Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Indie. Jakie skojarzenia przywołuje dźwięk tego słowa? Religia o bogatej mitologii, wielobóstwo, egzotyczna architektura i zapierające dech w piersiach, ciekawe budowle, tańczący ludzie, gwarne targi. Wszytko kolorowe i tak...odległe, egzotyczne. Indie to dla wielu ludzi miejsce znane głównie ze zdjęć. Jednak ten świat pełen barw posiada także swą ciemną stronę. Obok kolorowych straganów leżą biedni, umierający w samotności ludzie. Wystawne, pełne magii śluby młodych hindusów są tak naprawdę pozbawione wszelkich uczuć. Koło pięknych bądź nowoczesnych budowli rozrastają się slumsy... Właśnie tę pełną smutku, biedy i nieszczęścia stronę Indii prezentuje w książce "Lalki w ogniu. Opowieści z Indii" dziennikarka Paulina Wilk.

Autorka opisuje życie mieszkańców od tej „drugiej” strony. Porusza przy tym wiele kwestii i wydawałoby się, że daje w miarę spójny obraz egzystencji Hindusów. Czytelnicy poznają niezwykle ważne momenty życia, takie jak ślub, przy okazji poznając nieszczęście młodych hindusów, szczególnie kobiet. Obok tak podniosłych wydarzeń, autorka opisuje tez czynności mniej prozaiczne, takie jak poranna toaleta, czy też zakupy na niezwykle głośnym targu. W sposób nader przekonujący przedstawia pełne smutku i zgryzoty życie młodych mężatek, nie uciekając także od napomknięcia o morderstwach. Przybliża żywot tragarzy, który tak różni się od naszych realiów. Obrazowo i dobitnie pisze o biedzie, która gości na każdej uliczce, w każdym zakamarku miasta i jak rozwija się w głodzie oraz samotności. Czytelnicy mogą także bliżej poznać religię hindusów, ich stosunek do niej oraz do astrologii. Dzięki takiej różnorodności oraz ogromu emocji, który emanuje z niemal każdej strony, powieść potrafi wciągnąć. Wstrząsa, długo zostając w pamięci.

Wszystko to opisane jest podniosłym, nieraz poetyckim językiem pełnym trafnych porównań czy barwnych metafor. Pełen patosu styl w zestawieniu z biedą i powszechnym smutkiem wypada dość specyficznie. Dodaje całości charakterystycznej atmosfery, przedstawiając życie Hindusów bardziej przekonująco. Pozwala tchnąć w tekst więcej emocji, jednocześnie nie męcząc czytelników. Mimo wszystko taki kontrast może zrazić niektórych odbiorców.

Czasem wydaje się, że pośród tego ogromu negatywnych emocji, bądź też podniosłych opisów brakuje iskierki szczęścia. W końcu Indie nie przez przypadek kojarzą się wielu ludziom z barwami, egzotycznymi zwyczajami oraz swego rodzaju magią. Rozumiem, że założeniem autorki było pokazanie tej ciemniejszej strony tego kraju, lecz nutka pozytywnych uczuć od czasu do czasu na pewno nie popsułaby efektu.

"Lalki w ogniu. Opowieści z Indii" to wstrząsająca, porządnie napisana książka, która w pełnych patosu słowach przedstawia drugą stronę Indii oraz życie Hindusów. Zapada w pamięć, składnia do refleksji oraz współczucia w stosunku do drugiego człowieka, otwiera oczy na los mieszkańców obcych kultur.

Indie. Jakie skojarzenia przywołuje dźwięk tego słowa? Religia o bogatej mitologii, wielobóstwo, egzotyczna architektura i zapierające dech w piersiach, ciekawe budowle, tańczący ludzie, gwarne targi. Wszytko kolorowe i tak...odległe, egzotyczne. Indie to dla wielu ludzi miejsce znane głównie ze zdjęć. Jednak ten świat pełen barw posiada także swą ciemną stronę. Obok...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Któż po śmierci nie chciałby pójść do Nieba? Piekło przecież od wieków kojarzy się ludziom z wiecznym potępieniem, cierpieniem, okropnym żarem oraz mnogością paskudnych demonów gotowych, by dręczyć dusze ludzkie. Powieść "Ja, diablica" autorstwa młodej, polskiej pisarki – Katarzyny Bereniki Miszczuk - zdecydowanie przeczy tej wizji. Piekło to przede wszystkim siedlisko dobrej zabawy. Można w nim znaleźć szybkie samochody, rozmaite używki, kluby, alkohol, piękne kobiety, a z wszystkiego można korzystać przez wieczność, posiadając niezniszczalne ciało.

Główna bohaterka, Wiktoria Biankowska, ginie w bardzo młodym wieku i po śmierci trafia właśnie do Piekła. Mało tego – zostaje Diablicą. Oznacza to, że odtąd przez sześćdziesiąt sześć lat będzie pracować na rzecz Szatana. Do jej zadań należy chociażby targowanie się o duszę ludzką tak, aby wybrała ona Piekło, a nie Niebo. Młoda Diablica musi odnaleźć się w nowym świecie, w nowej roli i z nowymi umiejętnościami, a także przy okazji poradzić sobie ze swoimi uczuciami.

Jak widać, w książce "Ja, diablica" Piekło wcale nie jest takie złe. Mało tego – ośmielę się stwierdzić, że dla pewnego grona osób może wydawać się bardziej atrakcyjne niż Niebo. Taka kreacja świata jest nie tyle odważna, co bardzo pomysłowa. Dodanie do tego targu o duszę ludzką oraz posadę diablicy czyni powieść oryginalną, a także bardzo ciekawą dla młodszych odbiorców. Gdyby brać po uwagę sam pomysł, byłaby to lektura dowcipna i idealna dla czytelników w każdym wieku. Jednak styl pisania oraz bohaterowie czynią ją książką przeciętną.

