-
Artykuły
James Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9 -
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant10 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać460 -
Artykuły
Znamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2024-04-03
2022-12-19
2022-11-20
Książka mocno odbiega od popularnych poradników żywieniowych, jest raczej esejem uświadamiającym o błędach żywieniowych, towarach przeznaczonych do konsumpcji, które wbrew zapewnieniom producentów nie przyczyniają się do poprawy kondycji zdrowotnej społeczeństwa, a raczej pogrążają w uzależnieniu od cukrów, węglowodanowych przekąsek i powodują obwinianie się za brak ruchu i niezdrowy styl życia. Bracia Rodzeń w prosty sposób przedstawiają mechanizm działania organizmu w warunkach dużej podaży szkodliwych dla naszego zdrowia związków zawartych w wysoko przetworzonym pożywieniu, nienachalnie wskazując na rzeczywiste potrzeby organizmu, jak: wysypianie się, spacery, odpowiednia higiena umysłu, który nieobarczony stresem funkcjonuje zgodnie z naturalnym rytmem dobowym, czyli zdrowym dla naszego metabolizmu.
Metody przestawienia się na zdrowe życie nie przynoszą efektów w krótkim czasie. Polegają na tym, by stopniowo przestawić się na zdrowy styl życia, który już na zawsze pozostanie z nami, stanie się rytuałem, nawykiem. Osoby, które przez lata stosowały się do błędnych wskazówek żywieniowych nie mogą teraz oczekiwać, że przykre skutki w postaci chorób, wycofają w przeciągu kilku dni, czy tygodni. Należy się przygotować na cierpliwość , konsekwentne wdrażanie kolejnych porad Braci Rodzeń, a potem czerpać radość z korzystnych zmian ze strony metabolizmu.
Sami się przekonajcie, że można pięknie żyć!
Nie wiem kto wpisał na LC dane tej książki, ale chciałam sprostować, że wydano ją w październiku lub listopadzie 2022, a nie w styczniu, jak wyżej podano.
Książka mocno odbiega od popularnych poradników żywieniowych, jest raczej esejem uświadamiającym o błędach żywieniowych, towarach przeznaczonych do konsumpcji, które wbrew zapewnieniom producentów nie przyczyniają się do poprawy kondycji zdrowotnej społeczeństwa, a raczej pogrążają w uzależnieniu od cukrów, węglowodanowych przekąsek i powodują obwinianie się za brak ruchu...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2012-10-22
Liao Yiwu „Prowadzący umarłych. Opowieści prawdziwe. Chiny z perspektywy nizin społecznych”. Książka jest zbiorem wywiadów m.in. z handlarzem ludźmi, kierownikiem szaletu, trędowatym, zawodowym żałobnikiem. Przedstawiono obraz przemian na Wschodzie we wspomnieniach ludzi skrzywdzonych agresywnym reżimem komunistycznym, oskarżonych, często niesłusznie, za propagowanie wrogiego nastawienia wobec rewolucji kulturalnej Mao Tse-Tunga. Bohaterowie opowiadają jak zostali podstępem namówieni do publicznego wyznania „prawdy” oraz swoich „win” wobec władz komunistycznych. Napiętnowano ich, nazwano wrogami ludu pracującego i rewolucji, skazano na ciężką pracę i wysiedlenie w odległe przygraniczne prowincje Chin. Kara i ostracyzm spotykały każdego za nieopatrznie wypowiedziane słowa, jeszcze w 2000 roku.
W jednym z opowiadań opisany został zawód ludzi trudniących się prowadzeniem umarłych. Starym zwyczajem jest chowanie ciał zmarłych w miejscu, gdzie przyszli na świat. Jeśli śmierć spotka człowieka wędrującego, przebywającego z dala od ziemi rodzinnej, krewni płacą za sprowadzenie zwłok. Dwoje mężczyzn prowadzących zmarłego odbywa podróż pieszą. Jeden z nich trzyma w ręku lampion, aby oświetlać drogę. Za nim podąża drugi człowiek, który podtrzymując zwłoki na plecach kroczy śladami prowadzącego.
