-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński36
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant5
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na maj 2024Anna Sierant970
Biblioteczka
2021-08-31
2021-06-14
Dla fanów nieokiełznanego oniryzmu czy realizmu magicznego może okazać się sporym zawodem, bo choć elementy tych konwencji mają swoje miejsce w tej krótkiej pozycji, to jednak czyta się ją bardziej jak sentymentalną gawędę.
Autorka opowiada o grupie przyjaciół i różnych hamulcach w ich życiu - coś niby chcą zmienić, ale nie bardzo wiedzą jak ani co. Pod względem językowym jest to wszystko bardzo piękne - kolejne rozdziały kładą akcenty na inną postać, więc początkowo nierozróżalna mieszanka obcobrzmiących imion w dialogach szybko staje się bardziej zrozumiała. Można by traktować tę powieść jako szereg opowiadań, które mają wspólnych bohaterów i motyw - przemijanie, stagnację, brak siły do dokonania zmian w swoim życiu.
To wszystko jest bardzo pięknie napisane - ciągi myśli i dialogi są niesamowicie ludzkie, ale jest to powieść mała - dla tych, którzy nasłuchali się o niej (i o filmie) może okazać się zawodem, bo mimo irańskiego kontekstu nie jest to pozycja, która kojarzyłaby się ze współczesnymi irańskimi dramatami, kwestie społeczne nie są tu silnie wyeksponowane, irański kontekst co prawda istnieje, ale równie dobrze mogłaby to być powieść o zwykłej niemocy, strachu przed zmianami czy zwyczajnie starzeniu się.
Dla fanów nieokiełznanego oniryzmu czy realizmu magicznego może okazać się sporym zawodem, bo choć elementy tych konwencji mają swoje miejsce w tej krótkiej pozycji, to jednak czyta się ją bardziej jak sentymentalną gawędę.
Autorka opowiada o grupie przyjaciół i różnych hamulcach w ich życiu - coś niby chcą zmienić, ale nie bardzo wiedzą jak ani co. Pod względem językowym...
2021-06-08
Dzika mieszanka felietonu i powieści, kryptoprzemyśleń autorki i prostych refleksji na temat ruchu. Momentami dokuczał mi brak puenty - wątki poza tym, że są wariacjami na jeden temat i mają subtelne wspólne punkty zaczepne nie łączą się w jedną spójną całość, co daje poczucie, że jest to raczej zbiór zmyślnie poszatkowanych opowiadań niż powieść - zdecydowanie piękny jest tu język, linie fabularne często się zmieniają, więc łatwo jest cały czas zaczynać kolejny ledwie kilkustronicowy rozdział - pozycja skrojona w sam raz dla biegunów z książką w pociągu czy autobusie.
Trochę liczyłem na to, że to wszystko złączy się w jedną całość fabularną, ostatecznie jest to fabularyzowana wariacja myśli na temat tego, czym jest ruch w różnych formach, co nas pcha do przodu i tym podobnych - większość wątków urywa się bez właściwego dla powieści czy opowiadania rozwiązania akcji i nawet ostatnie, dość długie i pozostawione osobno, nie stanowi jakiegoś istotnego podsumowania tej chaotycznej całości. Z pewnością jednak książka "weszła" mi szybko i w wielu momentach bawiłem się bardzo dobrze czytając ją.
Dzika mieszanka felietonu i powieści, kryptoprzemyśleń autorki i prostych refleksji na temat ruchu. Momentami dokuczał mi brak puenty - wątki poza tym, że są wariacjami na jeden temat i mają subtelne wspólne punkty zaczepne nie łączą się w jedną spójną całość, co daje poczucie, że jest to raczej zbiór zmyślnie poszatkowanych opowiadań niż powieść - zdecydowanie piękny jest...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-06-03
2021-05-30
2021-05-30
2021-05-30
Jedna z pierwszych książek, które czytałem po czesku i to już kilka lat temu (a jednocześnie pierwsza, która okazała się przekładem i chętnie bym porównał ze słowackim oryginałem) - w szczególności pamiętam nagminne próby znalezienia w jakimś słowniku słowa "trhina", bo nie zrozumiałem efektu na okładce i pamiętam też nagminnie powtarzające się nowe słówko - "omítkę", bo ów tynk to słowo klucz większości opisów w pierwszej części tej pozycji.
