rozwińzwiń

Cukiernica pani Kirsch

Okładka książki Cukiernica pani Kirsch Artur Daniel Liskowacki
Okładka książki Cukiernica pani Kirsch
Artur Daniel Liskowacki Wydawnictwo: FORMA Seria: Seria Piętnastka literatura piękna
194 str. 3 godz. 14 min.
Kategoria:
literatura piękna
Seria:
Seria Piętnastka
Wydawnictwo:
FORMA
Data wydania:
2021-11-08
Data 1. wyd. pol.:
2021-11-08
Liczba stron:
194
Czas czytania
3 godz. 14 min.
Język:
polski
ISBN:
9788366759244
Średnia ocen

7,3 7,3 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Twórczość nr 10 / 2019 Dariusz Bitner, Kazimierz Brakoniecki, Krystyna Chwin, Stefan Chwin, Andrzej Górny, Andrzej Kanclerz, Tadeusz Komendant, Artur Daniel Liskowacki, Michał Paweł Markowski, Zbigniew Mikołejko, Anna Nasiłowska, Antoni Pawlak, Uta Przyboś, Redakcja miesięcznika Twórczość, Krzysztof Rutkowski, Jan Sochoń, Grzegorz Strumyk, Leszek Szaruga, Danuta Ulicka, Henryk Waniek, Szymon Wróbel
Ocena 5,0
Twórczość nr 1... Dariusz Bitner, Kaz...
Okładka książki Twórczość nr 6 - 2017 Kazimierz Brakoniecki, Artur Daniel Liskowacki, Bogdan Loebl, Zbigniew Masternak, Zbigniew Mikołejko, Piotr Nesterowicz, Redakcja miesięcznika Twórczość, Grzegorz Strumyk
Ocena 5,0
Twórczość nr 6... Kazimierz Brakoniec...
Okładka książki City 3. Antologia polskich opowiadań grozy Dariusz Barczewski, Marek Grzywacz, Dawid Kain, Agnieszka Kwiatkowska, Kazimierz Kyrcz jr, Artur Daniel Liskowacki, Krzysztof Maciejewski, Kornel Mikołajczyk, Dariusz Muszer, Artur Olchowy, Bartosz Orlewski, Tadeusz Oszubski, Piotr Roemer, Anna Szczęsna, Izabela Szolc, Jarosław Turowski, Michał J. Walczak, Juliusz Wojciechowicz, Marek Zychla, Maciej Żytowiecki
Ocena 8,3
City 3. Antolo... Dariusz Barczewski,...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,3 / 10
3 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
803
770

Na półkach: , , ,

Rzeczom imion nadawanie, historii powracanie, pytań namnażanie – czy tak było, czy nie było? I w ogóle, co to jest przeszłość skoro zostało tu i teraz i te skorupy stare sprzed kilku wieków. Stare i brzydkie, zniszczone przez czas, milion rąk i wytarte milionem spojrzeń.
Jest dwuzłotowa moneta – nawet dwie. Okaz muzealny. Prezent od wujka, zawiadowcy pociągów.

„To brak bywa bogactwem, które się rzuca w oczy. Zwłaszcza, gdy ocaleje wymowny fragment”. Czasem można odnieść wrażenie, że „(...) przeszłość to jest taki czas, w którym wszystko szlo lepiej: i produkcja, i sprzedaż, i interesy w ogóle.” Ludzie nie znosili teraźniejszości. Pokładali nadzieję w przyszłości. Jednak młodsi rocznikiem urodzenia ukorzeniali się w teraźniejszości, pozostawali nieufni przyszłości i tego jutra, które nadejdzie.

„Wielcy ludzie przeszłości powiedzieli wszystko tak doskonale, że nie pozostawili nam nic do powiedzenia. Nic do zrobienia. Nic nowego. Nic”.
Trzymasz pamiątki przeszłości. Świat wypełniają śmietniki pamięci. Zachwyt minionym, jakby „całe bogactwo, cały przepych, cały wdzięk świata tkwił w przeszłości.” I zastanawiasz się, czy to czas na grzebanie w łachach historii? Cudzej zwłaszcza, bo cudza ciekawsza i bogatsza treścią aniżeli własna. Własna to raz lepsza, raz gorsza, a czasem taka, że chciałoby się ją przespać, zapomnieć, zniknąć z niej, by wrócić teraz. Taka dziura niczego i nikogo.

