-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel16
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik267
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Biblioteczka
2024-03-30
2024-01-11
2022
2022
2021-10-07
2021-03-30
Muszę tutaj oddzielić dwie zasadniczo różne rzeczy, rzutujące na ocenę: gdybym patrzył na tę książkę obiektywnie, to dałbym dychę, bo materiału, opisów, perfekcyjnych rysunków dróg wspinaczkowych jest tu zatrzęsienie i ta drobiazgowość aż rzuca czytelnika na kolana, nigdy nie miałem do czynienia z tak precyzyjnym przewodnikiem.
Z drugiej jednak strony mamy moją ocenę subiektywną, bo to na co liczyłem, czyli jakiś dokładniejszy opis tego, jak cywil może wejść na Mięgusza Czarnego omijając grań od południa, albo dokładnie (choćby w połowie tak, jak drogi wspinaczkowe) prześledzić Drogę po Głazach na MSW. Ja rozumiem, że dla autora zwykła turystyka piesza, gdzie nie używa się lin i kości jest nudna jak rodzinny obiad i w pełni odnajduje się w taternickich problemach, ale byłem nielicho zawiedziony...
Odradzam kupowanie tej książki, jeśli liczycie na opis pozaszlakowych tras na poszczególne szczyty Grani Mięguszy. Wydacie pięć dych i jedynie po to, żeby sobie na półce postawić, bo same "opisy" dwóch dróg na szczyty sumarycznie zajmują NIECAŁĄ STRONĘ. Plus jakiś prosty rysunek. Tyle możecie znaleźć w necie po kilku sekundach.
Ocenę daje dobra, jako mix oceny subiektywnej i obiektywnej. Obiektywnie jestem zachwycony, subiektywnie zrobiony w balona, więc naciągając wychodzi 6/10.
Muszę tutaj oddzielić dwie zasadniczo różne rzeczy, rzutujące na ocenę: gdybym patrzył na tę książkę obiektywnie, to dałbym dychę, bo materiału, opisów, perfekcyjnych rysunków dróg wspinaczkowych jest tu zatrzęsienie i ta drobiazgowość aż rzuca czytelnika na kolana, nigdy nie miałem do czynienia z tak precyzyjnym przewodnikiem.
Z drugiej jednak strony mamy moją ocenę...
2021-01-25
Coś mnie na samym początku zniechęciło do tej książki, coś się ewidentnie gryzło.
Przeważnie książki o górach, ludziach gór, pochłaniam ekspresem, a tu...
Może to dosyć frywolna chronologia, może zagłębianie się w drzewo genealogiczne Hajzerów do tego stopnia, że raz chyba powiedziałem na głos: "człowieku, co mnie to, kurcze pióro, obchodzi?!".
A potem nagle jakby coś przeskoczyło: nadal mielę tę książkę skandalicznie długo, ale już połknąłem haczyk i zaczyna mnie coraz bardziej wciągać.
Dobroch celnie puentuje, ukazuje negatywna stronę bohatera, przedstawia kupę źródeł i nie robi z tej książki laurki- dokładnie tak, jak go pewne osoby z towarzystwa Hajzera prosiły.
I to było fascynujące, czytać o zasłużonym himalaiście, partnerze wspinaczkowym Kukuczki, a jednocześnie biznesmenie doby transformacji, w dziedzinie wcześniej u nas prawie nieznanej, czyli produkcji i sprzedaży sprzętu outdoorowego.
Czy wreszcie trzeci rozdział, opisujący Hajzera jako twórcę PHZ, na którego zewsząd wylewały się fale gnoju. Co mogło rzucić cień podejrzenia na jego tajemniczą śmierć.
Autor, jak już mówiłem, nie sili się na słodzenie, po połowie wychodzi wykaz zalet i często bohaterskich czynów, z mocnymi przykładami na to, dlaczego wielu ludzi go nienawidziło.