Ta książka miała swoje uroki, nie wiem na ile to rzeczywistość literacka i szczerze mówiąc niezbyt mnie to interesowało po odłożeniu książki. Ma momenty i ciekawe opisy, momentami nawet budziła większe emocje, choć jak z przeważającą większością literatury spod znaku horroru/thrillera, o jakichś ciarkach czy nie spaniu po nocach (po których to zresztą czytałem tę pozycję) nie było tu mowy.
Postacie mówiły często mało literackim językiem, podobało mi się ich realistyczne zachowanie i indywidualny styl dopasowany do tego kim byli w rzeczywistości a nie do języka literackiego, który by dodawał patosu do, jakby nie było, gatunku, w którym patos jest na miejscu. Obserwowanie zmieniającej się relacji blogera-fascynata z jego trzeźwo myślącą drugą połówką i sympatyzowanie z nimi na zmianę to coś co mi się tu spodobało dużo bardziej niż łażenie po tajemniczych górach czy lootowanie placów budowy.
Jedna z pierwszych książek, które czytałem po czesku i to już kilka lat temu (a jednocześnie pierwsza, która okazała się przekładem i chętnie bym porównał ze słowackim oryginałem) - w szczególności pamiętam nagminne próby znalezienia w jakimś słowniku słowa "trhina", bo nie zrozumiałem efektu na okładce i pamiętam też nagminnie powtarzające się nowe słówko - ...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-05-30
2021-05-30
Zdecydowanie przeszkadzała mi obszerność opisów wydarzeń na planecie, jak i książki w ogóle. Książka jako całość - to znaczy jej koncept, który rozwiązuje się gdzieś pod koniec, był dość dobry, ale ilość dialogów, przydługich opisów zbrojeń i tym podobnych, sprawia, że nie czuję wystarczającej kompensacji czasu, który włożyłem w ich czytanie. Dużo bardziej strawne byłoby dla mnie w formie opowiadania, tak naprawdę poza epilogiem strasznie męczyłem.
Zdecydowanie przeszkadzała mi obszerność opisów wydarzeń na planecie, jak i książki w ogóle. Książka jako całość - to znaczy jej koncept, który rozwiązuje się gdzieś pod koniec, był dość dobry, ale ilość dialogów, przydługich opisów zbrojeń i tym podobnych, sprawia, że nie czuję wystarczającej kompensacji czasu, który włożyłem w ich czytanie. Dużo bardziej strawne byłoby...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-05-30
2021-05-30
2015
Podróż na południe jest pozycją absolutnie nietuzinkową, całkowicie inną od tego do czego przyzwyczaiła Polaków czeska proza. I trochę inna od tego, co większość czytelników tak w ogóle zna. Ajvaz stworzył wielką w każdym znaczeniu powieść szkatułkową, którą czyta się niczym zapis ze snu, fantasmagorii, każda kolejna warstwa powieści zaskakuje swoją innością a jednocześnie idealnie wkomponowuje się w całość świata przedstawionego. Zawiązaniem akcji jest przypadkowe spotkanie z rodakiem na Krecie, które niemal nie doszłoby do skutku - w związku z nim bohater zaczyna wysłuchiwać o morderstwie i tym jak tamten się dostał tam, gdzie jest. Ta podróż na południe wiedzie jednak przez dużo nieoczekiwanych przystanków.
To misternie wytworzona rzeczywistość, która wydaje się być bujaniem w obłokach, napisana w taki sposób, że sami możemy trochę ulecieć w swoich fantazjach - podróż w czasie, w przestrzeni, podróż w tekstach, pełna miłości do przypadkowości życia, magii, naciągania naszej wyobraźni do granic. A przy tym świetna zabawa, w którą możemy po prostu się zapaść.
