-
ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Cud w Dolinie Poskoków“ Ante TomiciaLubimyCzytać1
-
Artykuły„Paradoks łosia”: Steve Carell i matematyczny chaos Anttiego TuomainenaSonia Miniewicz2
-
ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński13
Biblioteczka
2021-05-01
2017-06-10
2019-05-13
2019-05-08
2013-07-25
Nazwisko Rowling jest w świecie literatury znane bardzo dobrze. Każdy kojarzy autorkę z serią o Harrym Potterze, seria ta osiągnęła niebywały sukces. W sumie autorka mogłaby spokojnie spocząć na laurach, bowiem i tak w świecie literatury zapisała swój "kawał" historii. Być może chciała udowodnić coś sobie, może swoim czytelnikom, a może zwyczajnie otoczeniu, iż jest w stanie napisać powieść dla dorosłych. Z jakim skutkiem? Przekonajcie się sami :)
"Trafny wybór" rozgrywa się w małym miasteczku Pagford. Akcję powieści rozpoczyna śmierć Barry'ego Fairbrothera, który był radnym. Wieść się niesie błyskawicznie, a najważniejszym aspektem w tej sytuacji jest "wolny stołek." Pretendentów na stanowisko po zmarłym nie brakuje, ale także główną kwestią staje się rozwiązanie sporu, który trwa od lat. Poza wątkiem politycznym autorka przedstawia świat narkotyków, patologii, młodzieńczych zawirowań, przemocy.
Jeżeli chodzi o bohaterów, to trudno mi wymieniać tutaj wszystkich, ich naprawdę jest dużo. Jednak każda postać została świetnie wykreowana przez autorkę. Wyraźnie można zauważyć, że autorka doskonale wczuwa się w życie nastolatków, ale pokazała też, iż umie wykreować osoby dorosłe przedstawiając ich skrywane problemy życiowe.
"Wybór niesie za sobą ryzyko: podejmując decyzję, trzeba porzucić wszystkie inne możliwości."
Pani Rowling udowodniła tą powieścią, że niewątpliwie ma talent. Bardziej mi to przypomina opowiadanie snute niczym tkana przez pająka pajęczyna. Wszystko odbywa się pomału, bez pośpiechu, atmosfera małomiasteczkowa, życie plotkami. Nie ukrywam, że nadmiar postaci może nieźle zakręcić w głowie, ale o dziwo wszystko klaruje się na końcu. Czytelnik dopiero wtedy dostaje pełny obraz kto jest kim, jaką rolę pełnił, co ukrywał, jakie miał problemy i z czym to było związane. Zaskakujące zakończenie, które może wprowadzić w delikatne osłupienie również wypada na korzyść autorki. Tam gdzie akcja wymaga zaakcentowania autorka nie waha się używać wulgaryzmów. O dziwo nie przepadam za nadmiarem "slangu" tego typu w powieściach, ale w tym konkretnym wypadku zupełnie mi to nie przeszkadzało.
Akcja nie jest zawrotna, dlatego też momentami nuży czytelnika i to jest minus. Dlatego "Trafny wybór" proponuję czytać etapami, a nie "łykać" naraz.
Chciałam podkreślić, że tę powieść traktuję indywidualnie, i nie chcę porównywać jej z Harrym Potterem, sądząc po niektórych recenzjach czytelnicy w powieści dla dorosłych chcieli odnaleźć cząstkę Harrego Pottera. Ja się w to grono nie zaliczę.
Przyznaję także, że spodziewałam się zupełnie czegoś innego, bardziej thrillera połączonego z kryminałem. Dostałam opowiadanie obyczajowe z ironią, czarnym humorem, ale także autorka przedstawiła pewne wartości życiowe, różnorodnych bohaterów. Jeśli miałabym oceniać samą fabułę to wystawiłabym ocenę dobrą. Biorąc pod uwagę doskonały warsztat pisarski autorki, uważam, że całość wypada bardzo dobrze.
Szkoda, że autorka ma już przypięta łatkę, bo w powieści dla dorosłych także chętnie bym ją widziała. Jest to książka o której mogłabym pisać jeszcze wiele, ale poprzestanę na tym co jest. A Wam "Trafny wybór" mogę jedynie polecić i zachęcić, bo uważam, że przeczytać warto.
"Czy to już miłość, gdy ktoś zajmuje tak dużo miejsca w życiu drugiej osoby, że po jego odejściu powstaje nie możliwa do zapełnienia ziejąca pusta?"
Recenzja pochodzi z mojego bloga:
http://ksiazkowa-fantazja.blogspot.com/2013/09/trafny-wybor-jk-rowling.html
Nazwisko Rowling jest w świecie literatury znane bardzo dobrze. Każdy kojarzy autorkę z serią o Harrym Potterze, seria ta osiągnęła niebywały sukces. W sumie autorka mogłaby spokojnie spocząć na laurach, bowiem i tak w świecie literatury zapisała swój "kawał" historii. Być może chciała udowodnić coś sobie, może swoim czytelnikom, a może zwyczajnie otoczeniu, iż jest w...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-03-29
Chiny to temat wciąż niewyczerpany, a przy tym fascynuje, głównie za sprawą barw i różnorodności. W tej chwili świat zalewany jest chińskimi wyrobami, ba nawet trudno znaleźć produkt, który nie oznaczony napisem made in China. Ale przecież nie zawsze tak było. Pora cofnąć się wstecz.
Duncan Jepson to z wykształcenia prawnik, zamieszkały w Hongkongu. Wielokrotnie nagradzany reżyser i producent filmów. Realizował filmy dokumentalne dla Discover Channel Asia i National Geographic Channel. Był wydawcą azjatyckiego czasopisma poświęconego modzie, założycielem i redaktorem "Asia Literary Rewiev".
Akcja powieści rozgrywa się w Szanghaju, w latach trzydziestych XX wieku. Bohaterką powieści jest Yan Feng, która przez rodzinę jest niezauważana, ceni sobie spacery z dziadkiem po ogrodzie. Jest zupełnym przeciwieństwem starszej siostry, która od lat jest przygotowywana, by dobrze wyjść za mąż. Niestety los zadecydował inaczej i kobieta umiera, a Feng musi ją godnie zastąpić. Wbrew własnej woli zostaje wydana za mąż, za bogatego biznesmena, który jest wierny tradycjom rodzinnym. W świecie ród Sangów ma wyrobioną pozycję, ale nikt nie wie, co rozgrywa się za murami zacisza domowego. Kobieta nie ma nic do powiedzenia, liczy się tylko jedna ma urodzić syna, aby przedłużyć linię rodu. Życie w złotej klatce, gdzie jest podporządkowanej mężowi i jego rodzinie nie jest łatwe, a narastający w sobie gniew pociąga za sobą konsekwencje w postaci przemiany ze skromnej dziewczyny, w wyrachowaną i pozbawioną uczuć kobietę. Jednak refleksja i pamiętanie przychodzi, ale po latach...gdzie wyrzuty sumienia nie dają o sobie zapomnieć.
Postać Yan Feng posiada w sobie wiele sprzeczności. Na początku poznajemy ją jako niewinną, nieśmiałą dziewczynę, która po wyjściu za mąż przemienia się w pozbawioną emocji, zimną kobietę. Czytelnik może się zastanawiać czy to gra, czy ukryte uczucia. Kobieta sprzeciwia się tradycjom rodzinnym męża i twardą ręką zaczyna rządzić wszystkimi, a także sprawiając ból swoim najbliższym. Feng to bohaterka, którą się lubi, podziwia, by chwilami nienawidzić za dokonane wybory, a przedsięwzięte decyzje po prostu wydawać się mogą zbyt pochopne.
Cała fabuła oparta jest głównie na tej konkretnej postaci i rozgrywa się w ścisłym kręgu rodu Sangów, akcja nie przybiera zawrotnego tępa, a język zastosowany przez autora jest barwny, spójny i sprawia wrażenie autentyczności, dlatego może wydawać się, iż cała historia wydarzyła się naprawdę.
