-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik243
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Biblioteczka
Lubię mroczne historie, chociaż jeszcze nie trafiłam na dark romance, który by mnie zachwycił. Może to nie gatunek dla mnie, ale będę szukać dalej, bo wierzę, że gdzieś czeka na mnie ta jedyna, upragniona i nieoklepana historia z dreszczykiem emocji.
Zacznę może od plusów. Główna bohaterka całkiem da się lubić. Trochę głupiutka, ale potrafiła pokazać pazurki i nie była nieznośna jak dziewczyny w niektórych romansach. Kilka niegrzecznych scen też było fajnych i rozpalających wyobraźnię (poza standardowym wymawianiem imion podczas seksu, gość zapomniał jak się nazywa?). No i to tyle.
Minusów moim zdaniem jest więcej. Im dalej w las tym mniej podobała mi się postać Jamesa. Jego sposób na podryw był cringe'owy. Same zwroty typu "kochanie", "piękna" od nieznajomego są trochę kiczowate i nie pasują mi do takiej postaci, nawet jeśli to była tylko gra z jego strony. No mnie by tym nie ujął.
Nie podobały mi się plot twisty rodem z brazylijskiej telenoweli: ten jest bratem/kuzynem tamtego, a ten nie jest jego synem tylko synem tamtego. Już kolejny raz natknęłam się na taką książkę.
Nie wierzę w miłość między bohaterami. Pożądanie, zauroczenie owszem, ale nie miłość. Kilkanaście minut wcześniej czytałam że gość ją więził, a potem już wielka miłość, "kocham Cię" i James zamienia się w misia. Do tego jak mógł już zauroczyć się dziewczyną widząc ją przez ziarnisty obraz z kamerki lokalu? Od razu ją rozpoznał? Trochę to naciągane.
Mały wątek brata głównej bohaterki pomijałam, bo mnie nudził, tak samo jak wątki rodzinne.
Nie potrafiłam się wczuć w tę książkę. Jamesowi zabrakło jednak charakteru, jego mrok był taki na siłę, a słaby sposób na podryw sprawił, że mentalnie dałam mu kosza i miałam nadzieję, że Wendy mu odmówi. :p Elementy brazylijskiej telenoweli wg mnie zabiły klimat tej książki, pozbawiając jej magii i mroku.
Lubię mroczne historie, chociaż jeszcze nie trafiłam na dark romance, który by mnie zachwycił. Może to nie gatunek dla mnie, ale będę szukać dalej, bo wierzę, że gdzieś czeka na mnie ta jedyna, upragniona i nieoklepana historia z dreszczykiem emocji.
Zacznę może od plusów. Główna bohaterka całkiem da się lubić. Trochę głupiutka, ale potrafiła pokazać pazurki i nie była...
Fajna książka, chociaż kilku rzeczy w niej brakowało, co sprawiłoby, że byłaby bardziej interesująca.
Ta książka mniej więcej jest w podobnym stylu co lubiana przeze mnie "birthday girl". Zaciekawiła mnie, ponieważ zawodowo i prywatnie dostrzegłam dużo podobieństw do własnej sytuacji. Poza tym jako studentka nauczycielskiego kierunku wiele razy fantazjowałam o jakimś przystojnym samotnym tatusiu. :P
Kreacja głównej bohaterki bardzo fajna. Oczywiście ktoś musiał mieć tragiczną historię, ale zostało to przedstawione w bardziej naturalny sposób i nie raziło mnie to. Bohaterka nie użalała się nad sobą i nie robiła z siebie ofiary losu, co jest dużym plusem. Była dojrzała jak na 23 lata, pewna siebie. Nie przypominała innych zakompleksionych bohaterek.
