-
Artykuły„Co dalej, palenie książek?”. Jak Rosja usuwa książki krytyczne wobec władzyKonrad Wrzesiński6
-
ArtykułyTrendy maja 2024: w TOP ponownie Mróz, ekranizacje i bestsellerowe „Chłopki”Ewa Cieślik5
-
ArtykułyKonkurs: Wygraj bilety na film „Do usług szanownej pani”LubimyCzytać12
-
ArtykułyPan Tu Nie Stał i książkowa kolekcja dla czytelników i czytelniczek [KONKURS]LubimyCzytać36
Biblioteczka
2022-03-26
2019-06-14
"Droga" rzeczywiście wydaje się historią, która najbardziej wprost (czyli najmocniejszymi, najbardziej dobitnymi obrazami) wyraża filozofię McCarth'yego. Jest mroczny, upadły świat, który już nawet nie umiera, ale padł trupem kilka lat wcześniej i bohaterowie poruszają się po jego jałowych zwłokach. Są źli ludzie, odarci z jakichkolwiek cywilizacyjnch, czy humanistycznych pozorów, kierowani wyłącznie najpierwotniejszym instynktem przetrwania, który każe im polować na innych ludzi i zjadać ich, na raz, bądź po kawałku. No i są bohaterowie, czyli Mężczyzna i Chłopiec, jedni z ostatnich, którzy odmawiają sobie kanibalistycznych przyjemności, czyli mają jakieś zasady, a owe zasady przybierają metaforyczną formę "ognia, który niosą". Nie przybliżają sobie w ten sposób chrześcijańskiego zbawienia, nie uwzniośla to ich, nie daje szczęścia, ani ulgi. Niemniej, z jakiegoś powodu, idą dalej. Niosą ogień.
Rzeczywistość sprowadzona do najbardziej podstawowych elementów, pokazująca nagą prawdę o ludzkiej duszy. Jaka konwencja nadaje się do tego lepiej niż Post-Apo i jaki styl mógłby być bardziej przekonujący od cormacowego?
Chociaż to bardzo bolesna i depresyjna wizja (moim zdaniem najbardziej ponura ze wszystkich powieści McCarthy'ego) to dmie w niej pewna siła, coś witalnego. Bo czy to co każe wstawać Mężczyźnie każdego ranka, by iść dalej, szukać jedzenia dla siebie i syna, to tylko instynkt przetrwania, czy może coś więcej, jakaś szlachetniejsza prawda o człowieku?
To co najbardziej mi się podoba w prozie McCarthy'ego to niezwykła umiejętność do wypowiadania rzeczy poza słowami, zdolność operowania językiem minimalistycznym, surowym, lecz uderzającym w najczulsze struny. Bardzo lubię jak opisuje serie czynności, często bardzo mechanicznych, jakie wykonują bohaterowie. Otwieranie szafek, przyrządzanie jedzenia, naprawianie jakichś prostych urządzeń (wózka sklepowego), obsługa broni... Wrażliwość na detal przy jednoczesnym nie rozgadywaniu się, nie rozpraszaniu się w fetyszystycznych opisach duperelków, zachowanie zegarmistrzowskiej precyzji w języku - to jest ogromny walor Cormaca McCarthy'ego. Takie małe, a liczne czynności potrafią nie raz oddać stan ducha postaci, ich koncentrację i determinację, znacznie lepiej niż barokowe opisy złożonych przeżyć wewnętrznych.
Jednocześnie jest w tym surowym, zniszczonym świecie przeczucie wielkiej tajemnicy, zagadki istnienia, przerażające piękno.
