-
ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Cud w Dolinie Poskoków“ Ante TomiciaLubimyCzytać1
-
Artykuły„Paradoks łosia”: Steve Carell i matematyczny chaos Anttiego TuomainenaSonia Miniewicz2
-
ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński13
Biblioteczka
2024-04-24
2024-04-24
2024-04-21
2024-04-18
Intrygująca, dopracowana i nietypowa - tak kilkoma słowami mogłabym opisać debiut Dominiki Skoczeń. Na początku ciężko było mi się rozeznać dobrze w fabule i trochę wywoływało to we mnie frustrację, wszystko za sprawą imion i nazwisk, oraz gdy na początku czytamy o fantastycznej otoczce, na której opiera się fabuła, czyli primiony. Jednak im dalej zaczytywałam się w tej książce, tym bardziej była ona intrygująca, a kolejne wątpliwości i niepewności co do reguł rządzonych tym światem, były rozwiewane. Lecz nie martwcie się, nie wszystko zostaje wam podane na tacy, bo końcówka pozostawi w was wiele pytań.
Intrygująca, właśnie tak - już od początku jesteśmy jako czytelnicy, wrzucani w wir wydarzeń, do świata, który na pierwszy rzut oka wydaje się być idealny, oczywiście w sytuacji jeżeli dobrze się urodziłeś i masz górę pieniędzy. Po dłuższej lekturze okazuje się, że wiele osób ma drugą twarz, a przede wszystkim, system opierający się na głębokiej wierze, wręcz uznałabym dość fanatycznej, przysłania to, że nie wszystko jest takie, na jakie wygląda.
Fantastyka ma zawsze za zadanie utworzyć niezwykły świat, dostarczyć rozrywki i tutaj też to jest, jednak pod otoczką historii głównej bohaterki, za którą cały czas podążamy, jest również coś nietypowego pod całą tą konstrukcją. Może to tylko moje postrzeganie, ale w wielu momentach dość często zastanawiałam się nad wykreowanym światem, jakby wszystko miało głębsze znaczenie i że wiara może przysłonić wiele.
Są również i bohaterowie: Laila przede wszystkim zaskarbiła sobie moje uczucia tym, że nie była pozbawiona wad, że zachowywała się często niedorzecznie, ale jednocześnie doceniam jej zmianę, ze względu na wydarzenia, które wokół niej się kręciły, jak i ludzie, którzy towarzyszyli jej w podróży. Można pogratulować bardzo dobrze poprowadzonej relacji z nienachalnym wątkiem romantycznym, wręcz wystąpił samoczynnie, bez niczyjej pomocy. I chwała za to, bo w dzisiejszych czasach, ciężko odstąpić od takiego wątku, jednak to, że był on słabo zarysowany ma u mnie ogromny plus, dzięki temu, możemy się skupić na innych wątkach.
Arystokratka w świecie biedaków, niby nic odkrywczego, często już się o tym czytało, jednak tutaj schemat, który jest dość znany, prowadzi do wydarzeń o dość nietypowym charakterze, zaskakuje, wciąga i chce się więcej, a zwracając uwagę na zakończenie - będzie więcej. Polecam i czytajcie polską fantastykę, bo naprawdę warto.
Intrygująca, dopracowana i nietypowa - tak kilkoma słowami mogłabym opisać debiut Dominiki Skoczeń. Na początku ciężko było mi się rozeznać dobrze w fabule i trochę wywoływało to we mnie frustrację, wszystko za sprawą imion i nazwisk, oraz gdy na początku czytamy o fantastycznej otoczce, na której opiera się fabuła, czyli primiony. Jednak im dalej zaczytywałam się w tej...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04-12
2024-03-31
Co to była za lektura, po przeczytaniu ostatniej strony, siedziałam w swoim fotelu, tępo wpatrując się w ścianę. Zębatki w mózgu zaczęły trafiać na swoje miejsce i myśli formowały się w jedno zdanie: jakie to było genialne. W swoim życiu przeczytałam ponad 700 książek, i żeby nie było, ale sprawdziłam to - jedynie 12 zasłużyło w mojej ocenie na soczystą 10. Jeleni sztylet mnie pozamiatał, bo znalazło się w nim wszystko co uwielbiam w takiej literaturze i faktycznie miałam nosa, że chciałam ją przeczytać.
W skrócie to fantastyka w słowiańskim wydaniu ze świetną mocną zarysowaną bohaterką. Ja wiem, niby pomyślicie kolejny odgrzewany kotlet - ileż to ja razy czytałam o wybrańcach, bitwach, naukach w szkole - ale ja wam to powiem dosadnie - i co z tego. Ogólny zarys jest nam wszystkim już znany, ale to kwestia wykonania, opowiedzenia historii i smaczków wtrącanych co chwilę sprawia, że pozycja zasługuje u mnie na otrzymanie najwyższej noty.
