Przechodząc przez próg, zagwiżdżę
- Kategoria:
- literatura piękna
- Seria:
- Seria prozatorska Cyranki
- Wydawnictwo:
- Wydawnictwo Cyranka
- Data wydania:
- 2022-06-20
- Data 1. wyd. pol.:
- 2022-06-20
- Liczba stron:
- 125
- Czas czytania
- 2 godz. 5 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788367121101
- Tagi:
- dzieciństwo lata 90-te dziecko dorastanie trudne dzieciństwo traumy z dzieciństwa rodzicielstwo rodzina toksyczni rodzice
- Inne
Bohaterka tej książki nie należy do siebie. Nie ma imienia, prawa do własnego ciała, jej zdanie się nie liczy. Mała dziewczynka zepchnięta na margines spraw dorosłych bywa wciągana w środek rodzinnego dramatu jako narzędzie szantażu czy rekwizyt w teatrze pozorów. Mimo to bohaterka-narratorka opowiada. Odzyskuje podmiotowość dzięki językowi i wyobraźni, które dają napęd doświadczeniu – głównie cierpienia i bólu, ale też przyjemności i zdumienia światem.
"Lata 90. Smutne podwórka, lekcje gry na fortepianie, przygotowania do komunii, klasówki z formułki do spowiedzi. Mieszkania, w których dzieci zawadzają, plączą się, ciągle czegoś nie rozumieją. W tym wszystkim – dziewczynka. Niewiele o niej wiemy. Nie znamy jej imienia. Jednocześnie chce zwrócić na siebie uwagę i przemknąć niezauważona.
Problemem są dorośli. Silni tylko siłą swoich wymierzających klapsy dłoni i metalowych sprzączek od pasków. Poza tym – słabi, zagubieni. Zajęci swoimi sprawami – matka, która trochę jest, a trochę nie jest z ojcem, dla której najważniejsze jest utrzymanie porządku. Ojciec, niespełniony artysta i pijaczek. Obie babcie. Nikt tu niczego nie tłumaczy, nie objaśnia; świat jest jaki jest, dzieci mają się do niego dostosować, jeść bez grymaszenia, sprzątać pokój, zjadać kanapki zapakowane do szkoły, nie dotykać się, słuchać starszych. "
Wysokie Obcasy, Natalia Szostak 17.06.2022
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oceny
Książka na półkach
- 481
- 477
- 48
- 48
- 23
- 20
- 9
- 7
- 6
- 6
OPINIE i DYSKUSJE
“Ale nie musiałaś mnie od razu bić, mówię cicho. Bo się nie słuchasz! wybucha niespodziewanie ona. Gdybyś była posłuszna, nie musiałabym cię bić! Czuję, jak wlewa się we mnie jej bezsilność i ból, jakbym była naczyniem z dziurawym dnem, nigdy nie dość pełnym.”
“Przełykam łzy. Babciu, tata pije, wiesz? Nie tylko piwo. Wódkę pije. Codziennie. Ja wiem, wiem, dziecko, mówi ona. Przyjedziesz po mnie? pytam. Ja nie chcę tu z nim być. O jeny, jeny, zawodzi babcia, no nie mogę… Słuchaj, bardzo mi ciebie szkoda i wszystko, ja bym cię zabrała, ale no.. Nie mogę!”
Niewielkich gabarytów książeczka, która burzy krew, budząc w czytelniku smutek, złość i gniew. Nie tak powinno być! - chciałoby się potrząsnąć rodzicami, babciami, panią katechetką, nauczycielką od gry na fortepianie.
Młodą bohaterkę “Przechodząc przez próg zagwiżdzę” Wiktorii Bieżunskiej otacza wybrakowane uniwersum niedojrzałych, samolubnych, wykrzywionych, niespełnionych postaci. Matka, ojciec - oni przecież nie radzą sobie ze sobą wzajemnie, być może nawet nie potrafią udźwignąć już samych siebie.
W tej ponurej galaktyce tkwi dziewczynka, której nikt nie przytula, nie chce poznać, dostrzec, pokochać.
Bezimiennej córki nikt nawet nie próbuje uczynić podmiotem domowej narracji, jest jak kłopotliwy, ruchomy, niezdarny mebel. Do tego nie spełnia oczekiwań, a przecież otaczający ją makrokosmos ma prawo wymagać!
Płynie przeze mnie strumień niezgody - na każde porzucone, zaniedbane dziecko, które jest przepychanką w godnych pożałowania dramatach dorosłych (nie-dorosłych),na wszystkie zniewagi padające z ust, które miały uczyć troski, na każdy wymierzony cios, będący dowodem tragicznej porażki wymachującego..