Liao Yiwu „Prowadzący umarłych. Opowieści prawdziwe. Chiny z perspektywy nizin społecznych”. Książka jest zbiorem wywiadów m.in. z handlarzem ludźmi, kierownikiem szaletu, trędowatym, zawodowym żałobnikiem. Przedstawiono obraz przemian na Wschodzie we wspomnieniach ludzi skrzywdzonych agresywnym reżimem komunistycznym, oskarżonych, często niesłusznie, za propagowanie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-06-01
Pierwszy raz sięgnęłam po książkę tego autora. Zdjęcie z okładki zapowiada krwawą rzeź, wydobywającą się spomiędzy słów opowieści. To wojownik z tatuażami na ciele w natarciu, z mieczem naznaczonym krwią swoich ofiar. Dlaczego? Jaka to bitwa? W jakim wymiarze czasowym dzieje się ta historia? Kim jest i skąd przybywa? Zapowiedzią niespodziewanego są słowa z okładki - "Każdą świątynię wzniesiono na krwi".
Opowieść wywodzi się z czasów, kiedy osady były małe, narażone na ataki obcych. To początki tworzącej się państwowości i więzi społecznej. Początki kultu i wiary w coś, co umiera i odradza się na nowo, jak cykle w przyrodzie. Przychodzi mi na myśl Uroboros - wąż pożerający swój ogon.
Pierwszy raz sięgnęłam po książkę tego autora. Zdjęcie z okładki zapowiada krwawą rzeź, wydobywającą się spomiędzy słów opowieści. To wojownik z tatuażami na ciele w natarciu, z mieczem naznaczonym krwią swoich ofiar. Dlaczego? Jaka to bitwa? W jakim wymiarze czasowym dzieje się ta historia? Kim jest i skąd przybywa? Zapowiedzią niespodziewanego są słowa z okładki -...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-09-19
Nie przez przypadek zamieszczam nazwisko Souad Mekhennet obok Oriany Fallaci. Obie dziennikarki swoimi artykułami ostrzegają świat przed agresją ze strony radykalnych islamistów. Souad urodziła się w Niemczech, podaje marokańskie pochodzenie korzeni rodzinnych. Matka dziennikarki jest szyitką, ojciec sunnitą, do Niemiec przybyli w poszukiwaniu lepszego życia.
Souad Mekhennet z reporterską dokładnością opisuje struktury, w które wniknęła dzięki swojemu pochodzeniu. Chciała pisać prawdę i to przekonało do niej dżihadystów. Przeprowadzała wywiady z ważnymi dowódcami, przez co o mały włos nie straciła życia z rąk tajnych służb europejskich i amerykańskich. Chciano się nią posłużyć, bez jej wiedzy, w zdobyciu informacji ważnych dla struktur wywiadowczych. Pisze dla "New York Times'a", ale ten fakt nie przeszkodził jej w ujawnieniu odpowiedzialności rządu USA za pomyłkę i torturowanie niewinnego człowieka.
Souad Mekhennet zajmuje równie ważne miejsce, co Oriana Fallaci. Mam nadzieję, że więcej książek niemieckiej dziennikarki zostanie przetłumaczonych na język polski.
Nie przez przypadek zamieszczam nazwisko Souad Mekhennet obok Oriany Fallaci. Obie dziennikarki swoimi artykułami ostrzegają świat przed agresją ze strony radykalnych islamistów. Souad urodziła się w Niemczech, podaje marokańskie pochodzenie korzeni rodzinnych. Matka dziennikarki jest szyitką, ojciec sunnitą, do Niemiec przybyli w poszukiwaniu lepszego życia.
Souad...
2021-09-04
Autor jest mistrzem opisów scen batalistycznych. Tym razem również nie zawiódł. Bitwy i potyczki opisane w barwny sposób, wciągają czytelnika w bezwzględny świat unicestwiania pogan przez biskupów chrześcijańskich i ich popleczników. Bitwa, przemiana w berserka, rytuał przejścia i akt zemsty to najprzyjemniejsze dla mnie momenty powieści. Zagadką są dla mnie Kauko i wolfa. Chciałabym więcej się o nich dowiedzieć. Może w kolejnej powieści będzie na to miejsce?
