Podróż na południe

Okładka książki Podróż na południe Michal Ajvaz
Okładka książki Podróż na południe
Michal Ajvaz Wydawnictwo: Książkowe Klimaty Seria: Czeskie Klimaty literatura piękna
532 str. 8 godz. 52 min.
Kategoria:
literatura piękna
Seria:
Czeskie Klimaty
Tytuł oryginału:
Cesta na jih
Wydawnictwo:
Książkowe Klimaty
Data wydania:
2016-04-04
Data 1. wyd. pol.:
2016-04-04
Liczba stron:
532
Czas czytania
8 godz. 52 min.
Język:
polski
ISBN:
9788364887246
Tłumacz:
Leszek Engelking
Tagi:
Kreta morderstwo powieść czeska literatura czeska
Średnia ocen

7,4 7,4 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Literatura na Świecie nr 3-4/2020 (584-585) Michal Ajvaz, Petr Borkovec, Milan Děžinský, Marie Iljašenko, Josef Jedlicka, Aleksander Kaczorowski, Pavel Kolmačka, Andrzej Kopacki, Maciej Libich, Arnošt Lustig, Karel Milota, Patrik Ouředník, Redakcja pisma Literatura na Świecie, Maciej Robert, Klara Soukupova, Vaclav Vokolek, Ivan Wernisch
Ocena 6,7
Literatura na ... Michal Ajvaz, Petr ...
Okładka książki Maść przeciw poezji. Przekłady z poezji czeskiej Michal Ajvaz, Ivan Blatný, Egon Bondy, Jakub Deml, Jiřina Hauková, Vladimír Holan, Miroslav Holub, Josef Kainar, Jiří Kolář, Ludvík Kundera, Petr Mikeš, Jaroslav Seifert, Jan Skácel, Jáchym Topol, Jaroslav Vrchlický, Oldřich Wenzl, Ivan Wernisch
Ocena 7,3
Maść przeciw p... Michal Ajvaz, Ivan ...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,4 / 10
80 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1173
1149

Na półkach:

To się nazywa pulpowa fikcja. Sztuka opowiadania ma się dobrze – zdaje się tą książką mówić Autor, a skromny czytelnik może się tylko z nim zgodzić. Taki „Rękopis znaleziony w Saragossie” na miarę XXI wieku. Męczy mnie tylko pytanie, czy ta wspaniała postmodernistyczna zabawa stanowi sztukę dla sztuki, czy po prostu odzwierciedla naszą płynną nowoczesność...

Główny wątek zaczyna się od pewnego morderstwa popełnionego w Pradze przez zabójcę przebranego za aktora przebranego za kantowską „Rzecz Samą w Sobie”. W pogoń za sprawcą rzucają się m.in. postacie symbolizujące „Formę Czystej Naoczności”, ”Apercepcję Transcendentalną”, „Materię Zmysłową” i inne najważniejsze pojęcia filozofa z Królewca (BTW: może naprawdę to miasto powinno być czeskie, zwłaszcza że swą nazwę zawdzięcza królowi na Hradzie Przemysłowi Ottokarowi II – dzielnemu krzyżowcowi w wyprawie Zakonu Szpitala Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego na jakże uciążliwych Prusów).

I od tego zabójstwa zaczyna się szalona postmodernistyczna jazda, a konkretnie podroż na południe „śladami znaków”. Imponuje mnogość wątków i swoboda przemieszczania się między nimi. Konia z rzędem temu, który nie pogubi się nieco (ja gubiłem się „bardziej nieco”) w poszczególnych narracjach, wykazujących zapewne zamierzoną tendencję do oszołomienia czytelnika. Intencjonalne musiało być także i to, ze nie każda opowieść będzie w równym stopniu interesująca dla każdego czytającego.

A czegoż to nie ma w tych „szkatułkowych” powieściach, gdzie popkulturowe klisze rywalizują z wyrafinowaną filozoficzną narracją. Mnie zadziwiły wywody na temat nigdy nieistniejącego narodu ligdyjskiego; „powieść pasożytnicza”; powieść w drucie na dnie morza utrwalona, która staje się obiektem muzealnym, a potem – palimpsestem, by na koniec paść ofiarą dżungli, która zarasta ruiny muzealnego budynku; węgierska „medytująca mrówka”; sugestywny obraz miasta Meksyk, święcące teksty Mirandoli w Morzu Czarnym, żelki, z których ”promieniowała cicha groza”,

Ważne znaczenie dla rozwiązania zagadki ma łacińska nazwa krętogłowa, mojego ulubionego ptaka, którego niełatwo dostrzec, ale jeśli ktoś ma takie szczęście jak ja, to jeszcze udaje się go wiele razy z blisko sfotografować….

