-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant10
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać467
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2017-12-17
2017-10-09
2017-11-27
2017-11-10
2017-11-24
2017-11-01
2017-10-28
Nagi sad
Wyliczyłam że Myśliwski gdy wydano tę książkę miał tyle lat co ja..(35) zważywszy na to że to debiut, można wziąść za pewnik że ta jego melancholijno smutna opowieść, jest poniekąd jego autobiografią. I ja już teraz wiem dlaczego wszystkie jego książki są takiego rodzaju, dlaczego są takie jakby "wycie żałosne o tym jakie to życie ciężkie" i jak to je trzeba nosić na barkach jak kamień albo nawet dwa..
Ciągle się zastanawiałam dlaczego on takie książki pisze i jedynym wytłumaczeniem było właśnie to, że czuje niespełnienie życiowe. Tylko zastanawiałam się dlaczego? Przecież pięknie mu wyszło to życie, jest uznanym na świecie pisarzem - dla wielu geniuszem. Ale teraz już jestem -prawie- pewna.. nie spełnił oczekiwań ojca. Tylko jakie one były czy on sam wie? Ojciec więcej milczał niż mówił przecież.. bo może je spełnił?
Ale to cudowne że się Wiesław odważył że mimo strachu -na pewno przed ojca oceną 😉- podsunąć te swoje rozmyślania komu trzeba. I że nie poprzestał na jednej książce..
"Nagi sad" opowiada historię ojca i syna. Rdzicielsko-synowa trudna miłość, trudna bo, jakaby nie była to wyprzeć jej się nie da, albo nawet da, ale co nam zostanie? Dziura.. pustka a to też nie jest fajnie z taką dziurą iść przez życie. Zresztą o innych czasach w niej mowa i wtedy pewnie nie tak się myślało jak teraz.. Miłość ta była trudna bo wymagająca, bo ojciec syna był ojcem.. toksycznym.. ups.. ja nie wiem czy nie jestem odosobniona w tym osądzie lub czy on zbyt ostry nie jest, ale według mnie nie ma gorszej miłości niż taka właśnie jaką czuli do siebie ci panowie. Ojciec czekający na pojawienie się syna na świecie zbyt długo, wymarzył go sobie jakiegoś i później cisnął to marzenie w już obecnego, a syn wiedząc o tym wymarzeniu próbował tym wymarzonym się stać..
„Byłem tylko taki, jakim mnie zmyślił, bo jedynym moim istnieniem, do którego się przyznaję, było to zmyślenie jego, temu zmyśleniu zawdzięczam siebie, ale i taki już na całe życie pozostałem. Ani on mnie innego nigdy nie dostrzegał, ani ja tego zmyślenia nie opuszczałem na krok, nawet mi się nigdzie siebie szukać nie chciało poza tym.” i to przykre wrażenie tak się ciągnie przez całą książkę. Ten ciągły strach syna przed ojcem.. w sumie to wszyscy się bali tego tyrana tak że cisza dudniła i w moich w uszach na przemian z plątaniną bojazliwych myśli wszystkich członków rodziny: "co teraz zrobi" "co ja mam teraz uczynić by go nie skrzywdzic, nie ze złościć". Ociec tran.. sam nie był świadom swej straszności i jego też żal mi było. Bo czułam jaki on w duszy miękki jest, jaki chce byc dobry, jak wszystko dla syna chce najlepsze. Tylko jak pokazać dobroć, jeśli dobroć jest słabością, a słabym on być nie mógł, bo musiał być twardy a twardość przecież tylko tak może się objawiać.. z ironią to pisze gdyby się ktoś nie zorientował.
Jak dużo w synu bywa ojca, jak dużo w ojcu syna, tu w "nagim sadzie" widać bardzo wyraźnie, jak również tego że rozmowy jednak bardzo ważne są.. gdyby oni tylko troszkę więcej ze sobą rozmawiali..
Tylko że wtedy nie mieli byśmy tego naszego Mysliwskiego..
Tak sobie myślę o tej książce.. a może znowu to tylko moje odbicie..
Nagi sad
Wyliczyłam że Myśliwski gdy wydano tę książkę miał tyle lat co ja..(35) zważywszy na to że to debiut, można wziąść za pewnik że ta jego melancholijno smutna opowieść, jest poniekąd jego autobiografią. I ja już teraz wiem dlaczego wszystkie jego książki są takiego rodzaju, dlaczego są takie jakby "wycie żałosne o tym jakie to życie ciężkie" i jak to je trzeba...
