-
ArtykułyTak kończy się świat, czyli książki o końcu epokiKonrad Wrzesiński6
-
ArtykułyCi bohaterowie nie powinni trafić na ekrany? O nie zawsze udanych wcieleniach postaci z książekAnna Sierant25
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 24 maja 2024LubimyCzytać424
-
Artykuły„Zabójcza koniunkcja”, czyli Krzysztof Beśka i Stanisław Berg razem po raz siódmyRemigiusz Koziński1
Biblioteczka
2021-07-22
2015-11-22
,,Właśnie to lubię w zdjęciach - pozwalają uchwycić i przeżyć raz jeszcze szczęśliwe chwile.''
Akcja książki rozgrywa się podczas zimy, dzięki czemu sami możemy poczuć magię nadchodzących świąt. Penny-główna bohaterka, jest jeszcze gorszą niezdarą niż Anastasia Steele z ,,Pięćdziesięcu twarzy Greya'', prowadzącą anonimowego bloga. Co dalej? Myślę, że tutaj należałoby się zatrzymać i pozostawić odkrywanie dalszej fabuły każdemu z osobna.
Z początku jedyną rzeczą, która pozytywnie mnie zaskoczyła, był fakt, że najlepszym przyjacielem naszej 'GirlOnline' jest homoseksualny chłopak. Zero flirtu. Zero zakochiwania się. Czysta przyjaźń. B O S K O. W końcu coś innego. Jednak potem, mimo że książkę czytało się szybko, łatwo i przyjemnie, jak dla mnie było zbyt kolorowo i niemożliwie perfekcyjnie. Rodzina Penny została żywcem wyjęta z bajki, gdzie każdy z domowników stanowi idealny portret doskonałego rodzica, brata czy dziecka. Miło spojrzeć na świat tych ludzi, lecz momentami cudem graniczyło to z realnością.
Jednak w przeciągu 100 ostatnich stron, kiedy myślałam, że wszystko prowadzi do szczęśliwego zakończenia, nagle wydarzyło się wielkie BUM!
W jednym momencie poczułam żal i współczucie dla Penny, które mieszało się z ogromnym zaskoczeniem przebiegu wydarzeń, jakiego kompletnie się nie spodziewałam. Wbiłam wzrok w książkę i nie odrywałam go, aż do ostatniej kartki. Rozczarowanie, strach, dezorientacja, ulga, radość, zadowolenie - cała gama uczuć przeszła przeze mnie podczas czytania końcowych wydarzeń. Przyznam, że bardzo zaskoczył mnie taki obrót spraw, ale dzięki temu spojrzałam na całą historię pod zupełnie innym kątem. Po skończeniu książki nabrałam o niej innego zdania, a moją głowę zalała fala mieszanych uczuć oraz rozmyślań na jej temat. Uwielbiam ten ciepły przypływ energii po skończeniu lektury, gdzie jestem w pełni usatysfakcjonowana z zakończenia.
Podoba mi się forma pisanego tekstu. Pojawiają się tutaj treści SMS-ów, a także wpisy na blogu, całość jest bardzo przejrzysta i ładnie oprawiona. Na plus zasługuje również okładka, która została zaprojektowana doskonale!
Nie jest to wybitne dzieło, lecz zdecydowania ma w sobie coś przykuwającego uwagę na tle pozostałych.
Osobiście jestem zadowolona, że miałam okazję sięgnąć po ,,Girl Online'' i spędzić przy niej dobrze i przyjemnie czas!
,,Kiedy przy kimś płaczesz, kiedy pokazujesz mu to, co boli cię najbardziej, to znaczy, że naprawdę mu ufasz.''
,,Właśnie to lubię w zdjęciach - pozwalają uchwycić i przeżyć raz jeszcze szczęśliwe chwile.''
Akcja książki rozgrywa się podczas zimy, dzięki czemu sami możemy poczuć magię nadchodzących świąt. Penny-główna bohaterka, jest jeszcze gorszą niezdarą niż Anastasia Steele z ,,Pięćdziesięcu twarzy Greya'', prowadzącą anonimowego bloga. Co dalej? Myślę, że tutaj należałoby się...
2016-02-28
,,Wiesz, co jest ważne? Dla kogo byś umarł. Dla kogo się budzisz o piątej czterdzieści trzy nad ranem, choć nawet nie wiesz, dlaczego on cię potrzebuje.''
,,Zabawna, niegrzeczna i oryginalna'' - zdanie widniejące na okładce książki opisuje ją najtrafniej.
Podoba mi się tematyka powieści; nie często pisarze decydują się na wplecenie w fabułę homoseksualnych związków. Rozwój wydarzeń obserwujemy z punktu widzenia dwóch Willów Graysonów. Każdy z nich opowiada własną część historii, która w pewnym momencie osiąga punkt styczności, przecinając drogi naszych bohaterów.
Osobiście urzekła mnie relacja Kruchego z pierwszym Willem (jego przyjacielem). Czysta, momentami słodko-gorzka przyjaźń chłopaków o różnych orientacjach seksualnych, ukazana w bardzo naturalny i subtelny sposób.
Książkę na ogół czyta się szybko, przyjemnie, nadaje się w sam raz dla zabicia czasu. Jednak nie wnosi nic szczególnego do życia, jest jednym z tych tytułów, które są, bo są. Z książek Johna Greena (lub raczej książek, nad którymi współpracował) mogłabym postawić ją na równi z ,,W śnieżną noc''.
Lekka, przyjazna lektura na wolny wieczór.
,,Masz wpływ na wybór swoich przyjaciół, masz wpływ na kształt swojego nosa, ale nie masz wpływu na kształt nosa swoich przyjaciół.''
,,Wiesz, co jest ważne? Dla kogo byś umarł. Dla kogo się budzisz o piątej czterdzieści trzy nad ranem, choć nawet nie wiesz, dlaczego on cię potrzebuje.''
,,Zabawna, niegrzeczna i oryginalna'' - zdanie widniejące na okładce książki opisuje ją najtrafniej.
Podoba mi się tematyka powieści; nie często pisarze decydują się na wplecenie w fabułę homoseksualnych związków....
2016-05-09
,,Wszystkie zwierzęta są sobie równe, ale niektóre są równiejsze od innych.''
Na własnym przykładzie widzę, jak dzisiejsza młodzież budująca społeczeństwo naszego kraju postrzega historię. ,,Folwark Zwierzęcy'' obrazuje czasy Związku Radzieckiego, czasy na temat których nie mogę się niestety zbytnio wypowiedzieć. Niemniej jednak nie dziwię się wszystkim osobom, które pokochały książkę Orwella.
Co tu dużo mówić, każde ze zwierząt występujących w tej opowieści ma przypisany do siebie odpowiednik historyczny, jak choćby Napoleon, który pełni rolę Stalina. Zdeterminowane, gotowe do podjęcia działań, które miałyby być dla nich przepustką do lepszego życia, ślepo podążają za nowymi przywódcami. Zastraszane, nie mające prawa głosu godzą się na wszelkie warunki stawiane przez rządzących, wierząc w ich wielkość i słuszność. Cóż za ironia...Rewolucja goni rewolucję, a szerząca się propaganda jest w stanie zrobić z odbiorcami dosłownie wszystko. Czasami zastanawiam się, czy świnie nie miałyby więcej godności od zwykłych ludzi biorących się za bawienie się w sprawy polityczno-państwowe...
