-
ArtykułyDzień Bibliotekarza i Bibliotek – poznajcie 5 bibliotecznych ciekawostekAnna Sierant7
-
Artykuły„Kuchnia książek” to list, który wysyłam do trzydziestoletniej siebie – wywiad z Kim Jee HyeAnna Sierant1
-
ArtykułyLiteracki klejnot, czyli „Rozbite lustro” Mercè Rodoredy. Rozmawiamy z tłumaczką Anną SawickąEwa Cieślik2
-
ArtykułyMatura 2024 z języka polskiego. Jakie były lektury?Konrad Wrzesiński6
Biblioteczka
2024-05-07
2024-05-02
Mimo iż o książce Światło, którego nie widać, słyszałam już jakiś czas temu, nie miałam jej w planach. Dlaczego? Przestraszyłam się jej gabarytów. Zmieniłam zdanie za sprawą ekranizacji, którą chciałabym niebawem zobaczyć za sprawą Marka Ruffalo w obsadzie. Zależało mi na tym, by zacząć od książki, by lepiej wejść w serial i go zrozumieć, wiedząc, że to, co zobaczę na ekranie, będzie okrojone.
Światło, którego nie widać opowiada historię francuskiej, niewidomej dziewczyny Marie-Laure mieszkającej w Paryżu z ojcem Danielem, który pracuje w Muzeum Historii Naturalnej. W wieku dwunastu lat, kiedy naziści okupują jej miast, wraz z ojcem ucieka do Saint-Malo w Bretanii, zabierając ze sobą cenny diament. Zamieszkują u wujka, który nadaje tajne audycje radiowe dla ruchu oporu. Równocześnie z nimi wyrusza oficer Gestapo, który pragnie zdobyć ten kamień dla siebie. W Niemczech mieszka osierocony chłopiec Werner Pfenning, który na co dzień słucha radia, które dostarcza mu informacji na temat świata i przenosi w odległe krainy. Wkrótce Werner staje się ekspertem w budowaniu i naprawianiu maszyn, zostaje zwerbowany przez hitlerowców do śledzenia nielegalnych transmisji. Wkrótce dochodzi do spotkania Marie-Laurie z Wererem, które zmieni ich życie.
Mimo krótkich rozdziałów, książki nie czytało mi się szybko, ze względu na warstwę emocjonalną. Niestety z żalem muszę przyznać, że nie zrobiła na mnie ta książka aż takiego wrażenia, jakie myślałam, że zrobi. Czegoś w tej powieści mi zabrakło. Czego? Sama nie do końca wiem… Chyba nie do końca mimo tych wszystkich emocji zwartych na kartach książki nie przebiły się one przez moją wrażliwość. Książka jest naprawdę dobrze napisana, ciekawa, godna zauważenia i polecenia. Mam nadzieję, że moja niepewność co do niej i ilość stron nie zniechęci tych, którzy jeszcze jej nie przeczytali. Ode mnie 7/10.
Mimo iż o książce Światło, którego nie widać, słyszałam już jakiś czas temu, nie miałam jej w planach. Dlaczego? Przestraszyłam się jej gabarytów. Zmieniłam zdanie za sprawą ekranizacji, którą chciałabym niebawem zobaczyć za sprawą Marka Ruffalo w obsadzie. Zależało mi na tym, by zacząć od książki, by lepiej wejść w serial i go zrozumieć, wiedząc, że to, co zobaczę na...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04-25
Bohaterami powieści Wiatrołomy jest duet policjantów z bydgoskiego Archiwum X: komisarz Maria Herman oraz jej partner Olgierd Borewicz pseudonim 07. Śledztwo prowadzi ich do Grudziądza, gdzie trzydzieści lat temu doszło do porwania dwumiesięcznego chłopca. Choć złapano wtedy sprawcę, nie odnaleziono chłopca. Trzy dekady później policjanci postanawiają powrócić do śledztwa, za sprawą ojca, który nieustannie szuka syna i twierdzi, że w końcu znalazł odpowiedzi na pytania, które dręczyły go od lat. Niestety, zanim Herman i Borewicz zdołali porozmawiać z mężczyzną, ten zostaje zamordowany. Czy porwanie sprzed 30 lat łączy się z aktualnym morderstwem? Komu zależało, aby sprawa sprzed lat nie wyszła na jaw?
Mogłabym napisać, że dawno nie czytałam tak dobrego kryminału, ale zaczynam tak każdą opinię dotyczącą książek pana Roberta, więc chyba nie będę się powtarzać ;). Czytam dużo kryminałów, coraz trudniej jest mnie w tym gatunku zaskoczyć, zainteresować, przyciągnąć ciekawą sprawą. Panu Robertowi znowu się to udało. Przyznaję, że na początku dość sceptycznie podeszłam do sprawy sprzed trzech dekad, bo trudno było mi sobie wyobrazić, w jaki sposób autor ugryzie temat. Zrobił to w fenomenalny sposób, budując napięcie, prowadząc czytelnika na pierwszy rzut oka w zbyt oczywisty sposób, podsuwając mu tropy, które są ,,normalne’’. Brzmi to enigmatycznie, ale nie potrafię tego inaczej nazwać. Trudno było mi się oderwać od lektury, czując, jak z każdym kolejnym rozdziałem zbliżam się do rozwiązania zagadki, której ostateczny finał mnie zaskoczył. Ode mnie 10/10.
Bohaterami powieści Wiatrołomy jest duet policjantów z bydgoskiego Archiwum X: komisarz Maria Herman oraz jej partner Olgierd Borewicz pseudonim 07. Śledztwo prowadzi ich do Grudziądza, gdzie trzydzieści lat temu doszło do porwania dwumiesięcznego chłopca. Choć złapano wtedy sprawcę, nie odnaleziono chłopca. Trzy dekady później policjanci postanawiają powrócić do śledztwa,...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04-08
„Miłości nie ogranicza odległość ani żaden kontynent, oczyma wyobraźni sięga gwiazd”
Saga Siedem sióstr opowiada o przyrodnich siostrach, które jako małe dziewczynki zostały zaadaptowane przez Pa Salta i zamieszkały w posiadłości Atlantis na prywatnym półwyspie Jeziora Genewskiego. Każda ułożyła sobie życie, dlatego rzadko mają okazję spotkać się razem. Do domu ściąga je niespodziewana śmierć ojca, który dla każdej z dziewcząt zostawił list, by mogła odkryć, skąd pochodzi. Pierwszy tom serii opiera się na życiorysie Mai, najstarszej z sióstr, która dzięki wskazówkom trafia do Rio de Janeiro, gdzie na miejscu poznaje brazylijskiego pisarza, który pomaga odkryć tajemnice z przeszłości.
