-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński36
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant6
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na maj 2024Anna Sierant977
Biblioteczka
Pierwsze czytanie na baczność, w stanie uniesienia ducha mocnym, bo czułam, jakbym stała przed samym Kierkegaardem, który z ogromnej ambony by w pustym pomieszczeniu właśnie do mnie to wszystko wygłaszał.
Pierwsze czytanie na baczność, w stanie uniesienia ducha mocnym, bo czułam, jakbym stała przed samym Kierkegaardem, który z ogromnej ambony by w pustym pomieszczeniu właśnie do mnie to wszystko wygłaszał.
Pokaż mimo to
Tuż po przeczytaniu - natłok myśli wierszowanych, skierowanych jako H.H. do Dolores Haze. Mogłabym wierszem całą książkę opowiedzieć, lecz to będzie spojler. To dzieło jest, które nie doceniałam tyle razy: książka (po)rzucana w połowie, albo w 3/4, kilkakrotne podejście i ciągłe niezrozumienie; w końcu dorosłam. I sięgnęłam po nią, wróciłam do niej, z pewną, że tak to ujmę, ekscytacją. Znaczy się - dokładniej, tom po nią sięgnęła, bo chciałam sprawdzić wymiary 12-letniej Lo. A potem mnie wciągnęło i czułam to wszystko razem z nią i czułam też i H. i jego psychikę, słowem: zostałam wciągnięta. Moje wydanie starutkie, z piątką po-mową Nabokova załączoną.
Nie wiem, czy polecam. Wiem, że przeczytałam ją wtedy, gdy psychicznie nadszedł dla niej w końcu czas. Wystarczająco będąc w środku dzieckiem, wystarczająco będąc nieporadnym dorosłym.
Tuż po przeczytaniu - natłok myśli wierszowanych, skierowanych jako H.H. do Dolores Haze. Mogłabym wierszem całą książkę opowiedzieć, lecz to będzie spojler. To dzieło jest, które nie doceniałam tyle razy: książka (po)rzucana w połowie, albo w 3/4, kilkakrotne podejście i ciągłe niezrozumienie; w końcu dorosłam. I sięgnęłam po nią, wróciłam do niej, z pewną, że tak to ujmę,...
więcej mniej Pokaż mimo to
Niewyobrażalnie straszna chwała na wysokościach, niewyobrażalne na ziemi i pod ziemią.
Piekielnie piękne wydanie, prawdziwy skarb. Poezja przewyższająca każdy mały ziemski, ludzki koszmarek dusz.
Niewyobrażalnie straszna chwała na wysokościach, niewyobrażalne na ziemi i pod ziemią.
Piekielnie piękne wydanie, prawdziwy skarb. Poezja przewyższająca każdy mały ziemski, ludzki koszmarek dusz.
9/10, ponieważ czuję NIEDOSYT.
No i przede wszystkim - po przeczytaniu pierwszych stron już miałam ochotę kupić z 5 takich książek i każdą z nich zalaminować, ustawić z nich ołtarzyk. Warum? Ponieważ to jest prawie - dokładnie TO, co sama chciałabym o Burrougsie napisać. Mam nadzieję, ze kiedyś napiszę coś lepszego o nim, że przeskoczę samego Autora, którego chciałabym poznać osobiście, ponieważ wiem, że myśli o nim [W.S.B.] podobnie i że zauważył w nim geniusz, który mało kto zauważa (chyba, że został zainfekowany Wirusem 23 i że potrafi znaleźć wskazówki między wierszami, ukryte w każdej jego [W.S.B.] książce). Polecam każdemu fanowi Billa, warto! Warto cholernie.
A zawód, bo chciałam więcej i więcej, by ta książka nigdy się nie skończyła - jednocześnie kilka stron zajmują dokładne wypisy, gdzie można znaleźć Burroughsa w internecie, w tworzeniu czego uczestniczył, jakie płyty, książki, artykuły, wywiady et cetera. Książka piękna, napisana językiem zrozumiałym i jednocześnie pozwala osobom, które są już 'zburroughsowane' poznać Billa z jeszcze innej strony. Łączy elementy biograficzne z elementami zawartymi w jego książkach, tłumaczy okoliczności i pewne mechanizmy - rutyny, tłumaczy samego Burroughsa, nie narzuca jednocześnie ' jedynej prawdy ', daje pole dla czytelnika, dale pole do dyskusji czy rozmowy z książką, jest Drogowskazem, ale nie drogą. Gorąco, uparcie polecam.
