Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Wiele razy miałem ochotę rozedrzeć tę książkę w pół i cisnąć w kąt. Główna bohaterka kojarzy mi się z reklamówką na wietrze. Żadnej inwencji, przepraszająca za swe istnienie i błagająca, żeby nikt jej nie zauważył. Nie rozumiem w ogóle co kierowało jej mężem, ale autorka też chyba nie

Wiele razy miałem ochotę rozedrzeć tę książkę w pół i cisnąć w kąt. Główna bohaterka kojarzy mi się z reklamówką na wietrze. Żadnej inwencji, przepraszająca za swe istnienie i błagająca, żeby nikt jej nie zauważył. Nie rozumiem w ogóle co kierowało jej mężem, ale autorka też chyba nie

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Okropna książka. Frustrująca, odpychająca, bez grama satysfakcji z czytania. Postacie ledwo zarysowane, jedna bardziej widoczna, ale to policjant alkoholik- największa klisza współczesnego kryminału. Rozwiązanie zagadki z gatunku tych najgorszych- przypadkowy gość, któremu akurat zdarzyło się być świrem.
Droga przez mękę

Okropna książka. Frustrująca, odpychająca, bez grama satysfakcji z czytania. Postacie ledwo zarysowane, jedna bardziej widoczna, ale to policjant alkoholik- największa klisza współczesnego kryminału. Rozwiązanie zagadki z gatunku tych najgorszych- przypadkowy gość, któremu akurat zdarzyło się być świrem.
Droga przez mękę

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Mimo niepochlebnych opinii jest to całkiem zabawna i dobrze skrojona historia. Zaskakująco skłoniła mnie do refleksji nad losem ludzi starszych w społeczeństwie. Mało któremu kryminałowi można coś takiego zarzucić, a co dopiero komedii

Mimo niepochlebnych opinii jest to całkiem zabawna i dobrze skrojona historia. Zaskakująco skłoniła mnie do refleksji nad losem ludzi starszych w społeczeństwie. Mało któremu kryminałowi można coś takiego zarzucić, a co dopiero komedii

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Byłem niesamowicie zafascynowany Benem Kanem po przeczytaniu Spartakusa. Znalazłem sobie lekką książkę, z której dużo dowiedziałem się o powstaniu niewolników. Hannibal nie będzie dużo gorszy, prawda?
Nieprawda. Był naprawdę zły. Tzn. nie pierwszy tom. Hannibal: Wróg Rzymu był dobry, ale dwa następne tomy rozczarowują.
Nadal uczy o historii w dość przystępny sposób. Za to plus. Ale z całą resztą sobie nie radzi.
Autor przedstawia Drugą wojnę punicką z obu stron barykady, można to uznać za dobry zabieg, ale w reportażu, nie w książce przygodowej. Zarówno Rzymianie jak i Kartagińczycy przedstawieni są jako gwałcące, zabijające wszystko na swojej drodze potwory. Nie da się odczuwać emocji podczas bitew, kiedy obiema stronami gardzisz po równo. Nawet nie wiadomo o co się biją. Właściwie tylko końcówka wzbudziła we mnie jakieś uczucia.
Nie czuć też, żeby postacie na kartach tej książki to byli prawdziwi ludzie. Ja wyobrażałem sobie ich jako ludziki z Lego, które autor łapie za główkę i przenosi tam gdzie mu wygodnie. Obecności naszej trójki głównych bohaterów na Sycylii nie sposób wytłumaczyć logicznie. Po prostu autor tak chciał. Tak samo jak autor chciał sobie uprościć życie i usuwał niewygodne ludziki. Zabijał je kiedy nie miał pomysłu co z nimi zrobić. A najgorszy w tym wszystkim jest wątek Sapho i Bostara. Ich konflikt nie był może najgłębszy i najlepiej skrojony, ale chciałem się dowiedzieć jak to się rozwinie. A tu Deus Ex Machina usuwająca ich z planszy. Wygodnie, panie Kane, wygodnie.
Postacie poboczne to jakiś nieśmieszny żart. Nikt nie stał się dla mnie czymś więcej niż tylko imieniem. Może Agesandros i Coraks wybijają się z tej bezkształtnej masy, ale to tyle.
Dziwią mnie te wysokie oceny. Moja byłaby niższa gdyby nie oddanie realiów i wiedzy historycznej.