Nie spodziewałam się, że pierwszy tom sagi, opartej na mitologii, którą autorka zdecydowała się uwspółcześnić (za co bardzo jej dziękuję) aż tak bardzo mi się spodoba. Od kiedy pamiętam, nie lubiłam się z mitologią i w obawie, że w tej książce będę miała z nią do czynienia, odwlekałam jej przeczytanie. Cieszę się, że jednak zdecydowałam się przełamać, bo dzięki temu mogę śmiało napisać, że przeczytałam jedną z piękniejszych powieści. Na mój zachwyt składa się pióro autorki, które podparte jest dobrym tłumaczeniem, pomysł na fabułę oraz sposób kreowania świata. Jestem zachwycona tym, jak połączenie mitologii ze światem współczesnym pozwoliło autorce zabrać mnie do miejsc, które znam jedynie z opowiadań, umiejscowić tam akcję, podpierając się faktami, tworząc pełną wzruszeń opowieść, wobec której nie mogłam przejść obojętnie.
Po przeczytaniu tej powieści, znając pobieżnie życiorysy pozostałych sióstr, mogę śmiało napisać, że Maja jest mi najbliższa pod względem charakterologicznym oraz w sposobie podejmowania decyzji. Ode mnie 9/10.
PS. Historia prababki Mai, Izabeli jest przepięknie opowiedziana.
„Miłości nie ogranicza odległość ani żaden kontynent, oczyma wyobraźni sięga gwiazd”
Saga Siedem sióstr opowiada o przyrodnich siostrach, które jako małe dziewczynki zostały zaadaptowane przez Pa Salta i zamieszkały w posiadłości Atlantis na prywatnym półwyspie Jeziora Genewskiego. Każda ułożyła sobie życie, dlatego rzadko mają okazję spotkać się razem. Do domu ściąga je...
2024-04-02
Pierwszy raz „Światło między oceanami” przeczytałam 11.10.2017 roku, a moja opina na temat tej książki, brzmiała tak: ,, To miała być kolejna książka z serii — jak tylko ją przeczytam, wystawię na sprzedaż. Stało się jednak inaczej. Nie wyobrażam sobie rozstania z tą powieścią, bo choć już ją przeczytałam, jej widok na regale połowicznie wypełni mi pustkę, jaka powstała wraz z ostatnim rozdziałem, stroną, kartką. Wydawało mi się, że to, co znajdę w tej książce wyda mi się banalne, w jakimś stopniu przesłodzone, lub nierealne, tak się jednak nie stało. Na co dzień czytam kryminały, więc odejście na chwilę do tzw. obyczajówki sprawia mi trochę trudności, jednak ,,Światło...'' w całości wynagrodziło mi to wszystko. Jest to książka godna polecenia i tak naprawdę pierwszy raz nie jestem zaskoczona, że stała się ona bestsellerem’’. Nietrudno się domyślić, że powieść ta zrobiła na mnie ogromne wrażenie. 19 kwietnia 2019, tj. dwa lata po przeczytaniu książki, sięgnęłam do ekranizacji, która również pozytywnie mnie zaskoczyła, ale zrobiła odrobinę mniejsze wrażenie. Po latach postanowiłam wrócić do książki, by „zbadać” swoją wrażliwość i przypomnieć sobie, co wyjątkowego było w tej opowieści i czy nadal ta wyjątkowość na mnie działa. Jest rok 1920. Tom Sherbourne jest bohaterem wojennym, który nie potrafi uporać się ze wspomnieniami z wojny. Postanawia przyjąć posadę latarnika na bezludnej wyspie u wybrzeży Australii. Wkrótce zakochuje się w miejscowej dziewczynie Isabel Graysmark, biorą ślub i żyją szczęśliwie na wysepce o nazwie Janus Rock. Do pełni szczęścia brakuje im jedynie potomstwa. Po poronieniach Isabel traci nadzieję i popada w depresję. I wtedy zdarza się cud. Do wybrzeży wyspy dobija łódź z martwym mężczyzną oraz żywym niemowlęciem. Pod namową żony Tom decyduje się zaopiekować dzieckiem. Szczęście rodziców nie trwa długo, ponieważ okazuje się w mieście mieszka zrozpaczona kobieta szukająca zaginionego męża oraz maleńkiego dziecka. Jak postąpią Tom i Isabel? Będą żyć w kłamstwie, kosztem innej osoby? A może przyznają się do winy i sami doświadczą smutku i rozpaczy po stracie dziecka. Po przeczytaniu tej książki odetchnęłam z ulgą. Moja wrażliwość, ukryta gdzieś głęboko działa, ale ujawnia się przy okazji tak pięknych historii. To bicie serca, łzy zbierające się w kącikach oczu, smutek, wachlarz skrajnych emocji towarzyszył mi zarówno wtedy, jak i teraz. Całym sercem byłam za Tomem, bo zarówno wtedy, jak i dzisiaj podobnie czujemy, myślimy i działamy. Ode mnie 10/10.
PS. Ekranizację przypomnę sobie szybciej niż za 2 lata
Pierwszy raz „Światło między oceanami” przeczytałam 11.10.2017 roku, a moja opina na temat tej książki, brzmiała tak: ,, To miała być kolejna książka z serii — jak tylko ją przeczytam, wystawię na sprzedaż. Stało się jednak inaczej. Nie wyobrażam sobie rozstania z tą powieścią, bo choć już ją przeczytałam, jej widok na regale połowicznie wypełni mi pustkę, jaka powstała...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-07-15
Oficjalnie składam zażalenie. No nie może tak być, że drugi tom jest lepszy niż drugi z zaznaczeniem, że jedynka była petardą. @robertmalecki.autor tak się po prostu nie robi. Dobra ochłonęłam więc mogę przejść do opisu i swoich odczuć.
Bernard Gross trafia na pusty zakrwawiony namiot wokół którego znajduje się śladów krwi. Wszystko wskazuje na morderstwo, ale bez ciała, narzędzia zbrodni trudno coś ustalić. W tym przypadku szukanie sprawcy nie będzie takie proste. Nie ugięty Komisarz prowadząc śledztwo dogrzebuje się do prawdy, która odsłania tajemnicę sprzed lat...