Jednak jak na początkującą nauczycielkę dostała dużą swobodę działania, zero stresu czy emocji przy rozpoczęciu pierwszej pracy. Oprócz głównego bohatera, nie miała żadnych problemów z rodzicami, innymi nauczycielami czy dziećmi. Wszystko szło gładko. Zbyt gladko. Naprawdę nikt ze szkolnego środowiska nie domyślił się, że jest coś na rzeczy? Trochę zabrakło takiego plot twistu, skandalu i większych przeszkód pomiędzy bohaterami. Miałam też nadzieję na to, że historia nieco bardziej zahaczy o szkołę, brakowało mi jakiegoś drugiego adoratora ze szkoły np. kolegi z pracy, żeby trochę bardziej podkręcić atmosferę między bohaterami. Niby związek miał być zakazany, ale ciężko było mi się w to wszystko wczuć.
Główny bohater trochę mnie rozczarował. Bardziej bucowaty niż seksowny. Jak na swój wiek zachowywał się dość dziecinnie. Na początku w przypadku love-hate to pasowało, ale gdy relacja bardziej się rozwinęła między nimi, to tylko mnie irytował.
Podobało mi się natomiast przedstawienie relacji ojciec-syn i miło było czytać, jak dystans między nimi z czasem topniał.
Bohaterzy drugoplanowi bezbarwni.
Dobrze się czytało, ale finalnie nie porwało mnie i nie pochłonęło jak "birthday girl".
Fajna książka, chociaż kilku rzeczy w niej brakowało, co sprawiłoby, że byłaby bardziej interesująca.
Ta książka mniej więcej jest w podobnym stylu co lubiana przeze mnie "birthday girl". Zaciekawiła mnie, ponieważ zawodowo i prywatnie dostrzegłam dużo podobieństw do własnej sytuacji. Poza tym jako studentka nauczycielskiego kierunku wiele razy fantazjowałam o jakimś...
Nie napiszę nic nowego. Ta książka to powielanie toksycznych zachowań i ogólnie chorego, wypaczonego poglądu na miłość. Wiem z autopsji, jak to jest, gdy przez głupie i jednocześnie chamskie zachowanie innego chłopaka cała klasa potrafi się odwrócić, śmiać, gapić na ciebie jak na zwierzę w zoo i tym bardziej nie rozumiem podejścia bohaterki.
Wystarczyło, że gość był przystojny, powiedział "przepraszam" i już wielka miłość?
To niepokojące, że przemoc wobec drugiej osoby jest romantyzowana i infantylizowana. Po lekturze pozostał niesmak.
Nie napiszę nic nowego. Ta książka to powielanie toksycznych zachowań i ogólnie chorego, wypaczonego poglądu na miłość. Wiem z autopsji, jak to jest, gdy przez głupie i jednocześnie chamskie zachowanie innego chłopaka cała klasa potrafi się odwrócić, śmiać, gapić na ciebie jak na zwierzę w zoo i tym bardziej nie rozumiem podejścia bohaterki.
Wystarczyło, że gość był...
Cóż za rozczarowanie. Po przeczytaniu opisu liczyłam na fajne i ciekawe romansidło z humorem. Pomysł z reality show bardzo mi się spodobał i miałam nadzieję na przygody, drobne zawirowania. Myślałam, że Mr. Darcy okaże się tajemniczym i wartościowym przystojniakiem, a od początku wiadomo, kim on jest. Popsuło to zabawę, zanim się zaczęła. Konkurs pojawił się dopiero w drugiej części i nie był głównym wydarzeniem w tej historii. Szkoda.
Główni bohaterowie i ich relacja to dla mnie nieporozumienie, masa stereotypów, utartych schematów i dziwnych zachowań. Wszystko skopiowane z Kopciuszka. No może wróżką i księciem w tej historii była jedna i ta sama osoba.
Dziewczyna standardowo była biedna, zaniedbana i zakompleksiona szara myszka. Do tego bardzo infantylna i niedojrzała. Zero kobiecości, jakiejkolwiek pewności siebie (oprócz superbohaterskiej postawy, że uratuje lokalną społeczność). Scena, w której Claire miała problem, by przebrać się w strój kąpielowy, była moim zdaniem żenująca.
W tej książce spłycono wiele tematów.
