Żołnierze kosmosu

Okładka książki Żołnierze kosmosu Robert A. Heinlein
Okładka książki Żołnierze kosmosu
Robert A. Heinlein Wydawnictwo: Mag Seria: Artefakty fantasy, science fiction
256 str. 4 godz. 16 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Seria:
Artefakty
Tytuł oryginału:
Starship Troopers
Wydawnictwo:
Mag
Data wydania:
2023-05-12
Data 1. wyd. pol.:
1994-01-01
Liczba stron:
256
Czas czytania
4 godz. 16 min.
Język:
polski
ISBN:
9788367353489
Tłumacz:
Paulina Braiter-Ziemkiewicz
Średnia ocen

7,1 7,1 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,1 / 10
679 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
225
33

Na półkach:

Bardzo dobra powieść.

Bardzo dobra powieść.

Pokaż mimo to

avatar
281
22

Na półkach: ,

Jako że ostatnio pochłonęła mnie gierka „Helldivers 2”, która sporo rzeczy (walka z robalami, faszystowskie metody et cetera) zaczerpnęła z ekranizacji „Żołnierzy kosmosu”, postanowiłem przeczytać pierwowzór. Trochę to pokręcone, ale film oglądałem już kilka razy, a książki nigdy nie przeczytałem. No, teraz już tak. 🥲

Prawie cała pierwsza połowa powieści niespecjalnie różni się od innych fabularyzowanych wojennych książek - główny bohater, Juan Rico, wiedziony niespodziewanym patriotycznym obowiązkiem, postanawia wstąpić do wojska. Ale że nie osiągnął wybitnych wyników w szkole, nadaje się jedynie do piechoty, zmechanizowanej w dodatku (no i do jednostki współpracującej z ulepszonymi psami, ale to tam szczegół). Na własnej skórze poznaje, czym jest życie w armii: przechodzi przez wymagające fizycznie i psychicznie szkolenie, które ma odsiać wszystkich nienadających się do wojska. W końcu służba jest dobrowolna, nikt nie trzyma nikogo na siłę. Dlaczego więc ludzie się zaciągają?

Autor przedstawił wydawałoby się, że idealny ustrój państwa - obywatelami, którym przysługuje prawo głosu w wyborach, mogą zostać jedynie ci, którzy ukończyli minimum dwuletnią służbę wojskową. Jeśli ktoś dobrowolnie zrezygnował albo został wyrzucony przez złamanie regulaminu, tracił tę możliwość bodajże dożywotnio.

Jak napisałem, wydawałoby się, że to system wręcz idealny. Zgodnie z ideą głosować mogą jednostki, które po pierwsze, udowodniły, że potrafią przejść przez mordercze szkolenia i przeżyć do dnia zakończenia służby, a po drugie, posiadają odpowiednie cechy do wzięcia odpowiedzialności za swoje czyny, czyli także głos. W końcu dobry żołnierz jest oddany swojej ojczyźnie, a przede wszystkim swojej jednostce i zrobi wszystko, nawet rzuci się ciałem na granat, by ocalić współtowarzyszy. Czy jakoś tak.

Pozwala uniknąć to sytuacji, w której za przyszłe losy odpowiadają osoby, które na przykład nie znają się na ekonomii albo kierują się uprzedzeniani czy nawet złośliwością.

Służba wojskowa przybiera różne oblicza, więc to nie jest tak, że tylko piechociarze mają szansę na obywatelstwo. Wszystko zależy od predyspozycji i wstępnych testów, które tak jak w przypadku Rico, pozwalają na określenie idealnego przydziału.

No bo Rico z problemami, ale jednak przechodzi przez szkolenie, dostaje przydział do jednostki i bierze udział w pierwszej poważnej bitwie. A potem w kolejnych i kolejnych, w międzyczasie pnąc się wyżej w łańcuchu dowodzenia.