Autor jest mistrzem opisów scen batalistycznych. Tym razem również nie zawiódł. Bitwy i potyczki opisane w barwny sposób, wciągają czytelnika w bezwzględny świat unicestwiania pogan przez biskupów chrześcijańskich i ich popleczników. Bitwa, przemiana w berserka, rytuał przejścia i akt zemsty to najprzyjemniejsze dla mnie momenty powieści. Zagadką są dla mnie Kauko i wolfa....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019
2018-01-26
Strumień myśli i wspomnień z dzieciństwa do momentu podjęcia decyzji o unicestwieniu tego, co piękne. Droga przez życie człowieka, który doświadczając olśnienia w świątyni decyduje się na krok ostateczny, będący jednocześnie destrukcją obiektu zachwytu. Wiele przemyśleń o przemijaniu, nicości, złu, trwałości i ulotności.
"Myśl, że ten sam ogień, który strawi mnie, prawdopodobnie strawi także Złotą Pagodę, nieomal mnie upajała. Dzięki temu samemu przeznaczeniu, temu, że miała nas dotknąć ta sama klęska, ten sam niepomyślny ogień, światy, które zamieszkiwaliśmy, nabrały tego samego wymiaru. Moja powłoka cielesna była brzydka i słaba a jej ciałem był twardy, lecz łatwopalny pierwiastek - węgiel. Gdy tak o tym rozmyślałem, z czasem zaczęło mi się wydawać, ze mógłbym uciec, ukrywszy pagodę w swoim wnętrzu, i unieść ją, jak złodziej, który podczas ucieczki połyka cenny klejnot".
Strumień myśli i wspomnień z dzieciństwa do momentu podjęcia decyzji o unicestwieniu tego, co piękne. Droga przez życie człowieka, który doświadczając olśnienia w świątyni decyduje się na krok ostateczny, będący jednocześnie destrukcją obiektu zachwytu. Wiele przemyśleń o przemijaniu, nicości, złu, trwałości i ulotności.
"Myśl, że ten sam ogień, który strawi mnie,...
2018-10-28
2018-09-30
2018-09-05
Długo szukałam dobrej powieści i w końcu "Rzeka złodziei" wpadła mi w ręce przy okazji zakupu innych książek. Zdjęcie z okładki i rekomendacja pobudziły moją ciekawość i chęć przeczytania książki. Gdybym ją odłożyła na stosik oczekujący, pewno przez długie tygodnie bym do niej nie zajrzała. Na szczęście sięgnęłam po nią od razu i nie żałuję, że wepchnęłam ją przed inne pozycje do przeczytania.
Rzecz dzieje się w drugiej połowie XIX w. w Nowej Fundlandii. Biali osadnicy ocierają się o świat Czerwonych Indian. Nieznajomość kultur, zwyczajów i obyczajów doprowadza do licznych nieporozumień, kradzieży, niszczenia mienia i w końcu - do morderstw. Porywczy człowiek nie znosi kompromisów, jeśli chodzi o własność prywatną. Nie dzieli się z nikim wbrew własnej woli, a przywłaszczenie mienia, spalenie domu przez Indnian kończy się akcją odwetową, chociaż w pierwotnym założeniu nie zakładano dramatycznego zakończenia ekspedycji. Giną ludzie po obu stronach. Dopiero dochodzenie ujawnia co się wydarzyło wśród mieszkańców znad zatoki Exploits.
Michael Crummey przedstawia grupę swoich bohaterów jako ludzi twardych, z charakterem, nie cofających się przed niebezpieczeństwem, potrafiących walczyć nawet z przeciwnościami natury, ale mający też do niej respekt. Rwąca rzeka, zachodząca lodem jest nieprzewidywalna i by po niej przejść trzeba odczekać odpowiednią ilość dni, tygodni siarczystego mrozu, by bezpiecznie dotrzeć do celu, którym jest obóz Beothuków. Czerwoni Indianie byli spychani przez przybywających z Europy osadników na mniej urodzajne tereny i łowiska, przez co Beothukowie w krótkim czasie wymarli. Ostatnia kobieta znająca język beothuk zmarła w 1829r.