Po pierwsze, pomylono pojęcie zauroczenia z miłością. Już go kochała po kilku spotkaniach? Irytowało mnie jej dziecinne zachowanie i uprzedzenia. Z góry założyła, że facet jest bogatym dupkiem, a potem, że się rozczaruje tym facetem. A gdy już faktycznie się rozczarowała (samospełniająca się przepowiednia?), to nawet nie próbowała go wysłuchać. Myślała, że forsa i drogie prezenty lecą mu z nieba? Czy próbowała od niego normalnie dowiedzieć się, kim jest? Zanim posunęła się do podstępu. Może to przeoczyłam, nie wiem.
Kolejna kwestia - powielanie stereotypu "plastików". Przecież kobieta, która korzysta z zabiegów medycyny estetycznej, jest złem wcielonym, plastikiem i pustakiem. Serio? Czy ładne, nawet sztucznie wyglądające laski muszą być zawsze złe w tego typu książkach? I żeby nie było - ja nie jestem jedną z takich kobiet. Po latach oglądania czy czytania o złych, napompowanych blondynach i dobrych biednych szarych myszkach, już wysiadam. Przyjaciółka natomiast nie może być konkurencją dla głównej bohaterki i jest taką samą lub większą wieśniarką.
Dramatyczna i ciężka, przerysowana przeszłość to też niemal standard, żeby wzbudzić w czytelniku litość, współczucie i przekonanie, że bohaterowie mieli naprawdę ciężko. Ja tak tego nie odczułam, a Claire przydałyby się sesje u psychologa, co w sumie nadałoby może głębi jej historii.
Facet natomiast istny książę. Już na drugim spotkaniu kupuje lasce kiecki, złote naszyjniki - jakby była jego utrzymanką, chociaż ledwo się znają. Zabiera na imprezy ze znajomymi, którzy de facto nic nie wnoszą do powieści. Ugania się za kobietą, którą po prostu próbuje kupić. Niby ona nie jest jak wszystkie, ale jednak daje się kupić (niech będzie, że w szczytnym celu). Co więcej, Duncan nic sobie nie robi z tego, że Claire uważa go za bogatego dupka. Normalnie człowiek by się oburzył, zrobiłoby się przykro lub jakoś niemiło, a on dalej się za nią ugania.
Stereotyp księcia, który odmienia życie biednej i skromnej sierotki Marysi, naiwnej i infantylnej jak dziecko. Książę przygarnia ją do siebie, funduje ciuchy, drogie kolacje, romantyczne chwile w pałacu. Nie ma tu nic z partnerstwa i chociaż pozornej równości. Nie wspomnę o jakiejkolwiek chemii, bo jej w ogóle nie wyczułam.
Słabe było również to, jak Abby pchała Claire do łóżka z Duncanem, bo jego pieniądze mogłyby uratować kawiarnię i lokalnych przedsiębiorców.
Czemu te bohaterki nie są dojrzalsze, pewne siebie, inteligentniejsze i zaradniejsze? Już nie mówię o tym, żeby chociaż jakoś starały się dbać o siebie. Czy nie potrafią zaimponować księciu czymś więcej niż byciem biedną i nijaką sierotką, która wzbudza tylko litość?
Drugą część z konkursem już pominęłam, bo czułam zażenowanie i straciłam zainteresowanie lekturą.
Miałam nadzieję na zupełnie inną książkę i wiązałam z nią duże nadzieje. Po przeczytaniu opisu, myślałam, że Mr. Darcy będzie bardziej owiany tajemnicą i że sam konkurs będzie ciekawy, może nawet udzieli się świąteczny klimat. Tymczasem otrzymałam typowego Kopciuszka z irytującymi, jakimiś odklejonymi bohaterami.