I tak jak mocno mnie to porusza i boli, tak doskonale zdaję sobie sprawę, że historia tej dziewczynki nie skończyła się w opisanych tu bardzo dobrze realiach lat 90.
Dopóki między niezadowolonymi matkami, żyjącymi w myśl obawy “co ludzie powiedzą“, zapitymi, nieobecnymi ojcami i babkami, które “nie mogą się mieszać” pałętać się będą niezauważane, odsuwane na margines dzieci - wciąż musimy czytać takie książki. Chociaż są bardzo niewygodne i gniotą, ale może właśnie w tym tkwi nadzieja na konieczne zmiany. Czytajcie!
“Ale nie musiałaś mnie od razu bić, mówię cicho. Bo się nie słuchasz! wybucha niespodziewanie ona. Gdybyś była posłuszna, nie musiałabym cię bić! Czuję, jak wlewa się we mnie jej bezsilność i ból, jakbym była naczyniem z dziurawym dnem, nigdy nie dość pełnym.”
więcej Pokaż mimo to“Przełykam łzy. Babciu, tata pije, wiesz? Nie tylko piwo. Wódkę pije. Codziennie. Ja wiem, wiem, dziecko, mówi...
Bezimienna bohaterka nakreśla nam portret swojej rodziny. Rodziny dotkniętej alkoholizmem. Pokazuje matkę, która nie potrafi lub nie chce nawiązać relacji z córką. Ojca, alkoholika, zagubionego w swoim nałogu. Babki, pełne bezradności, próbujące na siłę godzić małżonków. Na koniec pozostaje narratorka, która próbuje wytłumaczyć sobie i czytelnikowi to co się dzieje, szuka swojego miejsca w świecie, chce być w tej rodzinie zauważona. To co jednak otrzymuje ciężko nazwać rodzicielską miłością.
Bardzo prawdziwie przedstawione zostały tu realia dorastania w latach 90. Próby usprawiedliwiania patologii, przemoc, a to wszystko pod płaszczykiem wiary, pod okiem ikon spoglądających ze ścian opisywanych miejsc.
Lektura krótka, jednak zapadająca w pamięci. Mówię jak było.
Bezimienna bohaterka nakreśla nam portret swojej rodziny. Rodziny dotkniętej alkoholizmem. Pokazuje matkę, która nie potrafi lub nie chce nawiązać relacji z córką. Ojca, alkoholika, zagubionego w swoim nałogu. Babki, pełne bezradności, próbujące na siłę godzić małżonków. Na koniec pozostaje narratorka, która próbuje wytłumaczyć sobie i czytelnikowi to co się dzieje, szuka...
więcej Pokaż mimo to„Bo to jest opowieść o zdumieniu światem”…
O małej bezimiennej dziewczynce, która dla bliskich jest przezroczysta.
A chciałaby być widziana.
Nie jak przedmiot przesuwana, a jako ważna osoba postrzegana.
I kochana.
Nie popychana.
Nie narzędzie w rozgrywkach dorosłych!
Nie rekwizyt w „teatrze pozorów”.
Ale dorośli są inni.
Ich świat jawi się bezimiennej dziewczynce jako dżungla pełna dzikich zwierząt, które czyhają tylko na swoje ofiary.
Jej rodzice tacy właśnie są.
Są jak „wilczury”.
Szczerzą kły i groźnie na siebie warczą, gotowi w każdej chwili przypuścić atak.
„Z oczu i ust sączy im się szarość”.
I patrzą zawsze w innym kierunku.
Wszystko pod czujnym okiem Matki Boskiej.
I Babci.
Tak łatwo zaprowadzić porządek w pudle splątanych rzeczy, a tak trudno uporządkować własne życie.
Zawsze jest jakieś ale, które zbyt natarczywie brzmi: a rozwód brzmi wyjątkowo źle.
„U nas czegoś takiego w rodzinie nie było. Takie coś to…no, nie do pomyślenia nawet jest.”
A ona, bezimienna dziewczynka, patrząc na to wszystko blednie i jest jej coraz go mniej.
Obarczona problemami dorosłych
„czuje jakby ktoś wyciągał ze świata nitkę i wszystko zaczynało się pruć (…) jakby była naczyniem z dziurawym dnem, nigdy dość pełnym”.
