Jesteśmy społecznością, która kocha książki

[współpraca reklamowa] Historia Sophie i Adama zaczyna się w bardzo intrygujący, a zarazem ciekawy sposób. Ich znajomość miała się zakończyć po kilku nocach, do których zobowiązywał ich układ, jednak, jak zawsze, los lubi płatać figle. Wyznaczone zasady mogą zaniknąć, przy odpowiedniej dawce uczuć. „Miasto Grzechu“ to książka, która porwała mnie już od pierwszych stron. Autorka sprawiła, że z każdą przeczytaną stroną, zakochiwałam się w tej pozycji coraz bardziej. Trzymająca w napięciu akcja, chemia pomiędzy bohaterami, czy też ciągły stres o ich dalszy los, sprawiły, że książka stała się niepowtarzalna. Trzecioosobowa narracja jest czystym mistrzostwem, nadaje tej historii magii, dzięki której przeżywałam wszystkie emocje z postaciami. Przyjemne pióro Oli sprawia, że podczas czytania czas zatrzymuje się w miejscu, jestem tylko ja i „Miasto Grzechu“. Świetne opisy, czy też przemyślenia/odczucia, napisane prostym językiem, mające w sobie często drugie dno, to idealny przykład na to, że nigdy nie wiadomo, co będzie dalej. Cudownie wykreowani bohaterowie, różnorodne i dobrze dobrane przez autorkę cechy charakteru każdego z nich, dodawały im realizmu. Tempo i częste zwroty akcji, mocno ukryte tajemnice i niewypowiedziane słowa, nie pozwoliły na to, by książka zaczęła mnie nudzić, podczas czytania, ba! Nawet sprawiły, że momentami ta historia przyprawiała mnie o ciarki i zaparty dech w piersiach. „Miasto Grzechu“ to książka, która sprawiła, że oddałam jej serce. Na koniec nie pozostaje mi nic innego jak pogratulować autorce wydania książki oraz podziękować jej i wydawnictwu za egzemplarz do recenzji. A Wam z czystym sumieniem mogę polecić tę pozycję, jeśli szukacie dobrego romansu w narracji trzecioosobowej.