Cóż za rozczarowanie. Po przeczytaniu opisu liczyłam na fajne i ciekawe romansidło z humorem. Pomysł z reality show bardzo mi się spodobał i miałam nadzieję na przygody, drobne zawirowania. Myślałam, że Mr. Darcy okaże się tajemniczym i wartościowym przystojniakiem, a od początku wiadomo, kim on jest. Popsuło to zabawę, zanim się zaczęła. Konkurs pojawił się dopiero w...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-04
2021-04-19
Książka bardzo spodobała mi się, ale potrzebowałam trochę czasu i stron, aby się wciągnąć. Później nie mogłam się oderwać. :)
Książka zrodziła we mnie dużo przemyśleń na temat całej sytuacji, w którą byli uwikłani główni bohaterowie. Nie sądziłam, że mąż głównej bohaterki odegra znaczącą rolę w całej tej historii. I długo zastanawiałam się nad jego postacią. Nie potrafię jednoznacznie stwierdzić, czy był "dobry" czy "zły". Na pewno zagubiony, naiwny i tchórzliwy. Łatwo pozwolił zniszczyć sobie życie od młodości do samego końca i popełnił bardzo dużo błędów. Zdziwiłam się, że uwierzył "towarzystwu", że jego żona zabiła dziecko, skoro kochali się i byli małżeństwem. Powinien jej bardziej zaufać. Szczególnie że wiedział, do czego zdolni są ci ludzie (i on sam).
Główna bohaterka nie wzbudziła mojego zachwytu, chociaż podobała mi się jej wewnętrzna przemiana i stopniowo coraz większa wiara w siebie, pokonywanie własnych słabości. Narracja pierwszoosobowa pozwoliła wniknąć w jej psychikę, odczucia, które są bardzo ludzkie i realistyczne. Dobrze zbudowana psychologicznie postać.
Najbardziej znienawidziłam Jacka z wiadomych przyczyn. Patologiczna i chora osoba, która manipulowała innymi i chełpiła się (jak się okazało później pozorną) władzą nad innymi. Obrzydliwe zachowanie, które zostało w mojej pamięci.
Niektóre sceny, głównie te związane z Jackiem, ciężko mi się czytało. Wprost nie mogłam znieść jego namacalnej podłości. Przykro mi było, że chłopcy tak wykorzystywali i krzywdzili dziewczyny. Ich hmmm... rytuały wydały mi się trochę przekombinowane, a z drugiej strony dzięki temu książka trochę zyskała, jest bardziej "schizowa".
Pomimo że mąż Susan był daleki od ideału, to miałam nadzieję na happy end i że stworzą ponownie szczęśliwą rodzinę. To byłoby bardzo trudne po wszystkich wydarzeniach. Jednakże chętnie przeczytałabym kilka rozdziałów o tym, jak wyglądałby proces odbudowania relacji czy raczej zbudowania jej na nowo. Wydaje mi się, że autorka poszła trochę na łatwiznę i pozbyła się pewnego problemu. :)
Na pewno sięgnę po pozostałe pozycje autorki z nadzieją, że też przypadną mi do gustu.
Książka bardzo spodobała mi się, ale potrzebowałam trochę czasu i stron, aby się wciągnąć. Później nie mogłam się oderwać. :)
Książka zrodziła we mnie dużo przemyśleń na temat całej sytuacji, w którą byli uwikłani główni bohaterowie. Nie sądziłam, że mąż głównej bohaterki odegra znaczącą rolę w całej tej historii. I długo zastanawiałam się nad jego postacią. Nie potrafię...
Mocna, oryginalna, intrygująca. Odrzucająca, a jednak przyciągająca. Fantastycznie wykreowana alternatywna rzeczywistość. Główny bohater stopniowo wzbudzał moją sympatię. Wydawał się być inny od wszystkich, wrażliwszy, z zasadami, pomimo okrutnego zawodu, który wykonywał. Jego relacja z ojcem, zaopiekowanie się szczeniakami, "samicą" sprawiały, że w tym zepsutym świecie był nadzieją na to, że dobro wciąż istnieje. Końcówka mnie zszokowała i poczułam się oszukana! Długo myślałam o książce po jej przeczytaniu.
