Biblioteczka
2023-09-24
2016-02-07
2016-05-22
2016-01-28
2016-06-23
"TO LUDZIE DEPRAWUJĄ BOGÓW.”
kiedyś plemiona słowiańskie składały Światowidowi krwawe ofiary z chrześcijańskich misjonarzy. Na przebłaganie i ku Jego wiecznej chwale. Ale Światowid umarł. W samotności i zapomnieniu. Zapłonęły stosy heretyków. W imię Jezusa. Na przebłaganie i ku Jego wiecznej chwale. Dziś świszczą kule, wybuchają bomby, słychać krzyki islamskich fundamentalistów: „Allahu Akbar”, płacz i jęki konających ofiar. Na przebłaganie i ku Jego wiecznej chwale.
Czy właśnie tego chcą od nas Bogowie? Czy to raczej ta ukryta w nas bestia, wiecznie złakniona ludzkiej krwi? To ludzie deprawują Bogów. Bogów skazanych na długą agonię w samotności.
czy zdarza wam się czasami, po lekturze jakiejś książki, przeżywać wewnętrzny konflikt między Czytelnikiem, a ukrytym w was Fanem?
„Samotność Bogów” jest niezwykle interesującą powieścią. Dobrze napisaną. Błyskotliwą. Mądrą - tą rzadko ostatnio spotykaną w literackim świecie Mądrością Uniwersalną.
A jednak nie jest to książka dla mnie. Nie wpasowuje się w moją prywatną fandomską definicję „dobrej literatury”. Nie wiem… może to ta konwencja baśni? Podobno nikt nie jest za stary na baśnie, jednak ja uważam, że jestem. Nie ten wiek, czy nie ta wrażliwość?
niemniej, gorąco polecam tę niezwykłą lekturę. O gustach się nie dyskutuje, ale walory literackie i moralne są wartościami uniwersalnymi (a przynajmniej powinny takie być).
"TO LUDZIE DEPRAWUJĄ BOGÓW.”
kiedyś plemiona słowiańskie składały Światowidowi krwawe ofiary z chrześcijańskich misjonarzy. Na przebłaganie i ku Jego wiecznej chwale. Ale Światowid umarł. W samotności i zapomnieniu. Zapłonęły stosy heretyków. W imię Jezusa. Na przebłaganie i ku Jego wiecznej chwale. Dziś świszczą kule, wybuchają bomby, słychać krzyki islamskich...
2023-03-28
2023-01-20
2017-07-19
2021-12-03
2022-10-26
2022-09-07
2017-10-21
niniejsza publikacja niezaprzeczalnie porusza ważną kwestię powszechności dyskryminacji kobiet, stosowania wobec nich przemocy fizycznej i psychicznej oraz tego, jak ogromny wpływ na podtrzymanie patriarchalnych schematów i konserwatywnych postaw mają największe monoteistyczne religie świata. Trudno jest zaprzeczyć twierdzeniu, że religie te upowszechniają i utrwalają nierówności w społeczeństwach. Zwłaszcza, gdy zobrazować to licznymi przykładami brutalnych doświadczeń kobiet, homoseksualistów i innowierców w krajach o dominującym wpływie religii na politykę i kształt porządku społecznego. Nie to miało zatem wpływ na moją nieprzychylną ocenę całej publikacji, lecz jej forma, pewne uogólnienie i nieprzewidziane pominięcie.
Książka ta została spisana w tak chaotyczny (i chyba też nie do końca przemyślany) sposób, że bez silnego wsparcia Czytelniczej Siły Woli trudno byłoby mi dotrwać do końca. Już w pierwszym rozdziale zostałam zbombardowana tak licznymi przykładami, że zanim dotarłam do ostatniej strony, nie pamiętałam już żadnego z nich na tyle, by móc go przekazać dalej. No… może poza jednym wyjątkiem. Tylko dlatego, że pochodził z Polski. Później Autorzy zaszczycili mnie polemiką z niejaką Karen Armstrong, twórczynią biografii Mahometa. Nie mam pojęcia, kim ta kobieta jest. Pierwszy raz o niej słyszę. Co nie przeszkodziło pani Benson i panu Stangroom wplątać mnie w polemikę z jej poglądami, bez przybliżenia jej osoby i wpływu, jaki wywiera w całej dyskusji na temat praw kobiet w islamie. A im głębiej w las, tym ciemniej… 245-stronnicowy wywód, pretendujący do miana „naukowego”, albo też „popularnonaukowego”, a stosujący się do takich środków wyrazu, jak wtrącenia [sic!] do wypowiedzi innych, czy też sformułowanie typu: „(o Karcie Praw Rodziny) Problem ten jest wpisany w samą kartę. Żeby to zobaczyć, nie trzeba nawet czytać jej postanowień”. Wielokrotne powracanie do tych samych wątków. Podejście, zgodnie z którym podejrzany jest winny, dopóki nie udowodni swojej niewonności. Wszystko to skumulowane, wywołało u mnie irytację i skrajne zmęczenie tematem.
