-
ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Cud w Dolinie Poskoków“ Ante TomiciaLubimyCzytać1
-
Artykuły„Paradoks łosia”: Steve Carell i matematyczny chaos Anttiego TuomainenaSonia Miniewicz2
-
ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński27
Biblioteczka
2024-04-25
2024-04-19
Ryland Grace jest bohaterem powieści Projekt Hail Mary, ale ma też szansę stać się wybawcą świata, jeżeli uratuje nas przed astrofagami. Rylanda poznajemy w momencie, kiedy budzi się ze śpiączki, znajdując się w statku kosmicznym, daleko od domu. Na początku nie pamięta, dlaczego się tam znalazł. Jednak z czasem, kiedy przypomina sobie poszczególne rzeczy i sytuacje, w jakich brał udział, dociera do niego, że wziął udział w samobójczej misji. Kiedy zaczyna tracić nadzieję, na horyzoncie pojawia się ktoś, kto decyduje się dotrzymać mu towarzystwa i pomóc w uratowaniu Ziemi.
Jak dobrze wiecie, trzymam się z daleko od gatunku sci-fi. Dla tej książki i dla tego autora zdecydowałam się zrobić wyjątek i nie żałuję. Świat fantastyki opartej na kosmosie wcale nie jest taki straszny, jak mi się na początku wydawał. Podczas czytania bawiłam się przednio, czując, jakbym sama odleciała w kosmos, dzięki spójnej, wiarygodnej historii autora, charakterystyce głównego bohatera, jego przyjaciela i ich wyjątkowej relacji. Może dzięki tej pozycji w końcu sięgnę po Marsjanina najpierw w wersji książkowej, a później filmowej J. Ode mnie 10/10.
Ryland Grace jest bohaterem powieści Projekt Hail Mary, ale ma też szansę stać się wybawcą świata, jeżeli uratuje nas przed astrofagami. Rylanda poznajemy w momencie, kiedy budzi się ze śpiączki, znajdując się w statku kosmicznym, daleko od domu. Na początku nie pamięta, dlaczego się tam znalazł. Jednak z czasem, kiedy przypomina sobie poszczególne rzeczy i sytuacje, w...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04-08
„Miłości nie ogranicza odległość ani żaden kontynent, oczyma wyobraźni sięga gwiazd”
Saga Siedem sióstr opowiada o przyrodnich siostrach, które jako małe dziewczynki zostały zaadaptowane przez Pa Salta i zamieszkały w posiadłości Atlantis na prywatnym półwyspie Jeziora Genewskiego. Każda ułożyła sobie życie, dlatego rzadko mają okazję spotkać się razem. Do domu ściąga je niespodziewana śmierć ojca, który dla każdej z dziewcząt zostawił list, by mogła odkryć, skąd pochodzi. Pierwszy tom serii opiera się na życiorysie Mai, najstarszej z sióstr, która dzięki wskazówkom trafia do Rio de Janeiro, gdzie na miejscu poznaje brazylijskiego pisarza, który pomaga odkryć tajemnice z przeszłości.
Nie spodziewałam się, że pierwszy tom sagi, opartej na mitologii, którą autorka zdecydowała się uwspółcześnić (za co bardzo jej dziękuję) aż tak bardzo mi się spodoba. Od kiedy pamiętam, nie lubiłam się z mitologią i w obawie, że w tej książce będę miała z nią do czynienia, odwlekałam jej przeczytanie. Cieszę się, że jednak zdecydowałam się przełamać, bo dzięki temu mogę śmiało napisać, że przeczytałam jedną z piękniejszych powieści. Na mój zachwyt składa się pióro autorki, które podparte jest dobrym tłumaczeniem, pomysł na fabułę oraz sposób kreowania świata. Jestem zachwycona tym, jak połączenie mitologii ze światem współczesnym pozwoliło autorce zabrać mnie do miejsc, które znam jedynie z opowiadań, umiejscowić tam akcję, podpierając się faktami, tworząc pełną wzruszeń opowieść, wobec której nie mogłam przejść obojętnie.
Po przeczytaniu tej powieści, znając pobieżnie życiorysy pozostałych sióstr, mogę śmiało napisać, że Maja jest mi najbliższa pod względem charakterologicznym oraz w sposobie podejmowania decyzji. Ode mnie 9/10.
PS. Historia prababki Mai, Izabeli jest przepięknie opowiedziana.
„Miłości nie ogranicza odległość ani żaden kontynent, oczyma wyobraźni sięga gwiazd”
Saga Siedem sióstr opowiada o przyrodnich siostrach, które jako małe dziewczynki zostały zaadaptowane przez Pa Salta i zamieszkały w posiadłości Atlantis na prywatnym półwyspie Jeziora Genewskiego. Każda ułożyła sobie życie, dlatego rzadko mają okazję spotkać się razem. Do domu ściąga je...
2024-04-02
Pierwszy raz „Światło między oceanami” przeczytałam 11.10.2017 roku, a moja opina na temat tej książki, brzmiała tak: ,, To miała być kolejna książka z serii — jak tylko ją przeczytam, wystawię na sprzedaż. Stało się jednak inaczej. Nie wyobrażam sobie rozstania z tą powieścią, bo choć już ją przeczytałam, jej widok na regale połowicznie wypełni mi pustkę, jaka powstała wraz z ostatnim rozdziałem, stroną, kartką. Wydawało mi się, że to, co znajdę w tej książce wyda mi się banalne, w jakimś stopniu przesłodzone, lub nierealne, tak się jednak nie stało. Na co dzień czytam kryminały, więc odejście na chwilę do tzw. obyczajówki sprawia mi trochę trudności, jednak ,,Światło...'' w całości wynagrodziło mi to wszystko. Jest to książka godna polecenia i tak naprawdę pierwszy raz nie jestem zaskoczona, że stała się ona bestsellerem’’. Nietrudno się domyślić, że powieść ta zrobiła na mnie ogromne wrażenie. 19 kwietnia 2019, tj. dwa lata po przeczytaniu książki, sięgnęłam do ekranizacji, która również pozytywnie mnie zaskoczyła, ale zrobiła odrobinę mniejsze wrażenie. Po latach postanowiłam wrócić do książki, by „zbadać” swoją wrażliwość i przypomnieć sobie, co wyjątkowego było w tej opowieści i czy nadal ta wyjątkowość na mnie działa. Jest rok 1920. Tom Sherbourne jest bohaterem wojennym, który nie potrafi uporać się ze wspomnieniami z wojny. Postanawia przyjąć posadę latarnika na bezludnej wyspie u wybrzeży Australii. Wkrótce zakochuje się w miejscowej dziewczynie Isabel Graysmark, biorą ślub i żyją szczęśliwie na wysepce o nazwie Janus Rock. Do pełni szczęścia brakuje im jedynie potomstwa. Po poronieniach Isabel traci nadzieję i popada w depresję. I wtedy zdarza się cud. Do wybrzeży wyspy dobija łódź z martwym mężczyzną oraz żywym niemowlęciem. Pod namową żony Tom decyduje się zaopiekować dzieckiem. Szczęście rodziców nie trwa długo, ponieważ okazuje się w mieście mieszka zrozpaczona kobieta szukająca zaginionego męża oraz maleńkiego dziecka. Jak postąpią Tom i Isabel? Będą żyć w kłamstwie, kosztem innej osoby? A może przyznają się do winy i sami doświadczą smutku i rozpaczy po stracie dziecka. Po przeczytaniu tej książki odetchnęłam z ulgą. Moja wrażliwość, ukryta gdzieś głęboko działa, ale ujawnia się przy okazji tak pięknych historii. To bicie serca, łzy zbierające się w kącikach oczu, smutek, wachlarz skrajnych emocji towarzyszył mi zarówno wtedy, jak i teraz. Całym sercem byłam za Tomem, bo zarówno wtedy, jak i dzisiaj podobnie czujemy, myślimy i działamy. Ode mnie 10/10.