Druga część powieści to oczywiście sławna Wojna z Robalami, które wcale nie są głupie. Są równie inteligentne co ludzie, może nawet bardziej, i przede wszystkim przewyższają ich liczebnie. Do tego nie mają sentymentów i zwycięstwem jest nawet utrata tysiąca robali tylko po to, żeby dopaść jednego człowieka. Zwerbowanie nowego żołnierza w przypadku ludzkości to minimum osiemnaście lat nauki oraz kilka miesięcy szkolenia, w przypadku robali to tylko kwestia wyklucia odpowiedniej jednostki.

Heinlein może i nie jest mistrzem batalistycznych opisów, ale rozdział o misji, które polegała na rozpoznaniu powierzchni planety robali i późniejszej próbie pojmania ichniejszego dowództwa była bardzo klimatyczna. Może dlatego, że w głowie miałem obrazy z ekranizacji oraz świeższe wspomnienia z „Helldivers 2” - bądź co bądź czytało się to świetnie.

Jest też jeszcze jedna kontrowersja - rozdział o wymierzeniu jedynej kary śmierci przez powieszenie, rekrutowi, który zdezerterował po paru dniach służby. Armia nie zaprzątała sobie nim głowy - nie nadawał się na żołnierze, nie nadawał się także na obywatela. Problem pojawił się w momencie, w którym dezerter zamordował dziewczynkę. Zgodnie z regulaminem została mu wymierzona kara śmierci. Chwast został wyrwany.

Kontrowersyjna część zaczyna się przy wspomnieniach z zajęć z historii i filozofii moralnej, w podczas których nauczyciel, zresztą były żołnierz w randze podpułkownika, opowiadał o wychowywaniu najpierw psów, a potem dzieci, metodą karcenia ich fizycznie, gdy coś przeskrobały.

Szczeniak nasikał w pomieszczeniu? Trzeba go okrzyczeć, dać kilka klapsów i wsadzić jego nos w pozostawione siki, wtedy nauczy się, że tak nie można robić.

Podobnie z dziećmi, a raczej młodocianymi przestępcami. Wielu uważa, że klapsy czy wszelkie inne kary sprawiające ból wyrządzają dziecku trwałe szkody psychiczne. Nauczyciel określił to „przednaukowymi, pseudopsychologicznymi bzdurami”. Młodociany popełni przestępstwo i największą karą, jaką go spotka, może być umieszczenie w zakładzie poprawczym. Tam trafi wśród sobie podobnych - teoria zakłada, że z pomocą wychowawców uda się takiego gagatka zresocjalizować. Często bywa wręcz przeciwnie i po osiągnięciu pełnoletności młodociany przestępca zostaje dorosłym przestępcą i ponownie największą karą jest pozbawienie wolności. Według podpułkownika w takiej sytuacji brakuje właśnie wspomnianych kar fizycznych, które mogłyby nauczyć młodocianych przestępców, że źle postępują.

Nie mam dzieci, nie planuję ich także, więc nie znam się na ich wychowywaniu. Myślę jednak, że kary fizyczne nie są odpowiednią metodą i mogą przyczynić się do wręcz nienawiści wobec rodzica. Podpułkownik wspomniał przy tym, że kara fizyczna nie może być zbyt często stosowana, ponieważ straci wtedy cały swój sens.

Ostatnio dowiedziałem się o sytuacji z mojego wczesnego dzieciństwa, której rzecz jasna nie pamiętam. Ponoć na spacerze wyrwałem się cioci, które prowadziła mnie za rękę, i pobiegłem w stronę ruchliwego przejścia dla pieszych. Zostałem złapany i został mi wymierzony klaps, dzięki czemu kolejnym razem zatrzymałem się przed przejściem dla pieszych i zapytałem cioci, czy możemy przechodzić. Czy jestem przez to w jakiś sposób skrzywiony? Wydaje mi się, że nie i też trudno mi sobie przypomnieć, kiedy ostatni raz dostałem klapsa od rodziców, wujostwa czy dziadków. 🥲

Z drugiej strony ból niejako jest skutecznym nauczycielem. Poparzysz się, dotykając gorącego kubka? Następnym razem będziesz bardziej uważać. Nażresz się wieczorem niezdrowych rzeczy i będziesz potem cierpieć przez noc? Następnym razem będziesz jadł z umiarem. Chociaż to ostatnie niezbyt działa w moim przypadku. 🥲

Powieść jest bardzo dobra i polecam zapoznać się także z ekranizacją, która moim zdaniem jest świetna, tak samo jak z grą „Helldivers 2”, jeśli grywacie w gierki, rzecz jasna.

