-
Artykuły„Małe jest piękne! Siedem prac detektywa Ząbka”, czyli rozrywka dla młodszych (i starszych!)Ewa Cieślik1
-
ArtykułyKolejny nokaut w wykonaniu królowej romansu, Emily Henry!LubimyCzytać2
-
Artykuły60 lat Muminków w Polsce! Nowe wydanie „W dolinie Muminków” z okazji jubileuszuLubimyCzytać2
-
Artykuły10 milionów sprzedanych egzemplarzy Remigiusza Mroza. Rozmawiamy z najpoczytniejszym polskim autoremKonrad Wrzesiński14
Biblioteczka
2018-04-09
2018-08-31
2017-09-10
2017-06-16
„- Nadziei potrzebujemy w równej mierze co chleba i mięsa - wszedł mi w słowo i spojrzał na mnie bystrym wzrokiem, co u niego było rzadkością. - Potrzebujemy nadziei, bo ona daje nam siłę, by trwać.”
„Dwór cierni i róż” to moja pierwsza książka tej autorki. Nie miałam jeszcze okazji zapoznać się z jej popularną serią „Szklany tron”, więc nie wiedziałam czego mogę się spodziewać. Dlatego też miałam pewne obawy, czy jest to rodzaj fantastyki, który mi się spodoba.
Obawy te wzrosły, gdy już przy pierwszych stronach zaczęły mnie przytłaczać zbyt długie opisy. Jednak w momencie, gdy zaczęło się coś dziać (a nastało to bardzo szybko) – przestało mi to przeszkadzać. Tak więc, jeśli zaczynając czytać tę książkę – poczujecie podobnie: że to chyba nie dla was – nie rezygnujcie, dajcie jej szansę i przeczytajcie ją do końca – na pewno nie pożałujecie.
Książka ta przedstawia historię o świecie zamieszkanym przez dwie rasy – ludzi i posiadających magiczne moce fae. Ich ziemie są jednak oddzielone od siebie murem.
Pewnego zimowego dnia dziewiętnastoletnia Feyra wyrusza do lasu upolować zwierzynę, aby wraz z ojcem i siostrami mieć co jeść. W swoim polowaniu dziewczyna zapuszcza się w pobliże muru, który oddziela ziemie ludzi od Prythianu. Tam dziewczyna zabija wilka, nie zdając sobie sprawy z tego, że był to jeden z fae.
Wkrótce w drzwiach jej chaty staje Tamlin – jeden z książąt Prythianu – żądając zadośćuczynienia za ten czyn. Feyra musi opuścić swoją rodzinę, by udać się do krainy fae, gdzie spędzi resztę swoich dni.
Po pewnym czasie okazuje się, że całemu światu – zarówno ludzkiemu, jak i magicznemu – grozi olbrzymie niebezpieczeństwo, a Feyra ma swoją rolę w uratowaniu go.
„- Ciesz się swoim ludzkim sercem, Feyro. Żałuj tych, którzy nie czują już nic.”
Dla mnie książka okazała się bardzo pozytywnym zaskoczeniem. Żałuję tylko, że wzięłam się za nią dopiero teraz, bo już od dawna czekała na mnie na półce. Mimo obaw, bardzo szybko mnie ona wciągnęła i czytałam ją dotąd, aż oczy same mi się zamykały i musiałam ją odłożyć, by zażyć trochę snu. A i wtedy robiłam to z ogromnym żalem, zastanawiając się „Po co komu sen?”. ;)
Tym co mnie również zaskoczyło to fakt, że książka mimo brutalności jest też niezwykle romantyczna. A czy jest coś lepszego niż fantasy z wątkiem romantycznym w tle? Dla osoby lubiącej wszelkiej maści istoty nadnaturalne – chyba nie.
Dlatego wszystkim osobom o podobnym książkowym guście – zdecydowanie polecam „Dwór cierni i róż”. Jest to niezwykle ciekawa i zaskakująca książka. I mimo objętości – czyta się ją niesamowicie szybko i przyjemnie.
Ta część postawiła poprzeczkę bardzo wysoko, a biorąc pod uwagę, że sporo osób stwierdziło, że kolejna jest jeszcze lepsza... Nie mogę się doczekać!
„- Kocham cię - wyszeptał i pocałował mnie w skroń. - Kocham cię mimo cierni.”