PS. Ekranizację przypomnę sobie szybciej niż za 2 lata
Pierwszy raz „Światło między oceanami” przeczytałam 11.10.2017 roku, a moja opina na temat tej książki, brzmiała tak: ,, To miała być kolejna książka z serii — jak tylko ją przeczytam, wystawię na sprzedaż. Stało się jednak inaczej. Nie wyobrażam sobie rozstania z tą powieścią, bo choć już ją przeczytałam, jej widok na regale połowicznie wypełni mi pustkę, jaka powstała...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-07-15
Oficjalnie składam zażalenie. No nie może tak być, że drugi tom jest lepszy niż drugi z zaznaczeniem, że jedynka była petardą. @robertmalecki.autor tak się po prostu nie robi. Dobra ochłonęłam więc mogę przejść do opisu i swoich odczuć.
Bernard Gross trafia na pusty zakrwawiony namiot wokół którego znajduje się śladów krwi. Wszystko wskazuje na morderstwo, ale bez ciała, narzędzia zbrodni trudno coś ustalić. W tym przypadku szukanie sprawcy nie będzie takie proste. Nie ugięty Komisarz prowadząc śledztwo dogrzebuje się do prawdy, która odsłania tajemnicę sprzed lat...
Cóż to była za fabuła. Mogę oczywiście napisać, że dawno nie czytałam tak dobrego kryminału, ale to już mówiłam o Skazie więc może nie będę się powtarzać. Od siebie dodać, że jako fanka kryminałów trudno mnie zaskoczyć, a autorowi się przy okazji tej historii udało. Bernard Gross jest jednym z lepiej prowadzonych policjantów ever. Słabość mam do niego. Już nie mogę się doczekać kto go zagra. Jako, że pierwszy tom oceniłam na 10 to dwójkę oceniam na 20 😁. Pewnie trójce dam 30.
Oficjalnie składam zażalenie. No nie może tak być, że drugi tom jest lepszy niż drugi z zaznaczeniem, że jedynka była petardą. @robertmalecki.autor tak się po prostu nie robi. Dobra ochłonęłam więc mogę przejść do opisu i swoich odczuć.
Bernard Gross trafia na pusty zakrwawiony namiot wokół którego znajduje się śladów krwi. Wszystko wskazuje na morderstwo, ale bez ciała,...
2024-02-26
Bohaterką powieści Confessio jest Paulina Wilczyńska samotna matka wychowująca niepełnosprawne dziecko, wykonująca zawód prokuratora. Jej kolejna sprawa, z jaką przyszło jej się zmierzyć, jest wstrząsająca. W jednym z mieszkań doszło do zabójstwa maleńkiego chłopca, który miał niespełna dwa latka. Cierpiał on na zespół Angelmana – chorobę, która wiąże się z ze znaczną niepełnosprawnością intelektualną oraz padaczką. Dzieci z tym zespołem charakteryzuje dziwny, nieadekwatny do sytuacji uśmiech, który nazywany był kiedyś „syndromem uśmiechniętej kukiełki”. Pierwszą podejrzaną jest Mariola Bogusławska lat 29 – matka chłopca, która nie mogąc poradzić sobie z chorobą chłopca, zdecydowała się go pozbyć. Czy aby na pewno? Czy uda się Paulinie Wilczyńskiej rozwiązać tę sprawę? Natalia Kruzer to pseudonim literacki aktywnej zawodowo pani prokurator. Nie wiem, komu bardziej dziękować – autorce, że zdecydowała się napisać tę książkę czy wydawnictwu, że ją wydało. Jest tyle kryminałów lub thrillerów, w których pierwsze skrzypce grają policjanci lub detektywi. W końcu mogłam przeczytać ciekawą powieść, widząc ją oczami prokuratora. O tylu rzeczach nie miałam pojęcia, sporo kwestii brałam za pewnik, nie mając świadomości, czym tak naprawdę zajmuje się prokurator i jaki jest zakres jego obowiązków. Pani Natalia wszystko to przystępnie tłumaczyła, a fabuła na tym nie ucierpiała. Wręcz przeciwnie, prokuratorskie „smaczki” zdecydowanie wyróżniają tę książkę. Jestem fanką mocnych i mrocznych kryminałów, takich, które pisze m.in. Chris Carter. Nie spodziewałam się, że jakaś powieść, tym bardziej polska, zadziała na mnie tak samo mocno, jak książki autora wyżej przeze mnie wymienionego. Confessio to nie tylko opowieść o zabójstwie maleńkiej istoty. To historia samotnej matki wychowującej autystyczne dziecko, to historia niepełnosprawnej dziewczyny, wykorzystywanej przez najbliższą jej osobę. Jest to trudna książka, bardzo smutna i trafiająca prosto w serce. Głupio to teraz zabrzmi, ale ja lubię tego typu lektury, bo one stawiają mnie do pionu i uzmysławiają mi, że jestem szczęściarą. Ode mnie 10/10. Już nie mogę doczekać się kolejnych powieści autorki.