Żałuję, że początek wpływa na ocenę końcową, bo summa summarum "Droga Słonia" jest książka tak samo nietuzinkową, jak i sam opisany w niej człowiek.
Coś mnie na samym początku zniechęciło do tej książki, coś się ewidentnie gryzło.
Przeważnie książki o górach, ludziach gór, pochłaniam ekspresem, a tu...
Może to dosyć frywolna chronologia, może zagłębianie się w drzewo genealogiczne Hajzerów do tego stopnia, że raz chyba powiedziałem na głos: "człowieku, co mnie to, kurcze pióro, obchodzi?!".
A potem nagle jakby coś...
2020-11-01
Po początkowych zachwytach dziełem duetu Kortko/ Pietraszewski, złapałem się na tym, że w dalszej części przypomina każdą książkę o himalaistach niemal jeden do jednego.
Ujęły mnie fragmenty o życiu domowym bohatera, tym jak jego pierwsza żona próbowała posklejać opiekę nad domem i trójką dzieci z wiecznie nieobecnym mężem. Ciekawe były jego relacje z dorastającą latoroślą, a właściwie ich brak. Tego chyba w żadnej innej książce nie widziałem, chociaż pamiętam wypowiedzi doświadczonych himalaistów, że ten "zawód" (to jest rzecz dyskusyjna i słabo sprecyzowana) nie sprzyja kontaktom międzyludzkim na gruncie uczuciowym. I ciężko nie przyznać racji gdy sobie człowiek uświadomi, że profesjonaliści spędzają znaczną część roku w Azji.
Chwała autorom za to, że nie położyli nacisku na legendarną wyprawę na Everest w 1980 czy K2 z 2017, bo oba tematy są już tak wydrenowane, że powtarzanie tego samego mija się z celem.
Z racji tego, że dorobek Pana Wielickiego jest tak bogaty, mniej więcej od połowy książki następuje wymienianie kolejnych wypraw, szczytów. Tu autorzy się trochę wyratowali, gdyż do każdego z tych "rozdziałów" dodają zawsze jakieś ciekawostki, nadają im indywidualne cechy. Nie przypomina to na szczęście kronikarskiego klepania- owszem, trochę może się wkraść monotonia, ale nie jest aż tak odczuwalna, widywałem zdecydowanie gorsze przypadki. Myślę, że jest to książka nie pozbawiona wad, ale jak najbardziej godna polecenia, z zabawnymi momentami (jak choćby fragment, gdy Pawłowski krzyczy do tych na dole: "wy ch*je!"- mnie to ubawiło) i masą informacji niedostępnych w innych źródłach.
Co prawda jest duża ilość publikacji na temat złotych lat polskiego himalaizmu, ale ta brandowana przez żywą legendę, zyskuje dodatkową jakość.
Po początkowych zachwytach dziełem duetu Kortko/ Pietraszewski, złapałem się na tym, że w dalszej części przypomina każdą książkę o himalaistach niemal jeden do jednego.
Ujęły mnie fragmenty o życiu domowym bohatera, tym jak jego pierwsza żona próbowała posklejać opiekę nad domem i trójką dzieci z wiecznie nieobecnym mężem. Ciekawe były jego relacje z dorastającą latoroślą,...
2020-02-18
2019-09-17
2019-05-23
2019-04-22
2019-04-13
Czytanie tej historii utwierdziło mnie w przekonaniu, że ambitni Polacy zawsze mieli pod górkę i pod wiatr, gdy chcieli wprowadzić w życie swój plan (na słowo "projekt" mam ciężką alergię). Cel wymagający, a tu kasy nie ma, sprzętu też, zezwolenia wydaje się w pierwszej kolejności grupom z zachodu- no bida panie.