Ale najbardziej przemówiła do mnie narracja z „Opowieści przeora”. Tam zaś myśl/hipoteza/pewność (?),że my, ludzie – wraz z całą biomasą świata - jesteśmy jedynie rozproszonymi komórkami żądnego krwi potwora o rodowodzie kosmicznym, który czeka na przepoczwarzenie, pożarcie nas i wylot w kosmos. A jedyną szansą na unicestwienie tego monstrum byłoby - cóż, przyjmijmy tę hiobową wieść z właściwą godnością – zbiorowe samobójstwo ludzkości, połączone z całkowitym zniszczeniem wszystkiego, co żyje na Ziemi. Gdyby zachował się choć jeden żywy organizm, oznaczałoby to jedynie odsuniecie narodzin monstrum na te marne kilka miliardów lat.

Podróż dwójki bohaterów na południe to oczywiście figura podroży po prawdę, którą w końcu poznają – ale tylko o sprawcach dwóch zabójstw, nie o sobie. Sens tego epistemologicznego przedsięwzięcia podważa Autor, gdy z przekorą pisze, mrugając na boku do czytelnika: „Jedyną rzeczą, która zostanie, będzie banalne rozwiązanie pewnej detektywistycznej zagadki”, by natychmiast dodać:
„A może podroż miała jeden rdzeń, ale tym rdzeniem była tylko pustka, a padające na rzeczy światło było cichym światłem pustki, blaskiem nicości”.

PS Książka mogłaby jednak być krótsza o te powiedzmy 1/5, na czym jeszcze bardziej by tylko zyskała (dlatego 7/10). Chyba że pewne przemęczenie czytelnika znów było kolejnym postmodernistycznym zamiarem Ajvaza… ….

I jeszcze cytaty, które wyrwane z licznych kontekstów niewiele pewnie powiedzą, ale być może zachęcą.

…Apercepcja Transcendentalna potknęła się o wielką mutrę sterczącą z szyny i biadoliła, ze zwichnęła nogę w kostce, Formy Czystej Naoczności starały się udzielić jej pomocy, podczas gdy Materia Zmysłowa radziła policjantom, co powinni zrobić i bardzo ich tym irytowała. Dziewczyna z grupy kategorii Czystej Naoczności pobiegła ku jasnej plamie, rysującej się w ciemnej gęstwinie, i wróciła z kostiumem Rzecz Samej w Sobie, który uciekając, morderca tutaj najwyraźniej porzucił...

…Wiele razy przekonałem się, że turysta, który za granicą natyka się na rodaka, uważa za swoje prawo, a nawet obowiązek, nawiązać z nim rozmowę i naprzykrzać mu się nieprzerwanym mówieniem o najnudniejszych kwestiach. Dlatego zawsze, kiedy w obcym kraju słyszałem czeskie słowa, natychmiast przedsiębrałem środki mające uniemożliwić rozpoznanie, skąd przyjechałem…

…Tydzień po maturze zobaczył na pętli tramwajowej ogłoszenie mówiące, że Przedsiębiorstwo Komunikacyjne przyjmie dyspozytora ruchu, podniósł głowę i kiedy ujrzał oszkloną wieżyczkę, powiedział sobie, że tam mógłby mieć spokój, jedyną rzecz, której pragnął...

…Czytał, co się da, chociaż wszystkie słowa w książkach zgasły i leżały teraz na stronach jak martwe owady…

…Uświadomił sobie, że nie ma u siebie w domu książki, która by bez wyboru opisywała wszystko, co napotyka spojrzenie.

…Mówił sobie, że tajemnica niedorostków nie musi być zawsze gorsza od tajemnicy ludzi dojrzałych i mądrych…

…Na seminarium wbijały się w niego, z wyjątkiem oczu Rity, wyłącznie oczy wypełnione po brzegi nienawiścią. (…) Nie uciekał przed złymi spojrzeniami, patrzył na gromadę twarzy ściśniętych śmiertelną nienawiścią i czuł osobliwą rozkosz, nauczył się z przyjemnością kąpać w wyziewach obłędu i nienawiści…

…Wiedział, że dla kobiety mężczyzna zdolny jest popełniać o wiele większe głupstwa niż udział w demonstracjach domagających się praw dla nieistniejącego ludu…