Jako że ostatnio pochłonęła mnie gierka „Helldivers 2”, która sporo rzeczy (walka z robalami, faszystowskie metody et cetera) zaczerpnęła z ekranizacji „Żołnierzy kosmosu”, postanowiłem przeczytać pierwowzór. Trochę to pokręcone, ale film oglądałem już kilka razy, a książki nigdy nie przeczytałem. No, teraz już tak. 🥲

Prawie cała pierwsza połowa powieści niespecjalnie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
717
15

Na półkach: ,

Czytając tę książkę, nie sposób oprzeć się tęsknocie za życiem w świecie, jaki ona opisuje. System, który tam funkcjonuje, jawi się jako utopia w porównaniu do kloaki, w której przyszło nam żyć. Patrząc na otaczającą nas rzeczywistość, ogarnia mnie zniechęcenie. Ludzie przeciętni, pozbawieni wiedzy ekonomicznej, dają się wodzić na pokuszenie populistom, którzy mamią ich obietnicami darmowych dóbr. W rezultacie władzę obejmują psychopaci, którzy dbają jedynie o własny interes, a dobro ogółu spychane jest na dalszy plan. Czy na pewno ten nasz system jest taki lepszy i moralniejszy?

Czytając tę książkę, nie sposób oprzeć się tęsknocie za życiem w świecie, jaki ona opisuje. System, który tam funkcjonuje, jawi się jako utopia w porównaniu do kloaki, w której przyszło nam żyć. Patrząc na otaczającą nas rzeczywistość, ogarnia mnie zniechęcenie. Ludzie przeciętni, pozbawieni wiedzy ekonomicznej, dają się wodzić na pokuszenie populistom, którzy mamią ich...

więcej Pokaż mimo to

avatar
40
31

Na półkach:

Książke czytało się dobrze jednak jest w niej parę nieścisłości np nauczanie pana Dubua i nauczanie w szkole oficerskiej, dziwna sprawa szczególnie że Pan Dubua nie był jakimś buntownikiem, wszystko wskazywało na to że jest wierny wartościom federacji.
Poza wspomnianą nieścisłością warto wspomnieć że książka powinna się skończyć na 12 rozdziale, jeśli nie wcześniej :Autorowi nie wychodzi pisanie scen operacji wojennych

Książke czytało się dobrze jednak jest w niej parę nieścisłości np nauczanie pana Dubua i nauczanie w szkole oficerskiej, dziwna sprawa szczególnie że Pan Dubua nie był jakimś buntownikiem, wszystko wskazywało na to że jest wierny wartościom federacji.
Poza wspomnianą nieścisłością warto wspomnieć że książka powinna się skończyć na 12 rozdziale, jeśli nie wcześniej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
163
132

Na półkach: , , , ,

Kawał dobrego SF, do tej pory chyba najlepsza książka, jaką przeczytałem w tym roku.

Na początku warto zaznaczyć, że pomimo stosunkowo małych gabarytów książka zawiera ogrom treści - od prostej, aczkolwiek angażującej fabuły, przez rozważania filozoficzna na ciekawym światotwórstwie kończąc. Tytuł jest oczywiście klasykiem literatury SF, który doczekał się ekranizacji (co prawna "na motywach", ale zawsze).

Jedyny minus, jaki znalazłem - książka jest za krótka. Czyta się ją tak szybko i przyjemnie, że w pewnym momencie przewracając stroną ją zamknąłem. Szkoda, aczkolwiek kto wie, może to i lepiej?

Poza fanami gatunku zdecydowanie polecam wszystkim tym, którzy chcę rozpocząć swoją przygodę z SF.