Cóż to była za fabuła. Mogę oczywiście napisać, że dawno nie czytałam tak dobrego kryminału, ale to już mówiłam o Skazie więc może nie będę się powtarzać. Od siebie dodać, że jako fanka kryminałów trudno mnie zaskoczyć, a autorowi się przy okazji tej historii udało. Bernard Gross jest jednym z lepiej prowadzonych policjantów ever. Słabość mam do niego. Już nie mogę się doczekać kto go zagra. Jako, że pierwszy tom oceniłam na 10 to dwójkę oceniam na 20 😁. Pewnie trójce dam 30.
Oficjalnie składam zażalenie. No nie może tak być, że drugi tom jest lepszy niż drugi z zaznaczeniem, że jedynka była petardą. @robertmalecki.autor tak się po prostu nie robi. Dobra ochłonęłam więc mogę przejść do opisu i swoich odczuć.
Bernard Gross trafia na pusty zakrwawiony namiot wokół którego znajduje się śladów krwi. Wszystko wskazuje na morderstwo, ale bez ciała,...
2024-03-11
O Tedzie Bundym wiedziałam tylko tyle, że jest seryjnym mordercą. Nie czytałam wcześniej żadnej książki mu poświęconej, nie oglądałam żadnego filmu dokumentalnego ani fabularnego (mimo iż lubię Zaca Efrona), ponieważ staram się nie poświęcać czasu osobom, które na to nie zasługują. Zdecydowałam się przełamać dlatego, że w umysł Teda wszedł autor, którego książki bardzo lubię za ich mroczną odsłonę i intuicyjnie czułam, że Max Czornyj udźwignie tę postać, wykorzystując do tego narrację pierwszoosobową.
Powieść Czornyja nie mogła się zacząć inaczej jak od mocnego akcentu, który już na stracie przygotowuje czytelnika do tego, z czym będzie miał do czynienia. Z tej książki wyłania się przerażający obraz człowieka, który dzięki opanowanej do perfekcji manipulacji, podpartej osobowością i wyglądem stał się jednym z najbardziej zwyrodniałych seryjnych morderców w historii. Dziękuję autorowi, że zdecydował się zastosować w swojej książki narrację pierwszoosobową, ponieważ dzięki temu zabiegowi mogłam sobie uzmysłowić jaką bestią był Bundy i jak bardzo ta postać jest mi obojętna. Ten człowiek po tym, co zrobił, nie zasługuje na to, by żywić względem niego jakiekolwiek uczucia. Nie wiem, kto bardziej mnie przeraża — on czy osoby, którym się wydaje, że go kochały. Nie wiem, mój mózg nie ogarnia takich rzeczy. Ode mnie 7/10, ponieważ mam wrażenie, że momentami ta książka była nierówna i przypisy u dołu książki zawierające jedno zdanie były ciekawsze.
O Tedzie Bundym wiedziałam tylko tyle, że jest seryjnym mordercą. Nie czytałam wcześniej żadnej książki mu poświęconej, nie oglądałam żadnego filmu dokumentalnego ani fabularnego (mimo iż lubię Zaca Efrona), ponieważ staram się nie poświęcać czasu osobom, które na to nie zasługują. Zdecydowałam się przełamać dlatego, że w umysł Teda wszedł autor, którego książki bardzo...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03-08
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl
Po raz pierwszy z twórczością Piotra C. spotkałam się w kwietniu 2023 r. za sprawą książki ,,Pokolenie Ikea''. Ta książka zrobiła na mnie tak pozytywne wrażenie, że umieściłam ją w moim TOP 10 ulubionych pozycji. Kiedy dotarła do mnie informacja, że autor wydał nową książkę, ucieszyłam się, bo bardzo zależy mi na nadrobieniu jego twórczości. A mam co nadrabiać.
Bohaterem powieści ,,Ostatnie tango'' jest Drwal. Mężczyzna z krwi i kości, były gangster, który po wyjściu z więzienia, zostaje taksówkarzem. Jego nowe zajęcie, poza drobną dealerką narkotyków wydaje mu się nudne i bezbarwne. Nie pomagają mu tabletki, które losuje ze słoika, ani przypadkowe spotkania z kobietami opierające się jedyne na seksie. Pewnego dnia Drwal postanawia się zabić. Kiedy wyznacza sobie dzień swojej śmierci i zaczyna się do niej przygotowywać, nagle wszystko zaczyna się komplikować za sprawą wygranej na loterii. Jak postąpi Drwal, który postanawia zabić się za 8 dni? Jakich wyborów po drodze dokona?
Tango jest jednym z moich ulubionych rodzajów tańca. Już samo umieszczenie tego słowa w tytule, wywołało we mnie dreszczyk podniecenia. Choć trudno sobie wyobrazić, życiorys Drwala ma w sobie coś z tanga, ponieważ jest to mężczyzna emocjonalny, wbrew pozorom wrażliwy, choć się sam przed sobą do tego nie przyznaje, zależy mu na relacji z kobietami, w których stawia na improwizację.
Po przeczytaniu tej książki wiem jedno, bardzo mocno identyfikuje się z mężczyznami, których stworzył Piotr C. Zarówno Czarny, jak i Drwal są mi bardzo bliscy. Ten pierwszy za sprawą podejścia do życia, ten drugi dlatego, że jest dla mnie postacią, która za sprawą swojego postępowania, niespodziewanie dotknęła czułej struny. Cieszę się, że historia tego bohatera ma wyraz słodko-gorzki. Nie mogę za dużo zdradzać, ale autor postarał się, by w jego dziele znalazło się miejsce na humor, ale też refleksję dotyczącą życia. Jest w tej refleksji sporo goryczy, ale gdy się spojrzy na nią pod innym kątem, można z niej wyczytać jeszcze inne rzeczy. Ja odnalazłam tam nadzieję.
Ode mnie 8/10.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl
Po raz pierwszy z twórczością Piotra C. spotkałam się w kwietniu 2023 r. za sprawą książki ,,Pokolenie Ikea''. Ta książka zrobiła na mnie tak pozytywne wrażenie, że umieściłam ją w moim TOP 10 ulubionych pozycji. Kiedy dotarła do mnie informacja, że autor wydał nową książkę, ucieszyłam się, bo bardzo zależy mi na nadrobieniu...