Na szczególną uwagę zasługują postaci kobiet, zwłaszcza trzech - Cassie, Annie i Mary. Dwie ostatnie to Indianki, które przez splot okoliczności znalazły się wśród białych mężczyzn. Trudy życia codziennego w tych srogich warunkach dzikiej natury, z dala od miast i osad ludzkich nie jest dla nich większym problemem. Potrafią przetrwać same, bez opieki mężczyzn, wyruszających co roku zimą na foki. Prócz zajmowania się domem, zwierzętami, chodzą na polowania drobnej zwierzyny. Cassie pewnego dnia wyrusza wraz z mężczyznami w ciężką podróż, by wraz z nimi, ramię w ramię, polować (zabijać) foki, oskórować i zjeść ciepłe jeszcze serce zabitego zwierzęcia.
Mam wrażenie, że Cassie pełni w książce szczególną rolę. Jej postać wplata się w życie kilku mężczyzn. To od niej będzie zależał wynik śledztwa, od jej wpisu do pamiętnika Buchana, który zostanie odkryty przez Peytona. Cassandra - jej imię jest zapowiedzią nieszczęścia (z mitologii greckiej) i w ten sposób Michael Crummey ukazał swoją bohaterkę, jako osobę wpływającą na życie oraz decyzje mężczyzn i wynik śledztwa nad sprawą, która miała zakończyć się powieszeniem członka ekspedycji, winnego morderstwa na Indianach.
Książkę można czytać niespiesznie, chociaż dla mnie fabuła była porywająca i ciekawa zakończenia, gnałam przez powieść, jakby mnie psy myśliwskie goniły.
Przyjemnej lektury.
Długo szukałam dobrej powieści i w końcu "Rzeka złodziei" wpadła mi w ręce przy okazji zakupu innych książek. Zdjęcie z okładki i rekomendacja pobudziły moją ciekawość i chęć przeczytania książki. Gdybym ją odłożyła na stosik oczekujący, pewno przez długie tygodnie bym do niej nie zajrzała. Na szczęście sięgnęłam po nią od razu i nie żałuję, że wepchnęłam ją przed inne...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-08-10
Skłamałam! Nie przeczytałam jeszcze nawet połowy tego tomu, ale już nie mogę się powstrzymać...
Harlan Ellison to światowej sławy pisarz science-fiction, gatunku literackiego, którym interesuję się od 15 roku życia, czyli przeszło 30 lat! Jak to się stało, że pisarz tego formatu jest mi nieznany? Sądziłam, że zgubiłam go między Zelaznym, Mastertonem, kingiem, Lovecraftem, Poem i innymi anglojęzycznymi twórcami fantastyki i horrorów. Okazuje się, że z powodu niesamowitej erudycji i ekstremalnemu stylowi, tłumaczenie na język polski przysparza niemałych trudności.
Trzymam w dłoniach pokaźnych rozmiarów (694 strony!) tom pierwszy opowiadań Ellisona. "To, co najlepsze" jest wyborem dokonanym przez samego autora. Na początku znajdują się dwa pierwsze opowiadania z czasów, gdy miał 15 lat. Rysunki również są jego autorstwa i chociaż nie są dziełem sztuki, to stanowią ważny element twórczości młodego człowieka.
Księgę Ellisa długo będę czytać, smakować niczym ambrozję.
Po opowiadaniu "Robaszek świętojański" wiem, że autor stawia wyzwanie wyobraźni czytelnika. To jest najlepsze, co pisarz może nauczyć czytającego. I chociaż Terry Dowling we "Wstępie. Niezrównany Buntownik" (przeł. Krzysztof Sokołowski) ostrzega, że:
"(...) Harlan staje się dla ludzi wrogiem w sensie ibsenowskim. Nie potrafi znieść ludzkiej głupoty i nie zamierza jej znosić. Nie znosi też bigoterii, uprzedzeń, otępienia prowadzącego do odrzucenia korzystnych zmian, nieusprawiedliwionych krzywd - wyrządzonych przez ignorancję, ale i zamierzonych",
uważam że Ellis nie jest wrogiem ludzi, a gniewnym człowiekiem, któremu ludzkość, jej przyszłe losy nie są mu obojętne. Gniew rodzi się z niemocy wobec braku zrozumienia, że człowiek niszcząc Ziemię prowadzi ku samozagładzie.