…Cisza pustki pełna jest słów, zdań, opowieści (…) Pustka była tym, co na świecie najpełniejsze…

…Uświadomiłem sobie, że najszczęśliwszymi chwilami w moim życiu były poranki w obcych miastach…

…Pośród bogatych wdów z obu Ameryk modne stało się kupowanie kopii męża po jego śmierci (często w postaci z młodych lat); zdarzały się przypadki, w których kopia dostarczana była jeszcze zanim małżonek zdążył wyzionąć ducha, niekiedy więc po powrocie z pogrzebu na wdowę czekał koło kominka nowo narodzony i odmłodniały mąż ze szklaneczką sherry w reku…

…Zauważyli, że ku głowie Miguela pochyla się nie tylko wiele szepczących ust, ale także sporo uważnie słuchających uszu…

…Dla mnie zawsze odpychające były wszelkie książki obiecujące magię i tajemnicę, a ostatecznie za wszystkimi zagadkowymi portierami i parawanami pokazujące jaskrawo przybrany banał…

…Musiała przez dwie godziny oglądać amerykański thriller, którego twórcy nawet nie próbowali przedstawić swego dzieła jako sztuki…

....Niektórym wojnom mądrzej jest pozwalać przez całe życie jedynie tlić się, zostawiać je niewygrane ani nieprzegrane…

…Obaj nie przestali być nikim aż do śmierci…

…Też myślałam, że wydarzenia muszą mieć koniec. Ale to bzdura. Nic nigdy się nie zamyka, koniec to tylko nasza iluzja…

...Czy jego uśmiech jest uśmiechem przebiegłego intryganta, czy nic niepojmującego głupca…?

To się nazywa pulpowa fikcja. Sztuka opowiadania ma się dobrze – zdaje się tą książką mówić Autor, a skromny czytelnik może się tylko z nim zgodzić. Taki „Rękopis znaleziony w Saragossie” na miarę XXI wieku. Męczy mnie tylko pytanie, czy ta wspaniała postmodernistyczna zabawa stanowi sztukę dla sztuki, czy po prostu odzwierciedla naszą płynną nowoczesność...

Główny...

więcej Pokaż mimo to

avatar
147
130

Na półkach:

Otwierając tę książkę nie wiedziałam, że właśnie wyruszam w podróż, w jakiej jeszcze nigdy nie byłam. Podróż, która zaczyna się w czeskiej Pradze, aby zaraz z niej wyruszyć przez kolejne miasta, niektóre wyimaginowane, by wreszcie dotrzeć na samo południe, na Kretę.

Ta książka to także podróż po gatunkach. Bo dostajemy tu powieść obyczajową, z odrobiną kryminału, żeby zaraz mogła się stać powieścią Sci-fi, fantasy, przygodową, czasem może też nawet psychologiczną 🤔. Bo taka właśnie jest ta powieść - matrioszka. Jej szkatułkowa budowa wciąga czytelnika w różne historie, różne światy i zabiera go w podróż w nieznane.

Książka czasami jest bardzo wymagająca. Niektóre historie podobały mi się bardziej, inne mniej. Jedna rzecz jednak niezmiennie mnie zachwycała - język. M. Ajvaz pisze w tak piękny, poetycki sposób, że niemalże słyszałam dźwięk fal rozbijających się o nabrzeże w małym kreteńskim porcie. Słyszałam warkot odpływającego promu, czułam zapach kawy, którą właśnie zaparzył dla mnie właściciel tawerny. Leniwe jesienne słońce grzało moją skórę, a senny nastrój kreteńskiej wioski wylewał się z kart powieści.

"Podróż na południe" to w końcu też powieść o opowiadaniu historii. O wartości rozmowy i słuchania drugiego człowieka, a także o miłości - jak daleko może ona nas zaprowadzić.

Wzruszałam się tu dużo, dużo rozmyślałam, zachwycałam wszechobecną sztuką, czasem się irytowałam. Ale najważniejsze jest to, że ta książka na zawsze zostawi we mnie ślad. Będę do niej wracać. Jeszcze nigdy nie odbyłam tak fascynującej podróży. Polecam!

Otwierając tę książkę nie wiedziałam, że właśnie wyruszam w podróż, w jakiej jeszcze nigdy nie byłam. Podróż, która zaczyna się w czeskiej Pradze, aby zaraz z niej wyruszyć przez kolejne miasta, niektóre wyimaginowane, by wreszcie dotrzeć na samo południe, na Kretę.

