Polski rysownik, ilustrator, twórca komiksów. Związany z miesięcznikiem „Lampa” oraz Galerią Raster. Zilustrował m.in. trzy książki Doroty Masłowskiej, Filtry Adama Wiedemanna i wznowienie Lubiewa Michała Witkowskiego. Wydawnictwo Lampa i Iskra Boża wydało jego albumy autorskie – Hydriola, Wrzątkun oraz Przygody na bezludnej wyspie.
"Przypomnieli mi się liczni mieszkańcy wysp bezludnych"
Sieńczyk to koneser prowincjonalnej estetyki. Ułomnych i niezgrabnych zestawień. Kuriozalnych określeń i rozbrajających idiotyzmów. Ten komiks nie różni się specjalnie od jego poprzednich. Autor znowu zabiera nas w podróż tam, gdzie nic się nie dzieje. Jest tak nudno, że aż ciekawie.
No dobrze, ale czemu mi się to tak podoba? Bo jest zabawne mimochodem, bawi nie za pomocą gagów, tylko kuriozalnej atmosfery i wyczucia języka. Śmiechom nie było końca. Z drugiej strony, jednak liczyłem że autor zmieni dotychczasową formułę szkatułkowych anegdot.
Jeśli potrzebujesz akcji albo jasno określonej fabuły – omijaj ;)
Rozmowa z autorem: https://booklips.pl/wywiady/ilekroc-przechodze-kolo-jakiejs-starej-chalupy-robie-maly-urbex-rozmowa-z-maciejem-sienczykiem/
Mężczyzna odwiedza dawno niewidzianych przyjaciół w ich nowym mieszkaniu. Spotkanie to obfituje w wiele wszelkiego rodzaju opowieści. A to gospodarz zdarza historię wodnego namiotu, a to snuje się historia o kobiecie zwanej Stożkari, której przysnił się nużeniec z pastorałem. W przerwach gospodarz demonstruje stopą atak kobry a jego dzieci z zacięciem demonstrują swe lalki i książeczki, które dostały od mikołaja. Gdy pada propozycja spaceru wszyscy wychodzą na zewnątrz by przemierzać nieśpiesznie teren osiedla. Po drodze wciąż napotykają ciekawych ludzi. Wśród nich jest kobietą, która znała Picassa, nauczyciel który miał przepłynać ocean ciągnąc za sobą gigantyczną pończochę, roztańczeni Ormianie i kobieta w sari. Każdy z nich ma do opowiedzenia historię. Z wyjątkiem jednego mężczyzny który miast wypowiedzieć słowo, tylko wskazał czapką ziemię.
Z logicznego punktu widzenia w tej powieści niewiele jest sensu. Choć gdy się lepiej przyjrzeć, trochę wszystko przeanalizować to można się doszukać wielu ukrytych znaczeń. Na mnie "Spotkanie po latach" Macieja Sieńczuka wywarło ogromne wrażenie. Nie tylko dzięki treści, lecz przede wszystkim specyficznym ilustracjom na których każdy człowiek wydaje się nieco brzydki a otaczający go krajobraz jednostajny, kanciasty i nieco mdły. W opisie ksiązki pada stwierdzenie, że jest to "horror bezsensu" i ja w zupełności się z tym zgadzam. Jeśli więc lubicie dzieła mocno abstrakcyjne, to serdecznie Wam polecam "Spotkanie po latach".