Skłamałam! Nie przeczytałam jeszcze nawet połowy tego tomu, ale już nie mogę się powstrzymać...
Harlan Ellison to światowej sławy pisarz science-fiction, gatunku literackiego, którym interesuję się od 15 roku życia, czyli przeszło 30 lat! Jak to się stało, że pisarz tego formatu jest mi nieznany? Sądziłam, że zgubiłam go między Zelaznym, Mastertonem, kingiem, Lovecraftem,...
2018-06-30
Chciałam Wam zwrócić uwagę na specyficzną w swoim przekazie książkę. Już od pierwszej strony na swoją uwagę zasługują iście malownicze zwroty poetyckie wplecione w prozę, jak na przykład:
"Piasek skowytał pod stopami"
"Zawisłem na ławce, trzymając się resztek drzemiącego poczucia przyzwoitości"
"(...) zbieracze opróżnionego z goryczy aluminium"
"Chwytając pajęcze szczeble mroku (...)"
Jesteśmy w momencie przyznania się narratora do ZAMULENIA, czyli momentu, w którym człowiek przestaje mieć nad sobą kontrolę według norm ogólnie przyjętych w społeczeństwie. Jako zdiagnozowany człowiek z problemami alkoholowymi, zostaje przyjęty do "Soteriona" - Niepublicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej. Tutaj poznaje towarzyszy niedoli, pacjentów na odwyku, którzy przez niepowodzenia w życiu trafili w to miejsce ze swoimi problemami.
Wkrótce okazuje się, że wraz z problemami pacjenci przywlekli do Soteriona swoje poglądy polityczne, wyznaniowe, filozoficzne, z całym bagażem historii i obecnego podziału politycznego Polski w tle. To bardzo ciekawe rzeczy i polecam, by się z nimi zapoznać i zastanowić. Zwłaszcza, że codzienna walka ze słabościami fizycznymi i psychicznymi wyzwala w bohaterach potrzebę wyrzucenia z siebie całej zalegającej myśli egzystencjalnej. Bo czy warto wyleczyć się i wyjść z ośrodka w świat pełen wątpliwości, kłamstwa, zdrad i straconych nadziei?
Chciałam Wam zwrócić uwagę na specyficzną w swoim przekazie książkę. Już od pierwszej strony na swoją uwagę zasługują iście malownicze zwroty poetyckie wplecione w prozę, jak na przykład:
"Piasek skowytał pod stopami"
"Zawisłem na ławce, trzymając się resztek drzemiącego poczucia przyzwoitości"
"(...) zbieracze opróżnionego z goryczy aluminium"
"Chwytając pajęcze szczeble...
2018-08-09
Miałam wtedy 17 lat, pamiętam tamto lato, ciepłe, spędzone nad jeziorem, którego brzegi porośnięte są lasem. Pamiętam szok, gdy wiadomość dotarła do nas o tym okropnym morderstwie. I chociaż odległość do naszej miejscowości to kilkaset kilometrów, rodzice zareagowali w ten sam sposób, co mieszkańcy Piotrkowa Trybunalskiego. Tragedia ta poruszyła wszystkich Polaków.
Minęło 30 lat od tamtych wydarzeń i nagle Ewa Żarska postanawia wydać książkę z fragmentami zeznań świadków. Wydawać by się mogło, że wszyscy zapomnieli, ale wciąż przecież żyją członkowie rodzin ofiar. Przeszli przez swoje piekło i tak naprawdę nigdy nie potrafili wrócić do normalnego życia. Piętno tamtej tragedii zostawiła w ich pamięci skazę do końca życia.
Nikt nie zastanawia się nad uczuciami rodziców zbrodniarza. Wychowali jedynaka najlepiej jak potrafili, kochając bezgranicznie, dając wykształcenie, ofiarowując wsparcie psychiczne i finansowe. Kiedy dowiadują się o tragedii nie uwierzą. Jak większość rodziców na świecie.
I tylko jedno zastanawia - mężczyzna w czarnym dresie i słomkowym kapeluszu, w towarzystwie którego wiele osób widziało trzech chłopców. Milicja nie drążyła tematu, złapano mordercę i nie sprawdzono licznych zeznań o wspomnianym mężczyźnie. Bo Trynkiewicz był lichej postury inteligenta, niewysoki.