"Wszystkie kwiaty Szanghaju" to również przedstawienie obrazu politycznego. Czytelnik może śledzić zmiany jakie zachodziły od lat 30 do 60-tych ubiegłego stulecia. Nie zabraknie tu nawiązania do wojny z Japonią, a także późniejszego przejęcia władzy przez komunistów. Skutkiem czego były wyjazdy bogaczy poza granice kraju, a biedni zatapiali się w jeszcze większym ubóstwie. Dominacja głodu, braku opału, wody prowadziła tylko do jednego - śmierci. W takich warunkach zaczyna się opowieść Feng, jak do tego doszło, że znalazła się w tak trudnych warunkach? Na to pytanie odpowiedzi należy poszukać w powyższej książce, w której kolejno odsłaniane są poszczególne elementy i scalają się w całość.
Warto podkreślić, iż narracja prowadzona jest pierwszoosobowo, a napisana jest przez mężczyznę, który świetnie wczuwa się w rolę kobiety i przelewa na karty powieści wspomnienia kobiety, a przede wszystkim emocje. Książka wciąga od pierwszych stron. Powieść skierowana do kobiet, które fascynują się wielobarwnymi Chinami, a także szukających dużej dawki emocji. Polecam.
Recenzja pochodzi z mojego bloga:
http://ksiazkowa-fantazja.blogspot.com/2014/04/wszystkie-kwiaty-szanghaju-duncan-jepson.html
Chiny to temat wciąż niewyczerpany, a przy tym fascynuje, głównie za sprawą barw i różnorodności. W tej chwili świat zalewany jest chińskimi wyrobami, ba nawet trudno znaleźć produkt, który nie oznaczony napisem made in China. Ale przecież nie zawsze tak było. Pora cofnąć się wstecz.
Duncan Jepson to z wykształcenia prawnik, zamieszkały w Hongkongu. Wielokrotnie nagradzany...
2013-12-30
„Kiedy żyjesz z niewiernym mężczyzną, uczysz się polegać na wiernym Bogu.”
Tytułem wstępu zacznę od wyjaśnienia słowa szofar. Jest to instrument dęty, który wykonany jest z rogu, najczęściej baraniego. W kulturze żydowskiej ogłaszano nim ważne święta, gdyż jego moc słychać na bardzo dużym obszarze. Można nim nawoływać zbłąkane owieczki, tak jak w przypadku bohaterów powieści Francine Rivers. Niestety niektórzy nie chcą słyszeć nawoływań i gubią się własnym świecie, niekiedy ambicjach, których jest wyraźny przerost, gubiąc przy tym bożą drogę.
Francine Rivers to urodzona w 1947 roku pisarka z trzydziestoletnim stażem. W 1986 roku napisała książkę pt. "Potęga miłości", która jednocześnie była jej wyznaniem wiary. Od tamtej pory pisarka została wiele razy nagradzana, zdobyła m. in. Złoty Medal Amerykańskiego Stowarzyszenia Wydawców Chrześcijańskich ECPA, nagrodę RITA, nagrodę Stowarzyszenia Wydawców Katolickich FENIKS.
Akcja powieści rozgrywa się w Centerville, stanie Kalifornia. Od pierwszych stron czytelnik poznaje małą społeczność chrześcijańską, która traci swój Kościół, ponieważ nie starczyło środków na jego utrzymanie. Obecny pastor trafia do szpitala, a społeczność, która jest już głównie w sędziwym wieku rozkłada bezradnie ręce. Tylko świeży powiew i młoda dusza jest w stanie uratować mieszkańców i ich tradycje. Starsi zboru postanawiają napisać do młodego, pełnego zapału, pomysłów i innowacyjnych metod, pastora. Paul Hudson od dawna marzył o własnym stanowisku pastora, głównie dlatego, iż jego ojciec również jest pastorem, który osiągnął duże sukcesy. Paul wraz z żoną-Eunice i synkiem-Timem przeprowadzają się do Centerville. Młody pastor rzuca się w wir obowiązków, a z każdym dniem przybywa nowych członków Kościoła.
Dalsza część tekstu pod adresem:
http://ksiazkowa-fantazja.blogspot.com/2014/05/szofar-zabrzmia-francine-rivers.html
„Kiedy żyjesz z niewiernym mężczyzną, uczysz się polegać na wiernym Bogu.”
Tytułem wstępu zacznę od wyjaśnienia słowa szofar. Jest to instrument dęty, który wykonany jest z rogu, najczęściej baraniego. W kulturze żydowskiej ogłaszano nim ważne święta, gdyż jego moc słychać na bardzo dużym obszarze. Można nim nawoływać zbłąkane owieczki, tak jak w przypadku bohaterów...
2012-12-31
Magdalena Kordel urodzona w 1978 roku. Od kilku lat współpracuje z kilkoma gazetami lokalnymi. Poza dziennikarstwem zajmuje się literaturą. Autorka napisała m.in. "Okno z widokiem", " Sezon na cuda", "Uroczysko".
Jeśli ktoś cierpi na depresję, czy chandrę lub zwyczajnie jest w podłym nastroju to "48 tygodni" jest doskonałym antydepresantem.
Główną bohaterką jest dwudziestokilkuletnia Natasza. Kobieta jest zarówno mamą,jak i żoną. W pewnym momencie swojego dotychczasowego życia postanawia porzucić życie kury domowej i rozpoczyna studia - polonistykę, a także podejmuje pracę w redakcji, jako korektorka.
Jak bohaterka podoła z nowymi obowiązkami i czy uda jej się połączyć to życiem rodzinnym?
Książka napisana w formie dziennika, liczy niewiele, bo tylko 150 stroniczek, a szkoda...
"48 tygodni" to pełna humoru, a zarazem z nutką ironii i wyolbrzymiania problemów historia. Jeśli chodzi o treść na pewno nie pozostawi wiele w mojej pamięci, ale mimo wszystko bawiłam się świetnie, kilkakrotnie wybuchając śmiechem. W "gorszy" dzień zapewne sięgnę jeszcze raz po tę pozycję dla polepszenia humoru i nastroju. Polecam ;)
Recenzja została również opublikowana na moim blogu:
http://ksiazkowa-fantazja.blogspot.com/2013/01/48-tygodni.html#links
Magdalena Kordel urodzona w 1978 roku. Od kilku lat współpracuje z kilkoma gazetami lokalnymi. Poza dziennikarstwem zajmuje się literaturą. Autorka napisała m.in. "Okno z widokiem", " Sezon na cuda", "Uroczysko".
Jeśli ktoś cierpi na depresję, czy chandrę lub zwyczajnie jest w podłym nastroju to "48 tygodni" jest doskonałym antydepresantem.
Główną bohaterką jest...
2013-03-09
W dzisiejszych czasach jednym z nieodzownych narzędzi, które wtargnęło w ludzkie życie jest internet. Czasami jesteśmy zmuszeni korzystać z niego, jako, że wymaga tego nasza praca zawodowa, ale też chętnie korzystamy z internetu w życiu prywatnym. Warto wyznaczyć sobie granicę, bo notorycznie korzystanie z sieci może nam zasłonić nam prawdziwie dostrzeganie świata, ale także przysłonić własne życie i problemy, których nie widzimy, bądź też nie chcemy widzieć.
Joanna Opiat-Bojarska ukończyła Poznańską Akademię Ekonomiczną. Prowadzi firmę związaną z pośrednictwem nieruchomości. Jej przygoda z pisaniem zaczęła się od bloga, ale najpierw musiała stoczyć bój z chorobą. Powieścią debiutancką autorki jest "Kto wyłączy mój mózg".