Bohaterką powieści Confessio jest Paulina Wilczyńska samotna matka wychowująca niepełnosprawne dziecko, wykonująca zawód prokuratora. Jej kolejna sprawa, z jaką przyszło jej się zmierzyć, jest wstrząsająca. W jednym z mieszkań doszło do zabójstwa maleńkiego chłopca, który miał niespełna dwa latka. Cierpiał on na zespół Angelmana – chorobę, która wiąże się z ze znaczną...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-02-22
Akcja powieści toczy się w Madrycie, gdzie doszło do porwania syna prezeski jednego z największych banków Hiszpanii. Do śledztwa zostaje przydzielony inspektor Jon Gutierrez, który ma współpracować z Antoniną Scott, która nie jest policjantką, a mimo tego rozwiązała już kilka spraw kryminalnych. Jej największym autem jest ponad przeciętna inteligencja. Czy tej dwójce uda się złapać sprawcę na czas?
Bardzo długo zabierałam się do przeczytania tej książki. Dlaczego? Nie wiem, chyba bałam się tego, że Antonia Scott będzie postacią wzorowaną na Lisbeth Salander. Na szczęście tak się nie stało, obie panie mają swoją tożsamość, cechy charakteru, które je wyróżniają i obie je bardzo lubię. Początek powieści wydał mi się dość niemrawy, na szczęście akcja powoli nabierała tempa, by w ostatnim akcie niczym Szybcy i wściekli na pełnym gazie dojechać do końca. Jon i Antonina tworzą fajny, uzupełniający się duet. Nie chce w tej chwili niczego przesądzać, ale może być to jedna z moich ulubionych par. Książkę oceniam 9/10, choć były takie chwile, kiedy chciałam dać 10. Dlaczego tego nie zrobiłam? Zabrakło mi jednej ważnej rzeczy. Może ona była, ale ja jej nie zarejestrowałam. Mianowicie, nie poczułam, by bił od tej książki hiszpański klimat. Nie wiem, czy dość dobrze to wytłumaczę, ale kiedy czytam szwedzki, amerykański czy polski kryminał, czuję klimat danego państwa, danego kraju. A tutaj nie potrafiłam tego uchwycić. Gdyby nie hiszpańsko brzmiące nazwy własne, zapomniałabym, że akcja rozgrywa się w Hiszpanii. Tak jak piszę, może ta powieść jest przesiąknięta tym miejscem, a tylko ja tego nie odczuwam.
Akcja powieści toczy się w Madrycie, gdzie doszło do porwania syna prezeski jednego z największych banków Hiszpanii. Do śledztwa zostaje przydzielony inspektor Jon Gutierrez, który ma współpracować z Antoniną Scott, która nie jest policjantką, a mimo tego rozwiązała już kilka spraw kryminalnych. Jej największym autem jest ponad przeciętna inteligencja. Czy tej dwójce uda...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-11-09
Podczas zamieci śnieżnej w Bieszczadach, grupa maturzystów znajduje schronienie w stojącej na uboczu chacie. Przeszukując pomieszczenia, przypadkowo odnajdują trzydzieści skrzynek a w nich setki kości oraz zeszyty opisujące to, co działo się z ofiarami.
Do śledztwa zostaje przydzielony podkomisarz Robert Lew, który nie ma łatwego zadania. Ustalanie tożsamości ofiar, powiązanie ich z jakąś sprawą jest bardzo trudne. Do tego wszystkiego sprawa wzbudza powszechne oburzenie społeczne, co powoduje, że naciski z góry powodują, by sprawę zamknąć bardzo szybko. Czy presja spowoduje, że właściwy sprawca zostaje ujęty?
Na takie książki właśnie czekam. Takie to znaczy jakie? Powodujące u mnie dreszczyk emocji, pozwalające chociaż na chwilę oderwać się od rzeczywistości i skupić się jedynie na fabule. Jestem zauroczona główną postacią (jak prawie każdym gliną, ale to się wytnie 🤭) i cieszę się, że była prowadzona właśnie w taki a nie inny sposób. Autorka bardzo fajnie poprowadził fabułę. Nie zdradzając zbyt dużo, w książce praktycznie już na początku zostaje ujawniony potencjalny sprawca. Ale czy on nim jest? Ta niewiadoma jest strasznie ekscytującą. Chcesz się dowiedzieć jaka jest prawda musisz dojechać do końca 😋. Ode mnie 9/10. Już nie mogę doczekać się drugiej i trzeciej części.
Podczas zamieci śnieżnej w Bieszczadach, grupa maturzystów znajduje schronienie w stojącej na uboczu chacie. Przeszukując pomieszczenia, przypadkowo odnajdują trzydzieści skrzynek a w nich setki kości oraz zeszyty opisujące to, co działo się z ofiarami.
Do śledztwa zostaje przydzielony podkomisarz Robert Lew, który nie ma łatwego zadania. Ustalanie tożsamości ofiar,...
2024-02-07
Ove jest dobiegającym sześćdziesiątki wdowcem, mieszkającym w małym szwedzkim miasteczku, który od czasu śmierci żony nie potrafi się odnaleźć w otaczającej go rzeczywistości. Ma już wszystkiego dość, nie potrafi funkcjonować w świecie, w którym nikt nie rozumie jego zasad i istoty rutyny. Jest przekonany, że to właściwy moment, by odebrać sobie życie. Pewnego dnia do sąsiedniego domu wprowadza się małżeństwo z dziećmi, a ich pierwsze spotkanie nie należy do przyjemnych. Mężczyzna, którego Ove nazywa gamoniem, nie potrafi zaparkować auta z przyczepką, ani otworzyć okna, by nie spaść z drabiny. A jego ciężarna żona, pojawia się zawsze wtedy, gdy Ove próbuje ze sobą skończyć. Czy życie mężczyzny odmieni się dzięki nowym lokatorom?
O książce dowiedziałam się za sprawą jej ekranizacji z Tomem Hanksem w roli głównej. Bardzo mnie kusiło, by zajrzeć wcześniej do filmu, ale powstrzymałam się i najpierw sięgnęłam do książki, która okazała się najlepszą opowieścią, jaką zetknęłam się w ostatnich latach w mojej czytelniczej karierze. Kurcze, chciałabym jeszcze tyle napisać, ale jak zwykle przy książce, która mnie oczarowała, brakuje mi słów, by wyrazić to, co czuje. Czy wrzucenie słowa Rafaello załatwiłoby sprawę? No chyba nie. A to, że chyba prawdopodobnie trafiłam na książkę roku? Mam nadzieję, że tak.