"Droga" rzeczywiście wydaje się historią, która najbardziej wprost (czyli najmocniejszymi, najbardziej dobitnymi obrazami) wyraża filozofię McCarth'yego. Jest mroczny, upadły świat, który już nawet nie umiera, ale padł trupem kilka lat wcześniej i bohaterowie poruszają się po jego jałowych zwłokach. Są źli ludzie, odarci z jakichkolwiek cywilizacyjnch, czy humanistycznych...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-05-11
No i dokonało się. Ta niemal pięcioletnie przygoda z Dukajem dobiegła końca. "Perfekcyjna niedoskonałość" była ostatnią powieścią, tego autora której jeszcze nie czytałem, a dziś, po ceremonialnym powtórzeniu sobie ostatnich słów, mogę powiedzieć, że poznałem cały dorobek Krakowskiego Mistrza Sf. Po ogromnym zachwycie nad "Lodem" i późniejszych konfrontacjach z kolejnymi powieściami, mając już całościowy ogląd, mogę powiedzieć, że "Perfekcyjna..." jest książką w tym zbiorze, przez którą przepłynąłem najszybciej. Jednocześnie momentami mnie męczyła i miałem jej dosyć - jak można się domyślić głównie przez dosyć zaawansowaną fizykę, która odgrywa istotną rolę w świecie przedstawionym. Niekiedy przesuwałem wzrokiem przez kilka stron, marszcząc czoło i zdając sobie sprawę z tego, żę przyswajam treść na bardzo powierzchownym poziomie. Niemniej "Perfekcyjna niedoskonałość" podobała mi się znacznie bardziej niż przypuszczałem. Głównie ze względu na dynamikę, ciekawe pomysły stanowiące owoc swobodnej wyobraźni, no i styl, który u Dukaja po prostu bardzo lubię. Połączenie mechanistycznego, ścisłego myślenia o rzeczywistości z wielką wrażliwością na język i rozmaite niuanse psychologiczne, drgnienia ludzkiej duszy... Dukaj łączy te dwa, zdawałoby się przeciwstawne sobie, sposoby patrzenia na świat w jedyny w swoim rodzaju sposób i jest w tym coś urzekającego. Jakby otworzyć bramy do umysłu bardzo inteligentnej osoby w spektrum autyzmu i obserwować jak zachodzi cały proces, opisywany plastycznym, zindywidualizowanym językiem. Naprawdę fascynujące.
Można, moim zdaniem, zarzucić Dukajowi momentami pewną schematyczność. Relacja Angeliki i Adama, choć ładnie rozpisana, nie wydaje mi się specjalnie realistycznym modelem relacji dwójki ludzi - nawet stahsów. Są interesujące obserwacje, jest między nimi jakiś rodzaj chemii, ale wszystko jednak w konwencji przygodowej, gdzie uczucia zawiązują się na polu bitwy i, niczym u Tolkiena, prowadzą do finałowej sceny ślubu (no, tutaj do nie jest ślub, ale klimat prawie jakby był). No i w konwencji przygodowej nic złego nie ma, ale ja osobiście chciałbym, żeby autor poszedł nieco dalej, żeby te relacje pokomplikował (w "Lodzie" już się to trochę dzieje, ale właśnie a propos schematyczności to tam (SPOILER?) zakończenie wygląda moim zdaniem dosyć podobnie). To mimo wszystko SF, więc najważniejsze jest światotwórstwo i z tego Dukaj wywiązuje się, rzecz jasna, celująco. Mechanizmy jakie leżą u podstaw wszechświata w XXIX roku sprawiają wrażenie złożonych, niemal jak gdyby naprawdę wszystko mogło mniej więcej tak funkcjonować (w sferze technolgicznej, w kulturowej miałbym więcej wątpliwości, ale i tak to kupuję w ramach powieśći).
Zdecydowanie polecam więc tą lekturę, może niekoniecznie jako zapoznanie się z Dukajem, ale jeśli ktoś ma ochotę na porządny popis światotwórstwa (operującego na tych najbardziej podstawowych składowych rzeczywistości) to będzie to znakomita pozycja.
A mi zostaje tylko, kiedy zatęsknię za Dukajem, wracać do innych książek. Albo wyczekiwać kolejnych tytułów, które z pewnością będą nadchodzić.