Początkowo fabuła rozkręca się powoli, gdyż autorka stopniowo wyjaśnia czytelnikowi zasady, na podstawie których funkcjonuje Piekło. Poza tym bohatera musi odnaleźć się w roli Diablicy, co też zajmuje trochę czasu. Dopiero po kilkudziesięciu stronach akcja zaczyna przyśpieszać, a Wiktoria wraz z przyjaciółmi wpada w niemałe kłopoty. O ile pierwsza część potrafi wciągnąć, tak druga zaczyna się powoli dłużyć. Bohaterowie niby toczą rozmaite walki, wielokrotnie narażają swoje życie, jednakże głupie zachowanie oraz brak racjonalnego myślenia sprawiają, że ich działanie nie jest takie emocjonujące. Podobnie jak końcówka, która może wydawać się mało realna.

Wiktoria, mimo swych dwudziestu lat, posiada mentalność osoby od siebie młodszej. Mimo iż nie należy do najsłabszych istot, nie potrafi użyć swojej siły nawet w wielkim niebezpieczeństwie, co sprawia, że wszelkie teorie o jej umiejętnościach wydają się nieprawdziwe. Ponad to należy też do osób gapowatych na swój denerwujący sposób oraz nierozważnych – zachowuje się nieprzemyślnie i zwraca na siebie uwagę właśnie wtedy, gdy najbardziej wskazana jest dyskrecja. Nierealnie jak na swój wiek zachowuje się także seksowny diabeł Beleth. Mimo iż niegdyś stał przy boku Boga jako anioł, posiada wielką moc oraz, zdaje się, istnieje od początków stworzenia ludzkości, zachowaniem przypomina zazdrosnego nastolatka. Jego kłótnie z Piotrem (Piotrusiem) co prawda są komiczne i wywołują uśmiech na twarzy, lecz na pewno nie pasują do wizerunku potężnej, długowiecznej istoty. Zbytnia dziecinność dotknęła także samego Piotrusia – momentami zachowuje się jak ciepłe kluchy, a nie młody mężczyzna.

Wśród tego grona zdecydowanie na plus wyróżnia się Azazel. Bardziej pasuje do wizerunku długowiecznego, upadłego anioła. Ma mocno ekscentryczne pomysły, bywa dziecinny, okrutny, ale wszystko to tłumaczy fakt, że jest po prostu szalony. Kleopatra, tak, ta Kleopatra, była władczyni Egiptu, to druga z dwóch Diablic, które pałętają się po Piekle. Także okrutna, niezwykle piękna i skuteczna. Do ciekawych postaci należy także niejaka Anna Kowalska – energiczna babcia, która jako cel narzuciła sobie odnowę moralności w Piekle.

Dużym plusem powieści jest humor. Sam fakt, że Piekło przypomina bardziej raj jest w pewnym sensie dowcipem. Rozbrajają także dialogi między postaciami, ich drobne kłótnie, czy ciągle aluzje Beletha. Niektóre z nich przypominają rozmowy dzieci niż dorosłych ludzi – chociażby te między Wiktorią i Pawłem – ale większość konwersacji potrafi umilić lekturę i wywołać uśmiech na twarzy.

Podsumowując, powieść "Ja, diablica" to miła, dowcipna, bardzo lekka lektura dla niewymagających czytelników. Idealna dla odprężenia się podczas nudnych wieczorów czy deszczowych dni. Jeśli jednak ktoś oczekuje od powieści czegoś więcej i jest bardziej wnikliwy, to może się rozczarować – w oczy rzuca się infantylne zachowanie bohaterów, niedopracowana, nierealna końcówka, czy też przeciętna fabuła.

Któż po śmierci nie chciałby pójść do Nieba? Piekło przecież od wieków kojarzy się ludziom z wiecznym potępieniem, cierpieniem, okropnym żarem oraz mnogością paskudnych demonów gotowych, by dręczyć dusze ludzkie. Powieść "Ja, diablica" autorstwa młodej, polskiej pisarki – Katarzyny Bereniki Miszczuk - zdecydowanie przeczy tej wizji. Piekło to przede wszystkim siedlisko...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zemsta jest słodka. Doskonale przekonał się o tym Głos - bohater powieści Dajcie mi jednego z was autorstwa Jacka Getnera. Człowiek ten wiedziony uczuciem zemsty po prostu oszalał. Zaślepiło go ono całkowicie, dlatego też postanowił bardzo skutecznie odegrać się na ludziach, którzy skrzywdzili go w przyszłości. Wśród nich są: Kapral, Przystojniak, Bogacz (Szczęściarz) oraz Prorok. Pierwszy z nich znęcał się nad Głosem jako dowódca, drugi uwiódł jego ukochaną żonę, trzeci odebrał małą firmę, a ostatni to przywódca sekty, który go oszukał. Każdy z tych ludzi skrywa wstydliwe tajemnice, do których wgryza się Głos, umiejętnie z nich korzystając. Aby dopełnić zemsty zamyka czterech mężczyzn w jednym pomieszczeniu, stawiając drastyczny warunek: muszą wskazać jednego z nich, który zginie. Po dokonaniu wyboru pozostali więźniowie zostaną wypuszczeni.

Jak widać, pomysł należy do bardzo oryginalnych. Czytając ten opis, urosła we mnie nadzieja, że czeka na mnie dość smaczny kąsek w postaci dobrej powieści. I nie przeliczyłam się. Książka dzieli się na prolog i osiem rozdziałów czyli osiem dni (siedem i tak zwany dzień zero). Na jaw wychodzą różne tajemnice z przeszłości bohaterów, toteż Dajcie mi jednego z was zwiera sporo retrospekcji – czytelnicy poznają historie postaci, które wcale nie napawają optymizmem. Przeszłość jest mroczna, niekiedy pełna okrucieństwa, przedstawiająca Kaprala, przystojniaka, Bogacza i Proroka w złym świetle. Jednocześnie retrospekcje pozwalają lepiej zrozumieć późniejsze zachowanie postaci, bo dzięki nim odbiorcy dobrze poznają portret psychologiczny bohaterów.