2024-03-07
Bohaterką powieści jest Nina, która zmaga się z własnymi demonami z przeszłości. Pewnego dnia postanawia rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady. Nie dotarła tam jednak, ponieważ autobus, którym podróżowała ze względu na awarię, zatrzymał się w małym mieście Dębowe Uroczysko. Nina postanawia zostać w tym miejscu i przekonać się, dlaczego los ją tutaj skierował. Niespodziewanie zostaje tam na dłużej, zaprzyjaźniając się z właścicielami miejscowego pensjonatu. Czy Nina w tym cichym i spokojnym miejscu upora się ze swoimi problemami i zacznie z wiarą patrzeć w przyszłość?
„Dębowe uroczysko” to moje pierwsze i na pewno nie ostatnie spotkanie z twórczością pani Joanny Tekieli. Choć nie jestem okładkową sroką, w głównej mierze zdecydowałam się przeczytać tę książkę ze względu na okładkę, od której nie mogę do tej pory oderwać wzroku. Kiedy już na dobre wkręciłam się w tę historię, mogę dodać, że po tę powieść warto sięgnąć również ze względu na styl autorki oraz ciekawą fabułę i bardzo dobrze napisaną główną bohaterkę. Nina jest silną kobietą, która nie miała w życiu łatwo. Zarówno rodzice, jak i dziadkowie nalegali, by poszła podobną drogą zawodową co oni, czyli związała swoją przyszłość z muzyką. Poniekąd robiąc im na przekór, zdecydowała się wstąpić do armii. Niestety tam doszło do pewnego zdarzenia, które psychicznie Ninę podłamało. Dlatego też zdecydowała się porzucić dotychczasowe życie i wyjechać gdzieś, gdzie odnajdzie spokój. Cieszę się, że autorka właśnie na tak wyrazistej postaci zdecydowała się oprzeć tę historię, udowadniając tym samym, że powieść obyczajowa nie musi kojarzyć się jedynie z występowaniem wątku miłosnego i być równie atrakcyjna dla czytelnika, śledząc poczynania silnej kobiety, złamanej przez życie. Mimo ciężaru emocjonalnego, jaki znajduje się w tej książce, autorce udało się wprowadzić odrobinę lekkości za sprawą klimatu, który otacza czytelnika i pozwala mu oddychać pełną piersią, pozwalając mu czerpać energię, którą daje natura. Ode mnie 8/10. Już nie mogę doczekać się kolejnej części.
PS. Nina, trzymam za ciebie kciuki.
Bohaterką powieści jest Nina, która zmaga się z własnymi demonami z przeszłości. Pewnego dnia postanawia rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady. Nie dotarła tam jednak, ponieważ autobus, którym podróżowała ze względu na awarię, zatrzymał się w małym mieście Dębowe Uroczysko. Nina postanawia zostać w tym miejscu i przekonać się, dlaczego los ją tutaj skierował....
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03-06
Pierwsza część cyklu Deep fjord „Odbiorę ci wszystko”, którą przeczytałam w sierpniu ubiegłego roku, zrobiła na mnie tak dobre wrażenie, że bez zastanowienia oceniłam ją na 10 gwiazdek. Mimo iż byłam ciekawa drugiej części, jej przeczytanie trochę odłożyłam w czasie, ponieważ bałam się, że „Moja krew” nie zadziała już na mnie tak, jakbym tego chciała i oczekiwała.
Clara Lofthus spełniła swoje zawodowe marzenia – właśnie została ministrem sprawiedliwości. Po śmierci męża i opieką nad bliźniakami, pełnienie funkcji nie przychodzi jej łatwo, tym bardziej że jest narażona na różne ataki ze strony osób, które nie zgadzają się z jej poglądami. Clara nie zgadza się na dodatkową ochronę, ponieważ nie chce, by ktoś odkrył jej sekrety. Pewnego dnia jej synowie znikają, a z podrzuconego listu wynika, że jeżeli poinformuje kogokolwiek o porwaniu, oni zginą. Czas ucieka, a Clara musi podjąć ważną decyzję – samodzielnie odszukać dzieci, czy poprosić o pomoc służby, które mogą dogrzebać się do rzeczy, które dla dobra Clary nie powinny ujrzeć światła dziennego.
Nic dwa razy się nie zdarza, jak mawiała Szymborska. To stwierdzenie bardzo pasuje do tego, co czuję po przeczytaniu książki „Moja krew”. Choćbym bardzo chciała, nie odczuwam już tego dreszczyku emocji, jaki towarzyszył mi podczas czytania pierwszej książki z serii. Cieszę się, że druga część powstała, bo pewne rzeczy się wyjaśniły, pojawiło się kilka zaskoczeń. Jednak mimo nieprzewidywalnego zakończenia, nie jestem nim tak do końca usatysfakcjonowana. Jednak jako fanką i zakładniczka szwedzkiego klimatu w jednym, zdecydowanie polecam tę powieść. Ode mnie 8/10.
Pierwsza część cyklu Deep fjord „Odbiorę ci wszystko”, którą przeczytałam w sierpniu ubiegłego roku, zrobiła na mnie tak dobre wrażenie, że bez zastanowienia oceniłam ją na 10 gwiazdek. Mimo iż byłam ciekawa drugiej części, jej przeczytanie trochę odłożyłam w czasie, ponieważ bałam się, że „Moja krew” nie zadziała już na mnie tak, jakbym tego chciała i oczekiwała.
Clara...
2024-03-04
„Kiedy ktoś pokazuje ci, kim jest, uwierz mu za pierwszym razem”.
Beyah jest dziewczyną, która nie miała łatwego życia, ponieważ dorastała z matką narkomanką. W momencie, kiedy udaje jej się zdobyć stypendium i dostać na wymarzone, jest zadowolona z tego, że w końcu wyrwie się z toksycznego środowiska. Niestety na dwa miesiące przed opuszczeniem domu matka niespodziewanie umiera, a Beyah traci dach nad głową. Zmuszona jest spędzić lato z ojcem, którego nie zna. Zamierza ten czas przeczekać w swoim pokoju, by bez problemów przeczekać czas do studiów. Niestety dla niej, jej nowy sąsiad Samson torpeduje jej plany. Na pierwszy rzut oka nic ich nie łączy. Ona wychowywała się w biedzie, on pochodzi z bogatej rodziny. Niestety chłopak skrywa pewien sekret, który spowoduje, że wspólna przyszłość tej dwójki stanie pod dużym znakiem zapytania.