No i dokonało się. Ta niemal pięcioletnie przygoda z Dukajem dobiegła końca. "Perfekcyjna niedoskonałość" była ostatnią powieścią, tego autora której jeszcze nie czytałem, a dziś, po ceremonialnym powtórzeniu sobie ostatnich słów, mogę powiedzieć, że poznałem cały dorobek Krakowskiego Mistrza Sf. Po ogromnym zachwycie nad "Lodem" i późniejszych konfrontacjach z kolejnymi...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-04-13
W końcu zmierzyłem się z tym wielkim klasykiem s-f. Jestem przyjemnie zaskoczony, bo Fundację czytało mi się bardzo wartko. Jest to książka tego typu gdzie ogólna koncepcja, wizja świata i tego jak on działa, jest dużo ważniejsza niż postaci, opisy, czy język. Dzięki temu właśnie jest bardzo przystępna, bo Asimov relacjonuje wydarzenia bardzo konkretnie, w jak najbardziej treściwy sposób przedstawić czytelnikowi przebieg wypadków. Można mu tą pulpową skrótowość wybaczyć, bo wiarygodnie ukazuje proces dziejowych przemian i mechanizmy wielkiej polityki. Im dalej w powieść tym coraz bardziej złożone stają się mechanizmy świata przedstawionego i obserwowanie rozwoju Fundacji jest naprawdę ciekawe.
Do tego dodam, że jest parę kafkowskich momentów (jeden moment pod koniec pierwszego rozdziału i jakoś w ostatnim rodziale), co ładnie się komponuje z wymową książki.
No i niemal całkowity brak kobiet (poza jedną postacią Komodory, służącej wyłącznie temu by przedstawić polityczną zależność między innymi postaciami i nie będącej przedstawioną jako interesująca) raził mnie jeszcze bardziej niż u Lema. Naprawdę nie potrafię zrozumieć dlaczego "starzy mistrzowie sf" uznawali, że literackie światy, w których kobiety się nie pojawiają, o któych się nie mówi i które nie mają żadnego wpływu na bieg wydarzeń, czyli po prostu nie istnieją, nie będą jakoś sztuczne i stratne.
W końcu zmierzyłem się z tym wielkim klasykiem s-f. Jestem przyjemnie zaskoczony, bo Fundację czytało mi się bardzo wartko. Jest to książka tego typu gdzie ogólna koncepcja, wizja świata i tego jak on działa, jest dużo ważniejsza niż postaci, opisy, czy język. Dzięki temu właśnie jest bardzo przystępna, bo Asimov relacjonuje wydarzenia bardzo konkretnie, w jak najbardziej...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-03-21
Zbiór opowiadań, w którym kilka jest naprawdę ciekawych, a wiele po prostu dziwnych. Borges ma osobliwy styl i w tak krótkich formach najwyraźniej się odnajduje, ledwie naszkicowując pomysły, trzymając się zwięzłego opisu i wręcz kronikarskiego konkretu. O ile czytało mi się to w miarę lekko, to żadne z opowiadań nie dotknęło mnie głębiej. Pojawiają się tajemnicze, zapadające w pamięć obrazy, pomysły, ale może słowom po prostu brakuje przestrzeni by rozrosnąć się w urzekające światy i opowieści. A może ja po prostu jestem jeszcze zbyt wielkim ignorantem by docenić kunszt argentyńskiego mistrza. Niemniej szanuję precyzję prozy i mam nadzieję kiedyś wrócić do tej drobnej książeczki.