Próbuje balansować na tej ostrej krawędzi fałszu i dziwnych proporcji, próbuje nie widzieć, gdy dorośli krzywdzą się i nie szanują, gdy wylewają na siebie „zimny, szary ściek”, ale to i tak boli…
Tkwi więc we własnej skorupie, kuli się w niej i coraz bardziej nasiąka aromatem zgnilizny swojego domu, smrodem zapijaczonego ojca i zapachem matki, która daje mu kolejną szansę.
Tonie w fałszu razem z nimi.
Powoli wchłania ją czarna dziura rozpaczy.
Już tylko usta ma nad powierzchnią.
Za chwilę utonie.
A może jest nadzieja?
Może ojciec…
Może on sam powiesi się na kablu?
I nie wie co począć z kolejnym dniem…
„Babciu, tata pije, wiesz?
Przyjedziesz po mnie?…”
„Moje pisanie przerodziło się w książkę. Jestem ciągle tym zdziwiona” pisze o swoim przekazie @wiktoria.biezunska
*
A ja jestem zachwycona!
Krótko, mięsiście, wybornie!
Sto dwadzieścia trzy strony bez zbędnych słów i zapychaczy.
Historia, która rani.
Z nieoczywistym finałem, z otwartym zakończeniem, które dla czytelnika stanowi wyzwanie.
*
Takie lubię najbardziej.
Wtedy przeczytana historia żyje dłużej, tworząc własne, zastrzeżone tylko dla siebie epilogi.
Jaki będzie Wasz?
Polecam!
„Bo to jest opowieść o zdumieniu światem”…
więcej Pokaż mimo toO małej bezimiennej dziewczynce, która dla bliskich jest przezroczysta.
A chciałaby być widziana.
Nie jak przedmiot przesuwana, a jako ważna osoba postrzegana.
I kochana.
Nie popychana.
Nie narzędzie w rozgrywkach dorosłych!
Nie rekwizyt w „teatrze pozorów”.
Ale dorośli są inni.
Ich świat jawi się bezimiennej dziewczynce jako...
Jeśli chodzi o realizm w opisywaniu rodziny alkoholowej w realiach lat 90, to autorka ukazała wszystko dokładnie tak jak to wyglądało. Duże brawa za to. Tym bardziej dziwi mnie, że ta książka nie porwała mnie emocjonalnie tak jak myślałam, że może się to wydarzyć. Może jest to zwyczajnie pozycja nie dla mnie. Nie uważam jednak, żeby była zła.
Jeśli chodzi o realizm w opisywaniu rodziny alkoholowej w realiach lat 90, to autorka ukazała wszystko dokładnie tak jak to wyglądało. Duże brawa za to. Tym bardziej dziwi mnie, że ta książka nie porwała mnie emocjonalnie tak jak myślałam, że może się to wydarzyć. Może jest to zwyczajnie pozycja nie dla mnie. Nie uważam jednak, żeby była zła.
Pokaż mimo toNajlepszy polski debiut 2022 roku, z jakim miałem przyjemność się spotkać.
Autorka w powieści zrywa z sentymentem lat 90. uprzedniego wieku, a na jego miejscu prezentuje nieprzerysowaną wizję rzeczywistości dysfunkcyjnej rodziny polskiej. Główną bohaterką jest kilkuletnia dziewczynka, którą pozbawiono własnego imienia, prawa głosu czy jakichkolwiek znaczących pragnień – była dzieckiem lekceważonym. Potrafiła jednak obserwować otaczającą ją rzeczywistość i formułować na tej podstawie wnioski, wszystko oczywiście milcząc. Jej barwne opisy codzienności zaskakują wyjątkową wrażliwością na najmniejsze szczegóły. To dzięki nim czytelnik był w stanie zrekonstruować portret bezimiennej dziewczynki, która z pozoru nie wyróżniała się spośród grona rówieśników. Nikt nie był jednak świadomy, jak ciężko było jej żyć w toksycznym środowisku rodzinnym. Stale krytykowana, poniżana i wyśmiewana dziewczynka stopniowo traciła nadzieję na lepsze jutro.
Było w tej powieści coś znajomego – coś, co chwyciło mnie mocno za serce i nie pozwoliło puścić. Przeczytałem ją jednym tchem, siedząc nieruchomo w jednym miejscu, przepełniony bólem. Niełatwo czytało mi się tę powieść, nie ze względu na skomplikowany język czy wymaganą znajomość innych powieści klasycznych, ale dlatego, że poznając historię tej dziewczynki, miałem świadomość o obecności zatrważającego motywu dysfunkcyjnej rodziny w polskim społeczeństwie XXI wieku. To nie jest opowieść oderwana od rzeczywistości, a raczej opowieść „o zdumieniu światem”.