Nie pamiętam, kiedy tak dobrze się bawiłam podczas czytania, ocierając łzy ze śmiechu, ale też i ze wzruszenia. Ove jest wyjątkowym mężczyzną, który będzie miał szczególne miejsce w moim sercu. Ode mnie 10/10.
PS. Trochę obawiam się filmu z Hanksem w roli głównej. W oczach Toma jest zawsze tyle ciepła i prawdy. Po przeczytaniu książki nie widzę go w roli zgorzkniałego pana. A może jednak mnie zaskoczy.
Ove jest dobiegającym sześćdziesiątki wdowcem, mieszkającym w małym szwedzkim miasteczku, który od czasu śmierci żony nie potrafi się odnaleźć w otaczającej go rzeczywistości. Ma już wszystkiego dość, nie potrafi funkcjonować w świecie, w którym nikt nie rozumie jego zasad i istoty rutyny. Jest przekonany, że to właściwy moment, by odebrać sobie życie. Pewnego dnia do...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-02-02
Nie wiem, jak to się stało, ale przeoczyłam informację o tym, że pani Iza jest autorką dwóch książek. Gdyby nie serial, który niebawem pojawi się w TVN, nadal żyłabym w nieświadomości, przegapiając coś naprawdę fajnego.
Bohaterką książki jest Klara – 39-letnia kobieta, która zamiast męża, dzieci i ustabilizowanego życia, ma żonatego kochanka, czarnego kota, przyjaciółkę Wronkę, na którą zawsze może liczyć oraz matkę, która wiecznie zrzędzi. Klara topi swoje smutki w alkoholu, wierzy w moc xanaxu, kocha i nienawidzi, pragnie umrzeć i rozpaczliwie chce żyć. Klara to kobieta, którą znasz, którą mijasz codziennie, przechodząc obok niej. A może Klara to ty?
Cieszę się, że książkę przyswoiłam w formie audiobooka, który czyta autorka, ponieważ to jest to wartość dodana do tej powieści. Nikt lepiej nie zinterpretowałby tej opowieści w tak cudowny sposób, zarażając czytelnika emocjami, od których aż kipi w środku. Jest miejsce na płacz, śmiech, nostalgię, złość… Jestem zachwycona tym, jak autorka zagrała formą, słowem, jak za pośrednictwem czarnego humoru ukazała prawdę o braku porozumienia między ludźmi, uwypukliła nasze przywary, idealnie ukazała portret współczesnej singielki, opakowując go w tragikomedię. Ode mnie 9/10.
PS. Adam Woronowicz w roli Aleksa to jest strzał w 10.
Nie wiem, jak to się stało, ale przeoczyłam informację o tym, że pani Iza jest autorką dwóch książek. Gdyby nie serial, który niebawem pojawi się w TVN, nadal żyłabym w nieświadomości, przegapiając coś naprawdę fajnego.
Bohaterką książki jest Klara – 39-letnia kobieta, która zamiast męża, dzieci i ustabilizowanego życia, ma żonatego kochanka, czarnego kota, przyjaciółkę...
2024-02-01
Jest czwartek. W Zakopanem daje o sobie znać halny. W ten dzień do pensjonatu Pod Smrekami przyjeżdżają pierwsi goście. Są nimi Grażyna i Janusz skłócone małżeństwo, wychowujące 13-letnie bliźniaki. Januszowi bardzo zależało na wspólnym wyjeździe, Grażynie nie do końca. Jej niezadowolenie objawia się sabotażem całego wyjazdu. Kolejnym gościem jest Kordian Zalewski, pewny siebie, działający bez skrupułów, mający fioła na punkcie higieny biznesem dorabiający się na ludzkiej naiwności. Ich zameldowaniem zajmuje się Arek pracownik pensjonatu cierpiący na depresję, która podczas halnego jeszcze bardziej daje o sobie znać. Losy tych trzech postaci połączą się z innymi bohaterami: Lucjanem Puławskim pseudonim Lolek, bezdomnym, lokalnym wiatrowskaz, który wyczuwa nadejście halnego, zanim przewidzą to meteorolodzy, Julią ratownikiem medycznym, która oddana jest swojej pracy, kosztem związku, Jerzym policjantem, który nie potrafi poradzić się z dręczącym go traumatycznym przeżyciem oraz Jadzią, która każdego dnia boi się o siebie i swoje dzieci, chroniąc je przed agresywnym mężem katem. Halny z każdym dniem przybiera na sile, a w ludziach wzrasta napięcie, agresja i wściekłość. Losy tych bohaterów splatają się nie bez powodu. Czyj mroczny sekret ujrzy światło dzienne? Co się stanie kiedy prawda wyjdzie na jaw?
Jestem zaskoczona, zafascynowana książką pani Marii. Gniew halnego to coś więcej niż thriller czy kryminał. To mrożąca krew w żyłach opowieść, która w swej prawdziwości zawiera w sobie element metafizyczności trudnej do opisania. Czegoś takiego jeszcze nie przeżyłam. Książka trzyma w napięciu do samego końca. Z każdym kolejnym rozdziałem, z każdą odkrytą informacją dotyczącą bohatera atmosfera się zagęszcza, akcja nabiera tempa. To powoduje, że trudno się oderwać od czytania. Cieszę się, że trafiłam na powieść, której akcja rozgrywa się w Zakopanem, ponieważ jest to jedna z moich ulubionych miejscowości. Niedawno miałam możliwość bycia tam już po raz drugi, dzięki czemu miałam wrażenie, że obserwuje to wszystko z boku, będąc uczestnikiem wydarzeń. Podczas oddawania się lekturze za oknem wiał silny wiatr. Przypadek? Nie sądzę. Ode mnie 8/10.
Jest czwartek. W Zakopanem daje o sobie znać halny. W ten dzień do pensjonatu Pod Smrekami przyjeżdżają pierwsi goście. Są nimi Grażyna i Janusz skłócone małżeństwo, wychowujące 13-letnie bliźniaki. Januszowi bardzo zależało na wspólnym wyjeździe, Grażynie nie do końca. Jej niezadowolenie objawia się sabotażem całego wyjazdu. Kolejnym gościem jest Kordian Zalewski, pewny...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-01-29
Na słowo poradnik, przez wiele lat reagowałam drażliwe. Wydawało mi się, że to ja wiem lepiej i żadna poradnikowa książka nie pokaże mi jak żyć. Na szczęście jakiś czas temu moje przekonania się zmieniły i zrozumiałam, że nie muszę korzystać z każdej poradnikowej rady. Wystarczy od czasu do czasu czerpać z doświadczenia innych i przyswajać, chociażby odrobinę wiedzy w jakimś temacie.