Zbiór opowiadań, w którym kilka jest naprawdę ciekawych, a wiele po prostu dziwnych. Borges ma osobliwy styl i w tak krótkich formach najwyraźniej się odnajduje, ledwie naszkicowując pomysły, trzymając się zwięzłego opisu i wręcz kronikarskiego konkretu. O ile czytało mi się to w miarę lekko, to żadne z opowiadań nie dotknęło mnie głębiej. Pojawiają się tajemnicze,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-10-09
Po raz pierwszy podczas lektury, którejś książki Dukaja miałem poważne zastrzeżenia. Głównie chodzi o mnóstwo wykładów, które w kółko jedni bohaterowie wygłaszają drugim. Dopiero w drugiej połowie książki akcja się rozkręca i to w dosyć komiksowy sposób. Dużo ciekwaych pomysłów i dowcipnie wplecionych motywów (Trupodzierżca, Necropolis, diabeł, myślnia), ale mam wrażenie, że czegoś w tej książce do końca nie załapałem (może dlatego, że tajniki ekonomii są mi obce, ale wydaje mi się, że to nawet nie to).
Tak więc "Czarne Oceany" to ciekawa powieść, jednak na pewno nie należąca do najlepszych Dukaja (może to po prostu dlatego, że to pierwsza większa rzecz, którą napisał - Xavras Wyżryn był dużo krótszy).
Po raz pierwszy podczas lektury, którejś książki Dukaja miałem poważne zastrzeżenia. Głównie chodzi o mnóstwo wykładów, które w kółko jedni bohaterowie wygłaszają drugim. Dopiero w drugiej połowie książki akcja się rozkręca i to w dosyć komiksowy sposób. Dużo ciekwaych pomysłów i dowcipnie wplecionych motywów (Trupodzierżca, Necropolis, diabeł, myślnia), ale mam wrażenie,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-10-27
Czytałem dawno temu i nie jestem w stanie napisać teraz szczegółówej recenzji, ale na pewno mogę stwierdzić, że to wstrząsająca i mocna lektura. Dobra do czytania w kolejkach, w otoczeniu dużej ilości ludzi.
Czytałem dawno temu i nie jestem w stanie napisać teraz szczegółówej recenzji, ale na pewno mogę stwierdzić, że to wstrząsająca i mocna lektura. Dobra do czytania w kolejkach, w otoczeniu dużej ilości ludzi.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-10-14
2018-09-26
2018-09-10
Gaiman to solidny storyteller gwarantujący dobrą, solidną rozrywkę i zawsze chociaż trochę swojej indywidualnej magii, którą autorzy opisów na tylnych okładkach jego książek tak uwielbiają opiewać. Lektura tego tomiku przekonała mnie po raz kolejny, że nazywanie Gaimana "czarodziejem słów" to nie tylko pusta gadanina, czy przynęta na zagubionego w empiku czytelnika. Chociaż w tłumaczeniu wiele traci (co wcale nie znaczy, że tłumaczenie jest złe), to wciąż prezentuje szeroką gamę różnorodnych pomysłów. Fakt, że króciutkie opowiadania (po kilka stron) zostały poprzekładane tymi dłuższymi umila przebieżkę przez światy autora i sprawia, że "Drażliwe tematy" ani przez chwilę nie są nużące. Wiele jest opowiadań zabawnych, strasznych i nostaligcznych.
Do mojego top 4 należą "Czarny pies", czyli opowiadanie ze świata "Amerykańskich Bogów" (które uważam za najlepsze co Gaiman stworzył, a Cień jest jednym z moich ulubionych bohaterów literackich i nie tylko), "Pomarańcz" (naprawdę dowcipne), Śpiąca i wrzeciono (proste i błyskotliwe) oraz "Brylanty i perły:baśń" (również bardzo zabawne).
