Melania Gaia Mazzucco urodziła się w 1966 roku w Rzymie. Studiowała Włoską Literaturę Nowożytnią i Współczesną oraz Sztukę Kinową w Eksperymentalnym Centrum Kinematografii (Centro Sperimentale di Cinematografia). Przez wiele lat tworzyła postaci i scenariusze filmowe. Współpracowała z Włoską Encyklopedią Treccani, która w swoich publikacjach powierzała jej niejednokroć redakcję działu „literatura i teatr”. W prozie zadebiutowała w 1992 roku opowiadaniem pt. „Seval”, po czym następne jej opowiadania zaczęły się ukazywać na łamach kolejnych tytułów prasowych. Powieści „Il bacio della Medusa” (1996) i „La camera di Baltus” (1998) zostały dobrze przyjęte przez publiczność i zostały finalistkami prestiżowej włoskiej nagrody literackiej Premio Strega. Trzecia powieść pisarki „Lei così amata” (pol. wyd. „Tak ukochana”) zdobyła takie wyróżnienia jak SuperPremio Vittorini, Premio Bari Costa del Levante, Premio Chianciano czy Premio Napoli. Mazzucco jest ponadto autorką licznych audycji radiowych oraz artykułów i recenzji o tematyce teatralnej.
Jak wiele może się zdarzyć w ciągu dwudziestu czterech godzin? Czy życiowe zmiany mają charakter rewolucyjny czy raczej powolno-stopniowy?
Mazzucco opowiada o losach kilku powiązanych ze sobą postaci, ich drogi krzyżują się w Rzymie, 4 maja 2010 roku (każdy z rozdziałów poświęcony jest zdarzeniom z jednej godziny tegoż "pięknego dnia"). Polityk i jego młoda żona, brutalny policjant próbujący odzyskać rodzinę, buntownik-anarchista, młody nauczyciel zakochany w żonatym mężczyźnie: ich osobiste dramaty i porażki oddziałują na siebie nieustannie, rodząc ból, rozczarowania i śmierć.
Książka napisana porywająco, angażuje uwagę od pierwszej linijki. Brutalnie obnaża ludzkie słabości i grzeszki, pokazuje, jak błędy jednostki prowadzą do ruiny jej najbliższego otoczenia. Autorka oddaje głos samym bohaterom, którzy opowiadają o swoich dylematach i niełatwych wyborach, odsłaniają najskrytsze myśli, kochają i cierpią. Powieść bardzo ciekawa konstrukcyjnie (pierwsza scena, pozornie niezwiązana z całością akcji, okazuje się nieśmiałą zapowiedzią porażającego finału),narracyjnie urzekająca. Kradnie czytelnikowi kawałek życia, ale warto jej poświęcić choć jeden dzień.
NazwisKo autorki było dla mnie wystarczającą zachętą do lektury. Lubię jej książki - nie tylko za to, że często jest w nich Rzym, ale za pokazywanie losów tak zwanych zwykłych ludzi, szarości życia i wydobywanie z nich czegoś cennego. Na pewno nie jest to książka dla wszystkich - nie ma akcji, nie ma wartkich dialogów. Na pewno jednak wiele osób odnajdzie w niej "wielkie piękno" (też nawiązując do słynnego włoskiego filmu) :)