2017-10-31
Najsmutniejsza moja książka ostatnich lat.. łzy leciały mi od drugiej strony i co wrażliwszym będą tak ciec do końca co kilka stron i przez kilka stron.. Uważam że jesień to idealny czas na czytanie tej książki.. jest melancholijna i bardzo smutna, choć uczuć pozytywnych w niej nie brak to nikomu tam z nimi jakby nie było dobrze.. ..na myśl o niej znowu mi gardło się ściska.. myśli i uczucia jakie w niej przepływają są nieziemsko wzruszające. "Rdza" to piękna książka, pięknym językiem napisana, piękną ma oprawę graficzną.. no..
..tak.. jesień to idealna pora roku dla tej książki.. ona cała jest jesienią.. w niej ciągle jest jesień.. jesień w ich głowach, jesień w ich sercach.. jesień potrafi być bardzo piękna i ciepła jak też bywa szara, bardzo zimna i bardzo mokra.. rdza jest jak jesień.. jesień jest rdzawa..
..nie chce już pisać o niej..jest mi zbyt mocno żal ich wszystkich tam..
Najsmutniejsza moja książka ostatnich lat.. łzy leciały mi od drugiej strony i co wrażliwszym będą tak ciec do końca co kilka stron i przez kilka stron.. Uważam że jesień to idealny czas na czytanie tej książki.. jest melancholijna i bardzo smutna, choć uczuć pozytywnych w niej nie brak to nikomu tam z nimi jakby nie było dobrze.. ..na myśl o niej znowu mi gardło się...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-10-05
2017-10-12
2017-08-24
Skończyłam czytać już kilka książek temu, a nadal nie potrafię zebrać myśli do kupy. Bo z jednej strony widzę w niej zwykłą książkę jakich teraz wiele, ze wszystkimi tymi zabójstwami, dziwkami, zdradami całym tym otaczającym nas i teraz w rzeczywistym świecie gównem. I naprawdę miałam momenty w których chciałam uznać że do dupy, że taka zwyczajna mimo widocznego potencjału, że kolejna do kolekcji obok Mroza i Bondy (nie mam żadnej Bondy, ale domyślam się że podobna do książek Mroza- "lekka") Ale nie potrafię jednak tego zrobić. Drzemie w niej coś dużo więcej.. coś takiego czego jeszcze nie niezdefiniowałam, coś co każe o niej często myśleć, pamiętać..
Najpierw to wrażenie unikatowości robi klimat żydowski, te powtórzenia, te wstawki językowe. Sam fakt -już wiem dlaczego "Król" wzbodził w wielu tyle negatywnych emocji- że to tym razem są Żydzi przeciwko Polakom. Że tam Polak jest zły. Później ta.. hm.. dziwna fascynacja brutalnością. W "Królu" wszystkie bójki i morderstwa są takie.. soczyste, konkretne i bez strachu. Część czytałam z muzyką w uszach i miałam wrażenie że tempo w niej jest spowolnione a obraz czarno biały.. w sumie to ona prawie cały czas była czarno biała.. 😌
Moment w którym wyszli na ulice.. mrr.. bajka!
Tylko kobiety tam są wszystkie okropne. Wszystkie silno słabe.. zołzy z miękkim sercem eee.. nie zgadzam się! 😉
Szapiro niby kręgosłup moralny taki fajowy ale nieee musieli go popsuć tymi dziwkami, pff.. 😉
Ah ten Twardoch..
Co to w ogóle było? Obraz upadej siły? Że każdy może się stoczyć? Że obojętnie jaki z Ciebie hojrak to uważaj bo zobacz jak psychika od tego siada? Bo nie ma 100% twardzieli na świecie? Nie wiem jeszcze.
Skończyłam czytać już kilka książek temu, a nadal nie potrafię zebrać myśli do kupy. Bo z jednej strony widzę w niej zwykłą książkę jakich teraz wiele, ze wszystkimi tymi zabójstwami, dziwkami, zdradami całym tym otaczającym nas i teraz w rzeczywistym świecie gównem. I naprawdę miałam momenty w których chciałam uznać że do dupy, że taka zwyczajna mimo widocznego...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-09-10
Zawsze trudno mi się zebrać do pisania, szczególnie, jeśli nie zabiorę się do tego od razu po przeczytaniu, ale mam takie chwile że długopis z miejsca nie chce ruszyć i tekst kełkuje sobie i dojrzewa powoli w głowie (nie ma znaczenia jak długo kiełkuje, nie łudźcie się że jeśli długo to tekst będzie lepszy, to nie u mnie :-P )
Murakamiego bardzo bardzo lubię, z każdą książką bardziej. I ta sprawiła że ta sympatia jest jeeeszcze większa, ponieważ odkryłam jakim on jest fajnym i skromnym mężczyzną a nawet.. zdaje mi się że jest mężczyzną o niskim poczuciu wartości. Nie żebym cieszyła się z jego kompleksów, chodzi mi o to że uczłowieczyło go to w moich oczach. Książki jego są magiczne,
nierealne, metafizyczne, główni bohaterowie pewni siebie, swoich zdolności i umiejętności, ich praca zawsze ceniona (mogę się mylić nie czytałam wszystkich ) i myślałam że on też taki jest, a to widocznie wszystko jego alterego. Uwielbiam jego bohaterów za to, często się z nimi nie zgadzam ale im zazdroszczę bo sama jestem pełna kompleksów i zahamowań lubię dużą część siebie, tą moją sztywność, starość umysłową.. dlatego powtórzę się ale zazdroszczę im tej pewności siebie i Murakami chyba też.