Książka niezła, z głębszym przesłaniem, bardziej odpowiednia dla dojrzałych czytelników, którzy spojrzą na jej tematykę pod innym kątem niż ja. Mimo tego, polecam.
,,Zwierzęta w ogrodzie patrzyły to na świnię, to na człowieka, potem znów na świnię i na człowieka, ale nikt już nie mógł się połapać, kto jest kim.''
,,Wszystkie zwierzęta są sobie równe, ale niektóre są równiejsze od innych.''
Na własnym przykładzie widzę, jak dzisiejsza młodzież budująca społeczeństwo naszego kraju postrzega historię. ,,Folwark Zwierzęcy'' obrazuje czasy Związku Radzieckiego, czasy na temat których nie mogę się niestety zbytnio wypowiedzieć. Niemniej jednak nie dziwię się wszystkim osobom, które...
2016-06-05
,,Podobno kiedy dobrze udajesz szczęśliwego, ludzie ci wierzą. A kiedy udajesz genialnie, wtedy nawet sam w to zaczynasz wierzyć.''
Wulgarna, bezpośrednia powieść Saramonowicza - wielkie dzieło czy totalna porażka?
Ciężko jest wprost zdefiniować jej charakter. Mimo nazbyt wielu przekleństw, jakie pojawiają się niemal w każdym zdaniu, cięte teksty bohaterów nieraz sprawiały, że wybuchałam głośnym śmiechem. Jednak nie humor, a psychologiczny obraz postaci powinien być kluczowym punktem zaczepienia, którego niestety zabrakło. Część historii opowiadanej przez jedenastoletniego Mateusza zdała mi się bardziej dojrzalsza, aniżeli jego ojca. Mężczyzna, brzydko mówiąc, pieprzy każdą jedną kobietę, nie zwarzając przy tym na uczucia syna, zazdrosny o swoją eks żonę, popełnia błąd za błędem. Aż się prosi o modlitwę, by nigdy na takiego typa nie trafić.
Pośród wszystkich złych stron książki, znalazły się również chwile, które swoją ordynarnością i wulgaryzmem naprawdę bardzo mnie wzruszyły. Nie dlatego, iż podzielam podobne zachowania, ale właśnie przez prymitywność wychodzącą z naszego świata. Posunę się o stwierdzenie, że przygniotła mnie swoją treścią. Rozbiła od środka. I za to podwyższam ocenę, bo na takie zakończenie liczyłam. Szkoda tylko, że pomysł ,,Chłopców'' nie został całkiem wykorzystany i poprowadzony w odpowiedniejszą dla lektury stronę.
Mocna. Naprawdę mocna książka.
Nie poleciłabym każdemu, aczkolwiek moja opinia co do niej zostaje pozytywna.
,,Podobno kiedy dobrze udajesz szczęśliwego, ludzie ci wierzą. A kiedy udajesz genialnie, wtedy nawet sam w to zaczynasz wierzyć.''
Wulgarna, bezpośrednia powieść Saramonowicza - wielkie dzieło czy totalna porażka?
Ciężko jest wprost zdefiniować jej charakter. Mimo nazbyt wielu przekleństw, jakie pojawiają się niemal w każdym zdaniu, cięte teksty bohaterów nieraz...
2017-04-20
,,Nie sztuką jest mówić sobie tylko dobre rzeczy. Największym wyzwaniem jest przyznać się do błędów i nie bać się odrzucenia.''
Emilia to typ postaci, która przywodzi na myśl ducha powieści minionych epok. Kobieta wraz z panem Franciszkiem, którego spokojnie można nazwać jej przybranym ojcem, pracuje w antykwariacie - miejscu promieniującym aurą przyciągania każdego raz zaciągniętego tam klienta. Czy w takim razie słowa znajdujące się na okładce książki (Porusza. Pozwala marzyć. Daje nadzieję.) zostały trafnie przypisane do tego tytułu, czy też może lektura wywołuje całkiem inne emocje?
,,Antykwariat Spełnionych Marzeń'' jest przede wszystkim bardzo klimatyczną książką, która od razu rzuca nam cień podobieństwa do stylu ubiegłych czasów. Już na wstępie czujemy ciepło bijące z jej treści, co okazało się podczas czytania bardzo kojące, a sam tekst zyskał na łatwości czytania. Emilia, przedstawiona jako osoba staroświecka, na swój sposób przenosi czas akcji kilkadziesiąt lat wstecz, gdyż dzięki niej pomimo świadomości, że wydarzenia rozgrywają się w obecnych latach, doznajemy uczucia obserwacji ludzi i miejsc z zupełnie innej dekady. Ten element znacznie pobudza naszą wyobraźnię, a kolejne strony pozwalają puścić wodzę fantazji.
,,Nigdy nie jest za późno, żeby być szczęśliwym.''
Ciężko jest powiedzieć cokolwiek więcej o powyższej książce bez zdradzania fabuły.
Ktoś mógłby spytać: Ale o czym tak naprawdę jest?
To pytanie pozostawię do dowolnej interpretacji i odpowiedzi na własną rękę. Dla jednych będzie ona idealną formą relaksu, która przeniesie czytelnika w książkowy świat z dala od codziennych problemów, dla drugich być może czymś więcej. Bowiem nie brak tutaj mądrości życiowych wypływających z tekstu, równego tempa akcji, ciekawie wykreowanych bohaterów, a co najważniejsze niesamowicie urzekającego klimatu. Jedynym do czego mogłabym się przyczepić, jest zbyt szybko poprowadzona relacja Emilii i Szymona, która choć dojrzała, nabrała dziwnie młodzieńczego rozpędu, przez co uczucie, którym da dwójka się darzyła, wydało się przerysowane.
,,Antykwariat Spełnionych Marzeń'' z pewnością nie należy do książek z górnej półki, jednak plasuje się gdzieś po środku. To porządna polska literatura, w sam raz dla kogoś, kto chce sięgnąć po coś odbiegającego od reszty; przyjemnego i niewymagającego, z kilkoma ważnymi dla nas lekcjami, które swoim przekazem powinny skłonić nas do pewnych refleksji. Jestem przekonana, że w przyszłości z chęcią sięgną po inne dzieła pani Doroty Gąsiorowskiej, która po tym tytule, będzie mi się kojarzyć z niesamowitym klimatem i ciepłem wypływającym z wnętrza książki.
,,Ludzie często nie mogą zrozumieć jednej bardzo prostej sprawy: że przebaczając komuś, największą przysługę oddają sobie. Zwracają sobie wolność.''
,,Nie sztuką jest mówić sobie tylko dobre rzeczy. Największym wyzwaniem jest przyznać się do błędów i nie bać się odrzucenia.''
Emilia to typ postaci, która przywodzi na myśl ducha powieści minionych epok. Kobieta wraz z panem Franciszkiem, którego spokojnie można nazwać jej przybranym ojcem, pracuje w antykwariacie - miejscu promieniującym aurą przyciągania każdego raz...
2017-08-11
,,Nie możesz wyrwać człowieka z jego świata i oczekiwać, że będzie szczęśliwy.''
Dwie główne bohaterki: nastolatka mieszkająca samotnie z dziadkiem podzielająca jego zamiłowanie do koni oraz dojrzała pani prawnik będąca po rozstaniu ze swoim prawie byłym mężem.