Prezentacja przeszłości więźniów powoduje też, że Dajcie mi jednego z was porusza wiele problemów natury psychologicznej. Pokazuje, jak okrutny może być człowiek, jak zemsta może go zaślepić, jaki wpływ na psychikę niektórych ludzi mogą mieć zawody miłosne, czy też własne niedoskonałości. Autor porusza te sprawy, składnia do chwili zastanowienia, jednocześnie nie zanudzając czytelnika.

Mimo iż powieść jest krótka, to autor kreuje naturalnych, niepapierowych bohaterów. Jest ich niewiele i większość z nich znamy bardzo dobrze. Liczne opisy i historie prezentują ich lęki, pragnienia, największe marzenia, a także strach i wątpliwości związane z sytuacją, w której się znaleźli. Postacie muszą radzić sobie z ogromnym stresem i dokonać naprawdę trudnego wyboru. Czy im się uda? Z odpowiedzią na te pytania związane są rozmaite zwroty akcji, co sprawia, że powieść jest bardziej interesująca.

Dajcie mi jednego z was to powieść krótka i czyta się ją szybko. Opisy są nienużące, dialogi naturalne, a wszelkie problemy natury psychologicznej przedstawione bez zbędnego moralizatorstwa. Jednym z minusów tej powieści są błędy. W wielu miejscach brakuje przecinka, a błędy zapis dialogów bardzo rzuca się w oczy.

Dajcie mi jednego z was polecam głownie starszym czytelnikom ze względu na poruszane problemy, ale też na okrucieństwo, którego w niej nie brak. Czyta się ją lekko i szybko, lecz nie jest to książka odprężająca, bo zawiera w sobie dużą dawkę negatywnych emocji. Mimo to warto ją przeczytać, bo to naprawdę bardzo dobra, wciągająca lektura.

Zemsta jest słodka. Doskonale przekonał się o tym Głos - bohater powieści Dajcie mi jednego z was autorstwa Jacka Getnera. Człowiek ten wiedziony uczuciem zemsty po prostu oszalał. Zaślepiło go ono całkowicie, dlatego też postanowił bardzo skutecznie odegrać się na ludziach, którzy skrzywdzili go w przyszłości. Wśród nich są: Kapral, Przystojniak, Bogacz (Szczęściarz) oraz...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Monster High. Upiorna szkoła" autorstwa Lisi Harrison jest pierwszą częścią serii opowiadającej o przygodach uczniów szkoły w Salem w Oregonie. Amerykańska autorka książek młodzieżowych w Polsce jest znana z serii takich jak „Elita” czy „Alfy”. Jej najnowszy cykl o upiornej szkole zdobył dużą popularność na całym świecie, także w naszym kraju. Do sklepów trafiło wiele gadżetów związanych z bohaterami tych powieści, takie jak lalki, artykuły papiernicze, torby itp.

Rodzina Craver'ów zmartwiona astmą młodszej córki – Melody - postanowiła opuścić Beverly Hills i przeprowadzić się na wieś, gdzie powietrze jest o wiele zdrowsze. Dwójka ich dzieci: olśniewająco piękna Candace i Melody, posiadająca nos wprost spod skalpela, musiały zostawić dawne życie i zacząć naukę w nowej szkole – Merston High.

W tym samym czasie na świat "przychodzi" Frankie – wnuczka Frankenstein'a, - czyli zielono skóra istota składająca się ze śrubek, nitek i części ciała zbudowanych przez jej ojca – Victora. Dziewczyna przez kilkanaście dni nie wychodziła z domu. Rodzice przekazywali rozmaite informacje, dotyczące zachowania, gustów oraz wiadomości dziewczyn w wieku swojej córki, aby przygotować ja do życia wśród ludzi. Po tym procesie zdecydowano, że Frankie może pójść do Merston High, lecz ze względów bezpieczeństwa musi ukrywać swoje wyjątkowe pochodzenie. Stara się odnaleźć w nowej szkole oraz przezwyciężyć niechęć do ukrywania swojej prawdziwej natury, bo ściągnie to kłopoty na nią i jej bliskich.
Pomysł autorki można nazwać oryginalnym i ciekawym. Myślę, że szkoła pełna nastoletnich potworów przyciągnie wielu młodych ludzi. Daje on dużą możliwość wykreowania barwnego świata, w którym żyją stwory rodem z horrorów. Autorka zdecydowała się na pozytywne, dalekie od stereotypów przedstawienie potworów. W głowach wielu ludzi zakorzeniła się wizja złych, niejednokrotnie obrzydliwych istot, które w „Monster high. Upiorna szkoła” tracą swoje krwiożercze cechy. To nowe spojrzenie na mumie, córkę Drakuli, potomków Frankensteina czy Meduzy intryguje i stanowi miłą odmianę na tyle wielu powieści o podobnej tematyce.

Akcja toczy się w umiarkowanym tempie. Czytelnicy na przemian poznają przygody Farnkie i Melody. O ile życie tej pierwszej potrafi wciągnąć swoją nierealnością, tak rozdziały Melody nieraz usypiają. Rozterki miłosne, problemy i próba odnalezienia się w nowej szkole w przypadku panny Carver raczej nie dostarczają wielu emocji. Jednak mniej ciekawe momenty nie wpływają na to, że powieść potrafi zainteresować aż do efektownej końcówki, przy czym niedokrojenie wywołuje uśmiech na twarzy.
Nieco mniej korzystnie wypada charakter bohaterów. Zwolennicy wspaniale wykreowanych postaci o ciekawej osobowości, niebanalnych zainteresowaniach i poglądach z pewnością się zawiodą. Wiele poznawanych uczennic Merston High charakteryzuje się przesadną słodyczą, a ich życie wydaje się opierać na ciuchach, wizytach w spa i chłopcach. Bywa, że takie osoby zachowywały się lekkomyślnie i nad wyraz irytująco.

Styl pisania autorki sprawia, że czyta się bardzo szybko i przyjemnie. Ze względu na wiek i osobowość niektórych postaci w 'Monster high” aż roi się od nazw czasopism, piosenkarzy, marek ubrań, a także młodzieżowych zwrotów i wyrażeń.