Bohaterką "Blogostanu" jest Sylwia Michalak, która wkracza w "dorosły" świat. Na pozór wiedzie poukładane życie, ma chłopaka, skończyła studia, dostała wymarzoną pracę w agencji nieruchomości.. Jednak wolny czas poświęca na przeglądaniu stron internetowych, szczególnie blogów. Tak jej ten świat się podoba, że decyduje się na stworzenie własnego bloga i dzielić swoimi spostrzeżeniami, przeżyciami, a także sukcesami w życiu zarówno prywatnym, jak i zawodowym. Sylwii życie się zmienia bowiem odnajduje ją przyrodni brat, co jest dla niej oczywistym szokiem, gdyż nie miała pojęcia o jego istnieniu. Pierwsze co robi dziewczyna to dzieli się tym faktem na swoim blogu. Gdy widzi, że jej blog się cieszy się powodzeniem i jest komentowany przez inne osoby spirala internetowego dziennika ją wciąga do tego stopnia, że nie zauważa ważnych aspektów jej życia. Bowiem Patryk, jej chłopak okazuje się nie być taki idealny i ma ją za nic, z matką nie potrafi rozmawiać o swoich uczuciach i rozterkach, a cudowny szef okazuje się zwykłym oszustem, który nie płaci pensji za wykonaną pracę. Jeśli chcecie dowiedzieć się jak potoczą się dalsze losy Sylwii i czy bohaterka obudzi się w końcu w rzeczywistości, to zachęcam do sięgnięcia po tę powieść.
Lektura, która wydawała się być zwykłym czytadłem, okazało się, że zawiera w sobie morał i porusza ważny temat, że łatwo wpaść w pułapkę uzależnienia w sieci. Książka także opisuje relacje damsko-męskie i "prawdziwe", wyrafinowane oblicze mężczyzn, którzy nie mają skrupułów, żeby wykorzystać kobietę. "Blogostan" to także książka, która porusza temat poszukiwania własnego "ja" i swojego miejsca na ziemi.
W mojej ocenie książka jest bardzo dobra, pomimo, że język nie jest zbyt wyrafinowany, okazuje się przyswajalny przez czytelnika.
"Blogostan" to powieść, która wciąga czytelnika tak samo jak prowadzenie bloga przez Sylwię. Jeśli macie ochotę na lekką opowieść o słodko-gorzkim smaku, to jak najbardziej polecam
Recenzja pochodzi z mojego bloga:
http://ksiazkowa-fantazja.blogspot.com/2013/03/blogostan.html
W dzisiejszych czasach jednym z nieodzownych narzędzi, które wtargnęło w ludzkie życie jest internet. Czasami jesteśmy zmuszeni korzystać z niego, jako, że wymaga tego nasza praca zawodowa, ale też chętnie korzystamy z internetu w życiu prywatnym. Warto wyznaczyć sobie granicę, bo notorycznie korzystanie z sieci może nam zasłonić nam prawdziwie dostrzeganie świata, ale...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-07-22
"Uświadomiłam sobie, jak bardzo się zmieniłam przez te parę miesięcy. Ile się nauczyłam, jak znaczące odebrałam lekcje. Najwięcej - poza Julianem - wniósł w moje życie Tomek. Dzięki niemu zrozumiałam, że ważne jest to, co tu i teraz, bo jutra może po prostu nie być. doświadczyłam namacalności bliskości śmierci i jej nieuchronności, pojęłam też, że w obliczu odchodzenia wiele drobnostek nie ma znaczenia. Ja z tych drobnostek dotychczas potrafiłam sobie i innym robić piekło".
Jedni wolą życie w mieście, inni na wsi. Różnic pomiędzy tymi miejscami można doszukiwać się wiele. Aczkolwiek kiedy zagubiony człowiek szuka ucieczki, miejsca do przemyśleń, czy zwyczajnego odpoczynku od zgiełku i gwaru, to idealnym azylem okazuje się wieś. Podczas takiego pobytu, na jednej ze wsi, bohaterka wykreowana przez Magdalenę Kulus dojrzała, wydoroślała, a także zrozumiała co jest ważne, a co nie.
Magdalena Kulus to z wykształcenia filolożka, z zamiłowania gawędziarka. Blogerka, recenzentka literatury dla najmłodszych. Pisze więcej niż czyta, choć zdaje sobie sprawę, że powinno być na odwrót. Na co dzień urzędniczka. Debiutowała w 2011 roku powieścią "Blondyn i Blondyna".
Główna bohaterka Anastazja zwana Nastką postanawia dojrzeć i usamodzielnić się, ale przede wszystkim odpocząć od zgiełku, rodziców i w spokoju napisać pracę magisterską. Dlatego przeprowadza się do domu letniskowego w Maszkarce. Tam odwiedza ją Olek, który relację z Nastką traktuje bardzo luźno, a dziewczyna jest w nim zakochana i coraz bardziej się angażuje. Wiadomo, że nie wróży to nic dobrego i będą z tego kłopoty. Oprócz problemów natury sercowej, Nastka boryka się z innymi kłopotami wynikającymi z życia na odludziu, gdzie wszystko trzeba zrobić samej, opiekować się niesfornymi psami. Ponadto bardzo szybko staje się obiektem plotek na skutek zaistniałych dwuznacznych sytuacji.
Powieść "Nie tylko o łajdakach" urzeka swoim sielskim, przyjaznym, a nawet rodzinnym klimatem. Bowiem bardzo szybko się okazuje, że bohaterka dzięki podjętej decyzji o zamieszkaniu na wsi zyskała coś bardzo cennego. Cenne i prawdziwe przyjaźnie, których człowiek nie w stanie niczym zastąpić. W trudnych chwilach okazywało się, że ma wsparcie wśród bliskich osób, od siebie także chciała dawać jak najwięcej. Historia ta pokazuje również relacje rodzinne począwszy od rodziców, przez babcię, aż po ciotki i kuzynostwo.
Powyższa książka została napisana w humorystycznym tonie, także banana na waszej twarzy nie zabraknie. Warsztat autorki jest prosty. Uzupełnieniem całości są barwne dialogi dlatego też lekturę czyta się bardzo szybko, ale i przyjemnie. Nie sposób nie wspomnieć o całej gamie bohaterów od tytułowych łajdaków, przez prawdziwych przyjaciół, aż po liczną rodzinę. Wszystkie postacie zostały bardzo dobrze nakreślone ukazując zarówno swoje wady, jak i zalety. Powieść "Nie tylko o łajdakach" zalicza się do gatunku literatury obyczajowej. Chociaż w literaturze było już o dorastaniu, dojrzewaniu, życiowych wyborach i miłości, to moim zdaniem ta powieść wyróżnia się na tle innych. Przede wszystkim dominuje tu lekki styl, obraz sielskości z wadami i zaletami, ale także pokazuje, iż dobrzy ludzie istnieją gdzieś tam w Maszkarce, gdzie może nie wszyscy, ale większość gotowa jest sobie pomóc w trudnych chwilach, a co najważniejsze pomóc bezinteresownie. Chociaż życie w małej społeczności nie jest łatwe, gdyż przed nikim nie da się nic ukryć, a wieści rozchodzą się błyskawicznie, czasami przeradzając się w fałszywe plotki.
"Nie tylko o łajdakach" to lektura godna polecenia. A powodów może być kilka, chociażby główna bohaterka, którą bardzo polubiłam, na moich oczach widziałam jej przemianę, to jak porażki zamieniła w sukces, czy chociażby wydoroślała. Albo sam klimat panujący na kartach powieści, gdzie czytelnik naprawdę przenosi się na Maszkarkę i jest świadkiem toczących się wydarzeń. Czy chociażby wydźwięk przyrodniczy, łona natura i niesfornych psów. Powieść ta także przypomina o drogach jakie wybrało się samemu, uświadamia nam zarówno słuszne wybory, jak i te których żałujemy po dzień dzisiejszy, ale w chwili obecnej można zadać sobie tylko pytanie co by było gdyby..? I ponownie uświadomić sobie zarówno sukcesy, jak i porażki. Lektura ta także porusza jeszcze istotny temat, mianowicie choroby rdzenia kręgowego, która występuje u jednego z bohaterów Tomka. Nie jest to przypadek, że autorka zagłębiła się w ten temat, gdyż sama na nią choruje, ale na lżejszą odmianę.