Byłem niesamowicie zafascynowany Benem Kanem po przeczytaniu Spartakusa. Znalazłem sobie lekką książkę, z której dużo dowiedziałem się o powstaniu niewolników. Hannibal nie będzie dużo gorszy, prawda?
Nieprawda. Był naprawdę zły. Tzn. nie pierwszy tom. Hannibal: Wróg Rzymu był dobry, ale dwa następne tomy rozczarowują.
Nadal uczy o historii w dość przystępny sposób. Za to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"A teraz prędko, zanim dotrze do nich, że to bez sensu". Tak parafrazując króla Juliana wyglądała rozmowa Dana Browna z jego agentem podczas tworzenia tej książki. Zdobył sławę, więc się udało, ale miejscami jestem urażony za jakiego idiotę mnie ma autor. Policja powinna dostać medal za niekompetencję, bo spieprzyła dokumentnie wszystko co można, kryptolodzy nie potrafią rozpoznać podstawowych zagadek, umierający dziadek każe swojej wnuczce latać po całej Europie i ryzykować życie dla jakiegoś McGuffina. Bohaterowie są i to jedyne co o nich można powiedzieć.

"A teraz prędko, zanim dotrze do nich, że to bez sensu". Tak parafrazując króla Juliana wyglądała rozmowa Dana Browna z jego agentem podczas tworzenia tej książki. Zdobył sławę, więc się udało, ale miejscami jestem urażony za jakiego idiotę mnie ma autor. Policja powinna dostać medal za niekompetencję, bo spieprzyła dokumentnie wszystko co można, kryptolodzy nie potrafią...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Zdaję sobie sprawę jakie problemy ma ta książka. Słownictwo czasami kuleje, tempo jest nierówne, niektóre ważne wydarzenia nie wybrzmiewają zbyt mocno, a potem dostajemy znacznie mniej istotne sytuacje, które nie wymagają takiej uwagi autora, a są ciągnięte. Zapiski policjanta z samego początku to jeden z tańszych trików thrillerów/kryminałów i te już od dawna unikają takiego zabiegu.
Książka jest na tyle dobra, na ile wybaczasz jej niedoskonałości. Bo doskonałych książek nie ma. A ja Inkubowi wybaczam wszystko. Świetnie się czyta, wciąga, trochę straszy, nie w taki sposób, że boisz się iść do łazienki po ciemku, ale napięcie jest odczuwalne.
Genialny główny bohater. Vytautas jest wiarygodny, złożony i bardzo łatwo się z nim utożsamić. Śledzenie jego poczynań dostarczyło mi masy emocji, a przecież to najważniejsze.
Przy dwóch liniach czasowych często jedną wolę znacznie bardziej, a drugą chcę przebrnąć. Tutaj tego nie uświadczyłem. Tutaj obie połowy tworzą idealną całość.
Do tego klimat zapomnianej przez świat wioski i niejednoznaczność, swoją drogą bardzo satysfakcjonującego, zakończenia.

Zdaję sobie sprawę jakie problemy ma ta książka. Słownictwo czasami kuleje, tempo jest nierówne, niektóre ważne wydarzenia nie wybrzmiewają zbyt mocno, a potem dostajemy znacznie mniej istotne sytuacje, które nie wymagają takiej uwagi autora, a są ciągnięte. Zapiski policjanta z samego początku to jeden z tańszych trików thrillerów/kryminałów i te już od dawna unikają...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ile jeszcze razy nabiorę się na głośną akcję promocyjną thrillera? Trochę szumu w mediach, nazwisko Stiega Larssona albo Jo Nesbo na okładce i sukces gwarantowany.
Pomysł jest nawet ciekawy, ale co nie jest ciekawe? Bohaterowie. Główny bohater jojczy i płacze naprzemian. Dialogi są fatalne. Nienaturalne i pełne ekspozycji.
Do tego mniejsze głupoty jak np. policjantka zarywająca nockę, a potem przyznająca, że nie mają punktu zaczepienia. No to co robiła?
I mój osobisty faworyt. Morderca dzieci będący królem więzienia. Wbrew pozorom przestępcy też mają moralność i zabijanie bezbronnych dzieci u nikogo szacunku nie wzbudzi.
Z drugiej strony klimat jest niezły i szybko sie czyta