Powieść „pochłonęłam” w jeden wieczór, lecz mimo wymienionych wcześniej zalet, czułam pewien niedosyt. Po licznych pozytywnych recenzjach, znakomitej reklamie wydawnictwa oczekiwałam dobrej książki. Takie nadzieje dawał mi także pomysł oraz kreacja świata. Otrzymałam bardzo mało ambitną, lekką, krótką powieść dla ludzi młodych, o której szybko zapomnę.

„Monster High. Upiorną szkołę” polecam młodszym czytelnikom. Charakter i zachowanie bohaterów, styl pisania autorki oraz pomysł mogą przypaść im do gustu. Powieść świetne nadaje się do odprężenia po trudniejszej książce czy czytania podczas podróży. Potrafi rozbawić, wciągnąć i zapewnić kilka godzin przyjemności. Starszym czytelnikom oraz osobom, oczekującym od lektury czegoś więcej zdecydowanie odradzam tę pozycję.

"Monster High. Upiorna szkoła" autorstwa Lisi Harrison jest pierwszą częścią serii opowiadającej o przygodach uczniów szkoły w Salem w Oregonie. Amerykańska autorka książek młodzieżowych w Polsce jest znana z serii takich jak „Elita” czy „Alfy”. Jej najnowszy cykl o upiornej szkole zdobył dużą popularność na całym świecie, także w naszym kraju. Do sklepów trafiło wiele...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

III w. p.n.e, Imperium Rzymskie i jego okolice. Hannibal po śmierci ojca oraz Hazdrubala obejmuje dowództwo nad wojskiem Kartaginy i rusza na Rzym, rozpętując tym samym krwawą II wojnę punicką. W tych czasach żyje młody Publiusz Korneliusz Scypion później nazywany Afrykańskim– bohater powieści Africanus. Syn Konsula autorstwa Santiago Posteguillo. Siedemnastoletni młodzieniec musi opanować rzemiosło wojenne i ruszyć do walki z przebiegłym oraz silnym wrogiem, który zamierza wymazać jego ojczyznę z mapy świata.

Powieść prezentuje zarówno losy Africanusa, jak i kartagińskiego wodza dzięki czemu czytelnicy mogą poznać historię głównego bohatera i jednocześnie lepiej zrozumieć strategię oraz tok rozumowania Hannibala. Ponad to książka została podzielona na pięć części, opisujące dzieciństwo młodego rzymianina oraz jego przygotowywania do wojny, a później udział w kilku bitwach. Dlatego też początkowo akcja toczy się wolno, lecz w miarę rozwoju wojny bardzo się rozkręca. Losy Hannibala i Scypiona Afrykańskiego potrafią wciągnąć aż do ostatnich stron ze względu na liczne zwroty akcji, walkę o władzę oraz moc intryg.

Styl pisania autora na początku przeszkadza – niektóre dialogi wydają się wymuszone, a zachowanie bohaterów sztuczne. Jednak w miarę rozwoju akcji to wrażenie znika i czytelnik może bez przeszkód przenieść się do starożytnego świata pełnego walk, skomplikowanych strategii, namiętności oraz intryg. Towarzyszą mu bardzo realistyczne opisy starć zbrojnych, które są szczegółowe, ale niechaotyczne. Ponad to język powieści jest lekki, więc czyta się szybko i przyjemnie.

Podczas czytania można by odnieść wrażenie, że autor nie dostarcza ogromnej ilości informacji o bohaterach. Jednakże dzięki ich zachowaniu i rozmowom po przeczytaniu kilkuset stron postacie rysują się bardzo przekonująco. Są realistyczne, a ich losy potrafią zainteresować czytelników. Oprócz tytułowego Africanusa, poznajemy także jego rodzinę (stryj, ojciec, matka, brat), narzeczoną, rzymskich senatorów, a wśród nich konsulów, członków trupy teatralnej, legionistów i wielu innych.

Osoby, które nie przepadają za historią, czy też nie posiadają wielu informacji na temat II wojny punickiej nie powinny się zrażać – fakty historyczne zostały przez autora przedstawione dokładnie, ale bez moralizowania i zbędnego zanudzania. Powieść uczy o wojnie między Rzymem a Kartaginą jednocześnie dostarczając kilku godzin rozrywki. Ponad to na końcu można znaleźć liczne dodatki, takie jak słowniczek, mapy, drzewa genealogiczne oraz spis wszystkich konsulów. Można tu także znaleźć opisy życia codziennego, obrzędów i zwyczajów, które panowały w Rzymie. Osoby, które są bardziej zainteresowane tym okresem i posiadają większą wiedzę, także znajdą w tej powieści coś dla siebie.

Po wielu starciach i intrygach docieramy do końca Africanusa. Syna Konsula. Wojna jednak wciąż trwa. Ani Hannibal, ani Rzym nie zamierza składać broni, wiele wątków nie zostało zamkniętych, a Publiusz Korneliusz Scypion Afrykański będzie miał jeszcze sporo okazji do ukazania swojego bohaterstwa w kolejnych tomach trylogii. Powieść czyta się szybko i bardzo przyjemnie, dlatego polecam ją czytelnikom w różnym wieku – także tym, którzy nie przepadają za historią. Niecierpliwie czekam także na kolejną część – Africanus. Wojna w Italii.

III w. p.n.e, Imperium Rzymskie i jego okolice. Hannibal po śmierci ojca oraz Hazdrubala obejmuje dowództwo nad wojskiem Kartaginy i rusza na Rzym, rozpętując tym samym krwawą II wojnę punicką. W tych czasach żyje młody Publiusz Korneliusz Scypion później nazywany Afrykańskim– bohater powieści Africanus. Syn Konsula autorstwa Santiago Posteguillo. Siedemnastoletni...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Przepis na "Ever"
Wlej do książki kilkadziesiąt litrów miłości, dodaj przynajmniej tuzin
kilogramów cukru, łyżeczkę soli, dwie łyżki stołowe grozy, wciśnij na siłę parę pięknych, wspaniałych, tajemniczych bohaterów oraz przypraw całość paranormalnymi zdolnościami. Podawaj odpowiednio ozdobione (najlepiej mroczną dziewczyną i jakimś świecącym kwiatkiem).
Gotowe!