Gorąco polecam zapoznać się z tą wyjątkową pozycją.
ig @ bavureads
Najlepszy polski debiut 2022 roku, z jakim miałem przyjemność się spotkać.
więcej Pokaż mimo toAutorka w powieści zrywa z sentymentem lat 90. uprzedniego wieku, a na jego miejscu prezentuje nieprzerysowaną wizję rzeczywistości dysfunkcyjnej rodziny polskiej. Główną bohaterką jest kilkuletnia dziewczynka, którą pozbawiono własnego imienia, prawa głosu czy jakichkolwiek znaczących pragnień –...
cóż za plastyczny język, a temat okropny, ale ważny nakreślenia.
cóż za plastyczny język, a temat okropny, ale ważny nakreślenia.
Pokaż mimo to"Przechodząc przez próg, zagwiżdżę" Wiktorii Bieżuńskiej to powieść pełna prawdy i fałszu. Tak wygląda życie dziecka w patologicznej rodzinie, jak przedstawiła to autorka, ale kłamstwem jest w ogóle nazywanie takiej grupy osób rodziną.
Bohaterka książki żyje w swoistym transie, w jakiejś rzeczywistości – nierzeczywistości, której granice wyznaczają oschłość i niechęć matki, zagubienie pijącego ojca, agresja obojga oraz bezradność rozkładających ręce babek. Granice te są ruchome – nigdy nie wiadomo, co się wydarzy, jak bardzo zaboli, jaka odpowiedzialność przynależna dorosłym zostanie zrzucona na dziecko (patrz przyjęcie komunijne, podczas którego ma wpłynąć na gości, żeby mniej pili). Żadnej pewności, ani trochę poczucia bezpieczeństwa, co najwyżej jakieś przerywniki na złapanie oddechu przed następną katastrofą, też niespokojne i nietrwałe. Dziewczynkę zmusza się do udawania i przyjmowania póz, do dźwigania wstydu za innych i za siebie (jest wielokrotnie i na różne sposoby poniżana – patrz np. przymiarka komunijnej sukienki, kiedy to dziecko dowiaduje się, że „ma brzuch”, a niezadowolona matka mówi, że ona nigdy takiego nie miała, no chyba że będąc w ciąży). Dziewczynka jest dla rodziny pełnym, wielowymiarowym, stuprocentowym kłopotem.
I takiego samego rzeczywisto – nierzeczywistego języka używa autorka, aby to wszystko opisać. Jestem pewna, że celowo jest to język trochę toporny, surowy, ostry i naturalistyczny ("Śmierdzi, jakby się zesrał i polał gówno wódką.") – a trochę poetycki ("A z komina leci dym. Czarnym, splątanym łańcuchem kółek przecinam ostatni pusty pas na kartce i ostatecznie ustanawiam niebo."). Dialogi nie są wydzielone graficznie, a wplecione w ciąg pierwszoosobowej narracji – dziewczynka relacjonuje wypowiedzi i czynności bohaterów. Zabieg ten nie utrudnia czytania, również wydaje się dobrany świadomie i nieprzesadzony. Gdy połączyć to z niewielką objętością książki, widać, że autorka nie wpadła w pułapkę przerostu formy nad treścią, a wręcz przeciwnie – idealnie skroiła formę na miarę treści.
W dzieciństwie niestety uczestniczyłam w czymś podobnym, dlatego wiem, że nie ma tu zmyślenia. I u powieściowej dziewczynki, i u mnie wyglądało to właśnie tak, że miałam wrażenie, jakbym oglądała swoje życie zza jakiejś szyby, a zarazem wiedziałam i czułam, że nie jest ono fikcją czy obrazkiem – nie dało się zapomnieć, że dotyczy właśnie mnie. Było to jak fizyczny dotyk, sytuacje i stany osiadały na skórze i nie dały się zmyć; zagnieżdżały się w trzewiach do wyrzygu, ale nigdy nie dawały się wypluć całkowicie.
Wartością tej książki jest więc oddanie głosu dziewczynce i uczynienie tego głosu autentycznym – oraz złożenie jej dziecięcej historii w całość, która ma ręce i nogi, nie jest przypadkowa i urywana, nie jest tylko pomysłem, a przekonującą jego realizacją.