Po książkę pana Jarda Cooney Horvatha, który jest ekspertem w dziedzinie neuronauki edukacyjnej specjalizującym się w przekładaniu zasad neuronauki na ulepszenie praktyk nauczania i uczenia się w klasie, pt. „Jak przekonać (prawie) każdego” sięgnęłam z ciekawości i chęci nauczenia się m.in. tego jak skutecznie zapamiętywać informacje, przekazywać je tak, by ktoś chciał mnie wysłuchać.
Według autora wszyscy jesteśmy nauczycielami. Każdy, kto zapoznawał swojego kolegę czy koleżankę z pracy z nowym oprogramowanie. Każdy, kto kiedykolwiek uczył nowicjusza kopać piłkę nożną. Każdy, kto choć raz stał przed publicznością, reklamując swój pomysł. Problem jednak polega na tym, że choć codziennie przekazujemy wiedzę innym, tylko niektórzy z nas są wyszkoleni w tym zakresie, by pomóc słuchaczom w lepszym rozumieniu, zapamiętaniu i wykorzystaniu informacji. W skrócie – nigdy nas nie nauczono jak nauczać. Autor w swojej publikacji postanowił przedstawić 12 koncepcji dotyczących tego, jak ludzie myślą, uczą się i zapamiętują. Opiera się na wynikach różnych badań na temat mózgu, przeprowadzonych eksperymentach. Jego celem jest pomoc wprowadzeniu tych koncepcji w życie, by każdy z nas mógł uczyć i przekazywać nabyte informacje bez względu na sytuację i otoczenie.
Jeżeli chodzi o moją opinię, książka napisana jest w sposób przystępny, ciekawy i zrozumiały. Każde zagadnienie jest podparty ćwiczeniami, bardzo często obrazkowymi ;), pod koniec rozdziału znajduje się jego skrótowe podsumowanie i przydatne wskazówki, które ułatwią przyswojenie wiedzy. Mnie jako czytelnika, który jest dość oporny na przyswajanie wiedzy, cieszy przede wszystkim to, że po pierwsze nie stałam się głupsza, czytając tę książkę, czując, że autorowi zależy na tym, by uzmysłowić mi kilka rzeczy, nie wymądrzając się. A po drugie dotarło do mnie, że nie jestem taka zła w przekazywaniu wiedzy innym. Muszę popracować nad wieloma rzeczami, ale wiem, że nie muszę zaczynać od zera, wystarczy, że zastosuje się to pewnych wskazówek. Ode mnie 8/10.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.
Na słowo poradnik, przez wiele lat reagowałam drażliwe. Wydawało mi się, że to ja wiem lepiej i żadna poradnikowa książka nie pokaże mi jak żyć. Na szczęście jakiś czas temu moje przekonania się zmieniły i zrozumiałam, że nie muszę korzystać z każdej poradnikowej rady. Wystarczy od czasu do czasu czerpać z doświadczenia innych i przyswajać, chociażby odrobinę wiedzy w...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-01-22
Sol boi się praktycznie wszystkiego, unika wszelkich niebezpieczeństw. Stach przed lataniem, powoduje, że nie odmawia swojej najlepszej przyjaciółce przyjazdu do Paryża. Niestety Stela ginie w dramatycznych okolicznościach, wcześniej zostawiając dla Sole list, w którym padają słowa: „Musisz wybiec życiu naprzeciw! Zdziwisz się, co jesteś w stanie zrobić! Żyj, dopóki jesteś żywa!”. Dziewczyna postanawia sporządzić listę stu rzeczy, których najbardziej się boi, ale których od zawsze pragnie. Jej pierwszym wzywaniem na liście jest skok ze spadochronem. Czy Sole odważy się zrobić, coś, czego boi się bardziej niż skoku na bungee, czyli wyznać miłość komuś, w kim skrycie się kocha od dawna?
,,Gdy myślę o moim życiu teraz, śmierć Stelli wydaje mi się jeszcze bardziej absurdalna. Dziewczyna, która niczego się nie bała, została zabita przez Terror. Ja natomiast, sterroryzowana życiowym strachem, wciąż tu jestem’’.
,,Bo są dwie główne rzeczy, które przeszkadzają w nabywaniu doświadczenia: nieśmiałość, która jakby przyćmiewa umysł, i strach, który malując możliwe niebezpieczeństwa, odradza od brania się do czegoś. Od tych rzeczy wspaniale uwalnia głupota. Niewielu ludzi w pełni rozumie, jak wiele innych jeszcze korzyści przysparza to, kiedy się wobec niczego nie odczuwa nieśmiałości i gotowym jest brać się do wszystkiego’’.
Sztuka sięgania gwiazd to jedna z piękniejszych książek, jakie przeczytałam w swoim czytelniczym życiu ze względu na przesłanie, jakie ze sobą niesie – żyj, po prostu żyj. Wydaje się to banalne, ale w momencie, kiedy uzmysłowimy sobie, że to najcenniejsza ze wszystkich rad, nic nas nie powinno powstrzymać. Sol jest mi bardzo bliska. Jestem tak jak ona zbudowana ze strachu. Nie wiem, czy stać mnie na sporządzenie listy stu rzeczy, których się boję, ale chyba powinnam się, nad tym dobrze zastanowić. Jestem z siebie dumna, bo kilka lęków udało mi się pokonać m.in. jazda windą, wejście do ciemnego lasu nocą, wzięcia małego, domowego pajączka na ręce, celem wyrzucenia go przez okno… To niestety nie oznacza, że przestałam się bać. Jest we mnie jeszcze sporo lęków, które muszę przepracować. Ale taka książka jak ta, pozwala mi dostrzec, w jakim kierunku powinnam iść. Ode mnie 10/10.
PS. Może kiedyś skoczę ze spadochronem ;).
Sol boi się praktycznie wszystkiego, unika wszelkich niebezpieczeństw. Stach przed lataniem, powoduje, że nie odmawia swojej najlepszej przyjaciółce przyjazdu do Paryża. Niestety Stela ginie w dramatycznych okolicznościach, wcześniej zostawiając dla Sole list, w którym padają słowa: „Musisz wybiec życiu naprzeciw! Zdziwisz się, co jesteś w stanie zrobić! Żyj, dopóki jesteś...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-01-15
Richard Paul Evans jest jednym z moich ulubionych autorów opowieści obyczajowych. Dziennik Noel to jedna z moich ulubionych powieści.