Ile jeszcze razy nabiorę się na głośną akcję promocyjną thrillera? Trochę szumu w mediach, nazwisko Stiega Larssona albo Jo Nesbo na okładce i sukces gwarantowany.
Pomysł jest nawet ciekawy, ale co nie jest ciekawe? Bohaterowie. Główny bohater jojczy i płacze naprzemian. Dialogi są fatalne. Nienaturalne i pełne ekspozycji.
Do tego mniejsze głupoty jak np. policjantka...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Świetny kawałek thrillera, kilka razy zaskakuje, rozwija znane już postacie, a Stieg Larsson pisze tak, że myślę, iż mógłby napisać książkę o kształcie i zastosowaniu mydła w kostce i nadal by się to dobrze czytało. Brakuje jednak tak dobrze zarysowanych relacji między bohaterami. Od około trzechsetnej strony wątki obyczajowe idą na bok. A szkoda, bo to moja ulubiona część kryminałów.

Świetny kawałek thrillera, kilka razy zaskakuje, rozwija znane już postacie, a Stieg Larsson pisze tak, że myślę, iż mógłby napisać książkę o kształcie i zastosowaniu mydła w kostce i nadal by się to dobrze czytało. Brakuje jednak tak dobrze zarysowanych relacji między bohaterami. Od około trzechsetnej strony wątki obyczajowe idą na bok. A szkoda, bo to moja ulubiona część...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Cudowna.
Po obejrzeniu starej trylogii Gwiezdnych Wojen naszło mnie na coś z podobnego gatunku space opery. Jedyne co miałem na półce to właśnie "Do Gwiazd". Podchodziłem z lekkim dystansem, bo słyszałem, że to młodzieżówka, a ja dawno nie zachwycałem się żadną młodzieżówką. Kojarzyły mi się z infantylnym stylem pisania i cukierkową fabułą. Niepotrzebnie.
Jest to piękna opowieść o szukaniu samego siebie i walce o marzenia przeciwko wszystkiemu i wszystkim. Uwielbiam takie opowieści i zawsze się cieszę, kiedy bohaterowi z marginesu uda się utrzeć nosa ludziom, którzy w niego nie wierzyli.
Spensa przez całą książkę się rozwija i odkrywa gdzie leży granica odwagi i tchórzostwa.
Dałbym nawet i 10 gwiazdek, ale jednak pod koniec książki dzieje się za dużo i za szybko, żeby to wybrzmiało tak jak powinno

Cudowna.
Po obejrzeniu starej trylogii Gwiezdnych Wojen naszło mnie na coś z podobnego gatunku space opery. Jedyne co miałem na półce to właśnie "Do Gwiazd". Podchodziłem z lekkim dystansem, bo słyszałem, że to młodzieżówka, a ja dawno nie zachwycałem się żadną młodzieżówką. Kojarzyły mi się z infantylnym stylem pisania i cukierkową fabułą. Niepotrzebnie.
Jest to piękna...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Być może to syndrom drugiej książki z trylogii, ale odczuwam zdecydowany spadek formy w porównaniu do części pierwszej.
W poprzedniczce akcja często się zmienia, relacje między bohaterami się budują, w Polach Krwi wyczuwam stagnację. Pionki rozłożone na planszy i walczymy. Opisy bitew są bardzo dobre i widowiskowe, ale nie czuć w nich wagi. W Spartakusie śledzimy walkę o wolność, w Hannibalu to tylko pokaz mocy. Brak większych pobudek, po prostu wzajemnie się nie lubimy. Skoro cel wojny jest niejasny to można to nadrobić bohaterami i ich osobistymi przeżyciami w tak trudnym czasie, ale tego też jest mało. Kwintus zostaje piechurem tylko i wyłącznie dlatego, że autor chciał pokazać bitwy od wewnątrz. No i dobrze je pokazał, ale sam wątek jest sztuczny. Aurelia sprzeciwia się ustawionemu małżeństwu jak miliony innych bohaterek w popkulturze. Nawet Merida Waleczna miała ten wątek! Bostar gdzieś zniknął, pojawia się, bodaj, tylko raz w całej książce. Sapho to wredny gość bez powodu tak jak poprzednio, ale tym razem to jeszcze bardziej widoczne. Do tego doszedł jego klon po stronie rzymskiej czyli Macerio.
A "Wróg Rzymu" zapowiadał wielką historię o przyjaźni i miłości w czasie wojny. Nadal liczę, że dostanę to w "Chmurach Wojny".