Kawał dobrego SF, do tej pory chyba najlepsza książka, jaką przeczytałem w tym roku.

Na początku warto zaznaczyć, że pomimo stosunkowo małych gabarytów książka zawiera ogrom treści - od prostej, aczkolwiek angażującej fabuły, przez rozważania filozoficzna na ciekawym światotwórstwie kończąc. Tytuł jest oczywiście klasykiem literatury SF, który doczekał się ekranizacji (co...

więcej Pokaż mimo to

avatar
169
48

Na półkach: , ,

Ciekawe przemyślenia głównego bohatera, jego nauczycieli odnośnie służby i wojny. Oraz jeszcze jego przemianę ze zwykłego kadeta do porucznika Johna Rico (gdzieś już to słyszałem ;) ) Interesująco przedstawiony świat w przyszłości, jednak spodziewałem się więcej akcji i walk z Robalami i finału.

Ciekawe przemyślenia głównego bohatera, jego nauczycieli odnośnie służby i wojny. Oraz jeszcze jego przemianę ze zwykłego kadeta do porucznika Johna Rico (gdzieś już to słyszałem ;) ) Interesująco przedstawiony świat w przyszłości, jednak spodziewałem się więcej akcji i walk z Robalami i finału.

Pokaż mimo to

avatar
836
554

Na półkach: , ,

W mojej ocenie dobra książka to nie tylko taka, która opowiada ciekawą historię, ale ta historia jest jeszcze o czymś interesującym. Żołnierze kosmosu są dobrą książką, bo poza opowieścią o chłopaku, który został żołnierzem, zawiera także rozważania o kilku ideach, rzadko poruszanych przez innych autorów.

Sama fabuła nie mogłaby być bardziej banalna. Młody chłopak, tuż po szkole średniej, pod wpływem przyjaciół decyduje, że wstąpi do wojska. Sytuację komplikuje fakt, że pochodzi z bogatej rodziny, a jego rodzice chcą dla niego przyszłości w zarządzie swojej firmy, a nie na wojnie. Wściekają się, gdy dowiadują się o jego kompulsywnym postanowieniu.

👨‍🚀 Walka z Robalami

Johnnie Rico dostaje się do piechoty, bezpośrednio walczącej z wrogami, przez to najbardziej narażonej. Przeciwnikami są Robale, obce istoty, które organizacją społeczną nieco przypominają mrówki. Większość to nieszkodliwi robotnicy, zarządzanymi przez królową, ale ich wojownicy są bardzo niebezpieczni.

Ludzka piechota jest wzmacniana specjalnymi kombinezonami, dającymi im wręcz nadludzką wytrzymałość. To wyrównuje szanse w walce. Jednak nie sama akcja czy aspekty techniczne są ważne. Najważniejszy jest fakt, że po odsłużeniu paru lat, były żołnierz staje się obywatelem i ma prawo głosować i wybierać władze. I to jest właśnie najważniejszy element książki Żołnierze kosmosu.

👨‍🚀 Być obywatelem

Robert A. Heinlein dywaguje na tematy zawsze aktualne – czym jest wojna, obywatelstwo, człowieczeństwo, patriotyzm, czy odpowiedzialność za społeczeństwo, a nawet całą ludzkość. Autor przekonuje, że tylko ryzykowanie swoim życiem w imieniu ojczyzny i społeczeństwa jest wyznacznikiem tego, co człowiek ma w głowie. I tylko to daje podstawę do posiadania odpowiedzialności w postaci sprawowania władzy.

Wgl w książce można znaleźć też ciekawe dywagacje na temat kar cielesnych dzieci. Widziałam ostatnio argumenty za bezstresowym wychowaniem opierające się o fakt, że nie jest to nowa idea i mimo to kolejne pokolenia się jakoś wychowują. Oczywiście, ale to nie jest takie proste. Prawdziwe efekty wielkoskalowej zmiany będą widoczne dopiero w dłuższej perspektywie.