Świat pozbawiony dobra, okrutny, bez wrażliwości, moralności i miłości.
Do książki na pewno kiedyś wrócę.
Mocna, oryginalna, intrygująca. Odrzucająca, a jednak przyciągająca. Fantastycznie wykreowana alternatywna rzeczywistość. Główny bohater stopniowo wzbudzał moją sympatię. Wydawał się być inny od wszystkich, wrażliwszy, z zasadami, pomimo okrutnego zawodu, który wykonywał. Jego relacja z ojcem, zaopiekowanie się szczeniakami, "samicą" sprawiały, że w tym zepsutym świecie był...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-02
Zaczęłam czytać na Wattpadzie i nie mogłam się doczekać ciągu dalszego. Wiedziałam, po jaki typ lektury sięgam. Wiele zależy od tego, z jakim nastawieniem zabieramy się za daną książkę i jakie mamy wobec niej oczekiwania. Ja chciałam tylko rozrywki, kilku przystojniaków i seks. Nie zawiodłam się.
Zachowanie bohaterów było głupie, dzikie i zwierzęce. Mózgu nie mieli. Główna bohaterka też inteligencją nie grzeszyła.
Aaaale Connora jakoś polubiłam, chociaż czasami mógł bardziej się wstawiać za Kinsley, skoro coś zaczął do niej czuć.
Książka niby kontrowersyjna i bulwersująca. Może ze względu na to, że faceci traktowali kobiety przedmiotowo i byli nachalni, gdy mówiły "nie" i tak dalej. Podeszłam do tego z dużym dystansem. Nastawiłam się na porno dla kobiet, dlatego nie gryzło mnie to aż tak, jak powinno, gdybym oczekiwała czegoś ambitniejszego. Zabrakło mi gang bangu, skoro było tylu przystojniaków. :D
Chętnie sięgnę po kolejne części, jeśli powstaną. Mam nadzieję, że skupią się one na innych bohaterach. Chciałabym lepiej poznać koleżanki Kinsley albo nowych członków Kasty i ewentualnych ich dziewczyn.
Pozdrawiam innych pokręconych czytelników, którym się podobało pomimo mankamentów. :)
Zaczęłam czytać na Wattpadzie i nie mogłam się doczekać ciągu dalszego. Wiedziałam, po jaki typ lektury sięgam. Wiele zależy od tego, z jakim nastawieniem zabieramy się za daną książkę i jakie mamy wobec niej oczekiwania. Ja chciałam tylko rozrywki, kilku przystojniaków i seks. Nie zawiodłam się.
Zachowanie bohaterów było głupie, dzikie i zwierzęce. Mózgu nie mieli. Główna...
2021-03-16
Opis mnie zaintrygował. Lubię kryminały i w połączeniu z erotykiem mogło wyjść coś fajnego. Mogło. Ale nie wyszło.
Motyw zaginięcia kuzynki był na początku ciekawy. Do momentu, dopóki nie pojawił się King i główna bohaterka tak po prostu zapominała o swojej kuzynce. Brat zaginionej również nie zachowywał się, jakby od razu chciał odnaleźć siostrę. Był po prostu wkurzający. Nic jednak nie przebije głupoty głównej bohaterki, która działała totalnie sama i pchała się do burdelu, nic nie mówiąc kuzynowi, aby nie marudził.
Jeśli chodzi o wątek erotyczny, to totalnie się nie wczułam. Dialogi między Dani a Kingiem wprawiały mnie w zażenowanie. Dani kreowała się na niezależną, odważną, a jak tylko pojawił się King w pobliżu, to od razu podniecona miękła. On natomiast zawsze gotowy i napalony jak nastolatek, gdy tylko ją widzi. Kinga też nie polubiłam. Nie lubię zadufanych w sobie narcyzów, którzy myślą, że mają cały świat u swoich stóp, a główne bohaterki niby oporne i pyskate, ale jednak utwierdzają ich w tym przekonaniu.