Być może to syndrom drugiej książki z trylogii, ale odczuwam zdecydowany spadek formy w porównaniu do części pierwszej.
W poprzedniczce akcja często się zmienia, relacje między bohaterami się budują, w Polach Krwi wyczuwam stagnację. Pionki rozłożone na planszy i walczymy. Opisy bitew są bardzo dobre i widowiskowe, ale nie czuć w nich wagi. W Spartakusie śledzimy walkę o...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Często czytając jakąś książkę mam wrażenie, że autor dostał polecenie napisania określonej ilości stron i przerażony deadline'm leje wodę byleby ilość znaków w wordzie się zgadzała. W przypadku "Dygotu" jest zupełnie inaczej. Tutaj każdy wątek prosi się o rozwinięcie. Tę historię można było opisać na ośmiuset stronach i dopiero wtedy wszystko mogłoby wybrzmieć tak mocno jak powinno.
Ewentualnie skupienie się na jednej perełce, która jest tutaj zawarta. Piękna miłość brzydkich ludzi to coś co naprawdę ogrzało moje serce. Szkoda.

Często czytając jakąś książkę mam wrażenie, że autor dostał polecenie napisania określonej ilości stron i przerażony deadline'm leje wodę byleby ilość znaków w wordzie się zgadzała. W przypadku "Dygotu" jest zupełnie inaczej. Tutaj każdy wątek prosi się o rozwinięcie. Tę historię można było opisać na ośmiuset stronach i dopiero wtedy wszystko mogłoby wybrzmieć tak mocno jak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Największą zaletą tej książki jest pomysł na fabułę. Czegoś takiego nie widziałem. A największą wadą? To samo. Wydarzenia, które się dzieją są bez ciężaru, nie znaczą zbyt wiele, bo i tak zaraz będzie reset i zacznie się wszystko na nowo. Dlatego, nie siedziałem na krawędzi siedzenia i nie zapierało mi oddechu.
Bawiłem się dobrze, ale liczyłem na więcej.

Największą zaletą tej książki jest pomysł na fabułę. Czegoś takiego nie widziałem. A największą wadą? To samo. Wydarzenia, które się dzieją są bez ciężaru, nie znaczą zbyt wiele, bo i tak zaraz będzie reset i zacznie się wszystko na nowo. Dlatego, nie siedziałem na krawędzi siedzenia i nie zapierało mi oddechu.
Bawiłem się dobrze, ale liczyłem na więcej.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Bardzo duża książka. Czytałem ponad miesiąc. Niestety mało tutaj walki o władzę Łokietka, a dużo zawirowań na tronie czeskim. Trochę szkoda. Jednak jako Polaka bardziej interesuje mnie historia Polski, ale nie można powiedzieć, że nie jest to w jakiś sposób powiązane.
Najbardziej jednak gryzą mnie tutaj smoki i jakieś czarodziejki prostytutki, którym dawałem czas na rozwinięcie wątków, ale to już zakończenie trylogii, a to nadal do niczego ciekawego nie doprowadziło.
Nadal nie mogę odmówić tej książce tego czegoś. Wolę dwie poprzednie części, ale nie mogę powiedzieć, że ta jest zła. Dużo jej wybaczam, a to oznaka dobrej książki.