Losy obu kobiet krzyżują się ze sobą w przypadkowych okolicznościach, lecz ich spotkanie odciska decydujące piętno na życiu każdej z nich.
Książka rozpoczyna się epilogiem z przeszłości, który z miejsca zapowiada się wprost obiecująco. Kolejne strony tylko potwierdzają nasze przypuszczenia co do tego, iż spotkamy się tutaj ze szczerze intrygującą historią, aż w pewnym momencie....pojawia się więcej ważnych scen z Sarah, której osobiście nie mogłam znieść. Z jednej strony fajnie, że autorka przedstawiła dość realistycznie naturę zbuntowanej czternastolatki, jednak który normalny dorosły człowiek dałby sobą wręcz pomiatać i przymykałby oko na tak okropne zachowanie młodej dziewczyny? Rozumiem skąd i po co wziął się taki pomysł, o czym niestety nie powiem, ponieważ musiałabym Wam zaspoilerować dalsze wydarzenia, jednak w ostatecznym rozrachunku nie zaowocowało to niczym niezwykłym, a jedynie zdenerwowało i podniosło mi ciśnienie podczas czytania.
Za to wątek Henry'ego wyszedł jak najbardziej na plus. Był prawdopodobnie najbardziej wzruszający i dający jako tako coś do myślenia. Poświęcono tej postaci idealnie odmierzoną ilość uwagi, a przede wszystkim rozpoczęto oraz zakończono jej przygodę w piękny sposób. Natomiast jeśli chodzi o naszą drugą bohaterkę Natashę, tutaj również wszystko zostało należycie rozegrane, a całość czytało się w zasadzie bez zarzutów. Jednakże właśnie w tym tkwi problem z tą książką. W końcowym rozliczeniu powieść zaprezentowała się po prostu ładnie, nic więcej. Naprawdę szkoda, ponieważ mam wrażenie, że pomysł na fabułę i poprowadzenie jej gdzieś do połowy książki było naprawdę dobre, lecz niestety niewykorzystane do końca.
Nie chciałabym, aby ktoś opacznie mnie zrozumiał, ponieważ ,,We Wspólnym Rytmie'' jest niezłą pozycją na koncie Jojo Moyes, która najzwyczajniej w świecie nie poruszyła mnie tym, czym powinna. Każdy jednak reaguje na pewne wydarzenia w określony sposób, każdego wzrusza i zachwyca zupełnie co innego, zatem to co ja uważam za słabe, Wy możecie uznać za piękne i wartościowe. Być może zawiodłam się także dlatego, iż po genialnym ,,Zanim Się Pojawiłeś'', które figuruje na liście moich ulubionych książek, spodziewałam się czegoś równie niesamowitego, w czym niestety się przeliczyłam.
Tak czy siak, jeśli jesteście miłośnikami zwierząt, a w szczególności koni ,,We Wspólnym Rytmie'' na pewno zaplusuje sobie u Was samą tematyką. Jako fani twórczości Moyes oczywiście powinniście zapoznać się z tą lekturą, a jeżeli jesteście jej po prostu ciekawi - przeczytajcie, by wyrobić sobie własne zdanie. Nie zawiedziecie się jakoś mocno, a przy tym może się okazać, że książka akurat przypadnie Wam do gustu.
,,Gdy myślisz, że kogoś tracisz, nie zawsze zachowujesz się w najmądrzejszy sposób.''
,,Nie możesz wyrwać człowieka z jego świata i oczekiwać, że będzie szczęśliwy.''
Dwie główne bohaterki: nastolatka mieszkająca samotnie z dziadkiem podzielająca jego zamiłowanie do koni oraz dojrzała pani prawnik będąca po rozstaniu ze swoim prawie byłym mężem.
Losy obu kobiet krzyżują się ze sobą w przypadkowych okolicznościach, lecz ich spotkanie odciska decydujące...
2016-07-20
,,Tylko pamiętaj, by zawsze być sobą i nie bać się mówić tego, co myślisz, albo tego, by głośno marzyć.''
Historia o poszukiwaniu miejsca, które pozwoli nam odkryć kim jesteśmy, o czym marzymy, a także dokąd i w poszukiwaniu czego zmierzamy.
Pierwsza połowa książka zleciała mi bardzo szybko. Uwielbiam motyw podróży, nawet takiej, która oznacza jazdę autokarem i przemierzanie różnych miast oraz stanów u boku dopiero co poznanego mężczyzny. Ciekawe postacie, w tym główna bohaterka, która ani trochę mnie nie irytowała, jak w większości książek, lekka, aczkolwiek pozwalająca zastanowić się nad poszczególnymi sprawami.
Jednak opowieść skupia się wyłącznie na Camryn i Andrew do tego stopnia, iż reszta bohaterów zostaje całkiem pominięta. Brakuje rozwinięcia pobocznych tematów, schemat romantycznej powieści, przy której jesteśmy pewni, w jaki sposób potoczy się fabuła, robi się nudny. Od momentu, gdy między parą zaczyna się dziać coś więcej, kończąc na ich całkowitym zbliżeniu, przewracałam kartki, chcąc jak najszybciej skończyć czytanie.
Wracając do pozytywnych stron, nie mogę zaprzeczyć, że książka jest dobra, ale z pewnością wielu osobom spodobałaby się bardziej niż mi. Być może zbyt długo tkwię w romanso-dramatach, które mi się przejadły i oczekuje czegoś więcej. Mimo wszystko znam lepsze książki z tego gatunku.
Muszę również nadmienić, iż bardzo spodobało mi się nawiązanie do mitologicznej historii Orfeusza i Eurydyki. Wzmianka o nich umieszczona na okładce książki sprytnie przyciąga uwagę czytelnika.
Ocena adekwatna do całości, 5 gwiazdek to nieco za mało, lecz na siódemkę z mojej strony na pewno nie zasługuje.
,,Najlepsi przyjaciele - bez względu na to, jacy są albo jak bardzo nas ranią - i tak nimi zawsze będą. Nikt nie jest doskonały. Błędy przyjaciół są do wybaczenia; to właśnie sprawia, że przyjaźń jest prawdziwa.''
,,Tylko pamiętaj, by zawsze być sobą i nie bać się mówić tego, co myślisz, albo tego, by głośno marzyć.''
Historia o poszukiwaniu miejsca, które pozwoli nam odkryć kim jesteśmy, o czym marzymy, a także dokąd i w poszukiwaniu czego zmierzamy.
Pierwsza połowa książka zleciała mi bardzo szybko. Uwielbiam motyw podróży, nawet takiej, która oznacza jazdę autokarem i...
2016-08-17
(...) Wspomnienia to dziwna rzecz. Czasami są całkiem realne, ale czasami stają się tym, czym chcemy, żeby były (...)
Patrząc nieco krytycznym okiem pod pryzmatem innych powieści Sparksa, ,, Dla ciebie wszystko'' plasuje się gdzieś pomiędzy dobrą, a przeciętną historią. Książka przez większą część jest zwykłym dramatem romantycznym, których nie brak dzisiaj na sklepowych półkach.
Niekiedy dialogi bohaterów są jakby pozbawione emocji, bynajmniej ja odniosłam wrażenia, że jakieś 250 stron przewertowałam bez jakiegokolwiek większego wczuwania się w akcję bądź zżycia z postaciami.