Wszebora Lapis to kobieta silna, zdecydowana, i pomimo swojej odpychającej natury, można ją polubić, a nawet pokochać. Bo pomimo, że Marta Mrozińska stworzyła główną postać przy omotaniu ją w woale starej religii, słowiańskich powiewów natury, to z drugiej strony nadal jest młodą kobietą, która popełnia błędy i niekoniecznie zawsze wie jak ma się w danym momencie czuć i zachować. Jej droga i kształtowanie się charakteru było super przeżyciem i również wskakuje na topkę moich ulubionych postaci.
Od niedawna zagłębiam się w tematy słowiańskie i tutaj są tak mocno zarysowane, że mam ochotę ciągle otrzymywać więcej. Autorka świetnie otoczyła życie Bory Leszym, wąpierzami, rusałkami, ale to tylko mały odsetek tego co możecie tutaj znaleźć. Kto uwielbia więc czytać o takich klimatach, to ręka do góry i sięga po Jeleni Sztylet.
Wpleciona szkoła, czyli Włócznia, to już u mnie wisienka na torcie i wcale nie zamierzam przepraszać. Nic na to nie poradzę, że dla mnie: szkoła, wojna i fantastyka to już trio idealne. Do tego historia jest brutalna, nie oszczędza czytelnika, zarówno jeżeli chodzi o uczucia bohaterów, jak również o ich jakiekolwiek istnienie. Ledwo polubisz jakąś postać, a tu bum i już jej nie ma.
Książkę połyka się w całości a później się żałuje, że tak szybko się ją przeczytało. Po prostu z niecierpliwością czekam na kolejny tom. Na początku próbowałam sobie dawkować tą pozycję, ale i tak wiedziałam, że tą walkę mogę jedynie przegrać i tak właśnie było. Mogę tylko napisać, że: chciałabym już, teraz, w tej chwili więcej. Piękna okładka jedynie dodaje smaczku całej tej historii. Prawdziwy fan fantastyki nie może przejść obok Jeleniego Sztyletu obojętnie, a jeżeli to zrobi, to traci wspaniałą historię, taką, która zostaje w twojej głowie i sercu na dłużej.
Opinia powstała przy współpracy z Wydawnictwem Zysk i S-ka
Co to była za lektura, po przeczytaniu ostatniej strony, siedziałam w swoim fotelu, tępo wpatrując się w ścianę. Zębatki w mózgu zaczęły trafiać na swoje miejsce i myśli formowały się w jedno zdanie: jakie to było genialne. W swoim życiu przeczytałam ponad 700 książek, i żeby nie było, ale sprawdziłam to - jedynie 12 zasłużyło w mojej ocenie na soczystą 10. Jeleni sztylet...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03-24
Oczy i rozum podpowiadały mi, że to może być dobra lektura. Potem przyszło jednak zwątpienie ze względu na liczbę stron, może to moje małe zboczenie powodujące, że poniekąd twierdzę, że lektura musi być obszerna by była dobra. Na całe szczęście niepotrzebnie się stresowałam, że grubość tej pozycji może wpłynąć na jej treść.
Tym razem nietypowo, zacznę może co było dla mnie ciężkie do przełknięcia. Byli to bohaterowie i nie chodzi tutaj konkretnie o którąś z postaci, tylko o ilość tych postaci. Na samym początku mój mózg za bardzo nie nadążał kto jest kim i synem kogo, a żoną od tamtego czy tego. W ogólnym rozrachunku, wiem, że każda z tych postaci w kreowanym przez Monikę Godlewską świecie musiała zaistnieć, pojawić się czasem chociaż na chwilę, ale dla czytelnika, który dopiero poznaje osadę, jest to trochę jak uderzeniem obuchem w głowę. Oczywiście z tyłu książki mamy świetne rozrysowane "drzewa" by móc dane osoby umiejscowić, jednak wertowanie jej co chwile, sprawa nieco kłopotu - a może to tylko mój problem, ponieważ mam naprawdę bardzo słabą pamięć do jakichkolwiek imion.
Osada, no właśnie, w tej historii wkraczamy w świat dość zamknięty, zarówno geograficznie i kulturowo. Dla kinomaniaków - klimat jest właśnie odzwierciedleniem filmu z 2004 roku Osada, a nad wszystkim jak sęp krąży pewna tajemnica. Ciężko zakwalifikować Córki puszczy, siostry ognia do jakiegoś jednego gatunku. Jest to głównie obyczaj, gdyż przewija się tu dużo dość trudnych tematów, które by znaleźć sens, trzeba się wczytać, więc nie jest to błaha historyjka, ale również są tu momenty fantastyczne, które nadają całej opowieści dość ciekawy charakter. No i do tego tytułowa Puszcza - proszę o więcej.