„- Nadziei potrzebujemy w równej mierze co chleba i mięsa - wszedł mi w słowo i spojrzał na mnie bystrym wzrokiem, co u niego było rzadkością. - Potrzebujemy nadziei, bo ona daje nam siłę, by trwać.”
„Dwór cierni i róż” to moja pierwsza książka tej autorki. Nie miałam jeszcze okazji zapoznać się z jej popularną serią „Szklany tron”, więc nie wiedziałam czego mogę się...
"Miałam wątpliwości, czy przyszłam na ten świat z umiejętnością przebaczania. Nie potrafiłam puścić w niepamięć krzywd wyrządzonych tym, których kochałam. O te wyrządzone mnie nie dbałam - a na pewno dużo mniej."
Długo zastanawiałam się jak ocenić tę książkę. W końcu - jak widać - postanowiłam przyznać jej maksymalną liczbę gwiazdek. Nie dlatego, że była idealna, ponieważ według mnie takich książek nie ma. No, może z jednym wyjątkiem, ale nie będzie nim "Dwór skrzydeł i zguby". Ta książka czasami denerwowała mnie do tego stopnia, że miałam ochotę rzucić nią o ścianę. Głównie przez to, że autorka poszła w stronę jakiejś dziwnej poprawności i na siłę stworzyła pewne postacie i zdarzenia. To mój największy zarzut do tej książki. Jednak przymykam na to oko i przyznaję najwyższą ocenę za ogólne wrażenie, jakie na mnie wywarła - nie tylko ta część, ale cała seria. Przymykam oko na wady i przyznaję najwyższą ocenę za to, jak bardzo przeżywałam to co się działo w tej książce. Bo powiedzieć, że mnie ona doszczętnie rozłożyła, to nic nie powiedzieć.
"- Wszyscy mamy w sobie coś strzaskanego. Każdy na swój sposób... Okruchy w miejscach, których nikt nie zobaczy."
Przyznaję - często płaczę ze wzruszenia przy książkach. Tak już mam, nic na to nie poradzę. Ale przy "Dworze skrzydeł i zguby" nie płakałam. Ja ryczałam jak bóbr, albo jak ranny łoś. Albo jak jedno i drugie. Zakończenie tej książki to totalny emocjonalny rollercoaster. Najpierw płakałam ze smutku nad losem bohaterów, gdyż w obliczu wojny ich przyszłość nie jawiła się zbyt różowo. Potem płakałam z ulgi, gdyż pojawiało się światełko w tunelu, które mogło wszystko odmienić. A potem znów płakałam ze smutku, bo okazywało się, że zarówno ulga, jak i nadzieja, były krótkotrwałe, gdyż wróg okazywał się silniejszy. I tak praktycznie w kółko - pojawiający się płomyczek nadziei, a po chwili brutalne jego zgaszenie. A na koniec płacz rozpaczy nad śmiercią najbliższych... Najbliższych nie tylko bohaterce, ale również mnie, gdyż sama do niektórych osób przywiązałam się w równym stopniu co Feyra.
"Nawet w przypadku istot nieśmiertelnych w życiu nie było dość czasu, by marnować go na nienawiść."
Jednak oddziaływanie na emocje to oczywiście nie jedyny powód, dla którego moja ocena jest taka a nie inna. Przede wszystkim, jestem pod ogromnym (a nawet PRZEOGROMNYM) wrażeniem świata, jaki stworzyła autorka. Pod wrażeniem tego, jak oryginalny jest to świat. Ile oryginalnych i niesamowitych istot dzięki niemu poznałam. Tego nie da się opisać słowami, to trzeba "zobaczyć" samemu.
"Tylko Ty możesz zdecydować, co cię złamie."
Kolejną zaletą jest niezwykły styl pisania. Autorka - przykładając ogromną wagę do szczegółów - nie szczędzi nam dokładnych, długich opisów, a mimo to, całość czyta się niesamowicie lekko i sprawnie. Sprawnie do tego stopnia, że musiałam wręcz się hamować, żeby nie skończyć tej książki zbyt szybko. Żeby móc się nią delektować odrobinę dłużej.
Na słowa uznania zasługuje również sposób, w jaki autorka wykreowała wszystkich bohaterów. Nie jest tak, że nakreśliła tylko tych głównych, a pozostali stanowią tło. Każda postać jest wyrazista i charakteryzuje się czymś innym, co na pewno ma wpływ na to, że cała historia jest tak barwna.