Drzwi do szczęścia to książka sklasyfikowana jako poradnik. Nie wiem do końca czy to dobra kategoria, bo ja czułam, jakbym czytała pamiętnik. Evans za pośrednictwem książki opowiada o swoim życiu, o swoich wzlotach i upadkach, o tym jak znalazł własną drogę do szczęścia. Za pośrednictwem zasady czterech drzwi pokazuje nam, jak nawet drobne czynności, mogą być początkiem wielkich zmian, które zmienią nasz sposób myślenia i pozwolą nam uwierzyć we własne możliwości.
Dzięki tej książce dowiedziałam się, skąd w Evansie jest tyle ciepła, miłości i wrażliwości, które przelewa na papier. Cieszę się, że poznałam go z tej strony, bo teraz wiem, dlaczego jego powieści tak bardzo chwytają mnie za serce. Gdybym mogła cofnąć czas, chciałabym od tej pozycji rozpocząć twórczość z autorem, bo może znacznie szybciej sięgnęłabym po jego twórczość i szybciej się do niej przekonała. Ode mnie 8/10.
Richard Paul Evans jest jednym z moich ulubionych autorów opowieści obyczajowych. Dziennik Noel to jedna z moich ulubionych powieści.
Drzwi do szczęścia to książka sklasyfikowana jako poradnik. Nie wiem do końca czy to dobra kategoria, bo ja czułam, jakbym czytała pamiętnik. Evans za pośrednictwem książki opowiada o swoim życiu, o swoich wzlotach i upadkach, o tym jak...
2023-08-01
Każda kolejna książka Chrisa Carter jest coraz lepsza. Ale to w Rzeźbiarzu śmierci znalazłam wszystko czego do tej pory szukałam. Poziom brutalności #levelhard z czego bardzo się cieszę, ciekawie rozpisana zagadka kryminalna i...intrygująca postać, której przesłanie: ,,Dobrze,, że nie zapaliłaś światła" widnieje na okładce.
We własnym łóżku zostaje zamordowany Derek Nicholson, prokurator, którego śmierć na pierwszy rzut oka wydaje się bezsensowna, ponieważ ofiara była śmiertelnie chora, i pozostało jej kilka tygodni życia. Na miejscu zbrodni sprawca zostawił wiadomość śledczym w postaci rzeźby, która zawiera ukryte przesłanie. Hunter i Garcia nie mają wątpliwości, że zabójca stara się im coś umożliwić. Kiedy ginie kolejna ofiara, a obok niej pozostawiona zostaje kolejna rzeźba policja już wie, że ma do czynienia z seryjnym mordercą. Co łączy ze sobą obie ofiary? Czy morderca zaatakuje ponownie?
Ta pozycja to #książkanieodkładalna. Każdy rozdział kończy się w takim momencie, że choćbyś nie wiadomo jak sobie obiecywał, że #tylkojeszczejedenrozdzial to i tak polegniesz. Wiem co piszę bo stałam się ofiarą Rzeźbiarza śmierci i jest mi z tym wyśmienicie. Cieszę się bardzo, że Carter postawił na brutalność zbrodni, obawiam się jednak, że tak wysoko podniósł poprzeczkę, że każda kolejna pozycja może już temu nie sprostać. Nie martwię się jednak na zapas, bo często tak robię, a potem okazuje się, że niepotrzebnie. #książkowerozterki 😎
Ode mnie 10/10. Kocham Huntera, lubię Cartera i szanuje Garcie. Trójkąt idealny 😋🤭
Każda kolejna książka Chrisa Carter jest coraz lepsza. Ale to w Rzeźbiarzu śmierci znalazłam wszystko czego do tej pory szukałam. Poziom brutalności #levelhard z czego bardzo się cieszę, ciekawie rozpisana zagadka kryminalna i...intrygująca postać, której przesłanie: ,,Dobrze,, że nie zapaliłaś światła" widnieje na okładce.
We własnym łóżku zostaje zamordowany Derek...
2023-12-01
Agnieszka każde święta spędza z babcią. Kiedy ta kilka dni przed świętami informuję swoją wnuczkę, aby te święta spędziły osobno, dziewczyna zamierza odkryć, co stoi za ta niespodziewaną zmianą planów. Gdy dociera na miejsce, odkrywa, że babcia zaginęła. Na dodatek w domku pojawia się Mikołaj. Pięcioletnia Zosia bardzo wierzy w Mikołaja, od którego w te święta chciałaby jednego – ciepłego, bezpiecznego domku, w którym oprócz pięknie ustrojonej choinki pojawi się miłość.
Mama Zosi, Ania już dawno przestała wierzyć w Mikołaja. Kiedy jednak na jej drodze pojawia się policjant Robert, pierwszy raz od dawna zaczyna po cichu wierzyć, że w jej życiu zdarzy się cud, a marzenia jej córki i jej samej w końcu się spełnią. Jest takie wyjątkowe miejsce Happy End, gdzie zabawa trwa w najlepsze, a młodzi duchem staruszkowie pokazują, że nazwa ich domu seniora nie jest przypadkowa.
Książkę pani Magdaleny chciałam przeczytać przed obejrzeniem filmu. I to mi się udało. Choć początkowo chciałam pójść do kina jeszcze w tym roku, zdecydowanie poczekam z ekranizacją co najmniej rok. Dlaczego? Książka jest tak magiczna, że chcę zostać w klimacie miłości, ciepła i delikatności przez długi czas, nie chcąc zbyt szybko porównywać jednego dzieła do drugiego, bo coś mi podpowiada, że seans w kinie nie spełniłby moich oczekiwań.
Wracając do książki pani Magdaleny, mogę wszem wobec ogłosić, że przeczytałam najpiękniejszą świąteczną opowieść, jaka kiedykolwiek wpadła mi w ręce. Jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki, lepiej sobie tego wymarzyć nie mogłam. Nie wiem, jak to się stało, że wcześniej nie sięgnęłam po książki autorki. Nie czytam obyczajówek zbyt często, ale mój czytelniczy nos powinien już dawno odkryć, że jest ktoś taki, kto fantastycznie pisze i ma w sobie ogromne pokłady wrażliwości, która otwiera serca. Moje otworzyło.