I tutaj pojawia się ten sam element, co w innych książkach - główna bohaterka oszukuje siebie, że to nie uczucie, że to tylko seks przecież, że nie może ulec temu samcowi alfa itp. itd. Czy żadna z tych kobiet nie jest świadoma siebie, swoich potrzeb, a przynajmniej szczera sama ze sobą? Bohaterki, które mniej więcej są moimi rówieśniczkami powinny być już nieco dojrzalsze.
Książka naprawdę fajnie się zapowiadała. Liczyłam na to, że napięcie zostanie zbudowane stopniowo, że będę czekać z upragnieniem na sceny JEJ i JEGO pomiędzy wątkiem kryminalnym, tymczasem było zupełnie odwrotnie.
Gdzieś od połowy przerzucałam kartki, pomijając kolejne niebiańskie orgazmy głównej bohaterki, aby tylko dowiedzieć się, czy Violet się odnajdzie czy nie.
Mam nadzieję, że następne książki autorki będą bardziej udane. Ja chyba więcej się nie skuszę. Niemniej wiem, że wielu osobom się spodoba.
Opis mnie zaintrygował. Lubię kryminały i w połączeniu z erotykiem mogło wyjść coś fajnego. Mogło. Ale nie wyszło.
Motyw zaginięcia kuzynki był na początku ciekawy. Do momentu, dopóki nie pojawił się King i główna bohaterka tak po prostu zapominała o swojej kuzynce. Brat zaginionej również nie zachowywał się, jakby od razu chciał odnaleźć siostrę. Był po prostu...
Książka jest rewelacyjna.
Historia dojrzałej, starszej kobiety, która analizuje swoje życie i podsumowuje przeszłość.
Przyjaźń dwóch kobiet na tle odmiennej od naszej kultury. Ich wzloty i upadki. Wspólne przygody, czułości. Marzenia i pragnienia. Czas beztroski. Aż w końcu pojawiają się nieporozumienia i wątpliwości, zagubienie. Jednak, gdy Lilia zdaje sobie sprawę z tego, co się działo - jest za późno. Próbuje naprawić swoje błędy.
Jej zachowanie było nieświadome, kierowała się emocjami, gdyż pochopnie wyciągnęła wnioski. I właściwie to jest dla nas przestrogą. Że trzeba rozmawiać i wyjaśniać sobie wszystko od razu.
Idealnie ukazano rolę kobiet w ówczesnych Chinach. Ich los, obowiązki, poświęcenia. I przyjaźń, uczucia, do których nie mają prawa, obowiązku.
Podejrzewam, że wrócę do książki nie raz i nie dwa. Tematyka jest mi bardzo bliska. Przez długi okres mojego życia brakowało mi takiej relacji, jaką stworzyły Lilia i Kwiat Śniegu. A zakończenie? Cóż, tak w życiu niekiedy bywa. Z czasem człowiek nabiera większego dystansu i wszystko rozumie.
Pomimo wszystko, miłość do drugiej osoby pozostaje do końca życia. I nic tego nie zmieni.
Książka jest rewelacyjna.
Historia dojrzałej, starszej kobiety, która analizuje swoje życie i podsumowuje przeszłość.
Przyjaźń dwóch kobiet na tle odmiennej od naszej kultury. Ich wzloty i upadki. Wspólne przygody, czułości. Marzenia i pragnienia. Czas beztroski. Aż w końcu pojawiają się nieporozumienia i wątpliwości, zagubienie. Jednak, gdy Lilia zdaje sobie sprawę z...
Na początku miałam mieszane uczucia do owej książki. Pierwsza część była dość męcząca. Odbiegano od tematu. Przeszkadzał mi sposób narracji (dużo równoważników zdań, zbyt prosty język). Jednakże druga część - historia ośrodka w Płakowicach, wychowawców, nauczycieli oraz ich podopiecznych bardzo mnie wzruszyła. Wszystko inne przestało się liczyć. Ciężko uwierzyć, że w takim zamkniętym i odizolowanym kraju, jakim jest Korea Północna, żyły(żyją?) osoby, które wychowały się na polskiej ziemi i które były z nią związane. Zastanawiam się, co później działo się z koreańskimi wychowankami. Jak się potoczyło dalej ich życie. Czy nadal pamiętali o Płakowicach i latach tam spędzonych? Czy pamiętali jeszcze język polski? Czy jeszcze ktoś z ówcześnie młodych osób żyje?