Polecam każdemu. (chociaż tom opowiadań "Rzeczy ulotne" jest w mojej skromnej opinii lepszy)
Gaiman to solidny storyteller gwarantujący dobrą, solidną rozrywkę i zawsze chociaż trochę swojej indywidualnej magii, którą autorzy opisów na tylnych okładkach jego książek tak uwielbiają opiewać. Lektura tego tomiku przekonała mnie po raz kolejny, że nazywanie Gaimana "czarodziejem słów" to nie tylko pusta gadanina, czy przynęta na zagubionego w empiku czytelnika. Chociaż...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-10-31
Eksperymentalna, śmiała powieść. Wydaje mi się, że jej największą zaletą jest ukazanie początku drugiej wojny światowej i co za tym idzie historii II Rzeczpospolitej, z zupełnie innej, świeżej i oryginalnej perspektywy. Wątki narodowe, patriotyczne są poruszane, nawet obficie, ale nie z perspektywy jakichś wyabstrahowanych idei platońskich, a problemu tożsamości jednego, konkretnego człowieka. To sprowadza narodowe dywagacje na ziemię, ściąga je z piedestału "najistotniejszych wartości" wysoko w chmurach i skłania do refleksji nad tożsamością narodową jako nad czymś absurdalnym, ale jednocześnie dotyczącym w pewnym stopniu każdego (szczególnie w nadwiślańskim kraju o tak rozhulanej historii).
Ilość ohydy i brudu, jak to u Twardocha, męczy, ale w ostatecznym rozrachunku, w kontekście zakończenia i przemiany bohatera poczułem, że nabiera sensu.
Eksperymentalna, śmiała powieść. Wydaje mi się, że jej największą zaletą jest ukazanie początku drugiej wojny światowej i co za tym idzie historii II Rzeczpospolitej, z zupełnie innej, świeżej i oryginalnej perspektywy. Wątki narodowe, patriotyczne są poruszane, nawet obficie, ale nie z perspektywy jakichś wyabstrahowanych idei platońskich, a problemu tożsamości jednego,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-08-30
2017-06-17
Grzędowiczowi nie brakuje pomysłów, ciekawie kreuje świat i buduje napięcie. Połączenie "naszej" Ziemi z obcym światem niczym z mitologii skandynawskiej, przekształcanym przez niezwykłe zjawiska wypada naprawdę intrygująco. Główny bohater wypada sympatycznie i postaci poboczne również wydają się krwiste.
Różne rodzaje narracji dobrze urozmaicają lekturę.
Do tego podoba mi się zestawienie wątku Drakkainena z historią cesarskiego syna. Zobaczymy w jaką stronę to pójdzie.
Na dużą pochwałę zasługuje też wydanie książki, którą miałem szczęście przeczytać (to z 2012). Ładne i adekwatne ilustracje, plus przyjemna wstążeczka jako zakładka.
W paru słowach: to dosyć lekka i inteligentna fantasy naprawdę warta polecenia dla każdego kto szuka odświeżającej i nie zanadto wymagającej lektury.
Grzędowiczowi nie brakuje pomysłów, ciekawie kreuje świat i buduje napięcie. Połączenie "naszej" Ziemi z obcym światem niczym z mitologii skandynawskiej, przekształcanym przez niezwykłe zjawiska wypada naprawdę intrygująco. Główny bohater wypada sympatycznie i postaci poboczne również wydają się krwiste.
Różne rodzaje narracji dobrze urozmaicają lekturę.
Do tego podoba mi...
„Zasada Trójek” to pięknie narysowana opowieść. Popis światotwórstwa pełną gębą, a także oryginalna historia z wyrazistymi bohaterami, którzy wydają się żyć własnym życiem i łatwo ich polubić. A Przede wszystkim urzeka mnie przemyślana fabuła oferująca intrygujące idee. Sądzę, że rzadko wśród komiksów można spotkać połączenie właśnie tych rzeczy i w dodatku na tak wysokim rzemieślniczym poziomie.
„Zasada Trójek” to pięknie narysowana opowieść. Popis światotwórstwa pełną gębą, a także oryginalna historia z wyrazistymi bohaterami, którzy wydają się żyć własnym życiem i łatwo ich polubić. A Przede wszystkim urzeka mnie przemyślana fabuła oferująca intrygujące idee. Sądzę, że rzadko wśród komiksów można spotkać połączenie właśnie tych rzeczy i w dodatku na tak wysokim...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to