które miały zapewnić im miejsce w elitarnym klubie, a doprowadziły ich w ramiona śmierci.
Charlie Donlea napisał moim zdaniem świetną powieść. Zagadka kryminalna była zajmująca, pisarz z wyczuciem budował napięcie. Dużym plusem tego tytułu jest według mnie kreacja głównej bohaterki. Podobało mi się to, że pisarz skupił się nie tylko na geniuszu tej postaci, ale także na tym, by ukazać sposób jej funkcjonowania na co dzień i to jak próbuje radzić sobie ze swoimi zaburzeniami obsesyjno-kompulsywnymi.
Historia przedstawiona w „Domu samobójców” dostarczyła mi wielu mocnych emocji i chyba nie pozostało mi nic innego, jak nadrobić pierwszy tom serii o przygodach Rory More i Lane’a Phillipsa, ponieważ - jak się okazało - swoją literacką przygodę z tą parą bohaterów zaczęłam od przeczytania tomu drugiego.
„Dom samobójców” to wciągający thriller z ciekawymi bohaterami, w którym fabuła koncentruje się wokół uczniów prywatnej szkoły, którzy padli ofiarą brutalnego morderstwa. Narracja w powieści prowadzona jest z wielu punktów widzenia i przerzuca czytelnika pomiędzy teraźniejszością, a rokiem 2019, kiedy to grupka uczniów rozpoczęła proces inicjacyjny do tajnego stowarzyszenia...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-12-25
Alexandra Benedict napisała rewelacyjny kryminał realizujący motyw escape roomu. Odcięci od świata członkowie rodziny Armitage biorą udział w ekscytującej, przepełnionej zagadkami grze o rodzinny spadek, kiedy pojawia się między nimi morderca. Uwielbiam wątek odcięcia od świata w kryminałach, kiedy to bohaterowie muszą zdać się jedynie na swój spryt i inteligencję, by uniknąć czającego się na nich w ograniczonej przestrzeni niebezpieczeństwa.
Uważam, że wątek kryminalny w tej powieści jest świetny, a pisarka wykreowała naprawdę klimatyczną, mocno niepokojącą atmosferę. Oto zasypana śniegiem rezydencja, o którą walczą ze sobą kuzyni Lily staje się miejscem brutalnej zbrodni. Z domu nie ma ucieczki, w mroku czai się zabójca, a mimo to kuzyni postanawiają nadal kontynuować grę o spadek po Lilianie – i to jest niestety jedyny zgrzyt w całej książce. Pisarka stworzyła genialną zagadkę kryminalną, jednak nie do końca przekonała mnie kreacja psychologiczna bohaterów. Większość postaci zachowywało się aż nazbyt spokojnie w obliczu zbrodni. Ich reakcja na morderstwo, decyzja o kontynuowaniu Gwiazdkowej Gry i często niefrasobliwe zachowanie wydawały mi się wyjątkowo nienaturalne, co niestety odbiło się moim odbiorze książki.
Zagadka kryminalna w powieści Alexandry Benedict była niezwykle wciągająca. Pisarce udało się wykreować zimowo-świąteczny klimat podszyty nutą niepokoju. Jestem zachwycona obecnym w książce motywem odcięcia od świata, ale ze względu na takie, a nie inne reakcje bohaterów w obliczu zagrożenia, opowieść nie dostarczyła mi aż tak intensywnego dreszczyku emocji, jakiego mogłabym spodziewa się po tego rodzaju historii.
Alexandra Benedict napisała rewelacyjny kryminał realizujący motyw escape roomu. Odcięci od świata członkowie rodziny Armitage biorą udział w ekscytującej, przepełnionej zagadkami grze o rodzinny spadek, kiedy pojawia się między nimi morderca. Uwielbiam wątek odcięcia od świata w kryminałach, kiedy to bohaterowie muszą zdać się jedynie na swój spryt i inteligencję, by...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-11-26
„Escaping Wonderland” to inspirowana historią „Alicji w Krainie Czarów” pikantna powieść fantastyczna autorstwa Tiffany i Roberta Freundów piszących pod pseudonimem Tiffany Roberts. Uwielbiam zbierać i czytać utwory nawiązujące baśni Carrolla, więc naprawdę z ogromny zaciekawieniem sięgnęłam po „Ucieczkę z Krainy Czarów”. Powieść okazała się niezwykle przyjemna w odbiorze.
Historia skupia się na postaci Alicji, która trafia do placówki psychiatrycznej, gdzie zostaje uwięziona w wirtualnej symulacji Krainy Czarów. Świat, do którego trafia bohaterka jest miejscem dziwacznym i niebezpiecznym, jego mieszkańcy pogrążają się w narkotycznych wizjach, a trzymający władzę bezwstydnie wykorzystują pacjentów. Alicja staje się celem Czerwonego Króla, władcy krainy, który pragnie złamać i wykorzystać świeży nabytek szpitala. Nim jednak ktokolwiek zdąży naprawdę skrzywdzić bohaterkę, na scenę wkracza Cień – tajemniczy osobnik, który od lat pogrywa sobie z programem symulacji i obowiązującymi w niej zasadami.