Bardzo duża książka. Czytałem ponad miesiąc. Niestety mało tutaj walki o władzę Łokietka, a dużo zawirowań na tronie czeskim. Trochę szkoda. Jednak jako Polaka bardziej interesuje mnie historia Polski, ale nie można powiedzieć, że nie jest to w jakiś sposób powiązane.
Najbardziej jednak gryzą mnie tutaj smoki i jakieś czarodziejki prostytutki, którym dawałem czas na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

W książce tej pada stwierdzenie, że książki o miłości są od XVIII wieku identyczne i się nie rozwijają. To co powiedzieć o tej książce, której schemat to ten sam, na którym bazowała Agatha Christie? To jakiś rodzaj ironii?
Kryminał z tego mierny, humor wydaje mi się wymuszony(albo nie trafia do mnie). Chociaż lekkie i krótkie, więc nie zmęczyło.

W książce tej pada stwierdzenie, że książki o miłości są od XVIII wieku identyczne i się nie rozwijają. To co powiedzieć o tej książce, której schemat to ten sam, na którym bazowała Agatha Christie? To jakiś rodzaj ironii?
Kryminał z tego mierny, humor wydaje mi się wymuszony(albo nie trafia do mnie). Chociaż lekkie i krótkie, więc nie zmęczyło.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Mam dziwny stosunek do Jacka, głównego bohatera. Niby był cwaniakiem i patrzył na wszystkich z góry, uważał się za lepszego, ale i tak go polubiłem. Naprawdę chciałem, by mu się udało, choć widmo klęski wydawało się nieuniknione.
Świat przedstawiony na stronach tej książki wygląda jak prawdziwy. Brudna i gęsta atmosfera i często trafne spostrzeżenia na temat naszego społeczeństwa.
Nawet kilka razy się zaśmiałem.
Jednocześnie jest zbyt depresyjnie bym dał wyższą ocenę niż 8. Momentami czułem się zestresowany podczas czytania, a nie do końca tego oczekuję od lektury. A może to mój obecny nastrój nie pasował do tej książki.

Mam dziwny stosunek do Jacka, głównego bohatera. Niby był cwaniakiem i patrzył na wszystkich z góry, uważał się za lepszego, ale i tak go polubiłem. Naprawdę chciałem, by mu się udało, choć widmo klęski wydawało się nieuniknione.
Świat przedstawiony na stronach tej książki wygląda jak prawdziwy. Brudna i gęsta atmosfera i często trafne spostrzeżenia na temat naszego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jedno słowo się ciśnie na usta. Nareszcie.
Jestem umęczony tą książką i myślałem, że nie doczytam. Świat przedstawiony jest znacznie ciekawszy niż losy bohaterów. Postacie to grupka odrzutów z kiepskiego anime, bo byli zbyt przerysowani.
Cały zarys fabuły, pod tytułem mój tata to potwór, a mama to głowa firmy zrzeszającej wiedźminów, zresztą też potwór, zapala lampki ostrzegawcze w głowie. Liczyłem, że to będzie chociaż głupawa fabuła jak z rzeczonego anime. Z wielkimi potworami i jeszcze większymi spluwami. Tutaj też zawód, bo zamiast tego- szukanie striptizerki. Emocjonujące jak łowienie ryb w niezarybionym stawie.
Nikita w dodatku jako elitarny wiedźmin oczywiście daje się zaskoczyć dwukrotnie i nieomal ginie. Poza tym zajmuje się chodzeniem po mieście bez celu. Dobrze, że nikt tego nie sprawdza, bo straciłaby pracę.

Jedno słowo się ciśnie na usta. Nareszcie.
Jestem umęczony tą książką i myślałem, że nie doczytam. Świat przedstawiony jest znacznie ciekawszy niż losy bohaterów. Postacie to grupka odrzutów z kiepskiego anime, bo byli zbyt przerysowani.
Cały zarys fabuły, pod tytułem mój tata to potwór, a mama to głowa firmy zrzeszającej wiedźminów, zresztą też potwór, zapala lampki...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wszystko to jakieś takie za proste jak na kryminał. Każdy zwrot akcji czuć kilkadziesiąt stron przed jego ujawnieniem. Medal należy się tutaj policji za przesłuchania tak złe, że nawet dziecku umazanemu czekoladą uwierzyliby, że to nie ono zjadło batonik.