„Czytam to, o czym już mało pamiętam, po latach, po sobie uczę się od nowa tamtej archeologii, która – jak każda – i ta z ziemi, i ta ze słów – osypuj się wciąż nowym piaskiem. W nas, na nas. I odwracam kartki, jakbym odwracał siebie. Tamtego. Co też pamiętał jakieś przeszłe, minione. Kto tu dla kogo był archeologiem? Kto dla kogo – dowodem na byłe? A byłe to żywe?”
Rozczarowanie, a może niewiara? W przeszłość, bo przecież jej tak naprawdę nie ma i nigdy nie było. Niczego, co by można powąchać, co by mogło zaboleć, co by rozkwitało i więdło. To tylko taka umowa społeczna, dla świętego spokoju, by uczeni w piśmie mieli dowód na ciągłość, trwanie, wynikanie, przenikanie. Taka gra. Gra w pobite garnki, pobite szklanki. W pobite karty przeszłości, które rozsypały się na planszy, jak odłamki porcelany. I ktoś je zamiótł i wyrzucił i grał dalej.
„Nieświadomy strach przed trywialną, bezduszną, zakurzoną nicością. To jak glina, wyschnięty muł, który teraz kruszeje. Rozpada się na brzydkie skorupy. To przeciąg historii, w którym można się unieść, jak kurz, przefrunąć, przeniknąć, osiąść na rzeczach zastanych. Codziennych. Zwykłych. A przez to solidnych i wiecznych. Skorupy zostają. Poruszają się czasem w głębi ziemi.”
„Cukiernica Pani Kirsch” przypomina oglądanie wraz z Czasem albumów zdjęć w barwie sepii. Pochyleni nad reliktami tego, co było, tego, co stanowi pamiątkę czegoś lub wspomnienie kogoś.
Podpis przeszłości.

Ta recenzja „Cukiernicy...” powstała ze zlepku myśli, czasem chaotycznych, czasem nawet dla mnie niezrozumiałych. Dlatego spisywałam je. Jednak opowiadania Pana Liskowackiego są przegadane. Zbyt dużo tu nawiązań od jednej rzeczy do następnej, potem do jeszcze jakiejś kolejnej, czasem nieistotnej. Każda rzecz, która należy do czasów minionych ma swoje „drzewo genealogiczne” ludzkich domów, rąk, czy oczu i przeszłość różnych biegów lat, różnych wydarzeń, tragedii i łez. Te rupiecie zostały, ich właściciele nieznani odeszli. I choć zamysł tej książki jest genialny, to jednak spalił nieco na panewce. Utoną w słowach, historiach i


#agaKUSIczyta

Rzeczom imion nadawanie, historii powracanie, pytań namnażanie – czy tak było, czy nie było? I w ogóle, co to jest przeszłość skoro zostało tu i teraz i te skorupy stare sprzed kilku wieków. Stare i brzydkie, zniszczone przez czas, milion rąk i wytarte milionem spojrzeń.
Jest dwuzłotowa moneta – nawet dwie. Okaz muzealny. Prezent od wujka, zawiadowcy pociągów.

„To brak...

więcej Pokaż mimo to

avatar
6131
3433

Na półkach:

Każdego dnia mijamy przedmioty wypełniające nasze domy i ze znudzeniem traktujemy jak oczywistość. Czasami pojawia się jedynie sentyment zmuszający nas do zatrzymania się na chwilę, bo są to prezenty. Wkomponowane w naszą codzienność, wykorzystywane na różne sposoby nie przykuwają uwagi. Sięgamy po nie, kiedy są potrzebne, czyli czasami kilka, a nawet kilkanaście razy dziennie, inne spoczywają na półkach, zdobią ściany i latami nie zastanawiamy się nad tym jak trafiły do naszej codzienności. A co by było gdybyśmy każdej rzeczy uważniej się przyjrzeli, poszukali jej powiązań z przeszłością, zobaczyli jakie historie łączą się w rozprzestrzenieniem określonego materiału, co niesie za sobą krucha pozostałość, jak splątywały się ludzkie ścieżki? W jaki sposób te przedmioty wiążą nas z innymi ludźmi? Jakie relacje i historie niosą? Takie pytania nad przedmiotami ze swojego otoczenia stawia Artur Daniel Liskowacki w „Cukiernicy pani Kirsch”.
Niewielkich rozmiarów książka będąca zbiorem dziesięciu opowieści/esejów, które są też czymś w rodzaju rozdziałów opowieści, bo ciągle krążymy w małej przestrzeni szczecińskiego mieszkania, w którym mieszka pierwszoosobowy narrator, przez którą przepływają ludzie i przedmioty niosąc ze sobą historią i powiązanie z postępem cywilizacyjnym. To pozwala podkreślić jak bardzo jesteśmy wykreowani przez wcześniejsze pokolenia. Ale czy my nie mamy wpływu na czasy? Czy my tej historii nie kreujemy?
„Łaską przeszłości jest to, że można ją wybrać. Jak przyszłość. Teraźniejszość jest bezczelna i bezkarna, bo żywa, więc decydować może o obu, bo ich nie ma”.
Narrator pierwszoosobowy wybrał dla nas historie przedmiotów mu bliskich, czyli znajdujący się w jego otoczeniu. Każda rzecz staje się pretekstem do wędrówek w czasie i przestrzeni. Sięga po muszle, skorupy garnka, pióro, monety, cukiernicę, łyżkę, obrączkę, pocztówki, kamień, pejzaż. Przy każdym przedmiocie zatrzymuje się. Na początku mamy wrażenie, że jest to spacer do przedwojennego Stettina, ale bardzo szybko uzmysłowimy, że miasto to – tak jak przedmioty – jest tylko pretekstem do tego, aby wyruszyć w dalszą podróż w czasie, przyjrzeć się ludziom, ich decyzjom, codzienności, błędom, ale też energii działania, przezwyciężania swoich i cudzych słabości. Powracającym motywem jest tu trudna codzienność, w której ludzie musieli sobie radzić. A to w jaskiniach, czy tworząc pierwsze osady, przez budowanie domów z gliny, którą wymywały wody, a to dbałość o rozrastanie się bibliotek, poszukiwanie materiałów do zapisu ludzkiej myśli, dalekie podróże pozwalające na otwieranie umysłów i poszerzanie możliwości przy jednoczesnym ukazaniu, że dopóki ograniczenia będziemy mieć w umyśle to poszerzanie terytoriów nic nie pomoże. Wejdziemy w świat kryzysów, prób, szukania sposobów na przetrwanie. Patrząc na nie uświadamiamy sobie, że nigdy nie ma czasów dość przyjaznych. Może nam się wydawać, że Fortuna na chwilę podsunie powodzenie, pozwoli na bogacenie, przypływ pieniędzy, rozrost majątku, a później trzeba w pośpiechu chować rodowe srebra lub żegnać się ze zmarłą bliską osobą. Przedmioty zostają po ludziach niosą w sobie historie ich zawiłych losów, ale też wszystkich tych, którzy przyczynili się do wyprodukowania, wynalezienia lub odnalezienia. Skorupy często nasiąkły krwią i tragediami jednostek. Nic w naszym życiu nie powstało z próżni. Artur Daniel Liskowacki uzmysławia nam, że na każdy przedmiot pracowały miliony ludzi, na każdy miały wpływ ich doświadczenia, pomysły, pragnienie ich niosło tworzenie nowych technologii produkcji, zmiany stylu życia, a później pielęgnacji, aby zachować świetność.
„Szczecin roku największego kryzysu po wojnie. Ponad pięćdziesiąt tysięcy ludzi bezskutecznie poszukuje pracy, stanowią zresztą tylko znikomy ułamek siedmiu i pół miliona bezrobotnych Niemców. Strach przed codziennością przekłada się na obawę o przyszłość, roczniki wskazują na najniższy po wojnie wskaźnik urodzeń. Hamburg po raz pierwszy wyprzedza Stettin w handlowych obrotach ze Śląskiem i Czechosłowacją. Sześćdziesiąt procent miejscowej floty, i tak już pomniejszonej o dziesiątki sprzedanych i zezłomowanych jednostek, stoi w porcie bezczynnie. Sukces bruneta z grzywką i wąsikiem ma swą oczywistą podstawę. Za rok, w wyborach do Reichstagu stanie się jego pierwszym triumfem totalnym”.
W „Cukiernicy pani Kirsch” wędrujemy z taką samą lekkością na ulice przedwojennego Stettina, przyglądamy się zwiększającej się ilości czerwonych flag z symbolem hakenkreuz, czyli swastykę wywodzącą się z Indii i kojarzoną tam z dobrem, przyjrzymy się nazistowskiej propagandzie, zobaczymy desperację ludzi żyjących w czasach światowego kryzysu, przez który rosło bezrobocie i spadała wartość pieniądza przy jednoczesnym niedocenianiu ludzkiej pracy. Wędrujemy po domach, zaglądamy w okna, przyglądamy się codzienności toczącej się wokół spotkań, aby za chwilę powędrować kilka set lat w przeszłość i zobaczyć skąd takie przedmioty przywędrowały, jakie błędny popełnili przodkowie, zdziwić się, że kolejne pokolenia niczego się nie nauczyły. Poza Stettinem roku 1932, kiedy do władzy za chwilę dojdzie Adolf Hitler, odwiedzamy Polskę tuż przed rozbiorami, przyglądamy się powiedzonkom, szukamy ich źródłosłowu, aby za chwilę postawić pytanie o początki wszystkiego, co istnieje, zadać pytania o eksperymenty naukowe i to, czy wiedza może nam rozjaśnić obraz świata.
„Odpływy i przypływy: naukowego błogosławienia, że już wszystko wiemy, naukowej grozy, grozy ciemnej, zaplątanej, że im więcej wiemy, tym wiemy mniej”.
„Cukiernica pani Kirsch” Artura Daniela Liskowackiego to pozornie niewielkich rozmiarów książeczka, ale kiedy wchodzimy w gąszcz podsuwanych światów uzmysławiamy sobie, że jej obszerność i bogactwo polega na nadbudowaniu obrazów, kreśleniu kresek, w które czytający wpisze bogactwo obrazów z różnych czasów. Przedmioty są tu tylko pretekstem do opowiadania o ludziach, ich zachowaniach, uświadamiania sobie jak wiele łączy nas z przeszłością, jak bardzo nasze autonomiczne życie i wolność zależna od decyzji, jakie przez wieki podejmowali inni ludzie. Wojenne zawieruchy, tworzenie technologii i wiele innych rzeczy ma wpływ na to, w którym miejscu i kiedy się urodziliśmy. Jesteśmy częściom czegoś większego. Z tych opowieści wyłania się też ważne pytanie: a jaki ślad, jaki dorobek po sobie pozostawimy my? Czy będzie to zbiór mitów czy realnych umiejętności, technologii pozwalających na tworzenie nowych rzeczy, których skorupy znajdą nasi potomni?
„Choć zmienia się tworzywo. I technologia. I granice, i barbarzyńcy. Skorupy zostają. Poruszają się czasem w głębi ziemi. Wtedy czujemy ich ostre krawędzie”.
„Cukiernica pani Kirsch” Artura Daniela Liskowackiego to świetna lektura, która z jednej strony podsuwa nam wydarzenia, historie, ludzkie losy osadzone w konkretnych czasach, a z drugiej skłania do zadawania sobie pytań o nasze miejsce w społeczeństwie, relacja z innymi, budowanie sieci powiązań, splątanie życiorysów z napotkanymi osobami. Jest to opowieść o szeroko pojętym spotkaniu: nie tylko z tymi, którzy żyją, ale też tymi, którzy przeminęli i nadal są wokół nas obecni.