Przyznaję, że po upływie wielu lat i lekturze "Łowcy..." wkradły się pewne wątpliwości co do działania w pojedynkę. Czyżby wspólnik lub wspólnicy byli na wolności? A może zabrali swoją tajemnicę do grobu? Dlaczego skazany nie chce mówić na ten temat?
Miałam wtedy 17 lat, pamiętam tamto lato, ciepłe, spędzone nad jeziorem, którego brzegi porośnięte są lasem. Pamiętam szok, gdy wiadomość dotarła do nas o tym okropnym morderstwie. I chociaż odległość do naszej miejscowości to kilkaset kilometrów, rodzice zareagowali w ten sam sposób, co mieszkańcy Piotrkowa Trybunalskiego. Tragedia ta poruszyła wszystkich Polaków.
Minęło...
2018-08-08
Książka jest zbiorem wywiadów przeprowadzonych przez Katarzynę Puzyńską z policjantkami i policjantami. Osobiście nie miałam okazji zapytać kogoś o służbę w policji, a jeśli nawet miałabym taką możliwość, pewno niewiele bym się dowiedziała. Z młodości pamiętam, że wujek był milicjantem, miał mundur i białą pałkę. Nie śmiałam dotknąć ani zapytać, czy musiał jej kiedyś użyć. Pamiętam tylko, że wracał do domu zamknięty w sobie, siadał przed telewizorem i milczał. Był drobny i szczupły i nikł w oczach do samego końca. Służba wysysała z niego siły witalne.
Rozmowy Katarzyny Puzyńskiej z policjantami są pełne powagi, energii i śmiechu. Myślę, że przez ponad 20 lat wiele się zmieniło, także podejście do służby. Jednak nadal nie jest to łatwy kawałek chleba lecz czasami wykonywanie rozkazów wbrew swoim przekonaniom, ale też obrona słabszych przed agresją silniejszych. Pewno wielu w tym miejscu pomyśli, że nie wiem o czym piszę, ale uważam, że policjanci to ludzie, którzy mają rodziny, dzieci i takie same uczucia jak wszyscy. Trafiają się źli i dobrzy, albo dobrzy, którzy mają akurat zły dzień. Każdy z nas ma taki dzień, a nawet wiele, w swoim życiu. No i właśnie o tym m.in. mówi treść tej książki. Służba w drogówce, prewencji, patrolu - różnią się między sobą, chociaż niewtajemniczonym mogą się wydawać tym samym. Każdy człowiek ma swój próg wytrzymałości psychicznej, więc niektórzy wybiorą biurko.
W pamięć zapadły mi nieliczne odpowiedzi, jak ta, kiedy policjant wskazuje, że jest człowiekiem, ma rodzinę i prywatne problemy, a kiedy na drodze zatrzymuje kogoś łamiącego przepisy o ruchu drogowym i ten zaczyna cwaniaczyć, to chociaż najchętniej dałby w takim przypadku pouczenie, wlepia mu mandat. Szacunek - to coś, co każdy człowiek chce zyskać za swoje starania. Innym przykładem jest policjantka, która na patrole chodzi z psem, który jest traktowany jako środek przymusu bezpośredniego (ŚPB), gdy jego przewodnik zostaje zaatakowany. Innym razem pełni rolę psa tropiącego.
Wciąż mało wiemy o życiu i służbie policjantek i policjantów, dlatego warto zapoznać się z tą książką i uszczknąć nieco ze wspomnień, opowiedzianych sytuacji mających miejsce na służbie.
Daję sześć gwiazdek, ponieważ uważam, że temat nadal nie został wyczerpany i oczekuję więcej.