Ta książka to także podróż po gatunkach. Bo dostajemy tu powieść obyczajową, z odrobiną kryminału, żeby...

więcej Pokaż mimo to

avatar
688
390

Na półkach: ,

Ta książka wymaga skupienia i uwagi. Narracja jest gęsta, ilość wątków i postaci bywa przytłaczająca. Opowieść jest drobiazgowa, a autor dba o to, by dostarczyć czytelnikowi wielu szczegółów. To powieść pudełko, książka w książce, kryminał, który niespiesznie dąży do rozwikłania zagadki. Erudycja autora zachwyca, precyzja w prowadzeniu wątków również. Moim zdaniem druga część książki lepsza od pierwszej, choć pewnie będą i tacy, którzy docenią wyobraźnię w tworzeniu wielokrotnych światów. Dla mnie jednak fascynująca była rzeczywista podróż na południe, bardzo jej bohaterom zazdroszczę.

Ta książka wymaga skupienia i uwagi. Narracja jest gęsta, ilość wątków i postaci bywa przytłaczająca. Opowieść jest drobiazgowa, a autor dba o to, by dostarczyć czytelnikowi wielu szczegółów. To powieść pudełko, książka w książce, kryminał, który niespiesznie dąży do rozwikłania zagadki. Erudycja autora zachwyca, precyzja w prowadzeniu wątków również. Moim zdaniem druga...

więcej Pokaż mimo to

avatar
334
36

Na półkach:

Podróż na południe jest pozycją absolutnie nietuzinkową, całkowicie inną od tego do czego przyzwyczaiła Polaków czeska proza. I trochę inna od tego, co większość czytelników tak w ogóle zna. Ajvaz stworzył wielką w każdym znaczeniu powieść szkatułkową, którą czyta się niczym zapis ze snu, fantasmagorii, każda kolejna warstwa powieści zaskakuje swoją innością a jednocześnie idealnie wkomponowuje się w całość świata przedstawionego. Zawiązaniem akcji jest przypadkowe spotkanie z rodakiem na Krecie, które niemal nie doszłoby do skutku - w związku z nim bohater zaczyna wysłuchiwać o morderstwie i tym jak tamten się dostał tam, gdzie jest. Ta podróż na południe wiedzie jednak przez dużo nieoczekiwanych przystanków.

To misternie wytworzona rzeczywistość, która wydaje się być bujaniem w obłokach, napisana w taki sposób, że sami możemy trochę ulecieć w swoich fantazjach - podróż w czasie, w przestrzeni, podróż w tekstach, pełna miłości do przypadkowości życia, magii, naciągania naszej wyobraźni do granic. A przy tym świetna zabawa, w którą możemy po prostu się zapaść.

Podróż na południe jest pozycją absolutnie nietuzinkową, całkowicie inną od tego do czego przyzwyczaiła Polaków czeska proza. I trochę inna od tego, co większość czytelników tak w ogóle zna. Ajvaz stworzył wielką w każdym znaczeniu powieść szkatułkową, którą czyta się niczym zapis ze snu, fantasmagorii, każda kolejna warstwa powieści zaskakuje swoją innością a jednocześnie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
233
26

Na półkach:

"Podróż na południe" to jedna z tych książek, które na długo zapadają w pamięć. Jest ona zupełnie nietypowa, awangardowa i pełna zaskakujących wątków, bohaterów. Nie wiem, czy kiedykolwiek uda mi się znaleźć podobną powieść, ale zdecydowanie na to liczę - podróż, w którą wyruszamy dzięki Ajvazowi jest jednym z najlepszych przeżyć, o jakich możemy marzyć; jest to zdecydowanie warte powtórki.



Książka opowiada o losach wielu postaci, które w niesamowity sposób łączą się ze sobą i rozplatają, by na nowo do siebie powrócić. Jest to powieść szkatułkowa, co dodatkowo jest źródłem ogromu radości odkrywania fabuły. W czasie czytania czułam się jak podróżniczka zwiedzająca zupełnie nowy ląd. Każde kolejne zdanie otwierało nowe możliwości, kolejne akapity rozszerzały powieść, tworząc niezwykłą sieć.