Myślę, że głównym nurtem jest ukazanie siły kobiet w dość nietypowym wydaniu. Walka z zaściankowością, aranżowanymi małżeństwami, uprzedmiotowieniem kobiet, to coś co nie czyta się wyłącznie miedzy wierszami, czuję, że jest to główna historia, która płynie z tej historii. Wszystko dzięki stworzeniu trzech charakterystycznych bohaterek: Racheli, Judyty i Anny. Podzielenie narracji na te trzy bohaterki było świetnym zagraniem. Odczułam, że każda była wykreowana w inny sposób i w sumie nie musiałam czytać tytułu danej części, by po zachowaniu czy wypowiedziach bohaterki stwierdzić przez kogo był opowiadany rozdział. Oczywiście nie są wykreowane na najwspanialsze kobiety pod słońcem, swoje za uszami mają, a nawet i czasem wkurzają, więc ogromny plus.
Jest to przyjemna lektura, która odbiega od tego co w dzisiejszych czasach jesteśmy w stanie przeczytać, stąd też jest to coś innego, ciekawego w swojej prostocie. Można ją połknąć nawet w jeden dzień, tylko uważajcie, bo jak już raz się wejdzie do puszczy, to można już jej nie opuścić.
Opinia powstała przy współpracy reklamowej z Wydawnictwem Spisek Pisarzy
Oczy i rozum podpowiadały mi, że to może być dobra lektura. Potem przyszło jednak zwątpienie ze względu na liczbę stron, może to moje małe zboczenie powodujące, że poniekąd twierdzę, że lektura musi być obszerna by była dobra. Na całe szczęście niepotrzebnie się stresowałam, że grubość tej pozycji może wpłynąć na jej treść.
Tym razem nietypowo, zacznę może co było dla mnie...
Od początku, gdy tylko zobaczyłam zapowiedź, wiedziałam, że ta książka będzie miała w sobie sporo mroku, jeszcze więcej tajemnic, i pomimo że jest to debiut, to zaskoczy mnie nie jeden raz. Powiem wam, że wcale się nie myliłam.
Pierwsze strony i już byłam kupiona, manewrowanie między światem żywych i umarłych, to zdecydowanie ciekawa odskocznia od fantastyki, którą ostatnio było mi dane przeczytać. Jednak nie jest to taka czysta fantastyka, ponieważ pod podszewką skrywa również kryminał, mroczne tajemnice, które by je rozwiązać, trzeba się czasem bardzo mocno napracować, a dopiero na koniec wszystko zgrywa się w jedną całość.
Kreacja świata - tu ani trochę nie ma czego zarzucić autorowi. Tak samo jak mroczna okładka, która rozlewa swój dym na cały świat, tak też odczułam, czytając tą historię, że oblepia mnie ciężki dym, pogoda jest zawsze ponura, a jedynie nikła lampa przyświeca gdzieś w rogu. No cóż mogę napisać, taki mrok zdecydowanie mi pasuje. Na początku może trochę czułam się zakłopotana, jak w ogóle kroczyć wśród cieni, jak to Kavlowi się w ogóle udaje, ale wystarczyło trochę cierpliwości i stopniowo moja ciekawość była zaspokajana.
Główny bohater od razu sprawił że go polubiłam, nieidealny, z wadami, i z ciętym językiem. To uwielbiam najbardziej, czyli wypowiedzi, za którymi podąża się z czystą satysfakcją, a przede wszystkim nigdy do końca nie wiemy, co stanie się na kolejnej stronie. Nieprzewidywalność podbija kreacja świata, bo jest to coś nowego, nie wiemy więc co czeka nas za umiejętność na kolejnej stronie.
Książka świetnie się zaczęła i wspaniale się zakończyła, ale tylko, jeżeli mówimy o urwaniu historii w idealnym momencie - zaczęłam przewracać książkę i myśleć: halo, gdzie są kolejne strony? Dobry pomysł na mrok, opatrzony odrobiną romansu, który był bardzo smaczny, sprawia, że z niecierpliwością czekam na kolejny tom. Udany debiut.
Od początku, gdy tylko zobaczyłam zapowiedź, wiedziałam, że ta książka będzie miała w sobie sporo mroku, jeszcze więcej tajemnic, i pomimo że jest to debiut, to zaskoczy mnie nie jeden raz. Powiem wam, że wcale się nie myliłam.
więcej Pokaż mimo toPierwsze strony i już byłam kupiona, manewrowanie między światem żywych i umarłych, to zdecydowanie ciekawa odskocznia od fantastyki, którą...