Wracając do książki, "O czym mówię kiedy mówię o bieganiu " jest zapisem przemyśleń i odczuć spisywanych w czasie rzeczywistym przez około rok. Przemyśleń na temat swojej pasji którą jest bieganie, choć i o pisaniu jest tam również dużo. I nie są to czysto techniczne wywody na te tematy, książka ta jest pełna ciekawych rozważań o życiu, o filozofii życia, o relacjach między ludzkich i relacjach między sobą samym, jest sporo drogowskazów życiowych:
"Chcąc doświadczyć czegoś wartościowego trzeba czasem zrobić coś bardzo nieudolnie".
Jest pełna emocji, czasem trudnch ale to walka o własne marzenia- musi czasem boleć- marzenia o długoletnim bieganiu, o sukcesach ale tych z samym sobą, bo Murakami często mówi że pierwsze miejsce nie jest takie ważne. O podnoszeniu poprzeczki, konsekwencjach i rezultatach z jej pokonania.
Książka nie tylko dla fanów Murakamiego i nie tylko dla biegaczy- ja w ogóle nie biegam a muszę wam zdradzić że miałam w trakcie ogromną chęć biegać.. Czytając jak wspaniale czuje się człowiek biegnąc , jakie to ekscytujące doznania oni przeżywają.. nie nie ekscytujące.. to coś odwrotnego.. czułam jego wyciszenie w trakcie biegu, zgoda całego ciała, jedność umysłu i mięśni jak w medytacji.. bieg to medytacja..
Poczułam to i miałam chęć pobiedz i doznać tego na własnej skórze.. ja leń śmierdzący miałam chęć zostać biegaczem.. :-D tak pisze Murakami że zacynamy wierzyć w niemożliwe (przeszło mi już, ochłonełam :-D)
Także co tam jeszcze.. uff.. kolejny raz przekonałam się że Murakami potrafi pisać.. potrafi napisać o zwykłych rzeczach niesamowicie fascynująco.. potrafi o zwykłych rzeczach pisać niezwykle..
Zawsze trudno mi się zebrać do pisania, szczególnie, jeśli nie zabiorę się do tego od razu po przeczytaniu, ale mam takie chwile że długopis z miejsca nie chce ruszyć i tekst kełkuje sobie i dojrzewa powoli w głowie (nie ma znaczenia jak długo kiełkuje, nie łudźcie się że jeśli długo to tekst będzie lepszy, to nie u mnie :-P )
Murakamiego bardzo bardzo lubię, z każdą...
2017-09-25
2017-04-08
Pestka.. czy wiecie co jest waszą pestką? Ja nie wiem. Od kiedy wiem co znaczy tytuł książki, zastanawiam się nad tym i nie wiem..
Wszyscy narzekają na styl książki, piszą że męczący, zbyt kwiecisty, wydumne metafory, patos.. a mnie on idealnie pasował. Jeśli autorka jest poetką to też inaczej nie chciała tego napisać i dobrze, przez to, ta książka jest taka wyjątkowa. Nie ma drugiej takiej. (nie ma?) Ale nie dla wszystkich taka będzie. Zdaje mi się że wszystkie negatywne opinie są od ludzi którzy nie byli w żadnej z tych ról które odgrywają się w książce (ale nie wiem tego napewno ) ale wiem że mnie właśnie to, że byłam kiedyś tą trzecią pozwoliło dostrzec w niej wyjątkowość polegającą na idealnym pokazaniu uczuć które się wtedy ma w sobie.