-„Nie zamierzam kończyć tych wakacji ze złamanym sercem”
Samson przechyla głowę i przygląda mi się bacznie’’
- Nie martw się. Serce nie kość. Nie da się go tak naprawdę złamać’’.
Chyba nie za bardzo jest to widoczne, bo za rzadko sięgam po powieści Colleen, ale mam słabość do jej powieści. Nie wszystkie mi się podobają w takim samym stopniu, ale bo nie każde do mnie przemawiają, choćby ze względu na wiek bohaterów lub problemy przez autorkę poruszane, ale zawsze doceniam jej styl i prawda, jaka bije z jej historii. Nagie serca zawierają w sobie dwa wcześniej wymienione przeze mnie zarzuty, a mimo to, jestem fanką historii Beyah i Samsona. Zawarta w jej opowieści wrażliwość, rozłożyła mnie na łopatki. Ode mnie 8/10.
„Kiedy ktoś pokazuje ci, kim jest, uwierz mu za pierwszym razem”.
Beyah jest dziewczyną, która nie miała łatwego życia, ponieważ dorastała z matką narkomanką. W momencie, kiedy udaje jej się zdobyć stypendium i dostać na wymarzone, jest zadowolona z tego, że w końcu wyrwie się z toksycznego środowiska. Niestety na dwa miesiące przed opuszczeniem domu matka niespodziewanie...
2024-03-04
Do przeczytania tej książki przekonał mnie Lee Child, który kocha tę książkę. Ja opowieści pana Roberta nie pokochałam, ale na pewno polubiłam, więc polecanko od Childa tym razem się sprawdziło. Bohaterem powieści jest Lucas Page, były oficer śledczy, który decyduje się wesprzeć FBI w jednym ze śledztw. Otóż jego dawny partner zostaje zastrzelony przez snajpera. Zadaniem Page’a jest namierzenie zabójcy, zanim ten uderzy ponownie. Miasto okien to dynamiczna, na wskroś amerykańska, sensacyjna opowieść, oparta na charakterystycznym bohaterze, którego bardzo lubiłam. Nie do końca jestem fanką wszystkich rozwiązań fabularnych, ale dynamika powieści sporo mi wynagrodziła. Ode mnie 7/10.
Do przeczytania tej książki przekonał mnie Lee Child, który kocha tę książkę. Ja opowieści pana Roberta nie pokochałam, ale na pewno polubiłam, więc polecanko od Childa tym razem się sprawdziło. Bohaterem powieści jest Lucas Page, były oficer śledczy, który decyduje się wesprzeć FBI w jednym ze śledztw. Otóż jego dawny partner zostaje zastrzelony przez snajpera. Zadaniem...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-02-26
Bohaterką powieści Confessio jest Paulina Wilczyńska samotna matka wychowująca niepełnosprawne dziecko, wykonująca zawód prokuratora. Jej kolejna sprawa, z jaką przyszło jej się zmierzyć, jest wstrząsająca. W jednym z mieszkań doszło do zabójstwa maleńkiego chłopca, który miał niespełna dwa latka. Cierpiał on na zespół Angelmana – chorobę, która wiąże się z ze znaczną niepełnosprawnością intelektualną oraz padaczką. Dzieci z tym zespołem charakteryzuje dziwny, nieadekwatny do sytuacji uśmiech, który nazywany był kiedyś „syndromem uśmiechniętej kukiełki”. Pierwszą podejrzaną jest Mariola Bogusławska lat 29 – matka chłopca, która nie mogąc poradzić sobie z chorobą chłopca, zdecydowała się go pozbyć. Czy aby na pewno? Czy uda się Paulinie Wilczyńskiej rozwiązać tę sprawę? Natalia Kruzer to pseudonim literacki aktywnej zawodowo pani prokurator. Nie wiem, komu bardziej dziękować – autorce, że zdecydowała się napisać tę książkę czy wydawnictwu, że ją wydało. Jest tyle kryminałów lub thrillerów, w których pierwsze skrzypce grają policjanci lub detektywi. W końcu mogłam przeczytać ciekawą powieść, widząc ją oczami prokuratora. O tylu rzeczach nie miałam pojęcia, sporo kwestii brałam za pewnik, nie mając świadomości, czym tak naprawdę zajmuje się prokurator i jaki jest zakres jego obowiązków. Pani Natalia wszystko to przystępnie tłumaczyła, a fabuła na tym nie ucierpiała. Wręcz przeciwnie, prokuratorskie „smaczki” zdecydowanie wyróżniają tę książkę. Jestem fanką mocnych i mrocznych kryminałów, takich, które pisze m.in. Chris Carter. Nie spodziewałam się, że jakaś powieść, tym bardziej polska, zadziała na mnie tak samo mocno, jak książki autora wyżej przeze mnie wymienionego. Confessio to nie tylko opowieść o zabójstwie maleńkiej istoty. To historia samotnej matki wychowującej autystyczne dziecko, to historia niepełnosprawnej dziewczyny, wykorzystywanej przez najbliższą jej osobę. Jest to trudna książka, bardzo smutna i trafiająca prosto w serce. Głupio to teraz zabrzmi, ale ja lubię tego typu lektury, bo one stawiają mnie do pionu i uzmysławiają mi, że jestem szczęściarą. Ode mnie 10/10. Już nie mogę doczekać się kolejnych powieści autorki.
Bohaterką powieści Confessio jest Paulina Wilczyńska samotna matka wychowująca niepełnosprawne dziecko, wykonująca zawód prokuratora. Jej kolejna sprawa, z jaką przyszło jej się zmierzyć, jest wstrząsająca. W jednym z mieszkań doszło do zabójstwa maleńkiego chłopca, który miał niespełna dwa latka. Cierpiał on na zespół Angelmana – chorobę, która wiąże się z ze znaczną...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-02-22
Akcja powieści toczy się w Madrycie, gdzie doszło do porwania syna prezeski jednego z największych banków Hiszpanii. Do śledztwa zostaje przydzielony inspektor Jon Gutierrez, który ma współpracować z Antoniną Scott, która nie jest policjantką, a mimo tego rozwiązała już kilka spraw kryminalnych. Jej największym autem jest ponad przeciętna inteligencja. Czy tej dwójce uda się złapać sprawcę na czas?
