Jako 18-latka wydała zbiór opowiadań „Czkawka” i wystąpiła w programie Kazimiery Szczuki „Wydanie drugie poprawione”. Studentka filmoznawstwa na Uniwersytecie Jagiellońskim, słuchaczka Krakowskiej Szkoły Filmu i Komunikacji Audiowizualnej. Zadebiutowała w wieku 16 lat w „Ha!arcie”. Jej opowiadania ukazywały się także w „Lampie”, „Zoopie”, „Undergruncie” i „Borussii”. Od 2004 roku współpracuje z „Perspektywami”, autorka artykułów o tematyce edukacyjnej oraz wywiadów. W 2004 roku otrzymała stypendium Funduszu Pomocy Młodym Talentom Jolanty i Aleksandra Kwaśniewskich. W 2009 roku została stypendystką programu Homines Urbani.
Całkowite zaskoczenie!
Podchodziłam niechętnie do tej książki, bo pani taka młoda, temat średni, książeczka cieniutka, a i nasze biblioteki na obczyznie prześcigają sie w tym, która zamówi dziwniejsze książki.
Przy pierwszym rozdziale pomyślałam, ze miałam racje i chciała rzucić nią w kąt, a tu...proszę bardzo.
Zwracam honor.
Pani bardzo utalentowana. Styl specyficzny, ale odpowiedni do tematu i czytało sie dobrze.
Niesamowite wejście w psychikę dziewczyny z problemami odżywiania, poczynając od genezy, czyli tutaj od wczesnego dzieciństwa.
Polecam, szczególnie dziewczynom, które są całe życie na diecie, czyli pewnie większości.
Jest grono zacnych autorów, w tle miasto, które dobrze znam… A tymczasem wyszedł zbiór dość nierównych opowiadań. Może to typowa skaza każdej antologii, w której zaproszeni twórcy zmuszeni są pisać na z góry zamówiony temat. W przypadku antologii miejskiej (w dodatku z miłością w tle) skutkuje to pewną powierzchownością, czasem brakuje odniesienia do konkretnych miejsc (poza pewnymi wyjątkami),przez co opisywane wydarzenia mogły dotyczyć każdego innego miasta. Przypuszczam, że część autorów mogła zmagać się z tekstem jak w opowiadaniu Pana Macieja Malickiego :-) Z drugiej strony dyskusyjna może być forma promocji miasta polegająca na wymienieniu kilku nazw ulic. Z tego względu mam np. mieszane odczucia odnośnie Eberharda Mocka i jego osadzenia w międzywojennym Wrocławiu w pewnym znanym cyklu wydawniczym.
Myślę, że oceny poszczególnych opowiastek mogą być subiektywne, gdyż będziemy patrzyli na nie przez pryzmat lubianych autorów, znając ich styl i sposób patrzenia na świat. Z tego względu lepiej czytało mi się opowiadania Krzysztofa Vargi, Andrzeja Pilipiuka, wspomnianego już Malickiego czy tercetu znanego ze współpracy na płaszczyźnie literatury kryminalnej: Grin-Grzegorzewska-Świetlicki; choć w przypadku Pana Marcina znacznie wyżej cenię jego dokonania na polu poetyckim. Ogromnie pozytywnym zaskoczeniem było opowiadanie Pana Ignacego Karpowicza – moje dotychczasowe spotkanie z jego prozą było bowiem nieudane. Przy niespiesznej lekturze ten zbiór jednak zyskuje .