„Dlaczego Bóg nienawidzi kobiet?”. Polski przekład tytułu jest kolejną porażką niniejszej publikacji. Nie dowiadujemy się z niej bowiem dlaczego Bóg nienawidzi kobiet, a co najwyżej jak przejawia się owa nienawiść. Ale czy na pewno? Utożsamienie norm i reguł religijnych z wolą Boga budzi we mnie skojarzenie z maturą z języka polskiego i tym magicznym pytaniem, uwielbianym przez nieskończone rzesze maturzystów: Co Autor miał na myśli? I Wisławą Szymborską, która w ten sposób nie zdała matury z własnego wiersza. Czego Bóg od nas oczekuje? Bóg, którego istnienia (bądź też nieistnienia) nikomu, jak dotychczas, nie udało się udowodnić. Bóg, którego nikt nie widział i nikt z Nim nie rozmawiał. Wprawdzie istnieją jeszcze święte księgi, uznane za Słowo Boże. Żadnej z nich Bóg nie spisał własnoręcznie, nie spadły nam z nieba niczym Death Note. Mówi się nam, że powstały pod wpływem bożego natchnienia, ale kto tak naprawdę nas do tego przekonuje, jeśli nie właśnie ludzie, którzy je spisali? Ludzie, którzy kryją się za plecami Boga, wydając nieludzkie prawa, zakazy i rozporządzenia. Bo z Bogiem się nie polemizuje. Boga się słucha, albo kończy w piekielnych czeluściach. Jakie to proste. Może więc właściwe pytanie nie powinno brzmieć „dlaczego Bóg nienawidzi kobiet?” lecz „dlaczego człowiek nienawidzi drugiego, innego człowieka?”.
autorzy książki twierdzą, iż „religia pozostaje ostatnim bastionem arbitralnej niesprawiedliwości i wspierającego ją przymusu”, a jej upadek jest gwarantem zapewnienia równości i poszanowania godności każdej istoty ludzkiej. Gdy tymczasem doświadczenia z ostatnich stu lat pokazują, iż ludzie bez problemu mogą znaleźć sobie inny parawan, którym będą mogli przesłaniać swe bestialstwo i żądzę panowania nad słabszymi. Jeśli nie Bóg, to Rasa. Jeśli nie Rasa, to świętość Narodu. Prawdą jest, że śmierć religii ułatwiłaby szerzenie idei praw człowieka i dała szersze pole do walki o te prawa. Ale to jeszcze nie stanowi gwaranta, że przyjdzie kiedyś taki dzień, gdy wszyscy ludzie na całym świecie będą „wolni i równi pod względem swej godności i swych praw”. Nie tylko na piśmie.
niniejsza publikacja niezaprzeczalnie porusza ważną kwestię powszechności dyskryminacji kobiet, stosowania wobec nich przemocy fizycznej i psychicznej oraz tego, jak ogromny wpływ na podtrzymanie patriarchalnych schematów i konserwatywnych postaw mają największe monoteistyczne religie świata. Trudno jest zaprzeczyć twierdzeniu, że religie te upowszechniają i utrwalają...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-01-04
pozycja ta wzbudziła we mnie niemały dysonans. Z niektórymi poruszanymi przez Macieja Ziębę OP kwestiami trudno było mi się jednoznacznie zgodzić. Jak chociażby jego bezkrytyczne uznanie zasług Kościoła w rozwoju cywilizacyjnym przy jednoczesnej awersji do zarzutów krytyków Kościoła, odnoszących się do mrocznych czasów tejże instytucji. Z drugiej jednak strony, mocno poruszyło mnie spojrzenie Dominikanina na kwestię ekumenizmu, czy znaczenie pojednania, dialogu i kompromisu w chrześcijańskich relacjach. Szybko jednak zdałam sobie sprawę, że nie chodzi wcale o to, byśmy się zgadzali we wszystkim, ale abyśmy potrafili czegoś się od siebie wzajemnie nauczyć. Świat to ogromna przestrzeń, na której znajdzie się miejsce dla każdego z nas. Podobnie powinno być w Kościele. Różnimy się. Mamy prawo mieć inne zdanie, inne spojrzenie na różne kwestie. Ale zawsze powinniśmy odnosić się do siebie z szacunkiem i przyjaźnią. Na tym opiera się nauka Jezusa. I na tym powinien opierać się zarówno Kościół, jak i cały Świat.
pozycja ta wzbudziła we mnie niemały dysonans. Z niektórymi poruszanymi przez Macieja Ziębę OP kwestiami trudno było mi się jednoznacznie zgodzić. Jak chociażby jego bezkrytyczne uznanie zasług Kościoła w rozwoju cywilizacyjnym przy jednoczesnej awersji do zarzutów krytyków Kościoła, odnoszących się do mrocznych czasów tejże instytucji. Z drugiej jednak strony, mocno...
więcej mniej Pokaż mimo to
krótka historia bezdomności Miłości Chrześcijańskiej i jej trzech córek: Sprawiedliwości, Litości i Prawdy, wyrzuconych z Miasta Nienawiści. Piękna. I smutna zarazem. Bo ponadczasowa. Czyli aktualna i dzisiaj.
krótka historia bezdomności Miłości Chrześcijańskiej i jej trzech córek: Sprawiedliwości, Litości i Prawdy, wyrzuconych z Miasta Nienawiści. Piękna. I smutna zarazem. Bo ponadczasowa. Czyli aktualna i dzisiaj.
Pokaż mimo to