Przepis na "Ever"
Wlej do książki kilkadziesiąt litrów miłości, dodaj przynajmniej tuzin
kilogramów cukru, łyżeczkę soli, dwie łyżki stołowe grozy, wciśnij na siłę parę pięknych, wspaniałych, tajemniczych bohaterów oraz przypraw całość paranormalnymi zdolnościami. Podawaj odpowiednio ozdobione (najlepiej mroczną dziewczyną i jakimś świecącym kwiatkiem).
Gotowe!

Pokaż mimo to


Na półkach:

Kolejna świetna książka z serii "Królowie przeklęci". Powieść uczy, bawiąc. Czytelnik może rozszerzyć swoją wiedzę, nie nudząc się przy tym. Autor doskonale wykreował świat pełen intryg, zbrodni, sekretów i spisków, a także umiejętnie przedstawił bohaterów.
Nie mogę się doczekać, aż sięgnę po czwarty tom tej serii.

Kolejna świetna książka z serii "Królowie przeklęci". Powieść uczy, bawiąc. Czytelnik może rozszerzyć swoją wiedzę, nie nudząc się przy tym. Autor doskonale wykreował świat pełen intryg, zbrodni, sekretów i spisków, a także umiejętnie przedstawił bohaterów.
Nie mogę się doczekać, aż sięgnę po czwarty tom tej serii.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Do tej pory przeczytałam tylko jedną książkę Terrego Pratchetta, więc nie mam dużego porównania. Muszę jednak przyznać, że ta pozycja bardzo mi się spodobała. Może sam pomysł nie zachwyca oryginalnością, ale wykonanie zasługuje na oklaski. Świetny styl pisania, specyficzny dowcip, ciekawe postacie - czego więcej chcieć? Na pewno sięgnę po następne powieści tego autora.

Do tej pory przeczytałam tylko jedną książkę Terrego Pratchetta, więc nie mam dużego porównania. Muszę jednak przyznać, że ta pozycja bardzo mi się spodobała. Może sam pomysł nie zachwyca oryginalnością, ale wykonanie zasługuje na oklaski. Świetny styl pisania, specyficzny dowcip, ciekawe postacie - czego więcej chcieć? Na pewno sięgnę po następne powieści tego autora.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardzo ciekawy pomysł, wykonanie przeciętne. Czytało się szybko, a książka mnie wciągnęła, lecz miejscami wydawała się naciągana, szybka, a bohater naiwny. Ogólne wrażenie pozytywne, ale bez rewelacji.

Bardzo ciekawy pomysł, wykonanie przeciętne. Czytało się szybko, a książka mnie wciągnęła, lecz miejscami wydawała się naciągana, szybka, a bohater naiwny. Ogólne wrażenie pozytywne, ale bez rewelacji.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dawno nie czytałam kryminału, więc z dużym entuzjazmem zagrałam się za "Mojego prywatnego demona". Spotkanie z twórczością Macieja Żytowieckiego zaliczam do udanych, ale nie rewelacyjnych.

Dawno nie czytałam kryminału, więc z dużym entuzjazmem zagrałam się za "Mojego prywatnego demona". Spotkanie z twórczością Macieja Żytowieckiego zaliczam do udanych, ale nie rewelacyjnych.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wspaniała - brak słów. Porusza człowieka do głębi. Wspaniali bohaterskie, wartka akcja z licznymi zwrotami i świetny styl pisania. Czego więcej chcieć?

Wspaniała - brak słów. Porusza człowieka do głębi. Wspaniali bohaterskie, wartka akcja z licznymi zwrotami i świetny styl pisania. Czego więcej chcieć?

Pokaż mimo to


Na półkach:

Lekka, przyjemna, zabawna książka o tym, co może zrobić młoda, zakompleksiona, lecz przyjazna dziewczyna.

Lekka, przyjemna, zabawna książka o tym, co może zrobić młoda, zakompleksiona, lecz przyjazna dziewczyna.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Czytałam jako lekturę i początkowo myślałam, że będzie zła. Jednak szybko się okazało, że bardzo się myliłam. Książka jest przyjemna, czyta się szybko, bohaterowie są sympatyczni.

Czytałam jako lekturę i początkowo myślałam, że będzie zła. Jednak szybko się okazało, że bardzo się myliłam. Książka jest przyjemna, czyta się szybko, bohaterowie są sympatyczni.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Czytałam, gdy byłam dużo młodsza i bardzo mi się podobało. Książka czyni naukę historii przyjemniejszą, zawiera dużo ciekawostek i śmiesznych dialogów.

Czytałam, gdy byłam dużo młodsza i bardzo mi się podobało. Książka czyni naukę historii przyjemniejszą, zawiera dużo ciekawostek i śmiesznych dialogów.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Dla mnie przeciętna - początkowo mnie nudziła, kilka razy nawet chciałam zostawić. Potem znacznie się rozkręciła.

Dla mnie przeciętna - początkowo mnie nudziła, kilka razy nawet chciałam zostawić. Potem znacznie się rozkręciła.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Czytałam bardzo dawno, gdy byłam dużo młodsza i pamiętam, że bardzo mi się podobała. Jednak z pierwszych książek, które przeczytałam, a zarazem która zachęciła mnie do dalszych lektur.

Czytałam bardzo dawno, gdy byłam dużo młodsza i pamiętam, że bardzo mi się podobała. Jednak z pierwszych książek, które przeczytałam, a zarazem która zachęciła mnie do dalszych lektur.

Pokaż mimo to

Okładka książki Wakacje z piekła Libba Bray, Cassandra Clare, Claudia Gray, Maureen Johnson, Sarah Mlynowski
Ocena 5,9
Wakacje z piekła Libba Bray, Cassand...