To umiejętne rozkładanie i składanie fabuły jest czymś wspaniałym, co po skończeniu książki daje poczucie ogromnej satysfakcji oraz potrzeby dla przemyślenia fabuły. Nie jest ona trudna do zrozumienia, czy nieoczywista, po prostu jej zaskakujący charakter wymaga poświęceniu jej wielu myśli, czasu, by w pełni odczuć jej wagę, najważniejsze punkty ciężkości, a także samą istotę powieści. Myślę, że zabawa, z jaką była tworzona, pewna kokieteria, którą odnajdujemy w sposobie łączenia wątków jest powiewem świeżości, ale przy tym nie może zostać po prostu odebrana jako coś łatwego. W tym jest pewien paradoks tej książki. Z jednej strony można ją zaliczyć do lekkich pozycji, a z drugiej właśnie nie można nie poddać jej refleksji.

Przy tym trzon fabuły nie jest bardzo niespotykany, unikatowy - cała oś książki opiera się na wątku kryminalnym, to on, nawet gdy czasowo się o nim zapomina, jest najważniejszym, kluczowym elementem. To utrzymuje książkę w ryzach. Pozostałe bardziej istotne wątki są dość poetyckie, nawet gdy pozostają rzeczywiste, łatwo odczuć w nich świat fantazji, zgubić się w nim. Silny motyw przewodni, jakim jest morderstwo spaja całą książkę w naprawdę znakomity sposób.

Jednak, muszę zauważyć, że niektóre kwestie, które tworzyły główny problem, były bardzo istotne w ogóle mnie do siebie nie przekonały. Z racji tego, że były to kluczowe cechy części bohaterów, pojawiały się bardzo często, były opisywane z wielką szczegółowością, a w dalszym ciągu uznawałam je za naciągane, nierzeczywiste. Autor utworzył charakter, który sprawnie tworzył oniryczną atmosferę w powieści, ale w moim przypadku doprowadził też do obudzenia wielu wątpliwości i niechęci. Domyślam się, że ten problem nie będzie dotyczył wszystkich czytelników i łatwo też nie zwracać uwagi na to małe rozczarowanie, ale dla mnie był to istotny minus, gdy zastanawiałam się nad tą książką. Szczególnie pamiętam, że przez prawie cały okres czytania z tyłu głowy pozostawała mi jakaś niechęć względem niektórych postaci. Dopiero po przeanalizowaniu całości zrozumiałam, co mi przeszkadzało i zauważyłam z czego to wynikało. Tak naprawdę jest to dla mnie jedyna tak przeszkadzająca rzecz w całej powieści. Cała reszta fabuły była dla mnie niezwykłym, nowym światem, który bardzo chciałam odkrywać.

Wielowarstwowość powieści jest naprawdę ogromną zaletą książki. Ciągłe odkrywanie jest w pewien sposób istotą tej książki. Bardzo mi się to podobało, szczególnie, że w jakiś sposób autorowi udało się tak utworzyć narrację, by była ona bardzo subtelna; sprawna, a przy tym pozostawia czytelnikowi pewną wolność - nie ma wrażenia, jak gdyby pisarz prowadził za rękę. On tylko nakreśla świat, pilnuje naszej podróży, a przy tym pozostawia nas samych, pozwala dostrzec każdy szczegół, nie ingerując w nasze odczucia. Ta lekkość w budowie, słowach jest bardzo potrzebna w tej książce, która łatwo mogłaby stać się przytłaczająca. Dzięki kunsztowi literackiemu udało się temu zapobiec, umożliwić lekturę większej ilości osób.

Książka jest także napisana kwiecistym językiem. Jest to przykład powieści napisanej naprawdę pięknym językiem, dzięki czemu czyta się ją jeszcze przyjemniej. Jest to również jeden z elementów, pokazujących jak bardzo powieść była przemyślana. Wskazuje na to także budowa, której nie można nic zarzucić, bo jest idealnie spójna, a także atmosfera, będąca piękną wizualizacją świata "Podróży...". Tak samo język tworzy wspaniałą oazę, przepiękne dopełnienie całej powieści. Tworzy to bardzo spójny świat, gdzie każdy bohater, każdy element jest idealnie wyszlifowany by współgrał z pozostałymi.

Nawet elementy humorystyczne nie wybijają się z tej zgranej grupy. Często humor może być w jakiś sposób niefortunny, niedopasowany do charakteru powieści czy danej sytuacji. Autorowi udało się uniknąć takiej nieścisłości, a i tak zachować pewne momenty, wywołujące szeroki uśmiech na twarzy. Nie ma ich wiele, bo nie pasowałoby to do fabuły, ale te krótkie fragmenty dodatkowo odciążają atmosferę, dodają nowe siły dla czytelnika, na nowo motywują by nie odrywać się od lektury.