Shadow – kotowaty obcy – jest zafascynowany piękną przybyszką od momentu, w którym ją ujrzał. Mężczyzna ratuje Alicję z rąk bezwstydnego, mającego przygotować ją dla króla Kapelusznika i postanawia pomóc jej wydostać się z wirtualnej rzeczywistości, choć nie do końca wierzy, że jego świat jest fikcją. Bohaterowie rozpoczynają niebezpieczną podróż, na końcu której mają znaleźć odpowiedź, jak wydostać się z symulacji. Czy im się uda, czy ulegną jednak złudzeniom i do końca dadzą się pochłonąć zaprogramowanej rzeczywistości?
„Ucieczka z Krainy Czarów” to dla mnie typowe guilty pleasure. Pikantny romans fantasy pomiędzy Alicją a humanoidalnym kotem z Cheshire był dla mnie bardzo przyjemną lekturą. Akcja powieści była dość szybka, obfitowała w gorące fragmenty wywołujące motyle w brzuchu, jak i w niepokojące sceny przemocy wzbudzające poczucie strachu i dreszcze emocji. Bardzo podobała mi się relacja głównych bohaterów, w której postać męska stała się zaborczym ochroniarzem Alicji przejawiającym postawę „touch her and you die”( dotknij jej to zginiesz). Rozpływałam się nad postaci ą Cienia i jego opiekuńczym stosunkiem wobec bohaterki.
Uważam, że para pisarzy w bardzo interesujący sposób wykorzystała motywy i postacie pojawiające się w baśni Lewisa Carrolla, tworząc klimatyczną, niepokojąco-szaloną opowieść miłosną z pieprzykiem. Historia Alicji i Cienia dostarczyła mi satysfakcjonującej rozrywki.
„Escaping Wonderland” to inspirowana historią „Alicji w Krainie Czarów” pikantna powieść fantastyczna autorstwa Tiffany i Roberta Freundów piszących pod pseudonimem Tiffany Roberts. Uwielbiam zbierać i czytać utwory nawiązujące baśni Carrolla, więc naprawdę z ogromny zaciekawieniem sięgnęłam po „Ucieczkę z Krainy Czarów”. Powieść okazała się niezwykle przyjemna w...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-10-29
„Szpital Filomeny" Grahama Mastertona to mroczny i krwawy horror, który główny wątek krąży wokół motywu będącego wariacją na temat nawiedzonego domu.
Lilian Chesterfield jest agentką nieruchomości, która realizuje zlecenie swojego życia. Kobieta rozpoczęła właśnie projekt przebudowy starego szpitala dla weteranów w luksusowy kompleks mieszkalny. Zlecenie, które miało jej zapewnić sukces, szybko staje się jednak przekleństwem. Na terenie opuszczonego ośrodka dochodzi do dziwnych wypadków, których ofiarami padają zatrudnieni przez Lilian mierniczy, w budynku słychać budzące dreszcze strachu krzyki.
Twardo stąpająca po ziemi Lilian nie wierzy w duchy, kiedy jednak niewytłumaczalne zjawiska przybierają na sile, a wszystkie racjonalne próby ich wytłumaczenia biorą w łeb, musi porzucić swój sceptycyzm i spróbować rozwiązać mroczną tajemnicę szpitala. Bohaterka razem z Mosesem Akinyemim – emerytowanym lekarzem Wojskowego Korpusu Medycznego, który służył w Afganistanie – rozpoczynają prywatne śledztwo.
Najnowszy horror Grahama Mastertona to historia dla czytelników o mocnych nerwach i żołądkach. Pisarz jak zwykle nie szczędzi w swojej książce brutalnych, ociekających krwią makabrycznych scen, które w równym stopniu wywołują przerażenie i obrzydzenie, którego źródłem są plastyczne i niezwykle szczegółowe opisy. Choć w powieści jest wiele przerażających momentów, to niestety tym razem Mastertonowi nie udało się mnie przestraszyć. Duży wpływ na to ma postawa głównych bohaterów, którzy niemal ze stoickim spokojem podchodzą do wydarzeń rozgrywających się w szpitalu, próbując z uporem maniaka wyjaśnić je w racjonalny sposób. Jeśli mam być szczera, to bohaterowie mnie głównie irytowali swoim zachowaniem, co niestety bardzo mocno wpłynęło na mój odbiór „Szpitala Filomeny”.
Graham Masterton miał niewątpliwie interesujący pomysł na powieść, ale tym razem – choć historia została oparta na uwielbianym przeze mnie wątku nawiedzonego miejsca – coś ewidentnie nie zagrało. Lubię prozę Mastertona, jego charakterystyczny styl i to, że w swoich horrorach wielokrotnie nawiązuje do podań, legend i folkloru różnych państw lub sięga do motywów literackich (na przykład w „Zjawie” pisarz według mnie genialnie odniósł się do baśni „Królowa śniegu”). W „Szpitalu Filomeny” główny wątek został oparty na historii z folklory afgańskiego, co uważam za plus powieści.
Nie znalazłam w „Szpitalu Filomeny” tego, czego szukałam. Nie znaczy to jednak, że jest to zła powieść. Na pewno wielu czytelników poczuje dreszcze przerażenia, kiedy razem z bohaterami wejdzie do gmachu mrocznego szpitala dla weteranów.