Kapitalnie czytało się tę historię, zupełnie nie miałem wcześniej pojęcia o tych ludziach, choć wzmianki o wyprawie z 1939 roku gdzieś tam miałem w pamięci. Serce rośnie
Druga część wprowadziła nastrój przygnębienia, gdy autor przytaczał przykłady heroicznej śmierci, noży wbitych w plecy, czy okupacyjnego zbydlęcenia.
Nie mam do czego się przyczepić, autor świetnie operuje narracją, nie nudzi, jest skrupulatny i oferuje szeroki wachlarz zdjęć i ilustracji. Świetna opowieść, wielka szkoda, że tak mało znana. Rzuca się w oczy jej... filmowość. Może się kiedyś doczekamy.
Czytanie tej historii utwierdziło mnie w przekonaniu, że ambitni Polacy zawsze mieli pod górkę i pod wiatr, gdy chcieli wprowadzić w życie swój plan (na słowo "projekt" mam ciężką alergię). Cel wymagający, a tu kasy nie ma, sprzętu też, zezwolenia wydaje się w pierwszej kolejności grupom z zachodu- no bida panie.
Kapitalnie czytało się tę historię, zupełnie nie miałem...
2019-04-03
2016-03-17
No cóż, nie jest to książka ładna, jeśli bierzemy pod uwagę walory czysto literackie. Styl jest siermiężny i chyba ta toporność odzwierciedla charakter Bukriejewa: prostolinijny, konkretny, skupiony na danym celu, praktyczny. To nie jest wada, przynajmniej dla mnie: oczekiwałem właśnie czegoś takiego.
W sporze "Bukriejew vs Krakauer" trzymam stronę współautora książki, więc warstwę faktologiczną oceniam jako rzecz bez zarzutu. Dziwi mnie zajadłość Krakauera, jego ślepe ataki i próby zdyskredytowania Bukriejewa. Podejrzewam osobiste animozje między dwoma doświadczonymi wspinaczami, bo pieniactwa Krakauera prawie nikt nie bierze poważnie. Czego dowodem jest zresztą nagroda dla Bukriejewa za jego heroiczny czyn na Evereście. Doszło jednak do kuriozalnej sytuacji, w której bohater musi się tłumaczyć ze swojego zachowania osobie, która nie posiada ani argumentów, ani dowodów, same oskarżenia. Paranoja.
Niestety, dużą wadą tej publikacji są powtórzenia. Można by zakończyć lekturę na głównej części, czyli relacji Anatolija, bo z materiałów dodatkowych nie dowiadujemy się wielu nowych faktów, za to pojawia się coraz więcej powtórzeń
"Wspinaczka" to najpełniejsza relacja z tragedii w '96, ale też ukazanie himalaizmu odartego z jego etosu. Pokazuje komercyjną stronę zagadnienia, która już wtedy była patologiczna, a teraz, po dwudziestu latach, aż się włos na głowie jeży. Kto jest ciekaw, ten znajdzie informacje o tym, co się teraz pod Everestem dzieje.
No cóż, nie jest to książka ładna, jeśli bierzemy pod uwagę walory czysto literackie. Styl jest siermiężny i chyba ta toporność odzwierciedla charakter Bukriejewa: prostolinijny, konkretny, skupiony na danym celu, praktyczny. To nie jest wada, przynajmniej dla mnie: oczekiwałem właśnie czegoś takiego.
W sporze "Bukriejew vs Krakauer" trzymam stronę współautora książki,...
2019-03-13
Tytuł może być trochę mylący, bo nie tylko o tej jednej wyprawie traktuje ta książka.
Owszem, w dalszej części krok po kroku opisywana jest wyprawa z przełomu 2017/2018 roku, słynna akcja ratunkowa pod Nanga Parbat, czy solowy atak Urubki.
Książka Piotra Trybalskiego jest tym, czego szukałem: przedstawieniem historii polskiego himalaizmu bez encyklopedycznego dzielenia włosa na czworo. Co prawda ten egzemplarz znalazłem w bibliotece, ale chyba sobie kupię jeden na własny użytek, bo jestem tą pozycją oczarowany.