Wiele przeczytałam i obejrzałam o Korei Północnej. Po tej książce dobitnie do mnie dotarło, że przez politykę, przez Kim Ir Sena i przez Stalina obywatele tego kraju cierpieli już dużo wcześniej. Że nic się nie zmieniło w KRLD od tamtego czasu, a jeśli zmieniło, to na gorsze. Przecież teraz żadnym sierotom nie byłoby dane spędzić kilku lat w owym dobrobycie, w Polsce.
Sprawiedliwości nie było wtedy i nie ma teraz. A Korea zamknęła się jeszcze bardziej i nic nie wskazuje na to, żeby było inaczej.
Życie osobiste, związki nauczycieli, więzi między opiekunami a podopiecznymi i lekarzem a pacjentką pokazują, że narodowość, pochodzenie nie ma żadnego znaczenia. Kochać można każdego człowieka, bez względu na barierę językową, kulturową i polityczną.
Nie zapomina się tych, których się kocha. Nawet jeśli wspomnienie o nich powoduje tęsknotę, ucisk w sercu do końca życia.
Ośrodek w Płakowicach musiał być miejscem, w którym rozkwitła miłość, szacunek, pojawiły się głębokie więzi. Wojny, polityka i - przede wszystkim - brak wolności spowodował, że w to miejsce wdarł się smutek, tęsknota, ból wielu ludzi.
Na początku miałam mieszane uczucia do owej książki. Pierwsza część była dość męcząca. Odbiegano od tematu. Przeszkadzał mi sposób narracji (dużo równoważników zdań, zbyt prosty język). Jednakże druga część - historia ośrodka w Płakowicach, wychowawców, nauczycieli oraz ich podopiecznych bardzo mnie wzruszyła. Wszystko inne przestało się liczyć. Ciężko uwierzyć, że w takim...
więcej mniej Pokaż mimo to
Książka przyjemna w czytaniu, relaksacyjna. Opisy bardzo bogate, język bardzo subtelny.
Drażniło mnie "umiłowanie" do palców Y, skupieniu na tym uwagi bohaterki. Dawała do zrozumienia, że liczą się dla niej palce, a nie cała osoba mężczyzny. Trochę śmieszne i irytujące zarazem.
Osobiście ich relacji nie nazwałabym "miłością". Owszem, to była głęboka i może trochę specyficzna więź duchowa. Coś ponad przyjaźń, ale za mało na miłość. Tak mi się wydaje.
Bohaterka była nim zafascynowana (a raczej jego palcami), darzyła go szacunkiem i podziwiała. Był jedyną osobą, z którą mogła porozmawiać lub pomilczeć i zwrócić się o pomoc.
Przykro mi było ze względu na jej samotność. Niemalże czułam jej pustkę, brak motywacji i cierpienie. Momentami miałam wrażenie, jakbym czytała o samej sobie z przeszłości.
Książka przyjemna w czytaniu, relaksacyjna. Opisy bardzo bogate, język bardzo subtelny.
Drażniło mnie "umiłowanie" do palców Y, skupieniu na tym uwagi bohaterki. Dawała do zrozumienia, że liczą się dla niej palce, a nie cała osoba mężczyzny. Trochę śmieszne i irytujące zarazem.
Osobiście ich relacji nie nazwałabym "miłością". Owszem, to była głęboka i może trochę...
W porównaniu z filmem, opowiadanie wypada, o dziwo, bardzo słabo. Męczyłam się w przy czytaniu. Całość wydaje się być mdła, pozbawiona głębi i uczuć. Rozczarowałam się.