„Szpital Filomeny" Grahama Mastertona to mroczny i krwawy horror, który główny wątek krąży wokół motywu będącego wariacją na temat nawiedzonego domu.
Lilian Chesterfield jest agentką nieruchomości, która realizuje zlecenie swojego życia. Kobieta rozpoczęła właśnie projekt przebudowy starego szpitala dla weteranów w luksusowy kompleks mieszkalny. Zlecenie, które miało jej...
2023-09-23
Lucy Foley napisała według mnie świetny thriller. Pisarka umiejętnie budowała napięcie, stopniowo odkrywając przed czytelnikiem strzępki kryminalnej intrygi, wykreowała również w swojej opowieści niezwykłą atmosferę. Uwielbiam historie rozgrywające się w zamkniętych, pełnych sekretów i niebezpieczeństw lokalizacjach, które stają się pułapką dla bohaterów, a w czytelniku wzbudzają dreszcz strachu - mieszczący się w ekskluzywnej kamienicy paryski apartament z tej powieści okazał się właśnie takiego rodzaju niepokojącym miejscem akcji.
Lucy Foley napisała według mnie świetny thriller. Pisarka umiejętnie budowała napięcie, stopniowo odkrywając przed czytelnikiem strzępki kryminalnej intrygi, wykreowała również w swojej opowieści niezwykłą atmosferę. Uwielbiam historie rozgrywające się w zamkniętych, pełnych sekretów i niebezpieczeństw lokalizacjach, które stają się pułapką dla bohaterów, a w czytelniku...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-09-03
„Kobieta z biblioteki” to zaskakujący kryminał zbudowany wokół wątku literackiego. Akcja tej powieści bardzo leniwie toczy się do przodu, by mocno za połową tekstu zacząć subtelnie nabierać niepokojących, mrocznych tonów. Przyznam, że ciężko było mi wgryźć się w tę opowieść, pierwsza połowa mocno mi się dłużyła, ale później było już zdecydowanie lepiej i zaczęłam śledzić wydarzenia z dużą uwagą i rosnącym niepokojem. Im dłużej myślę o tej książce, tym bardziej podoba mi się, jak Sulari Gentill zdecydowała się poprowadzić tę historię.
„Kobieta z biblioteki” to zaskakujący kryminał zbudowany wokół wątku literackiego. Akcja tej powieści bardzo leniwie toczy się do przodu, by mocno za połową tekstu zacząć subtelnie nabierać niepokojących, mrocznych tonów. Przyznam, że ciężko było mi wgryźć się w tę opowieść, pierwsza połowa mocno mi się dłużyła, ale później było już zdecydowanie lepiej i zaczęłam śledzić...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-08-27
„Reina Roja. Czerwona królowa” to przegenialny (w mojej opinii), hiszpański thriller, pierwszy tom kryminalnych przygód Antonii Scott i policjanta Jona Gutièrreza.
Wyśmienicie czytało mi się historię napisaną przez Juana Gómez-Jurado. Powieść zawierała w sobie interesującą zagadkę kryminalną, przepełnione napięciem zwroty akcji i dwójkę świetnych głównych bohaterów, którzy tworzyli nietypowy, ale skuteczny duet.
„Reina Roja. Czerwona królowa” to przegenialny (w mojej opinii), hiszpański thriller, pierwszy tom kryminalnych przygód Antonii Scott i policjanta Jona Gutièrreza.
Wyśmienicie czytało mi się historię napisaną przez Juana Gómez-Jurado. Powieść zawierała w sobie interesującą zagadkę kryminalną, przepełnione napięciem zwroty akcji i dwójkę świetnych głównych bohaterów,...
2023-08-23
Początek powieści mnie zaintrygował i nastawił pozytywnie. Slavic book z reprezentacją osób z niepełnosprawnością - świetnie!
Niestety szybko przekonałam się, że wspominana w opisie reprezentacja w powieści praktycznie nie istnieje, bo Gina za sprawą klątwy kani i przeniesienia w czasie władzę w nogach odzyskuje :( Mocno nastawiłam się na obecność w fabule reprezentacji osób z niepełnosprawnością, a tu klops...
Książka miała według mnie potencjał, ale wykonanie do mnie nie trafiło. Co prawda podobały mi się nawiązania do kaszubskiego folkloru i historii, ale całą powieść odebrałam jako mocno średnią głównie ze względu na słabą kreację psychologiczną postaci - w ich zachowaniu i reakcjach na pewne wydarzenia ciągle mi coś zgrzytało i przeszkadzało.
Początek powieści mnie zaintrygował i nastawił pozytywnie. Slavic book z reprezentacją osób z niepełnosprawnością - świetnie!
Niestety szybko przekonałam się, że wspominana w opisie reprezentacja w powieści praktycznie nie istnieje, bo Gina za sprawą klątwy kani i przeniesienia w czasie władzę w nogach odzyskuje :( Mocno nastawiłam się na obecność w fabule reprezentacji...