"Nie tylko o łajdakach" to powieść, która wnika w istotne tematy, a lekkość z jaką została napisana zachęca do przeczytania. Może nie jest to arcydzieło, ale bardzo dobra powieść, która zostawia po sobie ślad, a czas spędzony z lekturą nie będzie straconym. Polecam.
"Nawet kac stał się jakoś mniej odczuwalny, gdy uświadomiłam sobie, że znalazłam swoje miejsce na ziemi, pełne zieleni i błękitu, z dobrymi ludźmi na wyciągnięcie ręki, z psami radośnie podlewającymi krzaczki i z dwiema gipsowymi, pełnymi urokami gęsiami, które stały w trawie pod czereśnią i były akurat w zasięgu mojego wzroku. Dlaczego wcześniej zabrakło mi odwagi, by zmienić swoje życie"?
Ocena końcowa: 7.5/10
Recenzja pochodzi z mojego bloga:
http://ksiazkowa-fantazja.blogspot.com/2014/08/nie-tylko-o-ajdakach-magdalena-kulus.html
"Uświadomiłam sobie, jak bardzo się zmieniłam przez te parę miesięcy. Ile się nauczyłam, jak znaczące odebrałam lekcje. Najwięcej - poza Julianem - wniósł w moje życie Tomek. Dzięki niemu zrozumiałam, że ważne jest to, co tu i teraz, bo jutra może po prostu nie być. doświadczyłam namacalności bliskości śmierci i jej nieuchronności, pojęłam też, że w obliczu odchodzenia...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-01-24
"Chyba to właśnie jest wieczność. Po prostu jeden długi ciąg takich "teraz". I chyba też wszystko, co można zrobić, to spróbować żyć jednym teraz w danej chwili, nie zawracać sobie zbytnio głowy poprzednim teraz albo następnym "teraz".
Po książkę sięgnęłam, ponieważ wiele osób mi ją polecało. Nie byłam przekonana, czy to lektura dla mnie, szczególnie, iż byłam na "fali" kryminalno-sensacyjnej. Jednak zaryzykowałam i absolutnie nie żałuję.
Nicholas Evans to urodzony w 1950 w Bromsgrove, angielski prozaik, producent filmowy i scenarzysta. Ukończył studia na Uniwersytecie Oksfordzkim. Podróżował również po Afryce, gdzie pracował dla organizacji charytatywnej."Zaklinacz koni" to jego debiut prozatorski, który miał miejsce w 1995 roku. Na podstawie powieści powstała ekranizacja w 1998 roku. Sukces sprawił, iż Evans zajął się pisaniem na poważnie. Inne jego tytuły: "W pętli"; "Serce w ogniu"; "Przepaść"; "Odważni".
Akcja powieści rozgrywa się w porze zimowej, gdy Grace wraz ze swoją przyjaciółką Judith udają się na poranną przejażdżkę konną. Trzynastolatka wraz z koniem wpadają w poślizg, gdy niepodziewanie zbliża się rozpędzona ciężarówka - mrówkojad. Niestety dochodzi do zderzenia, w wyniku, którego Grace traci nogę, a Pielgrzym zostaje także ranny. Z kolei przyjaciółka - Judith i jej koń giną na miejscu zdarzenia. Po tak wstrząsających przeżyciach Grace nie chce mieć już do czynienia z końmi. Pielgrzyma stan również nie jest dobry, koń nadaje się tylko do uśpienia, ale matka dziewczynki postanawia się wstrzymać z podjęciem "egzekucji", wierzy, że jak wyzdrowieje koń to i uratuje córkę. Pielgrzym nie chce współpracować, kopie , wierzga, staje się zupełnie dziki i nieufny w stosunku do ludzi. Dlatego matka Grace sprowadza zaklinacza koni. Ten jednak początkowo nie chce współpracować. Po długich próbach w końcu dochodzi do terapii, ale jak się okazuje terapii nie wymaga sam koń, a cała rodzina Grace. To jednak trudne zadanie, gdy w tle wydarzeń wybucha romans. Jak zakończy się ta historia?
"Zaklinacz koni" to lektura niezwykle poruszająca. Mimo, iż jest napisana przez mężczyznę dostarcza mnóstwo emocji. Wzruszenie, ściśnięte gardło to tylko niektóre z nich. Ponadto pokazuje cenne wartości, ale jak to w życiu bywa, nie są z goła widoczne. Trzeba przejść coś trudnego, bolesnego, aby zrozumieć pewne kwestie. Taką przemianę przechodzi dziewczynka wraz ze swoim koniem, a także jej matka. Wypadek uruchamia spiralę wydarzeń, ale także wiele nieporozumień w rodzinie. Matka chce zawsze dla dziecka jak najlepiej, ale czasami takie działania na siłę przynoszą odwrotny skutek. Niepokojące jest, że widać toksyczną relacją na linii matka-córka. Ojciec Grace odgrywa małą istotną rolę, gdyż został odsunięty od wszystkich spraw, skupiając się na obowiązkach zawodowych.
Dementuje pogłoski, iż jest to tani, mdły romans. Wręcz przeciwnie uważam, że historia "Zaklinacza koni" nie dość, że jest chwytająca za serce to jeszcze bardzo wartościowa. Wątek romansu pojawia się w mniej więcej w połowie książki, ale nie gra pierwszych skrzypiec. Na pierwszym planie autor skupia się zupełnie na czymś innym, jednak więcej nie będę zdradzać.
,,...kiedy spadłeś, od razu wspinaj się z powrotem, by nie stracić panowania nad sobą ".
"Zaklinacz koni" to książka, w której odnajdziecie mnóstwo emocji, czy problemów rodzinnych, których nie widać na pierwszy rzut oka. Jest to także książka, która uczy, bądź odkrywa pokłady wrażliwości nie tylko w stosunku do ludzi, ale i zwierząt. Powieść posiada również wersję filmową, jednak trudno mi porównać co lepsze, gdyż filmu nie miałam okazji obejrzeć. Jednak książkę jak najbardziej polecam.
Recenzja pochodzi z mojego bloga:
http://ksiazkowa-fantazja.blogspot.com/2014/05/zaklinacz-koni-nicholas-evans.html
"Chyba to właśnie jest wieczność. Po prostu jeden długi ciąg takich "teraz". I chyba też wszystko, co można zrobić, to spróbować żyć jednym teraz w danej chwili, nie zawracać sobie zbytnio głowy poprzednim teraz albo następnym "teraz".
Po książkę sięgnęłam, ponieważ wiele osób mi ją polecało. Nie byłam przekonana, czy to lektura dla mnie, szczególnie, iż byłam na...
2014-01-31
Zbiory opowiadań nie cieszą się dużą popularnością wśród czytelników. Przyczyną takiego stanu rzeczy jest brak w tekstach spójności, ciągłości fabularnej, czy występujący bardzo zróżnicowani bohaterowie, którzy na ogół nie mają wspólnych cech. Również często się zdarza, że w takich zbiorach, autor prezentuje bardzo nierówny poziom, a to z kolei sprowadza się do bardzo szybkiego zapomnienia o czytanym tekście i zniechęcenia odbiorcy. Zatem jak poradziła sobie Alice Munro, kanadyjska zdobywczyni nagrody Nobla, okrzyknięta mianem kanadyjskiego Czechowa, w swoim debiucie literackim?
Alice Munro to urodzona w 1931 roku w Wingham (prowincja Ontario) kanadyjska pisarka głównie opowiadań. Uważana za jedną z najznamienitszych, żyjących pisarek, krótkich form literackich. Debiutem jej jest "Taniec szczęśliwych cieni", który ukazał się w Polsce w 2013 roku za pośrednictwem Wydawnictwa Literackiego.