Na półkach:

Przysięgałam sobie, że nie dotknę żadnej książki "z piekła", niezależnie od tego, czy będą to wakacje, randki, czy pocałunki. Po spotkaniu z "Bale maturalne z piekła" miałam podobnych powieści serdecznie dość. Jednak ciekawość zwyciężyła. Bardzo interesowało mnie to, jak poradzi sobie z krótkim opowiadaniem Cassandra Clare, więc postanowiłam wypożyczyć tę pozycję i się trochę "odmóżdżyć".

Pierwszy tekst, to "Łowy" autorstwa Sarah Mlynowski. Dwie przyjaciółki – Liz oraz Kristin – wybierają się na rejs statkiem, bardzo ważny szczególnie dla tej drugiej, która, oprócz dobrej zabawy, zaplanowała sobie coś jeszcze. Pomysł możne nie zachwyca oryginalnością, ale nie jest też nieciekawy. Wszytko jednak psują żenująco puste bohaterki oraz prosty język. Dialogi pisane szybko, ubogie opisy. Moim zdaniem "Łowy" w ogóle nie powinny ukazać się drukiem. Jedyny plus tej historii to nagły, zupełnie niespodziewany zwrot akcji. Poza tym nie widać w niej nic wartościowego i na pewno nie powinna znaleźć się na samym początku książki – jest na to zbyt krótka i prymitywna.

Najbardziej interesował mnie "Dom luster" Cassandry Clare. Liczyłam na niezachwycający, ale w miarę dobry tekst, lecz gorzko się zawiodłam. Przyrodnie rodzeństwo – Ewan i Violet oraz ich rodzice wybierają się na "wspaniałe" wakacje na Jamajkę. Jednak okolica, na którą przybywają, skrywa mroczną tajemnicę, a bohaterom grozi niebezpieczeństwo. Podsumowując, nic odkrywczego – zakazana miłość, magia, niebezpieczeństwo i nieudany wyjazd. Całość, mimo znośnego stylu, jest wyjątkowo przewidywalna, nawet dla osób, które stronią od podobnych powieści. Opowiadanie niczym nie wyróżnia się na tle innych, nie chwyta za serce, nie wciąga i nie intryguje.

"Nie lubię Twojej dziewczyny" Claudii Gray prezentuje nieco lepszy poziom. Chodź przewidywalne, podobało mi się bardziej. Cecily wyjeżdża wraz z rodziną wyjeżdża na wakacje, które tak naprawdę są sabatem czarownic, ukrywanym przed mężczyznami. Kobiety spotykają się i razem uczą młode dziewczyny, swoje córki, magii. Na wyjazd zawsze jedzie także największy wróg naszej bohaterki – Kathleen. W tym roku zabiera ze sobą swojego idealne, przystojnego chłopaka, aby jeszcze bardziej dopiec Cecily. Sprawy jednak przybierają nieco inny obrót.
Tych wakacji do piekielnych bym nie zaliczyła. Wręcz przeciwnie. Opowiadanie napisane jest poprawnie, lecz z łatwością można przewidzieć rozwój wydarzeń, a końcówka wcale nie zaskakuje. Mimo to podobało mi się bardziej niż poprzednie.

"Dekret o podejrzanych" autorstwa Mauren Johson wywarł na mnie przeciętne wrażenie. Z jednej strony otrzymałam opowiadanie, które można nazwać tajemniczym, zagmatwanym i pełnym zwrotów akcji, lecz całość wydała mi się zupełnie nienaturalna. Przede wszystkim zaszokowała mnie naiwność oraz zachowanie bohaterów oraz przeszkadzał szybki bieg wydarzeń. Gdyby skupić się nad tym i nieco rozwinąć, to całość byłaby o wiele lepsza. Na razie historia o dwóch siostrach – Marylou i Charlotte – które wybrały się na wycieczkę do Francji, jest średnia.

"Nigdzie nie jest bezpiecznie" napisane przez Libbę Bray to zdecydowanie najlepsze opowiadanie. Paczka przyjaciół wybiera się na wielką wycieczkę. Odwiedziwszy Niemcy, Francję, Irlandię, Włochy i Wielką Brytanię zapragnęli udać się do Europy Wschodniej, konkretnie do Necuratul – nawiedzonego miasteczka o bardzo krwawej przeszłości. Na miejscu okazuje się, że mieszkańcy są bardzo zabobonni, a w okolicy faktycznie dzieje się coś niedobrego.

Dreszczyk emocji, zwroty akcji, dobrzy bohaterowie oraz przystępny styl pisania powodują, że całość wypadła zdecydowanie najlepiej. Podobało mi się to, że nie natknęłam się na mdły wątek miłosny. Całość skończyła się tak, jakby historia miała być kontynuowana. Jeśli tak się stanie, to przeczytam następną część.

Dużym minusem książki jest okładka – nieciekawa i zwyczajnie brzydka. Nie przyciąga wzroku, nie zachęca do czytania i nijak ma się do treści.

"Wakacje z piekła" na pewno nie należy do ambitnej literatury. Nie zachwyca pomysłami, świętym wykonaniem i zupełnie nie wciąga. Tylko jedno, góra dwa opowiadania są w miarę dobre, reszta w ogóle nie zasługuje na uwagę. Książka ta nadaje się tylko na bardzo nudne wieczory, a pozytywne wrażenie wywrze tylko na młodych fanach mdłych, banalnych historyjek z magią i zakazaną miłością w tle. Ja do takich osób nie należę, więc "Wakacje z piekła" wywarły na mnie negatywne wrażenie, mimo że prezentują lepszy poziom od "Balów z piekła".

Przysięgałam sobie, że nie dotknę żadnej książki "z piekła", niezależnie od tego, czy będą to wakacje, randki, czy pocałunki. Po spotkaniu z "Bale maturalne z piekła" miałam podobnych powieści serdecznie dość. Jednak ciekawość zwyciężyła. Bardzo interesowało mnie to, jak poradzi sobie z krótkim opowiadaniem Cassandra Clare, więc postanowiłam wypożyczyć tę pozycję i się...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Piękne istoty Kami Garcia, Margaret Stohl
Ocena 6,7
Piękne istoty Kami Garcia, Margar...