Jednak końcówka zrekompensowała wszelkie minusy i sprawiła, że mimowolnie się popłakałam. Nie miałabym serca mówiąc, że książka mi się nie podobała, bo rzeczywiście mam o niej dobre zdanie. Tak jak każda powieść Sparksa, jednym przypadnie do gustu, drugim natomiast zbrzydnie już na samym początku. Ja tymczasem w pierwszej kolejności poleciłabym inne tytuły tego autora, a tę zostawiła na nudne, deszczowe popołudnie.
,,Miłość zawsze mówi więcej o tych, którzy ją odczuwają niż o tych, którzy są jej obiektem.''
(...) Wspomnienia to dziwna rzecz. Czasami są całkiem realne, ale czasami stają się tym, czym chcemy, żeby były (...)
Patrząc nieco krytycznym okiem pod pryzmatem innych powieści Sparksa, ,, Dla ciebie wszystko'' plasuje się gdzieś pomiędzy dobrą, a przeciętną historią. Książka przez większą część jest zwykłym dramatem romantycznym, których nie brak dzisiaj na sklepowych...
2016-09-16
,,Zawsze jest jakiś wybór. Tylko czasami ludzie podejmują złą decyzję.''
Po raz kolejny muszę wystawić taką a nie inną ocenę, pomimo pięknego zakończenia. Jak zwykle książka została utrzymana w typowym dla Sparksa klimacie, jednak tym razem wzbogacono ją elementami thrilleru, co oczywiście wyszło na dobre.
Może zacznę od minusów.
Główna bohaterka - na ogół dobra, miła dziewczyna, do której nie można się przyczepić, ale czy naprawdę w chwilach, gdy spotykamy się twarzą w twarz ze swoim prześladowcą nie zaczynamy krzyczeć/uciekać/wołać o pomoc, cokolwiek, aby dać wyraźnie znać, że coś się dzieje? I czy nie zawiadamiamy o tym w pierwszej kolejności swoim bliskim, skoro sprawa i tak została przedstawiona już wcześniej policji? Tak więc, zachowanie Julie potrafiło chwilami rzeczywiście irytować.
Mniej więcej w środku powieść zaczęła się niepotrzebnie wydłużać. Wiadomo, iż należy przedstawić wszystko krok po kroku, lecz skutkowało to tym, że wielokrotnie odkładałam książkę na półkę, ponieważ nie potrafiłam jej dokończyć.
Pomijając te dwie dygresje, oczywiście cała opowieść jest ciekawa, zawiera momenty, przy których można się pośmiać czy wzruszyć. Końcówka nabiera szybszego tempa i owocuje bardzo dobrym finałem, w którym motyw zmarłego Jima oraz psa poświęcającego się w imieniu swojej pani, zwierzaka podarowanego przez jej nieżyjącego męża, który obiecał czuwać nad nią, mimowolnie zostaje w głowie, a także wywołuje ten dobrze znany, wewnętrzny zachwyt dla symboliki sytuacji.
Książka dobra, na pewno nie jedna z moich ulubionych autorstwa Nicholasa, lecz warta polecenia.
,,I nie obawiaj się. Gdziekolwiek się znajdę, będę Cię strzegł. Zostanę Twoim aniołem stróżem, kochanie.''
,,Zawsze jest jakiś wybór. Tylko czasami ludzie podejmują złą decyzję.''
Po raz kolejny muszę wystawić taką a nie inną ocenę, pomimo pięknego zakończenia. Jak zwykle książka została utrzymana w typowym dla Sparksa klimacie, jednak tym razem wzbogacono ją elementami thrilleru, co oczywiście wyszło na dobre.
Może zacznę od minusów.
Główna bohaterka - na ogół dobra, miła...
2016-11-05
,,Ostatnio nie rozumiał chyba wielu rzeczy. Są ludzie, którzy twierdzą, że znają odpowiedzi na wszystkie pytania, a przynajmniej na najważniejsze kwestie życiowe, lecz Travis im nie wierzył. W pewności siebie, z jaką mówili czy pisali, było coś, co wywoływało wrażenie usprawiedliwiania się.''
Tym razem będzie krótko, zwięźle i na temat.
Pierwsza część książki jest niczym innym jak lekką, przyjemną relacją kilku wspólnie spędzonych dni Travisa i Gabby. Przyjaciele mężczyzny, ich rodziny, to w jaki sposób wszyscy razem spędzali ze sobą czas, był szczerze urzekający, a wręcz relaksujący podczas czytania.
Druga część przenosi nas 11 lat później. Klimat sytuacji zmienia się o 180 stopni, gdzie przez następne strony poznajemy głównie myśli naszego bohatera, utożsamiamy się z jego obecnym stanem oraz obserwujemy bardzo przykry rozwój wydarzeń.
Początkowo myślałam, że chodzi o kryzys w związku Travisa i Gabby, że być może chcą wziąć rozwód czy najzwyczajniej w świecie zaczęło się im nie układać. Jednak wiadomo, że w naturze Sparksa leży zmylenie czytelnika, czym zyskuje sobie coraz to większą ciekawość, narastającą z każdą kolejną stroną. Co prawda druga część książki nieco mi się dłużyła, aczkolwiek sama istota wyboru, przed którym musiał stanąć Travis, wywoływała uczucie, którego doświadczamy podczas dobrnięcia do głównego, dramatycznego momentu. W głębi duszy liczyłam na takie zakończenie, z czego jestem bardzo zadowolona i w pełni usatysfakcjonowana z lektury.
Książka dobra, przypominająca ,,Pamiętnik'', nie jest najwybitniejszym dziełem tego autora, ale podobała mi się. Z tego powodu myślę, iż właśnie taka ocena będzie adekwatna do całości.
Żałuję tylko, że w bibliotece, skąd wypożyczałam książkę, nie było innego wydania z ładniejszą okładką, bo przykro mi to mówić, ale ta wręcz odpycha od siebie, w porównaniu do reszty.
Ale jak wiadomo, nie ma to nic wspólnego z treścią, zatem nie dodając nic więcej, polecam!
,,Miłość to wspaniała rzecz. Dzięki niej życie jest coś warte.''
,,Ostatnio nie rozumiał chyba wielu rzeczy. Są ludzie, którzy twierdzą, że znają odpowiedzi na wszystkie pytania, a przynajmniej na najważniejsze kwestie życiowe, lecz Travis im nie wierzył. W pewności siebie, z jaką mówili czy pisali, było coś, co wywoływało wrażenie usprawiedliwiania się.''
Tym razem będzie krótko, zwięźle i na temat.
Pierwsza część książki jest niczym...
2016-11-30
,,Bo jeśli nie ma się już do kogo iść, jeśli iść już nie ma dokąd - to koniec! Przecież chociaż tak powinno być, żeby każdy człowiek miał przynajmniej dokąd pójść!.''
23-letni były student wydziału prawa Rodion Romanowicz Raskolnikow dopuszcza się morderstwa na lichwiarce i jej młodszej siostrze. Dręczony koszmarami oraz ogromnym poczuciem winy, jak i obrzydzeniem do samego siebie, szuka wyjścia z zaistniałej sytuacji, która nie pozostawi uszczerbku na jego ambicji.