Wierzysz w Mikołaja? Przed przeczytaniem książki moja odpowiedź brzmiałaby nie. Po jej przeczytaniu za sprawą pani Magdaleny odpowiem TAAAAAK! Aż sama się wzruszam, kiedy to piszę, bo teraz wierzę bardziej niż jako dziecko ;). Pani Magdo dziękuję ❤ Ode mnie 10/10.
Agnieszka każde święta spędza z babcią. Kiedy ta kilka dni przed świętami informuję swoją wnuczkę, aby te święta spędziły osobno, dziewczyna zamierza odkryć, co stoi za ta niespodziewaną zmianą planów. Gdy dociera na miejsce, odkrywa, że babcia zaginęła. Na dodatek w domku pojawia się Mikołaj. Pięcioletnia Zosia bardzo wierzy w Mikołaja, od którego w te święta chciałaby...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-11-28
Jestem książkowym molem, co trudno jest ukryć. Dzięki mojej czytelniczej pasji czasami trafiam na wyjątkową książkę, a czasem to książka wybiera mnie. Przy okazji Sensu życia autorstwa pani Justyny Kamińskiej mam wrażenie, że cudownym zrządzeniem losu to właśnie ona mnie wybrała. Czułam to książkowe przyciąganie, które niestety coraz rzadziej mi towarzyszy jeżeli chodzi o pierwsze spotkanie z nieodkrytym przeze mnie autorem, dzięki któremu mogłam zapoznać się z jedną z wyjątkowych i mądrych książek, jakie kiedykolwiek przeczytałam. Ze względu na moją pasję, bardzo często nie omija mnie pytanie, jaką książkę zabrałabym ze sobą na bezludną wyspę. Przez bardzo długi czas miałam z tym wielki problem, bo choć kocham kryminały, to szukałam czegoś o podłożu psychologicznym, by móc cały czas nad sobą pracować, doskonalić się. W końcu w 2017 roku trafiła w moje ręce książka pt. „Bóg nigdy nie mruga”, która stała się moją wyrocznią i ostatecznym wyborem, dopełniającym niewielki bagaż na wyspę. Gdyby ktoś dzisiaj mnie zapytał, mogę śmiało powiedzieć, że kolejną książką, którą mogę wymienić i dopisać do list jest właśnie pozycja Sens życia, którą jestem po prostu zachwycona.
Kiedy patrzymy na tytuł i opis książki, gdzie pada pytanie o sens życia, możemy mylnie założyć, że autorka postawiła sobie za punkt honoru, udzielić nam odpowiedzi na to pytanie, której uzyskanie nie jest takie trudne, chociażby dzięki wpisaniu zagadnienia w przeglądarkę i otwarcie pierwszej strony, którą zapewne będzie Wikipedia. Na szczęście dla mnie jak i reszty czytelników, którzy zdecydują się zajrzeć do tej pozycji, pani Justyna rzuca pytanie w przestrzeń i za pośrednictwem swojej książki wskazuje nam drogę do odpowiedzi. Bo sens życia nie jest gotową regułką. Sens życia dla każdego z nas jest czymś innym i to do nas należy znalezienie odpowiedzi, korzystając ze wskazówek, jakimi dzieli się ktoś, kto sens życia znalazł.
Pani Justyna, autorka książki z zawodu jest pedagożką, która opierając się na własnych doświadczeniach, dzieli się swoją historią odnalezienia spokoju i harmonii w życiu. Sens życia można śmiało nazwać poradnikiem. Choć sama niechętnie używam tego nazewnictwa względem psychologicznych publikacji, tym razem robię to z pełną świadomością, podkreślając tym samym, że nie jest to podręcznik ze złotymi myślami, specjalistów od szczęścia, lecz książka, z której wypływa mądrość, podparta naukowymi faktami. Autorka zadbała oto, by w środku znalazły się proste ćwiczenia, które są znakomitym uzupełnieniem i narzędziem do skutecznego samorozwoju. Nie pozostaje mi nic innego jak polecić tę książkę. Bo jak głosi napis z tyłu okładki - „prawdziwy sens życia ukryty jest w tym, co mamy na wyciągnięcie ręki”. Ode mnie 10/10.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.
Jestem książkowym molem, co trudno jest ukryć. Dzięki mojej czytelniczej pasji czasami trafiam na wyjątkową książkę, a czasem to książka wybiera mnie. Przy okazji Sensu życia autorstwa pani Justyny Kamińskiej mam wrażenie, że cudownym zrządzeniem losu to właśnie ona mnie wybrała. Czułam to książkowe przyciąganie, które niestety coraz rzadziej mi towarzyszy jeżeli chodzi o...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-11-27
Od dawna chciałam rozpocząć swoją przygodę czytelniczą z twórczością pani Diany, ale nie wiedzieć czemu cały czas zwlekałam. W końcu się zmobilizowałam i postanowiłam sięgnąć po pierwszy tom z serii o Adzie i Krystianie – postaciach, o których długo nie zapomnę.
Ada Czarnecka jest profilerką, znaną z ciętego języka, lenistwa, słabości do seriali true primę i spóźnialstwa.
Krystian Wilk jest ambitnym podkomisarzem, znanym z podrywania kobiet, nawet tych zamężnych jak Ada, dla którego mąż to nie przeszkoda.
Oboje łączy sprawa seryjnego mordercy, który działa na terenie Szczecina. Bierze sobie na cel młode, rudowłose kobiety, które po niespełnieniu jego fantazji brutalnie morduje. Czy uda się znaleźć mordercę na czas? Czy znajomość Ady i Krystiana, która z każdym dniem się zacieśnia, będzie pomagała czy przeszkadzał w prowadzeniu trudnej sprawy?
Od jakiegoś czasu oglądam serial „Śledczy do pary”, w których bohaterowie Matt i Angie prowadzą biuro detektywistyczne. Od samego początku kiedy poznałam Adę i Krystiana skojarzyli mi się z tą para, bo obydwie łączy jedno – chemia i chęć bycia ze sobą, od czego stale uciekają. Zarówno w serialu jak i w książce podobają mi się dialogi między dwoma parami, które podszyte są flirtem i humorem. Pani Dianie udało się napisać ciekawe postaci i połączyć to z ciekawą zagadką kryminalną, której rozwiązania nie spodziewałam się do samego końca. Ode mnie 8/10.
PS. Wadą, której potwornie nie znoszę, jest spóźnialstwo. Jak tylko Ada przestanie się spóźniać, to może się polubimy. W innym wypadku chcąc nie chcąc będę kibicowała Wilkowi.