"Taniec szczęśliwych cieni" to zbiór piętnastu opowiadań, gdzie autorka niespiesznie prowadzi czytelnika przez prowincjonalne miasteczka, gdzie bohaterami są zwyczajni ludzie, którzy borykają się na co dzień z problemami życiowymi, czy też celebrują chwile szczęścia, by za chwilę musieć podjąć trudne decyzje, o których słuszności nie są przekonani. Munro przedstawia dwa światy: kobiet, tych już dorosłych, jak i nastoletnich oraz mężczyzn. Tym samym wyraźnie stara się pokazać różnice, jakie występują między nimi. Opowiadania w moim odczuciu są spójne, ale na pierwszy rzut oka, wydaje się, że nie mają wspólnego mianownika. Jednak, gdy czytelnik zagłębi się w treść może odnieść wrażenie złudzenia i po głębszej analizie dostrzeże łączące spoiwo.
Powyższy zbiór prezentuje się dość równo, jak na całkiem sporą liczbę opowiadań. Talent pisarki polega na tym, że pisze o rzeczach prostych, obrazowo, barwnie, kwieciście, momentami nawet poetycko. Ponadto wszystkie szczegóły zostały dopracowane w najmniejszych detalach. Wymienione elementy nasuwają tylko jeden wniosek, iż Alice Munro jest doskonałym obserwatorem, dotyczy to zarówno sytuacji życiowych, jak ludzi i ich zachowań.
"Taniec szczęśliwych dni" to nie jest lektura na jeden raz, każde opowiadanie trzeba sobie przeanalizować, dokładnie przemyśleć i dać porwać się zadumie, by dostrzec głębię, jaka skrywa się pod słowami. Munro potrafi czytelnika zahipnotyzować. Twierdzę tak, dlatego, iż łatwo jest zagubić poczucie czasu. W takim sensie, że chwilami nie wiedziałam, czy akcja toczy się w czasie teraźniejszym, czy przeniosła się o stulecie wstecz. Z opowiadaniami miałam już różne doświadczenie, zarówno dobre, jak i te gorsze. "Taniec szczęśliwych cieni" zdecydowanie zaliczę to najlepszego zbioru jaki miałam przyjemność przeczytać. Brak dynamiczności, czy brawury zastępuje (zresztą doskonale) nutka magii, proza życia codziennego, a także zatrzymanie w czasie.
Opowiadania nie należą do moich ulubionych form literackich, jednak za sprawą powyższego zbioru czuje się bardziej przekonana, nieco śmielsza, by zdecydować się na kolejne doświadczenie z tymże gatunkiem. Polecam tą niezwykłą podróż literacką.
Recenzja pochodzi z mojego bloga:
http://ksiazkowa-fantazja.blogspot.com/2014/06/taniec-szczesliwych-cieni-alice-munro.html
Zbiory opowiadań nie cieszą się dużą popularnością wśród czytelników. Przyczyną takiego stanu rzeczy jest brak w tekstach spójności, ciągłości fabularnej, czy występujący bardzo zróżnicowani bohaterowie, którzy na ogół nie mają wspólnych cech. Również często się zdarza, że w takich zbiorach, autor prezentuje bardzo nierówny poziom, a to z kolei sprowadza się do bardzo...
więcej mniej Pokaż mimo to2013-11-06
Przyznaję, że do tej pory nie znałam twórczości Danielle Steel, a jej książki kojarzyły mi się zwyczajnie z tanim romansem. Dlatego podczas wizyty w bibliotece zabrałam ze sobą jedną książkę , trzeba zaznaczyć spośród bardzo szerokiego wyboru, gdyż autorka jest niezwykle płodna. Również okazało się, że moje wcześniejsze przypuszczenia były zupełnie bezpodstawne.
Danielle Steel ur. w 1947 roku, w San Francisco (Kalifornia). Amerykańska powieściopisarka, w swoim dorobku przekroczyła 70 powieści, a nowe wciąż pisze. Łącznie sprzedano 300 milionów egzemplarzy książek, a jej tytuły utrzymują się na liście bestsellerów, za co trafiła do Księgi Guinnessa. Jest także przewodniczącą Amerykańskiego Stowarzyszenia Bibliotecznego, a także rzecznikiem prasowym American Human Association, które działa na rzecz dzieci uzależnionych. Do hobby zalicza zwierzęta, które gości w swoim domu (5 psów, papuga, świnka, królik). Wiele z jej powieści doczekało się adaptacji filmowych. Najnowsze z jej powieści (2013) to : "Po kres czasy", "Zwycięzcy", "Od pierwszego wejrzenia".
Na pierwszy plan wysuwa się nam historia niczym filmowa. Ona jest piękną, bogatą aktorką, on przystojnym również bogatym playboyem, który służył na wojnie. Pewnego dnia ich drogi spotykają się, zakochują się w sobie, biorą ślub pojawiają się dzieci. Faye rezygnuje z kariery na rzecz rodziny. Oboje przywykli do życia na wysokim poziomie, a ich sielanka trwa do czasu. Żyją ponad stan, a ich długi rosną, jednak Faye nie jest niczego świadoma. Drogie prezenty od męża są na porządku dziennym. Ale czy to może trwać w nieskończoność? Otóż jak mówi stare porzekadło, "wszystko co dobre kiedyś się kończy". Ward, jako głowa rodziny nie poradził sobie z rosnącymi długami, wręcz jego świadomość wypierała kłopoty finansowe. Dlatego też jego żona, któregoś razu dowiaduje się całej prawdy, naturalnie przypadkowo. I to ona postanawia wziąć sprawy w swoje ręce. Stara się powrócić do zwodu, ale po latach przerwy jest to trudne. Ma jednak pewien pomysł na siebie, zawsze marzyła o zostaniu reżyserem. Czy uda jej się spełnić to marzenie? Jak potoczą się relacje małżonków, którzy z dnia na dzień musieli zrezygnować z życia w luksusie?
"Album rodzinny" to z pozoru historia miłosna, jednak dogłębnie porusza problemy innego kalibru. Przede wszystkim obrazuje relacje rodzinne, które pod wpływem utraty majątku stają się nijakie. Na tej relacji cierpią dzieci, w szczególności najmłodsze z nich, które od małego skazane jest na szereg niań. Matka walcząc o ich utrzymanie rodziny traci kontakt z własnymi dziećmi, a maleństwo nie jest w stanie zrozumieć co się dzieje. Znów jest pogoń za pieniądzem i za odzyskaniem dawnych dóbr. Faye radzi sobie nieźle, małymi kroczkami odkuwa się, z czasem zatrudnia męża do pomocy, tylko dalej nie widzą tego co najistotniejsze. Dzieci w końcu dorastają, syn zostaje wydalony ze szkoły i powołany na wojnę, na której ginie, wysadzony przez przypadkową minę. Relacje małżonków ponownie zostają wystawione na próbę. Czy znajdą życiową stabilizację i zrozumieją co jest naprawdę istotne?
Pogoń za pieniędzmi , lepszym życiem, to nie tylko historia, którą możemy wyczytać z kart powieści. To sytuacja, która możemy obserwować na co dzień. Rodzice gonią do pracy, wracają w nocy, dzieciom rzucają kieszonkowe i myślą, że wszystko jet załatwione, bo mają wszystko. Niczego im nie brak, a tak naprawdę czują się samotne, niezrozumiane, niekochane. Dlatego bardzo ważne jest wyznaczenie odpowiednich granic, żeby pogodzić życie zawodowe z życiem rodzinnym. Wszystkiego nie da się mieć. Znacie to zjawisko?
"Album rodzinny" czyta się płynnie i cóż historia jest całkiem wciągająca. Pisarka także bardzo zręcznie wykreowała postaci, jednak szczególnie z nimi się nie zżyłam, ale jednocześnie byłam ciekawa jak potoczą się ich losy. Steel nakreśla obraz mężczyzn, jak podatni są na kłopoty, a także jak szybko się potrafią załamać. Tak , tak drogie panie jesteśmy nie zastąpione w każdej kwestii ;)
Z twórczością autorki, jak wspomniałam wcześniej, spotkałam się po raz pierwszy. Czy sięgnę po inne jej powieści? Z pewnością, jak znajdę chwilę czasu to tak. Przedstawiona historia sprawia wrażenie autentycznej, autorka, bowiem problemy czerpie prosto z życia, dlatego też będę ją dobrze wspominać. Na koniec napomknę, iż na podstawie książki powstał film, więc, kto nie chce czytać, zawsze może obejrzeć wersję filmową na ekranie. Osobiście filmu nie widziałam, ale też może się skuszę.