Podróż na południe jest pozycją absolutnie nietuzinkową, całkowicie inną od tego do czego przyzwyczaiła Polaków czeska proza. I trochę inna od tego, co większość czytelników tak w ogóle zna. Ajvaz stworzył wielką w każdym znaczeniu powieść szkatułkową, którą czyta się niczym zapis ze snu, fantasmagorii, każda kolejna warstwa powieści zaskakuje swoją innością a jednocześnie...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-11
2020-11-28
Vojnović w tej książce jest takim hit or miss - z czego dla osób, które temat wojny domowej w Jugosławii szczególnie ciekawi może okazać się za mało "soczysty", czy osadzony w historii. Dla innych przeciwnie - budowanie fabuły przede wszystkim na emocjach i sentymentalizmie stanowią tej literatury zaletę.
Główny bohater, Vladan, w swoim dorosłym życiu nagle dowiaduje się, że żył w kłamstwie. Jego ojciec nie tylko nie był ofiarą wojny, ale był wręcz zbrodniarzem. Taka wiedza prowadzi do detektywistycznej pogoni za ojcem, przeszłością i próbą odkrycia własnej tożsamości. Jest to coś co, przynajmniej w Polsce, wydaje się być tematem mało wyeksploatowanym w literaturze.
Protagonista oczywiście rzuca wszystko dla tego celu i jest gotów z dnia na dzień przemierzyć całe Bałkany w poszukiwaniu ojca, co odbija się też na jego związku. To akurat jedna z wad książki - choć ten romantyzm jest bardzo porywający literacko, to jednocześnie gdzieś tam puka uproszczona na potrzeby dynamiki psychologia i motywacje.
W biegu wydarzeń przeplatają się akapity dotyczące zarówno dzieciństwa, jak i późniejszej "pogoni" za ojcem, co jest najciekawszym zabiegiem w całej tej pozycji - czasami dopiero po dłuższej chwili możemy rozpoznać, czy bohater wspomina czy opowiada o chwili bieżącej, co idealnie oddawało jego rozemocjonowany stan i to, jak żywe były wspomnienia. Nawet sen potrafi być przedstawiony w miarę realnie jako opis wydarzeń - tu wychodzi filmowość stylu Vojnovicia, który świetnie operuje perspektywami i odczuciami czytelnika.
Styl autora jest niepozbawiony ironii, chociaż humoru tu niewiele - panuje smutne spojrzenie na skomplikowany i nierozumiejący się półświatek bałkański i dygresje dotyczące uprzedzeń i bezpodstawnych podziałów w społeczeństwie - taki stały element samokrytycznej kultury bałkańskiej.
Mam dosyć mieszane uczucia co do "Mojej Jugosławii". Miałem okazję słuchać dwu wywiadów z autorem i cała koncepcja książki, jak i styl autora wydają mi się mega-ciekawe, ale mimo zwięzłej formy temat zdawał mi się często trochę wypalać w zarodku - świetnie czyta się przemyślenia autora na temat swojego życia, natomiast jego relacje z matką czy żoną są poprowadzone często wręcz obrazkowo, stąd często miałem wrażenie, że dużo lepiej by mi się to czytało w formie mniej osadzonej w świecie noweli czy opowiadania, w którym na tapecie zostałaby wyłącznie relacja z ojcem - zbrodniarzem.
Vojnović w tej książce jest takim hit or miss - z czego dla osób, które temat wojny domowej w Jugosławii szczególnie ciekawi może okazać się za mało "soczysty", czy osadzony w historii. Dla innych przeciwnie - budowanie fabuły przede wszystkim na emocjach i sentymentalizmie stanowią tej literatury zaletę.
Główny bohater, Vladan, w swoim dorosłym życiu nagle dowiaduje się,...
2020-10
Nie należę do osób, które w sławnym już humorze autorki zakochały się od razu, nie jestem też wyjadaczem powierzchownych pozycji popularnonaukowych. Po książce Janiny spodziewałem się zwięźle opisanej wiedzy o statystyce, ale z nastawieniem na wysiłek intelektualny, więc wstawki humorystyczne i długie anegdoty z jej życia z początku mnie nużyły. Do „Janiny” podszedłem z odrobiną rezerwy, ale też wiarą, że dowiem się czegoś. Czego konkretnie? Jeszcze nie wiedziałem, bo statystyka wydawała mi się czymś odległym, co do tej pory wiązałem wyłącznie z wizualizacją danych i wiedząc, że jestem daleki od meritum – przybliżyć się do niej.