Od dawna chciałam rozpocząć swoją przygodę czytelniczą z twórczością pani Diany, ale nie wiedzieć czemu cały czas zwlekałam. W końcu się zmobilizowałam i postanowiłam sięgnąć po pierwszy tom z serii o Adzie i Krystianie – postaciach, o których długo nie zapomnę.
Ada Czarnecka jest profilerką, znaną z ciętego języka, lenistwa, słabości do seriali true primę i spóźnialstwa....
2023-11-09
Mężczyzna po nieudanym małżeństwie, które zakończyło się rozwodem, znajduje w swoich spakowanych rzeczach pamiątkę z dzieciństwa. Jest to łańcuszek, który podarowała mu bardzo dawno temu dziewczynka, podczas jego pobytu w Holandii. Sebastian postanawia wyruszyć w podróż, by spotkać znajomą sprzed lat. Na miejscu poznaje pracownicę hotelu, w którym się zatrzymał, a ta zainteresowana historią sprzed lat postanawia pomóc mu w poszukiwaniach. Co wyniknie ze wspólnych poszukiwań? Jak bardzo przeszłość będzie rzutowała na przyszłość?
Moja książkowa podróż z Tomaszem Kieresem zaczęła się w 2019 roku, powieścią Nie pozwól mu odejść. Choć sama nie jestem fanką porównań, to zwróciłam uwagę na twórczość autora ze względu na zestawienie jej z powieściami Sparksa. Wspomniałam o porównaniach, bo okazuje się po latach, że jestem hipokrytką w tej sferze, ponieważ gdybym miała komuś polecić, Jakby jutra nie było, powiedziałabym, że jest to historia pachnąca Sparksem. I to jest komplement.
Twórczość autora wyróżnia prawda, naturalność i wrażliwość. Te pierwsze trzy rzeczy, które przychodzą mi na myśl, powodują, że czytanie jego książek jest czystą przyjemnością. Ode mnie 8/10.
Mężczyzna po nieudanym małżeństwie, które zakończyło się rozwodem, znajduje w swoich spakowanych rzeczach pamiątkę z dzieciństwa. Jest to łańcuszek, który podarowała mu bardzo dawno temu dziewczynka, podczas jego pobytu w Holandii. Sebastian postanawia wyruszyć w podróż, by spotkać znajomą sprzed lat. Na miejscu poznaje pracownicę hotelu, w którym się zatrzymał, a ta...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-11-03
Choć moja przygoda z Mrozem zaczęła się w 2017 roku od Wieży milczenia, to pierwszym moim nabytkiem książkowym autora była pierwsza część serii Parabellum. Wracam do niej po latach, bo wciąż pamiętam, jak dobre wrażenie na mnie robiła cała ta seria i chciałam się przekonać czy nadal tak jest.
Seria Parabellum skupia się na losach dwóch braci: Bronka i Staszka Zaniewskich. Akcja tej powieści rozpoczyna się w sierpniu 1939, kiedy nad Polkę nieuchronnie zbliża się widmo wojny. Starszy sierżant Bronek Zaniewski, będzie mierzył się z wrogiem na linii frontu, a młodszy Staszek, będzie skupiał się na zapewnieniu bezpieczeństwa swojej narzeczonej, która jest Żydówką.
Powrót do tej powieści sprawił mi przyjemność i wywołał u mnie wzruszenie, bo przypomniałam sobie te pierwsze chwile zachwytu nad piórem autora, którego powoli odkrywałam.
Jeżeli chodzi o tę książkę, cenię w niej dynamiczną akcję, klimat, lekkość pióra oraz dobrze wykreowane postaci. Ode mnie 9/10.
Choć moja przygoda z Mrozem zaczęła się w 2017 roku od Wieży milczenia, to pierwszym moim nabytkiem książkowym autora była pierwsza część serii Parabellum. Wracam do niej po latach, bo wciąż pamiętam, jak dobre wrażenie na mnie robiła cała ta seria i chciałam się przekonać czy nadal tak jest.
Seria Parabellum skupia się na losach dwóch braci: Bronka i Staszka Zaniewskich....
Bohaterami powieści Wiatrołomy jest duet policjantów z bydgoskiego Archiwum X: komisarz Maria Herman oraz jej partner Olgierd Borewicz pseudonim 07. Śledztwo prowadzi ich do Grudziądza, gdzie trzydzieści lat temu doszło do porwania dwumiesięcznego chłopca. Choć złapano wtedy sprawcę, nie odnaleziono chłopca. Trzy dekady później policjanci postanawiają powrócić do śledztwa, za sprawą ojca, który nieustannie szuka syna i twierdzi, że w końcu znalazł odpowiedzi na pytania, które dręczyły go od lat. Niestety, zanim Herman i Borewicz zdołali porozmawiać z mężczyzną, ten zostaje zamordowany. Czy porwanie sprzed 30 lat łączy się z aktualnym morderstwem? Komu zależało, aby sprawa sprzed lat nie wyszła na jaw?
Mogłabym napisać, że dawno nie czytałam tak dobrego kryminału, ale zaczynam tak każdą opinię dotyczącą książek pana Roberta, więc chyba nie będę się powtarzać ;). Czytam dużo kryminałów, coraz trudniej jest mnie w tym gatunku zaskoczyć, zainteresować, przyciągnąć ciekawą sprawą. Panu Robertowi znowu się to udało. Przyznaję, że na początku dość sceptycznie podeszłam do sprawy sprzed trzech dekad, bo trudno było mi sobie wyobrazić, w jaki sposób autor ugryzie temat. Zrobił to w fenomenalny sposób, budując napięcie, prowadząc czytelnika na pierwszy rzut oka w zbyt oczywisty sposób, podsuwając mu tropy, które są ,,normalne’’. Brzmi to enigmatycznie, ale nie potrafię tego inaczej nazwać. Trudno było mi się oderwać od lektury, czując, jak z każdym kolejnym rozdziałem zbliżam się do rozwiązania zagadki, której ostateczny finał mnie zaskoczył. Ode mnie 10/10.
Bohaterami powieści Wiatrołomy jest duet policjantów z bydgoskiego Archiwum X: komisarz Maria Herman oraz jej partner Olgierd Borewicz pseudonim 07. Śledztwo prowadzi ich do Grudziądza, gdzie trzydzieści lat temu doszło do porwania dwumiesięcznego chłopca. Choć złapano wtedy sprawcę, nie odnaleziono chłopca. Trzy dekady później policjanci postanawiają powrócić do śledztwa,...
więcej Pokaż mimo to