Bardzo długo zabierałam się do przeczytania tej książki. Dlaczego? Nie wiem, chyba bałam się tego, że Antonia Scott będzie postacią wzorowaną na Lisbeth Salander. Na szczęście tak się nie stało, obie panie mają swoją tożsamość, cechy charakteru, które je wyróżniają i obie je bardzo lubię. Początek powieści wydał mi się dość niemrawy, na szczęście akcja powoli nabierała tempa, by w ostatnim akcie niczym Szybcy i wściekli na pełnym gazie dojechać do końca. Jon i Antonina tworzą fajny, uzupełniający się duet. Nie chce w tej chwili niczego przesądzać, ale może być to jedna z moich ulubionych par. Książkę oceniam 9/10, choć były takie chwile, kiedy chciałam dać 10. Dlaczego tego nie zrobiłam? Zabrakło mi jednej ważnej rzeczy. Może ona była, ale ja jej nie zarejestrowałam. Mianowicie, nie poczułam, by bił od tej książki hiszpański klimat. Nie wiem, czy dość dobrze to wytłumaczę, ale kiedy czytam szwedzki, amerykański czy polski kryminał, czuję klimat danego państwa, danego kraju. A tutaj nie potrafiłam tego uchwycić. Gdyby nie hiszpańsko brzmiące nazwy własne, zapomniałabym, że akcja rozgrywa się w Hiszpanii. Tak jak piszę, może ta powieść jest przesiąknięta tym miejscem, a tylko ja tego nie odczuwam.
Akcja powieści toczy się w Madrycie, gdzie doszło do porwania syna prezeski jednego z największych banków Hiszpanii. Do śledztwa zostaje przydzielony inspektor Jon Gutierrez, który ma współpracować z Antoniną Scott, która nie jest policjantką, a mimo tego rozwiązała już kilka spraw kryminalnych. Jej największym autem jest ponad przeciętna inteligencja. Czy tej dwójce uda...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-11-09
Podczas zamieci śnieżnej w Bieszczadach, grupa maturzystów znajduje schronienie w stojącej na uboczu chacie. Przeszukując pomieszczenia, przypadkowo odnajdują trzydzieści skrzynek a w nich setki kości oraz zeszyty opisujące to, co działo się z ofiarami.
Do śledztwa zostaje przydzielony podkomisarz Robert Lew, który nie ma łatwego zadania. Ustalanie tożsamości ofiar, powiązanie ich z jakąś sprawą jest bardzo trudne. Do tego wszystkiego sprawa wzbudza powszechne oburzenie społeczne, co powoduje, że naciski z góry powodują, by sprawę zamknąć bardzo szybko. Czy presja spowoduje, że właściwy sprawca zostaje ujęty?
Na takie książki właśnie czekam. Takie to znaczy jakie? Powodujące u mnie dreszczyk emocji, pozwalające chociaż na chwilę oderwać się od rzeczywistości i skupić się jedynie na fabule. Jestem zauroczona główną postacią (jak prawie każdym gliną, ale to się wytnie 🤭) i cieszę się, że była prowadzona właśnie w taki a nie inny sposób. Autorka bardzo fajnie poprowadził fabułę. Nie zdradzając zbyt dużo, w książce praktycznie już na początku zostaje ujawniony potencjalny sprawca. Ale czy on nim jest? Ta niewiadoma jest strasznie ekscytującą. Chcesz się dowiedzieć jaka jest prawda musisz dojechać do końca 😋. Ode mnie 9/10. Już nie mogę doczekać się drugiej i trzeciej części.
Podczas zamieci śnieżnej w Bieszczadach, grupa maturzystów znajduje schronienie w stojącej na uboczu chacie. Przeszukując pomieszczenia, przypadkowo odnajdują trzydzieści skrzynek a w nich setki kości oraz zeszyty opisujące to, co działo się z ofiarami.
Do śledztwa zostaje przydzielony podkomisarz Robert Lew, który nie ma łatwego zadania. Ustalanie tożsamości ofiar,...
2024-02-19
Pan Marek Stelar od dłuższego czasu był jednym z tych autorów, których książki lubiłam czytać. Jednak moja miłość urosła od czasu, kiedy natrafiłam na serię z Iwoną Banach, jedną z moich ulubionych kobiecych postaci w literaturze. Po „Ptasznika” sięgnęłam z przyjemnością, móc po raz kolejny zagłębić się w ciekawą historię, która okazała się nieprzewidywalna.
Heinrich Vogel jako młody chłopak w wyniku bójki trafił do więzienia na 5 lat. Tam poznał Miszę, który po 15 latach od wspólnej odsiadki przypomina mu o sobie. Dlaczego? Otóż w katastrofie śmigłowca ginie ojciec Heinricha, a asystentka jego ojca zostaje znaleziona martwa w wodzie obok jego łodzi. Oby dwa zdarzenia łączy jedno – Misza, który jest przekonany, że jego kolega spod celi posiada kasetę VHS, na której został nagrany filmik, który jest kluczem do rozwiązania sprawy sprzed lat. Vogel decyduje się współpracować z komisarz Iwoną Banach z CBŚP, której pomoc w tym przypadku jest bezcenna.
Tak jak wspomniałam wyżej, Iwona Banach to bohaterka, którą miałam okazję poznać dzięki dwóm książką: „Wybrana” i „Przegrana”. Natomiast Henryk Ptasznik vel Heinrich Vogel, nie był mi do tej pory znany. Dzięki notce od autora wiem, że pojawił się w „Milczeniu”, trzecim tomie serii przygód aspiranta Przeworskiego, którą muszę nadrobić.
Autor już w pierwszych zdaniach tak prowadzi historię, by czytelnik stał się jej niewolnikiem. Jak już się wsiąknie w tę powieść, naprawdę trudno się od niej oderwać. Zwłaszcza kiedy w odpowiednich momentach pisarz podkręca atmosferę, zmieniając tempo akcji, lub nakierowując czytelnika na inny wątek, który może mieć duże znaczenie dla fabuły, albo być jednie zasłoną dymną, która odwraca czytelnika od czegoś ważniejszego. Uwielbiam zabawę w kotka i myszkę, czując narastającą ekscytację, która prowadzi mnie do rozwiązania sprawy.
Cieszę się, że autor dał Iwonie „drugie życie”. Bardzo mocno jej kibicowałam, kibicuję, i mam nadzieję, że będę miała jeszcze okazję kibicować. Razem z Ptasznikiem tworzyli bardzo fajny duet. Obaj zostali złamani przez życie, nie do końca z własnej woli i oboje zasługują na drugą szansę od losu. Ode mnie 9/10.