Szybko zmieniłem nastawienie. Janina nie tłumaczy statystyki samej w sobie, ale coś równie ważnego i ogólniejszego, co jest podstawą nie tylko statystyki, ale wszelkich nauk humanistycznych i ścisłych – tłumaczy błędy logiczne i poznawcze, techniki manipulacji, które mijamy każdego dnia oraz przede wszystkim – metodę naukową. Metodę naukową, której zrozumienie pozwala nie tylko na uniknięcie błędów w rozumowaniu statystycznym, ale ogólnie.
Czytając „Statystycznie rzecz biorąc” znajdziemy oprócz tematów okołostatystycznych również anegdoty np. psychologiczne (eksperyment stanfordzki) czy historyczne (o noblistach), które oprócz bycia świetnymi przykładami różnych kontrowersji, błędów lub nietypowych pomysłów w świecie nauki, ale też dla wielu czytelników będą ciekawym rozszerzeniem wiedzy ogólnej i ewentualnym punktem zaczepienia do rozwinięcia swojej wiedzy w innych dziedzinach nauki.
„Statystycznie rzecz biorąc” poleciłbym każdemu na początku swojej drogi naukowej. Dla wielu studentów czy absolwentów, zwłaszcza nauk społecznych, może nieść wiele powtórzeń z wiedzy własnej, ale nawet wtedy jest to całkiem zgrabnie napisany romans o nauce. Nie jest dla każdego i wiele osób z bardziej naukowym zacięciem i większymi oczekiwaniami co do wiedzy stricte statystycznej się odbije od żartów, niekończących się anegdot i punów. Za to zrozumie ją każdy, niezależnie od tego czym się interesuje, na jakim etapie edukacji jest i jaką ma cierpliwość do książek – i nie ma nikogo na świecie, komu ta wiedza nie jest potrzebna.
Nie należę do osób, które w sławnym już humorze autorki zakochały się od razu, nie jestem też wyjadaczem powierzchownych pozycji popularnonaukowych. Po książce Janiny spodziewałem się zwięźle opisanej wiedzy o statystyce, ale z nastawieniem na wysiłek intelektualny, więc wstawki humorystyczne i długie anegdoty z jej życia z początku mnie nużyły. Do „Janiny” podszedłem z...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-11-07
Książka napisana w tonie zaiste wstrząsającym i szokującym - redaktorzy próbują budować wrażenie okrucieństwa na czytelniku tak mocno, że wrzucają te przymiotniki do każdej jednej anegdoty. Napisana tak, że aż nie chce się wierzyć w jej wartość merytoryczną już na starcie, tyle tu grania na emocjach i żonglowania smutkiem i gniewem w stronę Niemców - ani to dobry reportaż, ani materiał historyczny - są całe strony w których redaktorzy wymieniają, ilu to rzeczy nie wiemy jeszcze w tej sprawie, większość materiału to średnio przedstawione anegdoty a nawet domysły jak coś tam być może wyglądało (ze względu na brak badań).
Jak ktoś ma ochotę na kilkaset stron czytania o tym jaka wojna była straszna (a konkretniej ten aspekt, że dorośli umierali a ich dzieci były germanizowane) jednocześnie dowiadując się prawie nic to zapraszam do lektury.
Książka napisana w tonie zaiste wstrząsającym i szokującym - redaktorzy próbują budować wrażenie okrucieństwa na czytelniku tak mocno, że wrzucają te przymiotniki do każdej jednej anegdoty. Napisana tak, że aż nie chce się wierzyć w jej wartość merytoryczną już na starcie, tyle tu grania na emocjach i żonglowania smutkiem i gniewem w stronę Niemców - ani to dobry reportaż,...
więcej Pokaż mimo to