Sabina to ta, która opowiada, najlepsza przyjaciółka Agaty i koleżanka z pracy Borysa, który mając żonę i dzieci wdaje się w romans z Agatą. Sabina wierna katoliczka, nie potrafi zaakceptować tych decyzji i ciągle mówi o tej miłości jak o grzechu, jak o czymś złym i przez całą książkę widzimy jej przemianę, widzimy jak to co się dzieje między tą dwójką i jak to co dzieje sie miedzy nią i jej mężem, i jak to co jej o tej miłości mówi Agata, zmienia jej spojrzenie na miłość, jej spojrzenie na wiarę.. nie.. chyba na.. r o z u m i e n i e wiary.. "-Obrażacie Boga swoimi małżeństwami! - krzyczała.- Obrażacie Go, a potem powołujecie się na Niego. Bóg kazał się kochać, a nie tolerować, a jeszcze mniej nienawidzić. Nakazał, żebyśmy się nie porzucali! Jeśli uważacie, że nie jest porzuceniem człowieka najpierw go kochać, a potem najwyżej znosić, to uprzejmie dziękuję za wasze sakramenty i przykazania. (...) są nic nie warte".
"(...) to szkodliwy "wytwór uboczny" dewocji, takie gorszenie się naturalnymi ludzkimi pomyłkami czy głupstwami: " Właśnie dewoci myślą, że najgorsze to przespać się z kimś; za to trzeba odpokutować małżeństwem. Jak gdyby panu Bogu potrzebna była najbardziej pokuta, a nie wycofanie się z uczynionego zła, i jak gdyby małżeństwo mało być pokutą, a nie wyborem drogi uznanej za najlepszą".".
Sabina o romansie dowiaduje się po kilku latach trwania tego trójkąta, to dzieje się wtedy kiedy Agata chce się móc dzielić tymi uczuciami, nie chce być z nimi sama bo mimo że czuje się szczęśliwa to odczuwa samotność, bo taka miłość do mężczyzny już żonatego który ma rodzine okupione jest ciągłą samotnością, wszystkie święta, urodziny, ważne zdarzenia.. jest się samemu. ale Agata podjęła się trwania w tym z pełną odpowiedzialnością i ze wszystkimi przy niej trudnościami. Tylko nie wiedziała że to będę aż takie trudne..
Ahmm.. myślicie, a co Borys? Że Borys tylko z papci domowych stroi się w eleganckie buty wtedy kiedy ma na to ochotę a jak nie ma to spowrotem siup w te wygodne papcie.. nie nie, nie jest to takie proste i o tym też wam opowie Sabina..
Zaraz po skończeniu obejrzałam film, dzięki koleżance z grupy książkowej bo nie wiedziałam że jest. Film jest debiutem rezyserskim Krystyny Jandy, ktora jest równocześnie główną bohaterką -Agatą. Doczytałam że był kręcony przy udziale Anki Kowalskiej i zastanawiam się dlaczego zgodziła się na takie zmiany. W książce przyjaciółki są w podobnym wieku Agata lat 30 Sabina 32 czy 33 w filmie Agata 40 Sabina ok 20; popsuło mi to totalnie klimat. Bo właśnie to było piękne w książce że dwie młode- ale już nie dziewczynki- kobiety jedna rozważna i poukładana bierze ślub, rodzi dziecko, a druga zabawowa flirciara bez zasad a życie scenariusz im pisze totalnie sprzeczny z ich i nas czytelników wyobrażeniem.. Odkładam "Pestkę " do niedalekiej przyszłości bo nie znalazłam w sobie odpowiedzi co jest moją pestką. I nie wiem też dlaczego książka się tak skończyła..
Pestka.. czy wiecie co jest waszą pestką? Ja nie wiem. Od kiedy wiem co znaczy tytuł książki, zastanawiam się nad tym i nie wiem..
Wszyscy narzekają na styl książki, piszą że męczący, zbyt kwiecisty, wydumne metafory, patos.. a mnie on idealnie pasował. Jeśli autorka jest poetką to też inaczej nie chciała tego napisać i dobrze, przez to, ta książka jest taka wyjątkowa. ...
2017-09-14
"Świat dla ciebie zrobiłem"
Zośka Papużanka
"Świat dla ciebie zrobiłem" ..niesamowicie melancholijna, mocno smutna, ale pełna uroku, wrażliwości z odrobiną nieśmiałego uśmiechu i przedewszystkim bardzo, bardzo refleksyjna.
Jeśli potrafisz wyłączyć się przy czytaniu to książka do czytania w każdym miejscu, bo i tak nastrój i świat w niej tak wciąga, że uważaj bo przegapisz przystanek lub przypalisz obiad. Jeśli zazwyczaj potrzebujesz ciszy do czytania to do tej pozycji potrzebować tego będziesz dwa razy bardziej, by zrozumieć..
Opowiadania prawie bez narracji.. mimo że ona jest ale tylko ją "słychać".. tak, jakby ktoś mówił do siebie lub do wyimaginowanego rozmówcy.. my go nie słyszymy, nie słyszymy jak odpowiada. Ale może to tylko moje wrażenie?