Pan Marek Stelar od dłuższego czasu był jednym z tych autorów, których książki lubiłam czytać. Jednak moja miłość urosła od czasu, kiedy natrafiłam na serię z Iwoną Banach, jedną z moich ulubionych kobiecych postaci w literaturze. Po „Ptasznika” sięgnęłam z przyjemnością, móc po raz kolejny zagłębić się w ciekawą historię, która okazała się nieprzewidywalna.
Heinrich Vogel...
2024-02-05
Wren po rozstaniu z narzeczonym, postanawia spędzić czas z tatą i jego przybraną rodziną na farmie w Indianie, by tam zapomnieć o złamanym sercu. Na miejscu poznaje Andersa, który niemalże od razu wpada jej w oko. Niestety mężczyzna skrywa sekret, który staje na przeszkodzie ich wspólnego życia. Czy tej dwójce uda się być razem mimo przeciwności losu?
Książka jest polecana czytelnikom Sparksa, Hoover lub Moyes. Zgadzam się z tym w 100%, bo ta historia jest napisana właśnie klimacie obyczajówki, która poruszy niejedno czytelnicze serce. Nie chcę za dużo zdradzać, ale sekret głównego bohatera jest dość przyziemny, nie dotyczy zagadki kryminalnej.
Historia Wren i Andersa przypadła mi do gustu, mimo iż historie o smutnym zabarwieniu nie działają na mnie tak jak kiedyś, a niejednokrotnie mnie irytują. Nie lubię kiedy ktoś nieumiejętnie gra na emocjach czytelnika, robiąc z niego idiotę. W tej opowieści udało się tego uniknąć, ponieważ jej prowadzenie odbywało się w naturalny sposób. Jestem ciekawa kolejnych książek autorki, której pióro, dzięki dobremu tłumaczeniu przypadło mi do gustu. Ode mnie 8/10.
Wren po rozstaniu z narzeczonym, postanawia spędzić czas z tatą i jego przybraną rodziną na farmie w Indianie, by tam zapomnieć o złamanym sercu. Na miejscu poznaje Andersa, który niemalże od razu wpada jej w oko. Niestety mężczyzna skrywa sekret, który staje na przeszkodzie ich wspólnego życia. Czy tej dwójce uda się być razem mimo przeciwności losu?
Książka jest polecana...
2024-02-07
Ove jest dobiegającym sześćdziesiątki wdowcem, mieszkającym w małym szwedzkim miasteczku, który od czasu śmierci żony nie potrafi się odnaleźć w otaczającej go rzeczywistości. Ma już wszystkiego dość, nie potrafi funkcjonować w świecie, w którym nikt nie rozumie jego zasad i istoty rutyny. Jest przekonany, że to właściwy moment, by odebrać sobie życie. Pewnego dnia do sąsiedniego domu wprowadza się małżeństwo z dziećmi, a ich pierwsze spotkanie nie należy do przyjemnych. Mężczyzna, którego Ove nazywa gamoniem, nie potrafi zaparkować auta z przyczepką, ani otworzyć okna, by nie spaść z drabiny. A jego ciężarna żona, pojawia się zawsze wtedy, gdy Ove próbuje ze sobą skończyć. Czy życie mężczyzny odmieni się dzięki nowym lokatorom?
O książce dowiedziałam się za sprawą jej ekranizacji z Tomem Hanksem w roli głównej. Bardzo mnie kusiło, by zajrzeć wcześniej do filmu, ale powstrzymałam się i najpierw sięgnęłam do książki, która okazała się najlepszą opowieścią, jaką zetknęłam się w ostatnich latach w mojej czytelniczej karierze. Kurcze, chciałabym jeszcze tyle napisać, ale jak zwykle przy książce, która mnie oczarowała, brakuje mi słów, by wyrazić to, co czuje. Czy wrzucenie słowa Rafaello załatwiłoby sprawę? No chyba nie. A to, że chyba prawdopodobnie trafiłam na książkę roku? Mam nadzieję, że tak.
Nie pamiętam, kiedy tak dobrze się bawiłam podczas czytania, ocierając łzy ze śmiechu, ale też i ze wzruszenia. Ove jest wyjątkowym mężczyzną, który będzie miał szczególne miejsce w moim sercu. Ode mnie 10/10.
PS. Trochę obawiam się filmu z Hanksem w roli głównej. W oczach Toma jest zawsze tyle ciepła i prawdy. Po przeczytaniu książki nie widzę go w roli zgorzkniałego pana. A może jednak mnie zaskoczy.
Ove jest dobiegającym sześćdziesiątki wdowcem, mieszkającym w małym szwedzkim miasteczku, który od czasu śmierci żony nie potrafi się odnaleźć w otaczającej go rzeczywistości. Ma już wszystkiego dość, nie potrafi funkcjonować w świecie, w którym nikt nie rozumie jego zasad i istoty rutyny. Jest przekonany, że to właściwy moment, by odebrać sobie życie. Pewnego dnia do...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-01-22
Sol boi się praktycznie wszystkiego, unika wszelkich niebezpieczeństw. Stach przed lataniem, powoduje, że nie odmawia swojej najlepszej przyjaciółce przyjazdu do Paryża. Niestety Stela ginie w dramatycznych okolicznościach, wcześniej zostawiając dla Sole list, w którym padają słowa: „Musisz wybiec życiu naprzeciw! Zdziwisz się, co jesteś w stanie zrobić! Żyj, dopóki jesteś żywa!”. Dziewczyna postanawia sporządzić listę stu rzeczy, których najbardziej się boi, ale których od zawsze pragnie. Jej pierwszym wzywaniem na liście jest skok ze spadochronem. Czy Sole odważy się zrobić, coś, czego boi się bardziej niż skoku na bungee, czyli wyznać miłość komuś, w kim skrycie się kocha od dawna?
,,Gdy myślę o moim życiu teraz, śmierć Stelli wydaje mi się jeszcze bardziej absurdalna. Dziewczyna, która niczego się nie bała, została zabita przez Terror. Ja natomiast, sterroryzowana życiowym strachem, wciąż tu jestem’’.