Autor przytacza też zbiór ciekawostek o K2, codzienne życie wspinaczy w bazie: jaki wybierają sprzęt, co jedzą, jak radzą sobie z temperaturą, komunikacją, kogo ochrzcili mianem jet stream managera, jak radzą sobie z mediami. Szczególnie to ostatnie jest przesiąknięte "polskością" w złym kontekście, bo po akcji ratunkowej wszyscy w tym kraju nagle stali się ekspertami od himalaizmu i medycyny (tak jak kiedyś odpowiednio: od piłki kopanej, skoków narciarskich, F1 i szczypiorniaka), a potok krytycznych komentarzy lał się na zmarzniętych członków obu wypraw. Lepiej zdać sobie sprawę z tego, że, za przeproszeniem, szary człowiek (w tym i ja) gówno wie o tym sporcie, a ta książka przybliży mu li tylko nikły promil całego zagadnienia. Ale skłonność do przesady to nasza cecha narodowa.
Historie, króciutkie wstawki biograficzne Kukuczki, Wielickiego, Zawady, mieszają się z nowoczesnym, niejako społecznościowym z przymusu podejściem Bieleckiego, czy obsesyjną ambicją Urubki, terminatora wśród wspinaczy. Bez zbędnego wazeliniarstwa stwierdzam, że to książka kompletna: ogrom zdjęć wysokiej jakości, życiorysy, historia, ciekawostki, kontrowersje, a nawet miejsce na swoistą filozofię gór.
RE-WE-LA-CJA!
Tytuł może być trochę mylący, bo nie tylko o tej jednej wyprawie traktuje ta książka.
Owszem, w dalszej części krok po kroku opisywana jest wyprawa z przełomu 2017/2018 roku, słynna akcja ratunkowa pod Nanga Parbat, czy solowy atak Urubki.
Książka Piotra Trybalskiego jest tym, czego szukałem: przedstawieniem historii polskiego himalaizmu bez encyklopedycznego dzielenia...
Niezwykła książka. Niezwykła na tle innych biografii himalaistów, bo i sam bohater himalaistą był nietypowym- niektórzy wręcz mogą kwestionować to, czy na miano himalaisty zasługuje. Postać bardzo kontrowersyjna, nie mieszcząca się w ramach, skłócona z PZA i większością środowiska. To jak bardzo jego historia różniła się od historii takiego Hajzera czy Urubki jest wręcz niebywałe.
Doceniam tę książkę za rozłożenie balansu, ile miejsca poświęcić na historię nałogu bohatera, ile na jego niesztampowe przygody, a ile na jego idee fixe, czyli chorobliwą relację z Nagą Górą.
Co siedziało w jego głowie, że tyle razy próbował, nawet gdy Moro stanął na Nandze w sezonie zimowym. Rozumiał to na pewno Wojciech Kurtyka, ale przeciętny człowiek nie zrozumie. Ja nie rozumiem, przynajmniej nie w pełni.
Jednak czytałem tę książkę z wielką przyjemnością, chociaż może się ona czasem wydawać dosłodzona. Mackiewicz był postacią niezwykłą, w godzinie śmierci stał się pożywką dla hien dziennikarskich, a nawet długo po zgonie był tematem przepychanek słownych, również wśród ludzi którzy gówno o tym wiedzą.
Jeszcze raz polecam ze szczerego serca tę książkę, właśnie za jej inność.
Niezwykła książka. Niezwykła na tle innych biografii himalaistów, bo i sam bohater himalaistą był nietypowym- niektórzy wręcz mogą kwestionować to, czy na miano himalaisty zasługuje. Postać bardzo kontrowersyjna, nie mieszcząca się w ramach, skłócona z PZA i większością środowiska. To jak bardzo jego historia różniła się od historii takiego Hajzera czy Urubki jest wręcz...
więcej Pokaż mimo to