Charlie Donlea mieszka ze swoją żoną i dwójką dzieci w Chicago. Część każdego roku spędza ze swoim ojcem, łowiąc ryby na odludziu w Kanadzie, w miejscu, gdzie kończą się drogi, a do jezior można się dostać wyłącznie wodnosamolotem. Te majestatyczne podróże na łono Matki Natury posłużyły jako inspiracja dla jego debiutanckiej powieści.http://charliedonlea.com/
Historia od początku wydawała mi się intrygująca i taka była, ale dopiero przy rozwiązaniu zagadki Złodzieja. Pierwsze 200 stron było rozmyte wokół innych wydarzeń, które się dla mnie nie kleiły. Zarówno postać Rory Moore jak i Angeli Mitchell były naprawdę ciekawe i łączyło je parę wspólnych cech. Podobało mi się zakończenie - gdyby książka cała taka była to i moja ocena byłaby wyższa.
Druga książka autora, po którą sięgnęłam i z pewnością nie ostatnia. Nabrałam apetytu ta kolejne.
Ta trochę mniej wciągajaca od "Zło czai się w mroku", ale również ciekawa. Podoba mi się zgrana para Rory i Lane i chętnie przeczytałabym kolejne historie z ich udziałem, gdy rozwiązują nierozwiązywalne sprawy z przeszłości.
"Dom samobójców" czyta się dobrze, długo nie domyślałam się kto stoi za morderstwami, ciekawa intryga mająca oczywiście swoje początki w przeszłości i dzieciństwie. Polecam.