Chciałabym także zwrócić uwagę na tłumacza, Leszka Engelkinga. Domyślam się, iż nie była to prosta powieść do przetłumaczenia, a udało się to wręcz znakomicie. Były momenty, które dla mnie były ciut niezręczne ze względu na formę i użycie czasu, ale wydaje mi się, że to wynika z niecodzienności takich działań, takiego użycia słów. Zresztą, nie wydawało się to niefortunne, a raczej dodające książce unikatowości, co faktycznie się udało.

"Podróż na południe" jest naprawdę niesamowitą książką, zaskakującą i zmieniającą postrzeganie całego świata. Nie jest najprostszą lekturą, ale zdecydowanie warto po nią sięgnąć, poznać jej niespotykany świat i na nowo dostrzec rzeczywistość.

Jeżeli podobała Ci się ta recenzja, zapraszam na mojego bloga: https://zgrajaksiazek.blogspot.com/

"Podróż na południe" to jedna z tych książek, które na długo zapadają w pamięć. Jest ona zupełnie nietypowa, awangardowa i pełna zaskakujących wątków, bohaterów. Nie wiem, czy kiedykolwiek uda mi się znaleźć podobną powieść, ale zdecydowanie na to liczę - podróż, w którą wyruszamy dzięki Ajvazowi jest jednym z najlepszych przeżyć, o jakich możemy marzyć; jest to...

więcej Pokaż mimo to

avatar
821
596

Na półkach: ,

Po 10% upierdliwego kwiecistego stylu i puszenia się autorskiego dałem sobie spokój. Podobno potem jest lepiej, więc może kiedyś wrócę.

Po 10% upierdliwego kwiecistego stylu i puszenia się autorskiego dałem sobie spokój. Podobno potem jest lepiej, więc może kiedyś wrócę.

Pokaż mimo to

avatar
603
37

Na półkach:

Co bym zrobił, gdybym potrafił pisać i do głowy przyszłaby mi arcyciekawa opowieść? Obudowałbym ją dodatkową treścią i sprzedał jako książkę. Ale co bym zrobił gdyby do głowy przyszło mi dziesięć takich opowieści? Opowieści, które same z siebie żyją własnym życiem i są od siebie oddalone o lata świetlne? Napisałbym dziesięć książek? Czy jedną? Podróż na Południe.

Co bym zrobił, gdybym potrafił pisać i do głowy przyszłaby mi arcyciekawa opowieść? Obudowałbym ją dodatkową treścią i sprzedał jako książkę. Ale co bym zrobił gdyby do głowy przyszło mi dziesięć takich opowieści? Opowieści, które same z siebie żyją własnym życiem i są od siebie oddalone o lata świetlne? Napisałbym dziesięć książek? Czy jedną? Podróż na Południe.

Pokaż mimo to

avatar
890
226

Na półkach:

Obrazował, obrazował i przeobrazował – pomyślałem po kilku pierwszych stronach powieści. Poeci potrafią bowiem pisać zachwycającą prozę, ale w pędzie ku opisowi i metaforze zdarza im się zapomnieć o całej reszcie. Na szczęście rychło okazało się, że to nie jest taki przypadek.

Otóż jest to przypadek szczególny. Fascynująca rzecz szkatułkowa o sile opowieści i o tajemniczym związku między literaturą a rzeczywistością, dalece bardziej złożonym, niż jesteśmy skłonni sądzić. Nowa wersja pięknego mitu, że wszystkie historie już gdzieś tam są, trzeba tylko wiedzieć, gdzie przyłożyć ucho – i umieć odbierać na odpowiedniej częstotliwości. Hymn na cześć podróżowania i nieporównywalnego z niczym uroku obcych miast.

Ajvaz ujmuje pięknym językiem, niewiarygodnie przemyślaną konstrukcją, nieposkromioną fantazją. Dowodzi, że żadna interpretacja nie jest wyłączna. Że utopia, by zawładnąć powszechną świadomością, nie może być domknięta, musi być trochę mętna, by każdy mógł uzupełnić ją własnymi pragnieniami, lękami, namiętnościami, uprzedzeniami – i uznać ją za swoją.

„Podróż na południe” w brawurowy sposób miesza filozofię Kanta z sensacyjnymi fabułami rodem z literatury popularnej, Pico della Mirandolę z newage’owym chłamem. Krytycy zgodnie pieją z zachwytu. I wtedy wchodzę ja, z góry rozczarowany swoją postawą, i pytam: jak to mnie zachwyca, kiedy mnie nie zachwyca?