2023-08-10
„If the shoe fits. Zanim wybije północ” to współczesna opowieść o Kopciuszku plus size rozgrywająca się w scenerii reality show. Jest to idealna propozycja dla miłośników ciepłych, romantycznych historii.
Powieść Julie Murphy to utrzymana w duchu ciałopozytywności i siostrzeństwa książka o miłości, przepracowywaniu straty i spełnianiu marzeń. Historia skupia się na postaci Cindy Woods - ciepłej, zabawnej i pewnej siebie młodej dziewczynie, która dostaje szansę wystąpienia u boku przybranych sióstr w popularnym programie telewizyjnym realizowanym przez jej macochę.
Cindy doskonale wie, jak wyglądają kulisy kręcenia reality show, więc decydując się na udział w „Zanim wybije północ” wcale nie myśli o znalezieniu miłości i podjęciu zaciętej walki o serce kawalera. Bohaterka, która niedawno ukończyła szkołę projektowania, chce wykorzystać swój występ w ultra popularnym, randkowym show, by pokazać światu stworzoną przez siebie kolekcję butów i – jeśli się uda - zdobyć fundusze na rozwój własnej firmy. Kiedy na scenę wkracza kawaler sezonu, motywy Cindy ulegają jednak nieoczekiwanej zmianie…
Julie Murphy napisała według mnie świetny romans. Jestem zachwycona kreacją głównej bohaterki – kobiety pewnej siebie, seksownej i dowcipnej, która doskonale czuje się w swoim krągłym ciele. Jestem ogromnie szczęśliwa, że mogła przeczytać książkę, w której główna bohaterka reprezentuje kobiety o grubej sylwetce, a dodatkowe kilogramy nie są dla niej źródłem kompleksów. To cudowne, że coraz częściej pojawiają się książki, w których wreszcie odnajduję postacie reprezentujące mój typ sylwetki , które pokazują, że waga nie definiuje wartości człowieka i jego prawa do szczęścia.
„If the shoe fits. Zanim wybije północ” to romans oparty na historii „Kopciuszka”. Jestem zagorzałą fanką wszelkich retellingów i powieści, w których można znaleźć nawiązania do innych utworów literackich i zawsze z ogromną ciekawością sięgam po takie książki. Bardzo podobało mi się to, jak Julie Murphy wykorzystała motywy znane z klasycznej baśni, łamiąc przy tym stereotypy – macocha i przybrane siostry wcale nie muszą być okrutne, nie tylko książęta mogą wsuwać pantofelki na nogi swoich wybranek.
Powieść Julie Murphy okazała się bardzo przyjemną, pozytywną w odbiorze lekturą.
„If the shoe fits. Zanim wybije północ” to współczesna opowieść o Kopciuszku plus size rozgrywająca się w scenerii reality show. Jest to idealna propozycja dla miłośników ciepłych, romantycznych historii.
Powieść Julie Murphy to utrzymana w duchu ciałopozytywności i siostrzeństwa książka o miłości, przepracowywaniu straty i spełnianiu marzeń. Historia skupia się na postaci...
2023-07-31
Fabuła powieści przedstawia szalone, okraszone potężną dawką humoru perypetie Ziemianina Artura Denta, galaktycznego autostopowicza i specjalisty od badań terenowych pracującym nad redakcją „Autostopu przez Galaktykę” Forda Prefecta, prezydenta Galaktyki i zarazem złodzieja Zaphoda Beeblebroxa, jego partnerki Trillian i pogrążonego w depresji robota Marvina. Cała historia jest poszatkowana, autor często skacze od postaci do postaci, tworząc zbiór z pozoru nie związanych ze sobą fragmentów skupiających się na poczynaniach wykreowanych przez siebie bohaterów, by doprowadzić do ich spotkania w części finałowej tomu.
„Autostopem przez Galaktykę” to powieść o mocnym zabarwieniu satyrycznym, przedstawiona w książce historia jest niezwykle dynamiczna i lekka w odbiorze. Przeczytałam błyskawicznie i z dużą przyjemnością, choć nie do końca podobało mi się zakończenie, które urwało całą opowieść jakby w połowie – co prawda jest to w pełni uzasadnione formą powieści, która jest zapisem odcinków powieści radiowej, ale czytając finał, poczułam się tak jakbym została wysadzona ze statku kosmicznego w połowie bardzo ciekawej podróży (niewątpliwie zachęca to do sięgnięcia po kolejny tom serii, ale równocześnie jest dla mnie źródłem lekkiej frustracji ).
Fabuła powieści przedstawia szalone, okraszone potężną dawką humoru perypetie Ziemianina Artura Denta, galaktycznego autostopowicza i specjalisty od badań terenowych pracującym nad redakcją „Autostopu przez Galaktykę” Forda Prefecta, prezydenta Galaktyki i zarazem złodzieja Zaphoda Beeblebroxa, jego partnerki Trillian i pogrążonego w depresji robota Marvina. Cała historia...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-07-17
„Żołnierze kosmosu” Roberta A. Heinleina to militarna powieść science fiction, która swoją premierę miała w roku 1959. Jak na taką „staruszkę” w gatunku, powieść nie trąci myszką (jeśli chodzi o warstwę technologiczną obecną w opowieści ), choć znalazło się w niej kilka dość kontrowersyjnych, mogących uwierać współczesnego czytelnika treści (np. rozdział, w którym mowa o zgubnych wpływach bezstresowego wychowania i pochwalanie „klapsów” jako najskuteczniejszej metody wychowawczej).