Cała powieść skupia się wokół stanu psychicznego głównego bohatera. Brak odpowiednich środków do życia, wysokie mniemanie o własnej nieprzeciętności oraz wmawianie sobie, iż zbrodnię na osobie zatruwającej innym życie da się moralnie usprawiedliwić, prowadzi go do zabójstwa. Koszmary senne, urojenia i przewrażliwienie na punkcie możliwego odkrycia przez kogokolwiek prawdy, wpędza mężczyznę w obłęd.
Autor poprzez wyłożenie wszelkich argumentów za i przeciw, stara się dowieść, iż żaden, nawet najbardziej zwyrodniały człowiek, nie powinien ginąć z ręki drugiego, który samodzielnie stara się wymierzyć sprawiedliwość lub oczywiście kieruje się innymi motywami.
,,Właśnie to, że mówię głupstwa, czyni mnie człowiekiem.''
Ma się rozumieć, że mamy tutaj do czynienia także z wątkami pobocznymi; są one jednak uzupełnieniem punktu centralnego, wokół którego skupia się akcja.
Mam niemały dylemat co do powyższego tytułu, gdyż użycie głębokiej psychoanalizy w utworze bardzo mi się podobało, jednak książka była momentami męcząca. Faktem jest również, że zalicza się ona do literatury pięknej z XIX wieku, trudno więc wymagać od niej utrzymania współczesnego stylu pisma. Być może książki z wcześniejszego okresu nie są dla mnie lub po prostu nie potrafię w większej mierze docenić wyjątkowości tejże powieści.
Należy nadmienić, że wydanie (inne niż na okładce powyżej) sprawia ogromne trudności w czytaniu, gdyż tak mała czcionka po dłuższym czasie aż mieni się oczach. Wpływa to na ogólną ocenę książki, ponieważ wówczas wydaje się ona jeszcze bardziej nużąca i monotonna.
Niemniej jednak, w porównaniu do pozostałych lektur ,,Zbrodnia i Kara'' prezentuje się całkiem porządnie. Pomijając fakt, iż nie jestem do końca przekonana, czy nadaje się na książkę omawianą w szkole, z pewnością trzyma poziom.
,,Cierpienie i ból są nieodłączne od rozległej świadomości i głębokiego serca. Myślę, że ludzie naprawdę wielcy zawsze muszą odczuwać na świecie wielki smutek..."
,,Bo jeśli nie ma się już do kogo iść, jeśli iść już nie ma dokąd - to koniec! Przecież chociaż tak powinno być, żeby każdy człowiek miał przynajmniej dokąd pójść!.''
23-letni były student wydziału prawa Rodion Romanowicz Raskolnikow dopuszcza się morderstwa na lichwiarce i jej młodszej siostrze. Dręczony koszmarami oraz ogromnym poczuciem winy, jak i obrzydzeniem do...
2016-12-03
,,Zastanawiałaś się kiedyś, czy ludzie lubiliby cię bardziej czy mniej, gdyby mogli widzieć twoje wnętrze? (...) Gdyby ludzie widzieli mnie tak, jak ja siebie widzę, gdyby mogli żyć moimi wspomnieniami, czy ktokolwiek by mnie pokochał?''
Colin Singleton uważany za cudowne dziecko miał w swoim życiu 19 dziewczyn - każda o imieniu Katherine. Po ukończeniu szkoły średniej (i tym samym po zerwaniu z Katherine XIX) wraz ze swoim najlepszym przyjacielem Hassanem wyjeżdżają w podróż po Ameryce.
Po kilkunastu pierwszych stronach pomyślałam sobie: ,,Okej, z jednej strony to tylko młodzieżówka, ale zamiast jakiegokolwiek wprowadzenia już na samym początku tych dwoje chłopaków postanawia w przeciągu 5-10 minut wyjechać, ich rodziców równie dobrze mogłoby tu wcale nie być, bo tworzą jedynie mało realistyczny, a bardziej przymusowy element historii, zaś sama fabuła nie jest specjalnie przekonująca. Zapowiada się na najsłabszą książkę Greena.''
Jednak czy rzeczywiście jest to najbardziej nieudany tytuł tego autora?
,,Jeśli człowiek zachowuje się jak kameleon przez całe życie, w końcu nic, co go dotyczy, nie jest już prawdziwe.''
John Green ma w zwyczaju obdarzać minimum jedną ze swoich postaci talentem do rzucania głupio-śmiesznymi tekstami. Tak jest również w tym przypadku - przy czytaniu żartów Hassana nie sposób się nie śmiać, a przypisy od tłumacza pozwalają nam jakby poczuć i poznać lepiej to, co chciał nam przekazać sam autor.
Książka jest lekka, co ważniejsze nienużąca, a przy tym zawiera dość oklepane, zaś przedstawione w zgrabnej i trafiającej do czytelnika formie. Czy 'złożona', tak jak mówi nam cytat umieszczony na okładce? Z tym akurat się nie zgodzę. Co prawda te wszystkie wzory matematyczne, sposób, w jaki Colin tworzy swój Teoremat, a nawet pomysł z anagramami jest naprawdę ciekawy, jednak cała powieść jest bardzo prosta. A przy tym oczywiście przyzwoicie dobra, nie dodając ani nie odejmując niczego od znaczenia tego słowa.
Gorsza od innych tytułów owego autora, gdzieś na równi z ,,Will Grayson, Will Grayson'', przy czym zawierająca więcej przekazów w stronę czytelnika. Należy na podsumowanie powiedzieć, że swojego czasu przy ,,19 Razy Katherine'' mimo wszystko nie zmarnujecie.
,,Jak przestać się panicznie bać, że zostanę porzucony, na zawsze samotny i nic nieznaczący dla świata?''
,,Zastanawiałaś się kiedyś, czy ludzie lubiliby cię bardziej czy mniej, gdyby mogli widzieć twoje wnętrze? (...) Gdyby ludzie widzieli mnie tak, jak ja siebie widzę, gdyby mogli żyć moimi wspomnieniami, czy ktokolwiek by mnie pokochał?''
Colin Singleton uważany za cudowne dziecko miał w swoim życiu 19 dziewczyn - każda o imieniu Katherine. Po ukończeniu szkoły średniej (i...
2017-02-26
,,Moja mama nigdy nie podejrzewała, że obserwowałam Garrettów. I to przez cały czas. Nie spodobałoby się jej to.
Garrettowie są absolutnym przeciwieństwem Reedów. Głośni, bałaganiarscy, emocjonalni. Siedząc w swoim punkcie obserwacyjnym Samantha Reed codziennie marzy o tym, by stać się jedną z nich. . . Aż do pewnego letniego wieczoru, kiedy Jase Garrett wspina się na dach obok niej i zmienia wszystko.''
Zostały tutaj przedstawione dwa całkowicie różne od siebie obrazy rodzin. Jeden ukazuje sytuację Samanthy, której matka wychowująca samotnie dwie córki utrzymuje swój dom i życie w nienagannym porządku, zapominając o dobru obopólnym dzieci. Kobieta żywi dogłębną niechęć do sąsiadującej obok rodziny - Garrettów, których Samantha od wielu lat podgląda z okna swojego pokoju. Tymczasem w domku obok toczy się życie wielodzietnej rodziny, niezbyt zamożnej, ale za to kochającej i wspierającej się nawzajem. To stamtąd pochodzi Jase - chłopak, który decyduje się poznać Samanthę i rozpocząć ich szybko rozwijającą się znajomość. Oboje będący częścią dwóch odmiennych światów będą musieli uporać się z licznymi kłopotami, jakie przewiną się im po drodze.