Osobiście identyfikuję dwa zasadnicze problemy, które nie pozwalają nazwać „Podróży” arcydziełem. Pierwszym z nich jest narzucające się wrażenie sztuczności, wyrozumowania, sprzeczne z zawartą w powieści koncepcją „naturalności” literatury. Przy tej okazji objawia się wyraźna przewaga autorów amerykańskich, chociażby Pynchona czy Vonneguta, nad Europejczykami w takiej postmodernistycznej zabawie konwencjami. Estetykę kiczu, którą przesiąknięta jest kultura USA, miejscowi przyswajają z mlekiem matki, z każdym oddechem, podczas gdy czeski filolog musi ją odtwarzać, imitować; lektura „Podróży na południe” doskonale tę słabość obnaża, szczególnie we fragmencie stanowiącym serce pierwszej części książki, czyli w „Uwięzionym”, słynnej „powieści z drutu”, przeszarżowanej i przekombinowanej.

Tym sposobem dochodzimy do drugiego problemu, do pewnego stopnia pokrewnego pierwszemu. Recenzenci często zarzucają mianowicie Ajvazowi, że nie potrafi stawiać kropek. Zarzut to bardzo trafny. Popełniony w kreowaniu fabuły grzech nadmiaru powtarza więc autor w toku, a często już słowotoku narracji, przez co książka jest nie tylko przegadana, ale miejscami i zbyt dopowiedziana. Jest więc Ajvaz niczym – to porównanie świsnąłem Józefowi Henowi – Szewc Rozpędek Makuszyńskiego. Wystarczyłby tu większy dystans do siebie albo dobry redaktor, ale najwyraźniej zabrakło i jednego, i drugiego.

Powszechnie chwalony za przekład Leszek Engelking poświęcił mnóstwo czasu na znalezienie terminów i sformułowań nieoczywistych, za co istotnie należą się oklaski; niekiedy zawiodło go jednak ucho i stąd mamy w powieści „niezwykłość wyobraźniową” (s. 114) czy „latające oko mentalne” (s. 124). Uroczy pleonazm „dalsza kontynuacja” (s. 329) to już chyba powtórzenie celowego zabiegu autora, choć wcale mnie dzięki tej świadomości mniej nie wytelepało.

To jednak wciąż bardzo dobra powieść, legitymująca się silnym urokiem mimo wspomnianych wad. I jeszcze jednej, ostatniej. Sama książka jest dość ciężka i nieporęczna, przez co nie nadaje się do czytania w wannie – już po niecałej godzinie zaczynają drętwieć ręce.

Obrazował, obrazował i przeobrazował – pomyślałem po kilku pierwszych stronach powieści. Poeci potrafią bowiem pisać zachwycającą prozę, ale w pędzie ku opisowi i metaforze zdarza im się zapomnieć o całej reszcie. Na szczęście rychło okazało się, że to nie jest taki przypadek.

Otóż jest to przypadek szczególny. Fascynująca rzecz szkatułkowa o sile opowieści i o tajemniczym...

więcej Pokaż mimo to

avatar
651
147

Na półkach: ,

Balet na kanwie Kanta, książka z drutu i szyfr ukryty w żelkach. Do tego cyborg, demon, galaktyczny potwór i dzieje powstawania nieistniejącego narodu- w tej książce wszystko jest możliwe. W zasadzie nie sposób jednoznacznie powiedzieć o czym ona jest. Fabuła opiera się na próbie rozwikłania tajemniczej śmierci dwójki braci, ale to przede wszystkim opowieść o potrzebie opowiadania i hołd dla wszystkich niepoprawnych marzycieli. "Podróż na południe" ma strukturę szkatułkową, więc historie pączkują w nieskończoność, przenikają się i uzupełniają. Połowę książki stanowi opowieść spisana przez jednego z głównych bohaterów, w tej opowieści poznajemy kolejną opowieść, ukrytą na dnie morza w formie drutu, później jeszcze jedną... Czasami ilość nagromadzonychw niej irracjonalnych zdarzeń była zbyt duża- musiałam od "Podróży na południe" odpoczywać, ale nie zmienia to faktu, że uważam ją za bardzo dobrą książkę.
("Jak na tak krótki czas trochę za dużo dla mnie tego wszystkiego- mrówka mistyk, rzeźby przedstawiające rzeźby, strzelanina w zaśnieżonej Moskwie, studentka próbująca popełnić samobójstwo w Wielkim Kanionie, florentyński neoplatonik, kretogłów, chaldejskie zaklęcia, kabała, CIA, złoczyńca z komiksu, harmonia wszechświata, a teraz jeszcze zagadkowe słodycze. Czułem się strasznie zmęczony tymi wszystkimi obrazami i słowami, które zwaliły się na mnie od naszego odjazdu z Pragi, najbardziej chciałem iść spać."- mówi jeden z bohaterów i nie sposób się nie zgodzić 😉)