Historia skupia się na losach Juana „Johny’ego” Rico, młodego chłopaka, który pod wpływem impulsu zaciąga się do sił zbrojnych Ziemskiej Federacji. Powieść opowiada głównie o szkoleniu bohatera w jednostce Zmechanizowanej Piechoty, która do walki wykorzystuje żołnierzy ubranych w mechaniczne kombinezony bojowe oraz jego karierze w armii. Autor wprowadził do książki wątek walki z kosmitami, ale jest to wątek drugoplanowy.
„Żołnierze kosmosu” to historia nieco monotonna. Liczyłam na powieść wypełnioną akcją, a otrzymałam tytuł, w którym gloryfikuje się wstąpienie do armii. W świecie przyszłości wykreowanym przez Heinleina - w którym system demokratyczny upadł - tylko byli wojskowi mają pełnię praw wyborczych, ponieważ tylko oni są gotowi poświęcić życie dla obrony społeczeństwa. „Żołnierze kosmosu” to przede wszystkim powieść o etosie żołnierskim, w której towarzysze broni stają się rodziną, a najważniejszą wartościami są posłuszeństwo wobec przełożonych i obrona ojczyzny.
Jeśli chodzi o ocenę tego tytułu, mam mieszane uczucia. Pisarz stworzył intrygujący świat przedstawiony, ale spodziewałam się czegoś innego – liczyłam zdecydowanie na więcej akcji.
„Żołnierze kosmosu” Roberta A. Heinleina to militarna powieść science fiction, która swoją premierę miała w roku 1959. Jak na taką „staruszkę” w gatunku, powieść nie trąci myszką (jeśli chodzi o warstwę technologiczną obecną w opowieści ), choć znalazło się w niej kilka dość kontrowersyjnych, mogących uwierać współczesnego czytelnika treści (np. rozdział, w którym mowa o...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-07-14
Andy Weir stworzył wciągającą, pełną zwrotów akcji historię, którą czytałam z wypiekami na twarzy. Mark Watney to świetny bohater, którego polubiłam od pierwszej strony powieści, kibicowałam mu i niezwykle mocno przeżywałam jego historię. Przyznam szczerze, że nie spodziewałam się, że „Marsjanin” aż tak bardzo mi się spodoba. Nie jestem wielką fanką science fiction, ale ta historia była rewelacyjna i nawet duża ilość naukowego żargonu (za którym nie przepadam) nie przeszkadzała mi w czerpaniu maksymalnej przyjemności z lektury.
Andy Weir stworzył wciągającą, pełną zwrotów akcji historię, którą czytałam z wypiekami na twarzy. Mark Watney to świetny bohater, którego polubiłam od pierwszej strony powieści, kibicowałam mu i niezwykle mocno przeżywałam jego historię. Przyznam szczerze, że nie spodziewałam się, że „Marsjanin” aż tak bardzo mi się spodoba. Nie jestem wielką fanką science fiction, ale ta...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-03-28
„Córka z Włoch” autorstwa Sorai Lane to pierwszy tom serii „Utracone córki”. Powieść jest lekkim romansem w stylu harlequina, który fabularnie mocno przypominał mi serię „Siedem sióstr” Lucindy Riley. Powieści Sorai Lane oparte są bardzo podobnym pomyśle, co książki Riley – grupa sześciu kobiet zostaje zaproszona do kancelarii prawnej, gdzie zostają im wręczone odkryte pod podłogą starego domu dla samotnych matek pudełka z tajemniczymi przedmiotami mającymi pomóc im odkryć swoje korzenie. W kancelarii zostaje jeszcze siódme pudełko, po które nikt się nie zgłasza (w powieści pojawia się więc wątek tajemniczej, siódmej spadkobierczyni /spadkobiercy – u Riley mieliśmy natomiast siódmą, zaginioną siostrę). Choć powieści Sorai i Riley różnią się szczegółami, to główne wątki obu serii są do siebie tak bardzo podobne, że w trakcie lektury nie mogłam powstrzymać się przed porównywaniem obu autorek.
Pierwszy tom „Utraconych córek” to opowieść o Lily i jej prababce Estee. Młoda winiarka, która dziwnym przypadkiem otrzymała swoje pudełko tuż przed wyjazdem do Włoch, wyrusza do pracy w winiarni, by poznać sekrety produkcji wybornego trunku oraz by odkryć pochodzenie zmarłej babci – to właśnie do Włoch prowadzą bohaterkę przedmioty ukryte w pudełku. Przyznam, że nie jestem fanką aż takich niezwykłych zbiegów okoliczności.
Akcja powieści, podobnie jak w utworach Lucindy Riley, rozgrywa się na dwóch planach czasowych. Czytelnik śledzi współczesne losy Lily i jej przystojnego pomocnika - syna właściciela winnicy, w której bohaterka pracuje. Wątek rozgrywający się w przeszłości skupia się na historii Estee, ciężko pracującej na swój sukces baletnicy. W wypadku obu wątków pisarka nacisk położyła na romans, po macoszemu traktując tło społeczno-historyczne, co niezbyt przysłużyło się opowieści.