Każdego dnia mijamy przedmioty wypełniające nasze domy i ze znudzeniem traktujemy jak oczywistość. Czasami pojawia się jedynie sentyment zmuszający nas do zatrzymania się na chwilę, bo są to prezenty. Wkomponowane w naszą codzienność, wykorzystywane na różne sposoby nie przykuwają uwagi. Sięgamy po nie, kiedy są potrzebne, czyli czasami kilka, a nawet kilkanaście razy...

więcej Pokaż mimo to

avatar
484
55

Na półkach:

Czytanie prozy ADL wymaga skupienia, napięcia uwagi i staranności, bo jest to proza wyjątkowa i wyjątkowo napisana. Nie ma w niej typowych dialogów czy zwykłego przepływu zdarzeń. Nie można też stwierdzić, że treść pełna jest dygresji - książki ADL składają się wyłącznie z dygresji, w konsekwencji same stają się megadygresjami.

"Cukiernica" będzie szczególnie cenna dla szczecinian, ale przejmująca będzie dla wszystkich, którzy nie zniechęcą się po pierwszych kilkunastu stronach.

PS
Moc człowieka w KM, jaką podaje ADL, jest oczywiście niepoprawna, ale w końcu to nie jest podręcznik mechaniki.

Czytanie prozy ADL wymaga skupienia, napięcia uwagi i staranności, bo jest to proza wyjątkowa i wyjątkowo napisana. Nie ma w niej typowych dialogów czy zwykłego przepływu zdarzeń. Nie można też stwierdzić, że treść pełna jest dygresji - książki ADL składają się wyłącznie z dygresji, w konsekwencji same stają się megadygresjami.

"Cukiernica" będzie szczególnie cenna dla...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    7
  • Przeczytane
    3
  • F 38
    1
  • Posiadam
    1
  • Wspomnienia
    1
  • Szkoda czasu
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Cukiernica pani Kirsch


Podobne książki

Przeczytaj także