A z przywiązania do niej nie pożyczyłam nawet swemu Lubemu, pozwoliłam jeno przez chwilę potrzymać, co jest dla mnie dość dziwnym zachowaniem, jednak ta książka ma w sobie To Coś, to coś co ja myślę i te myśli, które podzielam. Sprawiło mi wielką radość odkrycie, że ktoś może pojmować podobnie. Chciałabym móc uzupełnić i dokończyć tą książkę, chciałabym kiedyś napisać coś, co powali na kolana - tak jako i ja przed geniuszem Billa mam ochotę uklęknąć czasem.
9/10, ponieważ czuję NIEDOSYT.
No i przede wszystkim - po przeczytaniu pierwszych stron już miałam ochotę kupić z 5 takich książek i każdą z nich zalaminować, ustawić z nich ołtarzyk. Warum? Ponieważ to jest prawie - dokładnie TO, co sama chciałabym o Burrougsie napisać. Mam nadzieję, ze kiedyś napiszę coś lepszego o nim, że przeskoczę samego Autora, którego chciałabym...
Książka on-line: http://www.gnosis.art.pl/e_gnosis/anthropos_i_sophia/banasiak_dziennik_teologiczny.htm
Mimo to, że tekst niezbyt obszerny (110 stron jeno, przy czym dużo tylko do połowy zapełnionych kartek - jakby strony z dziennika właśnie), to - ano właśnie- jaki? Nie powiem, że ciężkim językiem książka pisana, bo to by było kłamstwo - prosto, jasno i wyraźnie wyrażane myśli. Konkretnie. Myśli spisane również nieprzytłaczające, nienachalne. A jednak czytanie zajęło mi kilka dni. Czasem po jakimś zdaniu czy rozdziale musiałam książkę ową odłożyć, aby przemyśleć sobie to i owo, pokłócić się czy też wysłać Autorowi w myślach głęboki ukłon - ale to dopiero po osobistej analizie - a co JA właściwie myślę, co myślałam, dlaczego z tym się zgadzam, a czemu tamto bym ujęła inaczej? I rzeczywiście, niektóre myśli bym dopełniła (pewnie w sposób niejasny dla każdej istoty rożnej ode mnie), lub też inaczej je nazwała, niektóre rzeczy wykreśliłabym etc. etc. - lecz książka jest właśnie Ścieżką myśli, ot: drogowskazem - "tędy szło ludzkie rozumowanie i w tamtą stronę poszło, samo się zgubiło, przekreśliło się, naprawiło i nie chciało ustać". Tak mogę książkę opisać. Nie jest ona ani filozoficzna, ani teologiczna, ani filologiczna czy naukowa. Nie mogę powiedzieć, by należała do którejś z tych kategorii - gdy autor dowodzi, że każda z tych dziedzin to za mało, za mało by pojąć Boga, wykreśla (sprawdźcie, czy Was nie kłamię) możliwość pojęcia Boga w ogóle. Co więcej mogę napisać? Jak zawsze - nienasycenie w pewnym stopniu. Ostatni rozdział nie jest jakimś podsumowaniem, grą finałową jak to w książkach bywa, jest ciągiem dalszym Myśli, które nigdy nie mają końca, ponieważ Bóg milczy, a jedynie On mógłby zakończyć tą książkę, albo: nie tyle 'zakończyć książkę', co 'zakończyć ciąg ludzkich pytań i rozważań'.
Książka on-line: http://www.gnosis.art.pl/e_gnosis/anthropos_i_sophia/banasiak_dziennik_teologiczny.htm
więcej Pokaż mimo toMimo to, że tekst niezbyt obszerny (110 stron jeno, przy czym dużo tylko do połowy zapełnionych kartek - jakby strony z dziennika właśnie), to - ano właśnie- jaki? Nie powiem, że ciężkim językiem książka pisana, bo to by było kłamstwo - prosto, jasno i wyraźnie wyrażane...