,,Bo są dwie główne rzeczy, które przeszkadzają w nabywaniu doświadczenia: nieśmiałość, która jakby przyćmiewa umysł, i strach, który malując możliwe niebezpieczeństwa, odradza od brania się do czegoś. Od tych rzeczy wspaniale uwalnia głupota. Niewielu ludzi w pełni rozumie, jak wiele innych jeszcze korzyści przysparza to, kiedy się wobec niczego nie odczuwa nieśmiałości i gotowym jest brać się do wszystkiego’’.
Sztuka sięgania gwiazd to jedna z piękniejszych książek, jakie przeczytałam w swoim czytelniczym życiu ze względu na przesłanie, jakie ze sobą niesie – żyj, po prostu żyj. Wydaje się to banalne, ale w momencie, kiedy uzmysłowimy sobie, że to najcenniejsza ze wszystkich rad, nic nas nie powinno powstrzymać. Sol jest mi bardzo bliska. Jestem tak jak ona zbudowana ze strachu. Nie wiem, czy stać mnie na sporządzenie listy stu rzeczy, których się boję, ale chyba powinnam się, nad tym dobrze zastanowić. Jestem z siebie dumna, bo kilka lęków udało mi się pokonać m.in. jazda windą, wejście do ciemnego lasu nocą, wzięcia małego, domowego pajączka na ręce, celem wyrzucenia go przez okno… To niestety nie oznacza, że przestałam się bać. Jest we mnie jeszcze sporo lęków, które muszę przepracować. Ale taka książka jak ta, pozwala mi dostrzec, w jakim kierunku powinnam iść. Ode mnie 10/10.
PS. Może kiedyś skoczę ze spadochronem ;).
Sol boi się praktycznie wszystkiego, unika wszelkich niebezpieczeństw. Stach przed lataniem, powoduje, że nie odmawia swojej najlepszej przyjaciółce przyjazdu do Paryża. Niestety Stela ginie w dramatycznych okolicznościach, wcześniej zostawiając dla Sole list, w którym padają słowa: „Musisz wybiec życiu naprzeciw! Zdziwisz się, co jesteś w stanie zrobić! Żyj, dopóki jesteś...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-08-01
Każda kolejna książka Chrisa Carter jest coraz lepsza. Ale to w Rzeźbiarzu śmierci znalazłam wszystko czego do tej pory szukałam. Poziom brutalności #levelhard z czego bardzo się cieszę, ciekawie rozpisana zagadka kryminalna i...intrygująca postać, której przesłanie: ,,Dobrze,, że nie zapaliłaś światła" widnieje na okładce.
We własnym łóżku zostaje zamordowany Derek Nicholson, prokurator, którego śmierć na pierwszy rzut oka wydaje się bezsensowna, ponieważ ofiara była śmiertelnie chora, i pozostało jej kilka tygodni życia. Na miejscu zbrodni sprawca zostawił wiadomość śledczym w postaci rzeźby, która zawiera ukryte przesłanie. Hunter i Garcia nie mają wątpliwości, że zabójca stara się im coś umożliwić. Kiedy ginie kolejna ofiara, a obok niej pozostawiona zostaje kolejna rzeźba policja już wie, że ma do czynienia z seryjnym mordercą. Co łączy ze sobą obie ofiary? Czy morderca zaatakuje ponownie?
Ta pozycja to #książkanieodkładalna. Każdy rozdział kończy się w takim momencie, że choćbyś nie wiadomo jak sobie obiecywał, że #tylkojeszczejedenrozdzial to i tak polegniesz. Wiem co piszę bo stałam się ofiarą Rzeźbiarza śmierci i jest mi z tym wyśmienicie. Cieszę się bardzo, że Carter postawił na brutalność zbrodni, obawiam się jednak, że tak wysoko podniósł poprzeczkę, że każda kolejna pozycja może już temu nie sprostać. Nie martwię się jednak na zapas, bo często tak robię, a potem okazuje się, że niepotrzebnie. #książkowerozterki 😎
Ode mnie 10/10. Kocham Huntera, lubię Cartera i szanuje Garcie. Trójkąt idealny 😋🤭
Każda kolejna książka Chrisa Carter jest coraz lepsza. Ale to w Rzeźbiarzu śmierci znalazłam wszystko czego do tej pory szukałam. Poziom brutalności #levelhard z czego bardzo się cieszę, ciekawie rozpisana zagadka kryminalna i...intrygująca postać, której przesłanie: ,,Dobrze,, że nie zapaliłaś światła" widnieje na okładce.
We własnym łóżku zostaje zamordowany Derek...
Naczelnik wydziału kryminalnego zostaje zamordowany w dość brutalny sposób. Jego współpracownikom bardzo zależy, by znaleźć sprawcę. Najbardziej zaangażowany w śledztwo jest Marek Barczyński, który na co dzień zmaga się z chorobą córki i brakiem pieniędzy na jej leczenie. Pewnego dnia na konto zbiórki zaczynają wpadać duże kwoty pieniędzy od osoby o pseudonimie Alfa. Policjant postanawia stanąć twarzą w twarz z darczyńcą, podejrzewając, że jego finansowe wsparcie z czymś się wiąże. Od tego spotkania los policjanta się zmienia. Zmuszony jest przekraczać granice prawa, którego zawsze przestrzegał, stale pamiętając, co kieruje jego postępowaniem.
Jestem fanką kryminałów, niełatwo mnie w tym gatunku zadowolić. Debiut pana Krystiana zadowolił mnie połowicznie. Atutem powieści jest jej realizm. Autorowi udało się oddać policyjny klimat z prawdziwego zdarzenia. Policyjny slang, który od razu był objaśniany, był dodatkiem dopełniającym całość. Niestety miałam wrażenie, że w książce pojawił się niepotrzebny chaos. Mimo uważnego czytania momentami miałam problem z połapaniem się, z którym bohaterem mam aktualnie do czynienia. Zdaję sobie sprawę z tego, że mam do czynienia z debiutem, wierzę, że z każdą książką będzie coraz lepiej zarówno fabularnie, jak i stylistycznie. Ode mnie 7/10.
Naczelnik wydziału kryminalnego zostaje zamordowany w dość brutalny sposób. Jego współpracownikom bardzo zależy, by znaleźć sprawcę. Najbardziej zaangażowany w śledztwo jest Marek Barczyński, który na co dzień zmaga się z chorobą córki i brakiem pieniędzy na jej leczenie. Pewnego dnia na konto zbiórki zaczynają wpadać duże kwoty pieniędzy od osoby o pseudonimie Alfa....
więcej Pokaż mimo to