Po raz ostatni już wspomnę o tej rzeczywistości – nierzeczywistości, bo z jej powodu (i może dlatego, że narratorką jest dziewczynka) gdzieś tu snuje się baśniowość, ale to nie jest baśń, w której dobro zwycięży nad złem i zło zostanie ukarane. Krysia ucieka z domu po tym, jak pobił ją Tadek. Ucieka bez dziecka, ale po kilku dniach, raczej z obowiązku niż z tęsknoty, przysyła po nie koleżankę. Są w domu babci dziewczynki. Babcia przygotowuje na obiad górę kluchów ze skwarkami. Dziewczynka: "Strasznie dużo tego, mówię. Na jeden raz nie ma co robić, mówi babcia. Będzie na parę dni i jeszcze w słoiku dostaniecie, do domu".
Nie będzie więc dobrego zakończenia.
"Przechodząc przez próg, zagwiżdżę" Wiktorii Bieżuńskiej to powieść pełna prawdy i fałszu. Tak wygląda życie dziecka w patologicznej rodzinie, jak przedstawiła to autorka, ale kłamstwem jest w ogóle nazywanie takiej grupy osób rodziną.
więcej Pokaż mimo toBohaterka książki żyje w swoistym transie, w jakiejś rzeczywistości – nierzeczywistości, której granice wyznaczają oschłość i niechęć matki,...
Dziwny jest to debiut, bo (chwilami lirycznie, momentami nieelegancko) zastanawiająco rozmyty. Układa się w krótki splot impresji, w bardzo realną mozaikę anegdot wczesnych lat 90., wiążących nasze pokolenie patologiczną, alkoholiczną pętlą. Udowadnia, że nostalgia w przypadku milenialsów jest złudnym mechanizmem, ale jednocześnie nie pozwala nie westchnąć. "Może i zniszczyło nas to wszystkich, ale bądź co bądź było dzieciństwem!". Zobaczymy, co Bieżuńska napisze dalej, wtedy ocena się winna rozjaśnić.
Dziwny jest to debiut, bo (chwilami lirycznie, momentami nieelegancko) zastanawiająco rozmyty. Układa się w krótki splot impresji, w bardzo realną mozaikę anegdot wczesnych lat 90., wiążących nasze pokolenie patologiczną, alkoholiczną pętlą. Udowadnia, że nostalgia w przypadku milenialsów jest złudnym mechanizmem, ale jednocześnie nie pozwala nie westchnąć. "Może i...
więcej Pokaż mimo toBardzo plastyczny język. Fabularnie interesująca, ale główna oś zatarła się pod wpływem scenek opisowych. Pięknie przedstawionych, ale przy takiej ich liczbie tylko by zyskało na większej objętości. Inne dzieła autorki przeczytam, jeśli będą.
Bardzo plastyczny język. Fabularnie interesująca, ale główna oś zatarła się pod wpływem scenek opisowych. Pięknie przedstawionych, ale przy takiej ich liczbie tylko by zyskało na większej objętości. Inne dzieła autorki przeczytam, jeśli będą.
Pokaż mimo toSzum wokół tej książki zapowiadał dzieło, i ważne, i literacko wybitne. Szum wbił w powietrze kurz, kurz opadł, szum ucichł, została kupka strzępów zapisanych krzywym pismem kartek...
Bo, co stwierdzam z przykrością, jakoś się autorce nie wierzy. Zaczyna się podejrzewać, że temat modny (trudne dzieciństwo, dysfunkcyjna rodzina - sprzeda się, do nagród można zgłosić) - ale może nie, może nie było tu cynicznego podejścia. Może to kolejny tekst autoterapeutyczny, może autorka bardziej tego potrzebowała niż jej czytelnicy? A może są tacy czytelnicy, którzy potrzebowali?
Prawie równolegle z "Progiem" czytane "Kości" Barysa na tle Bieżuńskiej porażają trójwymiarową techniką pisarską, umiejętnym stosowaniem symboli, docieraniem do czytelnika celnymi sztychami pióra owiniętymi w pozornie prosty tekst - a tutaj tego brakuje. Ta powieść nie tyle jest zła, co wypada blado przy wielu wyraźnie lepszych, bogatszych, na bardziej literackich drożdżach wyrosłych książkach.
Aha - tytuł świetny.
Szum wokół tej książki zapowiadał dzieło, i ważne, i literacko wybitne. Szum wbił w powietrze kurz, kurz opadł, szum ucichł, została kupka strzępów zapisanych krzywym pismem kartek...
więcej Pokaż mimo toBo, co stwierdzam z przykrością, jakoś się autorce nie wierzy. Zaczyna się podejrzewać, że temat modny (trudne dzieciństwo, dysfunkcyjna rodzina - sprzeda się, do nagród można zgłosić) - ale...