Tempo, co opowieść to inne, od bardzo wolnego jak ślimak idący po gałązce, po szybkie jak potrafi szybka być miłość spragnionych kochanków..
Wszystkie 12 opowieści zaczyna się od środka i tylko kawałek dalej kończy.. żadna nie jest opowieścią życia.. w żadnej nie znamy początku i żadna nie opowiada o końcu.. koniec opowiada się sam.. w nas..
We mnie się jeszcze wszystkie nie skończyły.. one będą odgrywać się przez dłuższy czas. Yhmm.. długo jeszcze będę myśleć o nieszczęsnej studni, o kocie nie podobnym do siebie, o kobiecie z windy, o wigilijnej niespodziance i jeszcze kilku osobach które mi w pamięć zapadły swoim hermetycznym myśleniem..
"Świat dla ciebie zrobiłem"
Zośka Papużanka
"Świat dla ciebie zrobiłem" ..niesamowicie melancholijna, mocno smutna, ale pełna uroku, wrażliwości z odrobiną nieśmiałego uśmiechu i przedewszystkim bardzo, bardzo refleksyjna.
Jeśli potrafisz wyłączyć się przy czytaniu to książka do czytania w każdym miejscu, bo i tak nastrój i świat w niej tak wciąga, że uważaj bo...
2017-08-27
Ze względu że kocham język jakim posługuje się w swoich książkach (i w życiu, jak widzę w postach )Małgorzata Kalicińska, moja ocena tej książki może być nie obiektywna. Ale postaram się być jak zwykle wystarczajaco ostra.. 😁 Więc ..porównując wszystkie inne do tej pory czytane,(prawie wszystkie czytałam 😝 ) ta jest tą najsłabszą. Wydaje się pisana..na siłę. Kiedy padały zdania mówiące o czytającym to czytelniku było mi nie fajnie.. miałam nadzieję że najpierw do siebie pisały a później powstał pomysł wykrojenia z tego fajnych rozmów dla nas, a było odwrotnie. Były też momenty że przelatywalam wzrokiem tekst, bo był marudny, te narzekania na to że nic nie jest tak jak było dawniej, że teraz to wszystko jest be, że lepsze było kiedyś i szkoda że minęło.. niee, nie fajne. Też bywam marudą dokładnie w tych samych miejscach, ale nie lubię tego w sobie.. może właśnie nie lubię ludzi marudnych bo sama bywam? Tak, podobno właśnie najbardziej nie lubimy w innych tych cech, których nie znosimy w sobie.
Ale nadal mimo wszystko rozpływałam się nad tym maminym klimatem, ogrzewałam domowym ciepełkiem jakie od autorki bije . Dziewczyny rozmawiały o wszystkim i niczym jak to się mówi.. wspominały stare czasy, dziecinstwo, mowiły też o sztuce, filmie, literaturze, o tym jak się żyje w Australii, jacy bywają ludzie fajni i nie fajni, wspomniały o wszędobylskim "hejcie", o jedzeniu oczywiście dużo..(ta część przypadła na pobyt pod namiotem i nasze ograniczone menu - mimo że przepyszne, to jednak -powodowało slinotok 😄) mężczyznach, dzieciach i przyjaciołach. Książka jako całość jest piękna, nie chce zniechęcać was do jej czytania. Może czytana jako jedna z pierwszych zrobiłaby na mnie lepsze wrażenie? A może tylko ta forma maili tak mi nie przypadła do gustu, nie jestem pewna. Kalicinska pisze przecudne i nic tego nie jest w stanie mi zepsuć. Jestem przekonana że gdyby to była książka kucharska z samymi jej przepisami też byłaby taka słodka i cieplutka jak świeża bułeczka prosto z pieca z masełkiem! Mniam..
Ze względu że kocham język jakim posługuje się w swoich książkach (i w życiu, jak widzę w postach )Małgorzata Kalicińska, moja ocena tej książki może być nie obiektywna. Ale postaram się być jak zwykle wystarczajaco ostra.. 😁 Więc ..porównując wszystkie inne do tej pory czytane,(prawie wszystkie czytałam 😝 ) ta jest tą najsłabszą. Wydaje się pisana..na siłę. Kiedy padały...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-08-13
Niesamowicie fascynująca krótka książeczka o wizji końca rządów ludzkiego gatunku na świecie.. Čapek od tej pory to dla mnie kolejny Lem czy Orwel. Żeby w tak utopijnej historyjce przemycić wizję politycznego konfliktu, wizje niebezpieczeństwa faszyzmu.. a pozatym ludzkiej głupiej natury zdobywania władzy, bycia silniejszym, ważniejszym, lepszym.