Prawdę mówiąc mam mieszane uczucia co do tej książki. Główna bohaterka jak i jej matka wraz ze swoim partnerem Clayem irytowali mnie momentami niemiłosiernie. Z drugiej strony zdaję sobie sprawę, że te postacie miały wywołać we mnie takie właśnie emocje, jednak nie zmienia to faktu, że popsuły moją ogólną opinię o książce. Natomiast cała rodzinka Garrettów wprowadziła do lektury niezwykle ciepłą, domową atmosferę, którą pokochałam od początku. Będąc najzupełniej szczerą, najchętniej czytało mi się fragmenty o Timie i Alice - o nich z przyjemnością przeczytałabym nieco więcej, bo te dwie postacie drugoplanowe wprowadziły do historii o wiele więcej barw niż Jase i Samantha.
W takich chwilach żałuję, że na lubimyczytać nie można wystawiać połówek ocen, bo ,,Moje Życie Obok'' dostałoby ode mnie 6,5. Nie jest to książka wyjątkowa, zapadająca w pamięć, jednak dzięki Garrettom mimo wszystko przyjemna. Podobała mi się, lecz nic więcej.
,,Moja mama nigdy nie podejrzewała, że obserwowałam Garrettów. I to przez cały czas. Nie spodobałoby się jej to.
Garrettowie są absolutnym przeciwieństwem Reedów. Głośni, bałaganiarscy, emocjonalni. Siedząc w swoim punkcie obserwacyjnym Samantha Reed codziennie marzy o tym, by stać się jedną z nich. . . Aż do pewnego letniego wieczoru, kiedy Jase Garrett wspina się na dach...
2017-04-05
,,Ten moment wraca i prześladuje cię, kiedy najmniej się tego spodziewasz. Po prostu kiedy myślisz , że w końcu odnalazłeś drogę, aby zakopać to wszystko gdzieś w głębi siebie, wchodzi do brzydkiej głowy i jesteś w punkcie wyjścia. Z powrotem w bólu. Żalu. Poczuciu winy. A uzdrowienie musi się zacząć od początku.''
Głównym elementem, który skusił mnie do sięgnięcia po tę książkę, jest sama tematyka MMA. Jak wiadomo, bardzo brutalny sport niesie za sobą ryzyko nieszczęśliwego zakończenia walki, o czym przekonał się Nico Hunter. Gdy spotyka młodą prawniczkę Elle, silne uczucie, jakie się między nimi pojawia, może zakończyć się przelotnym romansem, albo okazać się relacją, która przebaczy winy i wymaże grzechy przeszłości ich obojga.
Przede wszystkim ogromny plus za unoszący się w tle akcji klimat MMA, nadający nieco dreszczyku i popychający fabułę do przodu. Stanowi to miłą odmianę na tle innych romansów, gdzie w gruncie rzeczy możemy już z góry obstawiać, czy główny bohater będzie utalentowanym muzykiem, czy też może szaleńczo przystojnym facetem z sąsiedztwa. Ten schemat pojawia się stosunkowo zbyt często, zatem naprawdę przyjemnie jest trafić na coś wyróżniającego się w tłumie podobnych do siebie książek. ,,Walkę'' czyta się bardzo szybko i łatwo, dzięki czemu chcąc nie chcąc będziemy zmuszeni wciągnąć się w historię Elle i Nica. Oprócz odważnych, pikantnych scen erotycznych nie brak tu również momentów, które będą potrafiły w pewien sposób chwycić nas za serce. Dowodzi to temu, iż książka nie skupia się wyłącznie na romansie głównych bohaterów, ale zawiera wiele ważnych wątków pobocznych, na których warto się skupić.
Myślę, że powyższą książkę trudno jest szerzej opisać własnymi słowami, ponieważ dosłownie połyka się ją w całości. Jeśli damy się wkręcić w początki fabuły, przy następnych stronach stracimy rachubę czasu. ,,MMA Fighter. Walka'' jest idealna na wolny wieczór, jeśli chcemy sięgnąć po coś niewymagającego, nie będącego równocześnie tanią historyjką miłosną, z których już dawno wyrośliśmy. Co więcej, intryguje mnie następny tom dotyczący jednego z trzecioplanowych postaci, której historia nie została tutaj dokładniej przedstawiona. Tak więc przygoda ze światem MMA stworzonym przez VI Keeland nie kończy się na tej części, a jedynie rozpoczyna kolejną, której już nie mogę się doczekać.
Wciągająca mimo lekko przewidywalnego rozwoju wydarzeń, nieangażująca emocjonalnie, lecz szybka i przyjemna w odbiorze.
P.S. Do tej pory zachwycam się okładką!
,,Ruszamy dalej ze swoim życiem tylko wtedy, gdy zaakceptujemy to, co czujemy, i dzielimy się tym. ''
,,Ten moment wraca i prześladuje cię, kiedy najmniej się tego spodziewasz. Po prostu kiedy myślisz , że w końcu odnalazłeś drogę, aby zakopać to wszystko gdzieś w głębi siebie, wchodzi do brzydkiej głowy i jesteś w punkcie wyjścia. Z powrotem w bólu. Żalu. Poczuciu winy. A uzdrowienie musi się zacząć od początku.''
Głównym elementem, który skusił mnie do sięgnięcia po tę...
2017-05-18
,,Istnieje wiele ścieżek. Tyle sposobów na życie, tyle definicji życia jako takiego, definicji, które dla każdego znaczą coś innego. Patrzymy na nie tak wąsko. A kiedy już się to pojmie, kiedy już się zrozumie, że nie musimy się kierować sztucznie stworzonymi ograniczeniami, wtedy wszystko staje się możliwe, a człowiek taki wolny.''
Po bardzo przeciętnym ,,Zostań, Jeśli Kochasz'' Forman wyrobiła sobie u mnie opinie niezbyt zachęcającej autorki. Mimo wszystko postanowiłam sięgnąć po inną książkę z jej zbioru i padło na ,,Byłam Tu''. Czy okazała się lepsza od poprzedniczki?
Zaczynając czytanie, pomyślałam sobie, że będzie to totalny gniot. Nie dość, że główna bohaterka była irytująca, bez wyrazu i pokusiłabym się nawet o brzydkie stwierdzenie 'niedorobiona', to podjęcie się zrealizowania tematu samobójstwa wymaga solidnej ręki, którą nie wydaje mi się, żeby Gayle dysponowała. Jednak ku mojemu zdziwieniu, zważając na fakt, że już na wstępie byłam zrażona do treści, książka zaczęła robić się coraz lepsza. Przede wszystkim na plus wyszło kilka fajnych zwrotów akcji, których kompletnie nie mogłam się spodziewać. Poruszyły fabułę do przodu i sprawiły, że w ogóle chciało mi się przewijać kolejne strony. Co prawda Cody w mojej opinii nadal nie wywalczyła sobie żadnego plusa względem własnej osoby, ale inne postacie nadrobiły jej zaległości.