Recenzja pochodzi z mojego bloga:
http://ksiazkowa-fantazja.blogspot.com/2014/02/album-rodzinny-danielle-steel.html
Przyznaję, że do tej pory nie znałam twórczości Danielle Steel, a jej książki kojarzyły mi się zwyczajnie z tanim romansem. Dlatego podczas wizyty w bibliotece zabrałam ze sobą jedną książkę , trzeba zaznaczyć spośród bardzo szerokiego wyboru, gdyż autorka jest niezwykle płodna. Również okazało się, że moje wcześniejsze przypuszczenia były zupełnie bezpodstawne.
Danielle...
2012-12-11
Nie jestem fanką filozoficznych książek, może dlatego, że większości ich nie rozumiem. Jednak Paulo Coelho w swojej książce przedstawił doskonałe przykłady, łatwo i lekko objaśniając rzeczy z reguły nie pozorne, a jednak mające ogromny wpływ na wybór naszej drogi życiowej.
"Być jak płynąca rzeka" jest to wybór krótkich, lecz niezwykle głębokich tekstów, które pozwalają poznać myśli i spostrzeżenia autora na świat, a także samego siebie.
Z pewnością sięgnę po tę książkę jeszcze raz, a nawet i więcej. Czytając te refleksje autora znalazłam w końcu czas, by pobyć sama ze sobą. Przy niektórych tekstach zatrzymałam się na dłużej rozważając własne, osobiste przemyślenia.
Opinia znalazła się również na moim blogu: http://ksiazkowa-fantazja.blogspot.com/2012/12/byc-jak-pynaca-rzeka.html#links
Nie jestem fanką filozoficznych książek, może dlatego, że większości ich nie rozumiem. Jednak Paulo Coelho w swojej książce przedstawił doskonałe przykłady, łatwo i lekko objaśniając rzeczy z reguły nie pozorne, a jednak mające ogromny wpływ na wybór naszej drogi życiowej.
"Być jak płynąca rzeka" jest to wybór krótkich, lecz niezwykle głębokich tekstów, które pozwalają...
2013-04-17
Katarzyna Grochola to jedna z moich ulubionych polskich pisarek, jednak w zbiorze opowiadań wypada dosyć średnio. Zbiór składa się z 10 dosyć krótkich opowiadań, których tematem przewodnim jest miłość przedstawiona w różnych obliczach. Jednak nie są to jakieś tanie opowiadania, a niosące za sobą przekaz, refleksje.
Miłość pokazana jest jako piękne uczucie, ale także, jako przymus i przyzwyczajenie. Najbardziej mi się podobało to, że mimo kilkustronicowej treści można zawrzeć tyle trafnych myśli, spostrzeżeń i refleksji z którymi czytelnik zostaje po przeczytaniu tych opowiadań. Myślę, że każdy czytelnik może znaleźć coś tu dla siebie i pozostać z chwilą zadumy.
Przyznam szczerze, że nie znałam pani Grocholi od tej strony. Zawsze kojarzyła mi się ze wspaniałymi, pełnymi humoru powieściami. Tutaj również autorka pokazuje szczyptę humoru, ale również smutku, żalu. Jeśli chodzi o bohaterów tychże opowieści to miałam bardzo mieszane odczucia, bowiem niektórzy byli jak dla mnie przerysowani.
Wielu czytelników pewnie zastanowi się czy warto sięgnąć po tenże zbiór? Odpowiem tak: zdecydujcie sami. Jeśli chcecie poznać inne oblicze Grocholi, różne oblicza miłości to polecam, lektura nie jest długa, więc szybko się czyta, a i jestem przekonana, że każdy zinterpretuje i odbierze każde opowiadanie inaczej.
Jak to bywa w zbiorze opowiadań są lepsze i gorsze, dlatego też taka ocena wyśrodkowana :)
Recenzja pochodzi z mojego bloga:
http://ksiazkowa-fantazja.blogspot.com/2013/06/podanie-o-miosc.html
Katarzyna Grochola to jedna z moich ulubionych polskich pisarek, jednak w zbiorze opowiadań wypada dosyć średnio. Zbiór składa się z 10 dosyć krótkich opowiadań, których tematem przewodnim jest miłość przedstawiona w różnych obliczach. Jednak nie są to jakieś tanie opowiadania, a niosące za sobą przekaz, refleksje.
Miłość pokazana jest jako piękne uczucie, ale także, jako...
2013-10-10
"Nie szukam ideału. Nie mam do tego prawa, bo mnie samemu wiele brakuje do doskonałości".
W świecie literackim siostry Brontë znane są nie od dziś, dlatego postanowiłam się zagłębić w ich dokonania literackie. Mój wybór padł na najmłodszą z sióstr Anne, której "Agnes Grey" była jej debiutem powieściowym.
Anne Brontë ur. w 1820 roku, a zm. w 1849 roku, w Scarborough. Angielska pisarka, jednak z trzech sławnych sióstr Brontë. Wydała dwie powieści "Agnes Grey" oraz "Lokatorka z Wildfell Hall. Nie miała łatwego życia, jej matka i czwórka z rodzeństwa wcześnie zmarło. Kształciła się na pensji dla niezamożnych panien, a później dostała angaż guwernantki. Pisała razem z siostrami Charlottte i Emily wiersze i opowiadania. Zmarła na gruźlicę.
Tytułowa Agnes Grey to zarazem narratorka powieści, jak i córka pastora. Wychowana w dobrej, kochającej rodzinie, która przekazała jej wartości duchowe. Niejednokrotnie odczuwała skutki biedy w jakiej żyli na własnej skórze. Nic nie zapowiadało, aby materialna sytuacja rodziny miałaby się poprawić, wręcz przeciwnie z dnia na dzień było coraz gorzej, a coraz starsi rodzice nie byli w stanie zapewnić bytu córkom. Mimo protestów ze strony rodziców Agnes Grey postanowiła zostać guwernantką. W XIX-cznej Anglii każda szanująca się panna miała niewiele możliwości, a pozostanie guwernantką było jedną z nich. Praca nie jest tak łatwa, jak mogłoby się wydawać. Agnes jest cierpliwą i stonowaną osobą, ale dzieci są krnąbrne, a także dają mocno w kość. Ich rodzice także, swoim zachowaniem pozostawiają wiele do życzenia, okazując swoją wyniosłość i chłód emocjonalny. W gruncie rzeczy panna Grey przeżywa swoje wzloty i upadki, do tego sama pobiera bardzo ważną lekcję, lekcję życia, której nie można nigdzie się nauczyć, jej trzeba doświadczać na własnej skórze.
"Nasze pragnienia są jednak niczym łatwo tlący się materiał: jeżeli iskry sypiące się z nieustannie zderzających się ze sobą okoliczności na niego natrafiają, natychmiast zgasną, lecz jeśli nań spadną, w jedną chwilę przeobrażają się w płomień nadziei".
"Agnes Grey" to bardzo spokojna powieść, gdzie czytelnik nie zostanie porwany szybką i skomplikowaną fabułą. Akurat w tym przypadku to tylko i wyłącznie zaleta. Z pewnością, jako odbiorca przeniosłam się do dziewiętnastowiecznej Anglii, gdzie czas płynął zupełnie inaczej, bywało, że zatrzymał się w miejscu, do tego mogłam poznać panujące wówczas obyczaje, tło społeczne i uprzedzenia (mam tu na myśli bogatych ludzi, którzy patrzą na biednych z góry i z pewną pogardą).