Na półkach:

Kręciłam się koło tej książki od kliku tygodni, ale zawsze przechodziłam obojętnie lub odkładałam ją na półkę, nie myśląc nawet o kupnie. Nie zrobiłabym tego do tej pory, gdyby nie mnogość pozytywnych recenzji, które miałam okazję przeczytać oraz liczne dobre opinie moich znajomych. Najbardziej zniechęcała mnie okładka – mroczne drzewa i ogromy, fikuśny, różowy napis "Piękne istoty" przywodził mi na myśl ociekający miodem romans bardzo podobny do "Zmierzchu". Jednak przekonana przez innych postanowiłam sięgnąć po "Piękne istoty", oczekując w miarę oryginalnej, dynamicznej historii.

Książka opowiada o nastoletnim chłopcu, Ethanie, który prowadzi nudne życie w równie nudnym miasteczku – Gatlin. To typowa miejscowość, gdzie wszyscy bardzo dobrze się znają, a plotki rozchodzą się z prędkością światła. Życie w takim miejscu nie należy do przyjemności dla żywych, pragnących nowości młodzieńców, dlatego chłopak każdego dnia marzy o tym, żeby opuścić swoje rodzinne strony i zwiedzić świat. Jego spokojna egzystencja zmienia się wraz z przybyciem do Gatlin nowej, tajemniczej dziewczyny – Leny, siostrzenicy miejscowego dziwaka – Macona Ravenwooda. Ze względu na pochodzenie i odmienny stój nastolatka od początku budzi wrogość, tym bardziej, że wraz z jej pojawieniem się w miasteczku zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Lena i jej rodzina skrywają trudną do pojęcia tajemnicę, która nie pozwala jej żyć normalnie, a między Ethanem a nią zaczyna rodzić się większe uczucie. Młodzi wspólnie chcą przeciwstawić się mrocznej sile i tym samym uratować dziewczynę.

Powieść jest napisana w narracji pierwszoosobowej, historię poznajemy z punktu widzenia Ethan, co stanowi wyjątek od reguły. W tego typu powieściach funkcję narratora pełni przeważnie dziewczyna. Język jest przyjemny, młodzieżowy i, co za tym idzie, prosty. Czyta się szybko i lekko, co powoduje, że "Piękne istoty" świetnie nadają się dla młodzieży na deszczowe wieczory, bądź dla odprężenia się przy kubku dobrej kawy lub herbaty.

Pomysł wydaje się być w miarę oryginalny, ciekawy i łatwy do zrozumienia. Akcja rozwija się w umiarkowanym tempie, a czytelnik po kolei otrzymuje odpowiedzi na liczne, nurtujące go pytania. Podczas czytania towarzyszy uczucie niepewności, a także liczne tajemnice, które otaczają rodzinę Leny aż do ostatnich stron. Występuje również wątek miłosny, który nie jest przesadzony i przesłodzony, ale wywołuje jeszcze większe emocje. Powieść dostarcza wielu przeżyć aż do efektownego, zaskakującego zaskoczenia. Początkowo czytało mi się dobrze, ale z łatwością odrywałam się od książki, lecz z czasem powieść pochłonęła mnie całkowicie i na dobre wciągnęłam się w losy Ethana i Leny.

Bohaterowie oraz różnice między nimi są bardzo wyraziste. Do szpiku kości zepsute, wyciągnięte prosto z solarium lalunie kontrastują z spokojną, skromną Leną preferującą raczej ciemne, niekiedy tandetne, stare ubrania. Żywiołowy Link, surowa, nieco dziwna Amma oraz wiele innych – każda osoba ma własne, odrębne cechy i wyróżnia się na tle innych. Najbardziej spodobał mi się Macon, który może pochwalić się mianem najciekawszego charakteru.

Uważam, że "Piękne istoty" to książka idealna dla młodych czytelników. Łączy w sobie nutkę miłości, niepewności, tajemnicy, mroku, walki dobra ze złem, a wszystko dobrane w odpowiednich ilościach, co tworzy historię ciekawą, ale nie przesadzoną. Myślę, że powieść ta nie należy do ambitnej literatury, ale dostarcza przyjemności podczas czytania. Nie zachwyca, ale też nie nudzi. Moim zdaniem jest warta polecenia.

Kręciłam się koło tej książki od kliku tygodni, ale zawsze przechodziłam obojętnie lub odkładałam ją na półkę, nie myśląc nawet o kupnie. Nie zrobiłabym tego do tej pory, gdyby nie mnogość pozytywnych recenzji, które miałam okazję przeczytać oraz liczne dobre opinie moich znajomych. Najbardziej zniechęcała mnie okładka – mroczne drzewa i ogromy, fikuśny, różowy napis...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Gorsza niż poprzednia część, ale wciąż bardo dobra. Ciekawe przedstawienie piekła, dobry pomysł, świetny styl pisania i wspaniali bohaterowie.

Gorsza niż poprzednia część, ale wciąż bardo dobra. Ciekawe przedstawienie piekła, dobry pomysł, świetny styl pisania i wspaniali bohaterowie.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Czy targa Wami od czasu do czasu bardzo dziwne przeczucie? Potraficie bawić się pyłkami kurzu, kierując nimi za pomocą silnej woli? Czy może widzicie tajemnicze cienie i kształty w ciemnościach? Jeśli tak, to posiadacie wyjątkową moc, właściwą dla niektórych mieszkańców Świata – magicznego miejsca, pełnego wyjątkowych stworzeń, widocznych tylko dla niektórych.

Takie umiejętności posiada jedna z głównych postaci "Porta Coeli. Czarne żniwa" autorstwa Susane Vallejo. Veridiana - kobieta o arystokratycznym pochodzeniu, musiała uciekać z Francji, z rozległych posiadłości jej męża przed jego rodziną, żądną majątku. Zamieszkała w Toledo wraz ze swoim bratem, który wykpił swoje pochodzenie i został kupcem. Żyje spokojnie wśród rodziny, lecz pewnego dnia jej przeszłość daje o sobie znać. Z tego powodu trafia do niezwykłego miejsca, a na jaw wychodzą jej wyjątkowe umiejętności.