Podobało mi się tutaj ukazanie osoby targającej się na swoje życie nie z powodu jakiejś konkretnej tragedii czy trudnych przejść, ale zwyczajnie w wyniku depresji. Tak wielu ludzi w dzisiejszych czasach nie radzi sobie z tą chorobą, że reszta społeczeństwa dostrzega ją tylko u kogoś przejawiającego silnie widoczne oznaki. Tych, którzy po prostu zamykają się w sobie, nie bierze się pod uwagę. Wzruszający jest też fakt, iż książkowa samobójczyni była wzorowana na istniejącej w realnym świecie dziewczynie, która niestety skończyła w podobny sposób.
Pod tym względem Forman dobrze wykonała swoją pracę, tworząc całkiem w niezłą książkę na bardzo ważny temat. Daleko jej do ideału, a nawet do literatury na porządnym poziomie, jednak na pewno nie zmarnuje naszego czasu.
,,Odczuwanie swoich uczuć jest aktem odwagi.''
,,Istnieje wiele ścieżek. Tyle sposobów na życie, tyle definicji życia jako takiego, definicji, które dla każdego znaczą coś innego. Patrzymy na nie tak wąsko. A kiedy już się to pojmie, kiedy już się zrozumie, że nie musimy się kierować sztucznie stworzonymi ograniczeniami, wtedy wszystko staje się możliwe, a człowiek taki wolny.''
Po bardzo przeciętnym ,,Zostań, Jeśli...
2017-06-09
,,To, skąd pochodzimy, to, jaka jest nasza przeszłość, ma większą siłę niż miłosne wzloty.''
Nie mogę się oprzeć, aby nie porównać tej książki do ,,Pięćdziesięciu Twarzy Greya'', bo faktycznie do połowy fabuła przypomina schematem powieści E.L.James: tajemniczy, nieziemsko przystojny i nieprzyzwoicie bogaty facet + zwykła, niezdarna dziewczyna, w której mężczyzna od razu się zakochuje. Jednak ostatecznie ta analogia nijak pasuje do ,,Oczu Wilka'', która przede wszystkim nie jest erotykiem, a niezłą, wciągającą opowieścią, z nutką romansu jak i czającą się intrygą w tle.
Początkowo miałam napisać, że miłość od pierwszego wejrzenia, która rozkwitła między głównymi bohaterami to całkowity absurd, ale zakończenie książki skutecznie zniwelowało wszelkie luki oraz niedomówienia w fabule. Trzeba również przyznać, że pomimo gorszych momentów akcja cały czas kroczyła do przodu, pobudzając moją ciekawość względem kolejnych wydarzeń.
Ostatnio często powtarzam, że byłabym wdzięczna, gdyby jakikolwiek autor stworzył książkę, w której główne skrzypce grałby zwykły Kowalski, a nie kolejny George Clooney. Idealizowanie postaci do niemal niemożliwego poziomu zrobiło się nudne i przereklamowane, jednak nie zmienia to faktu, iż szczególnie kobiety nadal chętnie sięgają po powieści, dzięki którym mogą przenieść się do świata pełnego fantazji i obłudy. ,,Oczy Wilka'' to książka w sam raz dla tego typu osób. Niczego z niej nie wyniesiemy, ale spędziły miło i przyjemnie czas, ulegając urokowi tytułowemu Arturowi Mangano.
Udany, dobry debiut pani Alicji Sinickiej.
,,W tym tajemniczym spojrzeniu dostrzegam lekkość i… bezbronność. Teraz to ja patrzę za jego piękne oczy. Nie widzę już idealnych rysów twarzy, białych zębów i umięśnionej sylwetki, ale dziwną jasność bijącą od zaciekawionych źrenic. Czuję, że wchodzi mi do umysłu, jest coraz głębiej, głębiej.''
,,To, skąd pochodzimy, to, jaka jest nasza przeszłość, ma większą siłę niż miłosne wzloty.''
Nie mogę się oprzeć, aby nie porównać tej książki do ,,Pięćdziesięciu Twarzy Greya'', bo faktycznie do połowy fabuła przypomina schematem powieści E.L.James: tajemniczy, nieziemsko przystojny i nieprzyzwoicie bogaty facet + zwykła, niezdarna dziewczyna, w której mężczyzna od razu...
2017-08-24
,,Podobno doceniamy coś, dopiero jak to stracimy. Tak samo jest z ludźmi. Rozumiemy, jak bardzo są dla nas ważni, gdy musimy pozwolić im odejść.''
,,Miłosny Układ'' był początkowo opowiadaniem wattpadowym i choć nie powinniśmy mieć względem niego bardzo wysokich oczekiwań, to jako książka spisał się należycie.
Ale po kolei.
Bałam się, że jak to przeważnie bywa, motyw tytułowego tańca i śpiewu zginie gdzieś w tłumie wraz z kolejnymi stronami powieści, co na szczęście nie nastąpiło. Muzyka oraz taniec przewijają nam się przez całą objętość tekstu w najróżniejszych postaciach (szczególnie podobało mi się zamiłowanie głównej bohaterki do zespołu Bon Jovi, którego sama jestem fanką, a przyznam, że nigdy wcześniej nie natknęłam się w książce na jakąkolwiek wzmiankę o nich). Wątek miłosny został poprowadzony tak, by móc czytelnika zaciekawić, zaskoczyć, a przy okazji pozostawić coś na dokładkę, abyśmy nie zdołali zbyt łatwo domyślić się dalszych wydarzeń. Jednak żeby nie było zbyt kolorowo, mnie osobiście męczyły chwilami przydługie opisy prostych, codziennych czynności czy przemyśleń/opisów uczuć Livii, które można byłoby spokojnie skrócić podobnie jak liczne przekleństwa będące wręcz nie na miejscu w tak dużych ilościach, a tekst wcale by na tym nie ucierpiał. Nie rozumiem również jej niepohamowanego przymusu sięgania po alkohol, skoro na pierwszych stronach książki wyraźnie zaznaczono, iż dziewczyna nie pije zbyt dużo. Mniej lub bardziej absurdalnych sytuacji występuje tu sporo, ale co zabawniejsze i tak dajemy się wciągnąć w płynącą do przodu akcję na tyle, by dość szybko kartkować kolejne rozdziały.
W pewnym sensie jest to książka pełna sprzeczności. Z jednej strony bohaterowie często zachowują się bardzo infantylnie, na co otwieramy szeroko oczy, myśląc: ,,To tak na poważnie? Ale przecież to głupie, nielogiczne...'', po czym z drugiej przymykamy na to oko i skupiamy się na dalszych wydarzeniach, jak gdyby po prostu przyjmując wcześniejsze do wiadomości. Osobiście byłam w niewytłumaczalny sposób zainteresowana tą pozycją odkąd pojawiła się jej zapowiedź, choć nie nastawiałam się na nic wybitnego. I o dziwo dostałam dokładnie to, czego się po niej spodziewałam. Pomimo kilku wad i niekiedy nonsensownych scen mamy ochotę na więcej, o czym świadczy zakończenie pierwszego tomu, którego kompletnie się nie spodziewałam. Autorka zostawiła sobie spore pole do popisu, więc tym bardziej ciekawi mnie, na co powinniśmy się przygotować w następnej części.