„Córka z Włoch” to przyjemny w odbiorze, ale według mnie niesamowicie prosty romans, któremu daleko do rewelacyjnej prozy Lucindy Riley. Brakowało mi w historii Lily i Estee głębi, bohaterki były nijakie i nawet sceny, które z pozoru miały mieć wydźwięk dramatyczny, nie wywołały we mnie głębszych emocji. Pierwszy tom „Utraconych córek” dla mnie jest powieścią przeciętną, co nie jest równoznaczne z tym, że powieść jest zła. Myślę, że fani romansów mogą być ty tytułem wręcz oczarowani. W mój gust „Córka z Włoch” nie do końca jednak trafiła.
„Córka z Włoch” autorstwa Sorai Lane to pierwszy tom serii „Utracone córki”. Powieść jest lekkim romansem w stylu harlequina, który fabularnie mocno przypominał mi serię „Siedem sióstr” Lucindy Riley. Powieści Sorai Lane oparte są bardzo podobnym pomyśle, co książki Riley – grupa sześciu kobiet zostaje zaproszona do kancelarii prawnej, gdzie zostają im wręczone odkryte pod...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-03-19
„A Dead and Stormy Night” autorstwa Steffanie Holmes to niezwykle przyjemne w odbiorze małomiasteczkowe fantasy z solidną szczyptą pikanterii.
Życie Miny Wilde przewraca się do góry nogami, kiedy okazuje się, że cierpi ona na chorobę, która z czasem odbierze jej wzrok. Zmuszona porzucić wymarzoną pracę w Nowym Jorku, bohaterka wraca do rodzinnego miasteczka w Anglii, wprowadza się z powrotem do swojej ekscentrycznej matki i znajduje pracę w niezwykłym antykwariacie Nevermore, gdzie poznaje swojego gburowatego szefa Heatcliffa, jego pewnego siebie współlokatora Moriarty’ego i nienawidzącego poezji kruka Quotha, który pełni rolę sklepowej maskotki.
Poszukująca spokoju i miejsca, w którym mogłaby pogodzić się z ciążącym nad nią wyrokiem Mina, nie przypuszcza, że praca w Nevermore wprowadzi w jej życie zamęt i magię. Jak się bowiem okazuje, antykwariat skrywa w sobie tajemniczą moc i z jakichś nikomu nieznanych powodów, zaczyna odkrywać przed bohaterką swoje sekrety. Jednak to nie wszystko, co wytrąca jej życie z bezpiecznych torów…
Pewnej deszczowej nocy ktoś zabija w księgarni byłą, najlepszą przyjaciółkę Miny, a ona staje się główną podejrzaną. Bohaterka z pomocą swoich nowych przyjaciół spróbuje rozwikłać zagadkę tajemniczego morderstwa, nim sama trafi za kratki.
„A Dead and Stormy Night” to wciągająca powieść, która jest pierwszym tomem liczącej obecnie dziewięć tytułów serii fantastyczno-detektywistycznej „Nevermore Bookshop Mysteries”, która pod względem gatunkowym przypominała mi serię książek o Sookie Stackhhouse autorstwa Charlaine Hariris – obie serie są lekkimi kryminałami fantasy z wplecionymi wątkami erotycznymi .
Historia Miny jest lekka w odbiorze i szybko się ją czyta. Steffanie Holmes wykreowała nietuzinkowych bohaterów, którzy nieprzypadkowo noszą imiona postaci literackich, a ogromnej pikanterii dodaje temu tytułowi fakt, że pojawia się w niej motyw odwróconego haremu. Ogromnym plusem tej książki jest także obecny w niej humor. Za najsłabszy element fabuły uważam zagadkę kryminalną, której rozwiązanie dla mnie okazało się oczywiste, choć samo śledztwo obfitowało w kilka interesujących (nie z kryminalnego punktu widzenia), rozbudzających emocje scen.
Steffanie Holmes stworzyła interesującą, przepełnioną magią i tajemnicą opowieść, która rozgrywa się w ciekawej lokalizacji. Antykwariat Nevermore to miejsce, do którego zdecydowanie mam ochotę wrócić, by poznać jego sekrety i ponownie spotkać zamieszkujące go postacie oraz Minę.
„A Dead and Stormy Night” autorstwa Steffanie Holmes to niezwykle przyjemne w odbiorze małomiasteczkowe fantasy z solidną szczyptą pikanterii.
Życie Miny Wilde przewraca się do góry nogami, kiedy okazuje się, że cierpi ona na chorobę, która z czasem odbierze jej wzrok. Zmuszona porzucić wymarzoną pracę w Nowym Jorku, bohaterka wraca do rodzinnego miasteczka w Anglii,...