W porównaniu z filmem, opowiadanie wypada, o dziwo, bardzo słabo. Męczyłam się w przy czytaniu. Całość wydaje się być mdła, pozbawiona głębi i uczuć. Rozczarowałam się.
Pokaż mimo to2021-03
W 2015 roku przeczytałam pierwszy raz i byłam zachwycona. Po kilku latach wróciłam do tej książki, bo wiele się zmieniło w moim życiu. Już nie byłam tak zachwycona jak wtedy, niemniej książka pozostaje dla mnie tak samo wartościowa i znowu o niej długo myślałam.
Czytałam na spokojnie, pomiędzy obowiązkami przez ok. 2 tygodnie. Z jednej strony brakowało trochę akcji, a z drugiej, gdyby się ona pojawiła, to książka nie byłaby taka sama. Największy atut stanowią rewelacyjnie wykreowane postacie, zarówno te główne jak i poboczne. Każdy z rodziny z czymś się zmagał i każdy był inny. Moje serce skradł James, Pani Liang i... Peter, natomiast najmniejszą sympatią obdarzyłam Lili i Violet Sung.
Najbardziej mnie dotknął wątek Petera. Jego podejście, zagubienie, rozczarowanie, rozgoryczenie najbardziej mnie poruszyło. Był taki ludzki. Widziałam w nim trochę siebie.
Fantastycznie ukazany kontrast pomiędzy nowoczesną Ameryką, a biednymi i zniszczonymi po wojnie Chinami. Kontrast pomiędzy ludźmi, którzy wybierają wygodę, a tymi, którzy mają szczytne cele i idą pod prąd.
Polubiłam rodzinę Liangów i ich świat. Ciężko było się z nimi rozstać po tak długim czasie, ale cieszę się, że mogę w każdej chwili wrócić do ich historii.
W 2015 roku przeczytałam pierwszy raz i byłam zachwycona. Po kilku latach wróciłam do tej książki, bo wiele się zmieniło w moim życiu. Już nie byłam tak zachwycona jak wtedy, niemniej książka pozostaje dla mnie tak samo wartościowa i znowu o niej długo myślałam.
Czytałam na spokojnie, pomiędzy obowiązkami przez ok. 2 tygodnie. Z jednej strony brakowało trochę akcji, a z...
Poprzednia część mnie wciągnęła i podobała się. Ta była pisana na siłę. Tak jak ktoś poniżej napisał - "Moda na sukces". Za dużo plot twistów rodzinnych, były jako psychopata też mnie nie przekonał i wątek z nim wciśnięto niepotrzebnie.
Główni bohaterowie w tej części bardzo mnie irytowali. On uciekł i zaliczał panienki, a ona biedna ofiara losu czekała w czystości na swojego księcia, a jednocześnie dawała złudne nadzieje gościowi, który niby ją adorował.
Więcej pikanterii by było w książce, gdyby bohaterka w końcu uległa Igorowi w tej swojej rozpaczy i uwikłała się z nim w relację.
W końcu facet, na której jej zależało, zostawił ją bez słowa.
Chyba już trochę męczy, że w niemalże każdej książce facet zalicza panienki i zmienia jak rękawiczki, a główna bohaterka jest "czysta", ewentualnie z jednym związkiem na koncie.
No i to dla mnie dziwne, że bohaterka śpi z przystojnym kolegą (którego traktuje jak psiapsie) w jednym łóżku, który ma na nią ochotę i w sumie może ona też, ale trzyma go na dystans, bo może Harry kiedyś wróci.
Ma zabicie czasu książka może być.
Poprzednia część mnie wciągnęła i podobała się. Ta była pisana na siłę. Tak jak ktoś poniżej napisał - "Moda na sukces". Za dużo plot twistów rodzinnych, były jako psychopata też mnie nie przekonał i wątek z nim wciśnięto niepotrzebnie.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toGłówni bohaterowie w tej części bardzo mnie irytowali. On uciekł i zaliczał panienki, a ona biedna ofiara losu czekała w czystości na...