Dość spora objętość książki umyka nam podczas czytania, a więc płynie się przez nią całkiem szybko i przyjemnie, co było raczej jej głównym zamiarem. Także jeśli szukacie interesującego, niewymagającego wielkich rzeczy romansu to jak najbardziej możecie brać się za ,,Dance, Sing, Love'' i czekać razem ze mną na jej kontynuację!
,,Podobno doceniamy coś, dopiero jak to stracimy. Tak samo jest z ludźmi. Rozumiemy, jak bardzo są dla nas ważni, gdy musimy pozwolić im odejść.''
,,Miłosny Układ'' był początkowo opowiadaniem wattpadowym i choć nie powinniśmy mieć względem niego bardzo wysokich oczekiwań, to jako książka spisał się należycie.
Ale po kolei.
Bałam się, że jak to przeważnie bywa, motyw...
2017-10-10
,,Choć nigdy nie powinno się oceniać po pozorach, wszyscy jesteśmy tylko ludźmi. A w tym świecie liczy się przede wszystkim pierwsze wrażenie.''
Sądząc po okładce, spodziewałam się lekkiego, niezobowiązującego romansu młodzieżowego, który w rzeczywistości okazał się w dość ciężką w odbiorze historią dwójki pokrzywdzonych przez życie ludzi.
Bree jest niespełna osiemnastoletnią dziewczyną chorującą na anoreksję. Jej rodzice zatraceni w ferworze własnej pracy nie zauważają problemów z jakimi zmaga się ich córka. W tym samym czasie dwudziestopięcioletni Harry powszechnie znany jako dziwak i odludek zaczyna bardzo uważnie śledzić codzienny cykl życia Bree. Choć zdaje sobie sprawę ze swojej choroby psychicznej, żądza poznania dziewczyny okazuje się silniejsza. Wkrótce ich wzajemne towarzystwo staje się dla nich uzależnieniem, bez którego nie potrafią sobie poradzić.
Czy w dwustu stronach, przy bardzo krótkich rozdziałach da się przekazać czytelnikowi historię we właściwy sposób?
Podczas czytania tej książki przede wszystkim trzeba się nastawić na małą ilość dialogów, które swoją drogą są po prostu zbędne. Każdy rozdział jest rozpoczynany od pewnej sentencji dotyczącej otaczającego nas świata. Jakby na potwierdzenie tego w późniejszej części ukazana jest kontynuacja losów bohaterów, do których odnosiły się poprzednie słowa. I tutaj zaczynają się schody, ponieważ przy budowaniu fabuły autorce lekko podwinęła się noga. Niektóre wydarzenia wydają się wprost absurdalne i mimo iż był to prawdopodobnie cel zamierzony, bo bardziej chodziło tutaj o przesłanie niż o szczegóły, mnie osobiście raził w oczy. Gdyby poświęcić postaciom więcej czasu i zagłębić się jeszcze bardziej w ich psychikę, być może całość wyszłaby wtedy przekonująco.
Trzeba przyznać, że ,,Nasze Nigdy'' to bardzo smutna, na swój sposób brutalna opowieść, która porusza problemy współczesnego świata. Pokazuje konsekwencje zbagatelizowania sobie spraw związanych z dzieckiem, jego narastające problemy w szkole, które są często katalizatorem wszelkich zmian w zachowaniu oraz problemów ze zdrowiem fizycznym jak i psychicznym. Daje nam do zrozumienia rzeczy, których temat na co dzień odsuwamy, gdyż jest dla nas zbyt niewygodny. Jednak końcówka choć szokująca nie rekompensuje reszty niewykorzystanego potencjału fabuły, która poprowadzona lub raczej przedstawiona w inny sposób mogłaby zostać potraktowana bardziej poważnie.
Mimo wszystko uważam, że ,,Nasze Nigdy'' jest książką dość dobrą, pod pewnymi względami wartościową, przy której nie zmarnujecie swojego czasu.
,,Gdy człowiek zostaje sam ze sobą, gdy poznaje prawdziwego siebie, może się przerazić. Paradoksalnie bardziej niż drugiego człowieka.''
,,Choć nigdy nie powinno się oceniać po pozorach, wszyscy jesteśmy tylko ludźmi. A w tym świecie liczy się przede wszystkim pierwsze wrażenie.''
Sądząc po okładce, spodziewałam się lekkiego, niezobowiązującego romansu młodzieżowego, który w rzeczywistości okazał się w dość ciężką w odbiorze historią dwójki pokrzywdzonych przez życie ludzi.
Bree jest niespełna...
2018-04-05
,,Nasze blizny opowiadają naszą historię. Świadczą o tym, że żyliśmy, a przede wszystkim, że przetrwaliśmy."
,,Zanim cię zobaczę" to historia Alfiego, byłego nauczyciela, któremu na skutek wypadku, gdzie zginęli jego dwaj najlepsi przyjaciele, amputowano nogę oraz Alice, której lewa strona ciała uległa rozległemu poparzeniu w wyniku pożaru. Bohaterowie trafiają na tę samą salę szpitalną, jednak oddzieleni parawanem, za którym Alice ukrywa się przed resztą świata i ciekawskimi spojrzeniami ludzi, mogą poznać się tylko i wyłącznie na podstawie odbytych ze sobą rozmów.
W pierwszej kolejności po napisaniu tego krótkiego opisu, myślę sobie, że brzmi on trochę jak bardzo specyficzna "randka w ciemno", choć sama tematyka książki i problemy w niej poruszone nie pozwalają z czystym sumieniem go w ten sposób nazwać. W rzeczywistości mamy do czynienia z historią dwójki ludzi, którzy muszą nauczyć się żyć w świecie, gdzie ich ciało już nigdy nie będzie takie jak przedtem, a codziennie funkcjonowanie okaże się nagle o wiele trudniejsze. To opowieść o przyjaźni, uczuciu rodzącym się nie poprzez względy wizualne, lecz przez piękno duszy drugiego człowieka, a także lekcja drugich szans, które czasami musimy dostać przede wszystkim od samych siebie.
Mimo tego liczyłam, że ostatnie 100 stron książki potoczy się nieco innym torem, a szpital nie będzie aż tak długo robił za główne miejsce akcji tej powieści. Z jednej strony rozumiem zamysł poprowadzenia fabuły w ten sposób, ponieważ zakończenie, bardzo symboliczne i długo wyczekiwane, miało w sobie swój urok, a z drugiej wolałabym osobiście dostać od autorki coś nieco innego.
,,Zanim cię zobaczę" to bez wątpienia książka dobrze napisana, momentami zabawna i wzruszająca na przemian, bardzo klimatyczna i przyjemna w czytaniu. Nada się idealnie na dwa lub trzy wieczory, jeśli tylko lubicie ten gatunek literacki. Niemniej jednak muszę przyznać, iż znam dużo innych, mimo wszystko lepszych dramatów romantycznych, które po przeczytaniu bardziej zapadły mi w pamięć.
,,Nasze blizny opowiadają naszą historię. Świadczą o tym, że żyliśmy, a przede wszystkim, że przetrwaliśmy."
więcej Pokaż mimo to,,Zanim cię zobaczę" to historia Alfiego, byłego nauczyciela, któremu na skutek wypadku, gdzie zginęli jego dwaj najlepsi przyjaciele, amputowano nogę oraz Alice, której lewa strona ciała uległa rozległemu poparzeniu w wyniku pożaru. Bohaterowie trafiają na tę samą...