2023-02-21
„Alicja po drugiej stronie przyjemności” to całkiem niezły erotyk. Pisarka niewątpliwie miała ciekawy pomysł na fabułę, kilkakrotnie udało się jej mnie zaskoczyć, bardzo podobały mi się obecne w powieści nawiązania do „Alicji w Krainie Czarów” oraz motyw tajemniczego, zakazanego ogrodu, który skrywał jedną z mrocznych tajemnic Pana D. Uważam, że pisarka ciekawie przedstawiła pełną napięcia relację Alicji i jej tajemniczego patrona, choć niestety bohaterce zdarzało się mnie irytować w pewnych momentach swoim nielogicznym zachowaniem.
Najnowsza powieść Anny Langner to mocny, chwilami surrealistyczny erotyk, w którym pojawiają się dość kontrowersyjne wątki związane z zakazanymi relacjami pomiędzy bohaterami (i to nie tylko pomiędzy głównymi postaciami), więc to zdecydowanie nie jest powieść dla każdego. Ja czytałam tę powieść z dużym zaciekawieniem, spodobało mi się nieoczywiste zakończenie. Choć były w tej książce wątki i sceny, które wywoływały u mnie przewracanie oczami, to w ogólnym rozrachunku przyznaję, że lektura dostarczyła mi przyjemności.
„Alicja po drugiej stronie przyjemności” to całkiem niezły erotyk. Pisarka niewątpliwie miała ciekawy pomysł na fabułę, kilkakrotnie udało się jej mnie zaskoczyć, bardzo podobały mi się obecne w powieści nawiązania do „Alicji w Krainie Czarów” oraz motyw tajemniczego, zakazanego ogrodu, który skrywał jedną z mrocznych tajemnic Pana D. Uważam, że pisarka ciekawie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-02-03
„Three Swedish Mountain Men” autorstwa Liliy Gold to piekielnie ostra powieść erotyczna z motywem odwróconego haremu, której akcja rozgrywa się w zaśnieżonej Szwecji.
Daisy z dnia na dzień porzuciła swoje życie nauczycielki sztuki w Brighton, by uciec przed problemami, w które wpędził ją były chłopak. Zaszczuta bohaterka ma nadzieję, ze wyprawa do Szwecji pozwoli jej odciąć się od przykrych wydarzeń, odpocząć oraz znaleźć spokój i równowagę, których bardzo teraz potrzebuje. Kobieta nie przewiduje jednak, że na drodze do realizacji jej celu stanie łoś, śnieżyca i trzech przystojnych mężczyzn mieszkających w górskiej, szwedzkiej chacie.
Eli (instruktor narciarstwa) i Cole (leśniczy przypominający Thora) są świadkiem wypadku Daisy, która uderza w drzewo, próbując ominąć stojącego na środku drogi łosia. Z powodu zbliżającej się śnieżycy, mężczyźni zabierają bohaterkę do swojej górskiej chaty, w której mieszkają razem z przyjacielem – doktorem Rivenem. Panowie, a zwłaszcza Eli, od razu obdarzają poszkodowaną bohaterkę sympatią i postanawiają pomóc jej z naprawą uszkodzonego samochodu i zakwaterowaniem. Mężczyźni szybko przekonują się, że Daisy nie jest z nimi do końca szczera i coś ukrywa, jednak nie są w stanie oprzeć się urokowi pięknej i delikatnej kobiety, która potrzebuje pomocy i budzi w nich instynkty opiekuńcze.
Powieść Lily Gold opiera się na motywie odwróconego haremu, bohaterowie męscy dość szybko ulegają urokowi swojego gościa i nawiązują z Daisy intymną relację. W powieści Lily Gold bardzo podobało mi się, jak pisarka przedstawiła związek głównych bohaterów, który opiera się na zgodzie i bezpieczeństwie. Pisarka kreuje poliamoryczną relację, która jest według mnie bardzo odpowiedzialnie opisana - bohaterowie rozmawiają ze sobą , upewniają się, że druga strona akceptuje ten typ związku czy dany typ pieszczot i zgadza się na zbliżenie.
„Three Swedish Mountain Men” to gorący jak diabli erotyk, ale oprócz tego powieść ma także ciekawą fabułę, bohaterowie zostali obdarzeni interesującymi charakterystykami i przeszłością. Pisarka wplotła do swojej powieści również poważniejsze tematy związane z wykorzystywaniem seksualnym – i nie chodzi tutaj tylko o wykorzystywanie kobiet. Podobała mi się dynamika relacji, które zachodziły pomiędzy postaciami, to jak bohaterowie starali się dbać o siebie nazwzajem oraz chronić Daisy, której przeszłość postanawia upomnieć się o nią w najmniej odpowiednim momencie.
Uważam, że powieść Lily Gold to perełka w kategorii powieści erotycznych. Książka zdecydowanie wyróżnia się na tle gatunku, który – szczególnie na rynku polskim - zdominowały utwory z kategorii mrocznego romansu i romansu mafijnego, w których kobieto często jest przedstawiana w sposób przedmiotowy, co mnie najczęściej irytuje. Lektura powieści „Three Swedish Mountain Men” dostarczyła mi mnóstwa pozytywnych emocji i na pewno sięgnę w przyszłości po inne pozycje autorstwa Lily Gold.
Gdyby ta powieść miała polskie tłumaczenie, gorąco polecałabym ją wszystkim miłośnikom gatunku.