Największym atutem całej książki jest dla mnie język i styl Ajvaza. Pisze pięknie, obrazowo, długimi zdaniami pełnymi epitetów. Najbardziej podobało mi się to jak opisuje kolejne miasta, które odwiedzają jego bohaterowie podczas tytułowej "podróży na południe". Bo to również, a może przede wszystkim, opowieść o wędrówce przez Czechy, Węgry, Słowenię, Chorwację, Włochy, Grecję i inne prawdziwe lub zupełnie zmyślone miejsca. Podróż wydaje się mieć cel, ale może jest tylko pretekstem? A być może celem samym w sobie?

Na pewno nie jest to lektura dla każdego. Będą nią zachwyceni miłośnicy niekonwencjonalnej literatury i niepohamowanej fantazji. To wybuchowa mieszanka realizmu magicznego, powieści drogi, s-f, filozofii, horroru, powieści przygodowej, surrealizmu i chyba wszystkiego co wymyślono dotychczas w literaturze ;) (I nie tylko, bo pełno tu odniesień do malarstwa, rzeźby, baletu, filmu, itd...).

Jak dla mnie powieść Ajvaza można streścić krótko: eviva l'arte! Zwłaszcza ta najbardziej irracjonalna.
I zakończę chyba moim ulubionym cytatem z całej książki:
"Z żelków promieniowała cicha groza"

Smacznego 😂

Balet na kanwie Kanta, książka z drutu i szyfr ukryty w żelkach. Do tego cyborg, demon, galaktyczny potwór i dzieje powstawania nieistniejącego narodu- w tej książce wszystko jest możliwe. W zasadzie nie sposób jednoznacznie powiedzieć o czym ona jest. Fabuła opiera się na próbie rozwikłania tajemniczej śmierci dwójki braci, ale to przede wszystkim opowieść o potrzebie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
541
458

Na półkach: , ,

Czytelnik chyba często,tak podejrzewam, marzy aby wyjechać a najlepiej uciec, gdzieś się zaszyć przed światem. Z książką i to nie jedną. Ciekawe jak sam autor "Podróży..." szkicował powieść. Od czego zaczął. Może od ucieczki właśnie. Konstrukcja chwilami jest tak zawiła że... oczarowuje. Chciałem na dzień przynajmniej zwolnić. Może nawet odłożyć ale nie potrafiłem. Ludzie, jakim to jest napisane językiem. Muszę także przyznać iż nie trawię science fiction a tutaj co spotykam ? No właśnie, wszystkiego zdradzać nie powinienem. Czytelnik powinien mieć swój element zaskoczenia, znudzenia i być może szczytowania czyli zachwytu z tej podróży. Tylko nad Morzem Libijskim taką opowieść usłyszymy. Mój zachwyt, nie bójmy się słów, polegał także na tym że w kilku tych opisywanych miejscach przebywałem. No i wina nie mało wypiłem,więc wraz z upływem kolejnych stron i rozdziałów wyobraźnia moja dawała do wiwatu. Nic już nie powinienem pisać bo spalę Wam "Podróż...". Ale jeszcze jedno, na tłumaczenie Leszka Engelkinga proszę także zwrócić uwagę !

Czytelnik chyba często,tak podejrzewam, marzy aby wyjechać a najlepiej uciec, gdzieś się zaszyć przed światem. Z książką i to nie jedną. Ciekawe jak sam autor "Podróży..." szkicował powieść. Od czego zaczął. Może od ucieczki właśnie. Konstrukcja chwilami jest tak zawiła że... oczarowuje. Chciałem na dzień przynajmniej zwolnić. Może nawet odłożyć ale nie potrafiłem. Ludzie,...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    296
  • Przeczytane
    94
  • Posiadam
    52
  • Literatura czeska
    6
  • Ebooki
    5
  • 2019
    5
  • Ulubione
    5
  • E-book
    5
  • Chcę w prezencie
    4
  • Teraz czytam
    2

Cytaty

Więcej
Michal Ajvaz Podróż na południe Zobacz więcej
Michal Ajvaz Podróż na południe Zobacz więcej
Michal Ajvaz Podróż na południe Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także