Kiedyś nie istniał internet. Postępowe idee były dostępne tylko dla bardzo ograniczonego audytorium ludzi obracających się w odpowiednio usytuowanym towarzystwie. Nie jest to wiedza tajemna, że generalnie internet sprzyja fake newsom, wszelkiej szurii i innym płaskoziemcom. Nie znam się, nie będę więc bardzo dywagować, jednak odrzucanie niektórych stosowanych od dawna praktyk, jako zupełnie i bezwzględnie złych, wydaje mi się wylewaniem dziecka z kąpielą. Szczególnie, że nie powiedziałabym, że cywilizacja Zachodnia opiera się o jakąś szczególnie wybitną moralność. Coraz większy indywidualizm sprawia, że ludzie są coraz bardziej zapatrzeni tylko w siebie. Ogólnie jestem pesymistką jeśli chodzi o przyszłość ludzkości.

👨‍🚀 Krytyka komunizmu

Heinlein napisał Żołnierzy kosmosu w 1958 roku, nic dziwnego więc, że pełno w niej krytyki komunizmu. Jest w niej też więcej przeróżnych smaczków i generalnie książka jest dobra, ale mogłaby być lepsza. To nie jest space opera, choć temat zasługiwałby na większy monumentalizm.

Żołnierze kosmosu są historią, która przede wszystkim ma przekazać poglądy autora. Miałam wrażenie, że gdy Heinlein już powiedział co miał, to chciał jak najszybciej książkę skończyć. Zabrakło mi podsumowania, jakiegoś sensownego jej zakończenia. Mam przez to wrażenie, że pisarz nie wykorzystał do końca potencjału tej historii. Ale to i tak nie zmienia tego, że to ciekawa książka i warto po nią sięgnąć.

W mojej ocenie dobra książka to nie tylko taka, która opowiada ciekawą historię, ale ta historia jest jeszcze o czymś interesującym. Żołnierze kosmosu są dobrą książką, bo poza opowieścią o chłopaku, który został żołnierzem, zawiera także rozważania o kilku ideach, rzadko poruszanych przez innych autorów.

Sama fabuła nie mogłaby być bardziej banalna. Młody chłopak, tuż po...

więcej Pokaż mimo to

avatar
535
387

Na półkach: ,

Spodziewałem się czegoś bardziej rozbudowanego, a jest to w sumie skrótowa historia jednego żołnierza z przyszłości, chociaż mogłaby być osadzona kiedykolwiek. Najbardziej interesujące były przemyślenia nauczycieli i oficerów.

Spodziewałem się czegoś bardziej rozbudowanego, a jest to w sumie skrótowa historia jednego żołnierza z przyszłości, chociaż mogłaby być osadzona kiedykolwiek. Najbardziej interesujące były przemyślenia nauczycieli i oficerów.

Pokaż mimo to

avatar
40
7

Na półkach:

Dla mnie nudnawa, przydługie opisy organizacji taktycznej PZ i ustroju panującego na ziemi

Dla mnie nudnawa, przydługie opisy organizacji taktycznej PZ i ustroju panującego na ziemi

Pokaż mimo to

avatar
2831
792

Na półkach: , , ,

[...]
obywatelstwo to stan umysłu, podejście, przekonanie emocjonalne, że całość jest większa niż suma części… i że każda z części powinna z pokorą i dumą być gotowa poświęcić się, aby całość przetrwała.
[...]
Celem wojny jest wspieranie siłą decyzji twojego rządu. Nie chodzi o to, by zabić wroga tylko po to, by go zabić, ale by zmusić go, żeby zrobił to, czego chcemy. Nie zwykłe zabijanie, lecz kontrolowana, celowa przemoc. Nie mnie czy tobie decydować, jaki jest cel bądź stopień kontroli. Żołnierz nigdy nie decyduje, kiedy, gdzie, jak – czy dlaczego – ma walczyć; to domena mężów stanu i generałów.