Zawsze jestem zauroczona takimi pisarzami którzy w ten sposób traktują pisarstwo.. zabawa a jednak najwyższa powaga tematu..
Jeden najlepszy według mnie cytat tek książki:"Gdyby chociaż Jaszczury nie były takie przeciętne - przyznał się w końcu z trudem X.- Owszem, są w pewnym stopniu wykształcone, ale dzięki temu są jeszcze bardziej ograniczone, przyswoiły sobie bowiem z cywilizacji ludzkiej wszystko, co jest przeciętne, użytkowe, mechaniczne, szablonowe. Stanęły u boku ludzkości jak faulu Wagner u boku Fausta i uczą się z ksiąg ludzkich jak ludzki Faust, z tą jednakże różnicą, że to im wystarcza, że nie budzi w nich żadnych wątpliwości. A najgroźniejsze jest właśnie to, że rozkrzewiły ten ograniczony, bezmyślny i banalny typ przeciętności wśród olbrzymich mas, wśród milionów i miliardów jednakowych osobników. I jeszcze nie to. Uważam raczej, że najgroźniejszy jest fakt ich olbrzymich sukcesów. Umieją one używać narzędzi i cyfr... Okazało się że to wystarczy, by stały się panami swego świata. Z cywilizacji ludzkiej usunęły wszystko to, co było niecelowe, abstrakcyjne, fantastyczne lub przestarzałe - usunęły więc w ten sposób wszystko to, co w niej było ludzkie, przejmując jedynie nagą stronę praktyczną, techniczną i utylitarną. I ta żałosna karykatura cywilizacji ludzkiej zalała cały swiat: buduje cuda techniki, unowocześnia naszą starą planetę, ba... zaczyna nawet fascynowac ludzkość samą".
Niesamowicie fascynująca krótka książeczka o wizji końca rządów ludzkiego gatunku na świecie.. Čapek od tej pory to dla mnie kolejny Lem czy Orwel. Żeby w tak utopijnej historyjce przemycić wizję politycznego konfliktu, wizje niebezpieczeństwa faszyzmu.. a pozatym ludzkiej głupiej natury zdobywania władzy, bycia silniejszym, ważniejszym, lepszym.
Zawsze jestem zauroczona...
2017-07-17
2017-06-15
Ota Pavel
"Śmierć pięknych saren.
Jak spotkałem się z rybami "
Czasami książki wpadają mi w ręce przez zupełny przypadek, gdzieś migną okładką, czasem cytat przeczytam i mi się spodoba. Z tą też tak było, choć nie pamiętam zupełnie jak, ale czytając opis potwierdziło się moje uczucie że książkę muszę mieć i przeczytać. Owo decydujące zdanie już część dobrze zna i już tu przytaczała:"najbardziej antydepresyjna książka świata "
Czy ktoś wie dlaczego Szygieł tak o niej napisał?
Ota Pavel pisał tę książkę będąc zamknięty w szpitalu psychiatrycznym, z powodu zapadnięcia na cyklofrenie która jest psychozą depresyjno- maniakalną z elementami schizofrenii. Pisał ją w ramach terapii..
Kiedy jest nam źle często wracamy do dobrych momentów w życiu.. a powroty do dziecięcych lat są zwykle miłe, to czas kiedy wszystko jest proste, kiedy ufa się dorosłym, ojcowie zaś są prawdziwymi bohaterami. Ale tatuś Oty nie był idealny, mimo że potrafił zaryzykować życie ściągając opaskę z gwiazdą Dawida by wyruszyć po mięso dla synów, by się najedli zanim wyruszą do obozu, to jednak potrafił też kupić staw za wszystkie pieniądze, bo tak bardzo chciał mieć staw! I tak ciągle jak na karuzeli raz w dół raz w górę tatuś bujał i bujał całą rodziną.. ale wiecie jak to na karuzeli jak chwile to świetna zabawa, a jak za długo to rzygać się chce..
Ale nie ma tu zdźbła oskarżania, użalania się ani rozpamiętywania.. nawet to że wojna była, on nie eksponuje dramatyzmu tej wojny raczej go bagatelizuje i często śmieje się z niej. Tylko czasem ja tam widze że jest to śmiech przez łzy. Ota Pavel to Czech a kto choć trochę zna Czechów to wie ze ich słynny rys narodowy,to kpiarstwo skłonność do śmiechu, a przede wszystkim unikanie patosu. Wiec jaka miałaby być ta książka? Polak by napisał to by biadolił przez te kilkadziesiąt stron.. a chech się śmiał.. ☺
Wiecie dlaczego jeszcze te opowiadania nie są melodramatem, bo opowiada o nich dziecko a dziecko, jak to dziecko, nie widzi wszystkiego, a co widzi to z naiwną prostotą, takie zdania:" A kiedy przyszedł Adolf Hitler, pan Kowarzyk zabębnił i ogłosił (...)", " ... i gdyby nie mamusia, której bał się tylko odrobinę mniej niż Adolfa Hitlera (...)", "Chłopcy napychali się na przyszłe lata, aby przeżyć Teresin, Auschwitz, Mauthausen (...) i wszystkie te wspaniałe rzeczy, jakie im Niemcy zgotowali (...) " przecież nie są takie śmieszne jak się pomyśli o czym one mówią. A ta książka jest taka cała, taka niewinna i zabawna. "Smutek i melancholia mieszają się z radością i śmiechem, wielkie z małym, patetyczne ze zwyczajnym"to też słowa Szczygła..