Jeżeli chodzi o bohaterów to dominuje tutaj płeć piękna, ale nie zabrakło także mężczyzn, szczególnie jednego, który okazał się zbliżoną, wrażliwą duszą jak Agnes i miał wpływ na jej dalsze życie, ale to pozostawię dla zainteresowanych. Język zastosowany przez autorkę jest poetycki, idealnie odzwierciedla panujące ów czasy. Zdecydowanie atutem książki jest jej autentyczność, bowiem autorka bazując na własnych doświadczeniach i przeżyciach stworzyła takową fabułę. Ponadto miłym zaskoczeniem było skupienie się na życiu codziennym, a nie na romansach, których tutaj wystąpiła znikoma ilość.
Reasumując "Agnes Grey" to dobrze napisana powieść, gdzie nawet kilka razy zrobiłam sobie przystanek, ale nie po to, żeby odpocząć, ale po to by się delektować epoką wiktoriańską i panującą kulturą. Zdecydowanie muszę częściej robić sobie takie wycieczki. Stworzyłam własny wehikuł czasu, który składa się z dobrze napisanej książki i mojej wyobraźni, który zabiera mnie wszędzie tam gdzie chce. Cudowne uczucie. W powieści mi czegoś zabrakło, ale być może to kwestia, iż na co dzień czytam bardziej wartką fabułę. Lektura napisana dla kobiet, więc też tej grupie ją polecam.
Recenzja pochodzi z mojego bloga:
http://ksiazkowa-fantazja.blogspot.com/2014/01/agnes-grey-anne-bronte.html
"Nie szukam ideału. Nie mam do tego prawa, bo mnie samemu wiele brakuje do doskonałości".
W świecie literackim siostry Brontë znane są nie od dziś, dlatego postanowiłam się zagłębić w ich dokonania literackie. Mój wybór padł na najmłodszą z sióstr Anne, której "Agnes Grey" była jej debiutem powieściowym.
Anne Brontë ur. w 1820 roku, a zm. w 1849 roku, w Scarborough....
2013-02-01
Wiadomo nie od dziś, iż relacje nastolatków, dzieci z rodzicami nie są łatwe. Choćby nie wiem jak rodzice się starali przyjdzie okres buntu. Sytuacja jest jeszcze gorsza, gdy się jest samotna matką i można liczyć tylko na siebie,a do tego dochodzą poważne problemy historie.
"Dwa tygodnie na miłość" pióra Ewy Sitarek to historia, która właśnie opisuje trudne relacje matki z córką. Poznajemy Barbarę, kobietę, która ma za sobą nieudane małżeństwo, późniejsze związki także kończą się fiaskiem, do tego nie potrafi porozumieć się z własną córką Małgorzatą, z która zawiera układ, że będą rozmawiać ze sobą w sprawach tylko i wyłącznie ważnych, które tego wymagają.
Ostatni partner Barbary odszedł do innej kobiety z która będzie miał dziecko. Obiecuje Małgorzacie, że gdy skończy 18 lat będzie mogła się do nich wprowadzić. Niestety jego słowa okazują się psute, bowiem skutecznie manipuluje dziewczyną. Pewnego dnia, gdy Barbara oświadcza, że idzie do szpitala, córka nawet nie pyta po co tam idzie. A sprawa okazuje się poważna, bowiem u Małgorzaty istnieje podejrzenie nowotworu.
Małgorzata jest szczęśliwa, że będzie miała dwa tygodnie wolności. Jednak dorosłość okazuje się zbyt trudna i dziewczyna wpada w tarapaty. Przyjaciele, których uważała za prawdziwych okazują się zbyt powierzchowni.
Tymczasem Barbara, która jest w szpitalu martwi się o córkę. Niespodziewanie zaczął odwiedzać ją mężczyzna, na którego dotąd nie zwracała uwagi.
Córka Barbary się zakochuje i wtedy spadają jej klapki z oczu i dociera do niej, że nawet nie wiem dlaczego jej matka leży w szpitalu. Jak zmieni się los naszych bohaterek i czy dwa tygodnie wystarczy na miłość?
"Dwa tygodnie na miłość" jest opowiedziana z dwóch różnych perspektyw: matki i córki. Narracja jest naprzemienna, dzięki, czemu od razu wnikamy do świata Barbary i Małgorzaty. Mimo trudnego tematu, jakiego podjęła się autorka książka jest lekka i czyta się ją szybko i przyjemnie. W mojej ocenie to dobra pozycja. I mogę polecić ją każdemu czytelnikowi.
Recenzja pochodzi z mojego bloga:
http://ksiazkowa-fantazja.blogspot.com/2013/02/dwa-tygodnie-na-miosc.html
Wiadomo nie od dziś, iż relacje nastolatków, dzieci z rodzicami nie są łatwe. Choćby nie wiem jak rodzice się starali przyjdzie okres buntu. Sytuacja jest jeszcze gorsza, gdy się jest samotna matką i można liczyć tylko na siebie,a do tego dochodzą poważne problemy historie.
"Dwa tygodnie na miłość" pióra Ewy Sitarek to historia, która właśnie opisuje trudne relacje matki...
2013-05-01
2013-03-26
Jodi Picoult jest jedną z najpłodniejszych i znanych pisarek na świecie.Ur. w 1966 roku w Nesconset na Long Island. Laureatka nagrody New England Book. Znana również z takich powieści jak: "Dziewiętnaście minut", "Przemiana", "Tam gdzie Ty", "Bez mojej zgody".
W powieści poznajemy Lucka Warrena, który jest miłośnikiem przyrody, a w szczególności zwierząt. Swoje całe życie poświęcił na badaniu zachowań wilków, rezygnując często z własnego życia prywatnego. Jego pasja stała się głównym priorytetem i sam zaczął się zachowywać jak wilk. Jego małżeństwo okazuje się być fikcją. Luck postanawia wyjechać na dwa lata do kanadyjskiego lasu, gdzie totalnie nie ma z nikim kontaktu oprócz swoich ukochanych wilków. Syn Edward wyjeżdża w wyniku konfliktu z ojcem ,a córka Cara poszukuje własnego miejsca na ziemi. Jednak nie potrafi zaakceptować nowej rodziny matki i postanawia żyć z ojcem w jego wilkami.
Pewnego dnia, niespodziewanie dochodzi do wypadku samochodowego, gdzie Cara i jej ojciec zostają ranni. Dziewczyna wychodzi z wypadku cało, gorzej jest z Luckiem, który jest w śpiące. Z czasem okazuje się, że jego obrażenia są nieodwracalne, a rodzina staje przed trudnym wyborem. Bowiem jest możliwość odłączenia Lucka od respiratora i oddanie jego narządów najbardziej potrzebującym. Jednak była żona nie może podjąć decyzji, Cara jest nieletnia i tu zjawia się Edward, który podjął już decyzję. Niestety Cara nie zgadza się z Edwardem i dochodzi do konfliktu pomiędzy rodzeństwem. Jak zakończy się ta historia?
"Pół życia" to historia o trudnych decyzjach, jak i trudnych relacjach. Mamy tutaj multum emocji, jakie towarzyszą bohaterom. Książka porusza także trudny i wzbudzający wiele sprzecznych emocji temat decydowania o życiu i śmierci. Sytuacja jest bardzo trudna, gdyż zdania są podzielone co prowadzi z kolei do konfliktów rodzinnych. Osobiście sama nie wiem, jak bym się zachowała w takiej sytuacji w szczególności, gdy chodzi o rodziców. Mimo iż książka jest smutna napisana jest w sposób przystępny dla czytelnika. Ze względu na trudne tematy poruszane w książce trudno powiedzieć, że można ją przeczytać jednym tchem. Raczej bym proponowała robić sobie przerwy. Ogólnie książka wywarła na mnie pozytywne wrażenie, jeśli można w tej sytuacji to tak określić, jednak czegoś mi zabrakło. Być może zostałam przytłoczona trudnymi decyzjami i wyborami. Jednak z czystym sumieniem ocenę dobra plus mogę wystawić i polecić powieść wszystkim fanom Jodi Picoult, jak i nowicjuszom.