Książka jest zbiorem wywiadów przeprowadzonych przez Katarzynę Puzyńską z policjantkami i policjantami. Osobiście nie miałam okazji zapytać kogoś o służbę w policji, a jeśli nawet miałabym taką możliwość, pewno niewiele bym się dowiedziała. Z młodości pamiętam, że wujek był milicjantem, miał mundur i białą pałkę. Nie śmiałam dotknąć ani zapytać, czy musiał jej kiedyś użyć....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-08-07
Wspaniały warsztat pisarski Małgorzaty Szejnert nie sposób przecenić. Wspaniale prowadzi swoje śledztwo reporterskie, swobodnie poruszając się po dokumentach, listach i relacjach świadków. Opowiada historię wyspy, która stała się miejscem zsyłki polskich oficerów, zwolenników Piłsudskiego, którzy walczyli u jego boku o niepodległość Polski. Zesłani na szkocką wyspę, pozbawieni możliwości czynnej służby podczas działań II wojny światowej, wegetowali upokorzeni, niektórzy doprowadzeni do śmierci samobójczej, z dala od rodzin i Ojczyzny - gasnący i w niemocy oczekiwali łaski. Gen. Sikorski odsunął ich od Polski, dobrych oficerów, walecznych i oddanych. Ich historie opowiedziane w książce poruszają serca czytelników.
Autor: Małgorzata Szejnert
Tytuł: "Wyspa Węży"
Wydawnictwo Znak, Kraków 2018
ISBN 978-83-240-5358-2
Wspaniały warsztat pisarski Małgorzaty Szejnert nie sposób przecenić. Wspaniale prowadzi swoje śledztwo reporterskie, swobodnie poruszając się po dokumentach, listach i relacjach świadków. Opowiada historię wyspy, która stała się miejscem zsyłki polskich oficerów, zwolenników Piłsudskiego, którzy walczyli u jego boku o niepodległość Polski. Zesłani na szkocką wyspę,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-07-13
Powieść z czasów międzywojennych. Jest trochę magii, miłości, zdrady, spisku, polityki i morderstwa. Alchemia i technologia pomagają rozwiązać zagadkę kryminalną, przy utrzymaniu poprawnych relacji politycznych Warszawy z Rosją i Niemcami. Jest też tajne stowarzyszenie i coś w rodzaju obcych. Niestety, nie miałam możliwości przeczytania dwóch pierwszych tomów, więc nie mogę się do nich odnieść. Jednak przychodzi mi na myśl porównanie do fabuły serialu "Bell Epoque".
Powieść z czasów międzywojennych. Jest trochę magii, miłości, zdrady, spisku, polityki i morderstwa. Alchemia i technologia pomagają rozwiązać zagadkę kryminalną, przy utrzymaniu poprawnych relacji politycznych Warszawy z Rosją i Niemcami. Jest też tajne stowarzyszenie i coś w rodzaju obcych. Niestety, nie miałam możliwości przeczytania dwóch pierwszych tomów, więc nie mogę...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Jeśli białość – to śnieg przychodzi na myśl pierwszy. Lekki puch opadający na ziemię, by otulić świat ciszą, spokojem i złudnym wrażeniem nicości, braku życia. Łatwo popaść w letarg pod wpływem roztaczającej się scenerii zagubienia i bezradności wobec unieruchomionego samochodu pośród głuszy i odludzia. Biel uspokaja, chociaż czasami niesie za sobą strach, zgrozę. Może być nieprzewidywalnie niebezpieczna, niczym wieloryb lub biały człowiek w głębi czarnego lądu. Śmierć i nicość, zniszczenie, okrutna samotność, a wtedy zapada noc. Biel i czerń są odzwierciedleniem myśli narratora, który waha się z podjęciem kolejnych decyzji, mających wpływ na dalsze wydarzenia. I chociaż nic strasznego się nie dzieje, lęk narasta. Sprzeczności utrudniają podejmowanie decyzji, pojawia się wewnętrzny krytyk, który skupia się na ewentualnych możliwościach i paraliżującym strachu.
https://www.facebook.com/photo?fbid=7689935327712641&set=a.460982737274639¬if_id=1712163350112958¬if_t=feedback_reaction_generic&ref=notif
Jeśli białość – to śnieg przychodzi na myśl pierwszy. Lekki puch opadający na ziemię, by otulić świat ciszą, spokojem i złudnym wrażeniem nicości, braku życia. Łatwo popaść w letarg pod wpływem roztaczającej się scenerii zagubienia i bezradności wobec unieruchomionego samochodu pośród głuszy i odludzia. Biel uspokaja, chociaż czasami niesie za sobą strach, zgrozę. Może być...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to