"(...) To co jest naszą słabością, może okazać się naszą największą siłą. I że właśnie osoba po której by się tego najmniej spodziewać, może odmienić bieg historii."
Sarah J. Maas stworzyła kawał wybitnej fantastyki. "Dwór skrzydeł i zguby" porwał mnie w wir wydarzeń tak, jak już dawno nie zrobiła tego żadna książka. Pióro autorki pozwoliło mi nie tylko śledzić z zapartym tchem losy bohaterów... Pozwoliło mi BYĆ TAM z nimi. Miejsca, które odwiedzali... Bitwy, które toczyli... Widziałam je, jakbym stała tuż obok. Dla mnie to najlepszy dowód na to, że pisarz ma niebywały talent.
Dawno też nie spotkałam się z tak realnie oddanymi relacjami rodzinnymi. Zazwyczaj spotykam się z tym, że są one albo zbyt naznaczone dramatami, albo zbyt sielankowe. Autorka tej serii na przykładzie Feyry, jej sióstr i ich ojca pokazuje, że są sytuacje, w których złościmy się na siebie nawzajem, mamy do siebie jakiś żal, ale mimo to nie przestajemy o siebie dbać. Dla mnie jest to ważne przesłanie: możemy się kłócić, ale nigdy nie przestawajmy się kochać.
W tej książce ważny element stanowi również wyjątkowa, prawdziwa przyjaźń.
A śledzenie losów tak zgranej paczki to po prostu czysta przyjemność.
"Nie tylko cena płacona w życiach była druzgocąca i rozdzierająca, ale też to, że wojna zmieniała samą duszę... świadomość, że może i mogłam wrócić do Velaris, może uda się osiągnąć pokój, miasta można odbudować... ale ta bitwa, ta wojna... Ja na zawsze już pozostanę odmieniona. Wojna pozostanie we mnie o wiele dłużej, niż będzie fizycznie trwała, jak niewidzialna blizna, która może z czasem zblednie, ale nigdy nie zniknie."
Motywem przewodnim tego tomu jest wojna, a co za tym idzie - jest tu więcej brutalnych rzeczy, niż mogliśmy zaobserwować w poprzednich tomach. Jednak nie jest to przytłaczające, mamy momenty na oddech - gdy przemierzamy z bohaterami coraz to nowsze zakątki Prythianu, mamy momenty romantycznych uniesień, które przyprawią o szybsze bicie serca, a wisienką na torcie jest wplatany humor, dzięki któremu uśmiech niejednokrotnie pojawi się na naszej twarzy.
Co do samej wojny - myślę, że została bardzo realnie oddana. Nie tylko bitwy, ale również to co się działo pomiędzy nimi. Planowanie strategii, zawiązywanie sojuszy, inwigilacja wrogich oddziałów "od wewnątrz", poświęcenie kierowane miłością do własnego narodu i wiarą w lepszą przyszłość, godna podziwu odwaga w obliczu niebezpieczeństwa - to wszystko tam jest. I jak to na wojnie - nie brakuje również ofiar.
"Dwór skrzydeł i zguby" to swego rodzaju "jazda bez trzymanki", pełna wielu zaskoczeń i niespodziewanych zwrotów akcji.
"Tryumfalna noc... i wieczne gwiazdy. Jeśli on był ciemnością, ja byłam migoczącymi gwiazdami, które dobrze widać tylko w jego ciemnościach."
Ta seria niewątpliwie zalicza się u mnie do najlepszych. I najlepszych z najlepszych. Z pewnością jeszcze nieraz powrócę do tego magicznego świata.
P.S: Dotąd nie wiedziałam jak to jest mieć książkowego kaca. Nie wiedziałam jak to jest nie być w stanie rozpocząć nowej książki, gdyż nie opuściło się świata z poprzedniej.
Teraz już wiem.
"Miałam wątpliwości, czy przyszłam na ten świat z umiejętnością przebaczania. Nie potrafiłam puścić w niepamięć krzywd wyrządzonych tym, których kochałam. O te wyrządzone mnie nie dbałam - a na pewno dużo mniej."
więcej Pokaż mimo toDługo zastanawiałam się jak ocenić tę książkę. W końcu - jak widać - postanowiłam przyznać jej maksymalną liczbę gwiazdek. Nie dlatego, że była idealna, ponieważ...