Ważnym bohaterem jest także Enrique – młody syn hrabiego Rascony Carnejo. Urodził się jako drugi, więc majątek i tytuł zgarnął jego brat, a on musiał zdobywać pozycję, służąc Arcybiskupowi. Wyrusza do Toledo, aby rozwikłać zagadkę tajemniczych zaginięć dzieci, jakoby porywanych przez Żydów. Jego losy krzyżują się z piękną Veridianą, przez to odrywa wie.e tajemnic, swoje przeznaczenie oraz umiejętności.

Opis książki bardzo mnie zainteresował, szczególnie wzmianka o Inkwizycji. Lubię powieści z nią związane, więc bardzo się ucieszyłam, dowiedziawszy się o wygranej. Poza tym kusił mnie także pomysł na drugi tom oraz jego poziom, bo pierwszy – Brama światów – prezentował się dość dobrze, lecz nie rewelacyjnie. Niestety Inkwizycja w "Czarnych żniwach" pojawia się tylko czasami, stanowi tło. Wszystkich jej zwolenników ostrzegam, że nie ma co u szukać, bo autorka kładzie nacisk na magiczną krainę

Fabuła jest bardzo prosta i nad wyraz przewidywalna. Każdy czytelnik powieści fantastycznych z łatwością odgadnie przebieg wydarzeń, nie wysilając się przy tym. Powieść nie posiada żadnych większych zwrotów akcji, a końcówka, mimo że dobra, też nie stanowi dużego zaskoczenia. Poza tym łudząco przypomina pierwszą część, szczególnie motyw z odkrywaniem nowych mocy oraz zakazaną miłością.

Akcja mknie w dość w szybkim tempie. Wiele wątków mogłoby być o niebo lepszych, gdyby wprowadzić nieznaczny element zaskoczenia lub trochę bardziej się rozpisać. Śmierć, rozpacz czy tęsknota są opisane przeciętnie, nie wywołują żadnych uczuć, przez co książka nie wciąga tak bardzo. Nie nudzi, ale też nie pochłania bez reszty.

Wydaje mi się, że bardziej widoczny jest wątek miłosny – oczywiście nieszczęśliwy. Miejscami dobry, miejscami naciągany, ogólnie dobry, mówiąc w skrócie. Miłość mnicha i kobiety jest oklepana, trzeci, zazdrosny mężczyzna także nie dodaje całości oryginalności. Cieszyłam się tylko, że opisy uczuć nie należą do zbyt cukierkowych czy nużących, a całość kończy się po mojej myśli, co sobie cenię.

Styl Susany Vallejo zupełnie nie przypadł mi do gustu. Jest prosty, bezbarwny. Wielokrotnie przeszkadzał mi współczesny język – odbierał całości smaku. Poza tym opisy magicznej krainy są przeciętne, zupełnie niemagiczne. Tak naprawdę osobliwy świat wydaje się całkiem przeciętny.

Tym razem bohaterowie pozbyli się swojej dziecinności, lecz wciąż nie należą do najlepszych. Enrique oraz Veridianę oczywiście znamy najlepiej i w miarę dokładnie. Reszta jest zarysowana delikatnie, niewyraźnie. Występują dwie główne postacie, więc książka zawiera dwa punkty widzenia, pisane narracją trzecioosobową, co bardzo mi się podoba. Dzięki temu poznajemy zarówno uczucia czy myśli Veridniany, jak i młodego Enrique.

Najbardziej do gustu przypadł mi Victor, który jako jedyny nie był targany dumą czy wygórowanymi ambicjami, z łatwością przebaczał, był wierny, honorowy i mądry.

Często słyszę, że drugie części są zazwyczaj gorsze. W tym przypadku się to nie sprawdza, bo "Czarne żniwa" mimo wad są powieścią przystępną, można nawet rzec, że dobrą, ale bez żadnych rewelacji. Przede wszystkim prezentują znacznie lepszy poziom niż część pierwsza, strasząca wybitnie prostą fabułą, nudnym wątkiem miłosnym i dziecinnymi bohaterami.

Jeśli ktoś nie miał jeszcze przyjemności czytać "Bramy światów", to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby ją ominąć i od razu zabrać się za drugą część. Akcja rozpoczyna się kilka lat po przygodzie Yebry i Bernarda, a w powieści pojawia się większość nowych postaci, więc czytelnik nie będzie miał problemów ze zrozumieniem.

Dużym plusem jest to, że czyta się ją bardzo szybko i przyjemnie. To lektura niezobowiązująca, lekka, idealna na podroż czy do umilenia czasu wieczorem, po pracy. Mimo minusów spędziłam z nią kilka przyjemnych godzin, nie wciągnęłam się, ale bawiłam się dobrze. Cieszę się, że druga część jest lepsza. Jeśli wzrost poziomu się zachowa, dwie następne powieści będą bardzo ciekawe. Pozostaje mi tylko cierpliwie czekać, aż się ukażą.

"Porta Coeli. Czarne żniwa" to książka dobra, lecz nie zachwycająca. Nie można od niej oczekiwać nic ambitnego, lecz świetnie nadaje się do odpoczynku. Myślę, że spodoba się głównie młodszym fanom fantastyki, którzy nie oczekują wspaniałych opisów, ciągłych zwrotów akcji i zaskakującego zakończenia.

Czy targa Wami od czasu do czasu bardzo dziwne przeczucie? Potraficie bawić się pyłkami kurzu, kierując nimi za pomocą silnej woli? Czy może widzicie tajemnicze cienie i kształty w ciemnościach? Jeśli tak, to posiadacie wyjątkową moc, właściwą dla niektórych mieszkańców Świata – magicznego miejsca, pełnego wyjątkowych stworzeń, widocznych tylko dla niektórych.



Takie...

więcej Pokaż mimo to