Recenzja pochodzi z mojego bloga:
http://ksiazkowa-fantazja.blogspot.com/2013/05/po-zycia.html
Jodi Picoult jest jedną z najpłodniejszych i znanych pisarek na świecie.Ur. w 1966 roku w Nesconset na Long Island. Laureatka nagrody New England Book. Znana również z takich powieści jak: "Dziewiętnaście minut", "Przemiana", "Tam gdzie Ty", "Bez mojej zgody".
W powieści poznajemy Lucka Warrena, który jest miłośnikiem przyrody, a w szczególności zwierząt. Swoje całe życie...
2013-02-27
Historii o miłości w literaturze mamy dużo. Inne są tandetne, a inne napisane z polotem na wysokim poziomie. "Love story" to historia o miłości napisana dobrze, wywołuje przemyślenia i refleksje.
Erich Segal ur. w 1937 roku w Brooklynie. Pisarz, scenarzysta, a także naukowiec. Sławą po dzień dzisiejszy cieszą się jego powieści "Doktorzy", czy "Absolwenci".
W "Love story" poznajemy Olivera Barrett'a , studenta prawa, który pochodzi z wyższych sfer. Nie dość, że uchodzi za przystojnego i bogatego, to jeszcze jest wysportowany i gra w hokeja na lodzie. Poznajemy także Jennifer Cavilleri,która jest jego przeciwieństwem. Dziewczyna studiuje w Radcliffe i jej pasją jest muzyka, na dodatek muzyka klasyczna. W przeciwieństwie do Olivera pochodzi z biednej i prostej rodziny, za to jest bardzo silnie związana emocjonalnie ze swoim ojcem, czego Olivier nie rozumie, gdyż ze swoimi rodzicami toczy wieczne konflikty. Autor w książce posługuje się prostym językiem i wyczuwa się słownictwo starodawne, ale to absolutnie nie jest wadą. W "Love story" wyczuwa się także prawdziwość i autentyczność i chyba to najbardziej porywa czytelnika. Na pewno opowieść Segala daje do myślenia i zmusza do refleksji, a to zaletę cenię sobie najbardziej w książkach.
"Love story" śmiało można zaliczyć do klasyków literatury, mimo upływu lat od wydania wielu czytelników wraca do tej powieści. Uważam, że każdy miłośnik literatury powinien znać tę pozycję.ty. Nasi bohaterowie poznają się w bibliotece. Dziewczyna z góry zakłada, że Oliver jest bogatym snobem i na każdym kroku próbuje mu dopiec, jednak on się nie poddaje. Tych dwoje łączy coś wielkie uczucie, niestety ojciec Olivera nie potrafi tego zrozumieć. Dla niego liczą się tylko pieniądze i dobre pochodzenie. Oliver nie jest jednak, taki ojciec i widzi w Jennifer coś więcej. Pewnie większość z Was wie, jak zakończy się historia, jednak pozostawię to tajemnicą dla osób, które nie miały jeszcze okazji przeczytać tejże opowieści.
Recenzja pochodzi z mojego bloga:
http://ksiazkowa-fantazja.blogspot.com/2013/03/love-story.html
Historii o miłości w literaturze mamy dużo. Inne są tandetne, a inne napisane z polotem na wysokim poziomie. "Love story" to historia o miłości napisana dobrze, wywołuje przemyślenia i refleksje.
Erich Segal ur. w 1937 roku w Brooklynie. Pisarz, scenarzysta, a także naukowiec. Sławą po dzień dzisiejszy cieszą się jego powieści "Doktorzy", czy "Absolwenci".
W "Love...
Lato zbliża się wielkimi krokami, a wraz z nim myślimy o długo wyczekiwanym urlopie. Wczuwając się w wakacyjny klimat postanowiłam sięgnąć po jakąś lekką, niezobowiązującą lekturę, a w moje ręce wpadł obiecujący tytuł „Zabierz mnie do Grecji”. Niestety, ale Grecji było tu bardzo mało.
„Zabierz mnie do Grecji” to książka, która składa się z dwóch opowiadań.
Pierwsze z nich zatytułowane „Wśród greckich wysp” zostało napisane przez Jacqueline Baird, angielską pisarkę powieści romantycznych. Historia opowiada o Rionie, greckim biznesmenie, oraz o Selenie, która poznaje swoje korzenie po śmierci dziadka, ale także odziedzicza po nim spory majątek. Rion i Selena to przykład małżeństwa zaaranżowanego, które nie trwa długo. Zaledwie po 3 miesiącach od złożenia sobie małżeńskiej przysięgi Rion rozwodzi się z Seliną, a kobieta wraca do Anglii. Ich drogi będą musiały skrzyżować się ponownie na skutek załatwienia spraw biznesowych po zmarłym dziadku Seleny. Czy dawne urazy odejdą w niepamięć i na nowo połączy ich namiętność? Czy tajemnice rodzinne ujrzą światło dzienne?
Drugie opowiadanie pt. „Zachód słońca na Santorini” napisane zostało przez Emmę Darcy, australijską pisarkę powieści romantycznych. Opowieść dotyczy Christiny, młodej kobiety, mieszkanki Australii, u której świat stał otworem. Dziewczyna zaczynała karierę modelki, kiedy poznała greckiego biznesmena Ariego. Płomienny romans się zakończył, a Christina zaszła w ciążę. Od tego czasu minęło 6 lat, kiedy obydwoje przypadkowo spotykają się na wakacjach, a później na weselu siostry Christiny w Grecji. Mężczyzna nie ma wątpliwości, że Theo to jego syn. Czy będzie chciał nadrobić stracony czas i zawalczy o swojego potomka?
Książka skrywa w sobie dwie historie, dwóch różnych par. Spoiwem łączącym tychże historii jest romans, namiętność, ale także w obu przypadkach mamy do czynienia z małżeństwem zaaranżowanym i tajemnicami rodzinnymi.
Kreacja bohaterów jest dosyć sztampowa, w obu przypadkach kobiety dały się uwieść i okazały się naiwne, a mężczyźni przedstawieni jako greccy bogowie, przystojni, bogaci, a przy tym impertynenci, niestroniący od płci pięknej.
„Zabierz mnie do Grecji” to lekka i przyjemna proza, jednak moje oczekiwania były nieco wyższe. Po pierwsze sam tytuł, jak i blurb z tytułu książki sugerowały „Ciepłe morze, błękitne niebo, białe domki na malutkich wyspach.” , a tu Grecji było bardzo mało. Po drugie opowieść pierwsza była naciągana jak struny w skrzypcach. Po trzecie fatalna korekta i sporo literówek w obu przypadkach.
Niewątpliwe pani Emma Darcy uratowała całość, bo to jej opowiadanie przypadło mi do gustu i gdzieś poruszyło we mnie pokłady wrażliwości, a nawet i wzruszenia.
Obie autorki przedstawiły swoim czytelnikom wciągające, namiętne, niepozbawione tajemniczości historie, przy których łatwo się zanurzyć i w gruncie rzeczy miło spędzić czas. „Zabierz mnie do Grecji” to zdecydowanie obowiązkowa pozycja dla miłośników romansów i lekkich wakacyjnych lektur. Mimo swoich mankamentów nie żałuje czasu spędzonego z nią, ale też nie powrócę do tejże lektury.
Recenzja pochodzi z mojego bloga:
http://ksiazkowa-fantazja.blogspot.com/2017/06/zabierz-mnie-do-grecji-jacqueline-baird.html#morei
Lato zbliża się wielkimi krokami, a wraz z nim myślimy o długo wyczekiwanym urlopie. Wczuwając się w wakacyjny klimat postanowiłam sięgnąć po jakąś lekką, niezobowiązującą lekturę, a w moje ręce wpadł obiecujący tytuł „Zabierz mnie do Grecji”. Niestety, ale Grecji było tu bardzo mało.
więcej Pokaż mimo to„Zabierz mnie do Grecji” to książka, która składa się z dwóch opowiadań.
Pierwsze z nich...