„Three Swedish Mountain Men” autorstwa Liliy Gold to piekielnie ostra powieść erotyczna z motywem odwróconego haremu, której akcja rozgrywa się w zaśnieżonej Szwecji.
Daisy z dnia na dzień porzuciła swoje życie nauczycielki sztuki w Brighton, by uciec przed problemami, w które wpędził ją były chłopak. Zaszczuta bohaterka ma nadzieję, ze wyprawa do Szwecji pozwoli jej...
„Faking with Benefits” to gorący niczym lawa, rozpalający zmysły erotyk, w którym znajdziemy takie motywy jak udawany związek, od przyjaźni do miłości, przyjaźń z korzyściami czy romans z byłym nauczycielem. Jest to historia utrzymana w konwencji odwróconego haremu, w którym główna bohaterka nawiązuje poliamoryczną relację z trzema przystojnymi sąsiadami.
Dwudziestoośmioletnia Layla Thomson to kobieta sukcesu, utalentowana projektantka bielizny, która swoje życie podporządkowała różnego rodzaju listom i realizacji planu dziesięcioletniego. Bohaterka z determinacją godną podziwu odhacza kolejne punkty planu – zdobyć dyplom z ekonomii, założyć butik online, rozpocząć sprzedaż międzynarodową… Wyjść za mąż przed trzydziestką… O ile w sferze zawodowej Layla skutecznie wypełnia swoje postanowienia, o tyle jej życie uczuciowe to jedna, wielka katastrofa.
Kiedy 120 randka kobiety nie wypala, bo jej partner postanawia ulotnić się z restauracji przez okno w toalecie, zasmuconą Laylę pociesza Zack, były rugbysta i zarazem jej przyjaciel, który przez przypadek znalazł się w tym samym lokalu. Mężczyzna zaprasza sąsiadkę na drinka, a potem zabiera ją do mieszkania dzielonego ze swoimi współpracownikami – Lukiem, czterdziestoletnim, byłym nauczycielem Layli i Joshem, trzydziestoletnim podcasterem, który zaangażował swoich współlokatorów do tworzenia programu „Trzej single”, w którym panowie udzielają porad dotyczących związków.
Zdesperowana Layla prosi trio o pomoc w nauce randkowania. Propozycja początkowo szokuje przyjaciół kobiety. Kiedy jednak odmowa mężczyzn doprowadza bohaterkę do łez, a kolejnego dnia producent ich podcastu informuje o spadku ich audycji w rankingach, zakochany w Layli, ale bojący się przyznać do uczucia Josh postanawia ulec jej pomysłowi pod pretekstem zdobycia świeżego materiału do audycji.
Josh, Zack, a niebawem po nich Luke zaczynają chodzić z Laylą na fałszywe randki, podczas których uczą ją jak flirtować i utrzymać uwagę mężczyzn. Wkrótce udawana relacja przechodzi na wyższy poziom i nabiera rumieńców. Mimo, że plan był zupełnie inny, bohaterowie zaczynają się o siebie troszczyć i w sobie zakochiwać, choć nie każdy z nich jest w stanie się do tego przed sobą przyznać.
„Faking with Benefits” to według mnie rewelacyjny erotyk, w którym pisarka nie tylko rozpala zmysły czytelnika poprzez wprowadzenie do niego piekielnie gorących scen łóżkowych. To słodko-pikantno-gorzka opowieść, w której relacje głównych postaci opierają się nie tylko na seksie. To historia o otwieraniu się na drugiego człowieka i o zaufaniu w związku. Layla stopniowo uczy się ufać swoim partnerom, mówi im o przykrych wydarzeniach z przeszłości, które spowodowała, że boi się zaangażować w poważną relację. Dzięki kobiecie Luke i Zack przepracowują swoje traumy związane z dawnymi związkami. Jestem zachwycona tym, jak pisarka przedstawia relacje panujące pomiędzy bohaterami.
Lily Gold po raz kolejny napisała doskonale wyważony romans poliamoryczny, w którym już po raz kolejny poruszyła tematykę związaną z przemocą seksualną wobec kobiet (czytałam trzy powieści tej pisarki i w każdej pojawiał się ten wątek), oprócz tego w fabule pojawił się też motyw związany ze stratą i przeżywaniem żałoby, a także motyw związany ze strachem związanym z nawiązaniem relacji po rozwodzie. W prozie Lily Gold podoba mi się to, że pisarka nadaje swoim erotykom głębię, w jej książkach nie chodzi tylko o wepchnięcie do fabuły jak największej liczby scen łóżkowych – jej powieści zawierają w sobie poruszające i w gruncie rzeczy bardzo słodkie i wzruszające historie miłosne, w których nie brak ognia, humoru, ale i nieco mroczniejszych wątków.
„Faking with Benefits” to gorący niczym lawa, rozpalający zmysły erotyk, w którym znajdziemy takie motywy jak udawany związek, od przyjaźni do miłości, przyjaźń z korzyściami czy romans z byłym nauczycielem. Jest to historia utrzymana w konwencji odwróconego haremu, w którym główna bohaterka nawiązuje poliamoryczną relację z trzema przystojnymi...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to