Wszystko to jakieś takie za proste jak na kryminał. Każdy zwrot akcji czuć kilkadziesiąt stron przed jego ujawnieniem. Medal należy się tutaj policji za przesłuchania tak złe, że nawet dziecku umazanemu czekoladą uwierzyliby, że to nie ono zjadło batonik.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Za krótka ta książka, ale i tak przyjemnie się ją czytało. Małomiasteczkowy King to mój ulubiony.

Za krótka ta książka, ale i tak przyjemnie się ją czytało. Małomiasteczkowy King to mój ulubiony.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kiedy zacząłem czytać tę książkę miałem poczucie, że właśnie tego szukałem. Takiego właśnie science fiction z odkrywaniem nieznanego. Niestety, bohaterów nie ma. To znaczy są, ale za kilka dni zapomnę jak się nazywali. Jeśli mieli jakieś cechy charakteru to nigdy ich nie widzimy. Najwyżej ktoś o nich mówi. Mój ulubiony fragment to ten, kiedy dwójka postaci opowiada sobie nazwajem historię przy której oboje byli i pamiętają doskonale. Takiej ekspozycji już dawno nie widziałem. Może to dlatego, że to debiut?

Kiedy zacząłem czytać tę książkę miałem poczucie, że właśnie tego szukałem. Takiego właśnie science fiction z odkrywaniem nieznanego. Niestety, bohaterów nie ma. To znaczy są, ale za kilka dni zapomnę jak się nazywali. Jeśli mieli jakieś cechy charakteru to nigdy ich nie widzimy. Najwyżej ktoś o nich mówi. Mój ulubiony fragment to ten, kiedy dwójka postaci opowiada sobie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wstrzymuję się od oceny tej książki. Mam wobec niej tak skrajne uczucia, że musiałoby to być coś pomiędzy 2, a 9.
Książka jest długa i aż do połowy miałem chęć odłożyć ją i nigdy nie wrócić. Zaczęło się od dwójki ludzi odciętych od świata. Takie mini "Lśnienie". Tylko, że wcale nie. Nic nie idzie w tym kierunku, a cały ten wątek wydaje się zbędny. Bohaterowie w ogóle nie myślą o trudności w jakiej się znaleźli i potencjalnej śmierci jaka na nich czeka. Ralph wykazuje zainteresowanie przetrwaniem i rąbie drewno, planuje jak dostać się do miasta, ale Barbara siada nad książką (którą czyta zbyt długo) i siedzi nad nią całymi dniami. A tam śmierć głodowa.
Główny wątek do którego moim zdaniem powinna się ograniczyć autorka to dzieje Frances. Może i wynudziły mnie początki to czytanie o ludziach w obliczu I wojny światowej jest fascynujące. Pokazuje jak wojna wpływa na wszystkich, a nie tylko na żołnierzy. Od tej pory moje nastawienie się zmieniło.
Co się natomiast nie zmieniło to irytujący bohaterowie. Każdy z nich poza Frances ma dwie cechy charakteru. Obie negatywne.
Dlatego nie mogę jednoznacznie ocenić tej książki. Na pewno zostanie w mojej pamięci przez swój klimat i odmienność od pozostałych powieści pani Link.

Wstrzymuję się od oceny tej książki. Mam wobec niej tak skrajne uczucia, że musiałoby to być coś pomiędzy 2, a 9.
Książka jest długa i aż do połowy miałem chęć odłożyć ją i nigdy nie wrócić. Zaczęło się od dwójki ludzi odciętych od świata. Takie mini "Lśnienie". Tylko, że wcale nie. Nic nie idzie w tym kierunku, a cały ten wątek wydaje się zbędny. Bohaterowie w ogóle nie...

więcej Pokaż mimo to