Widzę Ota Pavla jak siedzi z wędką opowiada i macha ręką na znak "jak by nie było, było zajebiście " ale..ja wiem że są takie momenty w życiu w których człowiek nie ma innego wyjścia jak śmiać się i żartować bo w środku chce się wyć. Wiec dlaczego antydepresyjna? Bo pokazuje że z każdej złej chwili można wyciągnąć momenty radości i dlatego że nawet jeśli ci się wydaje że wszędzie wokół wszyscy są radośni, to może jedynie dlatego że nie chcą myśleć o tych przykrych momentach?
Bo przykre momenty można opowiedzieć na śmieszno. Bo można powiedzieć "byłem tak głodny że ryzykowałem życie i łowiłem karpie" a można powiedzieć "ryzykowałem życie bo tak kochałem łowić karpie a że byłem głodny to je zjadłem" można..
Też to lubię robić. Wciągać z najgorszej histori to źdźbło zielonej trawki wsadzić ją w usta, zamknąć oczy i wyluzować żując tę trawkę..😜
Druga opowieść jest dużo bardziej radosna ale dzieli te opowiadania 3 lata.. albo autor był o trzy lata zdrowszy albo mocno nafaszerowany psychotropami.. 😝 i zdaje mi się że bardziej to drugie, bo w opowieściach tych wiele razy ryby gadają i śpiewają z pijacką czkawką 😄
Ale tak, dużo spokojniejszy nurt miała ta część jego rzeki..
Gdyby nie te moje rozkminiania psychologiczne, to bym więcej zwróciła uwagę na przyrodę, bo książka cała jest zielona, szumiaca potokami i rzekami, kolorowa i błyszcząca rybimi łuskami, pełna śmiechu i żartu.. tak, to też zauważyłam ale zdecydowanie mniej, no cóż życie mi kiedyś tak dowalilo, że wiem jakie to uczucie kiedy z kogoś zajebistego zaczynasz rozumieć że jesteś świr.. 😉
"Czasem nawet to było przyjemne. Pięknie jest być błogosławiącym Chrystusem" - napisał kiedyś Ota, ale dodał: "Najgorzej, gdy za pomocą proszków doprowadzają człowieka do stanu, w którym zdaje sobie sprawę, że jest wariatem. Oczy zasnuwa smutek, człowiek już wie, że nie jest Chrystusem, ale biedakiem bez zdrowych zmysłów, które sprawiają, że człowiek staje się człowiekiem".-
Dlatego to nie ostatni raz jak ją miałam w ręku.. miejsce do czytania idealne? Tam gdzie chlupocze woda a spławik lekko unosi się na wodzie..
Ota Pavel
"Śmierć pięknych saren.
Jak spotkałem się z rybami "
Czasami książki wpadają mi w ręce przez zupełny przypadek, gdzieś migną okładką, czasem cytat przeczytam i mi się spodoba. Z tą też tak było, choć nie pamiętam zupełnie jak, ale czytając opis potwierdziło się moje uczucie że książkę muszę mieć i przeczytać. Owo decydujące zdanie już część dobrze zna i już...
2017-05-18
Mimo że tak wiele razy przekonywałam się o tym, że moja kobieca intuicja jest dobra w swojej roli, nadal nie potrafię jej zawierzyć kiedy czuje czasem jej wibracje. Tak było z Čapkiem kiedy pierwszy raz miałam z nim styczność w antykwariacie. "Inwazja jaszczurow "..ten złoty jaszczur z okładki.. kilka razy powodował że brałam książkę do ręki, czułam że chce ją mieć, coś mnie w niej nęciło.. nie wiedziałam co, bo nie znałam Čapka, a że moja kupka książek do wzięcia była wystarczajaco wysoka, nie wzięłam jej. Kilka dni później przeznaczenie ;-) spowodowało że ktoś napisał o "Fabryce absolutu" - przeczytałam.. oh jak bardzo pożałowałam swojej decyzji z antykwariatu. Jednak Čapek czekał na mnie- dwa tygodnie- i latem tego roku przeczytałam pierwszą Čapkowa książkę.