𝐏𝐑𝐙𝐄𝐂𝐙𝐘𝐓𝐀𝐍𝐀 𝐖 𝐑𝐀𝐌𝐀𝐂𝐇 𝐖𝐏𝐑𝐎𝐖𝐀𝐃𝐙𝐄𝐍𝐈𝐀 𝐖 𝐎𝐃𝐏𝐎𝐖𝐈𝐄𝐃𝐍𝐈𝐄 𝐔𝐍𝐈𝐕𝐄𝐑𝐒𝐔𝐌.
W dniu 09 lutego 2024 ma premierę gra Helldivers 2, a „Żołnierze kosmosu” - Robert A. Heinlein, to książka na podstawie której ta gra powstawała 😎
Powieść otrzymała Nagrodę Hugo w 1960 roku i choć może jej fabuła nie należy do zbyt porywających i była uważana za gloryfikację militaryzmu, co w obecnych czasach już nie jest aż tak zaskakujące, to jednak nie zmienia faktu, że czyta się to z dużym zainteresowaniem.

𝗖𝗼ś 𝗗𝗼 𝗣𝗼𝘀ł𝘂𝗰𝗵𝗮𝗻𝗶𝗮 𝗣𝗼𝗱𝗰𝘇𝗮𝘀 𝗖𝘇𝘆𝘁𝗮𝗻𝗶𝗮 :
https://youtu.be/aSuZb4IvXVk?si=Nj5nvNUxLiLAdjJB

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
𝐃𝐋𝐀 𝐂𝐈𝐄𝐊𝐀𝐖𝐒𝐊𝐈𝐂𝐇 :
Autor Robert A. Heinlein, były oficer Marynarki Stanów Zjednoczonych, postanowił napisać Kawalerię kosmosu po lekturze reklamy zamieszczonej przez Narodowy Komitet Racjonalnej Polityki Nuklearnej (ang. National Committee for a Sane Nuclear Policy),wzywającą do jednostronnego zawieszenia testów broni nuklearnej przez Stany Zjednoczone. W odpowiedzi Heinlein stworzył Ligę Patricka Henry’ego (ang. Patrick Henry League) w zamiarze pozyskiwania wsparcia dla amerykańskiego programu testów nuklearnych (ang. U.S. Nuclear Testing Program). Jego działania nie przyniosły mu jednak uznania w środowisku.
Heinlein wstrzymał wtedy pracę nad powieścią Obcy w obcym kraju (Stranger in a Strange Land) i napisał Kawalerię kosmosu (między 1958 a 1959). Po opublikowaniu w czasopiśmie, Heinlein miał pewne problemy z publikacją w formie książkowej. Po odrzuceniu przez jego stałe wydawnictwo Charles Scribner's Sons, ostatecznie została opublikowana przez oficynę G.P. Putnam’s Sons.
"Kawaleria kosmosu", bo taki tytuł na początku nosiła ta książka, była swoistym punktem zwrotnym w pisarskiej karierze Heinleina. Wcześniej pisał lżejsze powieści dla dorosłych oraz młodzieży dla wydawnictwa Scribner's. Po incydencie z "Kawalerią kosmosu", zerwał współpracę z poprzednim wydawnictwem i zaczął pisać książki o poważniejszej tematyce.

[...]
obywatelstwo to stan umysłu, podejście, przekonanie emocjonalne, że całość jest większa niż suma części… i że każda z części powinna z pokorą i dumą być gotowa poświęcić się, aby całość przetrwała.
[...]
Celem wojny jest wspieranie siłą decyzji twojego rządu. Nie chodzi o to, by zabić wroga tylko po to, by go zabić, ale by zmusić go, żeby zrobił to, czego chcemy. Nie...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    890
  • Chcę przeczytać
    836
  • Posiadam
    258
  • Fantastyka
    32
  • Ulubione
    29
  • Science Fiction
    22
  • Teraz czytam
    17
  • 2023
    16
  • Chcę w prezencie
    10
  • Artefakty
    10

Cytaty

Więcej
Robert A. Heinlein Kawaleria kosmosu Zobacz więcej
Robert A. Heinlein Żołnierze kosmosu Zobacz więcej
Robert A. Heinlein Żołnierze kosmosu Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także