Wnikliwe analizy jednostki, grup i całego społeczeństwa to to co Čapek robić lubi najbardziej i ooojaaa jak on to potrafi! To nie żadne marudzenie ani zwykle ani alkoholowe czy narkotykowe 😝 -nieznosze malkontentow! To groteskowe, cynicznie, ironiczne zabawne i baardzo trafne opowieści w których zazwyczaj w rolach obsadzone są zwierzęta. I właśnie w tej nie dużej objętościowo książce jest to wszystko. Część z bajkami jest komiczna nie tylko w treści ale i w formie, ponieważ większość bajek jest.. jednozdaniowa. Wrzucę kilka na końcu. Te jedno czy kilku zdaniowe bajki to nic innego jak ponadczasowe i uniwersalne prawdy o nas i wszystkim co nas otacza. O tym jak to ludzie uważają się za pępuszki świata, za kogoś zawsze lepszego i ważniejszego. I mimo że to śmieszne to tam się nikt nie śmieje. Napisane na totalnej powadze. Dobre to wrażenie robiło.
Czytając miałam dejawu.. To było niesamowite uczucie (ale miałam dokładnie takie samo przy "Inwazji..") kiedy czytając tekst napisany ponad 70 lat temu masz wrażenie że napisał je ktoś t e r a z przed chwilą o naszej Polsce o naszym świecie. Np. przypowiastka (przypowiastki są 3-7 stronicowe) "Rozpustnik" o mężczyźnie tz. singlu który to chwali się jak mu nie jest zajebiście samemu, jak to ma codziennie inną kobietę i jakież one nie są wyuzdane i wspaniałe.. a co robi w domu? Łatwo zgadnąć? 😅
Albo "Wynalazca" o chopku który wynajduje absurdalne z dupy rzeczy które nikomu na nic nie są potrzebne tz.. są.. przepraszam.. np."taka dobrze wyposażona pospieszalnia musiałabybyć naturalnie zaopatrzona w cały szereg śpieszaków, chybcików, popychaczy, samoruchów, hałasideł i łomocideł. Zleciłem już produkcję różnych opatentowanych zgrzytaków, trzaskaczy i potykadeł". Znacie to?
A może.. "Casus prawny" o gościu który niechcący potrąca autem kondukt pogrzebowy, w wyniku czego z roztrzaskanej trumny wylatuje dziadek i ożywa. Facet czuje szczęście w nieszczęściu, bo uratował dziadka od zakopania żywcem a tu zamiast podziękowań dostaje kupę wezwań do zapłaty: za pogrzeb który sie nie odbył a bedzie musiał za jakis czas odbyć się drugi a rodziny dziadka na to nie stać, odszkodowań: za złamaną kostkę i straty moralne, za nie wypłacaną przez urząd emeryturę bo przecież zmarły raz, nie może dostawać jej ponownie.
Dobre? Bardzo dobre.. ale ta Čapkowa książka czuje że nie jest dla wszystkich. Bo nie jest ona tak genialna jak "Inwazja.." a z opini jakie przeczytałam o "Fabryce.. wynika że też do niej daleko.
Nie chciałabym chyba by ktoś zaczynał przygodę z Čapkiem o tej pozycji. Ona nie jest tak dopracowana.. są w niej zgrzyty. Ale fani Čapka czy Vonneguta a nawet fani Lema ewentualnie Topora (za czarno tu nie jest ale groteski nie brak ) będą baaardzo pocieszenii.
Ślimak
Mrówki to hałastra. Pomyślcie, przecież one nie wierzą nawet w to; że światem rządzi Wielki Ślimak.
Kogut
Jeszcze nie świta. Jeszcze nie dałem sygnału.
Lis
Wszystko co żyje, dzieli się na trzy rodzaje: na nieprzyjaciół, na konkurencję i na łup.
Koza na postronku
Jaki ten świat mały!
Na ruinach
Więc teraz jest znowu pokój.
Najedzony
Z tą nędzą na świecie to gruba przesada. Nie jest tak źle.
Obywatel
Przeklęty rząd! Znowu mi się nie pali cygaro.
Mimo że tak wiele razy przekonywałam się o tym, że moja kobieca intuicja jest dobra w swojej roli, nadal nie potrafię jej zawierzyć kiedy czuje czasem jej wibracje. Tak było z Čapkiem kiedy pierwszy raz miałam z nim styczność w antykwariacie. "Inwazja jaszczurow "..ten złoty jaszczur z okładki.. kilka razy powodował że brałam książkę do ręki, czułam że chce ją mieć, coś...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to